ewatr Posted March 19, 2009 Posted March 19, 2009 Tak przykro , że mimo najszczerszych checi tak trudno dziedeczkom pomóc...:-( Quote
ewatr Posted March 20, 2009 Posted March 20, 2009 zas allegro : [URL="http://www.allegro.pl/item588651256_on_jest_smutny_zawsze_bandzior_pies.html"][IMG]http://photos02.allegroimg.pl/photos/128x96/588/65/12/588651256[/IMG][/URL][URL="http://www.allegro.pl/item588651256_on_jest_smutny_zawsze_bandzior_pies.html"][COLOR=#2040ab]On jest smutny ZAWSZE :(((( Bandzior - pies ...[/COLOR][/URL] Quote
Klaudus__ Posted March 23, 2009 Author Posted March 23, 2009 [I]Bandzior się gorzej czuje... Łapki odmawiają posłuszeństwa... Ciałko słabe... Stare...[/I] Quote
Onaa Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 czy nie można by go dać do dt lub na hotelik ? Quote
Onaa Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 a kto się bezpośrednio zajmuje psiakiem ? wyprowadza na spacery? dowiaduje o jego stan ? bo Ty Klaudus jesteś z Pszczyny a piesek aż znad morza ?!:roll: Quote
maarit Posted March 24, 2009 Posted March 24, 2009 Biedny dziadeczek... Takich najbardziej żal:placz: Quote
acha44 Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 Pomysł z DT jest całkiem rozsądny,tym bardziej, że kierownictwo w schronie się zmienia i nie wiadomo jak dalej będzie. Jestem fanką takich dziadków - wiem co potrafią i wiem jak bardzo są wyjątkowe. Kiedy trafi się DT dołożę coś do skarpety dziadzia. Zaznaczam sobie wątek. Quote
Onaa Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 trzeba by zdecydować który DT i zebrać deklaracje Quote
Lionees Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 [quote name='Dogo07']trzeba by zdecydować który DT i zebrać deklaracje[/quote] Najpierw deklaracje,a potem dt.Jak będą pieniądze,to prędzej czy później dt się znajdzie.Jak nie będzie pieniędzy to dt nie będzie czekał aż suma sie zbierze.Zmieńcie tytuł i zaczynamy zbierać;) Quote
Onaa Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 chodziło mi o to że do nie których dt / hotelików jest długa kolejka i trzeba sie wpisać na liste i czekać - i też o to , że w jednych koszty to 300 a w innych 450 Quote
Lionees Posted March 26, 2009 Posted March 26, 2009 Zdaje sie ze koszt takiego psiaka jak Bandziorek to 450zł.To duży pies... Quote
ewatr Posted March 26, 2009 Posted March 26, 2009 witaj Bandziorku ... niestety moge Cie tylko zas podniesc ... Quote
maarit Posted March 26, 2009 Posted March 26, 2009 Jak zbiórka to dorzucę.... Niewiele ale dorzucę... Quote
Certusowa Posted March 27, 2009 Posted March 27, 2009 Ktos z Was pytal, kto zajmuje sie Bandziorkiem na miejscu. No wiec, na pewno ma dobra opieke ze strony obecnej (jeszcze!) kierownik schroniska. Powiedzialabym za duzo, gdybym odpowiedziala, ze ja sie zajmuje. Ja tylko o nim wspomnialam (np. Klaudus) i stad ten watek, bo ja ani nie mam dosc wiedzy, ani umiejetnosci, ani czasu, ani do konca dobrych doswiadczen z niektorymi z tego forum, aby watek zalozyc. Co moge jednak powiedziec z cala pewnoscia, to to, ze BARDZO mi na tym zalezy, aby ten pies mial jeszcze jakies NORMALNE zycie. Chocby... kawalatek. Jakis czas temu niespodzianie zaswiecilo swiatelko nadziei, bo... znalazla sie pani, ktora sama ma juz pare uratowanych zwierzow i ktora Bandziorka postanowila do siebie wziac, szczegolnie, ze inna pani obiecala pokryc wszystkie koszty jego ew. leczenia do konca zycia (to ona zreszta mu ten domek znalazla) Pani miala duzo pytan i watpliwosci, czy sie pogodzi z jej zwierzami, czy pokona schody na pietro (mialby swoj wlasny pokoj) i zmienila mu imie na Chulo (=Czulo), bo bandyckie imie uznala nie bylo dotad dla niego szczesliwe ;) Normalnie szczescie zupelne i calkowite i... tylko BOZE bron! nie zapeszyc! Jakos wszystko sie ukladalo, mimo paninych obaw i watpliwosci (maz jej tez troche nie do konca zachwycony kolejnym psem i to "takim"). Jak jednak zawsze bywa, i tutaj byl 'hak'. Ten "hak" to odleglosc. Domek Chulo jest odlegly o.... 700 km w Niemczech. Nawet transport juz byl ustalony (niemozliwe, co nie?, a jednak!). W te sobote, czyli jutro, Chulo mial jechac. W niedziele wykapalismy go (to nie bylo pierwsze mycie w schronie) a w poniedzialek Chulo dostal ciezkiego ataku (pewnie padaczki). Juz i tak jego stan zdrowia byl conajmniej watpliwy. Sa dni lepsze, ale i takie, ze tyl na cupniety prawie calkiem do ziemi i sie po prostu przewraca. Dodatkowo zalatwilismy mu leki u weta. Od tej niedzieli spi w budynku, ale- nie ma sie co oszukiwac- na dniach wroci do boksu.... :( Zamowiliamy mu juz karme Acana Jamb&Apple po konsultacji ze specjalista zywienia psow, ktory obejrzal filmik. Co do pozostalych lekow tez nas poinstruowal wymieniajac kilka, gl, glukozamine z chondroityna. Piekne w tym wszystkim jest, ze kobieta z Niemiec dalej z niego nie rezygnuje. Przesle mu jakies leki od swojego weta, z ktorym sie tez skonsultuje pokazujac filmik i nie traci nadziei, ze Chulo sie poprawi, ze do niej przyjedzie, i spedzi jeszcze jakis dobry czas. (Ma spory ogrod, a wokol sa łaki i woda). Moze jednak sie zdarzyc, ze on nigdy do niej nie pojedzie, zmienia kierownictwo schronu za troche ponad miesiac i co wtedy?.... :( Kobieta niestety zamozna nie jest, wiec zadnego tymczasu mu to nie oplaci. Pytalismy, czy moze chce uratowac innego bide, ale ona jeszcze nie chce rezygnowac z Chulo i- przyznam - ta postawa b. nam sie podoba, bo gdzies tam na dnie tego mroku, mamy tez jeszcze nadzieje, ze skoro stalo sie juz tyle cudow, to moze i chulo sie poprawi, ataki nie wroca i on w te ogromna podroz nie wybierze , przezyje ja i zazna jeszcze troche psiego szczescia. Na razie Chulo ma znowu swoje gorsze i lepsze dni. Ja czekam na karme, aby ja dowiezc do schronu i tak to wyglada. Jestescie wspaniali, ze o nim myslicie i pamietacie i chcecie pomoc. Ja niestety nie mam wiele czasu, aby na stale sie Chulo zajmowac. Nie chce go tez b. do siebie przyzwyczajac, bo nigdy go do nas nie wezmiemy, bo po prostu nie mamy jak. Jest wiec jak bylo. Mimo nadziei, nic sie nie zmienilo w praktyce. Pies jest w schronie i jest bidny i moze tam umrzec lada miesiac. Najlepiej byloby, aby w najblizszej okolicy znalazl sie ten jakis ocieplany budynek z pomieszczeniem dla Chulo i mozliwoscia wychodzenia, bo ruch mu jest potrzebny..... To tyle, co moge wam napisac. Quote
Onaa Posted March 27, 2009 Posted March 27, 2009 [B]Certusowa[/B] - dobrze że to wszystko napisałaś, właśnie po to pytałam o osobę, które się bezpośrednio pieskiem zajmuje. [SIZE=3][COLOR=darkgreen]Tym bardziej DT (płatny nawet) jest potrzebny na już !!![/COLOR][/SIZE] [SIZE=3][COLOR=darkgreen]Bo właśnie jest światełko nadziei o którym pisała Certusowa - jeśli nic się nie zrobi to ono zgaśnie, trzeba je podtrzymać i pomóc mu dotrwać do tego domku w Niemczech. Jeśli to jest faktycznie dobry domek![/COLOR][/SIZE] [SIZE=3][COLOR=#006400]Można by się z tą Panią z Niemczech umówić, że pies jest brany zaraz na dt/hotelik i jak tylko mu się poprawi to zaraz jedzie do tej pani. Czy to jest sensowne ? Czy ta pani go weźmie napewno, nie zrezygnuje z niego za m-c ?[/COLOR][/SIZE] Quote
Klaudus__ Posted March 27, 2009 Author Posted March 27, 2009 [I]Witam Cię oficjalnie Certusowa na wątku Chulo - bo nie oficjalnie to cały czas tu zaglądałaś :razz: Myślę,że pomyśł z jakimś płatnym dt byłby aktualnie jedyną deską ratunku... On niestety nie ma czasu... Myślę,że warto by też było skonsultową ów atak z dobrym wetem. I zrobić badanie krwi, oraz jakieś rtg np. klatki piersiowej... Jakbyśmy wiedzieli co to za atak to może szłoby dobrać odpowiednie leki i może ta podróż wcale nie byłaby taka straszna... Pewnie większość trasy przespałby spokojnie... [/I] Quote
Certusowa Posted March 27, 2009 Posted March 27, 2009 Badania laboratoryjne moznaby ew. zlecic, choc watpie, aby wniosly jakas rewelacje. Na pewno wiele dalby rentgen, ale ten jest... ok. 130 km od S-cia. (Tak nas urzadzili.) W badaniach wyjda rozne niedobory, ale stanu bioder, czy kregoslupa sie nie wyjasni i tak. rzy okazji wizyty u weta powiem, aby mial je zrobione. Dzis przyszla karma. Jutro nie damy rady, ale pojutrze zacznie ja dostawac. Jego pani w przyszlym tygodniu idzie do weta z laptopem i filmikiem, aby go sobie obejrzal. Ponoc to dobry wet. Zobaczymy. Czy nie zmieni zdania po miesiacu?.....Nie mam pojecia. Polegac moge na sobie, ale nie na kims, kogo znam z maili. Moge przypuszczac, ze nie z tego, co pisze, ale nie wiem. Znajdzie jej sie jakas bieda pod domem ktoregos dnia, ktora przygarnie i juz dla Chulo nie bedzie miejsca.(Np.) My tez mielismy obawy, ze go poslemy, ona go zobaczy, ze taka bida, zechce przytulic, on sprobuje ja chapnac (bo ma takie odruchy straszenia czasem) i ona uzna, ze sobie nie da rady i.... co on tam zrobi? Tak daleko! Jak jakies adopcje w okolicy sa nie trafione, to kierowniczka jedzie i psa zabiera od takich ludzi, ale on?....To naprawde trudne decyzje. Nie chcemy mu zabierac jedynej moze nadziei na normalne zycie w fajnym miejscu i dobrym czlowiekiem, bo... nie mamy nic w zamian.Z drugiej strony nie chcemy go wpuscic w kanal. Quote
maarit Posted March 27, 2009 Posted March 27, 2009 Gdyby to miała być ostatnia deska ratunku to dorzucę się do tymczasu.... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.