Jump to content
Dogomania

Petit Basset Griffon Vendeen


*Iza*

Recommended Posts

[quote name='PANGEA']Wszystkie szczeniaki Petity ( no prawie wszystkie ) gdy sie rodza to sa ciemne. Bardzo trudno odroznic u szczeniecia umaszczenie tricolor od Bialo-rudego z czarnym nalotem albo bialo-dziczego.
Tricolory rodza sie bialo-czarne i kazdy wlos oraz skora pod czarna lata sa kruczoczarne, a skora az granatowa.
Bialo-rude z czarnym nalotem ( to jest juz umaszczenie bicolor a nie tri )tez rodza sie bialo-czarne jednak gdy dmuchnie sie we wlos to u nasady ma lekko rudy polysk. Rozjasnia sie dopiero pozniej. Nawet do 3 roku psa, a czasem i dluzej.
Jedynie bialo-zlote albo bialo-cytrynowe rodza sie juz jasne.

Mysle, ze Grandzi chodzilo o kolor doroslych Petitow. A tu faktycznie niewiele jest takich naprawde mocno pigmentowanych.

Gdzie znalazlyscie francuskie Petity do przygarniecia?? Bo stronka ich klubu nie byla aktualizowana od kilku lat, a wiekszosc francuskich hodowli wogole stron www nie posiada.[/quote]

Mój jest bicolor. Zanim go wzięłam to na początku szukałam petita do oddania na francuskich stronach - znalazłam jednego 4-miesięcznego do oddania, koleżanka która mieszka we Fr dowiadywała się reszty, bo ona po francusku tak, a ja kiepsko, był do adopcji, ale niestety nie mogłam pojechać taki kawał. A szukałam przez googla różne zapytania, wynajdywało głównie prywatne ogłoszenia ludzi. Da się znaleźć, ale trzeba przewalić tony stron. Do adopcji jest więcej dorosłych. Ta koleżanka z Fr znalazła swojego petita jako szczenię porzucone w jej mieście (Montpellier), nazwała go Sigikid (Sigi) i miała przez 14 lat. Ja ją poznałam jak już go nie było, więc mordę znam tylko ze zdjęć. Inni znajomi mieli petita i był spokojny - takiego znamy i chcieliśmy, ale nasz na razie taki nie jest :lol:

Link to comment
Share on other sites

Tak Saskja, ja go obserwuję i sama już zauważyłam, że nie ma co wołać jak jest zajęty, jak biegnie itd. I sama widzę, że ma taki moment, dosłownie 2sek jak nie mniej jak na chwilę przystaje i odwraca głowę i albo wtedy zareaguję wołaniem, ale po okazji i mogę się "cmoknąć". Ale Wader nie wraca nawet jeśli zawołam go w takiej chwili (nawet jeśli mam pozycje do "do mnie" i smakołyk w ręku), inna sprawa że czasem nawet się nie odwróci. Nagle startuje i leci ileś tam metrów bo zobaczył kogoś kto uprawia jogging ... dogoni, obwącha i wraca. Ale żeby się zatrzymał ... nie.
Natomiast Wader teraz albo się "burzy" przeciw obecnemu układowi, albo po prostu ma taki przekorny charakter ;) Bo dostaje jedzenie tylko z ręki (ta zasada "nie ma michy"), wiem że jest głodny bo przecież bez śniadania a i tak ma nas głęboko w tym swoim wąskim zadku z loczkami. Wcześniej wracał zdecydowanie częściej i myślę, że teraz brakuje mu bodźca na "źle". Bo z jednej strony mówi się, że do pierwszego roku jak pies wraca, nie ważne czy wcześniej nas olewał czy nie, jak wraca to głaskanie i nagroda. Z drugiej strony on jakby nie miał świadomości, że takie zachowanie (odbiegania i olewanie nas) jest przez nas nieporządane. Jak go wezmę na smycz to nie przyjdzie następnym razem bo "wezmę mnie na smycz", jak powiem "nie, zły pies" to znowu też niedobrze bo mam pochwalić że wrócił. Nie bardzo mogę przypomnieć sobie czy gdzieś czytałam jakie są metody zaznaczenie "źle", chyba oprócz tych dysków dźwiękowych to nigdzie nic. A szczerze mówiąc nie rzucę na 150m ;) więc to się raczej nie sprawdzi. Wydaje mi się, że gdzieś popełniamy błąd nie wiem tylko gdzie.
Może opiszę wam proces cały to coś wyłapiecie. Idziemy sobie z Waderasem drogą leśną, psisko biega po krzaczorach, często kilka metrów przed nami, czasem zostaje z tyłu, czasem idzie blisko. Ogólnie sielanka. Co jakiś czas rzucamy patykiem, on nas goni czasem, a czasem chowamy mu się żeby nas szukał. Co jakiś czas próbuję jakąś komendę np. do mnie i za to nagroda i akurat rano drań nie chce, nawet jak przyjdzie to nagrody nie ruszy. Idziemy dalej, nagle gdzieś tam między krzakami, upatrzy sobie psa jakiegoś, czy człowieka. Cholera wie jak daleko i biegiem. Odbiega od nas na kilka metrów i siada i obserwuje, nie nas oczywiście ;) No to ja "Wader" żeby zwrócił uwagę, gwizdnięcie jakieś. Nic nawet łba nie obruci i nagle psisko zryw i bieg kolejny do człowieka czy psa. I nie ma bata, żeby go gonić bo to oczywiście nie ma sensu. Jak to człowiek to obwącha i wróci, jak pies to mogę sobie gardło zedrzeć a i tak nie wróci tylko będzie biegał koło tamtego (nie ważne czy tamten chce się bawić czy nie wadzina będzie na niego skakał, albo go obiegał albo cokolwiek innego). Coś wam się rzuca złego w moim zachowaniu? Coś mogę zmienić?
Od razu mówię, że Waderowi nie szczędzimy kontaktów z innymi psami. W łikendy szaleje w psim przedszkolu zawsze, nawet i po nim często jeszcze zostajemy i szaleje kolejną godzinę. Jak gdzieś spotykamy psy to zawsze dajemu im się trochę pobawić (w zależności od możliwości czasowych). Staramy się go zainteresować na spacerze bieganiem, patykami, chowaniem się (choć też nie jakoś bardzo intensywnie bo Wader po prostu woli często biegać po krzakach, skakać przez kłody, włazić na murki itp).
Może podpowiecie coś sprytnego.

I mam jeszcze jedną kwestię dla doświadczonych trenerów :)
Niedługo będę miała wizytę rodziny z dziećmi. Dwie dziewczynki jedna roczek (chodzi, raczkuje, różnie) druga 5 lat. Obie nie mają za dużo doczynienia z psami. Ta starsza to raczej się ich boi i omija daleko, chyba że pozna wtedy nie ma nic przeciwko ale to musi potrwać. Mniejsza to wiadomo ... pies = wielki pluszak. Wader nie miał przez ostatnie 4 miesiące kontaktu z dziećmi, może oprócz tych które koniecznie chciały go pogłaskać gdzieś tam na sprzecerze. Przechodząc do meritum. Nasz Wadzina to skoczek, Ania (ta starsza) na pewno nie będzie z tego zadowolona. Wadzina niestety mało sobie robi z czyjegos marudzenia dopóki nie usłyszy głośnego "nie, nie wolno" i to nie tylko od nas ale i od osoby, która nie chce z nim się bawić. Wtedy posłucha, ale dopóki to nie będzie konksekwentne, zdecydowane NIE to będzie próbował. No a raczej Ania nie powie mu nie, a mały będzie ją męczył :/ Czy ja mogę jakoś temu zaradzić wcześniej? On ogólnie skacze na wszystkich gości, na mnie nie ale już np. na Adama tak, choć już nie tak często (ćwiczymy z nim te 5 minut wyciszenia po przyjściu do domu). Jak ja wracam sama to psisko nawet nie drgnie tylko czeka aż się rozbiorę, zrobię sobie kawę i go zawołam. Adam ma trochę gorzej, bo w jego przypadku wadzina potrafi raz skoczyć ale później odpuszcza i też czeka. Ale na gości ... My nie, a ten dalej swoje. Nie chce żeby dzieciaki się męczyły z nim, my z nimi, a rodzice z całą tą "draką". Zamknięcie psa nie wchodzi oczywiście w rachubę, trzymanie go cały czas też nie. Pomożecie jakimiś mądrymi radami?

Link to comment
Share on other sites

U nas kiełbach nie wchodzi w rachubę bo Wadzina nie je niczego co ludzkie, oprócz jabłka czy marchewki jak coś tam gotuję.

Prowadzę do fachowca, ale poobserwuję trochę jeśli nie wyda mi się to za trudne to spróbuję następnym razem sama. Szczerze mówiąc nie chce psa skrzywdzić ;) Raz tak Adama goliłam, bo niby łatwo taką męską strzyżarką i później był problem bo i Adam obrażony i włosy z tyłu wyciapane bo mi się ręka "omsknęła". Także póki co to odpuszczam takie eksperymenty.

Link to comment
Share on other sites

Grandi -

petit jest z Wrocka, cavalier z Wawy. Cavalier nie mieszka z nami na stałe, wizytuje na parę dni i na szczęście, bo by go petit zamęczył - skacze na niego np z kanapy rozgniatając na placek :shake: Drugi petit nas kusi, podobnie grand, ale chyba nie dam rady, ja już za swoim petitem nie nadążam mimo że szkolony i słucha w 99% to jednak ten 1% przypadków jakoś musi postawić na swoim - nie byłby petitem..
Mieliśmy cudowną trenerkę - panią Agnieszkę, która z gończymi i myśliwskimi wie jak pracować. Ja wierzę w szkolenia indywidualne, bo każdy pies jest inny i często grupowe nie pomagają.

Petit najładniej bawi się na osiedlu z bobtailem - gonią się w kółko tak że nie nadążamy wzrokiem za nimi. Bobtail jest delikatny i po zabawie nie wraca ze skaleczeniami i otarciami jak w przypadku innych psów.. No ale to za duży pies :-( Ja moją ferajnę wożę wszędzie, nie upchnę bobtaila już do samochodu na trzeciego :(
Jakiś czas temu na allegro był do adopcji bearded collie, ale zanim się namyśliłam to już było nieaktualne. Może i dobrze, bo też duży..

Link to comment
Share on other sites

mienta, z tym przychodzeniem, to mnie się widzi, że to wiek cielęcy trochę się tu przyczynia i po prostu trzeba na lince psa puszczać. Jak widzisz, że coś się pojawia w polu widzenia, to przydeptujesz i wołasz "do mnie", a jak nie przyjdzie, to szarpnięcie i wtedy już przyjdzie. Wówczas każesz wykonać jakąś komendę, aby mieć za co nagrodzić.

Ja szczerze mówic nie wierzę w wyłącznie pozytywne metody szkolenia, może dlatego, że sama jako dziecko byłam "szkolona" systemem jasno okreslonych kar i nagród, i wiem, że same nagrody by nic nie zdziałały z tak trudnym dzieckiem, jak ja byłam :evil_lol: A już psy myśliwskie szkolone wyłącznie pozytywnie? Zapomnij. Żaden wyżeł by nie odpuścił sobie sarny, gdyby czasem nie oberwał, taka jest smutna prawda.

Co do skakania na dzieci, to może być problem. Ale ja bym się martwiła bardziej o młodszą, bo niechcący Wadzina może jej buźkę zadrapać w zabawie i trauma gotowa.
A Wadzinę trzeba konsekwentnie uczyć, że skakać nie wolno. Gazetą w zadek i już.

Link to comment
Share on other sites

Mój jest bicolor. Zanim go wzięłam to na początku szukałam petita do oddania na francuskich stronach - znalazłam jednego 4-miesięcznego do oddania, koleżanka która mieszka we Fr dowiadywała się reszty, bo ona po francusku tak, a ja kiepsko, był do adopcji, ale niestety nie mogłam pojechać taki kawał. A szukałam przez googla różne zapytania, wynajdywało głównie prywatne ogłoszenia ludzi. Da się znaleźć, ale trzeba przewalić tony stron. Do adopcji jest więcej dorosłych. Ta koleżanka z Fr znalazła swojego petita jako szczenię porzucone w jej mieście (Montpellier), nazwała go Sigikid (Sigi) i miała przez 14 lat. Ja ją poznałam jak już go nie było, więc mordę znam tylko ze zdjęć. Inni znajomi mieli petita i był spokojny - takiego znamy i chcieliśmy, ale nasz na razie taki nie jest :lol:

Link to comment
Share on other sites

Leni, to już wiem z jakiej hodowli masz swojego Petitka:lol: Moje Szczęście było z pierwszego miotu od Rudisów.
Petity dopiero koło 3-4 roku robią sie spokojniejsze, niektóre nigdy nie poważnieją:evil_lol: Mówicie o kiełbaskach, smakołykach... na naszego petitka nigdy nie było sposobu... nawet piekna kość w ręce nie była w stanie go zmusić do przyjścia. Uwielbiał ganiać po polach, a jak zobaczył innego psa to koniec. Musiałam ganiac za nim, żeby go złapać bo szedł z innym psem i jego włascicielem do domu...:angryy: Raz zdarzyło się, że poszliśmy w pola, gdzieś za miedzą, mój wnikliwy obserwator dostrzegł psa na łańcuch na środku pola, oczywiście zaraz pobiegł do niego, mimo, że pies nie przejawiał oznak zadowolenia z wizyty to mój petitek ganiał wokół niego szczekając i zachęcając go do zabawy. Niestety na nic zdały się moje wołania, usiadałam i czekałam ponad pół godziny, po czym zrezygnowana musiałam przejść całe pole by dostać się do nich. Nie mogłam też zblizyć się za bardzo bo pies pilnował, w końcu wkurzyłam sie i bardzo ostro zawołałam psa. Przyszedł z dziwną miną, cały mokry, zachrypniety.... zmęczony... Potem cały wieczór spał. Nie ma mocnych na petita, jak będzie chciał to i tak pójdzie gdzie ciekawiej i wróci jak stwierdzi, że już czas. Można oczywiście szkolić, lecz słyszałam opinie hodowców petitków, że gdy poczuje zew to nic go nie powstrzyma. Ostatnio znajomy hodujący petity mówił, ze dwie suczki uciekły mu z ogrodu i dopiero po dwóch tygodniach znalazł je u obcych ludzi 20 km od domu. To nie była pierwsza ich ucieczka... Lepiej więc dmuchać na zimne i naprawdę uważać na nasze Kochane maleństwa bo niebezpieczeństw czycha wiele.
Leni... duże psy fajnie potrafią się bawić z małymi, choć czasem drżałam o naszego granda gdy podhalan w zabawie próbował siadać na nim...:crazyeye: ale na szczęście to małe jest tak zwinne, że zaraz okazuje się, że to podhalan leży na ziemi a grand na nim:eviltong:
Co do wizyty gości to rzeczywiście probem. Mój petitek do końca witał każdego w naszym domu, mając już 3,5 roku cieszył się jak szczeniak. Skakał, szczekał, nawet wył (nauczył podhalana wyć za każdym razem jak wracałam do domu). Tak zostało i na nic zdały się próby uczenia, że tak nie wolno, swoje musiał wygadać. Potem sie uspokajał i było juz cicho.
Mysle, że powinnaś zrobić tak, jak usłyszysz dzwonek to zapnij małego na smyczy, żeby mieć nad nim kontrolę. Jak wejdą goście to trzymając go blisko siebie ograniczysz możliwość skakania. Za chwilę jak wszyscy się rozgoszczą daj mu obwąchać i przywitać się. Jak sie uspokoi to odepnij zmycz. Sądzę, że gdy już ogarnie wszystkich to sam się uspokoi. Jednak drugie dziecko jest zbyt małe by pozwolić jej bawić się z psiakiem, tym bardziej, że pies jest tez jeszcze dzieckiem. Jak podrośnie to będziecie mogli być spokojni, że nie zrobi krzywdy dziecku.
Bardzo się cieszę, że w nasze forum nareszcie tchnęło życiem...:multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mienta']No wiesz co ;) to ja tu cała w skowronkach, że ogarniemy łobuza a ty mi tu z takim tekstem :P[/quote]

Petity mają bardzo duże przyspieszenie (małe porsche), 10 czy 15 m im wystarcza na 2 sekundy biegu - niestety. Ale taka taśma jest świetna na początku szkolenia z przywoływaniem - rozbawić petita z innym psem i przywoływać do siebie (mocne pociągnięcie jak nie reaguje). Niestety petit to mądra bestia i wykoncypuje sobie kiedy linki nie ma zapiętej to hulaj dusza

Link to comment
Share on other sites

dziękuję Leni, masz kuzyna Baronka, maja tą samą Mamusię lecz róznych ojców. Nie wiem czy kiedykolwiek przestanę tęsknić za Nim...

[IMG]http://lh6.ggpht.com/_6g9db_sL1z4/Sc0hsYo_RwI/AAAAAAAAAWs/w7gevvGF0fc/s128/Baron%20J.G%C3%B3ra.JPG[/IMG]Klubówka bassetów w sierpniu 2008. Nasza ostatnia wystawa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Grandziara']dziękuję Leni, masz kuzyna Baronka, maja tą samą Mamusię lecz róznych ojców. Nie wiem czy kiedykolwiek przestanę tęsknić za Nim...

[IMG]http://lh6.ggpht.com/_6g9db_sL1z4/Sc0hsYo_RwI/AAAAAAAAAWs/w7gevvGF0fc/s128/Baron%20J.G%C3%B3ra.JPG[/IMG]Klubówka bassetów w sierpniu 2008. Nasza ostatnia wystawa...[/quote]

Coś o tym wiem.. Też miałam takie szczęście które się nie wraca :-(

Link to comment
Share on other sites

Powinien ważyć od 11 do 15 więc spokojnie się mieścisz :)

Wader ogólnie ma swoje nagrody, ale akurat teraz przechodzi to "nie ma michy" a to zakłada, że dostaje jedzenie z ręki żeby załapał że ogólnie jedzenie to nagroda. A nie że micha się należy i koniec, bo jak jest najedzony to wiadomo ... mogę sobie gardło zedrzeć. A jak jest głodny, bo się nie słuchał np. na poprzednim spacerze i nie dostał jeść to ma o czym myśleć psina. Nie jest to fajne i serce mi się kroi, że muszę mu wydzielać tak ale dopóki nie nabierze trochę szacunku to nie mam innego wyjścia. Nie chce go rozpieścić bo po prostu nie mogę sobie na to pozwolić (nie mam ogrodu, żeby go wypuścić tylko muszę wychodzić na spacery gdzie jakby co może udziec więc muszę mieć jednak pewną kontrolę). Wszystko fajnie kochane mordki, kochane ogony, kochane za duże łapki ale swoje miejsce musi znać.

Link to comment
Share on other sites

Grandziara, bardzo Ci współczuję utraty Barona, znam go z Onetu, bardzo mi przykro, aż się serce kroi, ale wiem jak to jest z takimi uciekinierami, nic nie działa, no może kastracja, albo podpiłowanie łap:mad:moja przyjaciółka ma takiego setera, Hyziek wydaje się przy nim ostoją posłuszeństwa. Przejmująca historia.

Wczoraj wytrymowałam Hyźka, wygląda dobrze, nawet lepiej, początkowo bałam się,z e po trymowaniu będzie za chudo wyglądał, ale wcale nie, jest ok, dzisiaj dokończę, ja to robię nożykiem trymerskim, mam trochę wprawy, bo trymuję naszego kundelka i lubię to robić.

Leni ma rację, nagrodą nie może być karma, może być pieczony kurczak albo suszone wątróbki, ale i tutaj trzeba bardzo uważać i nie rozpieszczać psa przy codziennym karmieniu, My stosujemy drastyczne metody, pies nie je miska jest chowana i dostaje dopiero o kolejnej porze, właściwie dzięki temu nie mamy problemu z wybrednością, a Hyziek waży ponad 12kg, to chyba nie mało, co? (ma 8 m-cy)

Pozdrawiamy

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mienta']Powinien ważyć od 11 do 15 więc spokojnie się mieścisz :)

Wader ogólnie ma swoje nagrody, ale akurat teraz przechodzi to "nie ma michy" a to zakłada, że dostaje jedzenie z ręki żeby załapał że ogólnie jedzenie to nagroda. A nie że micha się należy i koniec, bo jak jest najedzony to wiadomo ... mogę sobie gardło zedrzeć. A jak jest głodny, bo się nie słuchał np. na poprzednim spacerze i nie dostał jeść to ma o czym myśleć psina. Nie jest to fajne i serce mi się kroi, że muszę mu wydzielać tak ale dopóki nie nabierze trochę szacunku to nie mam innego wyjścia. Nie chce go rozpieścić bo po prostu nie mogę sobie na to pozwolić (nie mam ogrodu, żeby go wypuścić tylko muszę wychodzić na spacery gdzie jakby co może udziec więc muszę mieć jednak pewną kontrolę). Wszystko fajnie kochane mordki, kochane ogony, kochane za duże łapki ale swoje miejsce musi znać.[/quote]

Niestety u psów to tak nie działa, psy to nie ludzie i nie umieją myśleć, na nie działa tylko to co w teraźniejszości, czyli to że nie dostał posiłku bo nie wrócił to wcale go NICZEGO nie nauczy. Do tego psy gończe i myśliwskie, które nie polują z człowiekiem czyli są bardzo "na własną rękę" to odrębna bajka. Jeśli chodzi o nagrody to nie ma nic złego w naturalnej, gotowanej i pokrojonej wątróbce - jeśli pies nie dostaje ludzkiego jedzenia w ogóle to będzie to dla niego wyjątkowo kuszące (i nie jest niezdrowe :) A nagrodę powinien dostać ZAWSZE jak wróci, nie ważne że się ociągał albo poleciał za innym psem - nagroda po powrocie musi być ZAWSZE, bo tak sobie zacznie kojarzyć przychodzenie - właśnie z nagrodą.
Dobry trener to jedyne wyjście. Ja nawet po przeczytaniu miliona książek nie wiedziałam wszystkiego i nie znałam wszystkich sztuczek. U psów myśliwskich dochodzi dodatkowo instynkt i trop może złapać niemal wszędzie - w parku też. Odwołać swojego baseta z podjętego tropu to jest najtrudniejsza rzecz na świecie. Ale jeśli się tego nie będzie potrafić - nie ma się co oszukiwać że słodka morda to nie ucieknie. I nie są to żarty, co przykład Baronka dokładnie pokazuje.
Pozdrawiam i lece do parku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...