Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Rozmawialam przed chwila z wetem z Tatarkiewicza - dostalam opier..., ze sunia zostala czyms paskudnym i obrzydliwym dzisiaj nakarmiona :mad: No jak to czym - tym karmia te biedne psiaki w Ostrowi - mielone kosci z jakims cuchnacym syfem :angryy: Teraz sunieczka smiga na stol - jutro od rana bede sie dobijala jak tam nasza ciezarowka czuje sie po operacji :lol:
Poprosimy o KCIUKI za sunieczke !!!!!

  • Replies 17k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • idusiek

    1729

  • Fela

    1234

  • esperanza

    1002

  • Lara

    922

Top Posters In This Topic

Posted

:thumbs: :thumbs: :thumbs: Wielgachne kciukasy zeby wszystko bylo dobrze, krde przeciez ta sunia co trafila do Psiego lsu tez miala pelno gow.... w brzuchu !!! Cos z ym trzeba bedzie zrobic :angryy:

Posted

ja mam tu zdjęcie:angryy: zrobiłam, żeby miec w razie czego dowody na sukingnatów

[IMG]http://img208.imageshack.us/img208/6421/schronisko10797bi.jpg[/IMG]

Posted

Trzeba suni jakies imie wybrac...
Przejrzalam zdjecia ze schronu i znalazlam ta sunieczke na zdjeciach z 4go marca 2006r. Sunieczka miala dluuugi wyrok, a ze nikt sie nia nie interesowal, to zadzialala :evil_lol:
Tutaj sunia jeszcze z Misia i Fifcia... one juz wyszly z wiezienia, a ona ciagle czekala!:mad: Ilez w koncu mozna czekac nie? :cool3:

[IMG]http://www.behemot.com.pl/fotki/suniawciazy.jpg[/IMG]

Posted

Dziewczyny jest do wzięcia zamrożone mieso dla psow . Ostrów Maz nie potrzebuje?
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=27689"]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=27689[/URL]

Posted

Jak już wszyscy pewnie wiedzą, sunia dotarła na Tatarkiewicza. Ale nikt nie wie, jaka była grzeczna w podróży. Wiele psów woziłam, ale takiego grzecznego nigdy (no,poza moim Rudolfem, rzecz jasna). Nie obrzygała mi samochodu, choć miała czym. Nie płakała, nie puszczała bąków, od czasu do czasu dawała mi buziaka i wyglądała przez okno. A podróż lekka nie była, skwar niemiłosierny, a mój bolid bez klimy i z zepsutymi hamulcami.Ale to pryszcz, najważniejsze, że dojechałyśmy.
Ta sunia musiała kiedyś jeździć samochodem!

Imię już ma, nazywa się Tekla. Po podróży Tekla wyglądała tak:

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img75.imageshack.us/img75/4918/tekla4070039dd.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img77.imageshack.us/img77/2466/tekla4070066tf.jpg[/IMG][/URL]

Mniej więcej dwa miesiące temu pokrył ją Zorro (kilka razy od niej większy), naprawdę jej brzuch był przerażająco wielki! Sama najprawdopodobniej nie przeżyłaby porodu. Owszem, można było wcześniej reagować... Ale były inne biedy do natychmiastowego ratowania, nasze nosówkowce.

Tekla jest supersunią. Bardzo kochaną. Nie jest nachalna, ale bardzo przyjazna. Ogonek cały czas w ruchu. W zasadzie wszystko jej jedno, co się z nią dzieje, byle ktoś pogłaskał, pokochał. Chce byc bardzo dobrą sunią. Garnie się do człowieka jak nie wiem co. Podbiła mi serce. Całkowicie. Na amen.


[B]Ludki kochane, poszukajmy Tekluni domku na tymczas po operacji. Bo jeśli będzie musiała wrócić do schroniska, to ja osobiście popełnię natychmiast sepuku i będziecie mieli mnie na sumieniu i o jedną wariatke na świecie będzie mniej. Tak tak, to właśnie jest szantaż. [/B]


Teraz jeszcze krótkie info o Dożycy. Nie jest gorzej, ale dużo lepiej też nie. Huśtawka straszna. Najpierw biega, ucieka po całytm placu, potem się kładzie i ledwo dyszy (dosłownie). Zmartwiło mnie wczoraj to, że się nie wypróznia (ale ten problem już załatwiliśmy), a dziś że przestała jeść. Weterynarz miejscowy, który ją w sobotę badał, ma swoje pomysły na jej leczenie, więc muszę z nim dodatkowo walczyć (m.in. o kroplówki).
Z Tatarkiewicza przy okazji pobrałam kroplówki, aminophilinę i furosemid dla niej (KingaW, dzieki), bedziemy podawać. I patrzeć. Dożyca jak na warunki schroniskowe jest zaopiekowana, wyprowadzana na trawkę i na spacery. Nie wiem, czy to dlatego, ze codziennie tam przyjeżdżam, czy sami z siebie o nią zadbali. Zobaczymy, co będzie jutro.

Nazwa stowarzyszenia jest chyba taka: Stowarzyszenie na rzecz Bezdomnych Zwierząt "Niczyje".

I jeszcze w sprawie mięsa od Arki z Pruszkowa. Jadąc z Teklą do Warszawy i wracająć spowrotem do Broku wisiałam na telefonie z jednym z właścicieli schronu. Zależało mu, żeby znaleźć miejsce na przechowanie mięsa. Na razie się nie udało, ale jutro szukamy dalej. Dwie tony dobrego mięsa to zapas na 2 miesiące. Może ktoś z Was ma znajomych, którzy mają duże przemysłowe chłodnie? Ale takie, gdzie możnaby umieścić tak z tonę mięsa... (a najlepiej dwie albo trzy).

Posted

No i znowu mi się oberwało od wetki z Tatarkiewicza - prosiła żeby na przyszłość tak długo nie czekać z zabiegiem, jak wiemy, że sunię pokrył duuużooo większy pies :mad: Operacja na tym etapie jest ogromnym zagrożeniem życia :shake: Sunieczka nie miała nawet 1% szans, by przezyć poród - najważniejsze, że juz jest ok :lol: Teklunia czuje się całkiem nieźle :multi: Ciąża bardzo ją osłabiła i "zabrała" wszystkie możliwe składniki odzywcze w organiźmie :shake: To była OSTATNIA !!! chwila. Qrcze musimy w przyszłości reagować na to natychmiast - niezaleznie od tego, co się dzieje w schronie. Miejmy nadzieję, że maleństwo szybko dojdzie do siebie.

Posted

[quote name='Fela']Nazwa stowarzyszenia jest chyba taka: Stowarzyszenie na rzecz Bezdomnych Zwierząt "Niczyje". [/quote]
no to patronem jest Niczyj Igusi z Kłobuckiej 23 :)

mam poważne pytanie: czy dr Wojciechowska to
[B]Lek. wet. Alicja Małgorzata Wojciechowska[/B] z Osowskiej 84b ?

Posted

[quote name='Legion23']mam poważne pytanie: czy dr Wojciechowska to
[B]Lek. wet. Alicja Małgorzata Wojciechowska[/B] z Osowskiej 84b ?[/quote]

Zgadza się Legion - ta sama ;)

Posted

Legion - wszystko zależy od tego, co trzeba zrobić ;) Mogę Ci tylko napisać, że to świetny wet - nasze schroniskowe psiaki traktuje zawsze bardzo ulgowo - płacimy tylko za to, za co faktycznie już trzeba...

Posted

Cholewa,też się znaleźli mądrale!A skąd my mamy na to brać kasę niby?Na te sterylki i inne takie?Wracając do tematu 'zapylania' to jednak może tak na próbę, jak wróci ten młody ostrowski wet (co to zapomniałam jak się nazywa), zawlec do niego jakiegoś największego 'Kubę rozpruwacza' i .... ciachnąć...Ja wiem, że się może paprać, ale nie może być tak, że taki pies sobie chodzi i bzyka, a te suczyny cierpią... Może by się udało zostawić w ogródku u weta psa na obserwacje po kastracji, na jakieś 2 dni... Czy myslicie, że to realne? Ile sie takie jaja goją? Chyba nie dłużej niż tydzień... No nie?Jak ten wet wróci, to z nim pogadam, jak on widzi tę sprawę...

Posted

Kinga - ja to bym najchętniej wszystkim psiakom tam jajka ciachnęła ;) Z całą pewnością, to mniejszy problem i zabieg niż sterylizacja suczek. Tylko zaraz usłyszysz - że psu "bez jaj" trudno znaleźć dom :angryy: Tak jakby to było mu tak bardzo potrzebne ;) (tzn jajka - bo dom, to jak najbardziej)

Posted

Kinga, jajka goją się ponad tydz, po 10 dniach jest zdjęcie szwów. no i trzeba też przypilnować psa, żeby nie lizał rany-w warunkach schroniskowych to chyba nierealne

Posted

Wiem, wiem, Witokretko, ale wsiochom co przyjdą po adopcję nie trzeba tego mówić (a jak znam życie nie bedą psów dokładnie oglądać), a oprócz tego to się możemy decydować na takie działanie w przypadku psów, które są już w schronisku długo... Skoro ich nikt nie rozchwytuje, jak świeże bułeczki, z jajami to i bez jaj nie będzie gorzej...A w ogóle to bzdura (znaczy się, ja wiem, że Ty to wiesz, ale napiszę tak sobie), że pies po ciachnięciu jest jakiś mniej pilnujący czy tam jołopowaty, bo Brave przecież worek ma pusty, a pilnuje, że aż starch... No i jołopem nie jest - już wie, co to znaczy idź na swoje miejsce i że po dywanie chodzić nie wolno w przytomności mojej mamy....;-)

Posted

Ronja, toć dlatego dumam coby zostawić u weta na obserwację... Póki co jak ciepło, może by się zgodził, żeby mu budę w ogrodzie postawić... Irytuje mnie, że to zawsze ta nasza biedna płeć poszkodowana taka, a jeden z drugim chodzą i pylą... :)

Posted

A teraz tak na marginesie - nie jest to najlepszy okres na ciachanie czegokolwiek u psiaków (czy suczek) - za wysokie temperatury i wszystko goi sie dużo dłużej i gorzej... Poza tym organizm też o wiele ciężej znosi wszelkie zabiegi - weci radzą wstrzymywać się do jesieni (albo jak zrobi się chłodniej). Na dzień dzisiejszy to tylko nagłe przypadki ;)

Posted

Pójde na kurs przyspieszony dla techników weterynarii i dam radę! A szyć będzie Legion... To łatwiejsze niz dmuchanie balonów...Hi, hi..... ;-)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...