mysiaq Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 Ageralion roztrzęsiona strasznie. Powiedziała mi, że kolega TŻ ma duży dom i teraz w weekend mieli jechać po psa. Jakiś miesiąc temu ukradli im amstaffa i do tej pory nie znaleźli więc zdecydowali się na kolejnego psiaka. Jutro pojedziemy do niego popytać i posprawdzać. Kolega ma duże mieszkanie, dzieci, żona zostaje całymi dniami w domu. Jeżeli coś miało by być nie tak ma do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy i zabieramy go do mnie i będziemy wtedy myśleć co i jak. Narazie jesteśmy dobrej myśli i wszystko się okaże jutro. Jeśli domek będzie odpowiedni to powiadomimy schronisko i oczywiście później wizyty poadopcyjne itp. Narazie obie jestesmy w szoku. Ageralion tym bardziej bo musiała zostawić rostrzęsiona sunię samą w domu żeby zawieźć Bono do mnie. Naprawdę nie wiem jak to się mogło stać. Bono naprawdę nie miał problemów z akceptacją suk? Quote
ageralion Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 To ja zaplakana, zalamana i nie wiem co jeszcze. On tak biegl za taksowka ktora odjezdzalam :placz: Ide lyknac chyba jakiegos procha i do lozka, jestem ponad dobe na nogach. TO NIE TAK MIALO BYC!!! Wszystko bylo jak z baji, jest naprawde calusny i potrzebuje tyle milosci. Zna komendy, slucha ich, opo 10h w pociagu oddal by za mnie zycie :placz: PS jesli cos nie tak sie bedzie dzialo z Bono, nie zaakceptuje dzieciakow Janka, obiecal, ze zadzwonio okazdej porze dnia i nocy, a ja jade i zabieram go do mysiaq. Aha kaganiec Bona poszedl z nim do Janka, tak samo jak moja smycz i obroza. Jutro si eodezwe, dzisiaj ledwo trafiam w klawisze, tak mni sie lapki trzesa Quote
Soema Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 Matko Ageralion trzymaj się.. :-( nie mogę zrozumieć czym to spowodowane.. potrzebą miłości człowieka? Może on po tych godzinach w pociągu już uznał Cię za "swoją"... Quote
mysiaq Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 No wszystko się okaże pewnie jutro ... albo w przeciągu kilku godzin. Ja też się cała trzęsę. Nie mogę w to dalej uwierzyć. W pociągu był taki kochany. Nie spodziewałyśmy się tego wogóle. Jak coś będzie nie tak zostanie u mnie przynajmniej na jeden dzień. Jak to nie wystarczy mogła bym przeciągnąć może o kolejne 2-3 dni i popracować w domu ... ale z moją alergią sama dłużej nie dała bym rady. Na razie jestem pełna nadziei, że ten domek będzie odpowiedni. Już sama nie wiem co mam o tym myśleć ... nawet nie wiem czy uda mi się zasnąć a prochów nie mam. W każdym razie poczekamy do jutra i mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Quote
ageralion Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 [quote name='Frotka']To mix border terriera a nie boksera.[/quote] To na bank mix boxera z czyms tam. Na 1000% po ponad 10h moge to potwierdzic. Nie wiem co jest druga strona mixa ale stawiam na sznaucera (chociaz siersc za miekka) albo cos z onkowo podobna sierscia koloru siwego/sol z pieprzem. Quote
ageralion Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 [quote name='Soema']Matko Ageralion trzymaj się.. :-( nie mogę zrozumieć czym to spowodowane.. potrzebą miłości człowieka? Może on po tych godzinach w pociągu już uznał Cię za "swoją"...[/quote] Wiesz, ja tez o tym mysle. Tak sie ze soba zzylismy, ze szok. Nie wiedzialam, ze w tak krotkim czasie to mozliwe :placz: Nie mam prochow!!! NIe wiem co mam ze soba zrobic. I ciagle przed twarza te oczy krzyczace "dlaczego mnie zostawiasz!" Quote
mysiaq Posted April 18, 2009 Posted April 18, 2009 [quote name='ageralion']Wiesz, ja tez o tym mysle. Tak sie ze soba zzylismy, ze szok. Nie wiedzialam, ze w tak krotkim czasie to mozliwe :placz: Nie mam prochow!!! NIe wiem co mam ze soba zrobic. I ciagle przed twarza te oczy krzyczace "dlaczego mnie zostawiasz!"[/quote] Ja też nie mam prochów ... i nie wiem co ze sobą zrobić a nie miałam aż tak złej sytuacji bo nie byłam przy oddawaniu bono :-(:-(:-( Quote
Asior Posted April 18, 2009 Author Posted April 18, 2009 Poinformowano mnie w schronisku, ze nie.... Co więcej jak pisałam wyzej był przez dwa miesiące w zbiorczym boksie z 6-cioma psami innymi... Dziwne jest najbardziej to, ze on zaatakował szczeniaka.. żaden NORMALNY pies nie zaatakuje szczeniaka...:shake: kuxwa.. mam nadzieje, zę będzie OK w tym nowym domku.. skoro tam nie ma psów a Bono do ludzi jest już na stówe OK, to mozę będzie OK.... Boze.... całą polskę przejechałyście :( :shake: Quote
Frotka Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 Dlatego właśnie psów nie powinno się wydawać na drugi koniec Polski. Asior, uaktualnij dane psa w schronisku (adres człowieka u którego pies jest w tej chwili). Pies jest wydany na umowie KTOZ, czyli z obligatoryjnymi kontrolami - kto je będzie przeprowadzał? Jeśli Greven to tez dajcie znać w schronisku. Quote
ageralion Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 Wlasnie rozmawialam z Jankiem. Bono ladnie znalaz sie u niego i zaakceptowal wszystkich czlonkow rodziny. Dzisiaj pojade i porobie foty. Jesli Greven wyrobi sie z czasem pojedzie ze mna. Jesli nie zdarzy, zalatwimy to na poczatku tygodnia. Papierki zalatwimy wszystkie ktore potrzeba. Obiecuje Quote
wilczyca Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 [quote name='Asior']( ...... ) Właśnie miałam telefon od ageralion..... :placz::placz::placz: Bonobo właśnie o mało nie zagryzł jej Mamby :( Próbowali na różne sposoby i on poprostu bezgłośnie podchodzi i się rzuca.... :shake: a przecież Mamba to szczeniak jest jeszcze :shake: ( ..... ) Boze... to nie tak miało być :( przecież on tyle czasu był na ogólnym boksie z 5-cioma innymi psami :shake: ( ..... )[/quote] no właśnie, był z innymi ...... a może to stres ?? pies przecież przejechał tyle kilometrów, całkiem nowe miejsce-otoczenie, zapachy, zmęczenie podróżą. Może nie trzeba tak od razu wpadać w panikę ?? Może trzeba dać mu troszkę szansę. Przecież jak przyjechał to była noc wszedł do nowego nieznanego pomieszczenia, nie przyglądnął się nowemu współlokatorowi dokładnie, nie powąchł i może tak zareagował dlatego że nie był pewien reakcji "tego drugiego psa" i stąd ta jego - w/g mnie - "reakcja obronna" (lepiej samemu zaatakować potencjalnego wroga niż być zaatakowanym samemu). Przecież wychodząc z wolontariuszkami na spacer na pewno tak się nie zachowywał w stosunku do innych psiaków. Niech bonobo troszkę odpocznie, odstresuje się, uspokoi i osfoi z sytuacją i miejscem wówczas spróbujcie ich zapoznać z sobą. Myślę że Wszystko się ułoży Quote
mysiaq Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 [quote name='wilczyca']no właśnie, był z innymi ...... a może to stres ?? pies przecież przejechał tyle kilometrów, całkiem nowe miejsce-otoczenie, zapachy, zmęczenie podróżą. Może nie trzeba tak od razu wpadać w panikę ?? Może trzeba dać mu troszkę szansę. Przecież jak przyjechał to była noc wszedł do nowego nieznanego pomieszczenia, nie przyglądnął się nowemu współlokatorowi dokładnie, nie powąchł i może tak zareagował dlatego że nie był pewien reakcji "tego drugiego psa" i stąd ta jego - w/g mnie - "reakcja obronna" (lepiej samemu zaatakować potencjalnego wroga niż być zaatakowanym samemu). Przecież wychodząc z wolontariuszkami na spacer na pewno tak się nie zachowywał w stosunku do innych psiaków. Niech bonobo troszkę odpocznie, odstresuje się, uspokoi i osfoi z sytuacją i miejscem wówczas spróbujcie ich zapoznać z sobą. Myślę że Wszystko się ułoży[/quote] Właśnie problem polegał na tym, że specjalnie chcieli ich ze sobą poznać na neutralnym gruncie. Jej TŻ wyszedł z mamba i chcieli ich zapoznać na dworze ... jakby na neutralnym gruncie. Być może to stres był ... ale szczeniak 5cio miesięczny nie miałby szans z Bono ... a tego Ageralion by sobie na pewno nie darowała. PS. Co do naszej wizyty dzisiejszej u Bono poczekam aż Ageralion się wypowie :D Quote
wilczyca Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 wiesz ja spróbowała bym jeszcze raz, moja znajoma też miała taki przypadek, adoptowała bokserkę. Boksia przyjechała do niej o 1 w nocy, znajoma wyszła ze swoją sunią zeby się zapoznały na neutralnym gruncie i ..... boksia jak tylko "wysiadła" z samochodu to od razu rzuciła się na suczkę znajomej bez żadnego ostrzeżenia, bezgłośnie tak jak bonobo. Fakt trwało to troszkę zanim się "dotarły" bo obie są dorosłe (boksia 4 lata a rezydentka 8 albo 9) ale teraz już jest ok. Quote
ageralion Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 No dobre, zapowiada sie dlugi post. Jakbym tego nie przezyla, chyba bym nie uwierzyla. Jak wiecie podroz do Krakowa i spowrotem odbyla sie bez klopotow. Powiedziala bym, ze najciezsza czescia naszej wyprawy byla jazda do Krakowa. Droga powrotna minela szybko i milo. Bono byl przecudowny. Prawie cal czas spal, troche jadl i pil ale nie za duzo, zeby nie bylo problemu z zalatwianiem. We wroclawiu wyskoczylismy na siku ale nie chcialo mu sie. Dopiero w Poznaniu sie wysiusial i pospacerowal. Pod koniec nawet pobiegal troche po wagonie i sprawdzalam jakie komendu zna. Ogolnei robil furore, ludzie go glaskali, zaczepiali nas pytajac o niego, usmiechali sie jak przechodzili i widzieli go na podlodze. Na kanapy probowal wejs ale schodzil grzecznie na komende zejdz. Na miejscu byl grzeczniutki w tramwaju, nie zaczepia ludzi. Polozyl sie przy drzwiach i tylko ogladal okolice, przy kazdorazowym otwarciu drzwi. :p Ogolnie wesoly, radosny ;) No i teraz o problemach. Z TŻ umowilam sie na przystanku tramwajowym. Spokojnie podeszlam z Bono A TŻ z Mamba. I nagle bezglosnie (on wogole nie szczeka ani nie warczy!!) klapnal zebami w pysk mambuli. Na szczescie TŻ mial refleks i obylo sie bez obrazen. Probowalam go trzymac za obroze i pokazac, ze Mamba jest grzeczna i nic mu nie zrobi ale tez sie rzucil. Zamienilismy sie psiakami. I poszlismy na boisko. Ja stanelam po jednej stronie siatki z Mamab, TZ po drugiej z bono. Co mamba podeszla do plotu Bono rzucal sie na siatke :placz: I teraz ta nieprawdopodobna czesc historii. Zadzwonilam do mysiaq i opowiedzialam co sie dzieje. Szybka decyzja, ze Bono jedzie na noc do niej. Ja nie chcialam ryzykowac, mala nie miala by zadnej szansy z doroslym samcem, a zamknac go w pokoju nie moglam, bo by zdemolowal wszystko na ban, a do tego nie zrozumial by dlaczego trafil znow pod klucz :placz: Bylo tak pozno, ze tramwaje nei jezdzily. Ja mieszkam na jednym koncu miasta, mysiaq na drugim. Wiec nawet nie zdjelam plecaka, nie zaszlam do domu tylko ryszylismy z buta przez miasto (Mambulke musiala zostawic w domu). Gdzies w polowie drogi, rozmawiajac z Asior, moj TZ spotkal kolege. Zaczeli rozmawiac i zapytal czy nie chce psa. Zaczal opowiadac jego historie. Przylaczylam sie do rozmowy i okazalo sie, ze on wlasnie w weekend mial jechac do schroniska po psiaka (jechal juz raz jechac ale nie dotarli na miejsce, bo wrocili do domu z krolikeim). Rozmawialismy dobre pol godziny. Opowiedzialam wszystko o Bono. Bardzo mu sie spodobal calusniak, podjal decyzje, ze go bierze i postawi kobite przed faktem dokonanym (inaczej znajac siebie, pewnie by debatowali i debatowali i mogli by sie nie zdecudowac). Umowilismy sie na telefon, ze jesli tyulko cokolwiek bedzie sie dzialo nie tak, dzwoni do minie i zabieramy Bono. Jesli wsio bedzie ok, ja zadzwonie rano i sie umowimy na wizyte. Noc byla bez problemow, dzieciaki (dwie 2 letnie coreczki) wciaz sie troche boja, bo psiak duzy ale coraz bardziej sie nim interesuja ;) Miala tylko telefon w poludnie z pytaniem, czym dokladnie go nakarmic. Umowilam sie na dzisiaj i pojechalysmy z mysiaku. Piekne, duze mieszkanie z balkonem, zielen, laki gdzie sie Bono moze wybiegac. Widac bylo, ze Bono juz sie zzyl z nowa wlascicielka. W pokoju polozyl sie tak, zeby jej dotykac chociaz kawalek. BAwil sie piszczaca kaczuszka i ogolnie brykanko mu sie w pewnym momencie wlaczylo :loveu: Cudny widok. Powoli chyba zaczyna wierzyc, ze wiecej za kratki nie trafi. Dzisiaj ladnie kupe robil, zadnych sensacji zoladkowych. Jest umowiony do weta. Dostarczylam jego ksiazeczke i papiery do poczytania. Ze spokojnym sercem go dzisiaj zostawilam w nowym domku, bo tam bedzie mial chyba nawet lepiej niz u nas (dzieci zaczepiajace do zabawy, ktos zawsze w domu) Podsumowujac. Umowilam sie z Greven na wizyte u nich jeszcze raz. Ona spojrzy na to wszystko bardziej fachowym okiem. Sporzadzimy nowa umowe adopcyjna. W razie jakis problemow, telefon do mnie i bedziemy dzialac. Oczywiscie zaprosilam na dogomanie :p wiec jest szansa, ze poznacie nowych wlascicieli Bono ;) Teraz pozostalo zadanie dla mysiaq... DAWAJ FOTY!! sama chce je obejrzec ;) PS i tak mi dalej troszke smutno... Quote
mysiaq Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 Pierwsza porcja fotek z podróży :cool3: No to zaczynamy... Jeszcze w schronie witamy się wylewnie z Asior :eviltong: [IMG]http://img504.imageshack.us/img504/9463/dsc0015l.jpg[/IMG] A teraz zapozujemy do zdjęcia [IMG]http://img141.imageshack.us/img141/779/dsc0029n.jpg[/IMG] Już po formalnoścviach związanych z adopcją ... czas na pożegnania ... [IMG]http://img89.imageshack.us/img89/5365/dsc0047e.jpg[/IMG] Goooorące pożegnania ... [IMG]http://img145.imageshack.us/img145/6375/dsc0049.jpg[/IMG] No i pierwsze chwile z pociągu [IMG]http://img100.imageshack.us/img100/4466/dsc0069.jpg[/IMG] Quote
mysiaq Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 I druga partia zdjęć z podróży. Słońce świeci mi po oczach :roll: [IMG]http://img410.imageshack.us/img410/8223/dsc0088zhn.jpg[/IMG] Podrap mnie pod bródką ... tak jak lubię najbardziej (Ageralion i Bono) [IMG]http://img10.imageshack.us/img10/3209/dsc0094wxv.jpg[/IMG] I między oczkami [IMG]http://img186.imageshack.us/img186/4379/dsc0097q.jpg[/IMG] A teraz wdrapie się mysiaq na kolanka niech też mnie posmyra [IMG]http://img529.imageshack.us/img529/2471/dsc0112w.jpg[/IMG] I na koniec trochę przeciągania smyczki na mini wybiegu w pociągu [IMG]http://img232.imageshack.us/img232/9898/dsc0130a.jpg[/IMG] Zdjęcia z dzisiejszej wizyty już wstawię jutro :eviltong: Mam nadzieje że tyle was zadowala :cool3: Quote
Asior Posted April 19, 2009 Author Posted April 19, 2009 Age itd :eviltong: Dzięki bogu,że tak wszystko się fajnie ułożyło, bo powiem Ci szczerze, ze czarno to widziałam..... Ty zapłakana dzwonisz do mnie o 12 w nocy, ja kompletnie niewiem co robić, i jak pomóc :shake: i nagle mówisz, ze spotkaliście kumpla męża ( zrządzenie losu??) I za chwile esemes, ze chcą spróbować z Bono :) Bardzo bardzo się cieszę, ze teraz już jest dobrze... szkoda tylko, ze Ty zostałaś z mambą tylko :( Powiedz mi, bo coś mówiłaś, ze ten kolega męża miał amstafa... jak go stracił??? Quote
Frotka Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 Śliczne zdjęcia. Z tego co piszecie wynika że Bono przyjął się w nowym domu. :multi: Quote
silke Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 Jaki on jest śliczny. :) Bardzo się cieszę, że się udało. Oby tak dalej. Pozdrowienia! Cieszę się, że nie zobaczę już Bonobo w schroniskowym kojcu. :) Quote
mysiaq Posted April 19, 2009 Posted April 19, 2009 [quote name='Asior']Age itd :eviltong: Dzięki bogu,że tak wszystko się fajnie ułożyło, bo powiem Ci szczerze, ze czarno to widziałam..... Ty zapłakana dzwonisz do mnie o 12 w nocy, ja kompletnie niewiem co robić, i jak pomóc :shake: i nagle mówisz, ze spotkaliście kumpla męża ( zrządzenie losu??) I za chwile esemes, ze chcą spróbować z Bono :) Bardzo bardzo się cieszę, ze teraz już jest dobrze... szkoda tylko, ze Ty zostałaś z mambą tylko :( Powiedz mi, bo coś mówiłaś, ze ten kolega męża miał amstafa... jak go stracił???[/quote] Z tego co mówiła jego dziewczyna to na dwa tygodnie gdzieś musiał wyjechać i zostawił ją (sunię) koledze na przechowanie (ona mówiła, że sunia zniknęła szybko po tym jak się poznali więc dłużej niż miesiąc na pewno) ... no i kolega pojechał z nią nad morze ... i z tego co kolega mu powiedział to któś ją ukradł ... Dziewczyna też zrobiła dziwną minę i podkreśliła że przynajmniej tak powiedział jego kolega. Quote
ageralion Posted April 20, 2009 Posted April 20, 2009 [quote name='Asior']Age itd :eviltong: Dzięki bogu,że tak wszystko się fajnie ułożyło, bo powiem Ci szczerze, ze czarno to widziałam..... Ty zapłakana dzwonisz do mnie o 12 w nocy, ja kompletnie niewiem co robić, i jak pomóc :shake: i nagle mówisz, ze spotkaliście kumpla męża ( zrządzenie losu??) I za chwile esemes, ze chcą spróbować z Bono :) Bardzo bardzo się cieszę, ze teraz już jest dobrze... szkoda tylko, ze Ty zostałaś z mambą tylko :( Powiedz mi, bo coś mówiłaś, ze ten kolega męża miał amstafa... jak go stracił???[/quote] Szczerze mowiac nie wiem kto mial tyle szczescia. Bono, moj TŻ, Lukasz, Ja? Moze wszyscy razem. Ale popraostu z natury w takie zbiegi okolicznisci nie wierze i dalej bym byla sceptyczna gdybym nie przezyla tego sama. Takie rzeczy sie poprostu nie dzieja :crazyeye: Przeciez to musial byc ciag wielu zdarzen na raz. Po pierwsze godzina taka, ze zadne tramwaje nie jezdzily i musielismy dralowac z buta. W polowie drogi zwatpilam i skrecilam w strone domu rodzicow (nie ma to jak u mamy :eviltong:) ale nagle mnie cos tknelo i zawrocilam. Lukasz, ktory odprowadzal kumpla na przystanek autobusowy. My nie wybralismy autobusu nocnego.Nawet trasa i strona uilcy jaka szlismy. To, ze juz raz cos ich nie doprowdzilo do schroniska po psiaka. No ogrom zdarzen, ktore zaowocowaly nowym domkem dla Bono (o 1 w nocy). Same wiecie jak trudno znalezc domek dla zwierzaka. Moze sprawdzilo sie powiedzenie, ze okazane dobro do nas wraca ;) Quote
ageralion Posted April 20, 2009 Posted April 20, 2009 [quote name='mysiaq']Z tego co mówiła jego dziewczyna to na dwa tygodnie gdzieś musiał wyjechać i zostawił ją (sunię) koledze na przechowanie (ona mówiła, że sunia zniknęła szybko po tym jak się poznali więc dłużej niż miesiąc na pewno) ... no i kolega pojechał z nią nad morze ... i z tego co kolega mu powiedział to któś ją ukradł ... Dziewczyna też zrobiła dziwną minę i podkreśliła że przynajmniej tak powiedział jego kolega.[/quote] Ale ty piszesz nieskladnie :lol: zwale to na pozna godzine :eviltong: Wiec w skrocie jeszcze raz. Ukradlu mu sunie juz jakis czas temu, zostawil ja pod opieka u kolegi. Kolega wybral sie z nia nad morze (pewnie chcial laski poderwac na groznego psa) i wrocil juz bez niej. Jego wersja, to kradziez ale jak bylo naprawde, pewnie tylko kolega wie... Aha zostawilam im moja obroze i smycz oraz jeden schroniskowy kaganiec. Moge go nie odbierac? Nawet niezle go znosi. Drugi odesle wraz z nowa umowa adopcyjna. Quote
Asior Posted April 20, 2009 Author Posted April 20, 2009 spoko spoko :) chiałam się wywiedzieć o tego psa, bo jak usłyszałam amstaf to byałam się, ze się go "pozbyli" w inny sposób :oops: sorki,a le mam takie zboczenie :oops: Quote
ageralion Posted April 20, 2009 Posted April 20, 2009 [quote name='Asior']spoko spoko :) chiałam się wywiedzieć o tego psa, bo jak usłyszałam amstaf to byałam się, ze się go "pozbyli" w inny sposób :oops: sorki,a le mam takie zboczenie :oops:[/quote] Wcale sie nie dziwie, bo ja tez zaczynam je u siebie zauwazac ;) Jak czlowiek poczyta i spotka sie ze zwierzakami ciezko dotknietymi przez los, a glownie czlowieka... ehhhh. Tym bardziej nei moge uwierzyc w ten zbieg okolicznosci. Napewno bede odwiedzala Bono, moze jego wlasciciele zawitaja sami. Zobaczymy. A co do zostania sama z Mamba, to przyznam szczerze, ze na chwile odpuszczam sobei szukanie drugiego psiaka :oops: potrzebuje chyba chwili czasu. Zreszta po ostatnich dniach, dochodze do wniosku, ze jak ma byc psiak drugi, to sam sie zjawi. Co ma byc to bedzie, czego ma nie byc, nie bedzie ;) PS jutro lece do TOZ pogadac z ludzmi i zapisac na wolontariat ;) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.