Onaa Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 Kopiuję ku przestrodze: [B][SIZE=5][COLOR=red]"To ważne !!!!!!!!!!!!!!![/COLOR][/SIZE][/B] [B][SIZE=5][COLOR=#ff0000]Ta kobieta to bestia[IMG]http://www.dogomania.../images/smilies/anger.gif[/IMG][/COLOR][/SIZE][/B] [B]Elżbieta Sa.. Kraków, ul. Łepkowskiego, 12 412 27 xx...[/B] Córka i matka. [B][COLOR=red]POD ŻADNYM POZOREM PSA. [/COLOR][/B]W tej chwili sprawa do wyjaśnienia, kobieta wyszukuje [B]nieduże suczki [/B]- które umierają tam w bardzo dziwnych okolicznościach. Dom sprawia wrażenie idealnego[IMG]http://www.dogomania.32052-ALARM-Ewakuacja-Krakowskiego-Schroniska-potrzebna-pomoc-%21/images/smilies/anger.gif[/IMG][IMG]http://www.dogomania.32052-ALARM-Ewakuacja-Krakowskiego-Schroniska-potrzebna-pomoc-%21/images/smilies/anger.gif[/IMG]. Moja Patynka była tam trzy godziny. Ocalała chyba cudem. Okazuje się, że w ubiegłą środę wzięła suczkę z Łodzi - nie żyje!. Wcześniej miała psy m.in. z krakowskiego schroniska i z Łodzi. Dwa uśpiła na Brodowicza, jeden zginął podobno pod kołami samochodu, był szczeniak, który "zasnął sam". Nie wiadomo nic o suczce wziętej z azylu w 2005 roku. Okazuje się, że był jeszcze (podobno)pies/suczka z Pabianic. Koszmar. " Quote
magenka1 Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 Nes nie strasz, chyba cioteczki wiedzą gdzie jest Stefanka? Quote
jostel5 Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 [quote name='magenka1']Nes nie strasz, chyba cioteczki wiedzą gdzie jest Stefanka?[/QUOTE] Wiedzą,wiedzą...była wizyta przedadopcyjna,będzie poadopcyjna ,Pani Stefanka ma dwoje dzieci -dużą córcię i małego syneczka,męża,weekendowego gościa ,czyli boksia ze schronu (swojej mamy) ,bardzo do rodziny przywiązanego ,kociczkę (a może kocurka?:)) i mieszka przy ul.R.......Kontaktuje się ze mną ,radzi,co zrobić ,by Stefanek dobrze się w domku poczuł...To bardzo psiolubna Pani! :) Będą zdjęcia Stefanka z nowego domku! Quote
magenka1 Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 Kamień spadł z serca, trzeba bardzo uważać bo ludzie robią się dziwni:roll: Rano jak idę do pracy przechodzę przez kamienice zamieszkałe przez ludność Romską (nie chcę nikogo obrazić) i raz napotkałam, że Oni trzymają pieska na dachu przylegającym do kamienicy w którym mieszkają (na łańcuchu) narmolnie na dachu pies ma swoją miskę tak jak by tam go przetrzymywali Mam ich na oku jak coś będzie coś się działo to ja powiadomię kogo trzeba:cool1: Quote
jostel5 Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 [quote name='Dogo07']Jostel5, może nie podawaj publicznie ulicy.[/QUOTE] Masz,oczywiście,rację .Już edytuję...Dzięki za czujność.:) Quote
Nes2009 Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 W taki upał na dachu? Na łańcuchu??????? Jezu ludziom coś do głowy uderza. Ja rozumiem, są naprawde agersywne psy. Sąsiad mojego wujka ma na wsi przy stodole bude. I jest tam pies ale nawet na podworko nie mozna wejsc. Pies z buda sie rwał. Trzeba było bude wzmocnić. A kiedyś mieszkal w domu. Pogryzł opiekunów a nie chcieli oddawać psiaka wiec wyladowal w oborze. Pogryzł krowy wiec mu kupili bude i tam siedzi. Czasem jest łagodny ale w przeciagu sekundy robi sie bestią. Cos z psychika ma. A ze to duzy pies to i respekt sie czuje. Nie sądze by był nieszczesliwy. Je to co lubi a wiec mięsko. łańcuch taki długi ze prawie do drzwi domu siega a to prawie 100 metrow. Ja nie mam odwagi wejsc do nich na podworko. Widze jak ten pies idzie do mnie razem z budą. Ale na dachu? To już przesada... Quote
elmira Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 Jostel, Stefanek ma za siostrzyczkę koteczkę:) Pani też taka zakręcona jak my. Dokarmia koty. Pierwsze co zrobiło to zapraszała Stefana na łóżko;) Czekała na nas przed wejściem do kamienicy. Koteczka tez zadbana, w obróżce. To czekamy na wieści od sprintera. Quote
NiJaSe Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 no to i Stefanek tak jak i Lotka miał duże szczęscie :):):) Quote
elmira Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 Niesamowite:) Bardzo się cieszę, że psiaki znajdują super domy. Quote
Ewixon Posted June 15, 2010 Posted June 15, 2010 Dziękujemy za kolejną wspaniałą adopcję - Stefanka! oraz wielką nieustanną pomoc wspaniałych dziewczyn - Joli i Elmiry w szukaniu dobrych domów dla podopiecznych bialskiego Azylu! Z Wami jest nie tylko nadzieja... Quote
elmira Posted June 16, 2010 Posted June 16, 2010 [quote name='Dogo07']Kopiuję ku przestrodze: [B][SIZE=5][COLOR=red]"To ważne !!!!!!!!!!!!!!![/COLOR][/SIZE][/B] [B][SIZE=5][COLOR=#ff0000]Ta kobieta to bestia[IMG]http://www.dogomania.../images/smilies/anger.gif[/IMG][/COLOR][/SIZE][/B] [B]Elżbieta Sa.. Kraków, ul. Łepkowskiego, 12 412 27 xx...[/B] Córka i matka. [B][COLOR=red]POD ŻADNYM POZOREM PSA. [/COLOR][/B]W tej chwili sprawa do wyjaśnienia, kobieta wyszukuje [B]nieduże suczki [/B]- które umierają tam w bardzo dziwnych okolicznościach. Dom sprawia wrażenie idealnego[IMG]http://www.dogomania.32052-ALARM-Ewakuacja-Krakowskiego-Schroniska-potrzebna-pomoc-%21/images/smilies/anger.gif[/IMG][IMG]http://www.dogomania.32052-ALARM-Ewakuacja-Krakowskiego-Schroniska-potrzebna-pomoc-%21/images/smilies/anger.gif[/IMG]. Moja Patynka była tam trzy godziny. Ocalała chyba cudem. Okazuje się, że w ubiegłą środę wzięła suczkę z Łodzi - nie żyje!. Wcześniej miała psy m.in. z krakowskiego schroniska i z Łodzi. Dwa uśpiła na Brodowicza, jeden zginął podobno pod kołami samochodu, był szczeniak, który "zasnął sam". Nie wiadomo nic o suczce wziętej z azylu w 2005 roku. Okazuje się, że był jeszcze (podobno)pies/suczka z Pabianic. Koszmar. "[/QUOTE] [quote name='salibinka'][B]Elżbieta Sa.. Kraków, ul. Łepkowskiego, 12 412 27 xx.[/B] Córka i matka. [B][COLOR=Red]POD ŻADNYM POZOREM![/COLOR][/B] W tej chwili sprawa do wyjaśnienia, wyszukuje [B]nieduże suczki [/B]- okazuje się, że kilka psów w krótkim zmarło u niej w bardzo dziwnych okolicznościach. Moja Patynka ocalała cudem - była tam trzy godziny. Dom sprawia wrażenie idealnego:angryy::angryy:[/QUOTE] [quote name='mru']i ja słyszałam o tej kobiecie... wziłea malutką starą Ninkę po czym chyba następnego dnia ją uspiła, bo niby Ninka była vhora. Ninka nie była pierwsza. jeśli się do Was odezwie lub wiecie coś więcej, proszę o kontakt.[/QUOTE] [quote name='fufu'][B][FONT=Times New Roman]Malutka staruszka Ninka zamordowana w 36 godzin od adopcji ![/FONT][/B] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Taki tekst miał się ukazać na naszej stronie internetowej po adopcji naszej ukochanej fundacyjnej suczki Ninki. Jednak nawet nie zdążyliśmy go umieścić, Ninka została bestialsko zlikwidowana przez osobę, która ją adoptowała. Przeczytajcie ten tekst i roześlijcie do wszystkich schronisk, stowarzyszeń, fundacji. Wszystkich, którzy prywatnie zajmują się wydawaniem do adopcji zwierząt. Wszystkich zaprzyjaźnionych lecznic – niech powieszą ten tekst w poczekalni. Jeśli zadzwoni do was „cudowna pani Ela”, bibliotekarka z Krakowa, Wy też dacie się nabrać i wyślecie psa do piekła:[/FONT][/SIZE] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [I][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Pewnego dnia trafiła do naszej fundacji malutka, wychudzona, niemłoda już psinka, która natychmiast została Ninką. Trafiła do nas z ulicy, na której stała przez parę godzin i rozpaczliwie płakała. Nie ruszała się z miejsca, jakby nie tracąc nadziei, że jej pan jednak po nią wróci. Tak się jednak nie stało. Jednak jej skowyt poruszył kogoś na tyle, że nie przeszedł obojętnie i tak w naszej fundacji pojawiła się Ninka. Ninka natychmiast pokochała mojego męża: spała wtulona pod swetrem w jego plecy, wchodziła po nim jak kot, byle tylko ją wziął na ręce a jak nie zwracał na nią uwagi, to oczywiście płakała tak długo, aż ją w końcu jednak wziął. Ninka okazała się być psiakiem zupełnie niekłopotliwym, jednak ze względu na to, że jest malutka cały czas drżeliśmy, żeby inne, większe psy nie zrobiły jej krzywdy. I nagle dwa dni temu zdarzył się cud: zadzwoniła przemiła pani z Krakowa z informacją, że zamierza adoptować Ninkę. A ja upadłam ze szczęścia, zwłaszcza, że poprzedniego pieska pani adoptowała ze schroniska w Pabianicach a miał on wówczas 11 lat. Piesek, a właściwie suczka przeżyła w swoim nowym domu jeszcze cudowne 2,5 roku a pani po jej śmierci postanowiła przygarnąć kolejną nie najmłodszą sierotkę! Oczywiście aż się poryczałam. Pani Elżbieto! Przywraca mi Pani wiarę w człowieka. Bardzo Pani i Pani Mamie za to dziękuję. I oczywiście za cudny dom dla Ninki. Okazuje się, że adoptowany piesek nie musi być Yorkiem, nie musi być słodkim szczeniakiem, nie musi mieć maksymalnie rok, aby wart był miłości i zainteresowania. Może natomiast być dziesięcioletnią Ninką, zupełnie nierasową. Jestem za to zupełnie spokojna, że tej decyzji nikt nie będzie żałował, bo Ninka swoim przywiązaniem, przytulaniem i wiernością zrównoważy brak rodowodu! A jak mi ktoś jeszcz,e choć raz powie, że starszy pies się nie przyzwyczai, to chyba nigdy nie przestanę się śmiać: Ninka dwie godziny po przyjeździe do nowego domu na zmianę wylegiwała się z jedną swoją panią w łóżku a następnie natychmiast przesiadała się na kolana drugiej pani. Jeszcze raz wielkie ukłony dla nowych właścicieli Ninki.[/FONT][/SIZE][/I] [I][FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT][/I] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Taki tekst napisałam po pierwszej rozmowie z nową właścicielką Ninki, kilka godzin po tym, jak wolontariusz naszej fundacji zawiózł Ninkę do Krakowa.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Gdybym wówczas wiedziała, jak bardzo się myliłam![/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Chciałam zadzwonić do nowych właścicieli już w czwartek, ale pomyślałam, że poczekam kilka dni, żeby nie pomyśleli, że będę ich tak nękać telefonami i zadzwoniłam w sobotę rano, zupełnie spokojnie, ot tak dowiedzieć się, jak tam nasza mała dziewczynka się sprawuje po tych pierwszych kilku dniach.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]I po pierwszych zdaniach „cudownej pani Eli” chciałam umrzeć: „Ninka była bardzo chora, musieliśmy ją uśpić”. A ja nie rozumiałam, co ona do mnie mówi. Przecież byłam z Ninką jeszcze w dzień wyjazdu u lekarza, w przeddzień miała zrobione wszystkie badania krwi, a pani doktor zażartowała, że chciałaby mieć takie wyniki, jak ona! Jeszcze myślałam, że może był to wypadek, Ninka im się wyrwała, wpadła pod samochód, choć przecież chodziła jak trusieczka przy nodze i reagowała na każdy najmniejszy gest przywołania. Ale nie. Okazało się, że „cudowna pani Ela” uśpiła ją, bo „pani doktor podejrzewała niewydolność nerek”. Dziwne jest tylko to, że „cudowna pani Ela” nie zgłosiła się na powtórzenie badań, które zresztą były zupełnie w normie, tylko jak się później okazało, pani doktor nie spojrzała na jednostki i źle je zinterpretowała a natychmiast skierowała się do najgorszej w mieście lecznicy, słynącej z tego, że usypia zwierzęta „na życzenie klienta” i tam zamordowała naszą Ninkę. Niestety jedynym wytłumaczeniem, jakie nam się nasuwa jest to, że nasza Ninka się „cudownej pani Eli” nie spodobała i w tej sposób się jej najszybciej, jak to możliwe pozbyła. A przecież doskonale wiedziała, że przyjechalibyśmy po Ninkę natychmiast, gdyby tylko zadzwoniła. Mogła ją oddać do schroniska, mogła ją w końcu wyrzucić na ulicę – wszystko byłoby lepsze od tego, co zrobiła, bo tego już odwrócić się nie da.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Niestety po fakcie okazało się, że Ninka była kolejnym zamordowanym przez nią psiakiem. My wiemy o następujących zwierzakach: sunia wzięta w listopadzie 2005 roku ze schroniska w Krakowie (według „cudownej pani Eli miała guza mózgu i musiała być przez nią uśpiona), kolejna sunia wpadła jej pod samochód, kolejna „zasnęła”, następna była ta szczęściara, która przeżyła u niej ponad dwa lata – podobno ze schroniska w Pabianicach ale też nie wiemy, jaki był jej koniec, podobna, podobno, podobno …[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Ile jeszcze psów „musiała uśpić cudowna pani Ela”? Może ktoś skojarzy fakty i zorientuje się, że też wysłał do tego piekła psa, który miał trafić do raju.. Każdą taką osobę prosimy o kontakt – ten potwór musi ponieść odpowiedzialność.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Dziś rozmawiałam z niekończącą się ilością osób. Każda z nich twierdziła, że miała z nią kontakt. Tylko jedna sunieczka uszła z tego z życiem, chyba jedynie, dlatego, że osoba wydająca psa mieszkała bardzo blisko „cudownej pani Eli” i ta zorientowała się, że gdyby i ten pies zniknął, to sprawa by się bardzo szybko wydała i samo zwróciła psa.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]I niestety na to miejsce pojechała nasza Ninka. [/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Do tej pory przeklinam ten moment, kiedy odebrałam od niej telefon. A tak się wówczas ucieszyłam: przecież tak rzadki, ktoś chce adoptować starszego psa. Przecież nie chcieliśmy się Ninki pozbyć, przecież była najcudowniejszym z naszych psiaków, przecież szaleliśmy z radości, że będzie tam miała lepiej, niż u nas… Gdyby tak można było cofnąć czas… [/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Tak bardzo Cię przepraszam Ninko! Przecież tak nam ufałaś. Tak radośnie podskakiwałaś poszczekując, kiedy biegłyśmy na dworzec, żeby zdążyć na ten przeklęty pociąg do Krakowa! Pewnie myślałaś, że to nasz najpiękniejszy spacer… Tak rzadko mamy czas, żeby wyjść z naszymi psami poza nasz teren…[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]A później nagle znalazłaś się w obcych ramionach, w pociągu, w obcym sobie otoczeniu. Podobno cała drogę płakałaś. Może coś przeczuwałaś? Ale przecież nikt nie słucha takiego małego, starego psiaka. My wiedzieliśmy lepiej… Było nam przykro, ale myśleliśmy, że to tylko moment, trochę potęsknisz a później już będziesz szczęśliwa, szczęśliwsza niż u nas…[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Nie mogę znieść myśli, że Ninka tak bardzo bojąca się obcego otoczenia, tak bardzo bojąca się wszystkich zabiegów w lecznicy przeżyła najkoszmarniejsze 36 godzin swojego życia zupełnie nie rozumiejąc, co się wokół niej dzieje, a później w samotności, w najgorszej lecznicy, została po prostu uśmiercona. Jak bardzo musiała się wyrywać, walczyć o życie? A nas przy niej nie było. To boli jeszcze bardziej, niż to, że ktoś tak po prostu pozbył się niechcianego psa, psa, którego myśmy kochali. Psa, którego oddaliśmy chcąc poprawić jego los. Psa, którego ktoś pozbył się, jak nieudanych zakupów.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Przecież wystarczyłby tylko jeden telefon a przyjechalibyśmy po Ninkę, szczęśliwi, że ją odzyskaliśmy.[/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Nic, co teraz zrobimy, nie wróci życia Nince, choć przecież oddalibyśmy wszystko, by tak się stało. Nic nie spowoduje, że nasze poczucie winy będzie mniejsze, choć przecież zrobiliśmy wszystko, by Ninka była szczęśliwa. Ale możemy przynajmniej sprawić, że może kolejny pies nie trafi do tego piekła. Dlatego prosimy: roześlijcie historię Ninki, wszędzie, gdzie tylko możecie, zakładajcie wątki, piszcie o tym i ostrzegajcie wszystkich. Tam już nie może trafić żaden pies. A wiemy, że „cudowna pani Ela” będzie szukała psa po całej Polsce, bo w Krakowie już psa nie dostanie nigdy. A każdy, do kogo zadzwoni znowu da się nabrać na cudowną opowieść o tym, „jak bardzo chciałaby dać, choć na krótko dom jakiejś suni staruszce, żeby nie umarła ona w schroniskowym boksie” Za to możemy być pewni, że umrze bardzo szybko w swoim nowym domu a pretekstem może być wszystko: że nasiusia, że popiszczy, że się nie spodoba. [/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]A „cudowna pani Ela” szybko wyda i wykona wyrok. Jak na naszej Nince. [/FONT][/SIZE] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Uwierzcie mi, że każdy z Was oddałby tam zwierzaka: czyściutki, przyzwoity dom, stateczna, „przemiła” pani Ela bibliotekarka, do tego starsza mamusia, stale przebywająca w domu z pieskiem i córka. Trzy przemiłe, wymarzone opiekunki. [/FONT][/SIZE] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Trzy potwory…[/FONT][/SIZE][/QUOTE] Uzupełnienie z CK. Brak słów. Quote
magenka1 Posted June 16, 2010 Posted June 16, 2010 to jest straszne :( ktos musi z tymi potoworami zrobic coś żeby to już więcej się nie powtarzało Quote
elmira Posted June 16, 2010 Posted June 16, 2010 Stefcio na popasie. Zdjęć mam jeszcze kilka, ale nie umiem zgrać z telefonu. [IMG]http://img155.imageshack.us/img155/2571/001uvr.jpg[/IMG] Quote
jostel5 Posted June 16, 2010 Posted June 16, 2010 No to teraz który (która) następny ( następna) do domu?:) Quote
Onaa Posted June 17, 2010 Posted June 17, 2010 Stefcio piękny :loveu:. A ja poprosze, chociaż wiem że to może nie być łatwe, o jakieś aktualne zdjęcie Mopika/ Majlo. Quote
jostel5 Posted June 17, 2010 Posted June 17, 2010 Bardzo chciałabym pojechać do schroniska,ale na razie jestem zablokowana obowiązkami-taka praca+koniec roku szkolnego :) Spróbuję poprosić o zdjęcia Mailo kogoś z BP,ale nie będzie to żadna rewelacja,jeśli nawet uda się je zrobić...Otoczenie-to samo,psiak-taki sam-nieufny i wycofany...Myślę,że nie zobaczycie niczego innego niż to,co już było wcześniej. Quote
kinga_kinga7 Posted June 17, 2010 Author Posted June 17, 2010 ja będę w schronisku pod koniec czerwca,może początek lipca,już po zaliczeniach:) Quote
jostel5 Posted June 18, 2010 Posted June 18, 2010 A ja zapomniałam napisać ,że w naszym schronie jest już długi rząd nowych kojców-z drewnianymi podłogami i zadaszeniem,więc kolejne psiaki zostaną zdjęte z łańcuchów :). Poza tym "buduje się" też azyl dla staruszków-w cieniu drzew ,na zielonej trawce...Staruszki odżyją :) Quote
Soema Posted June 19, 2010 Posted June 19, 2010 [quote name='jostel5']A ja zapomniałam napisać ,że w naszym schronie jest już długi rząd nowych kojców-z drewnianymi podłogami i zadaszeniem,więc kolejne psiaki zostaną zdjęte z łańcuchów :). Poza tym "buduje się" też azyl dla staruszków-w cieniu drzew ,na zielonej trawce...Staruszki odżyją :)[/QUOTE] Super! Te łańcuchy są przerażające... :shake: my w Sandomierzu też musieliśmy kilka uwiązać :( Quote
jostel5 Posted June 20, 2010 Posted June 20, 2010 Wy ,Soemka,w tym Waszym ślicznym Sandomierzu mieliście w tym roku wyjątkowy dramat.Byłam w Sandomierzu w ubiegłym roku,w maju.Kiedy oglądałam relacje w telewizji z maja tego roku,cierpła mi skóra.Nie umiem sobie nawet wyobrazić,co musieliście przeżywać!:( Quote
Soema Posted June 20, 2010 Posted June 20, 2010 [quote name='jostel5']Wy ,Soemka,w tym Waszym ślicznym Sandomierzu mieliście w tym roku wyjątkowy dramat.Byłam w Sandomierzu w ubiegłym roku,w maju.Kiedy oglądałam relacje w telewizji z maja tego roku,cierpła mi skóra.Nie umiem sobie nawet wyobrazić,co musieliście przeżywać!:([/QUOTE] Przeżywamy nadal... Jostel za jakiś czas będę dzwoniła do Was, bo może uda się zorganizować kiedyś pomoc dla schronu z Holandii, my taką dostaliśmy i będziemy starali się o kolejną. Póki co, musimy szukać terenu na przytulisko, bo tu zostać nie możemy.. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.