Jump to content
Dogomania

Soccer - kundel z linii pracującej


yamayka

Recommended Posts

Fajny ten maliniak na filmiku, mój Jax ma jeden problem - jest mały, przez co nie chce iść tuż przy nodze, co mnie zwyczajnie nie widzi - odchodzi nieco w bok, choć utrzymuje łopatkę przy mojej łydce... Nie bardzo wiem, jak to może być oceniane ;)

U nas tez jest problem ze stój i siad, tzn był - musiałam zmienić komendę ze stój na czekaj, dopiero załapał. W ogóle zastanawiałyśmy się z evel, czy nie uczyć w ramach treningu obi komend w obcych językach (np. rosyjskim), bo te po polsku bardzo łatwo spalają wszyscy dookoła, a nam pozostaje się powiesić :lol:

A w ogóle to zazdraszczam treningów z Soccerem w fajnej szkole i już na wyższym poziomie - dla mnie to ciągle nieosiągalne, mam takie wrażenie... Też czekam na relację z semi :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 218
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[QUOTE] mój Jax ma jeden problem - jest mały, przez co nie chce iść tuż przy nodze, co mnie zwyczajnie nie widzi - odchodzi nieco w bok, choć utrzymuje łopatkę przy mojej łydce... Nie bardzo wiem, jak to może być oceniane ;-)[/QUOTE]

To częsty problem małych psów, ustawiają się tak,by móc widzieć człowieka. Nasz obediencowy mops na przykład. Póki Ci nie krzywi pozycji to niech idzie trochę dalej od nogi, nie musi być przyklejony.

[QUOTE]W ogóle zastanawiałyśmy się z evel, czy nie uczyć w ramach treningu obi komend w obcych językach (np. rosyjskim), bo te po polsku bardzo łatwo spalają wszyscy dookoła, a nam pozostaje się powiesić :lol:[/QUOTE]

Dobrze jest mieć specyficzne komendy. Używają niemieckich, czeskich, albo wymyślonych... Chociaż ja nie wiem czy to ma aż tak ogromne znaczenie, że na przykład ktoś powie do mojego psa siad czy waruj w sytuacji codziennej. Wydaje mi się, że tu ważniejszy jest kontekst, sytuacja treningowa, inna niż wszystkie, no i jednak siad ze mną to nie to samo co siad z mamą. On to jakoś różnicuje. Bardziej ja się więc staram, by nie używać komend sportowych na codzień, gdy motywacja jest za mała. Z drugiej strony - czasem to wykorzystuję: na treningu S. był za bardzo nakręcony na naukę cofania przy nodze, i uciekał mi za szybko w tył. Zaczęłam to ćwiczyć na spacerach, gdy był bardziej "znudzony" - było lepiej. Na spacerach używam też "czekaj", na bezwarunkowe zatrzymanie - przyda się do kwadratu.

[QUOTE]A w ogóle to zazdraszczam treningów z Soccerem w fajnej szkole i już na wyższym poziomie - dla mnie to ciągle nieosiągalne, mam takie wrażenie...[/QUOTE]

Zawsze mówię, jakie ogromne szczęście mieliśmy, trafiając - w sumie przypadkiem - do Sławka i Doroty. Choć teraz już mało z nimi trenujemy - pomaga mi głownie Patryk, zresztą już sama zwykle wykombinuję, co zrobić.
A co do poziomu...przykra prawda jest taka, że z tym psem pewnego poziomu nie przeskoczę, nie ta psychika. Moje ambicje przerastają możliwości Soccera (pierwsze sygnały tego - zawody w Kaliszu). I moim zdaniem np. Ty -z Jaxem, psem zrównoważonym, bez schiz, tak naprawdę mielibyście szanse szybko nas przeskoczyć. Oczywiście pod warunkiem morderczych treningów, nadzorowanych przez znających się na rzeczy! :)

Link to comment
Share on other sites

Pytanie!
Oczywiście!
Najpierw muszę mieszkać gdzie indziej, jest już coraz bliżej tego, bo życie mam nadzieje mi się stabilizuje, pod wieloma względami... Poza tym - kolejna organizacyjna kwestia - do naszego aktualnego auta wchodzą tylko 2 klatki - Soker i Aiax... Poza tym - na razie za mała kasa na psa papierowego. Ale niedługo na pewno się dorobię... ;)
Acha, i nie licząc moich idiotycznych oporów, że "zdradzę" Sokerka...
Chcę mieć szczeniaka najszybciej jak się da... Jakiego - to pewnie jasne. Choć marzy mi się też wiele mniej malinowych ras - m.in. foks krótkowłosy, parson, basenji, pudel duży... :)

[QUOTE] może polecisz nam jakąś szkołę we Wrocku?[/QUOTE]
Danuta Woźniak...?

Edited by yamayka
Link to comment
Share on other sites

hej, ja jestem taki cichy "podczytywacz" ;)

ja wprowadziłam obcojęzyczne komendy, bo mnie rodzina wkurzała :lol: mimo iż my na żadne zawody obi się nie szykujemy. Pewnie ten kontekst, o którym mówisz ma znaczenie,a tym bardziej osoba wypowiadająca komendę, no ale ja tak wolę ;)

Miłej zabawy na seminarium! Będę czekać na relację ;) [SIZE=1]IPO szalenie mi się podoba - mam nadzieję, że kiedyś kiedyś... [/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Pozdrawiam wszystkich podczytywaczy! ;)
Do relacji jestem coraz bardziej zobowiązana! :)

IPO to królowa psich sportów, zdecydowanie tylko dla porąbanych masochistów :)
PS. Ci, co ćwiczą IPO mówią, że OBI jest dla bab i gejów ;) Ale to samo o tych z IPO mówią ci, co robią KNPV :)

Acha, z ras to jeszcze owczarek holenderski...Mmmm...Zaj....ste brzydale.

Link to comment
Share on other sites

Mój kolejny pies ma być frisbee'owo-flyball'owy no i wiadomo przy tym ciągle nagroda, nie jest to tak "zacny" i trudny sport jak obi. Ale niech sobie mówią co chcą. Za to nie wiedziałam, że obi jest dla bab i gejów :)

Owczarki holenderskie wyglądają świetnie! Żadne tam brzydale! :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Acha, a o tych, co trenują agi, frisbee i flyball mówią tak obediencowcy ;) :evil_lol:
(IPOwcy obśmiewają zwłaszcza te "pedalskie" kolorowe koziołki aportowe z tworzywa ;) )

PS. Wyjdę zaraz na homofobkę...Żeby nie było - ja trenuję obedience! :lol:

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co... Jedno zdjęcie, ale myślę, że warto to zobaczyć. Obcy jednak istnieją:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images40.fotosik.pl/1716/64fe7c501ebc4a56med.jpg[/IMG][/URL]

Nie pytajcie mnie, co ja mu robię, bo nie mam pojęcia. On zaś chyba skakał do smaka... Ale tylko chyba.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, że kilka osób czeka na relację z seminarium, więc póki emocje jeszcze swieże, zabieram się za próbe podsumowanie tego ZA....JEBISTEGO weekendu! Mam nadzieję nie być zbyt chaotyczną.
Przez dwa dni miałam okazję obserwować najwyższą klasę zarówno pracy z psami w posłuszeństwie, jak i w trudnej sztuce pozorowania (sztuka ryzykowna - Marco wciąż leczy kontuzję, mianowicie złamane przez maliniaka podczas ucieczki kolano). Każdego dnia najpierw były treningi posł., potem, po przerwie, te same psy wchodziły na obronę. Stawiły się onki użytkowe, fantastyczne maliny (jedna cuuudownie brzydka, płowa, chuda, wielkoucha suczka, przypominająca sylwetką i głową wręcz psa faraona :loveu: ), rottek i dobek z lnii show. Przekrój wieku od ponad półrocznych do paroletnich psów. Trochę szkoda, że nie było szczeniaków, fajnie by było podpatrzeć pracę z maluchem. Ale były psy mało zaawansowane, więc z nimi robiono właściwie prawie pracę "u podstaw".
Ponieważ prawie wszystkie psy były silnymi, dobrymi psami z mocną głową, trochę mi było brak możliwości obserwowania pracy z psami bardziej miekkimi (bo Marco pracuje też z np. borderami do obedience i ratownictwa).
Najogólniejszy wniosek - Marco z każdego psa stara się wyciągnąć [B]maksimum motywacji i pobudzenia [/B]w pracy (oczywiście takiego, które służy psu) i jest bardzo wymagający wobec psów i przewodników. W przypadku prawie wszystkich psów uznał, że motywacja (i bardzo często też wrodzone popędy) jest niewystarczająca. Gdy na plac wyszła młoda suczka onka, pracująca na żarcie, uznał, że z tym psem nie ma sensu wychodzić na plac w celu pracy nad poszczególnymi ćwiczeniami (Marco z młodymi psami zawsze dzieli treningi nad techiką - żarcie, i nad motywacją z zabawki), bo suka za mało intensywnie wybierała jedzenie z ręki. Pies ma aktywnie wyżerać jedzenie z ręki, nie wystarcza, że wodzi za nim nochem. Zalecił brak kolacji i próbe pracy następnego dnia (było znacznie lepiej), pierwszy trening poświęcono na zabawy łupowe.
Marco z każdym swoim szczeniakiem trenuje aktywność w jedzeniu już podczas pierwszych posiłków z miski. Symuluje dłonią działanie innych miotowych szczeniąt rywalizujących o pokarm, odpychając lekko szczyla od miski, potem od jedzenia w ręku, by piesek "walczył" o żarcie.
Jeszcze odnośnie życia ze szczeniakiem do sportu - jeśli u Marco pies ma mieszkać w kojcu, to dopiero po 1 roku życia w domu z przewodnikiem. Bo jego zdaniem, nawet, jeśli pies ma wielki drive, popęd łupu i wykona się z nim dużą pracę, to można liczyć na wynik w posłuszeństwie ok. 80. Jeśli mierzy się ponad 90, to nie ma opcji osiągnąć tego bez [B]więzi[/B], bo jego zdaniem pies powinien wtedy też pracować - specjalnie to tak ujmę - "z miłości do przewodnika", nie tylko dla nagrody. Bardzo podkreśla to, że to pies powinien zabiegać o pracę, o uwagę człowieka.
Ogromnie mnie zaskoczył tym, że w życiu codziennym nie stosuje [B]wcale[/B] żarcia, piłki w nagradzaniu swych psów (podkreśla, że "w cywilu" są mega spokojne) za wykonane polecenie, np. przywołanie. "Pies ma to zrobić" - to oczywiste, nie wyobraża sobie, by było inaczej... I one to robią.
Co jest jasne - za najważniejsze cwiczenie w posłuszeństwie uznaje chodzenie przy nodze. Gdy zaczyna pracę z psem, wykorzystuje oczywiście jedzenie - uczy psa chodzenia z wysoko zadartą głową (wyżeranie smaków z dłoni), równolegle do przewodnika, by uniknąć problemów z wyprzedzaniem. [B]Osobno[/B] uczy kontaktu wzrokowego, głównie w pozycji zasadniczej. Jego zdaniem wyprzedzanie i odstawianie tyłka podczas równania (częstu problem) bierze się z uczenia od początku chodzenie z patrzeniem w twarz przewodnika. W pracy na piłkę (z psem, który już zna ćwiczenie) też ustawia głowę psa początkowo do góry.
Marco często korzysta z kolczatki (oczywiscie [B]nie [/B]z psem, który dopiero uczy się o co chodzi w ćwiczeniach). W posłuszeństwie ma ona dawać "[B]korektę aktywną[/B]", podnoszącą motywację i pobudzenie psa. [B]Nauka [/B]w skrócie: pozycja zasadnicza - "równaj" - korekta - pochwała - piłka (nagroda). Po prawidłowej nauce pies "rośnie" po korekcie, nie "dołuje się". Potem takiej korekty używa się wraz ze zwrotem w prawo (zwrot - korekta - pochwała - nagroda) by dodać psu dynamiki podczas równania. Dlaczego kolczatka a nie obroża? Bo to, ze impuls jest wyraźny, "aktywuje" psa. Korekta obrożą zdaniem Marco jest "pasywna".
Moje dalsze wspomnienie, związane z korektami: Marco lubi [B]prowokować [/B]psa [B]do błędu[/B], by móc skorygować to, czego sobie w treningu nie życzymy, by potem natychmiast zaznaczyć i nagrodzić wykonanie prawidłowe. Przykład:
- w chodzeniu przy nodze pomocnik (Marco dużo pracuje [B]z pomocnikiem[/B]) na obroży i długiej lince przytrzymuje do tyłu psa, który ma tendencje do "lenienia się", lub wyciąga do przodu psa, który wyprzedza. Wtedy moze nastąpić wydłużona w czasie korekta przewodnika i nagroda za poprawne ćwiczenie.
Do podnoszenia motywacji i pobudzenia w posłuszeństwie Marco dużo używa... [B]szczekania[/B]. Często używa też szczekania (psy IPOwskie znają oszczekiwanie na komendę) do nagrodzenia psa. (Ja sama też rozszczekuję na treningu Soccera, gdy uznaję, że trzeba dodać mu powera przed ćwiczeniem, np. równaniem. Działa wyśmienicie!) Gdy padło pytanie co wtedy, gdy pies zacznie szczekać na zawodach, odpowiedział: "To znak, ze pies jest poza kontrolą". Pies musi mieć dokładnie komunikowane co ma robić, co mu w danej chwili wolno.
Dla psów robiących obronę używa też w posłuszeństwie [B]strzelania z bata [/B](strzelać moze sam przewodnik), co dla nich oczywiście jest mocno kręcące.
Z psami twardymi Marco dużo korzysta z pracy [B]w konflikcie [/B]- czyli np. praca na odłożoną zabawkę (atrakcyjną, np. klin z pracy obrończej), nauka mocnego trzymania aportu wynikająca z obawy, ze koziołek zostanie utracony.
Marco bardzo często (prawie zawsze) korzysta ze "sticka" (bambusik, długi palcat) - do dotykania psa w odpowiednie miejsce przy nauce pozycji w marszu (by minimalizować pomoc ciałem). Odnośnie pomocy ciałem - uważa, ze pies jak najbardziej powinien [B]słuchać [/B]komendy, dlatego ucząc młode psy na prowadzają malucha na daną pozycję różnie używając ciała - nie zmienia się tylko komenda i cel.
Oczywiście każdy trening kończył dynamicznym, motywującym psa ćwiczeniem (np. przywołanie). Pies miał zbiegać z placu zawsze z wygraną piłeczką w pysku.
Jeśli przypomni mi się jeszcze coś ważnego z treningów posłuszeństwa, to uzupełnię.

[B]Obrona[/B]. A więc - największe zdziwienie - treningi obrony Marco zaczyna nie wcześniej, niż po ukończeniu przez psa ok. 7 miesiąca życia! Uważa, ze dopiero wtedy pies jest dojrzały na tyle, by móc pokazać to, co w sobie ma. Na nasze pytania, co z rozwijaniem popędu łupu i chwytu u szczeniaka, odpowiedział, że jeśli pies to ma w genach (czyli predyspozycje wrodzone uważa za konieczne), to i tak to pokaże. Pewnym wyjaśnieniem tego późnego startu w treningach jest fakt, że z każdym psem Marco pracował [B]w popędzie obrony[/B]. Lubi, gdy pies na pozorancie pokazuje ciętość, pewność siebie, dominację. U mniej pewnych siebie psów skupiał się na podnoszeniu tej pewności, u tych pewnych pobudzał jeszcze agresję.
Pracował na twardym rękawie, gdyż uważa, że tylko na takim chwyt psa (pod warunkiem, ze dobry genetycznie) ma szanse się rozwijać.
Treningi obrony też kończyły się przyjemnym, motywującym ćwiczeniem - czołówka.
Każdy pies wychodzący na trening zrobił progres, czasem bardzo spektakularny, czasem Marco mówił, że ten pies potrzebuje czasu.
Nie będę wdawała w szczegóły rozwiązywania konkretnych problemów (moze na priv, jak ktoś chce? ;) ), miałam w każdym razie okazję oglądać takie rozwiązania, na jakie nie wpadłabym na pewno. Wydawały się banalnie proste (i takie były), działały niezawodnie, ale trzeba je było najpierw wymyślić! :)
Sam Koskansalo okazał się sympatycznym, skromnym, ale wymagającym szkoleniowcem z poczuciem humoru. Był na tym seminarium do reszty dla nas, odpowiadał na każde pytanie, trenował do zmroku. Piwka wieczorem też się z nami napił :) kontunuując oczywiście odpowiedzi na pytania (biedny). Ciekawostka - pytaliśmy go też o "norweski" trend, popularny aktualnie u nas: wyciszanie psa za wszelką cenę, szkodliwość aportowania, hormony stresu podczas pracy...itd., wiecie, o co chodzi :evil_lol:
On na to: "A, tak, przerabialismy w Finlandii te głupoty 15 lat temu". :lol:
Pogoda podczas seminarium dopisała wspaniale, miejce bardzo sympatyczne, wspaniała atmosfera, świetni ludzie (czemu tak mało??????) .
Jednym słowem - bezcenne! :p

Edited by yamayka
Link to comment
Share on other sites

Przeczytałam relację jednym tchem - super! :)

[quote name='yamayka']Ciekawostka - pytaliśmy go też o "fiński" trend, popularny aktualnie u nas: wyciszanie psa za wszelką cenę, szkodliwość aportowania, hormony stresu podczas pracy...itd., wiecie, o co chodzi :evil_lol:
On na to: "A, tak, przerabialismy w Finlandii te głupoty 15 lat temu". :lol:
[/QUOTE]

A to mnie rozbawiło, czy do nas zawsze trendy "ze Zachodu" przychodzą jako nastolatki? :lol:

Link to comment
Share on other sites

Kiedy Wy to zdążyłyście przeczytać???
Czy dogo ma funkcje, których nie znam???
Dopiero wrzuciłam!
[B]Kajusza[/B] - ja z jednej strony załowałam, ze nie zgłosiłam się ze swoim gadem, ale z drugiej strony - to byłby wstyd pokazać psa, któru na treningu nie może powstrzymać swej obsesji łapania komarów... :mad: :placz:
[B]Evel [/B]- fakt jest taki - w szkoleniu jesteśmy 100 lat za chociażby Finlandią...

Edited by yamayka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='yamayka']Acha. Mój pies nauczył się pływać!!! Pozwólcie mi się cieszyć do woli, bo jestem z niego przeogromnie dumna...[/QUOTE]

Bardzo ładnie, brawo Soccer ;) [SIZE=1]Mój też, ale ona w ogóle ma jakieś wakacje życia w tym roku :lol:[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Nieoceniony popęd łupu - głębia (no, na razie troszkę tyle, by oderwać łapki...) okazała się wreszcie mniej straszna, niż zabawka upragniona... I jadł smaczki w wodzie ponad grzbiet - łał! Pozbyliśmy się stresu związanego z H2O. Niech żyje Wisła (rezerwat Ławice Kiełpińskie) i Bzura!

Ale żeby nie było za wesoło - mamy problem lizania łapy w klatce (auto, ale też dom, jak nie pilnuję)... :shake: Między paluchami regularnie rozlizywane do ciała. Nie wiem, jak się do tego zabrać. Z konga nie skorzysta, z gryzaków trwalszych też nie. Zawijać...? To moze chyba korcić dodatkowo. Kaganiec...? Jak w nim spać...? Ale chyba w pierwszej kolejności - wet i posiew z łapy.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

No i z łapą udało się (tfu tfu) najprostszym sposobem - bandaż, na czas pobytu w klatce lub gdy mnie nie było w domu. Starczył tydzień. Pies bandaża nie ruszał. Łapa się wygoiła, zbladła, już nie wzbudza zainteresowania. Będę może profilaktycznie owijać na dłuższe klatkowania weekendowe.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...