Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Chcę wysterylizować moją suczkę. Słyszałam o niejakiej metodzie sterylizacji "hakowej" jak i również o wycięciu macicy...
Czym różnią się te sposoby?
Na czym polegają?
I czy są jeszcze jakieś?
No i który sposób jest lepszy?

Nie mam o tym zielonego pojęcia:oops:

  • Replies 155
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Chyba chodzi tu o metodę tzw." małego cięcia". Gdzieś czytałam, że ta metoda może
wiązać się z większymi komplikacjami niż tradycyjna. W/w metoda jest opisana na Vetserwis.
Musze pogrzebać w necie, jak coś znajdę to dam link.
baffi2- o tą metodę Ci chodzi?

Posted

[quote name='fridaoo']Chyba chodzi tu o metodę tzw." małego cięcia". Gdzieś czytałam, że ta metoda może
wiązać się z większymi komplikacjami niż tradycyjna. W/w metoda jest opisana na Vetserwis.
Musze pogrzebać w necie, jak coś znajdę to dam link.
baffi2- o tą metodę Ci chodzi?[/quote]
tak, o to metoda "hakowa" - małe cięcie... :roll:

Posted

Małe cięcie mniej obciąża organizm psa jako sam zabieg. (Szybsze gojenie rany, krótsza rekonwalescencja).
Jednak przy tej metodzie znacznie większe jest ryzyko pozostawienia cząstki jajnika, które ma poważne powikłania, od problemów hormonalnych, guzów sutka w przyszłości, po zrosty i zapalenia w jamie brzusznej, które często prowadzą do śmierci psa.
Dlatego jeśli metoda hakowa to tylko u bardzo dobrego, doświadczonego chirurga.
Moja suka była cięta tradycyjnie i gdybym miała robić ten zabieg u jeszcze jakiejś, też wybrałabym tę metodę. Mimo, że rana była duża, suczka 48 h po operacji zachowywała się praktycznie normalnie.

Posted

Mam kotkę wycinaną hakowo. Cięcie z boczku, ranka 1,5 cm, kotka po przyjściu do domu,jeszcze trochę zakręcona po narkozie już próbowała łobuzować.
Komplikacji żadnych nie było, a na pewno od sterylki do teraz już byłaby co najmniej 1 rujka. Żadnych wahań hormonalnych nie stwierdzono ani ciąż urojonych. Jestem zadowolona z metody,zresztą w Trójmieście chyba jest popularna (przynajmniej na kotach,suki nie mam).
Jak weterynarz umie przeprowadzić to fajna metoda.

Posted

hmm to może powiem o Nelly coś więcej aby określić sytuację;
Jest kundelkiem, waży 5kg, wzięliśmy ją ze schroniska niecałe 2 miesiące temu. Ma ok. 2 - 3 lata. Możliwe, że miała kiedyś szczeniaki. Nie wiem - może to nie ma znaczenia...

Posted

ja słyszałam gdzieś, że ta metoda bardziej się sprawdza właśnie jeśli chodzi o małe pieski lub kotki . Mały piesek/kotek- mniejsze narządy i łatwiej wet się do nich w ten sposób dostać= wyciągnąć, mówiąc językiem niefachowym. Moja suka nie jest olbrzymem- ale miała tradycyjnym cięciem- ok 20 cm. Początkowo jak najpierw oglądałam te zdjęcia w Vetserwis, a potem cięcie mojej Fridy- to sie za głowę złapałam. Ale potem mi to wytłumaczono. Ja osobiście, gdybym miała znowu wybierać- to nie wybrałabym tej metody małego cięcia.

Posted

[quote name='baffi2']hmm to może powiem o Nelly coś więcej aby określić sytuację;
Jest kundelkiem, waży 5kg, wzięliśmy ją ze schroniska niecałe 2 miesiące temu. Ma ok. 2 - 3 lata. Możliwe, że miała kiedyś szczeniaki. Nie wiem - może to nie ma znaczenia...[/QUOTE]

Nie wiem, czy ma to znaczenie dla wyboru metody. A z jakiego powodu sunię chcesz wysterylizować?

Posted

[quote name='fridaoo']ja słyszałam gdzieś, że ta metoda bardziej się sprawdza właśnie jeśli chodzi o małe pieski lub kotki . Mały piesek/kotek- mniejsze narządy i łatwiej wet się do nich w ten sposób dostać= wyciągnąć, mówiąc językiem niefachowym.[/QUOTE]

Czy ja wiem, czy łatwiej u małego pieska do małych narządów dostać się przez malutką dziurkę? :icon_roc: No ale fachowcem nie jestem.

Posted

[quote name='Martens']Nie wiem, czy ma to znaczenie dla wyboru metody. A z jakiego powodu sunię chcesz wysterylizować?[/quote]
Żeby później nie było szczeniaków. Mało ich jest w schroniskach? I żeby nie było cieczki.

Posted

[quote name='baffi2']Żeby później nie było szczeniaków. Mało ich jest w schroniskach? I żeby nie było cieczki.[/QUOTE]

Domyślam się, że suczki nie zamierzasz rozmnażać i gdybyś chciała to na pewno bym Ci to odradzała :) Pytałam z ciekawości, czy sterylizujesz ją tak po prostu, czy ma jakieś wskazania zdrowotne.

Posted

[quote name='fridaoo']ja słyszałam gdzieś, że ta metoda bardziej się sprawdza właśnie jeśli chodzi o małe pieski lub kotki . Mały piesek/kotek- mniejsze narządy i łatwiej wet się do nich w ten sposób dostać= wyciągnąć, mówiąc językiem niefachowym. [/quote]

hmm, chyba nie ma to jednak większego znaczenia, bo Zofia Mrzewińska ma malinkę wyciętą hakowo, pisała o tym kilka razy. Maliniak nie olbrzym ale jakieś 30 kg waży.


[quote name='fridaoo']
Ja osobiście, gdybym miała znowu wybierać- to nie wybrałabym tej metody małego cięcia.[/quote]

Dlaczego? miałam sukę wcześniej 23kg , parę ładnych lat temu sterylizowaną klasycznie. Czas dochodzenia do siebie i opieka pooperacyjna nieporównywalnie większa. Ale to inne zwierzę fakt.
Natomiast znajomy ma dwie kotki cięte normalnie i mogę spokojnie porównać z moją kotką - wychodzi mi zdecydowanie na korzyść cięcia bocznego.

Chociaż zasadniczo, ja osobiście;) zawsze skłaniam się do tego, żeby lekarz decydował w jaki sposób będzie przeprowadzał operację, czego jest bardziej pewien i co ma lepiej rozeznane - a właściciel wybiera lekarza, któremu ufa, na to przecież składa się wiele czynników.

Posted

Właśnie np. dlatego, że przy tej metodzie znacznie większe jest ryzyko pozostawienia cząstki jajnika, które ma poważne powikłania, od problemów hormonalnych, guzów sutka w przyszłości, po zrosty i zapalenia w jamie brzusznej, które często prowadzą do śmierci psa. I dlatego też, że osobiście nie słyszałam o dobrym wet, który by u mnie w mieście tą metodę praktykował.
Choć nie twierdzę, że normalną metodą nie można też czegoś spaprać w czasie zabiegu i ewent. komplikacjach po- bo akurat tu to moja suka jest żywym dowodem na to, że wszystko jest możliwe, nawet jeśli się zupełnie nie dopuszczało do pewnych rzeczy myśli. Ale pomijając to- to baffi2 zwróciła się z zapytaniem i myślę, że powinna skonsultować takie decyzje z wet. jaka metoda itp.
A jeszcze co do dochodzenia do siebie- to Frida juz na drugi dzień po zabiegu była ok! To wszystko zależy od organizmu- jak u człowieka, jeden dochodzi do siebie szybciej, drugi dłużej.

Posted

Właśnie na vetserwisie piszą, że wolą metodę hakową, bo przy takiej właśnie metodzie ryzyko komplikacji jest minimalne.

Zresztą moja "hakowa" kotka biegała już pół godziny po zabiegu, suczka "tradycyjna" co prawda na drugi dzień chodziła ok po płaskim ale tak po schodach na spacer to przez jakieś 4-5 dni miała niekomfortowo. I nie szczekała przez 3 dni po zabiegu więc widać oszczędzała mięśnie brzucha. Dopiero na 4 dzień jedno hau na powitanie i koniec. A była z tych rozmowniejszych.

Gdybym miała wybór taki - dwóch lekarzy dobrych i zaufanych pracuje w jednej klinice i jeden robi hakowo a drugi tradycyjnie, to na pewno wybrałabym hakową.
Ale, z drugiej strony, gdybym miała jednego sprawdzonego świetnego lekarza i robiłby tradycyjnie to na pewno nie szukałabym innego obcego tylko dla wykonania sterylki hakowej.
jak ktoś dobrze operuje, to ryzyko zabiegu zawsze jest mniejsze, z kolei partacz może stworzyć zagrożenie życia, niezależnie od rodzaju operacji (jak np u tej biednej kaukazki)

A co się działo z Twoją sunią jeśli można spytać?

Guest Mrzewinska
Posted

Moja suka malinois w chwili operacji (jak i teraz po ponad dwoch latach) wazyla 26 kg.
W ten sam sposob (przez tę samą wetke) byly operowane ze znanych mi osobiscie takze suki ON-ki oraz mix owczarki i rottka - wazace ok, 30 kg. I inne, ktorych nie znam osobiscie. Wsrod tych, ktore znam, nie bylo komplikacji. Co nie znaczy, ze zawsze wszystko bedzie swietnie.
No i operuje sie tam setki kocic. Setki, bo w tej lecznicy sterylki kocic refunduje miasto, co tydzien od ilus juz lat kocice sa tak operowane.
Wiec bylam pewna, ze wetka ma rękę doswiadczona w takim sposobie operacji.

Zofia

Posted

Przepraszam za pogrubienie Raszki o 4 kg:oops: mam nadzieję, że się nie pogniewa :)


Ja jeszcze jeden aspekt sterylki hakowej uważam za duży plus (ale to może być zależne od temperamentu zwierzaka). Widząc co potrafi wyczyniać moja kotka z róznych akrobacji i jaki ma temperament (jakiś syjamski przodek chyba jej się wplątał w rodowód) oraz jakie walki stacza przy szczepieniach, na samą myśl o pilnowaniu jej rany na brzuchu przez okrągłą dobę i około 10-12 dni, doznawałam lekkiego osłabienia. Przy rance na boku było super, żadnych cyrków i wyrywania szwów, po 3 dniach zagojone.

Suka nam trochę skubała swój tradycyjny szew ale psu można sporo wytłumaczyć i założyć ubranko (niektórym kotom nie:evil_lol:). Do bocznego cięcia by w ogóle nie dosięgnęła, nie byłoby ryzyka,że cos jednak wyszarpie.
Ogólnie - podoba mi się ta metoda

Posted

Ja mimo wszystko jestem za sterylką tradycyjną. Wetów, dla których metoda hakowa jest bezproblemowa codziennością jest mało.

Ale fakt, że i taka, i taka sterylka może być spaprana.

Posted

[quote name='Urwis']Właśnie na vetserwisie piszą, że wolą metodę hakową, bo przy takiej właśnie metodzie ryzyko komplikacji jest minimalne.

Zresztą moja "hakowa" kotka biegała już pół godziny po zabiegu, suczka "tradycyjna" co prawda na drugi dzień chodziła ok po płaskim ale tak po schodach na spacer to przez jakieś 4-5 dni miała niekomfortowo. I nie szczekała przez 3 dni po zabiegu więc widać oszczędzała mięśnie brzucha. Dopiero na 4 dzień jedno hau na powitanie i koniec. A była z tych rozmowniejszych.

Gdybym miała wybór taki - dwóch lekarzy dobrych i zaufanych pracuje w jednej klinice i jeden robi hakowo a drugi tradycyjnie, to na pewno wybrałabym hakową.
Ale, z drugiej strony, gdybym miała jednego sprawdzonego świetnego lekarza i robiłby tradycyjnie to na pewno nie szukałabym innego obcego tylko dla wykonania sterylki hakowej.
jak ktoś dobrze operuje, to ryzyko zabiegu zawsze jest mniejsze, z kolei partacz może stworzyć zagrożenie życia, niezależnie od rodzaju operacji (jak np u tej biednej kaukazki)

A co się działo z Twoją sunią jeśli można spytać?[/quote]


No troszkę się działo...ale w skrócie po zabiegu dostała martwicy, trzeba było ciachać powtórnie i czyścić, wenflon, leki do " dziurek" w szwach, potem jak już zaczynało sie goić- szwy puściły, no i tak przez prawie półtora miesiąca to wszystko się goiło, a tu czerwiec-lipiec, upały, nasze plany wakacyjne....no a potem to już " tylko" została ciąża urojona, którą miała JUż dwa razy. Także miałam trochę nieprzyjemnych doświadczeń z tym związanych ale chyba podjęła bym taką samą decyzję.

Posted

[quote name='Urwis']Właśnie na vetserwisie piszą, że wolą metodę hakową, bo przy takiej właśnie metodzie ryzyko komplikacji jest minimalne.
[/quote]
Na VetSerwisie piszą także, że należy kastrować szczenięta!
Spośród lekarzy VetSerwisu metodę hakową stosuje tylko dr Wypart, który więcej czasu spędza w USA (obecnie też tam jest) niż w Polsce i tam jej się nauczył.
Jest to metoda niełatwa i ryzykowna, bo bardzo łatwo taki zabieg spaprać.
Ja też słyszałam, że metoda hakowa jest nieodpowiednia w przypadku dużych suk.

Posted

[quote name='fridaoo']No troszkę się działo...ale w skrócie po zabiegu dostała martwicy, trzeba było ciachać powtórnie i czyścić, wenflon, leki do " dziurek" w szwach, potem jak już zaczynało sie goić- szwy puściły, no i tak przez prawie półtora miesiąca to wszystko się goiło, a tu czerwiec-lipiec, upały, nasze plany wakacyjne....no a potem to już " tylko" została ciąża urojona, którą miała JUż dwa razy. Także miałam trochę nieprzyjemnych doświadczeń z tym związanych ale chyba podjęła bym taką samą decyzję.[/QUOTE]

My mieliśmy sterylkę jakoś w październiku. Wszystko goiło się dobrze. Może u Was to był pech, może wet nie dopilnował sterylności zabiegu...

A ciąża urojona po sterylce może świadczyć o tym, że jajniki nie zostały dokładnie usunięte...

Posted

[quote name='Belga']Na VetSerwisie piszą także, że należy kastrować szczenięta![/quote]


Nie, że należy, tylko, że można. I nie malutkie szczenięta tylko półroczne podrostki. Reszta się zgadza :)


[quote name='Belga']
Spośród lekarzy VetSerwisu metodę hakową stosuje tylko dr Wypart, który więcej czasu spędza w USA (obecnie też tam jest) niż w Polsce i tam jej się nauczył.
Jest to metoda niełatwa i ryzykowna, bo bardzo łatwo taki zabieg spaprać.
[/quote]


Gdzieś się jej jednak uczą młodzi weci, tacy jak mój, który nie wyjeżdżał do Stanów i najwyraźniej jest dla niego zupełnie prosta, bo operacja króciutka i niespaprana. Musiał się jej uczyć w Polsce od kogoś innego, jak i sporo trójmiejskich weterynarzy. Nie jeden doktor Wypart to potrafi i naprawdę nie trzeba w tym celu jeździć do USA;). Przynajmniej już teraz, bo metodę się stosuje w Polsce od paru ładnych lat



[quote name='Belga']
Ja też słyszałam, że metoda hakowa jest nieodpowiednia w przypadku dużych suk.[/quote]

Post 16 w tym temacie jest o dużych psach

Posted

Fridaoo - miałaś trochę przejść,współczuję. Martwica z tego co pamiętam po naszej suce,raz jej się wdała na skórze, po wycinaniu tłuszczaka,trzeba było trochę skorki obciąć,to się chyba może zdarzyć niezależnie od rodzaju operacji.

Natomiast te odpryski jajników, są zastanawiające,widać,że mogą się zdarzyć w każdej metodzie,dobrze by było,gdyby jakiś wet tu zajrzał i wytłumaczył,na czym dokładnie polega to odpryskiwanie. Może Sajo wstąpi na ten wątek i coś nam wyklaruje.

Posted

Z moich konsultacji wynika, że w grę nie wchodzi odprysk jajnika, bo normalnie Frida nie ma cieczek, tylko same ciąże. Za to najprawdopodobniej odpowiedzialna jest tu funkcja nadnerczy, które to przejęły pracę jajników. To ponoć się zdarza,może nie tak często, ale jest to zjawisko znane w pewnych grupach lekarzy wet., ale nie u mnie w mieście- tu jak próbowałam sie czegoś dowiedzieć, to niektórzy robili wielkie oczy na to co ja im mówię, dla nich to, że suka nie ma cieczki a ma ciąże było jak zjawisko nienormalne. Od innych wet słyszałam,że takie przypadki się zdarzają. Może byc tak, że będzie to krótkotrwałe, zobaczymy czy się pojawi następna ciąża. Ale fakt, o takich rzeczach nie miało się kompletnie pojęcia, tzn. słyszałam o syndromie 3-go jajnika, ale że to wystepuje bardzo sporadycznie i w ogóle człowiek nie dopuszczał myśli, że to właśnie jego spotka. Jedno, czego bym chyba drugi raz nie zrobiła to tego- że nie poddała bym zabiegowi przed pierwszą cieczką. Ale to już nie istotne. Póki co- Frida oprócz tego nie ma innych "przykrych" dolegliwości typu popuszczanie moczu, czy inne- na razie. Ale jest to pewne doświadczenie, którego nie należy osobiście traktować, że akurat kogoś może tez to spotkać. Po prostu moja suka to pies pechowy od początku, więc i teraz nie jest to dla mnie jakimś strasznym zaskoczeniem,
pozdrawiam

Posted

Ciaza urojona to nie tylko hormony plciowe, to takze nadnerczy oraz psychika suki. Jak najbardziej mozne ona wystapic po kastracji,chociaz chyba jest to zadkie zjawisko.
Jajnik u suki nie jest struktura jednorodna, wyraznie odgraniczona od pozostalych tkanek, dlatego zdarza sie, ze kawalek moze zostac i dalej produkowac hormony.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...