brazowa1 Posted February 7, 2012 Share Posted February 7, 2012 ale sa takie zwierzęta,że jak źe zczynają,to potem ciągle to samo...oczywiscie do chwili,aż sie usmiecha do nich los,bo w końcu tak się dzieje. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Valeur248 Posted April 16, 2012 Share Posted April 16, 2012 I jak tam Pralinka...? Taka cisza u małej :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fona Posted April 16, 2012 Author Share Posted April 16, 2012 NO cisza... BYŁAM U PRALINKI tydzień temu. Na razie bez zmian, ale pani coraz słabsza. Martwię się, co będzie dalej. No i kota wciąż ma pchły. Nie pomagają żadne środki, chyba pchły są po prostu w kamienicy i jak się jedne wytrują, to następne przyłażą, koszmar. Kotka jest b. kontaktowa i przymilna, tylko grubaaaa. Dziękuję, że o nią pytacie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted April 17, 2012 Share Posted April 17, 2012 Nigdy nie słyszałam o takiej inwazji pcheł,brrrrrrr. Moze to PLUSKWY,nie pchly! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fona Posted April 17, 2012 Author Share Posted April 17, 2012 Nie, pchły. Teraz jest ich niewiele, ale SĄ... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fona Posted July 11, 2012 Author Share Posted July 11, 2012 Chyba miałaś rację, brazowa... Pralinka dziś odeszła. Pani zadzwoniła do mnie o 17.50, że jest w szafie, zrobiła czarną jak smoła kupę i lezy bez życia. O 19 zadzwoniłam, że wyszłam z pracy i zaraz przyjadę i zawiozę ją do weterynarza, ale pani powiedziała, że Pralinka nie żyje. Pojechałam, zawinęłyśmy w kocyk i została pochowana przez dwóch młodych sąsiadów pani na Olszynce Grochowskiej. Pani twierdzi, że to przez nią, bo trzy dni temu Pralinka siedziała w szafie, a pani ją na siłę z niej wyciągała i tak się z nią mocowała, że kotka potem wskoczyła na stół i zaczęła przeraźliwie miauczeć. A dziś pani ją chciała przenieść, źle złapała, kotka prawie jej wypadła, no i znowu miauczała. Ale nie wydaje mi się żeby 83-letnia staruszka miała taki uścisk, by zabić kota. Pralinka musiała być chora. Robię sobie teraz wyrzuty, że za mało się nią zajmowałam, za rzadko byłam. Chociaż pani twierdzi, że nic jej nie było do tego czasu. Dziękuję wszytskim za obecność na wątku. Strasznie mi przykro, strasznie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fona Posted July 11, 2012 Author Share Posted July 11, 2012 Przeczytałam opis z pierwszego postu, jej musiało coś być: "Już tam okazało się, że Pralinka miała ciężką anemię, wypadały jej zęby i sierść. Miała podejrzenie zapalenia otrzewnej, gdyż chodziła z brzuchem jak piłka. Nigdy nie wróciła do zdrowia. Oczy okresowo łzawią i ropieją. Teraz nasilają się problemy z oddychaniem - nie wiem, jak to opisać, Pralinka czasem wyciąga głowę i dyszy, łapie powietrze. Lekarka podejrzewała ucisk jakiegoś narządu, bo często to się działo po ty, jak byla brana na ręce. Dziś dzwoniłam, Pani Alinka mówi, że dzieje się tak nawet dwa razy dziennie. To mnie niepokoi." No i te cholerne pchły. Leżała tam martwa, a one po niej jak po Marszałkowskiej. Nic nie pomagałalo. Okresowo było ich mniej, a potem znowu inwazja. Pani mówi, że od trzech dni znów ją gryzą. Pralinko, przepraszam, jeśli nie byłaś szczęśliwa... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
brazowa1 Posted July 11, 2012 Share Posted July 11, 2012 Fono,jest mi bardzo przykro. Naszarpałas się niesamowicie przez te lata opiekując się nie swoim kotem. Ale jednego sobie nie wyrzucaj-że kotka nie była szcześliwa. Była schorowana,fakt,ale miala dom,dużo jedzenia i obecność człowieka na stałe. Patrząc na jej schorzenia,pożyła całkiem długo... Inwazja pcheł. To nie tak,że zwierze słabnie od pcheł,to pchły ciagną do słabego zwierzaka. i to by było na tyle....smutno :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szuwar Posted July 12, 2012 Share Posted July 12, 2012 Podglądałam losy Pralinki od bardzo dawna. Jak dla mnie to był jeden ze szczęśliwszych kotów - może nie miał w pełni odpowiedzialnej opiekunki, ale ją miał. Moja babcia ma teraz 86 lat. 10 lat temu znalazła sobie szczeniaczka. Nie dało się psa odebrać nie raniąc uczuć babci. Teraz sucz jest okrąglutka jak beczułka. Największym szczęściem jest dla niej jedzenie. I może jest to okrutne, może ktoś by uznał, że to znęcanie się nad psem, ale jak dla mnie obie i babcia, i suczka stanowią wzajemnie uzupełniający się uśmiechnięty zestaw. Wielkie uznanie Fona, że tyle czasu utrzymywałaś kotkę i się nią zajmowałaś. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fona Posted July 12, 2012 Author Share Posted July 12, 2012 Dzięki, dziewczyny. Wiem, że to nierozsądne, co sobie robię, ale w kwestii zwierząt zawsze będę naiwna, nadwrażliwa i niedojrzała Wiele osób, które z babcią ma kontakt i jej pomaga, na wieść o tym, że Pralinki już nie ma, mówiło: "szkoda, bo ją lubilem" albo "to ci bez niej będzie, Alinko, smutno, bo tak ci na kolana przychodziła" itp. a opiekunka z opieki społecznej podobno ją uwielbiała i zawsze jak przyszła, to najpierw wycałowała i wytuliła Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.