Saphira Posted October 26, 2008 Posted October 26, 2008 Na dogo dzisiaj chyba nikt nie mógł wejść. Pewnie dlatego tak cicho. Gagatko ! Karmy powinno starczyć bo ja parę razy dosłałam psi makaron. Chyba, że one tyle zjadają ? :shake: Z tego co wiem były jakies problemy z płatnościami za prąd, ale nie wiem czy Weronice udało sie tę dziurę załatać ? Quote
Brutus_L Posted October 26, 2008 Posted October 26, 2008 [quote name='weronika1']Co do pożyczki, mamy jednego Pana , który zobowiązał się pomóc Pani Romie - jest to Brutus, Brak mi słów :lol: poprostu , DZIĘKUJĘ:lol: Nie trza mi dziękować. To mój Brutus z tamtej strony tęczowego mostu czuwa nad Panią Romą i Panem Franciszkiem. Niech jego śmierć nie pójdzie na marne. Niech ktoś go wspomni dobrym słowem. Quote
Margo05 Posted October 26, 2008 Posted October 26, 2008 Brutus musiał być bardzo szczęśliwy z takim Przyjacielem... Quote
weronika1 Posted October 26, 2008 Posted October 26, 2008 [quote name='Brutus_L'][quote name='weronika1']Co do pożyczki, mamy jednego Pana , który zobowiązał się pomóc Pani Romie - jest to Brutus, Brak mi słów :lol: poprostu , DZIĘKUJĘ:lol: Nie trza mi dziękować. To mój Brutus z tamtej strony tęczowego mostu czuwa nad Panią Romą i Panem Franciszkiem. Niech jego śmierć nie pójdzie na marne. Niech ktoś go wspomni dobrym słowem.[/quote] Jestem przekonana ,że Brutus przez całe swoje życie był szczęsliwy, bo miał dobrego Pana , dziękować jego Panu należy, za Jego dobre serce.:lol: Pytanko, jak sie mają Labladory maluchy? Czy rosną? Quote
Brutus_L Posted October 26, 2008 Posted October 26, 2008 [quote name='weronika1'][quote name='Brutus_L'] Jestem przekonana ,że Brutus przez całe swoje życie był szczęsliwy, bo miał dobrego Pana , dziękować jego Panu należy, za Jego dobre serce.:lol: Pytanko, jak sie mają Labladory maluchy? Czy rosną?[/QUOTE] Niestety, ja i moja rodzina mieliśmy szczęście cieszyć się obecnością Brutusa w naszym domu tylko przez 11 miesięcy. Był kundlem wziętym ze schroniska..pojechaliśmy po niego z żoną do Piły i tam przekazała nam go pani Ania z forum. Miał ponad 10 lat w chwili kiedy trafił pod nasz dach. To były dla nas cudowne 11 miesięcy. Jeśli chcecie znać historię Brutusa to tutaj jest jego wątek: [url]http://www.dogomania.pl/forum/f78/wlkp-starszy-pragnacy-kochac-brutus-juz-w-cudownym-domku-28871/index76.html[/url] Natomiast jeśli chodzi o szczeniaczki to ściśle mówiąc nie są to labradory a leonbergery. Są cudowne, jutro skończą 3 tygodnie. Wszystkie przekroczyły już wagę 2kg. Jak już gdzieś wspominałem (a może nie...) w naszej hodowli równowartość ze sprzedaży jednego szczenięcia z każdego miotu przekazywana jest na pomoc bezdomnym psom. Jeśli chcecie zobaczyć zdjęcia szczeniaczków to tutaj jest link: [url=http://s472.photobucket.com/albums/rr82/amberheart_027/SZCZENIACZKI%20A/]amberheart_027/SZCZENIACZKI A - Photobucket - Video and Image Hosting[/url] Quote
Saphira Posted October 27, 2008 Posted October 27, 2008 Piękne szczeniaczki. Oby miały szczęśliwe życie. Rasowce też czasami mają pecha , nie tylko kundelki. Ale jak tu przewidzieć czy człowiek, któremu powierzamy takie maleństwo będzie odpowiednim wlaścicielem ?:shake: [COLOR=red][/COLOR] [COLOR=#ff0000]Co się dzieje z tym dogo ?[/COLOR] Quote
gagata Posted October 27, 2008 Author Posted October 27, 2008 Wybaczcie kochani, przez najblizszy tydzien bede na dogo tylko z doskoku ewentualnie pozostaje telefon +musze wyjechac....:shake: Quote
Margo05 Posted October 27, 2008 Posted October 27, 2008 Nigdy nie mamy pewności, czy nasz podopieczny będzie szczęśliwy. Ale trzeba wierzyć, że będzie. I monitorować jak tylko się da... Quote
Saphira Posted October 27, 2008 Posted October 27, 2008 [quote name='gagata']wybaczcie kochani, przez najblizszy tydzien bede na dogo tylko z doskoku ewentualnie pozostaje telefon +musze wyjechac....:shake:[/quote] [size=6]wybaczamy ![/size] Quote
Margo05 Posted October 27, 2008 Posted October 27, 2008 Jak coś się b ędzie działo, to będziemy Gagatko dzwonić :loveu: Quote
Brutus_L Posted October 27, 2008 Posted October 27, 2008 [quote name='Saphira']Piękne szczeniaczki. Oby miały szczęśliwe życie. Rasowce też czasami mają pecha , nie tylko kundelki. Ale jak tu przewidzieć czy człowiek, któremu powierzamy takie maleństwo będzie odpowiednim wlaścicielem ?:shake: [COLOR=red][/COLOR] [COLOR=#ff0000]Co się dzieje z tym dogo ?[/COLOR][/QUOTE] Oj, mają, mają..niestety. To ludzka nieodpowiedzialność..Nie da się do końca przewidzieć w jakie ręce oddajemy szczenięta. Staramy się tylko jak najlepiej dobrać nowych właścicieli ale cóż, czasem i my się mylimy i źle oceniamy ludzi. Pół biedy jeśli komuś znudzi się pies i odda go hodowcy ale jak pokazuje codzienność niektórzy nie przebierają w środkach jeśli chcą pozbyć się psa... Quote
weronika1 Posted October 27, 2008 Posted October 27, 2008 Cudowne te maluszki, oj będą to kolosy, widać już teraz :lol: jakie kluchy. Quote
Margo05 Posted October 29, 2008 Posted October 29, 2008 Trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Choć dziś jest mi bardzo źle. Dziś odeszła maleńka Ziutka z przytuliska Pani Joli. Piękne, maleńkie stworzenie, któremu nie udało się pomóc... Quote
Saphira Posted October 30, 2008 Posted October 30, 2008 Widać nic złego się nie dzieje ! Sytuacja się ustabilizowała. jest węgiel, karma dla psow i leki. Brutus splacił trochę długów. Byle zdrowie dopisało..... Quote
Saphira Posted October 31, 2008 Posted October 31, 2008 Przepraszam, ale musicie to przeczytać. Nasza Pani roma jest święta, bo na świecie są niestety potwory : [B]Kres pieskiego życia[/B] Wystarczy zapytać o psa z Łazieńca, by w oczach inspektorek pojawiły się łzy. Z tak złym traktowaniem psa dawno się nie spotkały. Łazieniec, wieś na obrzeżach Aleksandrowa Kujawskiego, sławna z tego, że znajduje się tu dom, w którym mieszkał Edward Stachura. Przy ulicy jego imienia, gdzie posesja sąsiaduje z posesją, na jednej z nich od tygodni umierał z głodu i pragnienia pies. [B]Przywiązany łańcuchem do drzewa [/B]rasowy szorstkowłosy wyżeł niemiecki. Widoczny z ulicy. Ludzie przechodzili i nie reagowali, gdy pies z wycieńczenia nie miał siły się podnieść. We wsi mieszka radny, sołtys, a po sąsiedzku wysoki rangą gminny urzędnik. Nikogo to jakoś nie obchodziło. Czyjeś serce zadrżało dopiero kilka dni temu, gdy zwierzę leżało w zimnie, deszczu i własnych odchodach niemal bez czucia. [B][I]Dostaliśmy sygnał [/B][/I]że w posesji w Łazieńcu prawdopodobnie głodzony jest pies. Pojechałam na wizję z przedstawicielem Urzędu Gminy Aleksandrów i policjantem. To, co zobaczyłam, było przerażające - opowiada lek. wet. Małgorzata Rosłońska. -[I] Tak wycieńczonego z głodu, odwodnionego zwierzęcia dawno nie widziałam. Nie mógł utrzymać się na nogach, wszystkie kości na wierzchu tak, że można by się na nim uczyć anatomii. Ważył jedną trzecią tego, ile powinien ważyć taki pies[/I]. Zwierzę nie miało budy ani żadnego schronienia przed wiatrem, deszczem i chłodem. Lekarka zabrała psa do lecznicy. [B]Próbowano go ratować [/B]podawano kroplówki, leki wzmacniające. Przez dwie doby razem z mężem, także lekarzem weterynarii, oraz ze st. specjalistą weterznarii Joanną Wieczorek czuwali przy nim i jednocześnie poszukiwały dobrego opiekuna. -[I] Nasze apele o pomoc spotkały się z pozytywnym odzewem mieszkańców Aleksa-ndrowa, za co serdecznie dziękujemy. Znaleźliśmy dom, w którym miałby świetne warunki, z wybiegiem, dostępem do jeziora -[/I] mówi lek. wet. Adam Rosłoński. Niestety, próby uratowania życia temu psiakowi nie powiodły się. Trzeba go było uśpić. - [I]Był to mądry, inteligentny i dobrze ułożony pies. Młody, miał najwyżej trzy, cztery lata[/I] - mówią inspektorki. -[I] Gdy zbliżał się jego koniec, żegnał się z nami. Podchodził, podawał łapę, przytulał się. Było widać, że bardzo się męczy -[/I] opowiada Joanna Wieczorek. Przed ładnie utrzymanym domem, w którym zagłodzono psa, równo przystrzyżony trawnik, kolorowe rabartki kwiatowe. Ot, jedna z miłych dla oka podmiejskich posesji. Kobieta w średnim wieku, którą komisja zastała w posesji, tłumaczyła, że pies należy do jej córki, która wyjechała do Niemiec. -[I] Ta pani nie rozumiała, o co tyle rabanu. Twierdziła, że pies po prostu zachorował. Nie przyszło jej jednak do głowy wezwać weterynarza. To jednak nie choroba była przyczyną jego złego stanu, lecz brak wody i pożywienia w ilości zapewniającej zapsokojenie chociażby podstawowych potrzeb bytowych. Pamiętać trzeba, że pies tracił dużo energii na ogrzanie, nie miał bowiem żadnego schronienia, a ostatnie dni i noce były chłodne i deszczowe. Podobno dostawał czasem od opiekunki kawałek chleba. Jej zdaniem, nie miał złych warunków, bo przecież pod drzewem był cień i mógł tam schować się przed deszczem -[/I] opowiada doktor Rosłańska. Inspektorki weterynarii złożyły [B]doniesienie o przestępstwie [/B]na policję.To samo zrobił Andrzej Olszewski, wójt gminy Aleksandrów. Zdecydował też o uśpieniu zwierzęcia. -[I] Nasi funkcjonariusze prowadzą czynności sprawdzające. Nie jest wykluczone, że zostanie wszczęte postępowanie przeciw opiekunom [/I]- powiedział nam nadkom Mirosław Michalak z Komendy Powiatowej Policji w Aleksandrowie. Za niewłaściwe obchodzenie się ze zwierzętami grożą kary od grzywny do pozbawienia wolności. [I]W ciągu roku Powiatowa Inspekcja Weterynarii w Aleksandrowie Kujawskim otrzymuje od kilku do kilkanastu sygnałów o złym traktowaniu zwierząt. Częściej inspektorzy, wykonujący pracę w terenie, sami odkrywają takie przypadki. Reagują. Z reguły wystarcza rozmowa z opiekunami zwierzęcia. Z podobnie drastycznym przypadkiem jak ten w Łazieńcu, aleksandrowska PIW miała do czynienia przed rokiem. W Otłoczynie (gm. Aleksandrów) gospodarz zamorzył głodem dwie krowy, trzeba było je uśpić. I jeszcze jedno: częściej PIW interweniuje nie w środowiskach patologicznych i ubogich, ale u opiekunów zwierząt, którzy są dobrze sytuowani materialnie i wykształceni. [CENTER][LEFT][COLOR=#9d9d9d][FONT=Verdana]promocja [/FONT][/COLOR][/LEFT] [/CENTER] [/I] Quote
weronika1 Posted October 31, 2008 Posted October 31, 2008 :-(:-(:-(:-(:-( Boze ,co się z tymi ludzmi dzieje, brak słów. Quote
Margo05 Posted October 31, 2008 Posted October 31, 2008 Chyba zawsze się działo, tylko się o tym tyle nie mówiło... Quote
AlmaMater Posted November 1, 2008 Posted November 1, 2008 [quote name='Saphira'][I]częściej PIW interweniuje nie w środowiskach patologicznych i ubogich, ale u opiekunów zwierząt, którzy są dobrze sytuowani materialnie i wykształceni.[/I][/quote] Ci patologiczni załatwiają sprawę łopatą - może lepiej, bo szybko i zwierzak nie męczy się tygodniami. Trzeba być sadystą, żeby taki los zgotować zwierzęciu i spokojnie patrzeć, jak powoli umiera. Chyba zmienię zdanie o tych, co po prostu wyrzucają psa na ulicę - przynajmniej dają mu jakąś szansę. Quote
Margo05 Posted November 1, 2008 Posted November 1, 2008 Szkoda tylko, że nie pójdą krok dalej i nie spróbują znaleźć mu domu, lub zawieźć do schroniska :roll: Quote
weronika1 Posted November 1, 2008 Posted November 1, 2008 [quote name='Margo05']Szkoda tylko, że nie pójdą krok dalej i nie spróbują znaleźć mu domu, lub zawieźć do schroniska :roll:[/quote] Znaleźć dom, to trzeba coś z siebie dać, a do schronu jak ma właściciela to nie przyjmują.U SADYSTY TO JEST PROBLEM , ALE NIE STANOWI PROBLEMU PRZYWALENIE ŁOPATĄ.:shake: Jachałam dzisiaj obiazdem ,przez kilkanaście wsi i widoki szarpiących się przy budach psów doprowadzał mnie do pasji szewskiej:shake:, co drugi dom to psy na ogromnych łańcuchach, zniewolone, sponiewierane. Nic się nie zmieniło od kilkudziesieciu lat,ciągle ta mętalność w tych ludziach tkwi.Pies do pilnowania, nie jeden pewnie nie dostaje jeść na czas:shake: Fatalny widok , aż ściska za serce.:shake: Quote
Margo05 Posted November 1, 2008 Posted November 1, 2008 NIestety, mentalności tak szybko się nie zmieni. Temat stary jak świat :roll: W naszych dzieciach nadzieja, że wychowamy je świadomych i wrażliwych ludzi. Wiecie kiedy moja córka nabrała takiej zupełnej świadomości, że zwierzęta też cierpią i chorują i że trzeba je szczepić, leczyć itd.? Gdy zachorował nasz kot Kajtek. Miał białaczkę. Nie było szans. Musieliśmy mu pomóc odejść. Mała miała 7 lat, była z nami. Płakała tak bardzo, że się cała zanosiła. My razem z nią. Wet, po drugim zastrzyku, poprosił by wyszła. Mąż z nią wyszedł, a wet na mnie z wrzaskiem, że jestem nienormalna, że przyprowadziłam dziecko. Pytałam go więc, co niby miałam zrobić. A on mi na to, że powinnam była powiedzieć jej, że kotek pojechał do szpitala, a nie dziecko narażać na taki widok. "A co potem?, A co powiedziałabym jej za dwa dni, gdyby chciała jechać do kotka?", a on mi na to, że wtedy bym mogła powiedzieć, że kotek nie żyje. "I dopiero wtedy miałaby do mnie żal, albo by pomyślała, ze się go pozbyłam". Nie żałowałam nawet przez moment, że moje dziecko widziało odejście Kajtusia. Szok, który przeżyła spowodował, że jak tylko się otrząsnęła, stwierdziła, że każde zwierzę jakie będzie w naszej rodzinie musi mieć wszystkie możliwe szczepienia. A potem, gdy trafił do naszego domu Misza, cały czas się dopominała o szczepienia. Jak tylko kociak podrósł do odpowiedniego wieku poszła z nami do weta. Tak samo było z kotkami, które obecnie są w naszej rodzinie. Pamiętając o Kajtusiu, wciąż je obserwuje (ich dziąsła, uszy, skórę, samopoczucie) i dba o nie (chociaż o kuwecie czasem zapomina :evil_lol:). Wie, że zwierzę też choruje, cierpi, czuje ból. I mam nadzieję, że nigdy o tym nie zapomni. Quote
Saphira Posted November 2, 2008 Posted November 2, 2008 [quote name='weronika1']Znaleźć dom, to trzeba coś z siebie dać, a do schronu jak ma właściciela to nie przyjmują.U SADYSTY TO JEST PROBLEM , ALE NIE STANOWI PROBLEMU PRZYWALENIE ŁOPATĄ.:shake: Jachałam dzisiaj obiazdem ,przez kilkanaście wsi i widoki szarpiących się przy budach psów doprowadzał mnie do pasji szewskiej:shake:, co drugi dom to psy na ogromnych łańcuchach, zniewolone, sponiewierane. Nic się nie zmieniło od kilkudziesieciu lat,ciągle ta mętalność w tych ludziach tkwi.Pies do pilnowania, nie jeden pewnie nie dostaje jeść na czas:shake: Fatalny widok , aż ściska za serce.:shake:[/quote] Weroniko ! U nas przyjmują do schronu i psy i koty od właściciela bo dochodzą do wniosku, że jak ma wywieźć do lasu lub innej miejscowości i wypuścić, albo co gorsza przywalić łopatą, to lepiej zwierzę wziąść. Inna sprawa, że chyba usypiają psy, które ich zdaniem nie nadają się do adopcji tzn. chore, powypadkowe i agresywne. Zasadniczo to jeden z nielicznych schronow w Polsce o dobrej reputacji. Psy na lańcuchach są wszędzie. Jak łańcuch długi i jest woda i jedzenie to pół biedy. Ja widziałam psy na krótkich łańcuchach przy starych , metalowych beczkach. Jak ukarzesz chama to psa zarąbie. Jak byłam w górach gospodyni miała psa na łańcuchu, którego prawie nie karmiła. Jak mu dałam jeść i nie zjadł od razu, to babsztyl zabrał wszystko i kurom zanósł bo dla psa szkoda. Quote
Margo05 Posted November 2, 2008 Posted November 2, 2008 I tu znowu wszystko schodzi do prawa w naszym kraju. Gdyby taka baba dostała dotkliwą karę, to albo by dbała o następnego zwierzaka, albo by go nie brała w ogóle. A tak ludzie są bezkarni "bo mała szkodliwość społeczna" :angryy: Quote
weronika1 Posted November 2, 2008 Posted November 2, 2008 Ostatnio, nie małam czasu i nie byłam u Pani Romy, martwię sie, ale jutro juz muszę zajrzeć , jak sobie radzi. Oni mieszkają koło cmentarza to napewno wielu znajomych sie przewaliło, a ja niestety w Przemyslu na cmentarzu nie mam nikogo. Wracajac do tematu wiazanych psów, najbardziej to mnie właśnie wkurza ten krótki łańcuch i niedakarmianie.Są też na wsi tacy co mają po kilka i nie wiążą.Mętalność dopiero zmienią młodsze pokolenia. Też zależy jak je wychowamy. Mój syn chował się z psem jak z bratem , razem jedli , razem spali i razem się bawili, nigdy nie przychodziły mu do głowy jakieś znęcania sie nad zwierzakiem. Dzisiaj też tak jest , psa traktuje jak członka rodziny. Nie wyobrażam sobie aby mogło byc inaczej. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.