Pipi Posted May 5, 2011 Posted May 5, 2011 Nic nie piszę, bo nic sie nie zmieniło. ŻYJE, TO WIEM, BO WIDUJĘ GO, ALE TU DO NAS NIE PRZYCHODZI. pSY WŁASCICIELSKIE SA TU TAKIE, ZE PEWNIE GO PRZEGNAŁY. rAZ NA KILKA DNI ZANIOSĘ DO LASU CHRUPEK, ALE NIE WIEM CZY TO ON ZJADA, CZY JAKIES ZWIERZETA. jAK WOŁAM, TO CZASEM POKAŻE SIE Z BARDZO DALEKA, ALE NIE IDZIE ZA MNĄ. jest w lesie byc moze w nocy podchodzi, ale nie wiem czy to on, bo ciemno bardzo. Moje psy na Gucia szczekaja tak przyjaźnie i czasem słyszę, że witają, ale pewności już nie mam. Nauczył się żyć na wolności, trzyma się bliżej innej wsi, tam w polu blisko lasu są szopy z sianem, tam pewnie mieszka. Jednak drzwi sa zamknięte na kłódki i nie ma jak wejść zeby zobaczyc, czy jest jakies legowisko. Są spore dziury, ale nie wiem, czy on tam jest jak podchodzę. Nie wiem, ale raczej on już skazany jest na takie życie. Ja się poddałam, bo nie wiem jak mu pomóc. Quote
Asiaczek Posted May 5, 2011 Posted May 5, 2011 Smutne... Pzdr.[URL="http://img850.imageshack.us/img850/8594/wazirbanner.png"][IMG]http://img850.imageshack.us/img850/8594/wazirbanner.png[/IMG][/URL] Quote
mtf zalesie Posted May 14, 2011 Posted May 14, 2011 smutne ze nie mozna mu pomoc,co on je,poluje ..... Quote
Olga7 Posted May 14, 2011 Posted May 14, 2011 Oby tylko Gucio nie wpadl gdzieś we wnyki albo nie postrzelili go myśliwi,czy nie nadzial się gdzies na dziki,czy wilki albo inne wrogie mu bezdomne psy w tamtych okolicach.Tyle pracy i serca wlozyla Pipi z TZ oraz potem jamor ,by ratowac te psy z pola a potem socjalizować.Po szkoleniu u jamora Gucio przechytrzyl jednak potem wlasną wybawicielkę ,pokonal kojec i wyrwal się na wolność-wrócil do swej dzikości/wolności jednak. Quote
Pipi Posted May 15, 2011 Posted May 15, 2011 [quote name='mtf zalesie']smutne ze nie mozna mu pomoc,co on je,poluje .....[/QUOTE] Mozliwe, ze poluje. . . . albo wystarcza mu to co zaniosę. . . .jednak czy to on zjada, nie wiem, bo nie zawsze go widze jak zostawiam jedzenie. Nie chodzę kazdego dnia i szczerze mowiac nie wiem, czy jest sens zostawiac, bo wałęsa się b. duzo psow. Sama sobie jestem winna, jesli chodzi o to, ze sie wyniosl az do lasu. Tutaj są psy wlascicielskie i ktore walczylam, zeby im pomoc. Jest to husky sasiadow i pies czlowieka z naszej wsi, z drugiej strony wsi. Dodę jak wysterylizowalam, to zaczeli puszczac luzem, bo po zabiegu nie dusi kur we wsi, a drugiego psa bylo mi zal, ze stoi na metrowym lancuchu calymi dniami i zaczelam rozmowy z wlascicielem, zeby mu lancuch dluzszy zrobil, albo chociaz puszczal pobiegac, tak jak inni. No i posluchal i teraz puszcza. Psy nie przyjely Gucia do watachy, albo on nie chcial, tego nie wiem. Predzej jednak Gucia przegnaly, bo to pipa jest i nie umial sie postawic. Widocznie tam czuje sie teraz bezpieczniej. Nie przychodzi tu wcale. Caly marzec go nie bylo, dopiero po miesiącu jadąc samochodem zobaczyłam jak idzie przez pole w kierunku lasu, a wlasciwie lasku. To taki lasek, jak jakas wysepka. Blisko jest druga wies i bardzo niebezpieczna, bo tam strzelają do psow i jeszcze sie śmieją. Nie wiem, ale jemu juz chyba nie da sie pomoc. Kiedy go wolam, to czasem sie pokaze i patrzy na mnie, a ja placze, bo tak bardzo boli, ze biedny sam. Juz na pewno ma kleszcze i robaki . . . .no ale jest, zyje. Gdyby nie te psy, pewnie dalej by zyl obok mnie w opuszczonej stodole. Moze w nocy przychodzi, ale wtedy ciemno i nie widac. Te psy wlascicielskie gnebią Kucyka, tego malego rudego pieska, ktorego rodzina starego dziadka zostawila na pastwe losu, ale on ucieka od nich i chowa sie w dziurę, taką ktorą sam wykopal i tam go nie dosięgną. Byl kilka razy poturbowany, bo go dopadli, ale jakos trzyma sie domu. Tez nie moge go w zaden sposob zlapac, bo chcieli go zabic, ale uciekl i teraz nikomu nie ufa. Do jedzenia podchodzi pod siatkę, ale zje dopiero jak wejde na podworko. Ciezka i przykra sprawa, ale Gucia to teraz nawet z palmera nie daloby sie ustrzelic, bo pokazuje sie na chwile i z bardzo daleka. Przedtem zrobilam kilka zdjec, choc bardzo zoomem przyblizonych, a teraz probowalam i za duza odleglosc, nic nie widac. Nie wiem co moglabym zrobic, zeby byl u mnie. Moze jakbym chodzila tam z dwa razy dziennie, siedziala, gadala, spiewala, moze poszedlby za mną, nie wiem, ale kiedy ja mam to zrobic? No i jak? przez pole i łąki musze sie przedzierac, a to daleko. Nawet psy nie chca ze mną tam iść. W ogole jak on jeszcze żyje to ja nie wiem, cud, bo wnyki, polowania byly, ludzie strzelajacy do psow. . . .O i tak sie mają sprawy Guciowe. Mam ogromne poczucie winy i muszę z tym żyć. Nie jest łatwo. Quote
Olga7 Posted May 15, 2011 Posted May 15, 2011 Zrobilas /zrobiliscie wszystko by ratowac te psy z pola i oswajac je.Jednak on wybral zycie dzikiego psa ,z dala od ludzi.Na to nie ma już chyba rady. A przy takich zagrożeniach,jak piszesz ,to nie jest tam na pewno bezpieczny. Jeśli żyje nadal,to może kiedyś przelamie się jednak i wróci do was.Kto wie.Nikt tak nie pomogl tym psom z pola ja Wy Pipi a teraz nie możesz niczego sobie zarzucać ani obwiniać się. Quote
Asiaczek Posted May 17, 2011 Posted May 17, 2011 Gucio zyje i to najwazniejsze. Może z czasem zaufa na nowo... Pzdr. Quote
li1 Posted May 17, 2011 Posted May 17, 2011 Gucio nie powinien pedzic zycia bezdomnego psa ( ani te inne biedaki w Polsce w liczbie ok 100000). Jesli zniknie lub umrze bedziemy mieli wyrzuty sumienia. Quote
Pipi Posted May 18, 2011 Posted May 18, 2011 [quote name='li1']Gucio nie powinien pedzic zycia bezdomnego psa ( ani te inne biedaki w Polsce w liczbie ok 100000). Jesli zniknie lub umrze bedziemy mieli wyrzuty sumienia.[/QUOTE] To mam zrobic???? Quote
holly101 Posted May 18, 2011 Posted May 18, 2011 [B]Pipi[/B] - ja myślę, że zrobiłaś naprawdę dużo - jedyne co można zrobić to czuwać i liczyć na to, że przyjdzie. Ciężka sprawa z tym Gucinkiem :( Quote
Pipi Posted June 22, 2011 Posted June 22, 2011 Troszke odswieze watek Gucia. Na ogolnym pisałam, ale i tu powiem, ze Gucio żyje. Zupełnie przypadkiem jakies 10 dni temu zobaczyłam go znowu ok 3 km od naszego domu. Leżał sobie na skoszonym sianku, na polu, bardzo blisko drogi i przyglądał się w ziemię. Cos tam obserwował, pewnie na myszki polował. Zatrzymałam samochód, wysiadłam i patrzylismy sobie w oczy przez chwilę. Z moich płynęły łzy, a w jego oczach widziałam niepokój. Kiedy sie odezwałam zerwal sie na rowne nogi i pognal przed siebie. Zatrzymal sie dopiero jak byl z 500m ode mnie. Stał, patrzył bardzo długo. Miałam w samochodzie karmę, nasypałam mu w taki pojemnik, który zawsze mam psom, które wożę, do picia. Potem kazdego dnia w tym miejscu zostawialam mu jedzenie. Po kilku dniach szłam polem i zostawialam jedzenie co parę metrow i znikalo. W koncu zaczął przychodzic w popliże domu. Zjada każdego dnia, choc nie zawsze go widzę. Pomyślałam, ze trzeba go złapać tym razem, bo wczesniej, czy później on zginie. Przyjdzie zaraz jesien, zaczną sie polowania, pełno wnyków, kto wie, czy on nie jest ranny. Nie jest szczepiony, kto wie, moze morduje mlode sarenki. Musi cos jesc skoro żyje tyle czasu i wcale nie wyglada na zamorzonego. [B]BARDZO PROSZĘ, MOŻE KTOŚ MA KLATKĘ ŁAPKĘ NA DUŻEGO PSA. Gdybym miala klatkę, to na pewno by wszedl, bo stawiam mu jedzenie w krzakach i on w krzakach się chowa. Na pewno by wszedl do klatki. Niechby juz był bezpieczny.[/B] Bardzo mi go żal i mecze sie patrzac na niego jak jest taki samotny, smutny i nie jestem taka pewna czy szczesliwy. Quote
mtf zalesie Posted June 22, 2011 Posted June 22, 2011 napisz do mru -wiem ze oni pomagali tak lapac Quote
Pipi Posted June 22, 2011 Posted June 22, 2011 [quote name='mtf zalesie']napisz do mru -wiem ze oni pomagali tak lapac[/QUOTE] dziekuję, zaraz do niej napiszę. Quote
Evelin Posted June 22, 2011 Author Posted June 22, 2011 Pipi,pytałam na wątku białostockim o klatkę-łapkę,ale niestety nikt nie ma...Ani zapomniałam zapytać.. Quote
Asiaczek Posted June 24, 2011 Posted June 24, 2011 A może gdzie na DGM popytać na wątkach czy ktoś nie ma takiej klatki. Nawet jeżeli odpłatnie by wypozyczył, to ile by to kosztowało? pzdr. Quote
holly101 Posted September 8, 2011 Posted September 8, 2011 I jak tam Gucio - pojawia się biedak? Quote
Pipi Posted September 8, 2011 Posted September 8, 2011 [quote name='holly101']I jak tam Gucio - pojawia się biedak?[/QUOTE] Tak, jest, caly i zdrowy, jak na razie. Ja mysle, ze on jest szczesliwy na wolnosci. Gdybym zamknela go w kojcu, to chyba serce by mu pękło. Teraz znowu ma jakiegos kumpla. Taki czarny, duzy z nim przychodzi, ale Gucio blisko stodoly, a kumpel czeka w polu. Widzialam jak nawet sie bawią. Moze to suka? Chyba taka sama dzika jak on, bo jak zawolalam, to obydwoje nawiali. Slysze czasami jak on wyje nawet. Podchodzi pod ogrodzenie i wyje. Nie wiem dlaczego? Nie robi tego zawsze i przychodzi tez nie kazdego dnia. Bywa, ze zarciestoi po dwa dni nietkniete. Potem przychodzi po kilka dni na raz, a nawet i dwa razy sie pokaze w ciagu dnia. Za jakis czas znowu zniknie. Czasem jak jade samochodem, to widze jak po polu biega sobie z tamtym drugim. Cieszy taki widok, bo mu weselej na pewno. Mam nadzieje, ze nie poluja. Tu wszyscy wiedza, ze taki duzy z czarnym paskiem, brazowy pies to moj. Quote
holly101 Posted September 8, 2011 Posted September 8, 2011 :) No to dobrze, że ktoś go ma na oku... Trzymaj się Guciu! Quote
Olga7 Posted September 8, 2011 Posted September 8, 2011 Chyba jednak bym wolała by Gucio zatęsknił i wrocił na zawsze do życia przy boku swoich ludzi ,u Pipi na zawsze albo w nowym domu,jako pies domowy a nie tak tułał po polach i lasach i narażal na pogryzienie albo zastrzelenie przez bezwzglednych ,wrednych ludzi albo myśliwych czy kłusowników .Tyle pracy i serca włożyła Pipi i jej rodzina by je ratować a potem oswajać ,potem oplacaliśmy hotelik u Jamora i on pracował z nim -socjalizowal Gucia i teraz wszystko poszlo chyba na marne ,bo Gucio wrócil a wlaściwie uciekl od Pipi i żyje jak dziki pies .To piekny i mądry ,duży pies ,ale dzikość wzięła w nim górę nad wygodnym życiem i pelną miską ,ale nie tak wolny ,jak by pewnie wolał. Nie chcemy chyba ,by Gucio byl juz zawsze samotnym,ale wolnym i dzikim jednak psem . Bo taki dziki zupelnie nie jest przecież ,poznal życie wśród ludzi a nawet przebył szkołę -socjalizację u samego Jamora ,a przedtem u rodziny Pipi także. Może jednak uda się zorganizowac tę klatkę ,by Gucia zlapać i umozliwić mu życie wsod ludzi ,bezpieczniejsze i nie samotne juz ? Idzie zima ,mrozy i bedzie marzl tam w lesie gdzies zakopany i glodny nieraz ... Quote
enia Posted September 8, 2011 Posted September 8, 2011 a ja na przykładzie Gucia zrozumiałam, że nie każdy pies chce pomocy człowieka, smutne........ Quote
Pipi Posted September 8, 2011 Posted September 8, 2011 Tak, ja widze, ze on jest szczesliwy. Gdyby tak nie bylo, to chociaz bardzo sie boi, to koczowalby przy nas, bylby z nami. On jednak hasa po polach i wcale nie potrzebuje naszej obecnosci. Jego matka i siostra, Nora i Saba jak wyjdą na pole, to wracają po chwili same i nigdzie sie nie oddalają. Pilnują się podworka. Cezar i Celinka tak samo sa dzikie, ale garną sie do podworka i nie uciekają. A Gucio wrecz odwrotnie.Uciekl i przychodzi tylko zeby sie najesc. Zje i idzie sobie, choc przeciez wychowal sie tutaj, to zdaje sie powinien tak jak tamte pilnowac sie nas. Mysle ze on woli byc wolny. Quote
emilia2280 Posted September 9, 2011 Posted September 9, 2011 Pipi, a ten malutki rudy Kucyk co byl gnébiony przez psy. On zyje biedak? Widujesz go? Quote
Pipi Posted September 14, 2011 Posted September 14, 2011 [quote name='emilia2280']Pipi, a ten malutki rudy Kucyk co byl gnébiony przez psy. On zyje biedak? Widujesz go?[/QUOTE] Tak,zyje biedaczek. Jest zupelnie sam. Pana zabrali helikopterem do szpitala, mial wylew i juz pewnie nie wroci. Jesli wroci, poprosze go zeby mi go zlapal i sprobuje fo pooswajac. Jesli nie wroci jego pan, to bedzie zyl dalej tak samo. Daje mu jesc i jak sie naje idzie do siebie. Czasem przyjdzie pod ogrodzenie i patrzy na nas. Jest bardzo nieufny, ale to dobrze, bo by juz dawno nie zyl. Quote
Pipi Posted November 10, 2011 Posted November 10, 2011 Musze Wam to opowiedziec koniecznie. Dzisiaj w nocy, caly czas kiedy bylo ciemno okropnie szczekaly psy. Wiedzialam, ze to szczekanie jest bardzo wrogie, ale nic nie bylo widac az do chwli rozjasnienia ciemnosci przez ksiezyc. Patrze w koncu, a tu bardzo blisko ogrodzenia stoi sobie, a wlasciwie hasa, Gucio i jeszcze jakies 3 psy. Jednego z nich rozpoznalam, ze jest z wsi obok. Juz kiedys widzialam ich razem. Wszystkie wzrostu Gucia, a jeden nawet wiekszy. Nie wiem czy psy, czy suki, ale widzialam, ze w dobrej komitywie z Guciem. Podeszlam do siatki, naszym kazalam sie zamknac i zaczelam mowic do nich. Stali, jeden merdal do mnie przyjaznie ogonkiem, a gucio o dziwo nie uciekal. Zglupialam calkowicie, bo raz, ze sie strasznie zryczalam z bezsilnosci, ze szczescia i ze zlosci, ze nic nie moge zrobic. Nie wiedzialam, po co przyszli, ale pierwsza mysl, ze glodni, ze Gucinek glodny, bo mu pewnie wyjedli to co zostawiam. Znowu pomyslalam, ze jak dam im jesc, to jeszcze sie pogryzą, a jak wyjde za ogrodzenie, to uciekną. Potem mysl, ze jak dam jesc, to beda wszystkie cztery przychodzic po zarcie. Poszlam do domu, ale psy nasze znowu zaczely szczekac, wiec zlapalam chrupki i rzucilam w torbie przez siatke. Matko, jak oni jedli, jak sie spieszyli, jak wybierali z trawy. . . .moje emocje jeszcze mna targają, choc juz dawno sobie poszli i wypatruje ich co chwile to nie ma. Co to za psy ciekawa jestem. Skad Gucio ich wytrzasnal? Czy jeszcze przyjdą? Na pewno o tym napiszę. Plany mamy na innym watku, z dziewczynami z Bielska Podlaskiego, zeby kupic klatke lapke na psy. Jak juz bedzie, moze uda sie go zlapac? Chcialabym chociaz przekonac sie, jak bedzie kiedy wroci do domu. Jesli jeszcze raz by zwial, to moze byloby latwiej zrozumiec, ze jednak woli byc wolny. On nawet nie uciekal wczoraj, kiedy sie odezwalam, tylko ogladal sie co chwile na kolegow. Oni stali, to i on stal i patrzyl. Mysle, ze jedna, to byla suka. Ladna taka, kudlata w łaty, cos jak bernardynka. Moze cieczka byla i on sie przylaczyl do nich juz po cieczce? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.