Jump to content
Dogomania

dubel


maxishine.

Recommended Posts

Figa z tego co czytam ma swój punkt widzenia i nie jest maślaną bułeczką, więc praca praca praca i jeszcze raz praca.
A na przykładzie moich psów wiem że np Amor po opieprzu brał się za zadanie i nagle odkrywał że to całkiem fajne i chciał coś robić, a z kolei Waldek jest taki że jak mu tylko powiem że nie o to mi chodziło to on już nie chce, bo on chciał czerpać frajdę, a ja go zmuszam i jestem niezadowolona to on nie będzie... I im bardziej ja chcę tym bardziej on nie:shake:
Trzeba czasem zluzować z oczekiwaniami i iść malutkimi kroczkami., szczególnie że chyba suka nie miała od początku treningu agitity i posłuszeństwa??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']A na przykładzie moich psów wiem że np Amor po opieprzu brał się za zadanie i nagle odkrywał że to całkiem fajne i chciał coś robić[/QUOTE]
To u mnie tak jest. Jestem wyrodną "mamą" i często ćwiczę z nim skupienie w lesie, gdzie zawsze mi się zawęszał "bo siki, bo pies, bo zwierzyna". Sprawa jest prosta - jest zadanie, musi je wykonać i dopiero jak powiem, że może sobie iść to idzie. Dzisiaj np. wysłałam go z aportem do mojej mamy, która szła sobie jakieś 30m z przodu (tak, zawsze zostaję tak z tyłu :diabloti:). Wziął sobie od serducha zadanie, biegł dzielnie, ale mniej więcej w połowie wyniuchał coś i piłkę wypuścił. "NIE" otrzeźwiło mu umysł, pobrał piłę i dokończył zadanie. Super pochwała, hasło "biegaj" i wszyscy zadowoleni :evil_lol: Nie wiem czy on tego po prostu nie traktuje jako przymusu, bo ma tak od początku wpajane? Nie jest po tym wycofany, po prostu "NIE" dla niego oznacza: "nie rób tego, nie wolno ci, przestań".

I fakt - dużo cierpliwości. Czasami na filmie widać było, że Ci jej brak ;). Nie mówię, że ja byłam zawsze cierpliwa. Na początku nerwy mi nieźle puszczały, bo wiedziałam czego się spodziewać po szczeniaku, ale ten czort mnie zupełnie zaskoczył i często byłam bezradna ;). Nauka cierpliwości (a naprawdę, decydując się na whippeta myślałam, że jej pokłady mam wystarczające) zajęła mi bardzo długo i śmiem twierdzić, że to pies więcej mnie nauczył niż ja jego :grins:

Link to comment
Share on other sites

Gezowa, a jak ja krzyknę "nie" Wartkuni to on kończy wogóle wszystko i już nie podejmuje żadnych prób... Wypuści piłkę, nie weźmie jej itd...:placz: Ja z nim muszę wszystko robić debilaście, chwaląc , kochając, niuniając i choćbym chciała jakiejś konsekwencji i postępu to zawsze się czuję jakbym tresowała upośledzonego ślimaka z turbodoładowaniem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yuki_'] Co mam robić w takiej sytuacji? Jak ja znalazłam to karcilam słownie i delikatnie szarpnelam obrożę. Ton oczywiście był surowszy.[/QUOTE]

Akurat karceniem psa kiedy go znajdujesz, nie zdziałasz nic dobrego. Osiągniesz odwrotny skutek. Bo pies znajdując się w końcu skojarzy, że twoje pojawienie się niesie za sobą jakąś przykrą konsekwencję.
To już lepiej chyba ją zapiąć na smycz bez emocji i zainteresowania, albo poprosić o coś bardzo prostego do wykonania np.siad albo łapa.

Dex teraz też przechodzi etap nie słuchania się. Testuje próbuje jak daleko może się posunąć. I teraz ćwiczymy na spacerach pilnowanie się, jeśli się nie przypilnuje to traci mnie z widoku.
Chowam się w sposób kontrolowany, żeby mieć go na oku albo zmieniam kierunek spaceru i wtedy on kiedy już się w końcu obróci czy idę wraca do mnie pędem.

Nie znam waszej historii nie wiem czy masz ją od zawsze czy nie bo nie doczytałam, ale skoro macie takie podstawowe problemy jak uciekanie, to może wróćcie do podstaw.
Może twoje wymagania są za duże. Poza tym trzeba obserwować psa, nie zawsze pies ma ochotę i humory na ćwiczenia i to też trzeba wziąć na klatę :)

[QUOTE][COLOR=#000000]Gezowa, a jak ja krzyknę "nie" Wartkuni to on kończy wogóle wszystko i już nie podejmuje żadnych prób... Wypuści piłkę, nie weźmie jej itd...[/COLOR]:placz:[COLOR=#000000] Ja z nim muszę wszystko robić debilaście, chwaląc , kochając, niuniając i choćbym chciała jakiejś konsekwencji i postępu to zawsze się czuję jakbym tresowała upośledzonego ślimaka z turbodoładowaniem...[/COLOR][/QUOTE]

U nas wszelka surowa konsekwencja kończy się fochem i odmową dalszej współpracy. Też muszę kochając ciuciając i w ogóle oh ah...
Ostatnio ja miałam gorszy czas, byłam zestresowana i nerwowa i poskutkowało to obrazą majestaty i milowym krokiem w tył. Także to nie tylko nasze psy się muszą uczyć, ale też my... cierpliwej konsekwencji :P

Edited by Baski_Kropka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Baski_Kropka']Akurat karceniem psa kiedy go znajdujesz, nie zdziałasz nic dobrego. Osiągniesz odwrotny skutek. Bo pies znajdując się w końcu skojarzy, że twoje pojawienie się niesie za sobą jakąś przykrą konsekwencję.
To już lepiej chyba ją zapiąć na smycz bez emocji i zainteresowania, albo poprosić o coś bardzo prostego do wykonania np.siad albo łapa.

Dex teraz też przechodzi etap nie słuchania się. Testuje próbuje jak daleko może się posunąć. I teraz ćwiczymy na spacerach pilnowanie się, jeśli się nie przypilnuje to traci mnie z widoku.
Chowam się w sposób kontrolowany, żeby mieć go na oku albo zmieniam kierunek spaceru i wtedy on kiedy już się w końcu obróci czy idę wraca do mnie pędem.

Nie znam waszej historii nie wiem czy masz ją od zawsze czy nie bo nie doczytałam, ale skoro macie takie podstawowe problemy jak uciekanie, to może wróćcie do podstaw.
Może twoje wymagania są za duże. Poza tym trzeba obserwować psa, nie zawsze pies ma ochotę i humory na ćwiczenia i to też trzeba wziąć na klatę :)



U nas wszelka surowa konsekwencja kończy się fochem i odmową dalszej współpracy. Też muszę kochając ciuciając i w ogóle oh ah...
Ostatnio ja miałam gorszy czas, byłam zestresowana i nerwowa i poskutkowało to obrazą majestaty i milowym krokiem w tył. Także to nie tylko nasze psy się muszą uczyć, ale też my... cierpliwej konsekwencji :P[/QUOTE]


Właśnie! otóż dobrze to ujęłaś. Nigdy karać, zawsze ciuciać. I ja też zauważam, że wiele zależy od naszego nastroju, który przeklada sie na psa i jego chęć do słuchania sie. Wczoraj i przedwczoraj na spacerze (i pare ostatnich razy ) mialam świetny humor, Tosca słuchala sie idealnie, biegała blisko i w ogole bylam zachwycona. A dziś ja wkurzona, z czarnymi myślami... i Tosca biegala na polu tamgdzie wczoraj daleko, udawala głucha. Przychodziła rzecz jasna ale kiedy ja przestawałam krzyczeć i sie wyciszałam. Ale to juz nie to co ostatnio. Przynajmniej sie wybiegala :evil_lol:

Ale fajne filmiki, sprawna psina :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Wystarczy, że pies postawi łapę za blisko zewnętrznej krawędzi i pojemnik się przekręci i łapa mu zjedzie. A to już nie będzie dla psa przyjemne :shake:[/QUOTE]
Dokładnie. Miałam to pisać ;)
Z deski pies nie zjedzie tak łatwo bo zaczepi pazurami, a tu ma śliską miskę i śliską podłogę i jak straci równowagę to raz że się może zniechęcić, dwa że sobie może coś zrobić. Nawte najzwinniejsze psy mogą sie poślizgnąć i skontuzjować.

Link to comment
Share on other sites

Z tym karceniem to też różnie bywa, mój słucha się jak dostanie porządny opierdziel, kiedy głuchnie na wołanie idzie w długą wystrczy się po agenta przejść, stanowczo i ostro skarcić i piesek chodzi jak w zegarku. Wiadomo wszystko zależy od psa, mi się trafił kundel o niezwykle twardym charakterze, który wszelkie cmokanie i niunianie ma w głębokim poważaniu, traktując jako kretyński hałas, ale za to owczarkowata kundlica o delikatnym charakterze wszelkie przejawy przymusu, twardości odbiera jako coś najgorszego na świecie, zamyka się i jeszcze mniej się słucha. Tak więc, w zależności od psa, na
pewno samo titanie nie jest rozwiązaniem na ten problem, są psy które trzeba po prostu wziąć w obroty, mój nawet po ucieczkach, gdy wracał dostawał burę, a teraz nie kojarzy tego jako złej mnie, a wyznaczeniem granicy, której nie wlno przekraczać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='betty_labrador']Właśnie! otóż dobrze to ujęłaś. Nigdy karać, zawsze ciuciać. I ja też zauważam, że wiele zależy od naszego nastroju, który przeklada sie na psa i jego chęć do słuchania sie. Wczoraj i przedwczoraj na spacerze (i pare ostatnich razy ) mialam świetny humor, Tosca słuchala sie idealnie, biegała blisko i w ogole bylam zachwycona. A dziś ja wkurzona, z czarnymi myślami... i Tosca biegala na polu tamgdzie wczoraj daleko, udawala głucha. Przychodziła rzecz jasna ale kiedy ja przestawałam krzyczeć i sie wyciszałam. Ale to juz nie to co ostatnio. Przynajmniej sie wybiegala :evil_lol:

Ale fajne filmiki, sprawna psina :)[/QUOTE]
Miło, że ktoś to przeczytał :P


[quote name='leónowa']Z tym karceniem to też różnie bywa, mój słucha się jak dostanie porządny opierdziel, kiedy głuchnie na wołanie idzie w długą wystrczy się po agenta przejść, stanowczo i ostro skarcić i piesek chodzi jak w zegarku. Wiadomo wszystko zależy od psa, mi się trafił kundel o niezwykle twardym charakterze, który wszelkie cmokanie i niunianie ma w głębokim poważaniu, traktując jako kretyński hałas, ale za to owczarkowata kundlica o delikatnym charakterze wszelkie przejawy przymusu, twardości odbiera jako coś najgorszego na świecie, zamyka się i jeszcze mniej się słucha. Tak więc, w zależności od psa, na
pewno samo titanie nie jest rozwiązaniem na ten problem, są psy które trzeba po prostu wziąć w obroty, mój nawet po ucieczkach, gdy wracał dostawał burę, a teraz nie kojarzy tego jako złej mnie, a wyznaczeniem granicy, której nie wlno przekraczać.[/QUOTE]

Ja nie uważam, że trzeba tylko ciuciać, trzeba znaleźć odpowiednią metodę dla konkretnego psa. Ale w dalszym ciągu podtrzymują, że goniąc psa i karcąc go kiedy przychodzi do przewodnika, albo kiedy go znajdujemy nie robi nic dobrego.
Pogoń uciekającego psa to świetna zabawa, a karcenie kiedy psa się znajdzie albo kiedy do nas przyjdzie utrwala w nim tylko nawyk nie przychodzenia, bo opiekun jest nie zrównoważony i należy być ostrożnym w kontaktach...
Ale każdy oczywiście robi jak uważa za słuszne i mnie nic do tego :)
Do poprzedniego mojego psa też trzeba było mieć barziej twardą rękę, to był haszczak i czasami potrzebował, żeby sprowadzić go na ziemie, ale i tak stosowałam się do tego co napisałam wyżej :)

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie tak jak napisała Baski.

Ale też zależy co pies w danym momencie robi. Ja też nie tiutam tylko i wyłącznie, bo jak mi pies żre gówno to przybieram inny ton niż jak się bawimy i on nie łapie że np trzeba mi przynieść patyczek a nie wypluwać go kilometr ode mnie...
Myślę że jeśli suka uciekła z toru agility bo nie chciała skakać i tyle to dogonienie jej i złojenie jej skóry raczej dobrego efektu nie przyniesie.
Zresztą ja jestem zwolenniczką tego że jeśli się z psem bawimy to nie należy go do tego przymuszać, a zachęcać tak żeby czerpał frajdę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...