Jump to content
Dogomania

~~ Rudek - ma najlepszy dom na świecie,już nigdy nie będziesz się martwił piesku !!


figa33

Recommended Posts

No ale w końcu poszedł na tej smyczy?

 

Sytuacji nawet nie mam słów komentować, zresztą co to da....

 

poszedł :fadein:  , a nawet poleciał ,jak zobaczył przed sobą ekipę spacerową :fadein:

ale początkowo Agula była załamana :-(

 

i znów Rudek w dziale psy do adopcji  :-(  

Link to comment
Share on other sites

No faktycnie Figuś ajne mi te fotki wyszły, Rudy cudny!! Kochany, na początku  było ciężko, ale siła trzeba go brać i na szelkach koniecznie, a jak usłyszał odgłosy ekipy to już poszło jak spłatka, trzeba z nim spacerować koniecznie, bo inaczej będzie klapa, trzeba go brać na siłe, bo tak to będzie ciężko wyadoptować psa który nie umie chodzić na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

dobre i to , ale to masakra niestety ....

w taki razie moje sierściuchy powinny dostać eksmisję już milion razy za swoje zachowanie :lmaa:

wstyd się przyznać , ale udziabały Alinkę w stopę :pissed:  , no może szczypnęły .. :watpliwy:

małpy jedne , oj , jak mi było głupio :oops:

 

i widzisz Rudku , fura nie fura , wypasiony ogród nic nie pomogły :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Kurcze, nie moge uwierzyc w to co sie stalo; byly ochy i achy, czulosci, zachwyty i co? Jak to mozliwe, ze kiedy wszystko bylo dobrze, panstwo z taka ochota zdawali realacje, a jak tylko pojawily sie jakies problemy, to nawet nie zadzwonili, zeby sie poradzic, nie wykazali minimum dobrej woli, zeby rozwiazac ten problem i po prostu poszli na latwizne oddajac "ukochanego" psa. Nigdy nie zrozumiem takiego zachowania i nie znajduje dla nich zadnego usprawiedliwienia. Zycze im, zeby tez tak zostali przez kogos potraktowani.

I tak sobie mysle, ze na bazie doswiadczen z Sara, Czesterem i Rudim trzebaby zmodyfikowac umowe adopcyjna rowniez pod katem regularnego zdawania relacji przez rodzine adopcyjna z postepow w  aklimatyzacji i zobligowania jej do informowania o kazdych blahostkach, z ktorymi sobie nie radzi.

Szkoda mi Rudego, bardzo, bardzo szkoda... Zaluje, ze nie moge go wziac, chociaz mam straszna ochote sprawdzic, jaki to z niego potwor.     

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Tak jak pisałam na wątku głównym, wczoraj wieczorem zabrałam Rudego do domu, żeby sprawdzić, w czym leży "problem".
Podróż zniósł dobrze; nie wymiotuje, ale wszystko go interesuje, więc albo staje na dwóch łapkach i patrzy przez tylną szybę, albo pcha się na kolana i wygląda przez okno.
Po przyjeździe Gosia została z nim przed blokiem, a ja poszłam po Kaję; przyznam, że tego momemntu konfrontacji bałam się najbardziej i byłam przygotowana na to, że zaraz ekspresowo będę musiała go odwozić. Na szczęście tak się nie stało; psiaczki radośnie pomerdały do siebie ogonkami, obwąchały i zgodnie poszły na spacer.
Później przyszedł czas na "próbę w domu", której też się obawiałam. Ogólnie nie wyszło źle; poza kilkakrotnym powarkiwaniem Kajulca, gdy Rudi chciał wejść do jej posłania, czy poeksplorować półkę z psimi przekąskami, wszystko wygląda OK.
Kolejną próbą była noc; "pościeliłam" Rudemu w drugim pokoju, ale początkowo nie chciał tam spać, tylko położył się na płytkach w przedpokoju. Natomiast w nocy jak do niego zajrzałam, spał już spokojnie na posłanku. W całym mieszkan iu miałam pouchylane okna, żeby psiakom nie było za goraco. Ponieważ mieszkam przy parku, "rozkraczone" wrony zbudziły nas o 6-ej rano, ale i tak jest to pora, o której wstaję zwykle do pracy, więc bólu nie było. Wygląda na to, że Rudi przespał noc spokojnie; nie maśladów posikiwania czy zniszczenia czegokolwiek.
Dziś rano poszliśmy na ponad 1,5 godzinny spacer nad Wisłok, po powrocie psiaki zjadły śniadanie, a teraz odpoczywają.
Umówiłam się też z Wioluszką na zdjęcia. Jeśli pogoda dopisze, to Rudy będzie miał dziś sesję w miłych olokicznościach przyrody i nie tylko. Trzymajcie za nas kciuki!

Link to comment
Share on other sites

Rudi już drugą dobę jest u mnie. Wczoraj przeniosłam mu posłanko do naszej z Kajulcem sypialni. W nocy Rudi przypuścił szturm na moje łóżko; początkowo wgramolił się ok. 3-ej, ale szybko wrócił do siebie. Druga akcja miała miejsce ok. 5.30; przyszedł, wtulił się we mnie jak małe dziecko i tak przespał pół godziny. Czy tak zachowuje się pies, który był tylko na podwórku? Widać, że bardzo potrzebuje człowieka, garnie się, rozdaje całuski, merda ogonkiem i ciągle domaga pieszczot; po prostu cieszy się kontaktem z czlowiekiem i to jest dla niego najważniejsze. wygląda na to, że nasz Rudzielec, to straszny pieszczoch i przytulak, taka wielka puchata poducha :-) Wczoraj zostawiłm zwierzaki same na 10 minut, jak poszłam do sklepu. I nic. Oba całe. Potem poszłam do kościoła, więc nie było mnie ok. godziny. I też dały radę. Dziś, jak poszłam do pracy, zostawiłam Rudiego w dużym pokoju z miską wody, wyspacerowanego i najedzonego i cały czas zastanawiałam się nad ogromem zniszczeń, jaki zastanę po powrocie. Jednak nic takiego się nie stało, jedynie troszeczkę podsikiwał, ale dosłownnie troszkę - tak po parę kropelek w kilku miejscach na podłodze; pewnie biedaczysko było zestresowane i trochę popuściło. Więc jak dziś po powrocie wyspacerowałam i nakarmiłam oboje, potanowiłam ich zostawić samych na ok. 2,5 godziny, kiedy poszłam na francuski. Wszystko było w porządku, oba zwierze i mieszkanie znalazłam w stanie nienaruszonym. Z dotychczasowych obserwacji widzę, że Rudi raczej nie przepada za hałaślikwym i głośnym towarzystwem; wczoraj podczas sesji zdjęciowej z Wiolą mijała nas rodzina z dość glośnymi dziećmi i Rudi się cofał na ich widok. Co do psów, to zdecydowanie ich nie toleruje i już z daleka zaczyna warczeć albo poszczekiwać. Z suczkami natomiast jest OK; jedyna jakiej nie toleruje ta taka, za którą Kaja nie przepada i na nią szczeka. Rudi dzielnie wspiera ją w tym ujadaniu. Nie interesują go też żadne dźwięki dochodzące z klatki schodowej czy parku. To raczej Kaja jest wszystkim zaaferowana i potrafi warczeć albo i szczeknąć, na Rudim nie robi to wrażenia. Chodzimy na spacery w różne miejsca; nie boi się przejeżdżających TIR-ów czy motorów, chodzi ładnie i jest bardzo żwawy, a Gosi syn nawet próbował a nim biegać i tu też się sprawdził. Zdarza się jeszcze małe schizo przy wychodzeniu na spacer; czasem chętnie daje się ubrać i bez problemu wychodzi, ale i zdarza się, że ucieka. Po jednym ze spacerów, jak wprowadziłam psiaki do klatki schodowej, odpięłam je ze smyczy; Kaja natychmiast pobiegła na górę do domu, natomiast Rudi położył się na półpiętrze i ani drgnął. Musiałam mu zapiąć smycz i wtedy poszedł. Na spacerze nie pochłania wszystkiego co się napatoczy, jak to robi Kaja, właściwie jest dość wybredny; w domu najlepiej mu smakuje pierś z kurczaka; kurczak to zdecydowanie number 1. Lubi też odchudzjącą suchą karmę Kajuni (Royal Canin Obesity), którą mu dodaję do rosołku. Rano, jak Kajunia dostaje leki w paszteciku, Rudi dostaje placebo (czyli sam pasztecik). W ten sposób żadno z nich nie czuje się pokrzywdzone, ani wyróżnione. Je bardzo ostrożnie i powoli, Kaja natomiast jest dwa razy szybsza od niego, dlatego zawsze muszę ja czymś zająć, dopóki Rudi nie zje, w przeciwnym razie dobiera się do jego misek. Bardzo jestem ciekawa, co wyszło z wczorajszej sesji zdjęciowej. W przeciwieństwie do Kajulca Rudi ewidentnie nie jest fanem pozowania. Wiola zrobiła mu parę fajnych fotek u mnie w parku i kilka w domu na kanapie i na fotelu. Ciekawe, czy na wszystkich wyszedł na takiego strasznego smutasa? Wierzę, że parę radosnych uda się jednak wyselekcjonować. Rudi zdecydowanie nadaje się do mieszkania w bloku, ale należy pamiętać, że ma krótkie łapki i chodzenie po dośc wysokich schodach może mu sprawiać problemy. Co innego jak jest winda, chociaż tegośrodka transportu jeszcze nie testowaliśmy. U mnie na szczęście schody są bardzo niskie i Rudi śmiga po nich jak torpeda. No to na razie tyle newsów. Idziemy na wieczorny spacerek. Figo, Karolciaż, może zrobicie mu nowe ogłoszenia z wykorzystaniem tych informacji? Kontakt poproszę na mnie. P.S. W ogłoszeniach można napisać, że jest namiętny :-)

Link to comment
Share on other sites

Alinko , dobre - namiętny Rudek :-D

i dlaczego go oddali :???:  , tego się pewnie nigdy nie dowiemy ...

kolejni , którzy powinni zaadoptować psa ale pluszowego

 

fajne wieści , wydaje się ,że Rudek to pies badzo fajny , mały , grzeczny , przyjazny , niekłopotliwy

czego chcieć więcej ?

 

dziś wieczorem usiądę i porobię ogłoszenia

Link to comment
Share on other sites

Faktycznie fajnie wyszły zdjęcia Rudisia! Wreszcie uśmiechnięty, a nie taki wieczny smutas!
Dziś Rudi zaliczył małą scysję z innym pieskiem, który wyślizgnął się panu z obroży i chłopaki wzięli się za bary. Na szczęście sytuacja szybko została opanowana. Ten incydent potwierdził tylko potrzebę wykastrowania Rudka, tym bardziej, że do innych psów też startuje (inicjatywa leży przeważnie po jego stronie), spotkaliśmy też młodą suczkę z cieczką i Rudi bardzo to przeżył. Poza tym odpadnie problem ewentualnych ucieczek. Dziś wzięłam ze schroniska książeczkę zdrowia Rudego i widzę, że trzeba mu uzupełnić odrobaczanie. Przy okazji porozmawiam z wetką o ewentualnej kastarcji; skoro jest u mnie, to należy to wykorzystać.
Dziś jadąc do schroniska zostawiłam oboje w domu i jak wracałam, to na klatce schodowej słychać było wściekłe ujadanie obojga. Sąsiedzi póki co nie zwracają mi uwagi, ale zdaję sobie sprawę z tego, że taka sytuacja na dłuższą metę jest niedopuszczalna. Prowodyrem całej akcji była z całą pewnością Kaja, która gdy tylko usłyszy szmer na klatce, zaczyna warczeć, a czasami szczekać. Jak jestem w domu, to ją strofuję, natomiast Rudi zachowuje się wręcz odwrotnie. Nie jest to miła informacja, ale istotna i jakoś będę musiała ten problem rozwiązać. Dobrą wieścią jest to, że Rudi sygnalizuje, jak chce wyjść z mieszkania: podchodzi do drzwi wyjściowych i drapie w nie łapką. Jak się przekonałam, niekoniecznie oznacza to sikanie; po prostru chce sobie wyjśc na zewnątrz.
Figo, jak będziesz robić ogłoszenia na mnie, to koniecznie dodaj, by dzwoniono po 16-tej. W pracy moje pertraktacje adopcyjne nie są mile widziane.

Link to comment
Share on other sites

Kilka słów o postępach Rudiego; smycz nie jest już "be" - daje sobie ją przypiąć bez problemów i rozumie zależność "smycz-spacer". Dziś miałam urlop, więc wykorzystałam nieciekawy pogodowo poranek na spacer wzdłuż Wisłoka od zapory w Rzeszowie, poprzez Lisią Górę, aż do końca trasy w Zwięczycy no i oczywiście z powrotem. Psiaki (Kaja i Rudi) zrobiły ładnych parę kilometrów, z czego część bez smyczy. Zaryzykowałam taki eksperyment ze względu na porę dnia i pogodę. Rzeczywiście; mijających nas spacerowiczów można było policzyć na palcach jednej ręki, a przy możliwości kontrolowania trasy w promieniu kilkudziesięciu metrów mogłam sobie pozwolić na przetestowanie zachowania Rudiego w warunkach "paranormalnych" ;-D
Rudi reaguje na swoje imię, przybiega na zawołanie, drepcze spokojnie i nigdzie nie ucieka. Właściwie, to podąża śladem Kai, za którą trochę "małpuje" różne zachowania. Ale cały czas ogląda się za mną; sprawdza, czy jestem w pobliżu i od czasu do czasu z własnej inicjatywy podbiega po głaski.
To teraz trochę dziegciu do tej beczki rudego miodu: na widok samców zaczyna groźnie warczeć i wykazuje nastroje bojowe, mimo że inne psy nie mają złych zamiarów. Na szczęście do tej pory mieliśmy do czynienia z osobnikami ułożonymi i - mimo że bez smyczy - bardzo posłusznymi; jedna komenda właściciela załatwiała sprawę: pies posłusznie do niego podbiegał i nie podejmował rzuconej przez Rudiego rękawicy. Mam nadzieję, że kastracja rozwiąże ten problem lub przynajmniej częściowo go zniweluje. Co prawda w naszej okolicy zdecydowana większość, to suczki, ale bojowe pieski i to bardziej słusznych gabarytów też można spotkać. Niekiedy bez smyczy.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki, Figuś - właśnie miałam Cię o to prosić. Trochę niewyraźnie, bo psiaczki ruchliwe. Na szczęście fajnie się dogadują; jedno zagląda drugiemu do miski, wchodzą sobie nawzajem do posłanek i jakoś funkcjonują w zgodzie. Co prawda oboje zazdrośni o pieszczoty; jak jedno podbiega, to drugie zaraz się też pojawia, przepychają się jedno przez drugie, Kaja czasami warknie, ale i tak za 5 minut daje mu buziaki. Cieszę się, że tak fajnie się zgrały, bo inaczej byłoby ciężko z tym moim tymczasem. Aha, Rudolf ciągle chodzi z merdającym ogonkiem.
Co do dominacji, to masz Figuś rację: z jednej strony przytulak, pieszczoch i przylepa, a z drugiej - poza bojowo-zaczepnym nastawieniem do innych psiaków stara się uparcie wymusić, to co chce (głównie pieszczoty), oprócz tego niemiłosiernie ryje się do łóżka, na szczęście nie spędza w nim całej nocy. Słucha, jak mu się pokazuje jego posłanko, idzie tam grzecznie, ale jak się budzę rano to i tak go znajduję obok. Mam wrażenie, że jemu nie tyle chodzi o spanie na łóżku, co o bliskość człowieka, bo śpi wtulony we mnie. Może kiedyś był tak przyzwyczajony? Może to po prostu nie tyle pies nakolankowy, co łóżkowy ;-D

Link to comment
Share on other sites

O tak; Kajulec nieoczekiwanie dla wszystkich okazał się dogoterapeutą :-D
Niedawno wróciliśmy od moich rodziców, którzy mieszkają w pięknym mieście J., z którego niedawno został wyekspediowany Rudi. Wyjechałam tam weekend z Kajulcem i rudzielcem. Na szczęście mieszkaliśmy daleko od byłego już panciostwa Rudiego, chociaz nie wiem, czy moja rodzina nie zorganizuje tam jakiejś pikiety.
A Rudi? Całkiem fajnie zniósł podróż samochodem; to ponad 50 km i zachowywał się bez zarzutu. Cały czas podziwiał krajobrazy za oknem i chyba początkowo był troszke zestresowany, bo leciutko drżał, ale w drodze powrotnej już było lepiej. Jakby co, da radę!
Poza tym cała rodzinka jest zachwycona rudzielcem, który - mimo że łasy na pieszczoty - chyba z trudem wytrzymywał takie ich natężenie. Moja bratanica praktycznie na nim leżała (tzn. mam na myśli intensywność przytulanek), a Rudi ze stoickim spokojem pozwalał na ten ogrom pieszczot, którego nie szczędzili mu również znacznie starsi członkowie mojej familii. Okazało się, że jest niezywkle cierpliwy i bardzo łagodny do dzieci (i nie tylko :-D. Coraz bardziej zaczynam się zastanawiać, co z nim było "nie tak"? Czyżby miało się to okazać dopiero po pięciu miesiącach?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...