Buńka Posted November 5, 2013 Posted November 5, 2013 Fotki Waldusia i Kiniusi rewelacyjne:loveu: Żadnej nie cytuję bo bym musiała zacytować wszystkie:) Super że między nimi jest taka więź! Oboje widać zadowoleni ze swojego towarzystwa:D Quote
Majkowska Posted November 6, 2013 Author Posted November 6, 2013 bo nikt Waldemara nie odwiedza ;) Zapomnieli o nas ;) Mogę złożyć meldunek na dziś : pogoda straszna, Waldemar załamany i niewyżyty (nie powiem żeby w tym tygodniu sobie pobiegał...), rano zabierał się za mojego buta spacerowego ale obyło się bez strat, ja senna jak cholera, najchętniej bym się położyła ( po raz 3) i przespała...Kinia wprawia się do nosidełka i efekt jest ok - dziś nawet w nim zasnęła :) Jest bardzo spokojna. Właśnie mierzę się do podania jej zupki i boję się że znów zacznie się lament brzuszkowy... Quote
AMIGA Posted November 6, 2013 Posted November 6, 2013 Byłam, byłam, ale jakoś nic mi nie wpadło do głowy co mogłabym napisać. Wciąz ochy i achy na temat zdjęć? To się stanie już monotonne;) Quote
Majkowska Posted November 6, 2013 Author Posted November 6, 2013 Widzę że muszę rzucić jakiś kontrowersyjny temat :diabloti: No to : jak myślicie co zrobi mi teściowa jak wróci z pracy i zastanie taki burdel w domu ? :evil_lol: Biorę się za sprzątanie ;) Quote
*Magda* Posted November 6, 2013 Posted November 6, 2013 A od kiedy przejmujesz się teściową :diabloti: Quote
Pani Profesor Posted November 6, 2013 Posted November 6, 2013 nooo,przez tą pogodę to i Pat niewybiegany, wczoraj królewicz zrobił pierwszą koopę o...3 w nocy :roll: bo taką porę sobie wybrałam na 'wieczorny' spacerek :diabloti: a wcześniej tylko odwiedzał krzaki z miną "jezu, muszę tu wchodzić?" i wychodził smętnie, on akceptuje deszczowo-błotny syf tylko, kiedy chodzi o gonitwę z innym psem :diabloti: Quote
Majkowska Posted November 6, 2013 Author Posted November 6, 2013 Zawsze się nią przejmowałam ;) Przecież to ważna osobistość w moim życiu ;) A tak serio to ostatnio stosunki między nami równają się. Wprawdzie ciągle lubi mi coś dogadać i zaakcentować co robię nie po jej myśli, ale stwierdziłam że nie można psuć sobie stale nerwów na pierdoły. Wczoraj nawet nie przełączyła mi Monka ( jezu jaki piekny był odcinek!) ani Housa... Oglądałyśmy razem ;) Co za postęp ;) Quote
Majkowska Posted November 6, 2013 Author Posted November 6, 2013 [quote name='Pani Profesor']nooo,przez tą pogodę to i Pat niewybiegany, wczoraj królewicz zrobił pierwszą koopę o...3 w nocy :roll: bo taką porę sobie wybrałam na 'wieczorny' spacerek :diabloti: a wcześniej tylko odwiedzał krzaki z miną "jezu, muszę tu wchodzić?" i wychodził smętnie, on akceptuje deszczowo-błotny syf tylko, kiedy chodzi o gonitwę z innym psem :diabloti:[/QUOTE] Zrobię czyn szlachetny na rzecz Twojego pieska i pożyczę wam Warchlemara. To kiedy zabierasz go na spacerek? :diabloti: Quote
Pani Profesor Posted November 6, 2013 Posted November 6, 2013 nie śmiej się, ja lubię pilnować czyjegoś psa :D o ile jest to pies, z którym Pat się dogaduje - mam satysfakcję, że ma co robić i się nie nudzi :cool3: a na spacerze to phi, pożyczysz mi gwizdek, puszczę Waldka w diabły i niech mi tylko się melduje co pół godziny, że nie zwiał :D idziemy jutro na jakiś spacer? Quote
Majkowska Posted November 6, 2013 Author Posted November 6, 2013 Oj ja bym Wartkuni nie dała chyba nikomu. Nawet nie lubię jak moi rodzice go zabierają na spacery. Jestem zbyt wydelikacona na jego punkcie ;) Szczególnie że mało jest osób które sobie z nim poradzą ;) A nawet jak już go ktoś weźmie to się denerwuję że ucieknie, że coś mu się stanie itd. A psa czyjegoś też lubię pilnować, swojego czasu nawet dość aktywnie się tym zajmowałam, wyprowadzałam itd. Właściwie to gdyby nie teściowa (i jej mieszkanie:P) to mogłyby pomieszkiwać i zostawać u mnie różne psy ;) I będą. Tylko się swojej willi dorobię ;) A pogodę załatwisz? Dziś widzę że rozpogadza się nieco właśnie... I bierz pod uwagę że jeśli popołudniu to mała pańcia też musi iść ze swoim pieskiem :oops: Quote
Pani Profesor Posted November 6, 2013 Posted November 6, 2013 jutro mam wolne, może być np. o 12/13? mała Pańcia fajnie, jakby też poszła :D o ile jakimś cudem nie będzie lało, bo ostatnio było obleśnie... ja zaraz zbieram mandżur i idę z Patem, tylko w miarę do cywilizacji, bo zaraz będzie ciemno :D Quote
AMIGA Posted November 6, 2013 Posted November 6, 2013 [quote name='Majkowska'] A psa czyjegoś też lubię pilnować, swojego czasu nawet dość aktywnie się tym zajmowałam, wyprowadzałam itd. Właściwie to gdyby nie teściowa (i jej mieszkanie:P) to mogłyby pomieszkiwać i zostawać u mnie różne psy ;) I będą. Tylko się swojej willi dorobię ;) [/QUOTE] Zgadza się, mogę potwierdzić. Najdłuższe spacery jakie miała moja Amiga to własnie z Majkowską. Wracała przszczęśliwa, a ja ze zdumieniem się dowiadywałam, że Amiga tolerowała koty w domu Majkowskiej. Zastanawiam się, czy na jakimś haju byla, czy pod wpływem hipnozy? Quote
Majkowska Posted November 6, 2013 Author Posted November 6, 2013 Bo Amiga to dobre psisko :) Wcale nie jest taka niedobra jak jej to pańcia zarzuca ;) Szkoda że z Waldemarem jej nie łączy taka fajna relacja jak z Amorkiem - zapewne chodzilibyśmy na jakieś wspólne spacery... Tyle się Amiga z nami nałaziła... Z rozpaczą patrzę na te zdjęcia jak on biegał, skakał i był szczęśliwy... [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/--8HBDQShsfw/S-mgovOrS9I/AAAAAAAAEjc/YebPhYnkVGQ/s576/am%26ami%20046.jpg[/IMG] [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-hiYTcvwfJsQ/S-mgqNKGNTI/AAAAAAAAEjg/Lr5FjBooSac/s576/am%26ami%20047.jpg[/IMG] [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-c4-EP1aTRBQ/TLLI7HBTbhI/AAAAAAAAHAs/0zzKfkmTlFo/s576/am%26ami%20024.jpg[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-U5fW_xi-1oI/TVKdJhVWj5I/AAAAAAAAHxs/iOpV5A1tYzM/s576/amorkowe%20032.jpg[/IMG] [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-fB1ovwoEZVc/T5Qb9DT56FI/AAAAAAAAJRA/aM1RFqL6d0A/s576/Szczawniczka%2C%20pointery%20042.jpg[/IMG] Był takim dobrym towarzyszem... A teraz...go nie ma...:-( Quote
AMIGA Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 Ojeej, łezka mi się w oku zakręciła :-( A co do relacji z Waldemarem, to wcale nie wiemy chyba jakie by ich łączyły relacje, bo chyba ich nie poznałyśmy dotąd. Ale obawiam się, że początki byłyby trudne z racji okropnego szczekania Amigi już z daleka na każdego psa:shake: Quote
Pani Profesor Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 widzę że Amiga podobnie zachowuje się jak mój pies - a powiedz, też robi tak, że pierwszy kontakt z psem = nienawiść, a potem, po zapoznaniu się jest do życia? bo mój właśnie tak robi, a ma coś tam w sobie ze sznupa, może jakieś rady masz dla mnie?:D oduczyłaś jej jakoś tej pseudo-agresji? Quote
Majkowska Posted November 7, 2013 Author Posted November 7, 2013 [quote name='AMIGA']Ojeej, łezka mi się w oku zakręciła :-( A co do relacji z Waldemarem, to wcale nie wiemy chyba jakie by ich łączyły relacje, bo chyba ich nie poznałyśmy dotąd. Ale obawiam się, że początki byłyby trudne z racji okropnego szczekania Amigi już z daleka na każdego psa:shake:[/QUOTE] Im więcej czas płynie tym bardziej uświadamiam sobie że Amorek już nie wróci... No jakże nie wiemy jak one się kiedyś widziały! Byłyśmy z Merlinem na spacerku i Ami też była, przecież nawet Waldemar był u was i tłamsił się radośnie z młodym w klatce!! Ami była wtedy wyraźnie zdegustowana tym czymś co tak radośnie jej podskakiwało przed nosem ;) [quote name='Pani Profesor']widzę że Amiga podobnie zachowuje się jak mój pies - a powiedz, też robi tak, że pierwszy kontakt z psem = nienawiść, a potem, po zapoznaniu się jest do życia? bo mój właśnie tak robi, a ma coś tam w sobie ze sznupa, może jakieś rady masz dla mnie?:D oduczyłaś jej jakoś tej pseudo-agresji?[/QUOTE] A ja zauważyłam że sznaucery ogólnie mają takie coś- na widok psa ujadać, skakać i kłapać zębami. Wygląda to jakby zaraz miały tamtego drugiego psa obedrzeć ze skóry a jak się zbliżą to jest dopiero przyjazne zapoznanie. Obserwowałam Amiśkę i nigdy na spacerach mi się z nikim nie pogryzła. A bywały sytuacje że spotykałyśmy różne psy. Raz doskoczyła do nas beagielka i byłam pewna że będzie z tego dym jakich mało - Ami spojrzała na mnie porozumiewawczo i ...ominęła poskakujacą zjeżoną i warczącą sukę i poszła dalej. Byłam z niej niesamowicie dumna. I generalnie nie omijałam psów z którymi mogłaby się przywitać - i przywitać się umiała, umiała się ładnie bawić w grupie i zachowywać tak jak należy ;) Nawet jak chodziła z Amorem który się musiał na wszystko rzucić to nie dołączała się do ataku - ją dało się opanować i skupić na sobie, w przeciwieństwie do łaciatego. To bardzo dobre psisko ;) Quote
AMIGA Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 [quote name='Pani Profesor']widzę że Amiga podobnie zachowuje się jak mój pies - a powiedz, też robi tak, że pierwszy kontakt z psem = nienawiść, a potem, po zapoznaniu się jest do życia? bo mój właśnie tak robi, a ma coś tam w sobie ze sznupa, może jakieś rady masz dla mnie?:D oduczyłaś jej jakoś tej pseudo-agresji?[/QUOTE] Do oduczania agresji była Majkowska. Przy niej Amiga była jako ten aniołek podobno. Ja niestety mam zakodowane odciąganie psa jak jakiś obcy się do nas zbliża. Mam tak po moim pierwszym psie, który był u mnie 18 lat i od początku do końca był bardzo agresywny do innych psów. On sie regularnie gryzł z psami aż prawie do utraty ucha. [quote name='Majkowska']Im więcej czas płynie tym bardziej uświadamiam sobie że Amorek już nie wróci... No jakże nie wiemy jak one się kiedyś widziały! [B]Byłyśmy z Merlinem na spacerku i Ami też była, przecież nawet Waldemar był u was i tłamsił się radośnie z młodym w klatce!! Ami była wtedy wyraźnie zdegustowana tym czymś co tak radośnie jej podskakiwało przed nosem ;) [/B] A ja zauważyłam że sznaucery ogólnie mają takie coś- na widok psa ujadać, skakać i kłapać zębami. Wygląda to jakby zaraz miały tamtego drugiego psa obedrzeć ze skóry a jak się zbliżą to jest dopiero przyjazne zapoznanie. Obserwowałam Amiśkę i nigdy na spacerach mi się z nikim nie pogryzła. A bywały sytuacje że spotykałyśmy różne psy. Raz doskoczyła do nas beagielka i byłam pewna że będzie z tego dym jakich mało - Ami spojrzała na mnie porozumiewawczo i ...ominęła poskakujacą zjeżoną i warczącą sukę i poszła dalej. Byłam z niej niesamowicie dumna. I generalnie nie omijałam psów z którymi mogłaby się przywitać - i przywitać się umiała, umiała się ładnie bawić w grupie i zachowywać tak jak należy ;) Nawet jak chodziła z Amorem który się musiał na wszystko rzucić to nie dołączała się do ataku - ją dało się opanować i skupić na sobie, w przeciwieństwie do łaciatego. To bardzo dobre psisko ;)[/QUOTE] No faktycznie - widzisz jak mi już pamięć zawodzi. A przy mnie niestety Amiga nie zachowuje się tak grzecznie. Odważałam się pozwolić jej podejść do psa - nawet do dośc wyrośniętego szczeniaka. I na początku Amiga go obwąchiwała, a w pewnym momencie zaczynała się zachowywać agresywnie. Siadała mu na karku, a pies darł się wniebogłosy:-( Quote
Majkowska Posted November 7, 2013 Author Posted November 7, 2013 No bo ja jestem genialnym szkoleniowcem :cool1: Nie pozwalam mówić o Amidze używając słowa agresja! Agresję to miał mój Amor, Amiga ma tylko nadmierne pobudzenie z którym nie wie co zrobić, więc rozładowywuje je tak jak potrafi. Ale ona jest bardzo mądrym psem, chętnym do współpracy i chłonącym to co się od niej oczekuje- więc naprawdę nie taka trudna droga do oduczenia jej niepożądanych zachowań ;) Mogę się wymienić za Waldemara ;) A do wymiany psami już chyba zniechęciłam kolejną osobę - TŻ Pani Profesor. Prowadzenie Waldemara wyraźnie pokazało mu że pointer może i jest miły, ale niekoniecznie łatwy ;) Cóż, mój kochany mały Waldemarek :loveu: Popołudniu odbyłyśmy spacer. Tak szybko jak go zaczęłyśmy tak go skończyłyśmy. Zaczęło się tak że wyszłam z wózkiem i z psem i pognałam w stronę gdzieśmy się umówiły. Waldemar jak tylko stwierdził, że to ten kierunek w którym on chciałby iść , to zaczął gnać jak jedno wielkie nieporozumienie i stracił kontakt ze światem. Rozmówiliśmy się szybko i sprawnie - kantar na ryjek i równanie ;) Doszliśmy cało i zdrowo, ale ledwo weszliśmy w teren i go puściłam to zaczęła się dziać masakra : tysiące bażantów... Waldek wystawiał i zerkał na mnie porozumiewawczo, a z racji że z wózkiem jest ciężko wskoczyć w krzaki i biec do wystawiającego psa znów go zepsułam, bo jak bażant się zrywał to Waldek radośnie za nim pędził... Spotkanie z Patrykiem przebiegło już bez szwanku i warczenia,więc puściłyśmy psy. Waldek prowadził Pata po największych krzaczorach, a co chwila zrywał się bażant. I tu w tym momencie będzie punkt kulminacyjny : Zaczyna lać. Gdybym była sama - spoko niech pies biega, ja się nie roztopię. Ale ponieważ towarzyszy nam Kinga to wypadałoby nie moknąć. Postanawiamy zawracać, a psy jakby wiedziały co jest grane robią rundkę w krzaki. Mija chwila- psów nie ma. Ja nie stresuję się tym aż tak bardzo, ale wiem że właściciele wyprowadzonych w pole przez Waldemara piesków przeżywają zawsze wtedy traumę. Wołamy, raz , drugi trzeci. Po chwili wraca Waldemar. Sam. Patryka nie ma.... Przepadł... Waldemar zgubił znowu kolegę... Już widzę jak rozwieszamy ogłoszenia że zaginął pies i jak ze spuszczonymi głowami wracamy bez niego do domu w ulewę... Znów mój dylemat - w krzaki nie wejdę z wózkiem, więc oni ruszają szukać Pata w krzakach a ja patroluję ścieżkę. Mija czas, a jego nie ma nadal... Czuję wyrzuty sumienia, bo dlaczego zawsze gubią się wszystkie psy tylko nie mój...:diabloti: I nagle na horyzoncie biegnie mistrz spektaklu - zmoknięta szara kura galopuje jak oszalała w moją stronę- Patryk powrócił, zginął a odnalazł się :evil_lol: Zapięłam szybko na smycz, po czym ekipę poszukiwawczą wywołałam z krzaków i oddałam zgubę. Ufff, coś czuję że to ostatni raz kiedy byli puszczeni razem. Potem za karę był powrót na smyczach i tż PP przejął Waldka i próbował na niego podziałać wychowawczo ale Waldemar nie znalazł dla niego czasu:D Wróciliśmy do domu mimo wszystko zadowoleni ;) Quote
Pani Profesor Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 ufff, ja już też wróciłam, TŻ pojechał na zajęcia zadowolony, wcaaaale się nie zniechęcił do Waldka, jest zachwycony :D uwierz, że jak już zgodził się wyleźć na "babski spacer" to musiało mu zależeć na poznaniu Walda :cool3: a że go próbował poprowadzić, to było na pewno "pokażę, że ja umiem panować nad psami, może za mojej kadencji nauczy się nie ciągnąć", a co wyszło - widziałaś :D jak go wziął na ręce to zamarłam, bo mam jakąś nerwicę, że psów się nie podnosi bo gryzą :loveu: (nauczona Patrykiem). a ze spuszczaniem i ucieczkami - wracał z nami do domu luzem, przy nodze :) jak dziś zwiał, to zamarłam i już miałam wizję, że będę go szukać w ulewie do nocy, a on wpadnie gdzieś pod samochód, albo mi go zabiorą zakrzowskie menele i poprowadzi koczowniczy tryb życia... :roll: nigdy jeszcze na tak długo mi nie uciekł, więc zaliczona przygoda:D ale co się nastresowałam, to moje. i śmieszy mnie te Twoje "Waldek nie ma czasu" :D no po prostu kosmos, jak wypatrzył wiewiórkę na drzewie to w ogóle hit, może on faktycznie nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś jest po drugiej stronie smyczy :D no, ale nie chciał pójść z nami do domu... :( Quote
Pani Profesor Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 a Kinia to dziecko idealne, całą wyprawę przespała :loveu: Quote
Majkowska Posted November 7, 2013 Author Posted November 7, 2013 Tak myślę że TŻ bał się nim "rządzić" i nie dziwię się, bo każdy jak pierwszy raz ma w rękach cudzego psa to jest wobec niego delikatny. Bierz tżta z nami na spacery, z przyjemnością odstąpię prowadzenie Waldemara. Szczerze - też się przestraszyłam tak jak i jego bliskich kontaktów z Waldka pyskiem. Wald lubi być noszony - bo przecież to taki mały piesek :D ale jeszcze niedawno gdyby się ktoś nad nim nachylił to by zrobił aferę. Teraz jak widać wydoroślał z czego bardzo się cieszę :) Ale mimo to może faktycznie tżtowi podsuń delikatnie żeby uważał z obcymi psami,bo to tylko psy. Mnie też śmieszy jego brak czasu na pierdoły, choć prawda jest taka że powinnam go krótko za pysk trzymać żeby chodził jak w zegarku a nie olewał wszystko i wszystkich jak do niego się mówi. Ale przecież to moja Wartkunia :loveu: a ja jestem złą pańcią. I mam niewychowanego psa. Waldek zawsze się za mną ogląda- nawet jak idziemy ze znajomymi i oni go prowadzą. Zastanawiam się co by było gdyby go ktoś zabrał ode mnie i zaprowadził w pole. Ale chyba wiem...:roll: Kinia wróciła za to szczęśliwa do domu i narobiła rabanu. Ani spać, ani jeść... Mleka nie chciała, herbaty nie chciła.Deserkiem z marchewki pluła na wszystkie strony, więc zmieniłam na ziemniaki z dynią to kilka razy omal się nie udusiła bo najpierw łapczywie łyknęła a potem próbowała wypluć... Tak więc obiadku dzisiaj nie będzie. A ja chyba zaraziłam się od niej, bo chciałam w kuchni zjeść resztkę frytek i tak się zadławiłam że kaszlałam chyba z pół godziny dusząc się i charcząc... Już mi się któryś raz tak zdarzyło, że aż się ciemno przed oczami mi zrobiło i już mysłalam czy do sąsiada po pomoc nie lecieć...:lol: Quote
Pani Profesor Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 nooo, Kinia była grzeczna na spacerze, więc teraz trzeba sobie odbić, coby się mama nie rozpuściła za mocno :D a wiesz, TŻ pewnie miał podejście na zasadzie 'baba to nie umie psa poprowadzić' aka 'a może wystarczy tylko go skorygować kilka razy', dopiero później mu uświadomiłam, że masz 'psiarskie' podejście i podejrzewam, że wytestowałaś WSZYSTKO co możliwe w kontekście Waldka :cool3: a z tą pewnością siebie do psów TŻ-ta to jest tak, że nigdy go żaden nie ugryzł, wszystkie go generalnie lubią, a i on ma jakieś wyczucie do psów... wszystko na czuja zawsze, nigdy o niczym nie czytał, to ja dopiero wciągnęłam go w kilkerowo-szkoleniowy świat i 'z czym to się je', a wszystkie jego psy chodziły jak w zegarku i umiały sztuczki o jakich mi się nadal nie śni z Patrykiem... a nie bił ich ani nie traktował wyjątkowo ostro, po prostu 'twardo', jeśli się stawiały, np. nieżyjący ast mimo ogromnej agresji do innych psów, czekał na komendę i patrzył na TŻ-ta, czy pozwoli mu pogonić wrednego pieseczka, czy ma siedzieć na dupsku i olać. no, ale z Waldkiem nie poszło tak łatwo :cool3: 'bo on nie ma czasu' na chodzenie na smyczy :D z resztą Waldek jest Twój, a przecież nie będzie Ci jakiś przypadkowy chłop psa ustawiał :diabloti: no, ale uwierz, to były dobre intencje :D a tak poważnie, to myślałam, że łatwiej go utrzymać jednak :razz: a jak rypnął w krzaki to poszłaaaam - jak latawiec :D Quote
Majkowska Posted November 7, 2013 Author Posted November 7, 2013 Wieeem , bo nieraz go dałam jakiemuś facetowi który był pewny że utrzyma go a się przeliczył. Ani siłą ani rozumem go nie idzie. Waldek nie reaguje na szarpnięcia , korekty, kolczatki itd. Nie wolno też do niego za ostro, bo się zwinie i będzie szedł pokulony unikając jak najbardziej kontaktu z "agresorem".Czasem ryknę na niego czy tyrpnę nim i już ogonek w dół i co z tego że idzie grzecznie jak idzie jak na skazanie... Stąd tak jak mówiłam - boję się szkolenia na którym przykleją mu łatkę dominanta i będą płaszczyć do ziemi ile wlezie. A to nie o to chodzi, bo on się sam płaszczy. Chcę szkolenia na którym wyponiewierają mnie :diabloti:bo to ja nie umiem go prowadzić. ;) Quote
AMIGA Posted November 7, 2013 Posted November 7, 2013 Nawet Amiga jak się prowadzący nie spodziewa, a ona zobaczy coś interesującego w oddali, to wyrwie smycz z ręki bez problemów. A co dopiero Walduś Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.