Jump to content
Dogomania

*** czarna sunia shar pei *** ma dom


florida_blue

Recommended Posts

  • Replies 407
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[URL="http://img523.imageshack.us/my.php?image=1001606oz4.jpg"][IMG]http://img523.imageshack.us/img523/9970/1001606oz4.th.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://img211.imageshack.us/my.php?image=1001607fv8.jpg"][IMG]http://img211.imageshack.us/img211/8677/1001607fv8.th.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://img234.imageshack.us/my.php?image=1001608zk9.jpg"][IMG]http://img234.imageshack.us/img234/876/1001608zk9.th.jpg[/IMG][/URL]

to mała paskudnica - zaraz po wyjsciu ze schroniska ....
ogromne podziekowania dla Włodka za poświęcenie, dla terci, dla nikusi , która wszystko załatwiła i wreszcie dla Ani, która zaopiekuje się czarnulką.
czekamy na wieści - bo to był wyjątkowo pechowy dzien...

Link to comment
Share on other sites

Dotarliśmy szczęśliwie. Czarnula jest w szpitaliku. Z powodu bliskiego starcia z włodziem, którego udziabała zostanie tam na 2 tygodnie na obserwacji. Nawiasem mówiąc mnie też chciała pożreć ale na szczęście miała kaganiec :cool1: Ona jest przerażona i stąd myślę jej zachowanie. Całą drogę była bardzo grzeczna. Jutro idę w paszczę lwa czyli na spacer z bidą. Stan suni jest przerażający :placz: żaden opis nie odda tej tragedii. Jeśli uda się ją wyprowadzić na prostą to będzie to cud :( Jak na razie musimy czekać na badania, w poniedziałek. Trzymam rękę na pulsie, o każdej zmianie poinformuję.
Jakby jedna bieda to za mało to znalazłam drugą.
To małe co "wyjęłam spod tira" to też sunia maleńka czarna i przerażona. Siedziała na środku drogi i tylko auta jej śmigały w obie strony a ona wyła i łkała z dupcią przygwożdżoną do asfaltu i zabrałam. Jest w "mojej" lecznicy okazało się, że ma paraliż ze strachu :crazyeye: bo złamań wet nie stwierdził.
Tyle na dziś bo padam, córcia ma przyjęcie urodzinowe :cool1: 13 lat. Więcej napiszę jutro. Ania.
[URL="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=df396f394771a76f"][IMG]http://images34.fotosik.pl/419/df396f394771a76fm.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Aniu...dobrze, że udało ci sie dotrzeć do szpitaliku zanim wszyscy poszli do domu .. w końcu to sobota.. zobaczymy co powiedza po zeskrobinach.. a ta druga bida :-o normalnie szok........jak sie okaże nie za bardzo porurbowana oczywiście pomożemy szukać jej domku...........całuski dla cóci solenizantki :tort::tort::laola::laola::laola:

Link to comment
Share on other sites

Miały być zdjęcia, specjalnie wzięliśmy aparat... Niestety, nie wszystko poszło tak jak planowaliśmy:shake: Mimo krwawiącej rany udało mi się telefonem zrobić dosłownie parę fotek:
[IMG]http://images46.fotosik.pl/40/9caeb50feff300e8med.jpg[/IMG]
[IMG]http://images50.fotosik.pl/40/f8625f8c9520063bmed.jpg[/IMG]
[IMG]http://images41.fotosik.pl/40/d959c04945e4ed1amed.jpg[/IMG]
[IMG]http://images50.fotosik.pl/40/6c568c98bb77b125med.jpg[/IMG]
Obraz nędzy i rozpaczy...
Sorki, że tak powoli piszę ale lewą ręką kiepsko mi idzie:shake:

Link to comment
Share on other sites

Jestem! Cała i zdrowa.
Wczorajszy dzień był pełen wrażeń. Wyjechaliśmy po siódmej rano i oczywiście dopiero 10km za Białymstokiem pomyślałam o telefonie po przetrzepaniu torebki okazało się, że odruchowo wrzuciłam oba. Później okazało się, że zapomniałam aparatu, więc nici ze zdjęć z podróży. Po jakimś czasie zadzwonił Włodek i zaczął od tego, że ma przykrą wiadomość. Pomyślałam: No pięknie, nie chcą wydać suni, albo ktoś ją nam świsnął sprzed nosa. Na nieszczęście chodził o łodziową rękę, która została nadgryziona. Trochę mi teraz wstyd, ale stwierdziłam, że po prostu wszystko trochę się opóźni i tyle, postawiłam Włodka przed faktem dokonanym i dopiero później pomyślałam, że robię świństwo, bo nie powinnam wymagać, żeby brał i wiózł pożeraczkę. No cóż wyszłam na egoistkę. Mam nadzieję, Włodku że mi wybaczysz.
Kiedy zobaczyłam sunię to uwierzcie mi pomyślałam, że nic z niej nie będzie, czarna rozpacz. Chuda jak anorektyczka, waży na oko 15kg, równomiernie wyłysiała, wielkie płaty łuszczącego się naskórka, zaropiałe oczy, przerośnięte pazury, kości miednicy prawie przebijają skórę na wylot, sutki wyciągnięte, srom znacznie powiększony i wiszący. Koszmar.
Całą drogę siedziała z tyłu, początkowo „na kiwaka”, czyli głowa kiwa się na chudej szyjce, ale leżeć nie będę! W Polowie drogi jednak ją zmogło i padła. Na siusiu wyszła dosłownie na minutkę, wysiudała się i pociągnęła do auta. W Warszawie przegapiliśmy zjazd i musieliśmy trochę drogi nadłożyć, ale to jeszcze nic w porównaniu z biedactwem zabranym z drogi, odezwało się prawo serii.
Na szczęście do kliniki dojechaliśmy w ostatnim momencie za 15minut pocałowalibyśmy klamkę. Boks zgodnie z ustaleniami czekał. Załatwiłam wszystkie formalności, a w tym czasie mój znajomy wysiusiał biedulę. Kiedy wyszłam z lecznicy stał sam, bez psa, myślę zwiała mu! A ona po prostu wlazła do ciepłego auta. No i tu pojawił się problem, bo nie chciała z niego wyjść, ani wołanie ani prośby ani smakołyki. Strachulec warczał, kłapał zębiskami (dobrze, że nie zdjęliśmy kagańca). Niestety musiałam zastosować rozwiązanie siłowe.
Do boksu trafiło posłanie, micha z wodą i micha z karmą. Wtedy dopiero zdjęliśmy kaganiec i sunia przestała się interesować całym światem, wpadła mordką w michę i pożerała. Tak ją wczoraj zostawiłam.
Dziś z duszą na ramieniu jechałam do niej, ale na szczęście mnie nie zjadła. Zastałam tam straszny obraz: krata we krwi, ściany we krwi, podłoga we krwi i wszystko posikane i doprawione kupą. Biedula musiała walczyć z kratą i pokaleczyć sobie łapki. Najpierw długo gadałam do niej przez kratę i tłumaczyłam, że gramy w tej samej drużynie, potem dałam jej kilka smakołyków, później odsunęłam kratę i zawołała, znów dałam smakołyk, założyłam smycz, kagańca nie zakładałam i wyszłyśmy na zewnątrz. Zrobiłyśmy rundkę, siusiu. Ona ma poważne kłopoty ze stawianiem łap przez te pazury i jest to chyba stan długotrwały. Wróciłyśmy, przywiązałam ją do kraty dałam michę, a kiedy ona jadła wyczyściłam jej boks i wymieniłam posłanie. Potem znów rundka i do boksu. Nie warczała i nie chciała mnie zjeść. Ogólnie wystraszona całą sytuacją. Pojadę do niej wieczorem. Jutro pobieramy zeskrobiny.
Nazwałam ją Lara, bo ona taka chuda, ładna i bojowa.
[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images44.fotosik.pl/40/5f797e3360ff9abe.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[B][SIZE=4]Prosimy o wsparcie finansowe dla suni :placz:[/SIZE][/B]
[B][SIZE=4][/SIZE][/B]
[B][COLOR=#ff0000]FUNDUSZ DLA CZARNULKI:

Weronika Gmys

BANK ZACHODNI WBK

36109015930000000059117479


[/COLOR]Wpłat proszę dokonywać z dopiskiem "POMOC DLA SUNI" + swój nick forumowy. Po dokonaniu wpłaty proszę o taką wiadomość na pw i podanie kwoty przelewu.
Stan funduszu oraz rachunki i wydatki będę rozliczane na forum.[/B]

Link to comment
Share on other sites

Aga od tosia naucz sie wrszcie czytac ze zrozumieniem, rekus tu nic sie nie przylozyl, i cala chwala nalezy sie biednej JAANNA,ktora mam nadzieje nie zostanie zostawiona samej sobie, terce, nikusi , florida blu, wlodkowi mimo ze nieszczepiony i calej reszcie ktora wtykala w to łapy i nie dala sie pogryżć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rekus']Aga od tosia naucz sie wrszcie czytac ze zrozumieniem, rekus tu nic sie nie przylozyl, i cala chwala nalezy sie biednej JAANNA,ktora mam nadzieje nie zostanie zostawiona samej sobie, terce, nikusi , florida blu, wlodkowi mimo ze nieszczepiony i calej reszcie ktora wtykala w to łapy i nie dala sie pogryżć.[/QUOTE]

Oj, Rekus! :eviltong: Ten Twój styl zdobi Cię jak tatuaż ! :loveu:
Ani nikt samej nie zostawi, głęboko w to wierzę :Cool!:

Link to comment
Share on other sites

Kiedy zastanawiałam się nad imieniem dla małej pierwsze co mi przyszło do głowy to "tirówka" :evil_lol: ostatecznie jest Kropka. Ciągle w głębokim szoku, nie chodzi, leży na posłanku, nie załatwia się, po szczegółowych badaniach stwierdzono brak złamań i uszkodzeń narządów wewnętrznych. Jedynie mocno obity pyszczek, który bardzo ją boli i dlatego nie może gryźć jedzenia. Moja dzielna Julcia przeżuwa jej parówki i tak ja na razie karmimy. Kropka pierwszą noc spędziłą w lecznicy, teraz jest u mnie. Mam nadzieję, że znajdzie szybko domek, albo ona albo Missi, która też jest u mnie na tymczasie. Obie są pod opieką TOZ w Białymstoku. Cóż tak wyszło, że mam raptem trzy psiaki, ale nie jest źle. :evil_lol:
Lara ma codziennie dwa spacery i żarełko w dwóch turach. Posłanko wymieniam jej codziennie, żeby miała czysto i sucho. Wczoraj byłam u niej ok17tej bo tak w niedzielę pracuje szpitalik, a dziś dopiero o 15tej po pracy i wyobraźcie sobie w boksie było czyściutko, trzymała wszystko aż do mojego przyjścia :lol: Zeskrobiny pobrane, wyniki będą w okolicach czwartku, udało się obciąć pazury ale nie wszystkie bo zaczynała się denerwować, szczególnie przy przedniej prawej łapie, może to właśnie te pokaleczyła o kratę. A teraz najważniejsze: smakołyków do obłaskawiania właściwie już nie muszę używać, wieczorem byłam u niej po 21szej i poszły tylko 2szt. Spacerek był znacznie dłuższy niż poprzednie, może obcięcie pazurów pomogło. Jak wróciłyśmy wymieniłam posłanie, napełniłam miski, Lara weszła do boksu obejrzała i wyszła, nie rzuciła się łapczywie na żarełko, tylko podeszła do drzwi i patrzyła na mnie. Jeszcze raz poszłyśmy się przejść. Ten szpitalik jest w takim kompleksie budynków, w których są lecznice, sklepy, hurtownie dla zwierząt itp. i ona podchodziła pod każde drzwi i zachowywała się ajkby chciała wejść, chyba jednak wie co to dom i ciepło. Smycz też jej jakoś nie przeszkadza, nie ciągnie nawet pilnuje się człowieka, więc chyba kiedyś na niej chodziła. Jak wróciłyśmy do szpitalika, odpięłam jej smycz a ona grzecznie powędrowała do boksu, ale nie zaczęła zajadać tylko stanęła przy kracie i patrzyła ze spuszczoną głową na moje buty. Strasznie trudno mi było ją tam zamknąć i zostawić :placz: będę odliczać każdy dzień jej zamknięcia, już nie mogę się doczekać kiedy będzie u mnie i bardzo żałuję, że zabiorę ją dopiero po świętach. Dziś odniosłam wrażenie, że towarzystwo człowieka było dla niej ważniejsze niż pełna miska :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaanna019']stanęła przy kracie i patrzyła ze spuszczoną głową na moje buty. Strasznie trudno mi było ją tam zamknąć i zostawić :placz: będę odliczać każdy dzień jej zamknięcia, już nie mogę się doczekać kiedy będzie u mnie i [B]bardzo żałuję, że zabiorę ją dopiero po świętach[/B]. Dziś odniosłam wrażenie, że towarzystwo człowieka było dla niej ważniejsze niż pełna miska :oops:[/quote]
Kurde, Aniu jak to czytam to oczy mi się pocą:-( i mam wyrzuty sumienia... Może gdybym był bardziej ostrożny... W końcu to nie mój pies, nienormalna sytuacja, mogłem pomyśleć a nie kierować się emocjami. Wiem, że ciężko Wam się rozstawać, ale z drugiej strony... Przez te dwa tygodnie Lara skojarzy Ciebie tylko z przyjemnymi sytuacjami. Wszystkie niemiłe czynności wykonają inni. Może to jeszcze bardziej zacieśni jej z Tobą więź?
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia Larze a Tobie cierpliwości:loveu:

Link to comment
Share on other sites

[INDENT][INDENT]jannna:dooooobre wieści :)
[/INDENT]zal psa zostawiac w boksie ale przeciez to i tak nieporówlnywalnie lepsze warunki niz miała w schronisku
[/INDENT]czekamy na wyniki badan ,oby było ok!

Link to comment
Share on other sites

Tak jak pisałam wcześniej wyniki będą w czwartek. Co do zdjęć.. chciałam troszkę odczekać żeby pojawiły się jakieś zmiany w zachowaniu lub wyglądzie suni i ..wiem, że to śmieszne ale kiedy byłam u niej dziś popołudniu wydawało mi się, że wygląda lepiej niż w sobotę. Nie byłam pewna czy widzę stan faktyczny czy tylko to co chcę zobaczyć. Wieczorem zabrałam na spacer dodatkowe oczy, czyli naszego ulubionego kierowcę, który przywiózł ze mną Larę do Białegostoku. Ostatnio widział ją w sobotę, więc ma skalę porównawczą i potwierdził, że mała wygląda znacznie lepiej :lol: Jutro zrobię zdjęcia ze spacerku.
Zgodnie z radą Wojtka, do którego mam bezgraniczne zaufanie zaczęłam podawać Kelp.

[B]Wiadomość dnia:[/B] Lara zamerdała ogonkiem!

Link to comment
Share on other sites

Obecny plan to jest doprowadzenie Lary do stanu "używalności" i znalezienie najlepszego domku pod słońcem, ale już teraz wiem, że to długoterminowy tymczasowicz. Wymaga ogromu troski i czasu. A wiadomo, że im więcej starań i czasu razem spędzonego tym większy ból przy rozstaniu. Tego boję się najbardziej :placz:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...