darunia-puma Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 ok spróbuje naprawić banerek i skacze do ciebie na bazarek Quote
Szarotka Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 [quote name='darunia-puma']ok spróbuje naprawić banerek i skacze do ciebie na bazarek[/QUOTE] Dzieki :):) Quote
darunia-puma Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 szarotko sprawdz czy juz działa mi się wydaje ze tak Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 wiekszosc jego problemow pochodzi od centralnego ukladu nerwowego, reszta to stawy i kregoslup. ja nie podejme decyzji o eutanazji, nie udzwigne tego, za bardzo kocham tego psa. obawiam sie , że to nie tesknota. tak niewiele do niego dociera. pisalam i mówilam o moich przypuszczeniach, że to prawdopodobnie jego mózg "nawala", ze caly czas jest otępiały, na nic nie reaguje, chodzi w kółko....i teraz sie potwierdzilo. boje się jutra Quote
darunia-puma Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 Fado kochany proszę wstań, walcz o życie !!!! Jestem z Tobą Quote
IKA & SONIA Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 :( wiem co czujesz danal. Ja walczyłam przez tydzień o mojego maluszka, którego wzięłam z ulicy jakiś rok temu. Sparaliżowało go, miał operacją, ale niestety serduszko nie wytrzymało. 16 grudnia miną dokładnie 4 miesiące jak odszedł :( a ból jest w dalszym ciągu... Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 boje sie tez o pania Marlene, jesli sie okaze, ze nie ma poprawy, to jak ja jej powiem. kobieta w szpitalu, nie czuje sie najlepiej i do tego jeszcze dobije ją stanem zdrowia psa? chcialabym sie wyłączyc i nie musiec nic robic... do tego doszly rodzinne problemy i nie moge sie wygrzebac z doła. a mój pies Bubi ponoc szczekał przez osoatnią godzinę ,kkiedy było mi tak bardzo źle i wyłam... Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 [quote name='Rudzia-Bianca']Danal trzymaj się kochana:calus:[/QUOTE] kocham Was Ciotki, nie wiem, co bym zrobila bez Waszego wsparcia Quote
Cantadorra Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 Danal, ta cala sytuacja jest naprawde przykra i ciezka. Tak walczylas o tego psiaka i juz chcialoby sie oglosic happy end. Najwazniejsze jest jego dobro. CZekamy na info. Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 boje sie ze nie bede potrafila zdecydowac , co jest dla niego dobre:( przerasta mnie to Quote
IKA & SONIA Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 [quote name='danal1983']boje sie ze nie bede potrafila zdecydowac , co jest dla niego dobre:( przerasta mnie to[/QUOTE] Najważniejsze, żeby nie cierpiał ... Ja miałam wyrzuty, że pomimo, tego iż zrobiłam co wszystko mogłam mój Gucio cierpiał, cierpiał niepotrzebnie ... Quote
Rudzia-Bianca Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 Danal jeżeli będziesz widzieć że Fado cierpi i Wasza decyzja pomoże mu ulżyć w tych cierpieniach dasz radę , ale mam nadzieję że tak nie będzie musiało się stać i niedługo Fado i Pani Marlena będą się mogli już sobą cieszyć do woli . Cuda się zdarzają . Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 wiem, ze sie zdarzaja, takim cudem było, to ,że przeżył. teraz musze sie trzymać mysli, że przezył po coś... Quote
lilk_a Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 napiszę może nie to co powinnam .... to nieprawda, że eutanazja to wybawienie dla cierpiącego psa ,to nam się tak wydaje a później cierpimy i nie dajemy sobie z tym rady wiele lat śmierć przychodzi wtedy kiedy powinna , kiedy jej czas ....:( Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 [quote name='lilk_a']napiszę może nie to co powinnam .... to nieprawda, że eutanazja to wybawienie dla cierpiącego psa ,to nam się tak wydaje a później cierpimy i nie dajemy sobie z tym rady wiele lat śmierć przychodzi wtedy kiedy powinna , kiedy jej czas ....:([/QUOTE] wiesz, to tak, jak z ludzmi. tylko starych ludzi nie leczy sie, zostawia sie ich samym sobie, by odeszli, bo ich czas... i przechodzi sie nad tym do porządku dziennego. w przypadku zwierząt dopuszczalna jest eutanazja i narazie stoje na stanowisku ze poki mozna , trzeba robic wszystko, żeby ratowac, zeby pomóc, ale gdy nie ma juz nadziei, to wówczas należy skrócić cierpienia. chociaz to decyzja ostateczna i niezwykle trudna Quote
danal1983 Posted December 8, 2009 Author Posted December 8, 2009 [quote name='lilk_a']napiszę może nie to co powinnam .... to nieprawda, że eutanazja to wybawienie dla cierpiącego psa ,to nam się tak wydaje a później cierpimy i nie dajemy sobie z tym rady wiele lat śmierć przychodzi wtedy kiedy powinna , kiedy jej czas ....:([/QUOTE] wiesz, to tak, jak z ludzmi. tylko starych ludzi nie leczy sie, zostawia sie ich samym sobie, by odeszli, bo ich czas... i przechodzi sie nad tym do porządku dziennego. w przypadku zwierząt dopuszczalna jest eutanazja i narazie stoje na stanowisku ze poki mozna , trzeba robic wszystko, żeby ratowac, zeby pomóc, ale gdy nie ma juz nadziei, to wówczas należy skrócić cierpienia. chociaz to decyzja ostateczna i niezwykle trudna Quote
Rudzia-Bianca Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 Wiesz lilk_a to że my później cierpimy nie znaczy to że nie jest to wybawieniem dla cierpiącego psa . Ja podjęłam tą koszmarną decyzję 11 maja 2007 r. od tego czasu nie ma dnia żebym o tym nie myślała , żebym nie miała wyrzutów sumienia, wątpliwości czy aby na pewno dobrze zrobiłam ale też zawsze przypominam sobie jak moje ukochane psisko cierpiało, jak podstawowe czynności fizjologiczne wiązały się dla niego ze straszliwym bólem i że pomagając mu pozbyć się tego bólu środkami przeciwbólowymi pogarszałabym tylko jeszcze ogólny jego stan tylko po to żebym później ja nie miała wyrzutów sumienia i nie cierpiała . Za bardzo kochałam mojego Wauzika zeby pozwolić na to bo śmierć wcale nie przychodzi wtedy kiedy powinna :( Wauzik mógł tak żyć pewnie jeszcze kilka miesięcy męcząc się okropnie a ja nie mogłabym nic zrobić żeby mu w tym cierpieniu ulżyć . Bardzo bardzo żałuję że musiałam podjąć taką decyzję ale nie żałuję że ją podjęłam mimo że teraz mi z tym bardzo ciężko ... Quote
IKA & SONIA Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 [quote name='Rudzia-Bianca']Wiesz lilk_a to że my później cierpimy nie znaczy to że nie jest to wybawieniem dla cierpiącego psa . Ja podjęłam tą koszmarną decyzję 11 maja 2007 r. od tego czasu nie ma dnia żebym o tym nie myślała , żebym nie miała wyrzutów sumienia, wątpliwości czy aby na pewno dobrze zrobiłam ale też zawsze przypominam sobie jak moje ukochane psisko cierpiało, jak podstawowe czynności fizjologiczne wiązały się dla niego ze straszliwym bólem i że pomagając mu pozbyć się tego bólu środkami przeciwbólowymi pogarszałabym tylko jeszcze ogólny jego stan tylko po to żebym później ja nie miała wyrzutów sumienia i nie cierpiała . Za bardzo kochałam mojego Wauzika zeby pozwolić na to bo śmierć wcale nie przychodzi wtedy kiedy powinna :( Wauzik mógł tak żyć pewnie jeszcze kilka miesięcy męcząc się okropnie a ja nie mogłabym nic zrobić żeby mu w tym cierpieniu ulżyć . Bardzo bardzo żałuję że musiałam podjąć taką decyzję ale nie żałuję że ją podjęłam mimo że teraz mi z tym bardzo ciężko ...[/QUOTE] Według mnie nie ma złotego środka w takiej sytuacji. Zawsze myślałam, że wybawieniem dla psiaka jest naturalna śmierć, ale po tym jak zobaczyłam moje maleństwo konające na moich oczach i cierpiące prawie przez tydzień czasu żałuje, że nie pozwoliłam mu wcześniej odejść :( :(. Z kolei wcześniej musiałam zdecydować o eutanazji mojego Maxia i też żałowałam, że może nie zrobiłam wszystkiego do końca i że mogłam mu pozwolić odejść samemu. Zawsze będzie nam ciężko i zawsze będzie nam się wydawało, że coś mogliśmy zrobić inaczej. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że psiaczek nie cierpiał ... Quote
Rudzia-Bianca Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 Oczywiście że nie ma takiego środka , ale jeśli już wiemy że nic nie można zrobić żeby uratować nasze psisko to uważam że nie mamy prawa z powodu własnego egoizmu , strachu przed wyrzutami sumienia , koszmarami w nocy , cierpieniem itp skazywać przyjaciela na ból, strach i cierpienie to jest chyba to co jesteśmy winni za przyjaźń, miłość piękne wspólne życie . Może się mylę może tak sobie tylko tłumaczę ale wierzę że to jest słuszne ... Quote
lilk_a Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 [QUOTE]mój pies którego musieliśmy uśpić miał raka odbytu .... na samym końcu odbyt rozszarpany przez rosnącego raka wypadł na zewnątrz ,lekarze rozłożyli ręce ...... bardzo go bolało , bo nie potrafił się sam wypróżnić , nie będę opowiadać jak to robiłam ale udawało mi się mu pomóc , odbyt wracał na swoje miejsce i pies zachowywał się normalnie .... ale było coraz gorzej , w ostatnich dniach doszło zapalenie otrzewnej ...ale był przytomny , gorączkę zbijały antybiotyki i leki przeciwbólowe niestety musieliśmy podjąć decyzję .... to co przeżywałam nie da się opisać , weterynarz czekał cierpliwie a ja szalałam , ból nadchodzącego rozstania był taki ogromny że nie mogłam go znieść , miał 8 lat , mógł jeszcze żyć ...ale jak , w jaki sposób .... Nero patrzył na mnie i widziałam w jego oczach strach , paniczny ... lizał mnie po rękach a ja ryczałam .... lekarz tłumaczył że najpierw dostanie zastrzyk uspokajający a później dopiero .... nie wierzyłam mu siedzieliśmy przy nim z mężem .... co więcej mogliśmy ...nic ... i to było najgorsze ...nie było odwrotu .... odchodził od nas nieświadomy tego co się dzieje ... po podaniu leku uspokajającego naprawdę usnął spokojnie ...dopiero wtedy dostał ten ostatni zastrzyk w swoim życiu ...byliśmy z nim ...widzieliśmy jak ostatni raz odetchnął ....[/QUOTE] [QUOTE]sunia matka Nera tak umierała śmiercią naturalną , nie ze starości , były to powikłania po źle przeprowadzonej operacji .... ale umierała przechodząc przez wszystkie etapy śmierci .... myślę że pies czy inne zwierzę posiada instynkt który każe mu się z tym pogodzić , podobnie ludzie przeżywając życie do późnej starości godzą się z jego nieuchronnym końcem ... nasza Nuka w dzień śmierci wycofała się jakby z codzienności, z codziennych nawyków, nie było jej widać ...zaniepokoiło nas dopiero to że siedząc kiwa się na boki , patrzy niewidzącym wzrokiem ...była cichutka ....nie wiem nie potrafię tego wytłumaczyć ale wiedzieliśmy że to niedługo , bardzo niedługo ...po południu położyła się na dywanie i mąż usiadł koło niej ... położył jej głowę na swoich kolanach i siedział z nią , głaszcząc i przemawiając do niej uspokajająco , łzy leciały mu po policzkach a ona podnosiła tylko oczka , bo już nie miała siły i patrzyła , patrzyła w twarz swojego ukochanego pana ze spokojem ...nie bała się nie wydała żadnego dzwięku , po prostu usnęła cichutko , umierała parę godzin a my pomogliśmy jej przez to przejśc tak jak umieliśmy...[/QUOTE] to moje dwa posty z innego wątku ..... przeżyłam jedną i drugą śmierć, stało się to w przeciągu roku , siedem lat temu , żyję ze świadomością że zabiliśmy swojego psa , być może dla jego dobra , żeby dłużej się nie męczył ale jednak zabiliśmy .... i nie mogę dać sobie z tym rady....... Quote
Rudzia-Bianca Posted December 8, 2009 Posted December 8, 2009 Lilk_a też żyję z tą świadomością, też mi ciężko bardzo ciężko mi pogodzić się z tym że ja , tylko ja podjęłam decyzję że tego dnia umrze mój ukochany pies , ale zrobiłam to dlatego że kochałam go tak bardzo mocno że wiedziałam że moje wyrzuty to że sobie mogę później ze sobą nie poradzić nie są warte Jego cierpienia , strasznego cierpienia i tak jak pisałam potwornie żałuję że musiałam podjąć tą decyzję ale samej decyzji nie żałuję wiem że postąpiłam słusznie . Trzymaj się ... Wauzik też miał nowotwora odbytu .... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.