Jump to content
Dogomania

nowotwór gruczołow mlekowych


madziaino

Recommended Posts

witam, wlasnie wrocilam z moja 13-letnia sunia od weterynarza. bylysmy na zastrzykach przeciwko grzybicy, ktora gdzies podlapala. kiedy wetka badala jej brzuszek, spojrzala na mnie i powiedziala, ze pies MA nowotwor, bo narosle wokol sutkow nie wystepuja. musimy wyleczyc grzybice, po tygodzniu zrobic badanie krwi i usg, zeby zobaczyc, czy nie ma przerzutow. Jestem zalamana, bo 4 miesiace temu odeszla moja druga sunia, bassetka, ktora zachorowala nagle na dyskopatie i przestala chodzic. Nie wiem, czy w badaniu krwi wyjdzie,ze to jakis zlosliwy guz? bardzo sie boje tych wynikow.... czy poprzez badanie dotykowe mozna stwierdzic,ze to nowotwor, ale nie zwylky guzek, czy kaszak?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 109
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

U mojej 14-letniej kotki w zeszłym roku stwierdzono nowotwór sutek, w sierpniu miała operację bardzo rozległą,bo były zaatakowane trzy sutki.Po operacji przez dwa tygodnie czekałam na wyniki i okazało się,ze jest to złośliwe:-(.Jednak wet powiedział mi,że u kotów jest to trochę inna specyfika jak u ludzi..-nie leczy się,nie podaje chemii, tylko monitoruje się jej stan...Pomimo rozległej operacji i zaawansowanego wieku /14 lat/ , długo dochodziła do wybudzenia - bardzo szybko potem powracała do zdrowia, a rana goiła się dobrze .Do domu zabrałam ją na drugi dzie po operacji i pielęgnowałam sama.Teraz jest co prawda juz w troszkę słabszej kondycji /15 lat/-będzie rok po operacji, ale ma się całkiem nieżle / odpukać!!!!/.Ma apetyt,znosi dzielnie podróże i pobyty w innych miejscach, na codzień mieszka z cane corso w bloku, ale nie wychodzi z domu, natomiast na działce w weekendy chętnie sobie spaceruje na smyczy zwiedzając okolicę pod nasza opieką:cool3:
pozdrawiamy-Ela z Szonem i kicią perską Amandą

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem jak to jest u psów, ale chyba też nie ma chemioterapii... Cieszę się, że kotka wyzdrowiała :loveu: ja poważnie zastanawiam się, czy robić jej tą operację, czy nie... We wtorek idziemy na usg, zobaczyć, czy nie ma przerzutów. misia ma już swoje lata i padaczkę, nie wiem,czy narażać ją na taki stres, jakim jest operacja. Wiem, że te guzki nie są bolesne, jak dotąd się nie powiększają, chyba nie zrobię tego zabiegu. Niech pożyje sobie w spokoju niunia moja. Mam wiele wątpilowści, ale boję się, że jak zacznie się coś jej robić, to długo nie pożyje, bo psinka ma słabe nerwy....

Link to comment
Share on other sites

mam problem, moja 12 letnia suka, ma nowotwor sutka, guz jest wielkosci piesci powstal w ciagu niecalego miesiaca, wiec weci stwierdzili ze jest to zlosliwy guz, jedni uwazaja ze trzeba operowac, bo za tydzien moze on peknac, inni natomiast ze jesli dojdzie do operacji to suka zostanie na stole badz zaczna sie przerzuty:shake:
co mam w takim wypadku robic? operowac czy nie? ja juz sama nie wiem:-(
wstawie zdjecie tego guza
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/%5BURL=http://img522.imageshack.us/i/zdjcie034b.jpg/%5D%5BIMG%5Dhttp://img522.imageshack.us/img522/2721/zdjcie034b.jpg%5B/IMG%5D%5B/URL%5D"][URL=http://img522.imageshack.us/i/zdjcie034b.jpg/][IMG]http://img522.imageshack.us/img522/2721/zdjcie034b.jpg[/IMG][/URL][/URL]
dodam jeszcze ze suka miala 3 lata temu operacje na jelita, wtedy wystapily komplikacje, wet nie mogl jej uspic, a po wybudzeniu stanely jej nerki:-(

Link to comment
Share on other sites

ja też nie wiem co robić... Dzisiaj macałam twego guza z jednej strony i jest on tuż pod skórą, ma dziwną fakturę, jest jakby cały z takich małych kuleczek połączonych ze sobą. suczki to nie boli. Jak dotąd od tygodnia guz się nie powiększył, nie wiem jak było wcześniej, bo nikt niczego nie zauważył. dopiero po wizycie u weta odkryłyśmy, że on tam jest. Twoja sunia ma guza ogromnego, w porównaniu do mojej. No i u Misi zupełnie go nie widać, jedynie można wyczuć. Z lewej strony guzek jest większy. Nie wiem co mam tobie poradzić, sama mam podobny dylemat... Czy to ją boli? Jeśli tak, to chyba nie masz wyjścia.... :roll: nie wiem..może porozmawiaj z weterynarzem dokładnie, zapytaj co o tym sądzi i jak widzi tą operację, uwzględniając stan zdrowia sunki... Jakie to smutne, że też to nam się musiało przytrafić :-(:-(:-(
Misia czuje się dobrze, we wtorek idziemy na kontrolę do weta i wtedy z nią porozmawiam i powiem o swoich wątpliwościach.... Trzymam za Was kciuki!!!!

Link to comment
Share on other sites

Radzilam sie czterech wetow, 3 z kielc i 1 z poznania, tylko jeden weterynarz jest za operacja, reszta stanowczo ja odradza poniewaz twierdza ze suka nie przezyje lub dojdzie do gwaltownych przerzutow:shake:
suki chyba to nie boli, bo nie reaguje na dotykanie tego:roll:

Link to comment
Share on other sites

to straszne podejmowac takie decyzje: operowac, czy nie... sama mam tyle watpliwosci,ze nie moge zasnac... boje sie, ze pomimo swojej dobrej kondycji misia moze miec jakies komplikacje, albo nie pozyc za dlugo po operacji...:-( mojej tez to nie boli, w ogole nie reaguje na dotyk. wydaje mi sie, ze nie powinnas tak ryzykowac z operacja, skoro az trzech odradzalo, to chyba cos w tym jest...:shake: a sa na to jakies lekarstwa, na zatrzymanie wzrostu, albo zeby to nie przeksztalcilo sie w zakazenie lub nie peklo? nie znam sie na tych sprawach, mam wizyte dopiero pojutrze i wtedy sama pogadam z wetka. ale pamietaj justynko, nie wolno nam tracic nadziei!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madziaino']to straszne podejmowac takie decyzje: operowac, czy nie... sama mam tyle watpliwosci,ze nie moge zasnac... boje sie, ze pomimo swojej dobrej kondycji misia moze miec jakies komplikacje, albo nie pozyc za dlugo po operacji...:-( mojej tez to nie boli, w ogole nie reaguje na dotyk. wydaje mi sie, ze nie powinnas tak ryzykowac z operacja, skoro az trzech odradzalo, to chyba cos w tym jest...:shake: a sa na to jakies lekarstwa, na zatrzymanie wzrostu, albo zeby to nie przeksztalcilo sie w zakazenie lub nie peklo? nie znam sie na tych sprawach, mam wizyte dopiero pojutrze i wtedy sama pogadam z wetka. ale pamietaj justynko, nie wolno nam tracic nadziei!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!![/quote]
nie da sie tego juz zatrzymac lekami, bo to jest zbyt duzy guz, i urosl w w tak krotkim odstepie czasu, jest zlosliwy. Peknac napeno peknie, ale dobrze ze jest na zewnatrz a nie w srodku, bo nie skazi organizmu. Weterynarz powiedzial ze gruczolaki przerzucaja sie na klastke piersiowa a potem na glowe, wiec moze byc tak ze stanie sie agresywn i wtedy trzeba bedzie ja uspic. Operacji nie bedzie bo jest zbyt uze ryzoko, na to ze zdchnie podczas, lub dostanie mocznicy po:shake:

Link to comment
Share on other sites

:calus:nie martw się, będzie dobrze, na pewno jeszcze jakiś czas pożyjecie sobie razem, a może wcale nie będzie przerzutów? nigdy nic nie wiadomo ;) a na razie to całuj ją ile wlezie i trzymajcie się ciepło, my się jeszcze obawiay wizyty, ale takie życie, jak trzeba to trzeba... a skazywać na cierpienie nie można.

Link to comment
Share on other sites

Justysiek , a robiliście biopsje ? na oko to chłop w szpitalu .. a nie stwierdza się czy guz jest złośliwy ....
Jeśli były komplikacje przy poprzedniej operacji , ja bym się nie zdecydowała .. to już jest psiak w zaawansowanym wieku ...
Skoro piszesz , że ją to nie boli , nie przeszkadza .. to zostaw to .... możesz zrobić biopsje .. dla sprawdzenia , co to.

Link to comment
Share on other sites

Ja się tylko wypowiem co do operacji u starszych zwierząt. Nasza 11 letnia kotka, przeszła w ciągu roku dwie operacje. 1 na ketaminie - fatalnie, ledwo ją wybudzono... bałam się drugiej, zwłaszcza że kicia ma dość słabe serce. Ale wet zastosował najnowsze znieczulenie - cepetor/reventor... kotka zniosła zabieg super, wybudzenie, i doszła do siebie ekspresowo.

Link to comment
Share on other sites

Może to komuś pomoże w decyzji to co napiszę o swojej suni. Figa ma teraz 13 lat i przeszła trzy operacje wycięcia tych obrzydliwych guzów. Przy pierwszej w wieku około 8 lat wycięto jej trzy zaatakowane sutki. Przez dwa lata było ok, a później niestety inne sutki zostały zaatakowane i znów trzeba było je wycinać bo rosły w oczach i znacznie obniżały komfort zycia suni. Teraz jesteśmy po trzeciej operacji, ostatniej (ma wycięte już obie listwy mleczne) i czekamy na zdjęcie szwów. Nie robiliśmy biopsji, ale kontrolujemy ciągle stan psiaka (przerzutów na inne organy nie było i nie ma). Ostatnią operację mimo chorego serduszka, choroby Cushinga i problemów z kręgosłupem zniosła całkiem dobrze. To, że ją te guzy nie bolały to wiem, ale one nie przestawały rosnąć i w końcu było zagrożenie pęknięcia co jest bardzo groźne. Radziłam się wielu wetów (większość była za operacją) i nie żałuję i również jestem za tym by wycinać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']ale jeszcze drobny szczegół , wycinanie guza , listwy mlecznej ... czy się wygoi[/quote]
Moja miała wycinany paskudnie umiejscowiony - pod pachą guz. Po pierwszej okazał się złośliwy, odrósł, więc zrobiono drugą. Niestety też odrósł, także już 3 nie robimy... stosujemy zastrzyki sterydowo-przeciw zapalne... i guz od 1,5 miesiąca nie rośnie.

Link to comment
Share on other sites

Jedną z moich psic również zaatakowała omawiana przypadłość. Z racji wieku (ok. 14 lat), gdy pojawił się maleńki guzek, zalecono obserwację, nie operację. Przez dość długi czas nic się nie działo, zmiana nie powiększała się, aż tu nagle po cieczce guz zaczął gwałtownie zwiększać swoją objętość. Suńka została poddana badaniom i umówioną już miała operację, gdy pewnej nocy guz się rozlał. Pies dostał wstrząsu, został jednak odratowany i po ponownym farmakologicznym "zbiciu" guza odbyła się operacja. Usunięto całą listwę mleczną (szew mierzył ok. 50 cm). Gdybym mimo wszystko poddała ją operacji, gdy zmiany były niewielkie i nic się z nimi nie działo, to być może przedłużyłabym jej życie, a na pewno oszczędziłabym jej cierpień.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Justysiek , a robiliście biopsje ? na oko to chłop w szpitalu .. a nie stwierdza się czy guz jest złośliwy ....
Jeśli były komplikacje przy poprzedniej operacji , ja bym się nie zdecydowała .. to już jest psiak w zaawansowanym wieku ...
Skoro piszesz , że ją to nie boli , nie przeszkadza .. to zostaw to .... możesz zrobić biopsje .. dla sprawdzenia , co to.[/quote]
nie proponowali, bo powiedzieli ze jesli urosl w ciagu tak krotkiego czasu to jest zlosliwy:shake:
wet powiedzial ze daje tydzien i to peknie:-(
tak byly komplikacje, :oops:
dzis Aza czuje sie gorzej, ma takie jakby zalzawione oczy:shake: poprostu nie chcem zeby cierpiala, jak byscie widzialy jak sie bala jak bylismy u weta:placz:jakby czula:placz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']Może to komuś pomoże w decyzji to co napiszę o swojej suni. Figa ma teraz 13 lat i przeszła trzy operacje wycięcia tych obrzydliwych guzów. Przy pierwszej w wieku około 8 lat wycięto jej trzy zaatakowane sutki. Przez dwa lata było ok, a później niestety inne sutki zostały zaatakowane i znów trzeba było je wycinać bo rosły w oczach i znacznie obniżały komfort zycia suni. Teraz jesteśmy po trzeciej operacji, ostatniej (ma wycięte już obie listwy mleczne) i czekamy na zdjęcie szwów. Nie robiliśmy biopsji, ale kontrolujemy ciągle stan psiaka (przerzutów na inne organy nie było i nie ma). Ostatnią operację mimo chorego serduszka, choroby Cushinga i problemów z kręgosłupem zniosła całkiem dobrze. To, że ją te guzy nie bolały to wiem, ale one nie przestawały rosnąć i w końcu było zagrożenie pęknięcia co jest bardzo groźne. Radziłam się wielu wetów (większość była za operacją) i nie żałuję i również jestem za tym by wycinać.[/quote]
ja sie radzilam 4 wetow:oops: i tylko jeden byl za operacja:oops:
juz sama nie wiem co mam robic, jedni mowia ze jak peknie to nic sie nie stanie , a ten ktory byl za operacja powiedzial ze pies zdechnie w wielkich mekach:shake::crazyeye: nie wiem co myslec:placz:

Link to comment
Share on other sites

Justysiek, ten jeden guz mojej Figi także urósł do średnicy 8 cm w troszkę ponad miesiąc i też miotaliśmy się co zrobić bo sunia emerytka... Zaczął jej przeszkadzać przy chodzeniu bo był przy przednich łapkach, nawet położyć się nie mogła, a guz wciąż rósł i rósł. Ale po tym jak usłyszałam, że dla psa nie ważna jest długość życia, ale jakość to jednak się zdecydowałam na wycięcie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']Justysiek, ten jeden guz mojej Figi także urósł do średnicy 8 cm w troszkę ponad miesiąc i też miotaliśmy się co zrobić bo sunia emerytka... Zaczął jej przeszkadzać przy chodzeniu bo był przy przednich łapkach, nawet położyć się nie mogła, a guz wciąż rósł i rósł. Ale po tym jak usłyszałam, że dla psa nie ważna jest długość życia, ale jakość to jednak się zdecydowałam na wycięcie.[/quote]
ja juz sama inie wiem co dla niej lepsze:shake:
to jest kaukaz wiec w chodzeniu jej to nie przeszkadza, mozliwe ze w lezeniu tak, bolec ja raczej nie boli, bo na dotyk nie reaguje,
Gunia w guz u Twojej sunki byl na zewnatrz czy w srodku?:oops:
operacja niesie za soba ogromne ryzyko, bo juz po tej sprzed 3 lat, byl problem z narkoza a potem stanely nerki:shake:

Link to comment
Share on other sites

Guz miał nacieki na klatkę piersiową co chyba oznacza, że był wewnętrzny. Najgorsze, że on ciągle rósł. Weci nie mówili, że miała jakieś problemy z narkozą czy coś i ładnie się goiła zawsze mimo wielu innych schorzeń i osłabienia niektórych narządów (nerek także). Naprawdę nie wiem co Ci doradzić. A może spróbuj skontaktować się w uniwerytecką kliniką we Wrocławiu, albo z naszymi warszawskimi specami od nowotworów?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']Guz miał nacieki na klatkę piersiową co chyba oznacza, że był wewnętrzny. Najgorsze, że on ciągle rósł. Weci nie mówili, że miała jakieś problemy z narkozą czy coś i ładnie się goiła zawsze mimo wielu innych schorzeń i osłabienia niektórych narządów (nerek także). Naprawdę nie wiem co Ci doradzić. A może spróbuj skontaktować się w uniwerytecką kliniką we Wrocławiu, albo z naszymi warszawskimi specami od nowotworów?[/quote]
jesli mozesz podaj mi namiary na jakiegos specjaliste:oops:
u niej guz jest zewnetrzny, zreszta pewnie widzialas zdjecie,
zaczyna sie robic taki przezroczysty

Link to comment
Share on other sites

Tutaj podaję link do podobno jednego z najlepszych onkologów dr Jagielskiego :
[url=http://www.bialobrzeska.waw.pl/]Przychodnia weterynaryjna - psy, koty, króliki, tchórzofretki[/url]

Zadzwoń, zapytaj, może przefaksuj im wyniki morfologii i biochemii krwi. Dobrze by było jakby sunia miała też rtg klatki piersiowej i usg serducha. Może coś poradzą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']a robiliście USG lub RTG narządów wewnętrznych ?
bo .. a zresztą nie będę pisać ...[/quote]
bo co?

suka nie miala nic robione, jak wet to zobaczyl to powiedzial ze operacja, nie proponowal badan, stwierdzil ze to i tak nie da pewnosci ze suka przezyje:oops:co do Rtg powiedzial ze jesli guzki np na plucach sa male to i tak ich aparat nie wykryje:shake: i tak w kolko, dla niego nic nie bylo wazne tylko operacja

[QUOTE] dr Jagielskiego :[/QUOTE]
nie przyjmuje do konca miesiaca, co za pech.

Link to comment
Share on other sites

Rzetelne badania to podstawa i to ich wyniki powinny zadecydować o tym, co zostanie zrobione. Tak jak napisałam we wcześniejszym swoim poście, zaniechanie operacji może nic nie dać, jeśli guz się nagle rozleje, ja swojego psa ledwo odratowałam z takiego wstrząsu po rozlaniu guza i decydowały wtedy minuty.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...