Jump to content
Dogomania

acha44

Members
  • Posts

    327
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by acha44

  1. Niestety poczta u nas działa od jakiegoś czasu byle jak nie dostaję listów, awizo przychodzi drugie a nie ma pierwszego. Jeśli możesz wyślij jeszcze raz Joanna Końca ul. Podleśna 2/3 41-800 Zabrze w razie czego nr tel. 500 24 15 74 koszt przesyłki pokryję tylko napisz ile

  2. Czy to mój wirtualny podopieczny? Jak się cieszę, że mu się udało na stare lata znaleźć ciepły kącik opiekę. To taka mała radosna kluseczka na czterech łapciach. Widzieliśmy się jak zabierałam Gomisia (Gomera)-co zaowocowało garstką psich łakoci dla dziadeczka. Głaski dla seniora :loveu:
  3. Mati był nasz -tak jakby właśnie dla nas stworzony. Żal mi tylko, że tak krótko. Madzia często woła go przez sen, potem budzi się, biegnie do okna i zagląda. Od kiedy jest Gomer, trochę rzadziej szuka Macika. To zresztą już nie Gomer tylko Gomiś, w wersji Madzi - Mumiś. Gomiś nie lubi dzieci poza naszymi, za obcymi nie przepada, jest dobrym strażnikiem, a jakby kto potrzebował schron wykopać to Gomiś jest idealnym kopaczem. Miałam opory, co do niego bo niesprawdzony jeśli chodzi o dzieci, ale z naszymi jest ok. Madzi ciągle by buziaki dawał, albo lizał, starszy syn to koleś od głaskania. Pojął jak chodzić przy wózku małej, jest bardzo posłuszny i karny. Uwielbia spacery - codziennie o 6 rano staje pod furtką i poszczekuje - nie ma żartów trzeba iść i spcerować. Tylko trochę zazdrosny o naszą Sabę. Jest dobrze. Jutro jedziemy na zdjęcie szwów. Nasza pani wet lekko się przeraziła jego gabarytów, ale śmiała się, że to przerośnięty yorczek po fryzjerze jak uwalił się na środku gabinetu i wystawił sadło do głaskania. Problemy są tylko z wchodzeniem do budy bo pies się boi, i nie bardzo chce korzystać. No i bardzo się bał zostawać pod sklepem sam. Do tego stopnia, że pod Lidlem przegryzł smycz i ustawił się pod drzwiami - żeby mieć na oku-żebyśmy mu nie zwiali.
  4. Mati umarł. 21 sierpnia 2012 ok. 15.30 zasnął na zawsze najlepszy nasz przyjaciel i opiekun mojej 2leniej córki. Starość wygrała. Nie umiem pisać jak pożegnał się ze mną, kładąc głowę na rękach i patrząc mi w oczy, nie umiem pisać jak już bardzo słaby jeszcze próbował dreptać za małą i jak bardzo do końca mimo, że już nie dał rady wstać - chciał pilnować swego domku, kładąc się łebkiem w kierunku furtki. Mała ciągle pyta o niego, w ogrodzie pusto, tylko w naszych sercach i na kilkunastu zdjęciach Matiś
  5. Jestem ponownie. To nie była klawiatura tylko cały komputer.Nie doczytałam czy Polarkowi kroi się dom, jeśli nie dalej byłabym chętna. Moja Miciusia jest b. towarzyska a w lecie umarła jej koleżanka. Nie chciala po jej śmierci jeść, a do tej pory chodzi po domu i ją woła -jak to zwykle robiła. Mój dom jest niewychodzący - co najwyżej na smyczy. Jest 2 dzieci, oba obeznane ze zwierzętami bo mam i dwa psy - na ogrodzie, nie męczą nie dokuczają, chociaż mała ma niemal 2 latka, nigdy nie skrzywdziła żadnego psa ani kota - nawet podczas głaskania jest bardzo delikatna.Jak pisałam Micia jest ze schroniska w Zabrzu, tak jak i Mat - nasz piesior, drugi pies - znajda wyratowana przez mego pana z rzeczki, bo ktoś chciał się pozbyć i utopić. Wszystkie moje "rozbitki " życiowe znają się i nie są wrogo do siebie nastawione, więc kłaki raczej nie będą furgały. A i Mika jest po sterylce.
  6. Witam od sierpnia syukam persa do adopcji-mam kotke wiekowa perska dama, po schronisku.Mam prosbe o kuwetkowego, lubiacego albo tolerujacego dyieci .Piekielna klawiatura y kompa mi sie popsula i nie mam wsystkich liter. Jak naprawie to opise wiecej.
  7. Nie wiem w końcu czy wyadoptowana, przynajmniej ja nie zabrałaqm te jkotki. Nawet nie mialam żadnego odzewu. Moja sierota dalej samotna.
  8. Chciałabym adoptować persa - na dokocenie. Napiszę o warunkach jakie są u mnie i zdecydujecie czy tak pasuje. mieszkanie - bez wychodzenia na dwór. W domu kotka perska po sterylizacji ok. 9 letnia zabrana ze schroniska w Zabrzu - u nas już trzeci rok. Dwójka dzieci przyzwyczajonych do zwerzaków w domu i nie męczących koty. Do tej pory były dwa koty ale jedna zmarła i Mika bardzo tęskni za towarzystwem - rozpacz nasila się jak wychodzimy do pracy mały do szkoły mała do żłobka. Z mojej strony chciałabym żeby stworzonko było nieagresywne, dorosłe , po sterylce i kuwetkowe. Płeć nie ma znaczenia. Ważne żeby kot akceptował dzieci, bo czasem zdarza się, że chcą głaskać.
  9. Mat zaczął bać się burzy. Mocno się zdziwiłam, bo do tej pory grzmoty ignorował, bywało, że z uporem maniaka mókł na deszczu.A kilka dni temu musieliśmy do zabierać do piwnicy, bo pisko było mocno wystraszone. Sam pędził jak rakieta do drzwi, omal sąsiada nie obalił, a po schodach do piwnicy to jak pocisk. Za to w piwnicy uwalił się na legowisko, wsunął nos pod łapy i zachrapał snem sprawiedliwego, tu już mu burza nie przeszkadzała. Nie wiem skąd ten nagły strach.
  10. No i stało się. Pewnie dlatego, że czereśnie już dojrzały. Przyjechała do nas nasza wetka- jak co roku poszczepić menażerię, zalać środkami na pchły i kleszcze, sprawdzić kondycję i humory. Mimo, że znają się z Macikiem i tak naprawdę w duszy to pies jest łagodnym i zrównoważonym pieszczochem, tym razem pokazał wilczy pazur. Biedna Ania umykała za płot, a pod Maciskiem aż ziemia się zatrzęsła tak wystartował. Oko mu zalśniło na żółto, sierść zjeżyła się w grzebień od karku po czubek ogona, groźnie zabulgotał i niemal staranował furtkę. Atak został opanowany przez mojego pana, który spokojnie przytrzymał bestię, założył szeleczki i przytrzymał. Potem już była rutyna, ale wetka była lekko blada i przejęta powitaniem Maciska. Prawie nie do uwierzenia było jak kilka chwil później Macisko stanowił cierpliwą podporę mojej malutkiej, dzielnie drepczącej przy nim i pokrzykującej "Mati, Mati". To na pewno przez te czereśnie....
  11. Dzięki uprzejme za odpowiednie ;-)wklejenie tych kilku fotek. W chwili obecnej Matik niezbyt dobrze znosi upały. Nad zbiornikiemz wodą wkopanym w ogrodzie, mamy położoną metalową siatkę Matik kładzie się na niej i śpi, nierzadko któraś z łap zwisa i moczy się w wodzie. Śmiesznie to wygląda, siatka przysłania tyko połowę zbiornika, i czasem Psinka nawet nie wstając pochłepta sobie wodę. Generalnie to panuje lenistwo, bo czereśnie jeszcze nie dojrzały, ale pewnie to się zmieni za tydzień.
  12. No i chciałam posłać zdjęcia, ale przez 2 tyg z kawałkiem nie miałam internetu, bo mi firma obsługująca nieprawnie go wyłączyła ( to akurat wyjaśniono szybko) i potem był problem z ponownym uruchomieniem (tego już nie wyjaśniono szybko) - no zobaczymy jak to będzie dalej. Poślę zdjęcia raz jeszcze z innej skrzynki pocztowej -od mojego pana. Co do kotów to generalnie Macisko nie przepada, ale dla moich robi wyjątek. Aczkolwiek nie jestem za niego pewna, bo jak kociska wyłażą na parapet pogrzać się na słonku to na ich widok bardzo wymownie się oblizuje. Dzieci za to kocha. Trzeba widzieć z jaką delikatnością bierze od mojej malutkiej przysmaki ( mnie to by rękę urwał), przy niej jest bardzo spokojny, cierpliwy, nie szczeka, żadnych gwałtownych podskoków. Zresztą pierwsze sensowne słowa małej to było: Miki (kotka) i niedawno: Mati. Mat jest dziadek - niestety, wiek jest bardzo realny, niedawno znów zaczęły się problemy z łapami. Już było dobrze, nie utykał tak bardzo, a teraz znów na przednią łapę i dodatkowo na tylną. Z tego względu nie chodzimy dalej na spacery, a jeśli już to bardzo wolno i z postojami. Ma początki zaćmy na obu oczach, niedosłyszy. Za to dobrze rozumieją się ze Sabą. Jest dla niego wsparciem, co rano witają się ocierają, bawią, to ona daje pierwszy sygnał jak idzie obcy, Mat rusza się dopiero gdy ją usłyszy. Nie da się ukryć, że się zaprzyjaźniły.
  13. Jak poznałam Macika już był starszy pan bo miał 12-13 lat. Jak zabierałam go do domu miał 14, ale nasza pani wetka ocenia go na około 15-17lat. Nam wiek nie przeszkadza, Dziadziulek Reksio miał lat 19 i kilka miesięcy a decyzję o uśpieniu podjęliśmy dopiero jak nasza weterynarz stwierdziła, że dalsze życie będzie dla niego tylko cierpieniem i bólem, bo już żadne leki nie działały.Macika zabrałam żeby miał na stare lata trochę dobroci i spokoju. Jestem przeszczęśliwa, że pilnuje swego ogródka, ale jakby tego nie robił to też byłoby ok. Mój dom to taki trochę azyl dla dziadków: Saba też nie jest najmłodsza bo ma już 10 lat, Miciusia-kotka ok.10-11, tylko Kajtusia - też kotka jest w pełni sił bo ma tylko 5 lat. Co ciekawe, nigdy nie ma awantur między nimi wszystkimi - jakby wiedziały, że muszą trzymać się razem. A fotki w drodze.
  14. Mam kilka zdjęć z wiosennych spacerków, jeśli Bjutko się zgodzisz, przesłałabym na maila do wklejenia. Macik ma się dobrze, jedyne co mu trochę doskwiera, to łapki: na przednią trochę utyka, tył mu troszkę "siada"ale chodzi - na razie bez bólu i konieczności podawania tabletek. Będę wiedziała, jeśli coś będzie nie tak, bo mam wprawę po moim dziadziuśku - on miał podobne objawy, zresztą mamy znajomą panią weterynarz jakby co. Niestety wiek i poprzednie niewygody się odzywają. Staramy się nie chodzić daleko na spacery, bo Macik szybko się męczy i te nieszczęsne łapy...Ale chęć do figli ma, potrafi świetnie bawić się z moimi dzieciakami. Ze starszym w przeciąganie szmaty, a dla maleńkiej, ledwie trzymającej się na dwóch kończynach, stanowi wymarzone oparcie i ukochaną przytulankę. Ma anielską cierpliwość, tylko czasem zmęczenie daje znać i chowa się do budy na krótką drzemkę. Zresztą coraz więcej czasu spędza na drzemkach, czasem rano, idąc do ogrodu, budzę go pukaniem w budkę bo chłopak spi snem niewinnego.
  15. Teraz już dobrze, piesio wyleczony, żwawy, szczęśliwy. Ostatnio mój pan źle bramę zamknął i przez pół dnia było otwarte. Martwiłam się bardzo, że psy powychodziły, ale Saba spała w budzie a Macisko rozwalony przed otwartą furtką. Pewnie sąsiedzi lekko nie mieli chcąc obok niego przejść. W każdym razie jak mnie zobaczył to ucieszył się tak bardzo, że aż stanął na tylnych łapkach a to dla niego prawdziwy wyczyn. Już teraz mam pewność, że choćby go na siłę wyciągali to od domu nie odejdzie.
  16. Brawo, wierzyłam i miałam nadzieję że są ludzie o wielkich sercach którzy nie boją się pomóc starszym, kalekim, poturbowanym istotom
  17. Moje dzieci, pieluchy, jedzonka, wózek malutkiej, oba piesy, i mój stary na dodatek skutecznie mnie zakręcili i mam tylko kilka zdjęć z komórki - nieszczególnych zresztą. Postaram się zrobić kilka na spacerkach z małą
  18. Przeziębienie wyleczone, ale przyplątał się jakiś kaszel kenelowy. Więc znów była nasza pani weterynarz i leczenie. Na szczęście już jest dobrze. Idzie wiosna, więc zabraliśmy nasze dzieci i psy na 1 - dniową wycieczkę na wieś-żeby trochę odsapnęły. Dzieciaki rozrabiały a psy miały frajdę bo przez cały dzień szalały na dworze, bez żadnych smyczy. Mat polował na gołębie na podwórku, i z pomocą Saby zaznajomił się z wilczurem naszego znajomego. Myślałam że kłaki polecą, ale oba jakoś tak statecznie i z umiarem się powąchały i nie było żadnego powarkiwania. Póżniej się okazało, że oba pieski mają schroniskową przeszłość, więc może dlatego były takie zrównoważone.
  19. Pozdrowienia dla pieski. Czasem zdarzają się takie biegunki. Mój dziadziuś miał tak wtedy gdy do wody coś dodawały wodociągi. Musiałam wtedy dawać mu do picia wodę przegotowaną, a przecież generalnie był w dobrej kondycji, i raczej nie zdarzały mu się problemy żołądkowe. Zapobiegawczo lepiej zastosować dietę.Tu problem biegunkowy, a u Mata przeziębienie. Na chwilę nawet " zaniemówił", ale już dostaje leki i wraca mu głos. Głaski dla piesiuni.
  20. Moje Macisko się rozchorowało. Bidak dostał infekcję górnych dróg oddechowych. Nasza Pani weterynarz stwierdziła, że jednak trzeba mu dać antybiotyki, tym bardziej, że drań często poleguje na ziemii, śniegu, co niespecjalnie służy takiemu wiekowemu panu. No i pasę bestię kiełbasą faszerowaną lekami. Przynajmniej tyle dobrego, że pożera ją bez oporu. Odkryłam też przy okazji, że lubi jechać autem. Pierwszy raz - zabierany ze schroniska był trochę nerwowy, ale wczoraj to chętnie wsiadł, od razu na siedzenie i całą drogę bardzo grzecznie siedział. A najważniejsze to, że nie rzygnął mi w aucie.
  21. Och Farciku.... Nie wypaliło tym razem, może następne podejście będzie udane... Głaskam cię piesiaczku wirtualnie chociaż...
  22. Byliśmy na zimowym spacerku. Niby fajnie, ale wiek dokucza. Jak idzie się z Matem wszystko z respektem schodzi z drogi, ale niestety łapa dokucza coraz bardziej. Ostatnio psinka się wycwaniła i jak łapa boli a ja znajduję się w zasięgu wzroku - pies znacząco podnosi chorą kończynę i patrzy nagląco. Nie ma rady - trzeba iść i posmarować maścią ziołową rozgrzewającą. Najgorsze jest to , że czasem kładzie się na środku ogrodu pod orzechem i tak leży w śniegu. Dopiero jak zmarznie ładuje się do cieplutkiej budy. Więc to nieszczęsne łapsko dalej będzie go boleć. Nie mam pojęcia jak go oduczyć takiego leżakowania.
  23. No i już styczeń...Duże osiągnięcie - Mat wszedł po schodach. Zaczęło się od choroby mojego pana. Zmogła go gorączka i nie był w stanie wtaszczyć Maciska po schodach. Nie dam rady unieść spasionego Mata a mróz coraz gorszy. Nie mogłam go tak zostawić, tylko na poduszce grzejnej. Uzbrojona w parówki i zdeterminowana doprowadziłam psa do schodów, ubrałam szelki i nęcąc go parówką, ciągnąc za uprząż i chwaląc na każdym stopniu jakoś zawlokłam na półpiętro. Później zejście w dół (pędził jak lokomotywa, omal butów nie zgubiłam) poszło już lepiej. Teraz z każdym dniem jest lepiej. Idzie spokojnie, łapy nie plączą się, nie wybałusza oczu i nie kładzie uszu. Trzeba tylko za każdym razem dużo pochwał, głasków, i tarmoszenia za szyjkę - tam pies lubi najbardziej. Mat jest głuchy jak pień. Nasz weterynarz mówi, że to po prostu wiek taki, nam nie przeszkadza, mój piesio dziadziuś rozumiał gesty, nauczyłam więc i Mata. Nie ma potrzeby go wołać - wystarczy odpowiedni gest-wie co i jak, nawet jeśli jestem w oknie za szybą.
  24. Czułam, że tak będzie. Brawo Farciku, to mam nadzieję będzie już twoje miejsce na ziemii
×
×
  • Create New...