Jump to content
Dogomania

Fela

Members
  • Posts

    3935
  • Joined

  • Last visited

1 Follower

Contact Methods

  • Website URL
    http://www.pozytek.org

Converted

  • Location
    Warszawa

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Fela's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Tia... podrzucę cioci Aurze Ściemkę może. Wagowo ciocia będzie do przodu (Ściema waży 40 kg). ;)
  2. Jest bardzo, bardzo kochana! No poza włamywaniem się na moje konto na dogomanii ;) i kopaniem dołków pod moim krzesełkiem w ogródku więcej grzechów nie popełnia. Właśnie śpi sobie rozciągnięta na środku pokoju. Obok ułożony dinozaur z gumy, gumowy jeżyk i piłka. Pociumkane, zębami nienaruszone :) Wiem, że ona się u mnie dobrze czuje. Ale jest pewien problem. Ten problem dotyczy liczby, a właściwie ilości psów, bo to lada chwila przestanie być policzalne, jeśli miałabym adoptować każdego, który będzie się u mnie dobrze czuł :(
  3. I muszę się Wam pochwalić: dziś w moim kolonijnym życiu wydarzyły się dwie wielkie rzeczy. Po pierwsze nauczyłam się wchodzić po schodach. W górę i w dół. Zupełnie sama. Do dziś ciocia mnie nosiła, a teraz umiem już sama, sama, sama :D A to nie są takie zwykłe schody, ale takie strome, drabiniaste. I teraz jestem zawsze tam, gdzie ciocia. A drugie to wycieczka, czyli spacerek. Byliśmny wszyscy na wielgaśnej trawie, takiej ogromniastej, jak psim okiem sięgnąć i jeszcze dalej. To podobno łąki się nazywa. A tam, mówię Wam, normalnie czad. Zapachy, odgłosy, wszystko, pachnie, dźwięczy, gra. Aż człowiek (czyli pies znaczy) ma wrażenie, że ma w brzuchu takiego świergocącego ptaka i razem z nim poleci. Hop! Ciocia mnie pochwaliła, że taka mądra jestem, bo najpierw trochę się bałam do samochodu wejść (bo myślałam, że mam gdzieś jechać, gdzie niefajnie, kto tam wie), a potem to już sama i pierwsza brykałam. Ciociu Auro, nie martw się o mnie, i pieniędzy na te kolonie nie musisz wysyłać, wydatków mam niewiele. Macham czterema łapami w locie, paaaa! A jutro jak mi się uda to może jakąś kartkę z wakacji wykombinuję
  4. Hej, hej ciocie! Ale jest fajnie na koloniach, mówię Wam, normalnie czad! Mam taką fajną kumpelę, wszędzie z nią biegam, bawimy się w berka i w piłkę. Ale jak ciocia piłkę rzuca, to tylko ja łapię i przynoszę, moja kumpela mi ustępuje, fajna jest nie?Na koloniach to człowiek (czyli pies znaczy) to się cały czas cieszy i w człowieku (w psie znaczy) wszystko się cieszy, podryguje, merda, śmieje, aż trudno z tym cieszeniem nadążyć. Dlatego muszę skakać na czterech łapach, czadem na dwóch, a czasem to i fruwam. I ogon mi fruwa. Nie boję się niczego, nawet jak na mnie ciotka Bździu baburczy, bo ona miewa humory. Ale nic sobie z tego nie robię. No mówię Wam, nic a nic. Fajnie jest tak niczego się nie bać.
  5. Uff, uff, uff, udało mi się zalogować, pierwszy raz po kilku mniesiącach. Mysza u mnie na koloniach letnich. Ale nie jestem do końca pewna, czy to ta sama Mysza, która była u Aury. Od pierwszych sekund zero stresu. Po przywitaniu się z moimi psami zaczęła od zabawy z Rudolfem i Siódemką: biegi wokół domu w podskokach, podgryzanie, turlanie itp. Czysta psia radość. Potem micha - kurczak z ryżem - również z radością. Umościłam jej miejsce ustronne, licząc się z tym, że będzie to jej azyl, schowanko i za każdym razem, jak się czegoś przestraszy, tam się schowa. W ogóle nie chciała się chować. Ale gdzie tam! Spaliśmy wszyscy na piętrze, ona na wymoszczonym materacu z podusią. Podusia oczywiście pod łebkem, nienaruszona, niepogryziona. Całymi dniami biega, bawi się zwłaszcza z większą do siebie dwa razy Siódemką. Przy płocie, owszem, szczeka, ale wg mnie ona ma bardzo nienachalny, cichy i delkitany głosik. I jak się ją zawoła, natymiast przylatuje, cała w podskokach. Ogon w górze, radość na mordzie. Bawimy się piłką, pięknie za nią biega, zaczyna powoli przynosić. Piłkę przynosi też Siódemce do zabawy. Ma w zasięgu pyska poduszki, zabawki gumowe, kocyki - wszystko co chce. NIC nie pogryzła, w ogóle nie przejawia takich chęci. W piątek nie było mnie w domu ponad 12 godzin, psy zostały same. Żadnych szkód, porządek idealny. To znaczy może powinnam napisać: stan ogólny nienaruszony, bo porządek to raczej umiarkowany zostawiłam ;)
  6. Aga_s, wygląda na to, że dziś rozmawiałyśmy :-) Dorcio jak najbardziej potrzebowski, nie ma nic przeciw kotom. I jest takim faaaaajnym psem ;) Poza tym z ogłoszeń ciiiisza, nie licząc pani, która marzyła o szitzu (pewnie to był odzew na ogłoszenie Nanki), ale na pytanie, czy kundelkiem by się zaopiekowała, bo nie mamy rasowych piesków, odpowiedzi już nie było.
  7. Mam podobny problem ze swoim stadem - szczekanie przy płocie. Hmmm... jak jest bodziec, czyli idzie ktoś, kogo natychmiast trzeba obszczekać, to się leci tam ile sił w łapach i jazgocze, ile sił w gardle. I na nic innego w tej sekundzie nie zwraca uwagi. Pokazywać smaczki to sobie można, a także zrobić fikołka, szpagat, zaśpeiwać o sole mijo tudzież wyjąć z lodówki kilo befsztyka ;). Można wszystko robić: tamten bodziec był pierwszy i jest na tyle silny, że odwracanie uwagi w tym momencie nie ma sensu. Można ewentualnie stać z tymi befsztykami i się zaczajać, żeby uprzedzić idącego ulicą człowieka, psa czy inny obiekt obszczekania. Ale to raczej mało wykonalne. Nie ma (przynajmniej wg mnie) niczego złego w nagradzaniu powrotu, z czasem odpowiednio szybkiego powrotu. Pies raczej nie powiąże smakołyka z tym, że szczekał, ale z tym, że wrócił - zgodnie z najprostszym ciągiem przyczynowo skutkowym: przybiegłam do pani - dostałam, a nie zauważyłam człowieka - poleciałam szczekać - przybiegłam do pani - dostałam. U mnie nagradzanie powrotrów to zadziałało tak, że główny szczekacz wraca szybciej niż inne, szybciej wraca niż biegnie obszeczekiwać. Czyli bym się nie martwiła za specjalnie tym, że Mysza tak chętnie wraca na wołanie i dopomina się smaczka, wrecz przeciwnie. :)
  8. Suuuper! On jest naprawdę ideałem :D Ani niszczyć, ani szczekać w domu nie powinien - no chyba że jakoś maksymalnie się rozkręci, choć nie sądzę. Brzuszki pokazuje troszkę z lęku, ale trochę też, jak się do człowieka przekona i chce pieszczot. Młodziutki, grzeczny, ładny. Braaać, brać i kochać!!
  9. Wyciągnij koniecznie! Jeśli macie niedaleko, musicie go poznać, jest naprawdę baaaardzo fajnym psem. A postęp - od strachu do upominania się o pieszczoty - zrobił niesamowity.
  10. :loveu:Dzięki, oczywiście potwierdzę. Ale pewnie zaksięgują dopiero jutro. Te ogłoszenia, które wygasają i kontakt mailowy jest na [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] też staram się na bieżąco odświeżać.
  11. O, super! Dzięki! Procedura skomplikowana nie jest. W rejestracji trzeba się zameldować, że się idzie do szpitala do Banbiego - psiaka Psów Niczyich, a potem w szpitalu zgłosić się do technika (techniczki) lub lekarza. Jeśli nie będą akurat ratować jakiegoś czterołapa (reanimować albo coś), to wręczą psa w komplecie ze smyczą :) Prośba tylko, żeby nie wychodzić na ulicę poza kampus (kampus jest ogromny, więc jest gdzie chodzić), no i jednak go nie spuszczać ze smyczy.
  12. Kolega się przecudnie rozkręca. Juz nie tylko jest radość spacerowa (która w skrócie wygląda tak: idę, nicham, niucham, niucham, idę, idę, ogon w górze, niuch, niuch), ale też chęć do zabawy. Widać, że za piłką albo patykiem by pobiegał, ale trochę strach go puścić - następnym razem spróbuję z dłuuuugą linką. Przytulak z niego uroczy, tak się cieszy, kiedy do niego przychodzę, że niemal się turla po podłodze. Po kastracji wszystko w porządku, abażur zdjęty. W klinice jest trochę grzecznościowo, w zasadzie już powinien sobie iść dalej, najlepiej do domu. Nie ma tu źle, nawet bardzo dobrze - własny duży pokoik (niejeden człowiek chciałby mieć taki metraż na wyłączność), spacery, opieka, jedzonko. Martwię się tylko trochę, że mu nudno. Zwłaszcza teraz, w czasie długiego weekendu, kiedy nie ma studentów i spacerków mniej. A może ktoś, kto mieszka na Ursynowie, przeszedłby się z nim na spacer po kampusie? To czysta przyjemność, naprawdę! Idzie grzecznie, nie ciągnie, jest cały uśmiechnięty....
  13. Witajcie, przepraszam za ciszę. Trochę dlatego, że miałyśmy istne szaleństwo ciuchowiskowe - Marysia O. może potwierdzić, że to prawie armagedon był, przed, a zwłaszcza po całej imprezie ;) (przy okazji wielkie dzięki dla wszystkich, którzy wzięli udział:loveu:), a trochę dlatego, że nic się nie wydarzyło nowego. Z ogłoszenia dzwoniłą jedna sympatyczna pani w sprawie Flipusia, ale uznała, że psiak jest zbyt duży. Namawiałam, żeby się przejechała wraz z rodziną, zobaczyła, poznała osobiście. Ma być w kontakcie, ale będzie oglądac jeszcze jakieś psy w Warszawie. Czyli co? Można się spodziewać, że nico... Monika zdecydowanie odetchnęła, ma na jakiś czas zabezpieczenie - karma plus kasza. Próbuję wykalkulować jakoś, na ile to może starczyć. Na 2-3 miesiące chyba powinno spokojnie. Szkoda mi tylko tych psiaków. Jest już pięknie, ciepło, mogłyby chodzić na spacery, cieszyć się wiosną. Ale jedna osoba nie jest w stanie poświęcić im tyle czasu, więc są tylko niezbyt długie "wietrzenia futra" w części posesji. Z Moniką jest w kontakcie ktoś z Wrocławia (kto również dzwonił do urzędu i miał okazję porozmawiać z naszymi jakże ujmującymi urzędnikami). Niech się ujawni :) (Monika miała podać numer tel. do mnie, ale nie wiem, czy w końcu podała) Zdjęć Azy i Cziki nie zrobiłam ciągle - sorry, nie daję trochę rady. Kłopot jest taki, że te suki są bardzo z sobą związane i Monika absolutnie nie chce ich rozdzielać.
  14. Taka jestem - przytul mnie! [IMG]http://imageshack.us/a/img526/9519/myszka009.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img51/9219/myszka011.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img22/9836/myszka021.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img839/8558/myszka022.jpg[/IMG]
×
×
  • Create New...