Jump to content
Dogomania

witam wszystkich - bo to pierwszy raz dopiero


tuxman

Recommended Posts

  • Replies 79
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Oj (witam wszystkich - bo to pierwszy raz dopiero) - nie jesteś sama na tym forum z Bobkiem!
Masz przeslicznego szczeniaka, z rozrzewnieniem wspominam czasy kiedy nasz Bert byl podobny do Twojego...

Razem z Dorothy (moją żoną) mamy 2 Bobki, oba kochamy, chociaż z racji kobiecego usposobienia - to raczej żona je rozpieszcza, tuli i gaworzy z nimi (choć i mnie się przydarza... aż wstyd się przyznać :oops: ).

Wychowaj go dobrze! Bo jak będzie mial 40 kilo - to już będzie za późno... ;)

Pozdrawiam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tuxman']..

Razem z Dorothy (moją żoną) mamy 2 Bobki, oba kochamy, chociaż z racji kobiecego usposobienia - to raczej żona je rozpieszcza, tuli i gaworzy z nimi (choć i mnie się przydarza... aż wstyd się przyznać :oops: ).

Wychowaj go dobrze! Bo jak będzie mial 40 kilo - to już będzie za późno... ;)

[/quote]

Hej
Tuxman
Mozesz wiecej napisac o swoich bobtailach? Bardzo, ale to bardzo lubie te rase, ale fakt posiadania tak duzego psa, troche mnie przerasta. A bobtaile to takie urocze pieski, jak mozna im nie ulec?! ;):diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ba!
Pewno że urocze pieski! Wyobrażasz sobie jak takie 40-to kilowe "kuci-puci" usiluje zaladować ci się na kolanka?

O opis naszych Bobków - poprosilem Żonę. Ma większą erudycję (ze skruchą przyznaję) i dostęp do zdjęć z nimi...
Z jednym z naszych bobków (jak ją nazywam - niemiecką emerytką) wiąże się pewna baaardzo smutna i nieprzyjemna historia... Cóż, takie życie...

mam nadzieje że Dorothy nie da się prosić!

Link to comment
Share on other sites

A jednak!
No to żebyście nie czekały dłużej - wstawie kilka zdjęć bobów :lol: :

Zdjęcie1: 2,5-letni szczeniaczek... Co koleś wyprawia to historia... Tego łysola hodowaliśmy z Dorota od szczeniaka... qurcze jak znajdę zdjęcia z Hodowli pod Krakowem - to wrzuce - był jedynym szczeniakiem z miotu, Berta - jego mama - zmarła podczas - a szczeniaka odratowano (Andrzej odratował) przez masaż serca. Czuecie? Historia zresztą jest dłuższa... Oj dłuższa - ale to jak kiedyś przy piwie i jakimś ognisku sobie siądziemy...
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-bert-se-lezy.jpg[/IMG]

Zdjęcie nr 2:
Druga bohaterka - sierotka Marysią zwana - bobica zabrana z... uwaga!... niemieckiej hodowli! Pies, który przez półtora roku żył w piwnicy po pachy w gnoju i własnych sikach, razem z resztą swojego stada (12 bobtaili). Horror - ale to też historia na pogaduchy przy piwie. Kiedyś nie można się było do niej zbliżyć, żeby nie spaskudziła podłoża - to zdjęcie zrobiliśmy około 2 miesięcy po zabraniu jej z tej "hodowli".
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-sunka-kojec.jpg[/IMG]

Zdjęcie nr 3:
Bobki na śniegu. Charakterystyczna bawra bobków + za dużo niebieskiego przy pomiarze bieli (śnieg) w aparacie - mogą dać efekty "znikających" psów na śniegu. Tutaj na szczęście dobrze je widać!
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-bobki-na-sniegu.jpg[/IMG]

Zdjęcie nr 4:
Tutaj - jak bobki po pierwsze usiłują wipić Bug, a po drugie - jak już im sie nie udaje - to usiłują go przekroczyć. Ciekaw jestem co by sie z nimi stało w Białorusi? To podczas naszych wczasów w Janowie Podlaskim (jakbyście nie wiedzieli jeszcze - jesteśmy koniarzami... hihi - było przpięknie. Bert złapał tylko kleszcza z Babesiosą. Uratowaliśmy życie małemu dzięki transfuzji krwi w klinice w niemczech.)
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-przejdziem-bug.jpg[/IMG]

Zdjęcie nr 5:
Łysy (vide Bert) leży i piszczy w jednej ze stajni angloarabów w Janowie - bo Pani poszła się zajmować konikiem. No a do stajni wchodzic chłopakowi nie wolno było...




[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-janowie-stajni.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Zdjęcie nr 6:
Tutaj znowu Sunka - która się śmieje (z lekką pomocą Doroty) - to też w 2 miesiące po odratowaniu. Pies przez przeszło pół roku się nie uśmiechał. Teraz Sunki byście nie poznały...
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-sunka-sie-smieje.jpg[/IMG]

Zdjęcie nr 7:
Ewidentnie rozochocony "szczeniaczek" bawiący się u stóp Panci. Obok siedzi nasza najważniejsza 6-cio letni apociecha.
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-malenstwo.jpg[/IMG]


Zdjęcie ostatnie:
Obróbka skrawaniem. Kto nigdy tokarki i jej pokręteł w ręku nie trzymał - ten nie ma pojęcia o czym mówię. Tym razem w roli tolkarza - Bertuś. Materiał - kapeć Pani.
[IMG]http://www.fairyhorse.com/bobki/w-bert-zre-kapcia.jpg[/IMG]

Jak tu nie kochać bobów? Są naszą rodziną. Czasami się nabijamy sami z siebie - bo urlopy zamiast na "Kanarach" spędzamy z Bobkami i końmi w okolicach.... stajni :diabloti: .

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Kapitalne te Boby!!!!!niewiele brakowało a też miałabym takie! Za pierwszym razem,ponad 15 lat temu,i ponownie 14 mcy temu.W obu przypadkach na skutek zbiegu okoliczności "skończyło"się beardetem.Tyz piknie!!!!Ale może kiedyś jeszcze....Chciałabym dowiedzieć się o tej rasie jak najwięcej "z pierwszej ręki",rozszyrować mity dotyczące pielęgnacji i wychowania itd.To kiedy i gdzie to wspomniane piwo przy ognisku;)???:lol: .

Link to comment
Share on other sites

moka1 - spok spoko. Ja też utkałem literówek w tekście do zdjęć, że aż włos się jeży... Ale, się mi nie chce poprawiać. Bo faktycznie mogły wynikać z szybkiej pisaniny i późnej pory - także spoko.
A jakie są Bobki?
WIELGACHNE i KOCHANE. Jedyne zagrożenie jakie stanowią dla otoczenia - to to że mogą zalizać na śmierć lub podjąć trud zaganiania do stada. Faktem jest, że kiedyś sobie spacerowaliśmy po olbrzymiej łące i na jej końcu pasła się krowa. To był pierwszy raz, kiedy Bert mnie nie posłuchał (instynkt wziął górę) i puścił się w długą. No i facet jak już dobiegł do krowy to zaczął dookoła niej krążyć i "zaganiać". Autentycznie, biedna krowa na łańcuchu, zero zrozumienia o co chodzi temu kudłatemu.
A facet, bez jednego szczeknięcia, robi kółka dookoła krówska i w naszym kierunku ją pcha. Łańcuch ją zatrzymał no i znaleźliśmy się na tyle blisko, że już mogłem odwołać dzwońca. Śmialiśmy się z niego, że mógłby być całkiem niezłym pasterzem. W końcu to pasterskie bestie.

Co do ogniska i piwa - spoko, coś się kiedyś urodzi tak sądzę.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Znamy to pasienie!moja poprzednia sunia panowała w epoce gdy starsze dzieci były w wieku "rozłaząco-biegającym",traciła masę energii żeby jakoś utrzymać je w [za przeproszeniem ]kupie i nie poddawała się nawet gdy były uzbrojone w rowerki.Obecnie panująca Mopi nie ma juz do dyspozycji parki dzieciaków,został tylko jeden siedmiolatek,ale dołozyliśmy do stada kocicę więc sunia znów ma zajęcie ,okrągłą dobę na posterunku.Bywasz ze swoimi Bobami na wystawach?pytam bo choc nie przepadam za samą ideą to przekonałam się że taka wystawa to fajne miejsce na towarzyskie spotkanie...wiec może to piwo zamienimy na pepsi i pierwszy raz w zyciu pogadam z kimś "od bobów"...

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, jakoś na dzień dzisiejszy - to nie za bardzo. A to z tej prostej przyczyny, że mieszkamy w szkoplandii. :-(
Ale mamy plany co do powrotu do swojego domku w Polsce (już za chwileczkę, już za momencik...) - i Dorota odgraża się, że zacznie na Łysego chuhać i dmuchać i będzie go brala na wystawy - także nic straconego. Chodzi o to, że w szkoplandii, jeśli chodzi o Bobki, to jakiś kretyn wymyśli, że SĄ ZA DUŻE - i w tej chwili wygrywają mniejsze niż nasz bobki + panuje tendencja ich "miniaturyzacji". Ja nie wiem co ci ludzie mają pod sufitami, w każdym razie jak dla mnie to leczenie jakichś kompleksów. Kiedyś przecież Bobkom kopiowali ogony (stąd bob-tail), na szczęście ktoś się opamiętal. Po drugie, jeszcze nie widzialem żeby w Niemczech wygral pies z Polski. Ponadto, jeśli chodzi o wystawowego Bobka - to on musi miec dlugie wlosiska (taki standard) - a przy dlugim wlosie to one się strasznie męczą. Bardziej nam chodzi o ich samopoczucie, niż medale więc są strzyżone 2 razy w roku - i jakoś żyją (w lecie mają w miarę spoko, natomiast na zimę to już zarastają).
Jeśli chodzi o dlugość futra, to np. w lecie różnicę w samopoczuciu slychać bardzo wyraźnie. Dawniej lysy zial jak rozpędzona lokomotywa nawet w domu, gdzie bylo maks 25 stopni - teraz sobie spokojnie oddycha.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Wracajcie,wracajcie! no własnie,problem z futrem-imponująco sie prezentuje ale nie słuzy psu, a jak trzymasz na zewnątrz cały rok to tak się paskudzi,ze juz nie prezentuje się imponująco no i nie przytulisz:-( .Ot i problem typowo bobi.Golone wyglądają zabawnie ,uroczo ale cały cymes i bajer w tej furze futra!!!pisałes ze jesteście koniarzami-pycha!chciałoby się tak!niespełnione moje marzenie,ale to nie to forum,nie obejdzie się bez tego ogniska;) .pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

21 kwietnia 2003 roku urodził się jeden zdrowy i mocny piesek. Niestety jego matka Berta nie przeżyła porodu i odeszła od nas. Dlatego malucha na pamiątkę jego mamy nazwaliśmy Bert. Jego ojcem jest I.CH. ZATOPEK Aus dem Elbe Urstromtal. Chętnie porozmawiamy o bobtailach i odpowiemy na wszelkie pytania. Mały Bert ma już nowych właścicieli.

Tuxman to o Waszym Bercie ??

Link to comment
Share on other sites

tuxman

Fajnie, ze przedstawiles swoje bobki! Sa naprawde sliczne, a Berta to kojarze, bo jak zaczelam sie interesowac bobami, to czesto wchodzilam na strony polskich hodowli i stamtad dowiedzialam sie o smierci mamusi Berta.

A jak tam z ruchem?! Musza miec dlugie spacery?!

tuxman
Pisz jak najwiecej, swietnie sie czyta o Twoich bobtailach. Napisz cos o suni, uratowanej z tej "hodowli". :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moka1']Wracajcie,wracajcie! no własnie,problem z futrem-imponująco sie prezentuje ale nie słuzy psu, a jak trzymasz na zewnątrz cały rok to tak się paskudzi,ze juz nie prezentuje się imponująco no i nie przytulisz:-( .Ot i problem typowo bobi.Golone wyglądają zabawnie ,uroczo ale cały cymes i bajer w tej furze futra!!![/quote]

Dokladnie, ja uwielbiam takie futrzaki i bobtail bardzo mi sie marzy, bo to taki niesamowity miś :crazyeye: :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Do porownania :evil_lol:
[IMG]http://droverskennel.com/images/oes_elamaa/elamaa83.jpg[/IMG]

Zdjecie z jednej z moich ulubionych stron hodowli drovers
[url]http://droverskennel.com[/url]

Po prostu poezja
[IMG]http://droverskennel.com/images/oes_elamaa/elamaa76.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dzulka']21 kwietnia 2003 roku urodził się jeden zdrowy i mocny piesek. Niestety jego matka Berta nie przeżyła porodu i odeszła od nas. Dlatego malucha na pamiątkę jego mamy nazwaliśmy Bert. Jego ojcem jest I.CH. ZATOPEK Aus dem Elbe Urstromtal. Chętnie porozmawiamy o bobtailach i odpowiemy na wszelkie pytania. Mały Bert ma już nowych właścicieli.
Tuxman to o Waszym Bercie ??[/quote]

A mowa o Karuskach? No przecież!
Bertoliński herbu Zatopek spod Krakowa - ma się dobrze. Jest jednym z najszczęśliwszych przydupasów jakie chodzą po ziemi (mam takowąż nadzieję)!
A historia tam byla naprawdę - straszna... Pamiętam - nawet chyba skrzyneczkę z Andrzejem i Anią obróciliśmy.
Bert byl jeden. Skąd decyzja Ani żeby odsprzedać Berta nam? Ano... Mieliśmy naszego pierwszego Bobka. Znacznie wcześniej. Dorota przezwala go Misiorem i wniosa go w "posagu" do naszego malżeństwa. Misior okazal się bratem w/w Berty - matki Berta. Tak się jakoś zdarzylo...
Rok 2003 byl jakiś dziwny. Wredny, nieprzyjemny...
Misior "odszedl" wiecie przez który most, 3 dni później poźniej odeszla W PODOBNY SPOSÓB jak Misior Berta. Andrzej i wet Bertusia uratowali wtedy.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Obejrzałam podsuniętą stronę!coś k a p i t a l n e g o!!!!!Zwróciły moją uwagę zdjęcia nad wodą i w deszczu,jak schną bobiki?słyszałam o legendarnym smrodku;) !Powiedzcie proszę więcej o charakterze,usposobieniu,łatwości[bądź trudnośći]układania bo czytałam gdzieś ostatnio,że ta "rodzinność" trochę przereklamowana,że coraz częsciej trafiają się typki uparte,skłonne do dominacji bądź lękliwe głupole.Sorry,za nic nie chciałabym ,żeby ktoś poczuł się urażony,zalezy mi tylko na szczerej opini kogoś doswiadczonego,bez chwytów marketingowych.A moze potraficie wskazać polską hodowlę,ale tylko domową z dobrze zsocjalizowanymi szczeniakami.Nie planuje narazie zakupu,ale może kiedyś,kiedyś...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moka1']czytałam gdzieś ostatnio,że ta "rodzinność" trochę przereklamowana,że coraz częsciej trafiają się typki uparte,skłonne do dominacji bądź lękliwe głupole.[/quote]

Ja czytalam, a takze slyszalam, bo rozmawialam z wlascicielami bobtailow na wystwach, ze moga to byc pieski uparte. O glupolach nic nie slyszalam.:shake: :mad:
Sklonnosc do dominacji, tez sie tego obawiam, ale problem widze w sobie. Jestem zbyt wylewna i czasami ulegla, a psom to wcale na dobre nie wychodzi, zreszta wlascicielom tez... ;)

Link to comment
Share on other sites

No cóż, to znowu ja (jak będziecie miały dość - to powiedzcie...).

Bobtaile i Ja i Rodzinka? No to by można było książkę napisać...
Po pierwsze - psy o niezwykle łagodnym usposobieniu, ale jak ktoś naprawdę chcący wlezie im na odcisk - to rozmowa jest krótka. Np. nad Bertem kiedyś "pastwiła" się moja niewyżyta córeczka. Oczywiście po kryjomu... Ciagnęła go za sierść, za ogon, właziła na niego. Facet znosił to wszystko w milczeniu (2,5 letni samiec!!), później zaczął przed nią uciekać po mieszkaniu - ale Jula łaziła wciąż za nim (oczywiście była ostrzegana i przez mnie i prez Dorotę). Coś w małą po prostu "wlazło". I wiecie co w końcu Bert zrobił, jak już przegięła? Tak szybkiej akcji nie widziałem. Uderzył ją zębami (z zamkniętą szczęką - to taki psi boks pt. uwaząj! mam dość!) we włosy na głowie, po czym zwiał (oczywiście przede mną). Na małą to podziałało jak zderzenie ze ścianą. Oczywiście fontanna łez, cierpliwe tłumaczenie ze strony Doroty (może mniej cierpliwe z mojej strony). Efekt jest taki, że Juliszon pozbył się zapędów do wyżywania emocji na psach... (Zadziałało tak jak znany przykład z żelazkiem - Nie dotykaj bo się poparzysz! a dziecko i tak dotyka, oczywiście się parzy i dopiero zaczyna wierzyć rodzicom - oczywiście tylko do następnego razu...).
Może później jeszcze coś dorzucę...

Link to comment
Share on other sites

Tak Bobki są uparte - ale nie w takim sensie - że nie da się ich do czegoś nakłonić bądź zmusić. Ich upór to próba zrobienia swojego mimo 1000-cznego zwrócenia uwagi. One wiedzą, że po wychowaniu powinny zrobić to lub to lub tamto. I robią to - o ile jest podyktowane ich interesem, lub nad nimi stoisz (jako Alfa). W przeciwnym przypadku powracają jak kałuża do stanu sprzed wrzucenia kamyka.
Są cholernie inteligentne. Możesz się dreć z odległosći 1-go metra i kazać coś Bobowi zrobić - jeśli jest to dla niego STRAASZNIE niewygodne - to się bezie do ostatniego kroku ociągał, kombinował że nic nie słyszy - w końcu usłucha.
Ale sprróbujcie tylko odkręcić 3 pomieszczenia dalej słoik z przysmakami (charakterystyczny ledwo słyszalny odgłos) - Bobki już są przy was! Natychmiast - słuch doskonały!
Dają się wychować - ale tak jak ktoś powiedział anii - trzeba im WIECZNIE przypominać to czego się nauczyły... Inaczej - kałuża... :razz:

Link to comment
Share on other sites

Wlasnie o taki rodzaj uparciucha mi chodzilo. Tuxman dobrze to opisales, ale coz, wiesz to z autopsji. :biggrina:
Ja mam bardzooo podobnie z moim psem. Wolam, wolam, psa nie widac, nie przychodzi. "Lumpik chodz, cos dam"- mam psa przy sobie w kilka sekund. :mdrmed: :mdrmed:

Link to comment
Share on other sites

No to sobie poczytałam sporo. Dawno mnie tu nie było :< przez brak dostępu do internetu (przeprowadzka z Legnicy do Olsztyna),oraz sesję zabrakło mi czasu na cokolwiek, a jak mam tylko wolną chwilę to poświęcam ją swojej niuni.
Cieszę się ,że odezwał się ktoś ,,nowy'' od bobków :D:D Faktycznie trzeba by było się kiedyś spotkać przy ognisku z psiakami. A w jakim mieście mieszkasz ?
Zapraszam na stronę Nikosi, którą niedawno zaczęłam robić i od paru dni uaktualniać,więc nie jest tam jeszcze wszystko,ale zajrzeć można ;) :
[URL="http://www.republika.pl/oeski"]http://www.republika.pl/oeski[/URL]

Jak przypomne sobie jak się wstawia zdjęcia tutaj to podam parę z przed2 tygodni.
Pozdrawiamy

Link to comment
Share on other sites

alqua - połaziłem po waszej stronce - dość ambitnie podeszłyście do tematu - życzę wytrwania w zamieszczaniu watościowych informacji. Tego typu stron o Bobtailach w internecie (zwłaszcza polskim) rzaczej jest mało - także powodzenia!
Jak będziesz chciała jakichś spostrzeżeń/uwag czy czegoś nie będziesz pewna (jeśli chodzi o Boby) - to wal śmiało jak w dym.

Co do wychowywania Bopbów (no jesteś jakgdyby na tym etapie właśnie) - to bardzo ci polecam 2 pozycje książkowe:
Jan Fennell "Zapomniany język psów..."
John Fisher "Okiem psa".
Inaczej z Bobami przegrasz... Np. jak przeczytałem ten fragment o karmieniu Twojej małej - to już widzę kto tam "rządzi"...
Moja żona, gyz połączyliśmy się razem z Misiorem, miała "podobny" problem. Facet mógł jeść tylko gotowany ryż z kurczakiem - bo podobno całą resztę zwracał i miał biegunki... Poandto - baaaardzo często zdażało się, że po nałożeniu pełnej pysznej michy - koleś podchodził, patrzył się na nas jak na nienormalnych po czym UBIJAŁ zawartość miski nosem i odchodził...
Długo "błądziliśmy: - aż w końcu znajomy hodowca nam powiedział co trza zrobić. Po tygodniu!!! Misorzasty żarł wszytko co mu się do miski włożyło!
no ale to też kwestia podejścia do psa. Póki Dorota była z nim sama - mogła futrzaka "rozpieszczać" - ot takie wspólne spędzanie czasu. Ale potem przyszła rodzina, dziecko... i jakby mniej czasu dla Misiowego...

Jeśli się "wymądrzam" - to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tuxman']Jeśli się "wymądrzam" - to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. :oops:[/quote]

Chyba na otuchę to zdanie bo podniosłeś mi ciśnienie stwierdzeniem kto tam ,,rządzi''. To odpowiem Ci - JA.
I ci co znają Nikosię i mnie to wiedzą ile trudu włożyłam w jej ułożenie,żeby była taka jak teraz jest. Bo wcześniej to były naprawdę z nią duże problemy- nikosia była w miocie najgorsza pod względem charakteru a teraz jest usłuchana i najpotulnieszym pieszczochem.
Co do jedzenia : to nie jest mój wymysł ,że nie przyswaja pewnych pokarmów.(kurczak). Nawet mała ilość działa na nią powalająco i psa jest bardzo trudno i długo wyleczyć.
Stosowałam już metody ,że o tej i o tej godzinie dostaje jedzenie, a jak nie to zabieram miche itp. rzeczy - na nią to nie działają. Jak czegoś nie znosi np. Royala to potrafiła głodować 4 dni i nic kompletnie nie zjeść. Przeszłam teraz na Eukanube od tego miesiąca i wsuwa. A za gotowanym to by wszystko zrobiła. Poprostu tamta karma jej nie wchodzi i tyle.

Książki....posiadam i przeczytałam przed nabyciem psa ;). Są tylko uzupełneniem moich wiadomości.
Pozdrawiamy.
Oczywiście nie wiem też sporo i dziękuję za propozycję pomocy :) chętnie skorzystam jak będę jej potrzebowała.

Pozdrawiamy.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...