Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Guest TyŚka
Posted

A ja żyję w innym świecie trochę, bo u nas w sumie z roku na rok kulturka coraz większa. Albo może chamów nie widzę, bo moje spacery są tylko do lasu i w odludzia. Ewentualnie do parku o porach i w taką pogodę, gdzie psiarzy nie ma. Ups, teraz nam zamknęli park. To tak, my tylko teraz do lasu, ew. na socjalkę do harcerzy :D I uwierzcie, że wcale, a wcale się nie stresuję. Zresztą i ja z czasem odpuściłam, kiedyś wymagałam, by każdy pies był na smyczy, gdy ja idę ze swoim na smyczy lub gdy go szkolę, a teraz odpuszczam...

Posted

Ja też z innego świata właśnie i jak tak czytam te opowieści to boję się, co będzie jak się kiedyś przeprowadzimy. Możemy już nie mieć tyle szczęścia co teraz :P

Tu większość psów chodzi na smyczy albo są zapinane przy mijaniu. Aż do przesady to wszystko. Zdarza się nawet, że jakiś york lub maltańczyk zostanie porwany na ręce na nasz widok, nie wiem dlaczego :P A jak już spotkamy jakiegoś psa luzem i podbiegnie to jest pokojowo nastawiony, więc pełen luz. 

Posted

A ja żyję w innym świecie trochę, bo u nas w sumie z roku na rok kulturka coraz większa. Albo może chamów nie widzę, bo moje spacery są tylko do lasu i w odludzia. Ewentualnie do parku o porach i w taką pogodę, gdzie psiarzy nie ma. Ups, teraz nam zamknęli park. To tak, my tylko teraz do lasu, ew. na socjalkę do harcerzy :D I uwierzcie, że wcale, a wcale się nie stresuję. Zresztą i ja z czasem odpuściłam, kiedyś wymagałam, by każdy pies był na smyczy, gdy ja idę ze swoim na smyczy lub gdy go szkolę, a teraz odpuszczam...

Zależy co odpuszczasz jakim psom (właścicielom w sumie).

Bo dla mnie nie wszystko jest do odpuszczenia.

Np moja sytacja taka że mi psa atakuje wolnolatający west i babka nic sobie z tego nie robi.

Przeszkadza mi chociażby temu że kiedy się przeprowadziliśmy ten pies wyostrzył Waldkowi stres i niepewność w nowym miejscu, gnoił go do skutku, aż Wald nie zaczął się odgryzać. Że ten pies sobie lata a ja przez to musiałam zamknąc mojemu drogę do biegania bez smyczy - gdzie to tamten podbiegał a mój był w kagańcu.

 

Ja też zawsze żyłam bez stresu bo wiedziałam że mój pies nawet jakby to odsunie się, gryźć się nie będzie, ucieknie, a atak przekstałci w gonitwę.

Dopóki jeden taki gagatek mu nie pokazał że jak się nie odgryziesz od razu to ci to na dobre nie wyjdzie,

Nie mam skłonności do paniki, jak idę w terenie i widzę psa to nie robię schizów choć zawsze mojego zapinam jednak na smycz, bo uważam że to fair wobec drugiej osoby, nawet jak coś zgrzytnie to przecież to tylko psy, a my od panowania jesteśmy, ale sytuacja że moj wisi na obroży bo jest większy a coś leci na nas z jazgotem i ząbkami bo jest mniejsze, jest niedopuszczalna.

Guest TyŚka
Posted

Ja też nie odpuszczam psom jazgoczącym, pokazującym swoje ząbki itd.  Jednak na dogo wiele osób kopie psa takiego, który przychodzi się przywitać. Dla mnie to nieporozumienie, mojemu też zdarzyło się raz czy dwa zerwać z komendy i polecieć do psa. To był wypadek. Zaraz poleciałam i wzięłam psa. Jasne, są psiarze, którzy spuszczają psy i pozwalają im podbiec do każdego  - kiedyś dostawałam piany na ich widok. Teraz, o ile żadna ze stron nie zagraża, to pozwalam mu podbiec, nie kopię piesków. Moj dostaje komendę siad, a potem mu rozluźniam smycz, niech się przywita. Przecież nie umniejszy mi przez to psa. I rozumiem, że nie wszyscy mają psy, którzy mieć powinni, nie wszystkie psy sa wychowane. Stałam się wyrozumialsza. Oczywiście do momentu, dopóki pies ten nie zagraża innym. Już raz swojego wyjmowałam z pyska drugiego, średniej wielkości psa. A agresorzy spowodowali, że mieliśmy etap gryzienia wszystkich pieseczków - i wtedy faktycznie nie byłam tolerancyjna... ale jak to wypracowaliśmy to teraz odpuszczam światu.
I wiem, że tak teraz mogę sobie pozwolić, bo generalnie znam psiarzy i wiem, czego się po innych spodziewać, że np. na widok kowalskiej mam uciekać jak najdalej, bo ona będzie szła wszędzie, gdzie jej piesek chce. Piesek wielkości naszego, ale mającego ogromne ego. Albo, że ten labek kocha wszystkich aż nadto i wkurzy mojego. Ja nauczyłam się ich, a Ci psiarze choć trochę nauczyli się mnie, wiedzą że jak kundel na smyczy albo ja mam srogąminę to żeby nie podchodzić. Może dlatego wyluzowałam z czasem - i trochę też dlatego, że mój pies już nie jest psim nastolatkiem o dużych jajach. Jest zrównoważony. Kiedyś nie był i w sumie wkurzali mnie wszyscy. I rozumiem Was, sama pamiętam wiele sytuacji tego typu, Jednak od jakiś 3lat mam spokój. Może też dlatego, że generalnie mi do szczęścia nie są potrzebni ludzie i rzadko chodzimy na spacery socjalizacyjne do miasta. ;)
 

Posted

U mnie mała miejscowość i też wiem kogo unikać ;) Na szczęście mam tylko kilka miejsc gdzie faktycznie boję się przechodzić, bo pies nienormalny a właściciel nie lepszy. Część psów była ogłaszana jako agresywna, które należy omijać (wg sąsiadów)- jednak niektóre wcale takie nie są,o czym się przekonałam :) Faktem jest, że mam niektórych takich sąsidów, dla których każde szczeknięcie czy zawarczenie to "olaboga, jaki agresywny!"- mnie akurat takie coś nie przeraża, jakoś psy muszą się komunikować. Co nie znaczy że pozwolę na podgryzanie mojej onki bo agresor to mały kundelek, który " nic nie zrobi".

Ale w gruncie rzeczy większość psów jest spokojnych, i mają instynkt samozachowawczy :D

Posted

Jak do mnie leci pies to ja zawsze pozwalam się "przywitać" na luźnej smyczy ^_^ A, że Jari jest nieprzewidywalny w zachowaniu to nigdy nie wiadomo jak to się skończy, natomiast czasy kiedy skracałam smyczy i się ogólnie spinałam ze strachu, że podbiegacz dostanie wciry już dawno minęły. Jak się ze sobą pieski dogadają (lub nie) to już nie moja broszka. Mój jest na smyczy i w kagańcu, latać się jeszcze nie nauczyliśmy, ja nie będę uważać na to co robi reszta świata, mogę tylko uważać na siebie. 

Posted

Ja też czasem luzuję smycz Jetsanowi. Wiem, że nie złapie psa zębami, a go tylko wystraszy. Dzięki temu wolno biegające kundle nas omijają. 
Znam tutejszych psiarzy, wiem kogo omijać. Jest kilka psów, które nie lubią Jetsa ( z wzajemnością) i nie mamy problemów, gdy się mijamy, bo każdy pilnuje swojego psa. 
Irytuje mnie pewien kundel, z właścicielką raz się spięłam :P wiele to nie pomogło. 
Gorzej jak trafię na kogoś nowego... 

Posted

Ja wiem,że Erman nie zaatakuje żadnego psa.Dopóki tamten nie wskoczy mu na plecy ;) Ale to zdarza się dopiero w zabawie.A tak to on prawie zawsze na luźnej i "miło wita" się z każdym.I to mi nie przeszkadza.Ale właśnie te atakujące,gryzące go mnie wkurzają.Bo po pierwsze dlaczego "małemu" wszystko wolno,dlaczego mam mieś przestraszonego,poszczypanego psa.A po drugie własnie boję się,że przez takie spotkania on zmieni swój jak dotychczas przyjacielski stosunek do wszystkiego.Nawet nie chce mi sie pisać,bo bez sensu sie wkurzam

Posted

natomiast czasy kiedy skracałam smyczy i się ogólnie spinałam ze strachu, że podbiegacz dostanie wciry już dawno minęły. Jak się ze sobą pieski dogadają (lub nie) to już nie moja broszka. Mój jest na smyczy i w kagańcu, latać się jeszcze nie nauczyliśmy, ja nie będę uważać na to co robi reszta świata, mogę tylko uważać na siebie. 

mam to samo.

I niestety doszłam do tego przez etapy gdzie z podbiegaczy i rozluzniania sytuacji porobiło się tak że Wald dostawał zębami w tyłek jeśli chciał się wycofać ze starcia i zmuszony był atakować.

A Wald niestety jest jak gąbeczka - raz coś zrobi i powtarza i to jest problem, bo ostatnią rzeczą jaką chcę to rzucanie się na psy.

 

Ja też czasem luzuję smycz Jetsanowi. Wiem, że nie złapie psa zębami, a go tylko wystraszy. Dzięki temu wolno biegające kundle nas omijają. 
 

 

Czasem popuścić smycz to dobra opcja ale u nas już jest kilka piesków takich że pójdą z zębami na wszystko, a są malutkie.

Posted

Ja mam nadzieję,że to "tylko" taki wysyp wiosenny.Nagle zrobiło sie ciepło i ładnie i tłumy wszędzie.Zimą był spokój i jesienią w sumie też.Jakoś w zeszłe lato tez tego nie zauważyłam.Choć chyba po polach więcej łaziłam i Er był szczylkiem całkiem młodym to i ludzie inaczej reagowali i na pewno wiele osób bało się go "za wygląd".Teraz właśnie Ci co stale chodzą po parku wiedzą,ze nie ma zagrożenia z jego strony.Mam nadzieję jednak,ze po pierwszych zachwytach ciepłem ludziom przejdzie i znów wrócą kisić się pod domami ;)

 

A z pozytywów to jestem strasznie zadowolona z Ermana i jego wracania.Dziś byliśmy zaprowadzic córkę na urodziny i wracalismy sobie dłuższą drogą.I pieknie dał się odwołać od tropu i jakieś 200m od nas bawiły się 2 psy na otwartej przestrzeni i choć je zobaczył,zanim próbował poleciec do nich odwołałam go i pięknie wrócił :) Oczywiście na razie cały czas na lince.Myśle,że może byc tak,ze szybciej on nauczy sie wracać na komendę niż ja mu zaufam i go puszcze ;) więc na razie jeszcze na pewno będziemy sporo trenować.Jestem z Niego bardzo zadowolona.I odkryłam najlepszą nagrodę ( oczywiście po dłuższej obserwacji).Szarpanie.Nie wiem czy to edukacyjne,ale na żaden smaczek tak nie reaguje jak na możliwośc poszarpania się.Tylko chce zastapic szarpanie za smycz/linke na szarpanie szarpaka.Myślę,że to bez różnicy będzie dla niego.

 

Er odprowadza Kajkę

2rna9ly.jpg

 

i luzacki powrót

ny8r44.jpg

 

2ntwd4y.jpg

 

nie wiem czemu zrobił mi sie podpis "luty" na zdjęciach ale to z dziś ;)

Guest TyŚka
Posted

Zawsze zazdroszczę ludziom, którzy mają psy najarane na szarpak. Finka utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Kundel nie dość, że leci tylko na żarcie, to ma tendencję do tycia... no i teraz jest na diecie, bo nam przytył tak, jak za dawnych czasów, gdy byłam młoda i głupia, i nie widziałam nic złęgo w grubym psie... :( W efekcie teraz nie mamy czym nagradzać, a on bez ciągłego nagradzania się demotywuje i zamyka w sobie. Taki pies to mordęga, uwierzcie... Staję teraz na rzęsach, by go zmotywować do czegokolwiek, ale nie umiem bez żarcia.

A Kaja rewelacyjnie wygląda z Erykiem - przy takim bodyguardzie nikt jej nie podskoczy :)

Posted

Dzięki dziewczyny.Tyk$ka taki był plan-co do córek,żeby na spacerach z koleżanką-za jakieś 3 lata ;) nikt im nie podskoczył :)

 

A jeśli chodzi o szarpaka to on zawsze lubił ale jakis czas temu zrezygnowałam,bo niestety zaczełam przegrywać-ale to jak była taka "Walka na śmierć i życie" ;) .A juz jakis czas temu zauważyłam,ze jak powiem "dobry",pochwalę i chce dać smaka to on najczęściej w ogóle za nim nie patrzy a jak juz to wypluje i sam z siebie łapie za smycz i szarpie ale tak w miarę delikatnie i zaraz puszcza i znów.I  teraz to jak tylko zawołam wróc to wraca natychmiast i od razu łapie i się "bawimy".

Guest TyŚka
Posted

I uwierz mi, że mnie często brakuje psa, a nie kurdupla. Takiego, który budzi respekt samym wyglądem, bo psiego killera bym nie chciała ;).

 

Hehehe, jak bym o Fince czytała.

Posted

Nie chcę "zapeszać" ale właśnie o takim psie marzyłam biorąc Ermana.Żeby budził respekt ale znów,żebym nie bała się że rzuci się na wszystko co podejdzie (tzn nie obraże się,jak nauczy się 'bronić" ale nie chciałabym żeby sam zaczynał ;) ).Może dobrze by było jakby mu ten entuzjazm szczenięcy "wyparował" ale uważam,że jest już o 100% lepiej niż było.Tzn nie atakuje nic,bawi się z każdym ale już spokojnie możemy przechodzić obok innych psów i nie ma szarpania do nich i piszczenia.Tylko gdy jest komenda "równaj" i ew.'fuj" gdy widzę,że się interesuje to natychmiast odpuszcza i idzie dalej równo jakby nigdy nic.Oczywiście mówię o sytuacji gdy inny pies jest w oddali albo tak samo idzie na smyczy.Bo wiadomo,że wszystko 'szlag trafia" gdy do nas coś podbiega szczególnie atakując.

A dziś poznał swojego przyszłego "kumpla" Nodika.Nodi jest taką kruszynką,że ubrałam Erykowi kolczatkę bo bałam się,że jednym ruchem może go skasować-oczywiście w zabawie.Okazało się,że w pierwszej chwili Erman był tak zdziwiony takim maleństwem,żę stał jak posąg i nie wiedział co robić ;) A Nodik go całego obskakał i o obwąchał.

Posted

Dzięki.

 

Wczoraj byliśmy na spacerku z 3 znajomymi psami.

A dziś wybraliśmy się na długi świąteczno-wiosenny spacer i dzięki Bogu ;) mąż stwierdził,ze jednak zostanie przygotować obiad a córki poszły do sąsiada-kolegi.Jak wychodziliśmy było cieplutko i piękne słonko.Potem się zachmurzyło ale postanowiłam iść dalej i złapała nas taka śnieżyca,że chyba zimą tak nam nie dosypało.Oczywiście jak postanowiłam wracać i dochodziliśmy do domu słonko znów wyszło.Niestety tylko na chwilę

zdjęcia

2ueoaoy.jpg

 

20q1aq0.jpg

 

25psi38.jpg

 

xemzo4.jpg

 

im2bn7.jpg

Guest TyŚka
Posted

Hahaha, obrazek swiąteczny - miazga :)


O proszę.... kwiecień plecień, bo przeplata... czapka, szalik i łopata :D
Ale Erman nie wygląda na zniesmaczonego pogodą :)

Posted

Tak,mamy znajome stadko z tym,ze to bardziej moje znajome niz Ermana bo największa suczka spokojnie przejdzie mu pod brzuchem,druga ciut jeszcze mniejsza i dużo drobniejsza i mikro Nodik więc Er nawet jak nie chce to potrafi je nieźle przetrącić także biedak na smyczy :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...