Jump to content
Dogomania

Teutońskie plaskatki czyli Albin w nowym domu


Teutonka

Recommended Posts

ale te kosmetyki do białych wysuszają bo wybielają, więc to też tak od czasu do czasu najlepiej.

ja tak często nie czeszę, staram się jak kąpię co 7-10 dni to tylko raz w tym czasie przeczesać, ale też nie ma częściej potrzeby na szczęście. poprawianie urody poprzez czochranie też znam ;) i masz rację: syczy, ale jak z pewnej odległości psikam i się przyzwyczają już to nie jest tak źle ;)

ja też własnie kończę Espree ale tak średnio jestem z nich zadowolona. all system chyba mi bardziej pasował. a teraz zakupię Laser Lites albo Ehaso, wypróbuję bo podobno są super.

i u mnie z Mimi też jest zdecydowanie mniej roboty, chociaż ona jako pseudo ma gorszy włos, ale Fana znów wymienia na dorosły więc bardziej jej się mechaci i Fana się zdecydowanie bardziej brudzi, bo tez taka jasna. A jak będziesz uczyc z poidła pic i nie załapia od razu to posmaruj końcówkę pasztetem na przykład ;)
i moje na szczęście sa zaciekawione myciem zębów ;) oblizuja się w kółko ;) ale ze mną nie ma przy tych sprawach dyskusji ;) nic na siłę, ale jak trzeba to trzeba :D więc na początku myłam dosłownie parę sekund a teraz to wydłużam i myję gazikiem na palcu na razie :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 505
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

problem z syczeniem polega na tym, że jak Luśka była mała to upatrzyła sobie jedną roślinkę na pożarcie. Odzwyczajałam ją od jedzenia zielska.... powietrzem w sprayu....

Częste czesanie małej wynika z wymiany włosa. Jesteśmy na finiszu. We wrześniu czesałam ją 5-6 razy dziennie i przetestowałam na tę intencję chyba z osiem szczotek.

No taka odważna to nie jestem - nie włożę Albinowi palca do pyska. Lubię swoje palce. I są mi potrzebne :)
Luśce myję zębole niemowlęcą szczoteczką. Tzn ona ją głównie ogryza i mamy świetną zabawę w wyrywanie i zwiewanie.

Link to comment
Share on other sites

Prowadzę od kilku dni pewien rodzaj gry z Albinem. Wygląda to tak:
Wyciągam rano przed 6 zaspanego Albina z kosza i miziam. Nożyczki w pogotowiu i obcinamy kudły z łapy. Zakapior orientuje się po kilku minutach co jest grane i zwiewa do kuchni. Wyciągnąć go z kryjówki nie mogę, bo robi się ołowiany. Możliwości są dwie: budzi się TZ, coby go wywlókł albo wywabia zakapiora kiełbachą. Pani z mięsnego w sumie jest zadowolona, bo spożycie mięsiwa w mojej rodzince znacząco wzrosło.
Na dzień dzisiejszy osiągnęłam: wycięcie łapek na kotka, podcięcie ogona, podcięcie brody. W sumie zajęło mi to tydzień. Zostały oka. No ale weekend przede mną ;) :)

Link to comment
Share on other sites

hahaha niezłe podchody ;) ale wiesz, małymi kroczkami i dużymi kiełbaskami przekonasz wreszcie urwisa ;)
albo i nie... ;)
u mnie z obcinaniem pazurów u Mimi tak jest... pazur - ciastko - pazur - ciastko - łapanie psa - mizianie psa - ocieranie potu z czoła - pazur - ciastko itd... ostatnio poszłam do weta, bo nie lubię sama obcinać pazurów i byłyśmy we 3 osoby przeciwko Mimi - straty wśród ludzi były znaczne, ale pazury obcięte :D

to trzymam kciuki za te oka - to najgorsze ;) bo i precyzji wymaga i zaufania ze strony zwierzaka, bo nikt nie lubi jak mu się gmera przy oku ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PapryczkaChili']z tym kąpaniem to sie nie zgodzę z Osą... ;)
tylko trzeba pamiętac, że bardzo ważne są kosmetyki: szampon i odżywka dostosowane do częstych kąpieli psów długowłosych. Hodowcy i własnie groomerzy zalecają kąpac co 7-10 dni i ja też tak robię. Brudny włos podczas czesania się niszczy i łamie, a także znacznie bardziej kołtuni. Generalnie są 2 szkoły: albo częste kąpiele i wtedy rzadziej czesanie, żeby nie niszczyć włosa, albo rzadziej kąpiele i wtedy częste czesanie... Teraz trochę rzadziej kąpałam psy, bo miałam przeprowadzkę itd. ale strasznie się im pogorszył włos przez ten czas i nie mogłam opanowac kołtunów, więc wracam do tych kąpieli co 7-10 dni, bo to mi się najlepiej sprawuje... tylko ważne, żeby stosowa dobre kosmetyki, które chronią ph psiaków i wtedy zakrapla się trochę częściej kropelki niż jest to podane - ja latem co 3 tygodnie kropię :)

a czeszę pudlówką - jestem z niej szalenie zadowolona. miejscami używam grzebienia (moim marzeniem jest sprats ;) ), jeszcze nie używam szczotki z włosia, ale też już się rozglądam za jakąś :)
nie każdy pies lubi olejek norkowy, moje nie lubią :( ale mam taki spray all systems z olejkiem norkowym i świetnie rozczesuje kołtuny więc nie ma zmiłuj sie ;) [IMG]http://www.muttmart.com/mm5/graphics/00000001/Moisturizingprotector.jpg[/IMG]

moja Fana też się tak brudzi, zwł. na pyszczku - ma biały i cały czas umorusany. A Mimi za to luzik ;)[/QUOTE]

Hodowcy i groomerzy którzy przygotowują psy do wystaw kąpią je co tydzień owszem bo psy chodzą w papilotach na które nakłada się między innymi natłuszczające kosmetyki takie jak np. olej kokosowy no i papiloty trzeba zmieniać raz w tygodniu a co za tym idzie wykąpać psa.
No i groomerzy też muszą z czegoś żyć..To co mają mówić;)
Jak przygotowywałam swoje do wystaw to owszem kąpałam je równie często bo chodziły w papilotach.
Zauważyłam też że jeśli psa przyzwyczai się do częstych kąpieli to szybciej się brudzi ale teraz u mnie ten jeden raz w miesiącu jest Ok.Nie śmierdzą, nie są przetłuszczone ani brudne.
Moje dwie suki mają potężną alergię na większość z tych markowych kosmetyków.
Dlatego wychodzę z założenia - im mniej chemii tym lepiej.
Przy kąpielach również stosuję odżywkę nawilżającą i oczywiście przy czesaniu obowiązkowo.
Jednak moim skromnynym zdaniem - a zdań jest tyle ilu hodowców i groomerów;)- jeśli pies nie jeżdzi na wystawy to na prawdę nie musi być tyle razy kąpany - to jest zdanie również moich weterynarzy.
I trzeba też pamiętać że pod żadnym pozorem nie wolno czesać psa "na sucho".
Ps.
Białe i jasne psy żółkną od olejku norkowego

Link to comment
Share on other sites

Osa, to fakt... ja z usług groomerów już nie korzystam, a faktycznie psy wystawowe to zupełnie inna bajka ;)
chociaż jak ostatnio rzadziej kąpałam psiaki to faktycznie trochę było już od nich czuć ;) więc być może się przyzwyczaiły do częstych kąpieli. ale też jak je częściej kąpię to mniej się drapią... ale to też jest tak, że każdy zna swojego psiaka najlepiej i poprostu wie, co mu służy a co nie... na moich psach jak są czyste to mniej się ten brud czepia, tak mi się wydaje. raz na miesiąc to trochę za rzadko dla moich, zwł. że one latają jak dzikusy po lesie i w taką pogodę zwyczajnie chłoną wszystko jak mopy, ale latem jak wyjeżdżalam nad morze to kąpałam tak właśnie raz na miesiąc i tylko odżywiałam w między czasie, bo nie było potrzeby częściej :)

Link to comment
Share on other sites

Tak Papryczko - to też zależy od temperamentu psa, od tego w jaki sposób spędza czas i jakie ma "rozrywki" na spacerach..
Moje dwie matrony chodzą jak japońskie gejsze - gdzie im tam w gowie latanie po krzakach czy kałużach..Najmłodsza to co innego ale stety czy niestety ma do dyspozycji tylko i aż ogród z wystrzyżoną trawką - do lasu nie wchodzę bo kleszczy jest zatrzęsienie a żaden spot nie jest w 100% pewny.
Najstarsza już miała raz babeszję i ledwo z tego wyszła choć zawsze co trzy tygodnie są zakraplane...
Żyły jej pękały pod kroplówkami a ja z przeżycia pewnie będę parę lat krócej żyła więc teraz tylko ogród i spacery z dala od łąk i lasow..
Wolę na zimne dmuchać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Osa']Tak Papryczko - to też zależy od temperamentu psa, od tego w jaki sposób spędza czas i jakie ma "rozrywki" na spacerach..
Moje dwie matrony chodzą jak japońskie gejsze - gdzie im tam w gowie latanie po krzakach czy kałużach..Najmłodsza to co innego ale stety czy niestety ma do dyspozycji tylko i aż ogród z wystrzyżoną trawką - do lasu nie wchodzę bo kleszczy jest zatrzęsienie a żaden spot nie jest w 100% pewny.
Najstarsza już miała raz babeszję i ledwo z tego wyszła choć zawsze co trzy tygodnie są zakraplane...
Żyły jej pękały pod kroplówkami a ja z przeżycia pewnie będę parę lat krócej żyła więc teraz tylko ogród i spacery z dala od łąk i lasow..
Wolę na zimne dmuchać...[/QUOTE]

o rany... to straszne :( ja zawsze po spacerze oglądam... ale już wyciągałam kilka zaschniętych kleszczy... ja niestety ogródka nie mam :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PapryczkaChili']o rany... to straszne :( ja zawsze po spacerze oglądam... ale już wyciągałam kilka zaschniętych kleszczy... ja niestety ogródka nie mam :([/QUOTE]

na pocieszenie: nie masz też zielonych psów. Ja mam: Luśka uważa, że ganianie po świeżo skoszonej trawie jest ok. I jest zielona jak ufoludek. Na marginesie: jest też specjalistką od wąchania lilii. Jak TZ wróci to wklei zdjęcie "polilyjne"

Link to comment
Share on other sites

Czytając Wasze posty przypomniałam sobie, że Luśka jest już u mnie równo rok.
Mała jest psem "składkowym". Moje biurowe baby postanowiły znaleźć mi psa. I znalazły Luśkę na gratce. Pozbierałyśmy jakoś te kilkaset złotych i wygoniły mnie do Bydgoszczy. Pojechałam i widok jaki zastałam na miejscu zamurował mnie. Takiego smrodu dawno nie czułam. Kilkanaście szczeniąt różnej maści uczepiło mi się spódnicy.Pięć suk siedziało rzędem na kanapie. Zagłodzone nie były, ale zadbane też nie.
Rozsądek mi podpowiadał - wynocha!
Ale: Luśka podeszła, powąchała, polizała i polazła w kąt do swojego osiołka. Była wtedy wielkości mojej dłoni. No to zabrałam, zawinęłam w ręcznik do koszyka i do chałupy. W samochodzie się rozwyła. Przełożyłam na przednie siedzenie. Wyła nadal. I gapiła mi się w oczy. No dobra, myślę sobie i zabrałam na kolana zawiniętą w moją chustę. Nastała cisza. I tak przez 150km:).
Na dzień dobry małą przekarmiłam. Po telefonie okazało się, że była karmiona resztkami dziecięcej kaszki Bebiko. Wet. zastrzyki. Potem złapała zapalenie oskrzeli. Znowu wet. zastrzyki. Do wiosny "wychodziła" zawinięta w moją chustę. W międzyczasie zaczęła się dusić. Znowu wet. prześwietlenia i usg. Wada serca, wada krtani, przepuchlina, wada zgryzu.
No i minął dziś rok: wada krtani ustąpiła, serduszko się ustablilzowało, przepuchlinka zoperowana a urokliwy zgryz wampirka pozostał. Mała urosła i jest najcudowniejszą sekutnicą świata.

Na początku szukałam informacji jak zajmować się tą rasą u hodowców. Pierwsze pytanie brzmialo zazwyczaj z jakiej hodowli i gdzie zarejestrowana. Zaraz potem była sugestia, żeby uśpić. I zazwyczaj reprymenda z powodu zakupienia psa " w typie rasy". Po kilku próbach przerzuciłam się na literaturę, internet. Tam są głównie informacje dla hodowców.
Nawet nie wiecie, jak są dla mnie ważne takie wypowiedzi jak dzisiejsze. Dużo się z nich uczę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Teutonka']
Na początku szukałam informacji jak zajmować się tą rasą u hodowców. Pierwsze pytanie brzmialo zazwyczaj z jakiej hodowli i gdzie zarejestrowana. Zaraz potem była sugestia, żeby uśpić. I zazwyczaj reprymenda z powodu zakupienia psa " w typie rasy". Po kilku próbach przerzuciłam się na literaturę, internet. Tam są głównie informacje dla hodowców.
Nawet nie wiecie, jak są dla mnie ważne takie wypowiedzi jak dzisiejsze. Dużo się z nich uczę.[/QUOTE]


I to jest dla mnie najbardziej dołujące...
Jak słyszę "A z jakiej hodowli?Aaaa to bez tatuażu? Ooo to beeee..." to mnie szlag tarfia na miejscu..
Dla mnie shih- tzu jest shih- tzu.Zawsze.
Dla jasności zawsze byłam,jestem i będę przeciwna pseudo ale nigdy nie traktuję z góry ludzi, którzy kupili takie szczenięta bo przecież kupują z różnych powodów, począwszy od niewiedzy a najczęściej tak jak Teutonka z litości.
Kocham tę rasę od zawsze i wiele zrozumiałam ,szczególnie teraz kiedy mam okazję widzieć te najbiedniejsze z biednych.
Kiedyś na wystawie w Warszawie podeszła do mnie Pani.
Chciała zobaczyć prawdziwe shih- tzu bo jak mówiła kupiła suczkę za połowę ceny z litości bo była chora i w warunkach w jakich żyła nie maiłaby szans.Opowiedziła mi jej smutną historię i ile musiała walczyć o życie malutkiej...
Przysłuchiwali się temu inni wystawcy.Za plecami słyszałam tylko -Po co takie szczenię było brać - Jak kupować to tylko z dobrych hodowli...
Zgadza się i ja tak myślę ale też byłam pełna podziwu dla tej kobiety która z determinacją walczyła o życie suni-kupiła ją nie dla rozmnażania ale do kochania bo nie mogła zamknąć drzwi i uciec .Co innego jest sobie poczytać czy posłuchać o takich sytacjach a co innego spojrzeć w oczy takiemu szczenięciu i odejść ..
Ja to rozumię.
Fakt, że przez takie zakupy napędza się biznes handlarzy ale też nie dajmy się zwariować.
Nie można w tym wszystkim zatracić swojej wrażliwości na krzywdę niewinnych szczeniąt.
W końcu to przecież my jesteśmy ci prozwierzęcy.
Prawo w Polsce mamy jakie mamy- a możliwości przeprowadzenia udanej interwencji odebrania psów z pseudo są znikome.

Link to comment
Share on other sites

Jest kilka problemów:
Przyzwolenie społeczne na "kopnięcie" psa czy kota. Bo przecież to "tylko" zwierzak. Usłyszałam historię o kompletnie zdemolowanym aucie przez dwóch sześcioletnich "dżentelmenów". Finałem było obrzucone kamieniami i błotem auto jednego z tatusiów, ale początkiem była gonitwa z kijami i kamieniami za kociakiem. Trzeba trafu - zwierzak się schował pod samochodem a dzieci nie odpuściły. Tyle tylko, że ten sam tatuś nie widział nic złego w tym, że jego dziecko dręczy zwierzę i nie zainterweniował kiedy trzeba.

Kulawe prawo: możesz zagłodzić, zakatować a i tak nie zostaniesz ukarany. Brak odpowiednich służb, funduszy, licencji na hodowlę zwierząt, darmowych szkoleń dla potencjalnych właścicieli. Właściwie brak wszystkiego.

Na koniec sami hodowcy. Zapytaj się, czy sprzedałby ci szczeniaka na raty. Większość tylko fuknie. A ilu z nich tak naprawdę sprawdza, gdzie trafiają te psiaki. Efekt potem mamy - w schroniskach i fundacjach. Aż się kulę jak pomyślę o bozym Narodzeniu. I o setkach szczeniąt, które trafią do schronisk dwa tygodnie później.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Teutonka']Jest kilka problemów:
Przyzwolenie społeczne na "kopnięcie" psa czy kota. Bo przecież to "tylko" zwierzak. Usłyszałam historię o kompletnie zdemolowanym aucie przez dwóch sześcioletnich "dżentelmenów". Finałem było obrzucone kamieniami i błotem auto jednego z tatusiów, ale początkiem była gonitwa z kijami i kamieniami za kociakiem. Trzeba trafu - zwierzak się schował pod samochodem a dzieci nie odpuściły. Tyle tylko, że ten sam tatuś nie widział nic złego w tym, że jego dziecko dręczy zwierzę i nie zainterweniował kiedy trzeba.

Kulawe prawo: możesz zagłodzić, zakatować a i tak nie zostaniesz ukarany. Brak odpowiednich służb, funduszy, licencji na hodowlę zwierząt, darmowych szkoleń dla potencjalnych właścicieli. Właściwie brak wszystkiego.

Na koniec sami hodowcy. Zapytaj się, czy sprzedałby ci szczeniaka na raty. Większość tylko fuknie. A ilu z nich tak naprawdę sprawdza, gdzie trafiają te psiaki. Efekt potem mamy - w schroniskach i fundacjach. Aż się kulę jak pomyślę o bozym Narodzeniu. I o setkach szczeniąt, które trafią do schronisk dwa tygodnie później.[/QUOTE]
Dokładnie tak jest...
Co prawda jest jeszcze garstka prawdziwych hodowców - pasjonatów - nie nastawionych tylko na zysk-którym jeszcze zależy,ale to jest jak mówię garstka.
I prawdą jest że tak do końca nigdy nie można przewidzieć gdzie to nasze wychuchane,wypielęgnowane, wypieszczone szczenię wyląduje.
Dlatego nie jestem hodowcą a moje wszystkie suki są po sterylkach .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Teutonka'] [B]Na koniec sami hodowcy. Zapytaj się, czy sprzedałby ci szczeniaka na raty. Większość tylko fuknie. A ilu z nich tak naprawdę sprawdza, gdzie trafiają te psiaki. Efekt potem mamy - w schroniskach i fundacjach. Aż się kulę jak pomyślę o bozym Narodzeniu. I o setkach szczeniąt, które trafią do schronisk dwa tygodnie później[/B].[/QUOTE]

Ja też:placz::placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

ja też...
dogomania powinna byc lekturą obowiązkową, może by się niektórym oczy otworzyły...
a ja czasem z przekory, jak shih bez papierów, to ukłuje igłą... a wiecie dlaczego, bo mnie krew zalewa, jak słyszę, że rodowód to tylko na wystawy... ostatnio Pan miał coś na kształ rudo-białego pekińczyka i nadal uważał, że ma shih... i czekam tylko, aż ta rasa przestanie byc modna, bo moda to zguba dla każdej rasy...
Teutonka, serce się kraje jak się czyta to, co napisałaś... zastanawia mnie zawsze okropnie, co pozwala ludziom sądzic, że psy mają zarabiac pieniądze, że można czerpac zyski z ich rozmnażania i traktowac jak rzecz... nigdy tego nie zrozumiem... i naprawdę, gdyby była jednak nagonka na rodowodowy=rasowy, to może tych fabryk byłoby mniej, bo nie byłoby przyzwolenia, bo nie byłoby chętnych... nie wiem, dopóki mamy takie kiepskie prawo, to też możliwości reagowania są małe... chociaż w ostatnich tygodniach kilka było głośnych spraw znęcania się nad zwierzętami... ludzie coraz mniej milczą, chociaż nadal milczą za bardzo...
ja też starszą Mimi mam z pseudo... może (mam nadzieję), nie tak jak Ty Teutonka - tego nie wiem, bo małą kupiłam w drodze do Wrocławia w Poznaniu. Nie była zaniedbana, ale za wcześnie odebrana od matki, traktowana jak maskotka, bez szczepień... i mimo, że to moja najukochańsza wredota, to niestety z shih ma mało wspołnego... jest nadpobudliwa, ma adhd, jest bardzo zaborcza, niezrównoważona co objawia się ciągłym problemem z jej obszczekiwaniem psiaków - nie wiem od czego to zależy, bo czasem nie ma z tym problemu, a czasem dostaje szału i szczeka, warczy, ludzie się boją, chociaż ona szczeka żeby poszczekac. ale jest to problem. czasem w tym wszystkim zapominam o Fanie, bo ona cichutko stoi z boku...Mimi jest moim dzieckiem specjalnej troski i dopóki nie miałam Fanulki, która ma już rodowód, nie wiedziałam, że Mimi tak bardzo odbiega od charakteru rasy... kocham je obie z całych sił, ale naprawdę gdyby Mimi miała charakter Fany, to byłoby spokojnie, bo z Mimi trzeba zawsze myślec zanim ona pomyśli i pomimo, że jest wyszkolona, to jej emocje są bardzo angażujące dla mnie i otwarcie mówiąc męczące i bardzo uciążliwe. Ostatnio po lekturze książki ją ignoruję, więc są sytuacje, że ona sobie coś wymyśli i nawet ignorowana przeze mnie potrafi popiskiwac chcąc mnie zmusic do zrobienia tego, co chce i tak popiskuje przez 5-10 minut... naprawdę nigdy na nią nie krzyczę, nie robię nic na siłe, ale to jest dla mnie ogromne wyzwanie, bo można od tego jej zachowania dostac szału ;) Myślę, ze gdyby trafiła w inne ręce, to z jej dominującym charakterem (moi znajomi psiarze z psich spacerów mówili na nia amstafica bo potrafiła ustawic sobie psy typu husky czy owczarek azjatycki... :D) byłaby kandydatką na psa, który skonczy w schronisku, gdyby trafila na ludzi, którzy nei poszliby z nią na szkolenie i ciągle nie pracowali z nią, nie fundowali jej dłuuugich spacerów, żeby mogła się wyciszyc i zwyczajnie zmęczyc. więc drugi psiak był z hodowli i to nie przypadkowej. psa się kupuje na kilkanaście lat, dobrze minimalizowac ryzyko, że będą to trudne lata - chociaż i tak się może zdarzyc, bo nawet w najlepszej hodowli nie da się zaplanowac natury.

ale się rozpisałam :)
powiem jeszcze tylko, że nawet zarejestrowane hodowle są różne... niedawno wykluczono jedną shih z zk, bo robiła na boku szczeniaki i przekręty z metryczkami. dzisiaj robi to samo, tylko nie pod skrzydłami zk... gdzie są ludzie, niestety, różnie jest... mój następny psiak, jeśli będzie to shih, to tylko z dobrej hodowli, a w tym momencie w Polsce tylko 2-3 biorę pod uwagę...

Link to comment
Share on other sites

ja też...
dogomania powinna byc lekturą obowiązkową, może by się niektórym oczy otworzyły...
a ja czasem z przekory, jak shih bez papierów, to ukłuje igłą... a wiecie dlaczego, bo mnie krew zalewa, jak słyszę, że rodowód to tylko na wystawy... ostatnio Pan miał coś na kształ rudo-białego pekińczyka i nadal uważał, że ma shih... i czekam tylko, aż ta rasa przestanie byc modna, bo moda to zguba dla każdej rasy...
Teutonka, serce się kraje jak się czyta to, co napisałaś... zastanawia mnie zawsze okropnie, co pozwala ludziom sądzic, że psy mają zarabiac pieniądze, że można czerpac zyski z ich rozmnażania i traktowac jak rzecz... nigdy tego nie zrozumiem... i naprawdę, gdyby była jednak nagonka na rodowodowy=rasowy, to może tych fabryk byłoby mniej, bo nie byłoby przyzwolenia, bo nie byłoby chętnych... nie wiem, dopóki mamy takie kiepskie prawo, to też możliwości reagowania są małe... chociaż w ostatnich tygodniach kilka było głośnych spraw znęcania się nad zwierzętami... ludzie coraz mniej milczą, chociaż nadal milczą za bardzo...
ja też starszą Mimi mam z pseudo... może (mam nadzieję), nie tak jak Ty Teutonka - tego nie wiem, bo małą kupiłam w drodze do Wrocławia w Poznaniu. Nie była zaniedbana, ale za wcześnie odebrana od matki, traktowana jak maskotka, bez szczepień... i mimo, że to moja najukochańsza wredota, to niestety z shih ma mało wspołnego... jest nadpobudliwa, ma adhd, jest bardzo zaborcza, niezrównoważona co objawia się ciągłym problemem z jej obszczekiwaniem psiaków - nie wiem od czego to zależy, bo czasem nie ma z tym problemu, a czasem dostaje szału i szczeka, warczy, ludzie się boją, chociaż ona szczeka żeby poszczekac. ale jest to problem. czasem w tym wszystkim zapominam o Fanie, bo ona cichutko stoi z boku...Mimi jest moim dzieckiem specjalnej troski i dopóki nie miałam Fanulki, która ma już rodowód, nie wiedziałam, że Mimi tak bardzo odbiega od charakteru rasy... kocham je obie z całych sił, ale naprawdę gdyby Mimi miała charakter Fany, to byłoby spokojnie, bo z Mimi trzeba zawsze myślec zanim ona pomyśli i pomimo, że jest wyszkolona, to jej emocje są bardzo angażujące dla mnie i otwarcie mówiąc męczące i bardzo uciążliwe. Ostatnio po lekturze książki ją ignoruję, więc są sytuacje, że ona sobie coś wymyśli i nawet ignorowana przeze mnie potrafi popiskiwac chcąc mnie zmusic do zrobienia tego, co chce i tak popiskuje przez 5-10 minut... naprawdę nigdy na nią nie krzyczę, nie robię nic na siłe, ale to jest dla mnie ogromne wyzwanie, bo można od tego jej zachowania dostac szału ;) Myślę, ze gdyby trafiła w inne ręce, to z jej dominującym charakterem (moi znajomi psiarze z psich spacerów mówili na nia amstafica bo potrafiła ustawic sobie psy typu husky czy owczarek azjatycki... :D) byłaby kandydatką na psa, który skonczy w schronisku, gdyby trafila na ludzi, którzy nei poszliby z nią na szkolenie i ciągle nie pracowali z nią, nie fundowali jej dłuuugich spacerów, żeby mogła się wyciszyc i zwyczajnie zmęczyc. więc drugi psiak był z hodowli i to nie przypadkowej. psa się kupuje na kilkanaście lat, dobrze minimalizowac ryzyko, że będą to trudne lata - chociaż i tak się może zdarzyc, bo nawet w najlepszej hodowli nie da się zaplanowac natury.

ale się rozpisałam :)
powiem jeszcze tylko, że nawet zarejestrowane hodowle są różne... niedawno wykluczono jedną shih z zk, bo robiła na boku szczeniaki i przekręty z metryczkami. dzisiaj robi to samo, tylko nie pod skrzydłami zk... gdzie są ludzie, niestety, różnie jest... mój następny psiak, jeśli będzie to shih, to tylko z dobrej hodowli, a w tym momencie w Polsce tylko 2-3 biorę pod uwagę...

Link to comment
Share on other sites

Moja ulubiona sąsiadka mówi na Lusię, że to cztery kilo czystej miłości :) (o ile właśnie nie "pracowała" ze mną w ogródku). Mała kocha cały świat. Jest po prostu białym, ładnym psiakiem o uroczym charakterku. Ot, przypadek i tyle.

[B]Papryczko[/B] dla wielu psy to biznes. Ma być dochodowy i już. Wcale się [B]Osie[/B] nie dziwię, że nie została hodowcą. Też bym nie chciała.

Link to comment
Share on other sites

Zdecydowanie Albinowi obecna aura pogodowa nie odpowiada.
Wczoraj miałam zaplanowane "prace ogrodowe" - trzeba pozawijać to i owo. No i zakopać krokusy, bo coś im się terminy pokiełbasiły. Ubrałam Luśkę i Albina i pogoniłam towarzystwo do ogrodu. Luśka szczęśliwa namierzyła zaraz jakiś patyk i ganiała jak opętaniec. A Albin..... siadł z miną skazańca.... Najpierw na chodniku. Myślę sobie - rozkręci się. Ignorowany przeniósł się na trawnik. Jak to nie pomogło, usiadł mi centralnie na worku z torfem. I dygocze jak galareta. O minie już nie wspomnę. Po dziesięciu minutach wymiękłam: Albiś, chcesz do domu? Psisko się wyprostowało i w te pędy do drzwi. No i kto powiedział, że psy nie rozumieją ludzkiego języka???

Link to comment
Share on other sites

Moje babiszony rozumieją ale tylko to co chcą...
Reszty nie rozumieją, baaa... Nawet nie słyszą..Hymmmm jakiś chwilowy niedosłuch je łapie.
A jak chcą do domu po np. minucie "spaceru"to biegną pod schody i wrzeszczą w niebnogłosy ( nie mylić tych odgłosów ze szczekaniem)
Dla mnie to znak że PANSTWO chce do domu i PANSTWO niecierpliwie czeka na windę czyli na mnie...

A tak z najświeższych nowin to powiem Wam że Nikodem -schroniskowy towarzysz niedoli Albiego jest teraz pięknym pieskiem i aż się wierzyć nie chce że był tym chorym,porzuconym i prawie łysym biedakiem- dostałam właśnie zdjęcia z jego nowego domu.
Pozwolę sobie tutaj wkleić zdjęcie Nikiego i Atajki suni która została oddana niedawno do naszej fundacji bo jej Pani była chora i i nie mogła się nią dłużej zajmować.Ona również znalazła dom u rodziny która przygarnęła Nikiego...
[IMG]http://images36.fotosik.pl/125/31946bf11b3ff67f.jpg[/IMG]
[IMG]http://images47.fotosik.pl/238/f5eea5a357ba63b0.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Osa']Moje babiszony rozumieją ale tylko to co chcą...
Reszty nie rozumieją, baaa... Nawet nie słyszą..Hymmmm jakiś chwilowy niedosłuch je łapie.
A jak chcą do domu po np. minucie "spaceru"to biegną pod schody i wrzeszczą w niebnogłosy ( nie mylić tych odgłosów ze szczekaniem)
Dla mnie to znak że PANSTWO chce do domu i PANSTWO niecierpliwie czeka na windę czyli na mnie...[/QUOTE]


haha :) kapitalne !! ;)

Link to comment
Share on other sites

To nie jest chwilowy niedosłuch, tylko słuch selektywny! To zupełnie tak jak z selektywnym wzrokiem. Ja na ten przykład: czerwonego światła na skrzyżowaniu nie widzę, a podejrzany, blond kudłaczek na piersi TZ a i owszem! (potem się okazuje przy bliższym śledztwie, że to blond kłaczek..... Lusiny....) hi hi hi

Albo taki Albin na ten przykład: pańcia wymyśliła spacer nad wisłą. Nienormalna jakaś. Torby psu nie zabrała. Chodzić kazała. No i biedak jak dojrzał czarne auto na horyzoncie to biegusiem na ciepłe siedzonko. Problem w tym, że to nie było nasze auto. Nasze stało 2 km dalej. Powiem lepiej. Nawet nie było osobowe. Dobrze, że nie było otwarte :)! Tyle, że swoje wydębił: "jechał" na małoletnim z powrotem. Jak zwykle zresztą :) :)

Nikodema i Atajkę już widziałam. Spoglądam sobie czasem na stronki fundacji. Piękne są. Obadwa.

Link to comment
Share on other sites

Ciągnąc wątek spacerowy: normalne psy jak rzucasz propozycję wyjścia to się cieszą. Smycz noszą, skaczą, piszczą itp. Moje natomiast zachowują się tak: ubrane w kombinezony i szele..... [B]zamierają[/B]..... Mogę się w tym czasie ubrać, zastanowić które buty założyć, któremu chłopakowi czapkę skubnąć. A one stoją nadal.... dopóki nie otworzę drzwi. bo wtedy psiaki wyrywają niczym rącze konie. Fajnie mieć grzeczne psy :) :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...