b-b Posted January 28, 2015 Posted January 28, 2015 Wrócił apetyt. Już się nie martwię. I oby już tak zostało :) Quote
tamb Posted January 29, 2015 Posted January 29, 2015 Agatka miała dziś dobry dzień. Podskakiwała, była wesoła. Opiekował się zwierzakami Leszek bo byłam a Krakowie w swoich sprawach i na wystawie Olgi Boznańskiej. Wystawa, której nie można przegapić, niezależnie czy lubi się jej malarstwo, czy nie. Jest już tylko do niedzieli. 1 Quote
phase Posted January 30, 2015 Posted January 30, 2015 Może teraz będzie miała tylko lepsze dni :) Oby! Quote
tamb Posted January 31, 2015 Posted January 31, 2015 Dzisiaj zabiegi były o 11. Kolejna wizyta we wtorek o 17. Mam pomoc przy transporcie wspaniałych ludzi. Agatka czuje się dobrze. Quote
Poker Posted January 31, 2015 Posted January 31, 2015 Dobre wiadomości. Tylko co dalej z nią będzie ? Quote
tamb Posted January 31, 2015 Posted January 31, 2015 Pewnie to samo co z Fizią, Maksem, Kajtkiem i innymi. Samo życie. Quote
AgaG Posted February 1, 2015 Author Posted February 1, 2015 Dobre wiadomości. Tylko co dalej z nią będzie ? No niestety bardzo wątpię, czy ktoś ją będzie chciał zaadoptować... :( zwłaszcza, że Agatjka nie jest mini pieskiem, lecz średnim, a za jakiś czas trzeba będzie być może ją nosić,,Bardzo mnie to martwi, że szanse na adopcje spadły :( Ale ogłaszamy ją dalej, nie poddajemy się Quote
kolejna kobietka Posted February 1, 2015 Posted February 1, 2015 Dzisiaj zabiegi były o 11. Kolejna wizyta we wtorek o 17. Mam pomoc przy transporcie wspaniałych ludzi. Agatka czuje się dobrze. Dobre wieści :) Quote
kolejna kobietka Posted February 1, 2015 Posted February 1, 2015 Timon, jeden z kolegów Agatki, nie chce się dzielić zabawkami, gromadzi je i pilnuje :D i Agatka jak sobie słodko śpiocha :) Nie jedyny bzik. Dzisiaj wszystkie niedojedzone marchewki zaniósł na posłanie do pluszaków i pilnował. Timon i marchewki :D Quote
tamb Posted February 2, 2015 Posted February 2, 2015 Z Agatką wszystko dobrze. Zabiegi jutro o 17, mam transport. Nie mam już siły do starej kotki Sindy, leje psom na posłania. Przychodzą straszne rachunki za wodę i pralka hula na okrągło, proszek też idzie. Kupiłam miękkie kurtki za złotówkę i potraktuję jak jednorazówki. Jak nie zasika od razu będzie bardziej ekonomicznie. Quote
kolejna kobietka Posted February 3, 2015 Posted February 3, 2015 Coś odnośnie kotów siusiających poza kuwetą: http://lecznicapankracy.pl/artykuly/432/dlaczego-kot-siusia-poza-kuwete/ A kupkę robi do kuwety? czasami przyczyna może być prozaiczna, rodzaj żwirku nietolerowany przez kota. Quote
tamb Posted February 3, 2015 Posted February 3, 2015 Z Sindy sytuacja ma się inaczej.Kiedy mieszkałam w Krakowie zobaczyłam ją z małymi na śmietniku 11 lat temu. Była wynędzniała, dzika, już niemłoda. Po odłowieniu rodziny strasznych dzikusów Sindy została wysterylizowana i wypuszczona obok miejsca złapania, do mojej piwnicy. Maluchy zostały do oswojenia. Sindy od tej pory miała budkę w okienku mojej piwnicy i była codziennie dokarmiana. Przy wieczornym spacerze z psami ja nakładałam do misek a ona wąchała się z psami w odległości ode mnie na całą smycz automatyczną. Ludzi się bała i była bardzo agresywna. Trwało to 6 lat. Oczywiście maluchy się nie oswoiły i zostały u mnie. Cudownie funkcjonują z psami i kotami a ja je po tylu latach mogę pogłaskać jak złapię. Wtedy czekają aż się odczepię, nie lubią dotyku. Jedno z tych dzieci to Pawełek, który umarł kilka miesięcy temu. Reszta żyje i ma się dobrze. Wracając do Sindy, musiałam podjąć jakąś decyzję wyprowadzając się z Krakowa do Bielska. Nie znalazłam nikogo, kto karmiłby Sindy a nowi właściciele nie udostępniliby jej piwnicy. Po 2 miesiącach polowania złapałam ją do klatki łapki i stała się kotem domowym. Na początku drapała w okna, była nieszczęśliwa, potem przyzwyczaiła się. To było mniejsze zło niż zostawić starego, dzikiego kota bez dachu nad głową i dokarmiania. Zabawne jest to, że psy wręcz kocha, myśli, że przez te lata to one ją dokarmiały. Koty toleruje i ignoruje , ludzi nie znosi. Nie boi się, siedzi na stole jak ja jem, jak ktoś obcy przyjdzie nie ucieka. Nie pozwala się jednak dotykać. Na początki przeżyłam koszmar bo załatwiała się gdzie popadnie. Przez pierwsze dwa lata. Kuwety były na szafach, wszędzie gdzie wskakiwała. Teraz tylko sika raz do kuwety , raz gdzie popadnie. Zasikała książki i to co uratowałam wyniosłam na strych, sika na miękkie przedmioty. Upodobała sobie psie posłania. I tak żyjemy razem. Kiedyś jak odejdzie z tego świata bo jest bardzo, bardzo stara, urządzę normalnie mieszkanie. Lubię ją, pamiętam mój lęk jak czasem nie przyszła w porze karmienia. Pamiętam jak sprawdzałam w środku nocy, czy już zjadła. To irracjonalne ale ją bardzo lubię. Czasem jednak mając świadomość jej wieku myślę sobie "już niedługo, tyle wytrzymałam to rok, dwa jeszcze wytrzymam". Potem mi głupio, że liczę ile jej zostało. Ale przez takie decyzje zwierzęta są uratowane ale ja nie żyję normalnie. To rodzaj degradacji i skazania się na czynności, których nigdy nie musiałabym wykonywać. 1 Quote
tamb Posted February 3, 2015 Posted February 3, 2015 Może zapieluszkować kicię? Ona nie da się dotykać. Quote
b-b Posted February 3, 2015 Posted February 3, 2015 Ona nie da się dotykać. Przeczytałam to co napisałaś i domyśliłam się, że nic z tego. Quote
tamb Posted February 3, 2015 Posted February 3, 2015 Kolejne zabiegi Agatki w piątek i będzie już wystawiona faktura. Każdy następny zabieg będzie kosztował 20zł i jesteśmy umówione na przyszły wtorek i piątek. Są to ceny specjalnie dla Agatki. Quote
tamb Posted February 3, 2015 Posted February 3, 2015 Jak wygląda sytuacja finansowa Agatki ? Na koncie Agatki jest 180 zł. W piątek zapłacę 200zł i od 1 lutego kupuję jej puszki. Je tylko Dolinę Noteci i jedzenie niekoniecznie psie, domowe (owoce, warzywa, naleśniki, chlebek z masełkiem, to co my). Nie rusza suchej karmy a inne puszki czy gotowane tylko z ręki. Odpuściłam, zamawiam jej te ulubione puszki i nie muszę się denerwować. Quote
marra Posted February 4, 2015 Posted February 4, 2015 Trafiłam na Agatkowy wątek przypadkiem i weszłam, żeby zapoznać tą małą kruszynkę. Jest absolutnie śliczna, niestety znamy realia...dziadziulki są mi wyjatkowo bliskie, mam podobnie jak Ty Tamb, tylko nie w takiej ilości. W tamtym roku odeszła u mnie tymczasowiczka Mara-babcia potrącona przez TIRa, na jesień tymczas Dynio, miał dobre z 17 lat, znalazłam go na drodze, zagubionego, wystraszonego i okropmnie smutnego. Nikt go nie szukał...umarł u mnie, po prostu ze starości ale pożył kilka miesięcy w ciepełku, z pełnym brzuszkiem i oczywiście kochany! Dziś tymczasuję Mervila, ma około13 lat, przerzucony pewnej pani przez płot...postrzelony śrutami, malutki chłopczyk choć mega charakterny - bez szans na adopcje. Oprócz tego mam jeszcze swoje prywatne dwa dziadki i jednego 7-latka. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie nie chcą adoptować tych najbardziej wdzięcznych serduszek, często zwykle większość dnia nie sprawiają kłopotów, bo zwyczajnie śpią. Przeczytałam też o sikającym kotku Sindi, moim zdaniem to jest objaw stresu i to nie małego. Zdaje sobie sprawę że to stara koteczka, jednak ja jestem zdania że dzikich kotów nie należy na siłę oswajać-one zwyczajnie nie są szczęsliwe, lepiej znaleźć im inne stado niż zamykać w domu. Teraz już nie ma sensu jej wypuszczać (w zależności od jej stanu) ale może sprawdzi się u niej Feliway? http://www.feliway.pl/ Sprawdza się w sytuacjach stresowych bardzo dobrze... 2 Quote
tamb Posted February 4, 2015 Posted February 4, 2015 Dostawała krople Bacha robione dla niej na zamówienie, psikam wszystko kocią miętką albo feliway. Nic nie pomaga. Ona z zachowania wygląda na zadowoloną, wyleguje się na poduszce przy kaloryferze i strzela baranki psom. Uwielbia psy. Tylko z tym sikaniem jest problem. I tak się cieszę, że kupy robi do kuwety. Ona jest bardzo stara, już w momencie odłowienia była niezaradna. Jak spała na trawniku można było blisko podejść bo była głucha. Każdy mógł jej zrobić krzywdę no i kto by ją karmił. I te zimy były takie ostre. Oszalałabym jakbym ją tam zostawiła a ona już by nie żyła. Wolę ja mieć kłopot a ona jak jest w cieple i syta. Już nic innego nie da się zrobić. Quote
marra Posted February 4, 2015 Posted February 4, 2015 Dostawała krople Bacha robione dla niej na zamówienie, psikam wszystko kocią miętką albo feliway. Nic nie pomaga. Ona z zachowania wygląda na zadowoloną, wyleguje się na poduszce przy kaloryferze i strzela baranki psom. Uwielbia psy. Tylko z tym sikaniem jest problem. I tak się cieszę, że kupy robi do kuwety. Ona jest bardzo stara, już w momencie odłowienia była niezaradna. Jak spała na trawniku można było blisko podejść bo była głucha. Każdy mógł jej zrobić krzywdę no i kto by ją karmił. I te zimy były takie ostre. Oszalałabym jakbym ją tam zostawiła a ona już by nie żyła. Wolę ja mieć kłopot a ona jak jest w cieple i syta. Już nic innego nie da się zrobić. Rozumiem to. Objawy też mogą wskazywać na kłopoty z pęcherzem...lub z nerkami. Wiadomo, że ciężka sprawa z transportem do weta ale może w klatce łapce udałoby się ją przetransportować? Może udałoby się jej pomóc i tak na prawdę Tobie też. Wiem co znaczy mieć sikacza w domu... Quote
tamb Posted February 4, 2015 Posted February 4, 2015 Miała wszystkie badania, zdrowa tylko stara. Raz miała problem z jelitami to antybiotyk dostawała w paszteciku i dobrze szła na steryd w zastrzyku. Ale teraz zdrowa a sika. Badania miała robione pod narkozą włącznie z USG. Inaczej nie da się dotknąć. A narkozę przez kratkę w szmacianym transporterku. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.