Nadziejka Posted September 29, 2016 Posted September 29, 2016 pozdrawiam laluniateczko pewnie to zdjateczka wstawia Figunia ale nic a nic nie uwidzimy Quote
Figunia Posted September 29, 2016 Posted September 29, 2016 Tak, Ewus, wstawilam kilka zdjec i nawet je widze...ale skoro piszesz, ze nic nie ma, bede musiala pobawic sie raz jeszcze. Dziekuje za pozdrowienia i rowniez przesylam moc serdecznych mysli i pozdrowien! Quote
Nadziejka Posted September 29, 2016 Posted September 29, 2016 zdjateczek nie widac u mnie nie widac ale moze w innych kompach widac a co na zdj, to lalunia byla u ciociu w odwiedzinkach z ludenkami swoimi kokanymi?i? Quote
Figunia Posted October 3, 2016 Posted October 3, 2016 Padl mi laptop. Mecze sie z zapasowym, ktory jest strasznie wolny, w dodatku komunikaty sa w jez. szwedzkim. Tablet zas to mordega... Wszystkie zdjecia widze u siebie, nie wiem, czemu tak jest. Bede dalej probowala pokazac wrzesniowa Lonieczke 1 Quote
Figunia Posted October 3, 2016 Posted October 3, 2016 Padl mi laptop. Mecze sie z zapasowym, ktory jest strasznie wolny, w dodatku komunikaty sa w jez. szwedzkim. Tablet zas to mordega... Wszystkie zdjecia widze u siebie, nie wiem, czemu tak jest. Bede dalej probowala pokazac wrzesniowa Lonieczke 1 Quote
Figunia Posted October 3, 2016 Posted October 3, 2016 To jest jakis obled. Wciaz wklejaja sie poprzednie zdjecia, usuwanie nie wychodzi bo jakis komunikat, ze nie mozna edytowac...wrrrrrrr... Quote
Figunia Posted October 3, 2016 Posted October 3, 2016 Padl mi laptop. Mecze sie z zapasowym, ktory jest strasznie wolny, w dodatku komunikaty sa w jez. szwedzkim. Tablet zas to mordega... Wszystkie zdjecia widze u siebie, nie wiem, czemu tak jest. Bede dalej probowala pokazac wrzesniowa Lonieczke 1 Quote
Nadziejka Posted October 3, 2016 Posted October 3, 2016 Widze widze ciociuniu juz widze lalunie przecudna hoho sciskam pozdrawiam ciociun ja z trwogi juz rozum trace juz obledu dostaje juz niczego nie umie bez gwiazdenki mojej niczego i upraszam i blagam ,,wlasciciela mieszkania i wszystkiego ,, o pozwolenie o to aby sie zgodzoil juz poki zyjemy boc raz sie zyje i taka tesknota we mnie ogromna ze serce peka boc przeciez lapenki zapach psiej sierciuni , oczenka , ogonesiek musi byc z nami musi boc bez zwierzunkow to zycia nie ma naie ma i musi sie zgodzic ten upior wkoncu poki jeszcze zdrowam na umysle a biedunkow tysiace tysiace i napewno jakis na nas juz czeka Quote
Figunia Posted October 4, 2016 Posted October 4, 2016 Jak zawsze przykro sie czyta Ewus, Twoje wpisy...opisy tego, jak zyjesz... Serdecznie zycze Ci, jak zawsze, by ta sytuacja ulegla zmianie, bys mogla zyc spokojnie i godnie. Obys jak najszybciej mogla przygarnac jakiegos biedaka, skupic na nim Swe mysli, uczucia i dzialania, to sila rzeczy tesknota i smutek za Pipinka zejdzie na dalszy plan...choc tyle. Bo przeciez pamietac bedziesz zawsze. Serdecznie Cie pozdrawiam i sciskam mocno! Quote
Nadziejka Posted October 6, 2016 Posted October 6, 2016 Czarnulinko Loniusiu pozdrawiam sciskauniam cala druzynke lapeniek serduszkiem i my czekamy na skarbenka na bidunie jakas boc nam nasza gwiazdenka zesle Quote
Mysza2 Posted October 16, 2016 Posted October 16, 2016 Cudna Lonieczka. pozdrowienia i buziaki dla kochanej rodzinki, która dała jej prawdziwy dom:) Quote
Figunia Posted October 30, 2016 Posted October 30, 2016 Ciocie drogie, dziekuje za odwiedziny i mile slowa!!! Kiedys info o nowych wpisach na watkach Dogomanii mialam na poczcie. Teraz tego nie ma a jakos nie moge sie przestawic, dlatego wydawalo mi sie, ze tu nikt nie zaglada... A Lonia znowu dzisiaj mnie odwiedzila. Malutki Skarbus, tak wpatrzona w Swego Pancia, ze swiata za Nim nie widzi. Tylko na raczki i tylko wtulac sie i piescic...Jakbym Gadziorki nie przekupila smakolykami (Nadal z Niej wielki lakomczuszek), to nie pozwolilaby sie dotknac. Ale jakims cudem udalo mi sie Ja wziac na rece, wycalowac i wyglaskac. Potem, gdy nie bylo juz smaczkow, chciala mnie zjesc, gdy tylko widziala moja reke... No czy nie Zolzica Przekochana??? Zdjec nie robilam, wolalam na Nia patrzec. A Zgredus cala wizyte przespal tuz obok nas, na legowisku i nawet nie wiedzial, ze kilka razy panna do niego zagladnela. Ale zupelnie jej tez spiacy piesek nie interesowal. Tydzien temu o malo nie odeszla.... Moze wkleje info, jakie juz po wszystkim dostalam od Jurka. Bo wtedy, gdy walczyl o Jej zycie, nie napisal mi nic... !Nareszcie mogę do Ciebie napisać by Cię nie zmartwić !Prawie nie zmrużyłem oka od soboty od 5,00 aż do poniedziałku jak Ci wieczorem wysłałem smsa.Ale jest już dobrze.W sobotę rano Loniusia zaczęła gwałtownie wymiotować żółcią i myślałem,że to coś jednorazowo Jej zaszkodziło,ale jak pojechałem na zakupy to żona zadzwoniła bym natychmiast wracał bo dalej wymiotuje i się przewraca.Natychmiast pojechaliśmy do weta,dostała 3 zastrzyki ale wyczuli ogromny guz w brzuszku -organoleptycznie bo nie robili rentgena,Dostałem zaopatrzenie w zastrzyki na niedzielę/bo wiedzą ,że ja sam daję zastrzyki / i wróciliśmy do domu.Ale cały czas stan się pogarszał,nie spała ani Loniusia ani ja- co wypiła trochę wody to za godzinę,dwie zwracała żółcią,widać było jak cierpi ,na jedzenie nie mogła nawet patrzeć a w niedzielę po południu nawet już nie piła wody.Ja odchodziłem od zmysłów,cały czas była na moich rękach,masowałem Jej brzuszek a temeratura wzrastała przez niedzielę.Probiotyki też nie pomagały.W końcu w niedzielę o 22-giej zmiażdżyłem Silimarol /śr.na wątrobę/ i wstrzyknąłem Jej strzykawką do bużki bezpośrednio do przełyku.Zacząlem też intensywnie masować Jej brzuszek.Zasnęłą na godzinę i jak się obudziła to wreszcie się załatwiła mi na rękę bo nie zdążyliśmy nawet wziąść gazety.Bardzo Jej ulżyło i potem znowu zasnęła.Pilnowałem Jej cały czas aż do poniedziałku do rana a rano żona przyniosła mi w misce to co nie chciało się spłukać z Jej kupki w toalecie- 15 kamyków o łącznej wadze 35 gram !!!Te skomasowane kamyki w jelicie stworzyły "guz" i doprowadziły do tego stanu.Wtedy uzmysłowiłem sobie ,że jak w piątek wróciłem od Ciebie to zabrałem się za koszenie trawnika a Loniusia jak zwykle urzędowała ze mną na ogródku,i intensywnie kopała w miejscu gdzie były pomidory i musiała tam bezwiednie polykać te kamyki /tak twierdzą weterynarze/Rano w poniedziałek to już była normalna Loniusia- domagała się jedzenia,bawiła się piłeczkami i wszystko było ok.Mam te kamyki w pudełeczku "na pamiątkę" no i pokazałem je w klinice !Ale zastrzyki z antybiotyku jeszcze bierze i probiotyki podawane strzykawką bezpośrednio do bużki. Ma szalony apetyt i teraz czuje się wspaniale- nareszcie przespaliśmy noc /tylko jedna pobudka o 2,00 / i wstaliśmy o 7,15 !!!Teaz jest tak ode mnie "uzależniona" po tej walce z chorobą,że nawet jak idę na chwilę do kuchni to muszę Ją zabierać ze sobą,sadzam Ją na fotelu w JADALNI by mnie wdziała i wtedy mogę coś robić czy gotować.Ja po tym wszystkim byłem taki wykończony,że nawet jak się położyłem to z powodu działającej adrenaliny nie mogłem zasnąć.Ciekawe co jeszcze "wymyśli " moja"Niunia ".Nie muszę chyba dodawać ,że na żadnych Imieninach nie byłem ale naważniejsze ,że Loniusia już zdrowa ! A ja jeszcze dodam, ze od tamtego czasu Lonia ma calkowity zakaz bawienia sie samotnie na ogrodku. Teraz juz tylko pod kontrola! No i Jurek zamierza usunac wszystkie kamyki z trawnikow... Quote
Mysza2 Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 No to niezłą jazdę Loniusia urządziła. Dobrze, że tak się skończyło:):) Quote
Figunia Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Tak Myszko, Lonia miala niesamowite szczescie, ze kamyki same opuscily jelita. Obeszlo sie bez operacji, ktorej tez mogla nie przezyc. Jakis Psi Aniol czuwa na ta kochana Paskuda... :) Quote
Figunia Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Cos sie porobilo i wyskakuja mi dwa banerki. Moze teraz bedzie juz normalnie. Quote
Poker Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Narobiła niezłego strachu. Gupolek mały.Kto to widział połykać kamienie jakby jeść nie dawali. Ciekawe czym się teraz bawi. Quote
Figunia Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Tez nie moge zrozumiec, jak to sie stalo. Nigdy, bedac u mnie, zadnego kamyka nie chciala zjesc...Chyba racje mieli weci mowiac, ze robila to nieswiadomie. Przez ten wypadajacy jezyczek...przyklejaly sie i nie mogla wypluc. Ale az 15... A bawi sie pileczkami! Tak szybko sie przestawila, ze az nie do wiary. Ilez sie naprosilam, napodsuwalam - nawet nie chciala na pileczki patrzec - tylko kamyki!. U Jurka zas pileczki zaakceptowala w domu, zas na ogrodku, wiadomo, kamyki byly lepsze. Ale sie skonczylo. Quote
Figunia Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Bilet kupiony na 29.XI, (znaczy na dzisiaj), leży na stole, ja zas leżę pod kołdrą i dogorywam... 2 dni temu coś mnie zmogło, taki pech... Quote
Poker Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Teraz, Figunia napisał: Bilet kupiony na 29.XI, (znaczy na dzisiaj), leży na stole, ja zas leżę pod kołdrą i dogorywam... 2 dni temu coś mnie zmogło, taki pech... To niedobrze. Bilet przepadnie? nie mówiąc o zdrowiu, bo ono najważniejsze. Ale ono chyba nie przepadnie tylko raz dwa wróci. Quote
Figunia Posted November 29, 2016 Posted November 29, 2016 Bilet taniutki,wiec przeżyje ☺ Chorobsko,mam nadzieję też. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.