majuska Posted May 20, 2014 Author Share Posted May 20, 2014 (edited) Pani Profesor, ja nie skreślam[COLOR=#444444][FONT=Verdana] [/FONT][/COLOR] Edited May 21, 2014 by majuska Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Becia66 Posted May 20, 2014 Share Posted May 20, 2014 ja pierdykam....:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Becia66 Posted May 20, 2014 Share Posted May 20, 2014 [quote name='figa33']w jaki sposób chce odizolować Czestera , na balkonie ? w łazience ?[/QUOTE] no właśnie , na czym ta jej izolacja ma polegać ?, o luda.....biedny Czester.:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted May 20, 2014 Share Posted May 20, 2014 ja ją po części rozumiem, ale tylko dlatego, że pies nie pokrył się z oczekiwaniami - skoro był wydany "od ludzi", a nie wzięty z ulicy, to pewnie wyszła z założenia, że wszystko będzie ok. jak dla mnie to ze stresu (bo mimo wszystko - robaki przy dziecku to lipa), ale odpisałabym jej stanowczo, choć bez nerwów. spróbowałabym jej wytłumaczyć jak to działa, może po prostu nie wie, że psy po schronie mogą mieć setki nieciekawych przypadłości. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 21, 2014 Author Share Posted May 21, 2014 wysłałam jej zapytanie w jaki sposób i jak długo ma być pies izolowany Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Becia66 Posted May 21, 2014 Share Posted May 21, 2014 już sama nie wiem, może lepiej żeby on wrocil do nas bo wydaje mi sie, że jak ona już jest tak zniesmaczona tą adopcją, to Czesterowi dobrze tam nie będzie. To taki kochany psiak, przemiły i radosny, żeby znowu jak Sara nie poszedł na zmarnowanie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 21, 2014 Author Share Posted May 21, 2014 póki co cisza w eterze Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lili8522 Posted May 21, 2014 Share Posted May 21, 2014 Może lepiej zadzwonić i porozmawiać? "W pisanym się dużo zmieści"... jak to się mówi... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 21, 2014 Author Share Posted May 21, 2014 Tak jak piszesz Lili...sytuacja jest opanowana, tzn. porozmawiałyśmy przez telefon, dosyć burzliwie, Czester ma dobrą opiekę i chodzi tak na prawdę tylko o to, żeby wszystko tzn. jego samopoczucie doszło do normy, dom jest ok i nie ma mowy o zwrocie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karolakola Posted May 21, 2014 Share Posted May 21, 2014 Majuska, jak będziesz mieć "przyjemność" kolejnej rozmowy z panią to uświadom ją może że Czester lubi się czasami przetarzać w padlinie na spacerach żeby znowu za chwilę sanepidu nie chciała wzywać do domu ..... Poza tym, to niekoniecznie pierwsze i ostatnie robaki Cześka. Jak będzie wpierniczał różne syfy na spacerze to może być powtórka z rozrywki. Moja uwielbia łabędzie gówna i co mam zrobić ? JAk się nażre trawy to też okazyjnego pawia puści. PSY TAK MAJĄ. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 21, 2014 Author Share Posted May 21, 2014 Karolakola myślę, że Twój wpis już Panią uświadomił i nie muszę tego robić ja, bo Pani zna wątek Czestera. Z moich rozmów dzisiejszych wynika równiez, że Pani ma pojęcie o opiece nad psem i myślę, że będzie pamiętać o tym, żeby Cześka odrobaczać regularnie i super. Zaobserwowała, że Czester nie je, trze doopskiem o ziemię, gubi włosy itp. i poszli szybko do weta, więc myślę, że to jest bardzo poprawne i rozsądne zachowanie. Wiem też , że teraz Czesiek też ma dobrą opiekę, miał biegunkę i wymiotował, ale po kroplówce i lekach powinno mu się poprawić, bo to przeciez młody żywiołek jest. Przykre jest to co się wydarzyło w sensie wzajemnych pretensji, ale nie ma sensu do tego wracać, działamy w temacie poprawienia losu bezdomniaków i chcę wierzyć, że tak właśnie stało się u Cześka i ma dobry dom, więc cała reszta jest na prawdę mniej ważna. Jeżeli Pani chce miec żal do mnie , do nas to trudno, jeżeli nie, to zapraszam do zalogowania się na tym forum i pisania o Cześku na bieżąco tutaj, na niektórych naszych wątkach tak właśnie się dzieje. W dobrej wierze, mając na uwadze już tylko "świetlaną" przyszłość Cześka usuwam wpisy, które wprowadziły tu nieco "kwasu", było-minęło Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lili8522 Posted May 22, 2014 Share Posted May 22, 2014 [quote name='majuska']Tak jak piszesz Lili...sytuacja jest opanowana, tzn. porozmawiałyśmy przez telefon, dosyć burzliwie, Czester ma dobrą opiekę i chodzi tak na prawdę tylko o to, żeby wszystko tzn. jego samopoczucie doszło do normy, dom jest ok i nie ma mowy o zwrocie[/QUOTE] No to całe szczęście, lepiej sobie wygarnąć raz a dobrze a nie czekać w nerwach na odpowiedź "pisaną". Zwykle tak jest, że ludzie chcą idealnego pieska ale my mimo najlepszych chęci nie możemy przewidzieć tego co się stanie z jego zdrowiem po adopcji. Rozumiem obie strony, tak się zdarza... No ALE... ważne, że już jest dobrze :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karolakola Posted May 28, 2014 Share Posted May 28, 2014 No to mamy finał, Czester wraca z adopcji. Nie wiem czy popełniam jakieś wielkie vox paux pisząc o swoich przemyśleniach tutaj, widzę że wszyscy wstrzymali oddech i siedzą cicho jak myszy pod miotłą, ale mówiąc szczerze bimba mi to czy ta pani to czyta czy nie. Wątek jest po to żeby dyskutować na temat psa, który jak się okazuje, nadal poszukuje domu. Myślę że musimy wyciągnąć z tej sytuacji konkretne wnioski aby nie powtórzyła się w przyszłości. Zawiódł ewidentnie wywiad adopcyjny, bo jak się okazuje pani o opiece nad zwierzęciem ma pojęcie żadne. No chyba że była taką dobrą aktorką, nie wiem bo nie miałam "przyjemności" poznać osobiście. Nie może być tak, że pies trafia do domu w którym na dzień dobry cała rodzina dostaje histerii na punkcie kupy z robakami, szczęście w nieszczęściu że wyszło to teraz. Co by było gdyby Czester poważnie kiedyś zachorował, wymagał opieki, robił pod siebie, śmierdział, co by było gdyby za x lat stał się niedołężnym staruszkiem ?. Pani zapewne wystawiłaby go za drzwi jako wadliwy towar z takim podejściem i jak to ładnie okresliła - "izolowałaby". Jeżeli miłość do psa kończy się na etapie kupy z robakami to przepraszam bardzo ale to był ostatni dom do którego powinien był trafić. Nie mam pretensji do pani że lubi mieć Wersal w domu i warunki sanitarne zbliżone do szpitalnych każdy ma prawo żyć po swojemu. Wkurza mnie, że obraca się kota ogonem, wylewa nam kubeł pomyj na głowę obarczając odpowiedzialnością za niepowodzenie adopcji. Przerażona jestem że trafił w ręce osoby która traktowała go jak zabawkę która ma chodzić jak szwajcarski zegarek ("no dlaczego on nie je ?" ), której przeszkadzała jego sierść ("no sierść wyłazi strasznie ") i która traktowała go jak chodzącą bombę biologiczną ("trzeba będzie zdezynfekować mieszkanie i go izolować "). A to jest tylko skromny urywek z błyskotliwych dialogów tej pani. Naprawdę dziewczyny nawołuję do głębokiej refleksji bo im dłużej o tym myślę tym bardziej przerażona jestem zaistniałą sytuacją. Mam nadzieję że ta pani już nigdy nie weźmie żadnego zwierzęcia pod opiekę, posiadanie zwierzęcia to relacja na dobre i na złe a nie do pierwszej sytuacji kiedy oczekiwania rozminą się z rzeczywistością. Zresztą nie tylko zwierzęcia. Mam nadzieję że mąż i synek zawsze będą piękni i pachnący, bo inaczej czeka ich zapewne los podobny co Czestera. No ale ad rem ....uważam że prowadząc wywiad adopcyjny trzeba mocniej przyjrzeć się stosunkowi do higieny w domu (osoby pedantyczne i mające świra na punkcie zarazków nie powinny posiadać zwierząt ) , wszelkie symptomy postawy roszczeniowej też powinny wzbudzać naszą czujność (musi być takie śmaki i owaki - jak nie to nie chcę ), kolejna rzecz to dzieci w domu - to już drugi w tym miesiącu powrót z adopcji z domu z dziećmi i one stanowią główne uzuasadnienie tej decyzji . Nie mówię żeby wstrzymywać adopcje to domu z dziećmi bo znam masę rodzin gdzie dzieciaki są, zwierzaki też - wszyscy są happy , daleko zresztą szukać nie trzeba - najmłodsza wolontariuszka Paćka, której pomimo wizyt w schronisku robale jeszcze nie pożarły żywcem ale kluczem do sukcesu jest tutaj zdroworozsądkowa postawa dorosłych. Przyglądajcie się proszę bardzo uważnie tym ludziom, pytajcie jak by się zachowali w różnych potencjalnych sytuacjach - można po reakcji wyczuć czy ktoś odpowiada na potrzebę chwili czy zgodnie z tym co czuje. Jeżeli cokolwiek was zaniepokoi, lepiej się wycofać. Myślę że w przypadku Czestera mogło być tak, że wszyscy zachwycali się tym jakie to ładne posłanko pani przygotowała, jak to się wypytuje o niego, a zapomniałyśmy o podstawach - co będzie gdy pies zachoruje. Bo z obecnej sytuacji wynika, że pani zakładała że chorował nie będzie ..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 28, 2014 Author Share Posted May 28, 2014 Jestem zmęczona i zarobiona, wiec komentowac nie za bardzo mam siłę..a tym bardziej jeżeli komentowanie dotyczy tego rodzaju zachowań...zabawka nie spełniła oczekiwań, to nie pierwszy i nie ostani raz , kiedy ktoś się tak zachował....właśnie przypomniało mi się to oburzenie pańci, że jak my normalnych ludzi obgadujemy tak strasznie w necie, co to jest normalny człowiek wg niej?....ta kobiecina nie ma zapewne bladego pojęcia o tym jak my żyjemy, jak wygląda wolontariat w schronach, ile nas to kosztuje , czasu, emocji, kasy itp. itd., przecież my mamy domy, rodzinny, dzieci, pracę , a jeszcze w tych nielicznych wolnych chwilach chce nam się pomagać skrzywdzonym psom..babon jest bez pojęcia:roll:...roszczeniowy, upierdliwy i nachalny...kobieto jeżeli tu zaglądniesz z ciekawości, ( bo raczej nie z troski co dalej u Czestera ) to błagam cię, nie zawracaj ludziom juz żadnym nigdy więcej doopy, że ty chcesz mieć psa, kota, króliczka czy jakiegoś innego szynszylka, zajmij się synkiem, odtraumuj go i ewentualnie kupcie se szczeniaczka -uczniaczka :D...plissss and remember ..nasz kurier jest nasz..nie podobałaś mu się :eviltong: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted May 28, 2014 Share Posted May 28, 2014 ja mam takie pytanie, choć może wsadzę kij w mrowisko - czy to jest naprawdę aż takie złe, że ktoś chce mieć psa, który spełnia jego oczekiwania? nie usprawiedliwiam sterylizowania domu i paniki po robakach w kupie (choć wg. mnie wystarczyłoby solidnie wyjaśnić, o co chodzi z robalami i że nie jest to śmiertelne zagrożenie), chodzi mi raczej o "roszczeniowość" - biorąc psa ze schronu bierzemy loterię, a dt ma to do siebie, że ma jakieś informacje i tak dalej - według mnie to nic złego, że chętny na adopcję pragnie dobrać takiego psa, jaki mu pasuje i nie musi brać żadnego innego, nie każdy chce być wolontariuszem i nie każdy może i chce sobie poradzić z różnymi problemami. wiem, że to nie do tematu ;) tylko taką uwagę chciałam wtrącić, bo nie uważam takiej roszczeniowości za coś złego. tak czy siak, chodzi tu o los Czesia, ale sądzę, że jest tak fajnym psem, że nie będzie dużego problemu ze znalezieniem mu domu. jeśli uważacie, że nie powinien tam zostać, to wierzę na słowo, choć żal Czesterka, znowu przenosiny? :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Becia66 Posted May 28, 2014 Share Posted May 28, 2014 (edited) złe fluidy w tym domu, czuję to przez skóre i cieszę się że Cześka już tam nie ma. Trzeba tylko dokładnie sprawdzić czy nie przywiózł ze sobą innych,, nieproszonych warszawskich gości ''bo schronisko do dezynfekcji będzie jak nic :diabloti: Mam nadzieję że ta mordka nadal będzie sie do nas tak uśmiechać. [IMG]http://imageshack.com/a/img855/9167/wsjd.jpg[/IMG] Edited May 29, 2014 by Becia66 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Becia66 Posted May 28, 2014 Share Posted May 28, 2014 [quote name='Pani Profesor'] czy to jest naprawdę aż takie złe, że ktoś chce mieć psa, który spełnia jego oczekiwania?[/QUOTE] adopcja to nie loteria więc niech nie ściąga psa przez pół Polski tylko szuka naocznie w pobliżu miejsca zamieszkania, mało to schronisk w okolicach Warszawy ? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 28, 2014 Author Share Posted May 28, 2014 Pani Profersor, to ja byłam w kontakcie z tą panią i uwierz, że tylu mali SMsów i telefonów z pytaniami, uwagami i komentarzami nie miałam nigdy a zajmuję się adopcjami od x lat, mało tego, nasz kurier równiez był informowany o braku apetytu, i innych niedoskonałościach Czestera...sory, ale to normalne nie jest, mamy mnóstwo adopcji na koncie, były sytuacje , gdzie nasz pies ugryzł nowego właściciela tuż po adopcji i tego typu konwersacje nawet w takich sytuacjach nie miały miejsca, priorytetem dla tej osoby było dostanie psa łagodnego, wesołego, takiego do kontaktów z dzieckiem, takiego właśnie psa dostała, a jeszcze stanęłyśmy na rzęsach, żeby go u nas wykastrować ( bo miał zapędy do dominacji, a także zorganizowałyśmy darmowy transport pod same drzwi ) sory ale ludziom się już w doopach poprzewracało od tego dobrobytu....ta sytuacja zapewne wpłynie na zmiany w naszym podjściu do adopcji i poniekąd jestem tej pani za to wdzięczna, to nie ludzie nam mają robić "łaskę", że psa biorą, to my im łaskę robimy, że psa im dajemy..u nas psy mają dobre warunki i nie musimy ich na "gwałt" wypychać i myślę, że nie będziemy, potraktujemy to jako kolejne doświadczenie z którego popłyną wnioski wpływające na jeszcze lepszą dbałośc o "nasze" psy Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted May 28, 2014 Share Posted May 28, 2014 wierzę na słowo - skoro tak będzie lepiej dla Cześka, to niech wraca. on raczej jest z tych, którym mocno to nie wjedzie na psychę, prawda? tj. przenosiny. i coś jeszcze - pani sama go oddaje, czy to Wasza decyzja? nie będzie problemów z odebraniem Czesia? szkoda, że tak wyszło :( strasznie mi leży na serduchu ta jego chińska mordka.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karolakola Posted May 29, 2014 Share Posted May 29, 2014 (edited) [quote name='Pani Profesor']ja mam takie pytanie, choć może wsadzę kij w mrowisko - czy to jest naprawdę aż takie złe, że ktoś chce mieć psa, który spełnia jego oczekiwania? [/QUOTE] Pani Profesor, pomiędzy roszczeniowością a preferencjami jest spora różnica. Oczywiście że każdy ma prawo wybrać czy chce psa małego czy dużego, o czarnym rudym czy innym umaszczeniu , w typie rasy takieś śmakiej czy owakiej. Czymś się przecież kierujemy interesując się tym konkretnym psem. My też w ramach procesu adopcyjnego weryfikujemy czy tryb życia, temperament , warunki mieszkaniowe pozwolą na zaspokojenie potrzeb obu stron. Ale przyjmowanie psa pod swój dach to godzenie się na różne scenariusze których się nie spodziewamy i trzeba być na odpowiednim poziomie dojrzałości żeby to wziąć na klatę - i o tym mówię w kontekście roszczeniowości. Jeżeli słyszę tekst taki jak kiedyś przy adopcji innego psa "Wie pani, bo on musi być wesoły bawić się z moim dzieckiem i być grzeczny" to sory ale psa nie wydam bo widzę że dana osoba occzekuje konkretnego produktu a nie żywego stworzenia które ma dni lepsze i gorsze. Co będzie jak pies zacznie sprawiać problemy wychowawcze ? Zapewne reklamacja i wio do schronu. Ludzie nie maja pojęcia że nad wspólnymi relacjami z psem należy pracować i to kosztuje sporo wysiłku i czasu - jak na to nie mają ochoty, nie powinni się decydować na zwierzę. I obojętnie czy z hodowli czy schronu - te z hodowli też nie mają posłuszeństwa zapisanego w genach, też je trzeba wychować. Powracając do tematu pani od Czestera. Tu nie było miejsca na tłumaczenie , usłysząłyśmy że cała rodzina żyje w stresie przez robaki i nie może spać po nocach i to nasza wina. Sprawę podkręcał jeszcze jakiś pan weterynarz (o ile on istnieje bo się zaczynam nad tym mocno zastanawiać) który wcale nie dążył to przedstawienia pani problemu obiektywnie tylko zapewne wyciągnięcia od pani kasy na kolejne cudowne specyfiki. Usłyszałyśmy że to skandal że pies ma robaki i generalnie zostałyśmy zrównane z ziemią. Żeby nie być gołosłowną powiem że mam psa ze schroniska który zdemolował mi dom doszczętnie po adopcji, kilka razy zdarzyło się jej załatwić w domu (również z robakami i również było to po schronisku ale nie naszym boguchwalskim) , ile razy puściła mi pawia w samochodzie bo się okazalo że ma chorobę lokomokcyjną to nie wspomnę, i wiesz co ? Nie oddałabym jej za żadne skarby świata - bo to jest TEN pies którego wybrałam. Okazała się psem kompletnie innym niż się cała rodzina nastawiała. Jeżeli sprawa rozchodziłaby sie o to że Czester stał się niebezpieczny dla dziecka bo nagle stał się agresorem zamiast słodkiego wesołego kundelka to słowem byśmy się nie odezwały. Ale tu sprawa kręci się wokół jednej kupy, chociaz po ciągu zgłaszanych przez panią problemów myśle sobie że ona tylko przypieczętowała decyzję która szykowała się w głowie tej pani już wcześniej. Miał być zapewne małym czyściutkim i bezproblemowym pieskiem, namiastką yorka , a okazało się że ten mały potwór robi kupy noi tego już było za dużo. Cała historia tej adopcji przypomina mi reklamację dziurawych butów, i tylko wielki niesmak pozostał. Decyzję o powrocie z adopcji podjęła ta pani, wczoraj skakała podobno pod sufit z radości że tak szybko zabieramy ten problem na czterech łapach , bynajmniej nie było żadnych rzewnych pożegnań - wszelkie uczucia do Czestera uleciały razem ze smrodem jego kupy. Śmiesznostraszne. Edited May 29, 2014 by karolakola Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lili8522 Posted May 29, 2014 Share Posted May 29, 2014 A czy ja mogę zapytać konkretnie dlaczego Czester wraca i gdzie teraz będzie, wraca do Was? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 29, 2014 Author Share Posted May 29, 2014 Pani Profesor, ja podejrzewałam, że tak sie to skończy, zreszta mówiłam o tym tej pani w czasie rozmowy telefonicznej, że po takich akcjach z wielkimi pretensjami zwykle kolejna wiadomością jest, że ludzie chcą psa nam oddać i żeby się nam nie dziwiła..no i wtedy stanęło na tym, że niby Czester nie wraca , bo synek go polubił i takie tam.....no to ok, przeciez nikt ni ebędzie wpadał na chatę i psa wydzierał, bo mamy focha czy coś w tym stylu ;) po kilku dniach ciszy zapytałam o zdrowie Czestera i w odpowiedzi dostałam info, że synek ma wielką traume i psa sa zmuszeni oddać...jakoś tak się wogóle nie zdziwiłam, pozostało zorganizować kolejny transport, no bo przecież wiadomo, że psa mamy sobie [B]sami[/B] odebrać...nasz kochany kurier bardzo sie przejął sytuacją, przereorganizował swoje trasy służbowe aby móc jak najszybciej odebrać niechcianego psa. No i Czester jest już w drodze do nas, dziś zajmie już swój fotel w boksie i mam nadzieję, że trafi niebawem na swoich...a cała sytuacja jest dla nas kolejną lekcją po prostu. Liczę, że Czesiek traumy jednak nie przeżyje, podobno jest wesoły i otwarty w tej podróży , bo to jest taki właśnie bardzo pozytywny psiak Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majuska Posted May 29, 2014 Author Share Posted May 29, 2014 Lili z info od pani wynika, że Czester nie może tam dłużej być, bo jej synek nabawił się strasznej traumy, boi się Czestera , że ten ma robaki i nie mogą w nocy spokojnie spać...ach i jeszcze, że pani nasłuchała się od weta i nie chce ryzykować zdrowia domowników Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wioluszka Posted May 29, 2014 Share Posted May 29, 2014 Oczywiście, że nie ma nic złego w tym że ktoś ma pewne wyobrażenia na temat psa, którego wybiera. Tylko, że z taką książeczką życzeń myślę, że lepiej by było gdyby ta pani usiadła, otworzyła internet i poczytała sobie o psach rasowych. Myślę, że znalazła by odpowiedniego dla siebie. Wtedy wystarczy odwiedzić odpowiednia hodowlę, gdzie hodowca wie wszystko o swoich psach i tam dokonać zakupu. Owszem, pewnie pani chciała pomóc dlatego wzięła pieska ze schroniska. Ale czy tak trudno się domyślić, że tak naprawdę może się zdarzyć wszystko? Przecież dziewczyny poznają psa na tyle na ile mają na to czas i możliwość. Większość z tych zwierząt ma takie historie, których naprawdę skutków nie domyśli się najlepszy weterynarz. Tak ciężko wziąć to pod uwagę? Pani chciała pomóc a zaszkodziła. Wszystkim. Naprawdę wiem, co piszę, bo sama adoptowałam psa z Boguchwały. Też nikt mi nie powiedział, że Ogi ma niesamowicie wrażliwy żołądek i tak naprawdę nie wiadomo kiedy zaleje nas gówniana powódź. I co? Mam mieć do nich pretensje? Rozumiem, że tego nie wiedziały, bo nie spędzają z tym psem 24 godzin na dobę. Wzięłam psa ze schroniska więc rozumiem, że naprawdę różnie może z nim być! Wytrzymaliśmy niefajny początek i teraz mam ochotę rzucać się na szyję Karolikoli i Majuśce zawsze jak je widzę, bo dzięki nim mamy najcudowniejszego psa na świecie. I jeszcze co do traumy dziecka. Mnie w dzieciństwie zaatakował pies. Myślę, że to powinno wryć się w moją psychikę trochę bardziej niż widok robaka w psiej kupie. Jednak nikt we mnie nie pielęgnował tej traumy, nie budziłam się w nocy, wszystko mi przeszło i kocham psy jak głupia. Może warto się zastanowić, czy nie wmawia się temu dziecku za bardzo że stało się coś strasznego. A i jeszcze jedno. Proszę przeglądnąć sobie stronę przytuliska na facebooku (nie trzeba mieć do tego zalożonego konta). Jest tam mnóstwo zdjęć szczęśliwych psów, które dzięki dziewczynom znalazły dom. Może to popchnie do głeszej refleksji o tym, czy aby za tą nieudaną adopcję są odpowiedzialne tylko dziewczyny. Pozdrawiam tą panią i mam nadzieję, że nigdy już nie będzie miała żadnego zwierzęcia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karolakola Posted May 29, 2014 Share Posted May 29, 2014 (edited) Wioluszka, problem w tym że psy z hodowli też chorują, sikają i robią kupy i z nimi również trzeba jeździć do weta ....a w tym przypadku to był temat nie do przeskoczenia. Że dziecko ma traumę to rozumiem, w końcu jest tylko dzieckiem i tak postrzega świat, dziwię się tylko, że przez podobną perspektywę patrzą na świat w tym przypadku również dorośli ....Podobno przez nas państwo nie chcą już mieć żadnych zwierząt. I CHWAŁA BOGU, MAM NADZIEJĘ ŻE AKURAT TA TRAUMA IM NIGDY NIE MINIE, dla dobra ich i potencjalnych przyszłych zwierząt. A syn mam nadzieje że wrośnie na mądrego , kierującego się własnym rozumem człowieka i spojrzy na świat kiedyś z innej perspektywy. A tak na marginesie, ciesze się na samą myśl że zobaczę w sobotę Cześka, niech wraca do tej brudnej zabitej dechami zarobaczonej Galicji, smutnawo było bez niego :) Edited May 29, 2014 by karolakola Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.