Jump to content
Dogomania

Bursztynek - odszedł 7.11.2008 :''''''(


__Lara

Recommended Posts

Powiem tak:

Moja Aura odeszła 16 lutego 2009. Tak naprawdę odchodzić zaczęła pod koniec stycznia. Nagle, bez uprzedzenia zaatakował rak śledziony. W październiku miała usuwanego raka (raczka) sutka. :-(
Do odejścia mojeje miłości "nie miałam" pojęcia, że psy umierają a ich pańcie (ja nazywałam się sama mamunią) tak cierpią.
Jak wiesz od 29.03.09 jest ze mną Tinka. Przyzwyczajamy się do siebie, ale ból nie minął! Gdy czytałam o Bursztynku (i teraz gdy piszę) łzy leją mi się z oczu.
Nie wiem czy kiedykolwiek pokocham Tinkę, jak Aurusię :oops:.
BĘDĘ O NIĄ DABAŁA, JAK TYLKO UMIEM NAJLEPIEJ. Serce moje jednak spoczywa w grobiku z Aurusią.
Tak bardzo pragnę mieć przy sobie długowłosą Lady i tak bardzo boję się mieć w domku 2 pieski. Nie chodzi o opiekę, karmę, weterynarza etc. Chodzi o to czy pokocham obie? Czy jedna nie zabierze miłości drugiej?
Może Bursztynek bawi sie teraz z Aurusią? Tak bardzo chciałabym ujrzeć ją we śnie i zobaczyć, że jest szczęśliwa i cieszy się z obecności Tinki (która depcze Jej grobik).
[I]"Na wszystko w życiu człowieka przychodzi czas przyjdzie i na następnego pieska ..."[/I]
Mam nadzieję, że Tinka pojawiła się w odpowiednim czasie.
Kiedy łzy po Aurze znowu polecą mi po twarzy, będą wśród nich łezki dla Bursztynka.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • Replies 240
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dziękuję teacherko! za te piękne i wzruszające słowa...

Ja już wiem z perspektywy tych kilku miesięcy, że tęsknota nigdy nie odejdzie. Może się tylko mniej lub bardziej nasilać. Teraz jest o tyle lepiej, że już mogę Bursztynka wspominać z uśmiechem na ustach gdy pomyślę jaki był to czasami łobuz i cwaniak, dlatego myślę, że u Ciebie też nadejdzie taki czas. Są mimo tego momenty gorsze, gdy mi go strasznie brakuje, zwłaszcza gdy ludzie mnie zawodzą, Ci, których kocham, bo on mnie nigdy nie zawiódł, a jak mi coś lezało na sercu to zawsze mogłam do niego przyjść. Wtulić się i powiedzieć na uszko co mnie boli. I on mi też najbardziej ufał gdy się źle czuł, przybiegał do mnie, pod biurko, albo wtulał się we mnie jak już był chory... ostatnio byłam przy jego grobie i znowu mi łzy wezbrały. Miałam takie uczucie, że jest blisko mnie, jego kochane ciałko, ale już nigdy nie będzie żywe, tu, na ziemi, jak dawniej. Ale w takich momentach zaraz się pocieszam, że tam gdzie już jest to jest mu dobrze i codziennie nas w domu odwiedza.
Ja też mam nadzieję, że biega sobie z Twoją Aurusią, jest szczęśliwy. Bardzo kochał inne zwierzątka, pieski, a zwłaszcza jamniki. Pewnie spotkał tam swojego tatę Gucia i mamę Luki. I już może swoje rodzeństwo, kto wie...

Następnym razem jak będziesz przy grobie Aurusii to pozdrów ją od Bursztynka.

Link to comment
Share on other sites

Bursztynku, Twoja Pani tak pieknie pisala o Tobie....
Plakalam czytajac to wszystko, tak samo, dokladnie tak samo odchodzil moj Kajtek...
Widocznie jest moment kiedy psy musza odejsc TAM a my zyjemy dalej (chociaz bardzo osamotnieni bo pustki po zwierzaku nie wypelni nic ani nikt) w jakis tam sposob wzmocnieni
Dlatego jestesmy tutaj i chcemy byc z innymi zwierzakami

Lara, Bursztynek mial z Toba wspaniale zycie, pocieszmy sie ze teraz biega juz bez trosk i cierpienia za Teczowym Mostem, moze nawet z moim Kajtkiem?
My chcemy zawsze zatrzymac ich najdluzej dla siebie ale moze skrocenie ich cierpien to jednak dla nich jakies szczescie? :oops:

[CENTER][IMG]http://www.pwsforfun.com/Rainbow_Bridge_Golden_Retriever.jpg[/IMG][/CENTER]


[LEFT][I]Ta część nieba nazywana jest Tęczowym Mostem. Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie. Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia, te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie. Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej. To ty zostałeś dostrzeżony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił twe życie, ale nigdy nie opuścił twego serca. A potem przekraczacie Tęczowy Most - już razem...[/I] [/LEFT]

[CENTER]Bursztynku
[*]
[*]
[*][/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

Maszaberlo kochana, dziękuję Ci :loveu: dzisiaj widziałam jamniczkę, przechodziła koło mnie i tak się na mnie popatrzała, a ja do razu łzy w oczach :placz:

Sztynek (tak go czasami nazywałam :p) napewno sobie biega z Kajtkiem :lol: ja też wierzę Maszaberlo, że tam doznał ulgi po tym choróbsku i jest już mu dobrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='__Lara']Maszaberlo kochana, dziękuję Ci :loveu: dzisiaj widziałam jamniczkę, przechodziła koło mnie i tak się na mnie popatrzała, a ja do razu łzy w oczach :placz:

Sztynek (tak go czasami nazywałam :p) napewno sobie biega z Kajtkiem :lol: ja też wierzę Maszaberlo, że tam doznał ulgi po tym choróbsku i jest już mu dobrze.[/quote]

Jest im tam cudownie. Na pewno :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='coronaaj']Oj wiem , wiem co to znaczy, sama stracilam 23.XI.2008 Baxterka. Mialam go prawie 5 lat , bez 3 miesiecy ale dalej nie moge sie pozbierac. Ciagle bede go pamietac. Szczerze wspolczuje.[/quote]

Dziękuję :) Ja też, straciłam przyjaciela, który był ze mną w końcu prawie 13 lat. Czasami jest mi przykro z tego powodu, że się już trochę przyzwyczaiłam, że go nie ma :( są takie momenty kiedy mi go strasznie brakuje, że aż płaczę, a w życiu codziennym raczej rzeczywistość sprawiła i sprawia, że się coraz bardziej przyzwyczajam do życia bez Bursztynka :( czasami jeszcze myślę, że muszę z nim wyjść na dwór... no i to, że nie mogę do niego przyjść, przytulić się... nie wiem... dogo też tak na mnie działa, teraz dużo czasu tu poświęcam i to też dało mi trochę oderwać się myślami od tych smutnych myśli o Bursztynku...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='__Lara']Dziękuję :) Ja też, straciłam przyjaciela, który był ze mną w końcu prawie 13 lat. Czasami jest mi przykro z tego powodu, że się już trochę przyzwyczaiłam, że go nie ma :( są takie momenty kiedy mi go strasznie brakuje, że aż płaczę, a w życiu codziennym raczej rzeczywistość sprawiła i sprawia, że się coraz bardziej przyzwyczajam do życia bez Bursztynka :( czasami jeszcze myślę, że muszę z nim wyjść na dwór... no i to, że nie mogę do niego przyjść, przytulić się... nie wiem... dogo też tak na mnie działa, teraz dużo czasu tu poświęcam i to też dało mi trochę oderwać się myślami od tych smutnych myśli o Bursztynku...[/quote]

Ja mam dokladnie to samo
Szukam smyczy albo stawiam jedzenie wysoko na stole zeby Kajtek go nie zjadl a jego przeciez juz nie ma...
Moj Kajtus odszedl 5 miesiecy temu a ja tydzien temu lezalam na kanapie i zalewalam sie lzami...
Brakowalo mi tego cieplego cialka kolo mnie :-(

Ciesze sie ze Bursztynek ma swoj zielony kacik, chociaz pewnie ciezki Ci tam zagladac..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maszaberla']Ja mam dokladnie to samo
Szukam smyczy albo stawiam jedzenie wysoko na stole zeby Kajtek go nie zjadl a jego przeciez juz nie ma...
Moj Kajtus odszedl 5 miesiecy temu a ja tydzien temu lezalam na kanapie i zalewalam sie lzami...
Brakowalo mi tego cieplego cialka kolo mnie :-(

Ciesze sie ze Bursztynek ma swoj zielony kacik, chociaz pewnie ciezki Ci tam zagladac..[/quote]


:( Tak to już jest, ale nasi mali przyjaciele są w naszych sercach. Ostatnio tak sobie pomyślałam :) gdy znowu naszły mnie smutne myśli...

To jest dziwne uczucie Maszaberlo, bo wiem, że ten jakiś ponad metr pod ziemią leży jego ciałko, zawinięte w jego ukochany kocyk, razem z ulubioną zabawką, leży i już się nigdy nie podniesie :placz: ale wtedy sobie przypominam, że ciągle żyje, już nie tu, ale wyżej, w górze... i tam jest szczęśliwy. Tu został tylko ślad po nim... no i wiem, że jest w moim sercu.

Link to comment
Share on other sites

Oj dziewczyny, ja tez mam to samo, dalej nie moge sie pozbierac po tej stracie.
Szykuje 3 miseczki zamiast 2, szukam lekarstw Baxiego, mam wyrzuty sumienia, ze moze czegos nie dopatrzylam , moze jeszcze mogl pozyc chociaz troche . Adoptujac Baxterka dobrze wiedzialam, ze ma wiele problemow, serce, anemia, etc...ale zostal podleczony , jadl za dwoch, chodzil wspaniale na spacerki.
pojechal do Polski na 4 miesiace, najlepiej zniosl podroz.
Ja swojego Baxterka mam w domu, w urnie, ktora jest ramka na fotografie , wiec ciagle patrzy na mnie i jest z nami. Moj maz jak przechodzi kolo baru gdzie stoi to foto to zagada od czasu do czasu do psiny. Mialam sporo psow w swoim zyciu ale to byl najwierniejszy, najbardziej przywiazany przyjaciel!!! Brak mi go i chce mi sie plakac...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='coronaaj']Oj dziewczyny, ja tez mam to samo, dalej nie moge sie pozbierac po tej stracie.
Szykuje 3 miseczki zamiast 2, szukam lekarstw Baxiego, mam wyrzuty sumienia, ze moze czegos nie dopatrzylam , moze jeszcze mogl pozyc chociaz troche . Adoptujac Baxterka dobrze wiedzialam, ze ma wiele problemow, serce, anemia, etc...ale zostal podleczony , jadl za dwoch, chodzil wspaniale na spacerki.
pojechal do Polski na 4 miesiace, najlepiej zniosl podroz.
Ja swojego Baxterka mam w domu, w urnie, ktora jest ramka na fotografie , wiec ciagle patrzy na mnie i jest z nami. Moj maz jak przechodzi kolo baru gdzie stoi to foto to zagada od czasu do czasu do psiny. Mialam sporo psow w swoim zyciu ale to byl najwierniejszy, najbardziej przywiazany przyjaciel!!! Brak mi go i chce mi sie plakac...[/quote]

:-( tak to jest, że w życiu jest miejsce dla wielu psiaków, ale jest też miejsce specjalne, dla tego najwspanialszego, który najbardziej poruszy naszym sercem...

Ja miałam wyrzuty w pierwszych dniach po śmierci Bursztynka, że może trzeba było jeszcze walczyć... dręczyło mnie to trochę... ale dziś wiem, że dobrze zrobiłam, a wiecie dlaczego? co dziś pamiętam go raczej jako zdrowego, pięknego, dorodnego, taki też mi się śni :) i jak sobie wtedy pomyślę jaki był biedny w ostatnich dniach swojego życia, jak wyglądał, jak bardzo się męczył, jaki był zabiedzony, to wiem, że to była słuszna decyzja, mimo, że taka bolesna... :( dla niego to nie było życie tylko ciągła męka, w czasie której nawet nie mógł się położyć, tylko taki osłabiony musiał siedzieć cały czas :placz: nie pozwoliłabym żeby znowu tak cierpiał, nie zasłużył na to :-(

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Lara,wycisnęłaś ze mnie wszystkie łzy.Wiem co czujesz.Kiedyś byłam w podobnej sytuacji.Z tym,że czekałam do końca,taka byłam egoistką.Myślałam,że stanie się cud.Od tamtej pory zaczęły przybywać do mojego domu same biedy,potrzebujące pomocy,ale juz takiej suczki nie miałam do dnia dzisiejszego.Minęło wiele,wiele lat.Bardzo Ci współczuję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pipi']Lara,wycisnęłaś ze mnie wszystkie łzy.Wiem co czujesz.Kiedyś byłam w podobnej sytuacji.Z tym,że czekałam do końca,taka byłam egoistką.Myślałam,że stanie się cud.Od tamtej pory zaczęły przybywać do mojego domu same biedy,potrzebujące pomocy,ale juz takiej suczki nie miałam do dnia dzisiejszego.Minęło wiele,wiele lat.Bardzo Ci współczuję.[/quote]

Pipi, dziękuję za słowa współczucia :calus:

Ja nie potrafiłam patrzeć na tą mękę :placz: dziś bym zrobiła to samo...wiem, że nie było ratunku :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rasha']Lara, pięknie opisałaś o swoim psie...
Aż się popłakałam, tak jak inni z resztą...
Ja dopiero dowiem się co mnie czeka...
Z nowym psem...
Chcę mieć tyle siły ile ty miałaś i masz...[/quote]

Dziękuję :calus:

Każdy psiak dodaje tych sił ;) staje się takim małym przyjacielem, który tyle wnosi w życie, że jak już go nie ma, to masz uczucie, że ciągle Ci czegoś brakuje...

Mnie najbardziej Bursztynek zawsze urzekał tym, że nigdy mi krzywdy nie zrobił, dlatego przewyższał niejednego człowieka.

A dziś mija 7 miesięcy od śmierci Bursztynka...:bigcry:

Link to comment
Share on other sites

We wtorek mam ostatni egzamin Bursztynku. Potem będę mieć więcej czasu i pojadę odwiedzić Cię - Twój kącik zieleni - musi tam być teraz ładnie. Bardzo tęsknie za Tobą :( szczególnie jak widzę inne jamniki.... to okropne uczucie, nie móc Cię już przytulić :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maciaszek']Trzymaj się _Laro :calus:.[/quote]

Dzięki... :) chociaż czasami mi go naprawdę bardzo brakuje... dziś wrócili rodzice z działki i zawsze wracał z nimi, wyskakiwał z auta, zeszłam na dół pomóc im wnieść rzeczy, a tu go nie ma, i już łzy w oczach... :-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...