neko Posted December 30, 2007 Posted December 30, 2007 Agata, robisz co możesz. Podziwiam Ciebie. Quote
fona Posted December 30, 2007 Author Posted December 30, 2007 Widzę, że gorąco na wątku. Rzadziej zaglądam, ale wszystko czytam, nadrabiam i chcę zająć stanowisko. neko, z całym szacunkiem, ale dopóki się nie jest zaangażowanym w tę działalność, dopóki się nie pochylilo nad psim czy kocim nieszczęściem, dopóki się nie BYŁO W SCHRONISKU, dopóty nie ma się prawa wypowiadać takich sądów o eutanazji, zwłaszcza w przypadku psów (co zaraz wyjaśnię). Takie sądy mogą wypowiadać osoby spędzające czas w schronisku, wolontariusze, osoby ratujące zwierzęta (także nie ja). Żaden filmik ze schroniska, żaden opis, zdjęcia nie oddadzą sytuacji. Dopóki nie znajdziesz się w tym piekle, nie będziesz WSPÓŁODCZUWAĆ. Dyskutowanie o eutanazji, gdy się jest w ciepłym pokoju i ma się film na ekranie, jest - myślę - tak samo odrealnione jak spożywanie mięsa i dyskusja o wegetarianizmie. Możesz się użalać nad niedolą schroniskowych zwierząt, ale nie odczujesz tej niedoli, podobnie jak możesz zjeść kotlet, ale gdyby przyszło ci zabić zwierzę, które zjadasz, własnoręcznie zabić, sprawa nie byłaby już tak oczywista, a być może kotlet już nie tak smaczny. Dlatego zdanie, że nie musimy tego robić my, możemy sprawę zostawić urzędnikom, bardzo mnie poruszyło. Czy jeżeli nie zrobi się czegoś własnoręcznie, ale poleci się to wykonać komuś innemu, nie jest się ODPOWIEDZIALNYM? To na jakiej podstawie sądzeni są zbrodniarze wojenni?... To my jesteśmy odpowiedzialni za sytuację zwierząt, jak już chyba Zosia4 wyżej napisała, i to my musimy problem rozwiązać w sposób nie najlepszy dla nas z ekonomicznego, racjonalnego punktu widzenia, tylko tak, by umieć tym wszystkim stworzeniom spojrzeć w oczy, każdemu z osobna, i móc im powiedzieć, że każde było dla nas tak samo ważne, dla każdego chcieliśmy zrobić wszystko, by mu pomóc. Paradoksalnie tu, na dogo, najwiekszą szansę na dom stały, tymczasowy, na największą pomoc finansową mają te najsłabsze zwierzęta, stare, chore, umierające, które często udaje się uratować i mają wspaniałą resztę życia. Te, które zgodnie z Twoim założeniem pierwsze zostałyby uśpione. Z szokowaniem bym uważała. Moim zdaniem nasze społeczeństwo jest proste, wręcz prymitywne i Twoje pomysły (dla mnie niestety makabryczne i chybione, choć myślę, że wiem, co miałaś na myśli - to nie jest wyrażenie Twojego zdania, tylko pomysł na dotarcie do ludzi) mogłyby przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. W społeczności, gdzie życie zwierzęcia nie jest szanowane, dawanie ludziom takiej "gry" do ręki, temu dam "10", tego "uśpię", jest pozbawianiem tych zwierząt należnego im szacunku i przyzwoleniem na lekie traktowanie tamatu. W takich sytuacjach komunikat musi być prosty, jednoznaczny, tak aby nie można go było zinterpretować opacznie i tym samym w najlepszym wypadku minąć się z celem, w najgorszym jeszcze bardziej zaszkodzić. Zosia pyta, czy historia Gastona niczego nikogo nie nauczyła. Jego historia, a nawet sama wizyta w Celestynowie sprawiły, że po raz pierwszy w życiu powiedziałam, że dla tych nieszczęsnych kotów lepiej, humanitarniej by było, gdyby zostały uśpione - i też nie wszystkie, lecz te, dla których obiektywnie (znowu sprawa dyskusyjna, skąd mogę mieć pewność) NIE MA RATUNKU. Nie wiem, co by powiedział Gaston, gdyby mógł, czy wolałby zostać uśpiony jeszcze tego dnia, gdy go w Celestynowie zobaczyłyśmy, czy po 6 tygodniach prób wyleczenia, kiedy się okazało, że potwornie cierpi. Czy może wolałby odejść sam, tam w Celestynowie, gdzieś po ciuchu pod ścianą. Myślę, że pierwsze lub drugie. Takich Gastonów jest tam więcej, te wszystkie maluchy umierały w męczarniach, te wszystkie koty-cienie, koty-mary nie mają szansy i dziś także myślę, że lepiej by dla nich było umrzeć szybciej, z naszą pomocą. Były tam też koty do uratowania, przynajmniej jeszcze rokujące - co by się okazało po jakimś czasie, los raczy wiedzieć, znów pewnie wielkie rozczarowanie, ale one albo nie zdążyły jeszcze złapać wszystkich śmiertelnych kocich chorób świata, albo były tam krótko, więc jeszcze wyglądały, albo dane im było żyć. Dlatego nie mieści mi się w głowie uśpienie wszystkich tamtych kotów. O psach w ogóle tak nie pomyślałam, choć jest ich 1700 i większość z nich nigdy stamtąd nie wyjdzie. Psy nie łapią tylu paskudnych wirusów, lepiej sobie radzą ze stresem, ich organizmy są silniejsze, wydaje mi się, że mają większe szanse na życie po schronisku, choć dwa z czterech szczeniaczków zabranych przez brązową1 za TM. Nie napisałam wszystkiego, co czuję. Myślę, neko, że z czasem zmienisz poglądy, kiedy na przykład przeczytasz kilka historii z dogo - na przykład Liska, 17 lat w schronisku i 6 miesięcy życia u Zosi4. Dla Lisunia to było nowe życie, to była wielka radość, prawdziwa miłość i dostojne, spokojne umieranie. Pies wielkości Liska w schronisku ma nieiwelkie szanse na osiągnięcie takiego wieku - on musiał żyć, by Zosia zdążyła do odnaleźć. Spędzamy na tym forum kawał naszego zycia po to, by szukać sposobów pomocy, by dać z siebie jak najwięcej i czuć satysfakcję, że nasze działania wpłynęły na poprawę losu zwierząt. Jeśli je uśpimy, nie będzie to satysfakcja, tylko porażka. STERYLIZACJA to podstawa. Edukacja, uświadamianie i uwrażliwianie. Czyli wciąż UTOPIA. Quote
fona Posted December 30, 2007 Author Posted December 30, 2007 a teraz o ludziach: Wczoraj zadzwoniła pani, zeby mnie wyprowadzić z równowagi, dziś państwo w pociągu. 1. Pani zadzwoniła w sprawie Makumby. Znalazła ogłoszenie w lecznicy. Zapytałam, jakiego kota szuka. Do dziesięciu miesięcy, zeby sie przyzwyczaił. Pani powiedziala, ze ma 71 lat, mieszka sama, uspila wlasnie kota i chce miec szybko nowego. Pomyslalam: kobieto, zastanów sie, koty zyja 20 lat, a ty masz 71 i młodziaka chcesz. NO BEZ POJĘCIA. Po pytaniu o sterylke juz wiedzialam, ze nie bede sobie czasu marnowac na przekonywanie pani, zeby wziela kota starszego i ze pomoge jej znalezc. Kocura wykastruje, ale kocica musi miec przynajmniej raz małe. I tłumaczenia nic nie dały, pani SAMA JEST MATKA i wie, co to znaczy. Jak spytalam, jak by pokryla kotke, skoro kot by nie wychodzil (mieszkanie), odpowiedziala, ze syn ma kocura, wiec nie byloby zadnego problemu. M A S A K R A Dziś natomiast jechałam pociągiem z siostrą i jej psem. Wsiedli państwo z dzieckiem. Gapili sie na Lola (z Palucha), zagadywali, ze taki fajny i mily. Po 20 minutach pani przyszla i zaczela zagadywac, ze z takim dziwnym pytaniem, ale czy Lolek nie moglby byc ojcem dzieci ich suki. Mnie strzelil piorun, a moja siostra z usmiechem odpowiedziala, ze przykro jej, ale jest wykastrowany. Zaczela tlumaczyc, ze byly z nim problemy i dlatego, pani biadolila, a ja nie wytrzymala i wypalilam, ze poza tym i tak bysmy go nie "uzuczyli", bo jestesmy przeciwnikami rozmnazania. Pani w szoku "dlaczego"? Na moja odpowiedz, ze bezdomne zwierzeta nie powinny sie rozmnazac, tylko ewentualnie rasowe z prawdziwych hodowli, odpowiedziala, ze jej to podchodzi pod rasizm i juz ze mna nie gadala, tylko z siostra. Ske maja niezle zaburzona, wiec rozmnazanie jej jest dla mnie bez sensu, co tez wycedzilam, ze w hodowlach eliminowane z rozrodu sa osobniki lekliwe, agresywne itp. Na koniec, jak siostra wysiadla, zagadali cos jeszcze do mnie o mojej fanaberii z rasowymi zwierzetami, wiec powiedzialam, ze nigdy rasowca nie mialam i miec nie bede i rasowych nie lubie, a kundle nad zycie kocham, ze chodzi mi o regulacje narodzin. Wiem, ze wybucham i reaguje nieuzasadniona agresja wobec wszytskich ludzi o glupich pogladach, ale te dziesiatki rozmow mnie wykonczyly i w ogole nie mam cierpliwoscie, zeby tlumaczac. i blad, bo czesc pewnie by zrozumiala, po prostu nie zdaje sobie sprawy. Troszke jestem juz tym zmeczona i noworocznym postanowiemiem jest odwyk. od dogo. Quote
neko Posted December 30, 2007 Posted December 30, 2007 Makumbka jest słodka:-) Mruczy do mnie, liże po rękach i śpi ze mną. Jak próbuje drapać i gryźć bez sensu to FUKAM, a potem chodzę niby to obrażona. Efekt jest taki, że coraz mniej zachowań niepożądanych. Poza tym bardzo jest wybredna w kwestach kulinarnych. Suchej karmy nie, no chyba, że jest bardzo głodna. Nie wiem, o co jej chodzi z tą suchą karmą. Ma świeżutką prosto z opakowania, ze sprawdzoną datą ważności, pełnowartościową Royal Canin. Zadzwoniłam do starej, prawie osiedemdziesięcioletnej (czy jakoś tak) krewnej z info, że mam kotkę. Krewna uwielbia koty i pomimo wieku jest w pełni sprawna intelektualnie. Powiedziała mi, że jestem niemądra i co tam jeszcze, bo chcę sterylizować kotkę zanim zajdzie w ciążę. Kolejność wg ciotki powinna być taka: 1) bierzemy kotkę i czekamy do czasu aż się rozwinie płciowo; 2) załatwiamy jej zapłodnienie; 3) sterylizujemy w pierwszym miesiącu ciąży, kiedy ma ładnie wydęty brzuszek i weterynarz dokładnie widzi, gdzie wycinać. Tylko takie postepowanie wg mojej starej Ciotki jest - jej zdaniem - w pełni rozsądne i w miarę bezpieczne dla kotek. Sterylizacja kotek przed zajściem w ciążę jest nieodpowiedzialna, bo zagraża życiu kotek w większym stopniu. A najważniejsze jest przecież życie kotki. Z obserwacji wnioskuję, że ile ludzi tyle różnych opinii nt. dobra zwierząt. Szkoda tylko, że zwierzaki się same wypowiadać nie mogą... One też by się pewnie w poglądach różniły. PS. Fona, możesz spać spokojnie - i tak się starej Ciotki nie posłucham. Jak ona by to powiedziała - świadczy to tylko o tym, że jestem egoistką, która myśli przede wszystkim o swojej wygodzie a nie o zdrowiu zwierzaka. Quote
fona Posted December 30, 2007 Author Posted December 30, 2007 neko, i bardzo Ci za to dziekuje lekarz nie musi widziec "brzuszka", zeby wiedzial, gdzie ciąć, olaboga... Quote
Wilejkaros Posted December 30, 2007 Posted December 30, 2007 Błagam, nie pozwólcie mi nigdy rozmawiać z takimi ludźmi jak fona dzisiaj, bo nie odpowiadam za siebie... Ja chyba jestem zbyt nerwowa. Quote
agata-air Posted December 31, 2007 Posted December 31, 2007 u mnie musieli by trafic na dobry dzien abym zachowala pelnosprawnosc umysłową, w zły nie radze;p ale to wszystko wynika z niewiedzy!! sama nie wymyslila tego zeby sterelizowac kotke dopeiro gdy bedzie w ciazy- jakis dziad jej to powiedzial Quote
BeataSabra Posted December 31, 2007 Posted December 31, 2007 [quote name='agata-air']u mnie musieli by trafic na dobry dzien abym zachowala pelnosprawnosc umysłową, w zły nie radze;p ale to wszystko wynika z niewiedzy!! sama nie wymyslila tego zeby sterelizowac kotke dopeiro gdy bedzie w ciazy- jakis dziad jej to powiedzial[/quote] Mnie to samo "weterynarz" powiedział jak wyszło że spartolił sterylizacje mojej psicy. Powiedział że proszę przyjść jak zajdzie w ciąże...... Niestety drugi raz też został spartolony zostawili jej jajniki....- w innej lecznicy był drugi zabieg.... Quote
neko Posted December 31, 2007 Posted December 31, 2007 BeataSabra, trochę mnie wystraszyłaś. Przecież kociątko jest mniejsze od psicy (no chyba, że pisica mutancik rasowy, ale raczej nie podejrzewam Cię o to). Teraz - częściowo uświadomiona w zagrożeniach sterylkowych wynajdę jej jakiegoś super dobrego VETa od sterylek. No, ale wynikałoby z tego, że moja stara Ciotka mogła mieć trochę racji... Ściemka jest jednak na szczęście jeszcze nieświadoma moich chirurgicznych wobec niej zakusów. Pięknie miałczy do mnie i mruczy, a ja na razie wstrzymałam wszelkie środki przymusu wobec niej. Nie lubi obcinania pazurków, to nie obcinam (mam nadzieję, że jej tym brakiem obcinania w ostatecznym rozrachunku nie zaszkodzę). Nie lubi brania na ręce to nie biorę (no chyba, że już naprawdę muszę). Nie lubi ubierania szelek - nie ubieram. Nawet nie próbuję już uczyć ją aportowania. Wydaje mi się, że ona jest szczęśliwsza jak nic nie musi. I stała się bardziej chętna do kontaktów ze mną. Jest też jakby grzeczniejsza i bardziej wyciszona. Ubolewam jednak, że Ściemka uważa, że suchej karmy też nie musi. No ale cóż...zawsze trochę zeżre. Tylko czy mi na jakąś karlicę nie wyrośnie... Quote
fona Posted December 31, 2007 Author Posted December 31, 2007 neko, spróbuj namoczyć suchą karmę, może wtedy będzie łaskawsza jestem zdziwiona, bo u mnie rąbała royala... ciotka nie miała racji, a do sterylki polecam Białobrzeską, jak rozmawiałyśmy, jeśli nie ma w Twojej okolicy sprawdzonego weta, lepiej nie ryzykować obcinanie pazurków kotom nie jest potrzebne, tylko nam, więc nie zaszkodzi jej to na pewno ;) a foteczke pokazesz jakas? - bo juz chyba panna urosła :) Quote
Wilejkaros Posted December 31, 2007 Posted December 31, 2007 Neko, a w jakiej dzielnicy mieszkasz? Prawie w każdej mogę jakąś lecznicę polecić. Jeśli problem dojazdowy nie istnieje, to popieram fonę co do Białobrzeskiej (Ochota). Moje propozycje to Oaza (Żoliborz) i lecznica Willa-Vet (Kosiarzy 37, przy Al. Wilanowskiej). Quote
fona Posted December 31, 2007 Author Posted December 31, 2007 ooo, Willa-Vet to podobno porazka... Quote
Wilejkaros Posted December 31, 2007 Posted December 31, 2007 Ooooo, a ja bardzo pozytywne mam odczucia co do nich. Fona, a coś spartolili czy jakieś inne względy? Quote
neko Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 Ściemka pewnie trafi na Białobrzeską na sterylkę (chociaż mieszkam na Bielanach). Jakoś powoli je suchą karmę, ale generalnie dużo bardziej woli saszetki, kocie paszteciki, świeże mięsko, gotowane mięsko, mleczko dla kotów i inne wynalazki. Mam żarcia dla niej nakupionego na kilka miesięcy. Zwykle nakładam jej coś, co bardziej lubi i trochę suchej karmy. Jak zje suchą karmę, to widzę, że była już naprawdę głodna i zdesperowana. Żadnych uczuleń nie ma. Jest zdrowa. Chyba nawet kasłanie jej przeszło. Nie wiem, jak tam Wasze koty, ale moja lubi żreć paszteciki Rossman Winston. Fona uprzedzała mnie, że mam kotkę uczuleniową. Daję jej te Rossmany co jakieś dwa dni i widzę tylko, że bardzo je lubi. Ma nakupionego jedzenia, które jest droższe (klikadziesiąt saszetek juniora np.), ale Rosmany Winston żółte je równie chętnie. Nie uczula się. Wpieprza jak głupia, a taki Rosmann kosztuje złotówkę za 100 gram. Poza tym kotka jest OK. Narobię jej kiedyś zdjęć i zamieszczę na forum. Póki co nie chce mi się za tym ruchliwym diabłem biegać z aparatem, bo i tak mi ucieka, zdjęcia są kiepskie i widać na nich przede wszystkim uciekające czarne futerko. Quote
fona Posted January 1, 2008 Author Posted January 1, 2008 neko, tylko ze karma rossman nie jest wartosciowa a za pare lat kotu siadaja nerki, watroba, bo zjada popiol, zboza, ktorych nie trawi i in. wolalabym gotowac jej mieso i mrozic, co jest duzo tansze niz sheby i juniory walthama, a na pewno takze zdrowsze DOBREGO ROKU WSZYSTKIM ZYCZE Quote
neko Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 Fona, ja się tak zastanawiam - skąd właściwie wiadomo, jaka karma jest dobra dla kota? jeśli by się kierować tym co ona lubi, to sucha karma byłaby wykluczona, a walthmany i winstony byłyby mniej więcej takie same; jeśli kierować się napisami na opakowaniach to więcej popiołu i włókna surowego jest nawet w juniorach walthman niż w Winstonach; a skład białek i tłuszczy wygląda procentowo dokładnie tak samo; to właściwie dlaczego mam zakładać, że Winstony są mniej wartościowe niż Walthmany? dlatego, że są tańsze? producenci będący jednocześnie dystrybutorami zawsze mają tańsze ceny Nie ma sensu oszczędzać na zdrowiu, ale z drugiej strony nie ma sensu też przepłacać za to samo. Skąd pewność, że wathmany są lepsze od winstonów? A może dziewczyny wiedzą? Może jakieś badania na ten temat były robione? Naprawdę chciałabym mieć pewność, że daję jej dobre rzeczy, a jednocześnie nie przepłacam. W tym roku na święta kupiłam np. polędwicę łososiową za 48 zł./kg w Tesco. A w innym sklepie (Hala Marymoncka) dokupiłam na święta polędwicy łososiowej za 23 zł./kg. Obie polędwice smakowały mniej więcej tak samo i wyglądały też mniej więcej tak samo. Skąd wiadomo, że ta droższa była lepsza? Quote
fona Posted January 1, 2008 Author Posted January 1, 2008 Najlepiej porozmawiaj z lekarzem o karmach. Bylam swiadkiem dyskusji na bialobrzeskiej ostatnio. Pani byla z kotem, cale zycie karmionym kiticatem. mial niewydolnosc nerek i wlasnie podobno karma (sucha, z zapychaczami w postaci zboza) to wywoluje. To tak jak makaron w biedronce. jeden za 4 zł Malma, ma normalny kolor, drugi obok, Vitalia, szary jak ziemia, producent? - Malma! kwestia składników użytych do produkcji. ja nie zjem makaronu vitalia, tylko malmę, wiec i swoim i 'swoim' zwierzakom kupie drozsza karme, ale nie moge wymagac od wszystkich, ktorym daje zwierzeta, zeby robili tak jak ja i do nikogo nie mam nigdy pretensji. Quote
LittleMy Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 ale to nie jest chyba regula, ze tansza karma szkodzi? owszem, lepiej nie kupowac np karmy marki tesco, ale na dobra sprawe we wszystkich schroniskach koty tez nie jedza przeciez samych najlepszych .. u mnie ze wzgledu na ilosc kotow jako dolny prog jest karma felix a dla bezdomniakow whiskas. a moze to tak jak z ludzmi, jedni jedza jakies swinstwo i nic im nie jest, inni sie staraja zdrowo odzywiac i wychodzi na to samo.. Quote
BeataSabra Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 [quote name='neko']BeataSabra, trochę mnie wystraszyłaś. Przecież kociątko jest mniejsze od psicy (no chyba, że pisica mutancik rasowy, ale raczej nie podejrzewam Cię o to). Teraz - częściowo uświadomiona w zagrożeniach sterylkowych wynajdę jej jakiegoś super dobrego VETa od sterylek. No, ale wynikałoby z tego, że moja stara Ciotka mogła mieć trochę racji... Ściemka jest jednak na szczęście jeszcze nieświadoma moich chirurgicznych wobec niej zakusów. Pięknie miałczy do mnie i mruczy, a ja na razie wstrzymałam wszelkie środki przymusu wobec niej. Nie lubi obcinania pazurków, to nie obcinam (mam nadzieję, że jej tym brakiem obcinania w ostatecznym rozrachunku nie zaszkodzę). Nie lubi brania na ręce to nie biorę (no chyba, że już naprawdę muszę). Nie lubi ubierania szelek - nie ubieram. Nawet nie próbuję już uczyć ją aportowania. Wydaje mi się, że ona jest szczęśliwsza jak nic nie musi. I stała się bardziej chętna do kontaktów ze mną. Jest też jakby grzeczniejsza i bardziej wyciszona. Ubolewam jednak, że Ściemka uważa, że suchej karmy też nie musi. No ale cóż...zawsze trochę zeżre. Tylko czy mi na jakąś karlicę nie wyrośnie...[/quote] Mutancik tak Ale mutancik wielorasowy. U nas spartolenie sterylki polegało na podwiązaniu jajowodów nicią która się wchłonęła po paru miesiącach...... Nastąpiły cieczki jedna po drugiej..... A potem druga sterylizacja i niespodzianka w zeszłym roku na USG wyszły sobie jajniki ......- pewnie odrosły...... Sterylizacja w ciąży czyli aborcyjna jest bardziej zagrożona krwotokiem niż sterylizacja w ciszy hormonalnej tak samo sterylizacja podczas rui i cieczki niesie za sobą ryzyko krwotoku ..... Quote
agata-air Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 u mnie kotka je tylko purine- reszty nie lubi i nie zje poprostu, kocur nr.1 zje wszysko;p Kocur nr.2 (ma 2-3 miesiace) nie chciał jeść nic- ani kurczaczek gotowany, ani saszetka ani szyneczka tylko mleko zageszczone (ostatecznie)- 3 razy wyladowal pod kroplówką (od mleka na dodatek dostał rozwolnienia). najpierw myślałam, że on nie potrafi jeść- a więc smok i butla ale nic z tego. tak było przez ponad tydzień. Nagle wszytsko ucichło i teraz chce jesc co 5 min tylko i wyłącznie RC dla kociąt. Co do jakości karmy- nie widziałam lepiej utrzymanego kota, z super sierścia i z waga w sam raz na dodatke 15 letniego niż ma moja bliska kolezanka- chlopczyk je karmy z biedronki itp. Moje nie dosc, że za taką karme mnie obfuchają to raz jak nic innego nie zdążyłam kupić a to odrazu kotka żygańsko i pretęsje rozpoczeła. Quote
neko Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 Agata, dla Ściemki na początku kupiłam babycat RC i jadała. Potem, jak zaczęła dostawać saszetki to babycatem wzgardziła. Skończyła 4 mis. to kupiłam jej 4 kg RC kitten. Od czasu do czasu zeżre. Mieszam jej z resztką wcześniej zakupionego babycata i żre, ale już się jej jakby babycat znudził i czasem potrafi mi kilka ziarenek tego babycata zostawić. Jestem gospodarska, więc mi tę resztkę (coś ok. pół kilo) babycata szkoda zostawić, żeby zwietrzała, a jednocześnie wiem, że ona i tak woli kittena. Jeżeli Twój kot by na tę resztkę reflektował, to wyślij mi proszę na priv swój adres, a ja Ci wyślę. Inaczej u mnie się zepsuje. Quote
agata-air Posted January 1, 2008 Posted January 1, 2008 :D mój rudzik reflektuje (zabrałam go ze schronu dwa tygodnie temu). adres zaraz Ci wyśle. Daj małej swobodę wyboru, jej organizm jest mądry wybiera to czego potrzebuje- ja jestem za tą zasadą oczywiście w ramach rozsądku:) wkoncu organizm mojego majkiego twierdził, ze jeść nie trzeba Quote
neko Posted January 2, 2008 Posted January 2, 2008 Mam nadzieję, że będzie rudzikowi smakować:-) Właśnie wysłałam najzwyklejszą przesyłką. Mam nadzieję, że na poczcie nie podpieprzą. Dołączyłam też jedną karmę z Rossmana, którą moja wybrednica chętnie pożera. W Rossmanie można kupić takie w wielu smakach za 0,99 zł./szt. Moja Ściemka robi się coraz grzeczniejsza. Już nie szaleje tak jak kiedyś. I przestała gryźć mnie w nocy. Obudziłam się dzisiaj nad ranem. Leżała naprzeciwko mojej twarzy, a swoją łapkę miała opartą na mojej ręce. Ruszyłam rękę. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. A potem pięknie zamruczała. Ubóstwiam tę kocinkę:-) Quote
agata-air Posted January 2, 2008 Posted January 2, 2008 dziękuję neko:) ściemka kot z charakterem, ale koty z charakterem są najlepsze. zawsze doceniam jak moja cholera do mnie przyjdzie, a jak już postanowi ze mną spać i jeszcze zagruczy to już rozpływam się z radości Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.