Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Skwar......... W mieszkaniu przy włączonym wentylatorze 27 stopni, na zewnątrz 31 i to wcale nie w pełnym słońcu..Byłam w aptece Mało ze jestem chora z choroby to po wizycie w aptece jestem 3 razy "chorsza" z powodu rachunku. Przedwczoraj otzrymałam od Matki Natury dodatkowy bonus w postaci goopiego bólu w zgięciu łokciowym lewej ręki.... Bardzo to uciążliiwe.....
Chciałam sobie dla ochłody jakiś sorbet zrobić ale jedyne jabłka w okolicy 1,90 SZTUKA Woda musi wystarczyć. W Biedronie wszystko z Hiszpani...

Posted

u nas slychac grzmoty i t coraz blizej, nic nie pada, rośliny schną.... dziś rano opryskałam tylko od mszycy, bo mi pożerała liście z drzew. ale piorun przelaciał - taki suchy!
też nie jadam teraz nic ze sklepu z warzyw, zwłaszcza tych "ekologicznych" , poczekam aż na wsi będą dostępne - przynajmniej wiadomo kto czym podlewa, to jest nie podlewa, bo wody szkoda ;)
w Biedronie bylam tydzień temu a wcześniej tak z miesiąc temu bylam w cywilizacji i stwierdzam, ze jakos ceny poszly do góry, albo ja jakaś niedzisiejsza... wolę zakupy na bazarkach warzywnych u jakos tam znajomych sprzedawców.
żałuje tych wielkich cen warzyw, bo u nas w domu to podstawa a w dodatku jak karmię psy barfem, to tam jest posilek z surowych warzyw lub owoców w planie żywienia.... no jakos dajemy sobie radę (na szczęście jak im zmiksuję obierzynki z marchwi, skóry z arbuza, sałatę i koperek z ogrodka to zjadają - mam nadzieję że ze smakiem, w każdym razie miski czyste)
na szczęście niedługo już będą truskawki na wsi - tu prawie wszyscy (tylko nie my) mają plantację tych owoców.

Posted

I jak ja mam żyć i pracoawać ....Rexiulek znowu caluteńką noc nie życzył sobie żebym oczy zamknęła...
Obawiam sie ze dawne lęki wracaja....
Nasze relacje chyba ograniczają się do tego kto kogo prędzej wykończy....:placz:

Posted

Ja już też od długiego czasu zastanawiam się kto kogo bardziej męczy: Vega - mnie, czy ja - Vegę. W nocy na szczęście śpi, ale w ciągu dnia mam różne niespodzianki...Chodzić nie chce, ciągnę ją jak osiołka na sznurku, niedługo będę miała rękę dwa razy dłuższą. A wychodzić z nią kilka razy dziennie muszę, bo inaczej powódź (albo to drugie) - jak nie w domu, to - co gorsze - na klatce schodowej...:(

Posted

Jak ja to dobrze znam.... Na klatce to jest znacznie gorsze....
Z Rexikiem jak dotąd problem mieszkania i klatki nie istnieje..... Ale z Bunieczką to była codzienność.... Ona jak poczuła potrzebę to szła pod drzwi... Nie zawsze to zauważyłam. Ona nie wydawała zadnego dźwieku...Jak się nie doczekała i zostawiała "zasoby" w przedpokoju czy kuchni to było pół biuedy... Ale jak za późno wyprowadzałam Ją to bez obciachu lała i rżnęła na korytarzu albo w windzie...
Z Rexiulikiem wychodzę i widzę kiedy zbiera Mu się na skupianie.. Prezyspiesza kroku i kieruje się na trawę... Zdarza sie jednak że nie doniesie i qpal ląduje na środku jezdni.... Nie rozstajemy się z qpaczkami... Dawno temu jeszcze w Krakowie kupiłam cały karton....jeszcze kilkanaście mi zostało.

Takie.... właśnie nalazłam w googlach...

[url]http://boome.pl/aukcja,505,Qpaczka-na-psie-odchody-100-szt--5-szt-GRATIS-.html[/url]

są absolutnie doskonałe.... Tyle ze znacznie podrożały....

Posted

no to z wami nie podyskutuję, bo moje to spiochy straszne, chyba, ze mają jakieś chwilowe problemy z żołądkiem. Co prawda ostatni spacer do sadu to okolice północy ale rano to dopiero po 9 ( jak pańcia wstanie). W nocy też już po połnocy jak idę sobie popatrzeć na gwiazdy to mnie olewają i zostają w domu.
u mnie rolę qupaczek spełnia kosiarka :diabloti:
choć musze przyznać - ze odkąd (czyli jakieś ok 3 tyg) zaczęłam tak na serio, ze wszystkimi postami i dawaniem papek warzywno-owocowych stosować dietę BARF, to wielkość i ilość qupali drakońsko spadła. Wcześniej też stosowaliśmy surowe mięsno-kostne diety, ale bez dawania warzyw, stosowania postu i ogólnie bardo na żywioł to szło a teraz stosuję się do ilości i jakości i jestem baaardzo zadowolona. a psy jeszcze bardziej (wiecie, ze wczoraj zjadły zmiksowane liście sałaty ze skórkami po arbuzie oraz kilka rzodkiewek).
dobra, idę sie "ochłodzić", bo tu na moim strychu dopieka :p

Posted

Nie pogadam z Tobą bo ja jestem bardzo, bardzo antybarfowa....
poza tym Rexiulek jak połknie kawałek marchewki to szybciutko ten kawałek w całości wyleci z drugiej strony. Ja jarzynki gotuję z ryzem i wyjmuję bo byłaby okropna biegunka. Jak z kolei jarzyny ugotuję z kurczakiem to mięso przejdzie słodycza marchewki i Rexik jedzonka nie tknie....

Posted

Ja podobne qpaczki robiłam sama z opakowań tekturowych - też spełniały w miarę dobrze swoją rolę, pod warunkiem, że konsystencja qpala była odpowiednia :evil_lol:
Vega od dłuższego już czasu nie ma biegunek (odpukać!), problem polega na tym, że zwieracze jej puszczają - robi to, co ma zrobić tam, gdzie w danej chwili się znajduje :(

Surowizny żadnej nigdy Vedze nie dawałam, nie odważyłabym się próbować - wzięłam już dorosłego psa z problemami trawiennymi. Szybko okazało się, że nie może jeść żadnego suchego pokarmu, nawet dobrych firm, ani też przysmaków typu preparowane uszy czy suszone podroby, chociaż bardzo to lubi. Niestety skutek jest zawsze ten sam - biegunka. Ale marchewkę gotowaną jej daję i gotuję ją razem z kurczakiem, nie przeszkadza jej słodkawy smak mięsa.

Posted

wiem, wiem że Wy antybarfowe jesteście i nie mam WCALE zamiaru Was zmieniać :) Moim psom ta dieta służy i też nie bedę jej zmieniać ale też rozumiem tych co gotują psom - i wiecie co - podziwiam to, bo to dość duże zobowiązania. Mnie by się po prostu nie chciało. suche znów uważam za bardzo drogie w stosunku do tego co sobą prezentuje ( w końcu to są jakieś zboża - ryż, kukurydza itp z odrobiną smaczków i tłuszczu). Jakoś w końcu trafiłam na barf, i po kilku latach partyzantki doszłam do jako takich pomysłów jak to psom podawać. Tyle tylko, że cały zamrażalnik jest tylko dla psów...
a poza tym moje psy dostaly taki wspaniały prezent od firmy Primex - zapas mrożonej surowizny na miesiąc. To dla mnie jeden z lepszych psich prezentów (zwlaszcza w tym czasie "przednówku", po prostu jak Mikolaj w środku wiosny). Teraz ostro testuję z psami te wyroby, szukam chyba dziury w całym i niczego nie mogę się czepić.... I dobrze mi tak
Moje psy są w roznym wieku - Bazyl 6 lat, Pirania 3 a Panbazyl 16 miesięcy. On jest właściwie odchowany na surowym od maluśkiego pypka. Bazyl jadł za czasow szczenięctwa Royala a Pirania u hodowcy zupki z ryżu i kurczaka. Teraz wszystkie jedzą to samo. a ja się cieszę, ze nie muszę im gotować (ogólnie nie lubię gotowania, wolę zmywać, serio), gotuje jak już muszę i wcale źle mi to nie wychodzi, ale nie lubię.
własnie skonczyla sie dość szybka i solidna burza z deszczem, juz chyba po - ale teraz fajnie, tak poburzowo, pachnie deszczem i sosnami :)

Posted

Elu, wiesz jak ja gotuję?
Kurczak w całosci obdarty ze skóry.... Osobno ryż "na wodzie". ugotowanego kuraka oddzielam od kości, rozdrabniam, mieszam z ryżem. Najmniejsze nawet odstępstwo kończy się trzustkowymi problemami z paskudną biegunką... Dlatego mam problem z podaniem leków Rexikowi... Tyle tego jest ż co biedak złapie kęś to tabletka. Jak akurat trafi na coś baaaardzo gorzkiego to się buntuje i nie chce jeść. No to zaczynam zmuszać... Wybieram pieczołowicie tabletki i wpycham na siłe.... Ze też Ksieciunio jeszcze mnie nie zjadł za te tortury... Z niczym innym podac nie mogę bo................... biegunka.
Na rosole gotuję skórę, dodaję chrząstki, jarzynę, makaron, albo ryż. Mieszam to z puszką psią albo kocią i mam dla bezdomniaczków....

Posted

Elu - wiesz co- całkiem smakowicie to wygląda :) nic dziwnego, ze ten Twój sąsiad kiedyś żonie powiedział, ze gotujesz lepiej dla bezdomniaków niż ona dla niego :)

Posted

Ja też obdzieram kurczaka ze skóry przed gotowaniem, a ryż jest na wodzie. Kurczaka gotuję z marchewka i selerem dla smaku, seler wyrzucam, a marchewkę dodaję do posiłku. Duży, 2-kilogramowy kurczak starcza mi na jakieś 3 dni - oczywiście też samo mięso, bez najmniejszej kosteczki, nieraz jakąś małą, miękką chrząstkę dorzucę.

Posted

Księciunio podziwia swą niezaprzeczalną urodę....

[URL=http://img707.imageshack.us/i/obraz016.png/][IMG]http://img707.imageshack.us/img707/220/obraz016.png[/IMG][/URL]

[URL=http://img542.imageshack.us/i/obraz019.png/][IMG]http://img542.imageshack.us/img542/4116/obraz019.png[/IMG][/URL]

Prawda ze przystojniak ze mnie ?:loveu: :evil_lol:

Posted

Też zafundowałam sobie w przedpokoju szafę z takim dużym lustrem (ze starych szaf jedna się nie mieściła, a druga była za wąska i za niska) i dzięki temu po raz pierwszy ja i wszystkie zwierzaki możemy się oglądać od stóp do głów ;)

Posted

To nie szafa tylko waskie lustro na ścianie. Ja sobie Elu już niczego nie funduję. Wszystko zasysa domowe hospicjum przy współudziale bezdomniaczków....

Posted

To Dyziek.....
Wiecie co..... Zrobiłam sobie na krzesła poduszki z granulatem styropianowym.... I od tego czasu nie mam prawa do krzeseł....
Okazało sie że kociambry to uwielbiają.... Zalegają na krzesłach teraz wyłącznie a ja nadal siedzą na kancie łózka...
Jak już naprawdę muszę siąsc przy stole czy biurku to staczam z kotem regularną walkę. Nie chcą ustąpić....

Posted

oj to wiem co to - na jednej wystawie widzialam takie psie matarece - bardzo mi sie podobały - no wygodne są - bo próbowałam się polożyć :) To Dyziula ma dobry gust :)

Posted

[quote name='wisela1']To nie szafa tylko waskie lustro na ścianie. Ja sobie Elu już niczego nie funduję. Wszystko zasysa domowe hospicjum przy współudziale bezdomniaczków....[/QUOTE]
Myślałam, że to szafa z lustrem, i że była już na wyposażeniu mieszkania :roll:
Ja musiałam sobie zafundować, no bo jakąś szafę trzeba mieć. Żal mi było zostawiać tę starą 3-drzwiową, bardzo pakowaną, ale niestety nie mieściła się...

Posted

A ja dla odmiany musiałam lustro nabyć bo było tylko łazienkowe i nie widziałam czy niemam obszrpanych albo poplamionych spodni, ci przy mojej rodzince jest normą....

Posted

Na chyba już czwartym dziś spacerku Rexiulkowi nagle odmówiła działania tylna prawa nóżka..... Na trzech nie dawał rady bo też słabe a biedaczysko ma swoją wagę i rozmiar.... przechodzili ludzie, a i owszem, nawet tacy co to i psy maja....
Biedak sie czołgał środkiem jezdni.... Myślicie że ktoś pomógł ?
Ja zgięta w kabłąg, obie ręce pod Rexiulkowym brzusiem i tak jakoś oboje doczołgaliśmy się do klatki. Szliśmy tak bite 150 m....
Na szczęście już w klatce jedna sąsiadka pomogła wtargać Księciunia po tych 8 schodkach. Ja już byłam mokrusieńka, śmierdząca potem i zaryczana.... bo tej przeszkody raczej już nie dalibyśmy rady sami pokonać.... Byłam już zbyt zmęczona...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...