Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ze swojego doświadczenia pamiętam, że od momentu kiedy synowi zaczęlam podawać soczki, czy marchewkę, to skończyły się koszmarne kolki, A piersią karmiłam go do 10 miesięcy, zupką zastępowałam jedno karmienie piersią

Posted

[url]https://lh4.googleusercontent.com/-td1DvKu-oCo/Um5zyOQlZlI/AAAAAAAAPBs/X2Xl_sxD0L4/s512/pointerr%20093.jpg[/url] mordeczka kochana :loveu:

Mój pierwszy pies odszedł ponad 13 lat temu a mi nadal się śni.. Miłość do zwierzaków nigdy nie ustaje, a jeśli traktuje się psa jak swojego przyjaciela to boli niezależnie od upływu czasu :(

Posted

Witamy i u Waldemara :)

psy myśliwskie może i nie mój konik ale kocham w nich ten potencjał :) Po psie widać że coś robi a nie leni się na kanapie marnując energię ;)
moja mama miała seterkę irlandzką w której uwielbiałam właśnie tą energię. Od Waldusia bije wielka miłość:loveu:
Z racji iż Waldek jest niemal biały jak stoicie z alergiami?? coś mu dokucza?
my także będziemy u Was częstymi gośćmi ;) pozdrawiamy

Posted

Witamy witamy :)

oj tak potencjał to on ma :D
Może i wstyd sie przyznać ale Waldek nic wspólnego z kanapami nie ma :lol: Waldek jest typowym psem wyzwolonym, który biega wszędzie, włazi wszędzie, tapla się w cuchnących bajorach i tarza w gnojówie, biega po polach i łąkach gdzie chłonie wiatr. W związku z tym mimo że jest to arystokratyczna rasa to jednak z salonową prezencją ma mało wspólnego :D

U nas z alergiami ok, Waldek jest delikatny żołądkowo, ale nie widzę u niego żadnych alergi - w każdym razie żadnych przewlekłych hec nie ma żeby trzeba było stosować delikatne karmy itd. Jedyne co mu dokucza to chyba jego pani :P

Zapraszamy rzecz jasna ;)

Posted

oj nie bądź taka skromna salonową prezencję to on ma :) pięknie i dostojnie wygląda w dodatku jak zrobi ta swoją tropiącą pozę :)
o mojej nie powiem że wyzwolona ale to nie pies wystawowy i o tłuszczyku i zalegania na kanapie niema mowy ;)
pies aktywny to jest to co cenię u właścicieli bo dla chcącego nic trudnego:diabloti: a jak wyczytałam to jesteś matką malutkiego dziecka i da radę wszystko jakoś pogodzić ;)

Posted

Prezencję powiadasz? ;) Ale zapaszek mu tą prezencję psuje nieco ;P
Apropos to go wykąpać musimy już chyba, bo każdy kto przychodzi to pociąga przy nim z niesmakiem nosem , a od pracy nosem jest przecież Waldek :D

Waldek psem wystawowym tak do końca nie jest,bo nie jeździ. Zresztą często gęsto nie nadaje się zwyczajnie na wystawy przez to bieganie, bo jest zdarty, wypryszczony, poraniony, czerwony na klatce, łysy itd ;)

Ja ogólnie jestem aktywna więc pasuje mi aktywny pies. Amorek chodził jeszcze więcej, to były godziny i całe dnie. Tyle że Amorek nie przepadał za aktywnością. To był kanapowiec z krwi i kości, ale cóż, trafiła mu się taka pańcia to wyjścia nie miał. W każdym razie wiem, ze nie chcę już nigdy dopuścić psa do takiego stanu jak Amor - choc właściwie to upasienie go do takiego potwornego stopnia to głównie zasługa rodziców... Lepszy pies za chudy niż z brzuchem po ziemię. Nie mogę patrzeć na takie parówki co po 10 minutach spacerku ledwo żyją, jest mi ich zwyczajnie szkoda. A psy myśliwskie grube... matulu, widziałam naocznie i znam kilka takich, normalnie bym właścicieli zamknęła, bo psu się aż nogi uginają pod ciężarem jego własnego ciała. Z taką masą bieganie to nawet niebezpieczne...

Da się pogodzić wszytsko. Czasem słyszę (czasem?! Notorycznie!) " a po co wam jeszcze ten pies?", albo żeby się go pozbyć bo nie damy sobie rady. Generalnie uwielbiam ludzi którzy wiedzą doskonale co dzieje się u mnie w domu lepiej niż ja i co ja myślę itd.
Psa wybierałam świadomie i wiem co muszę spełnić. No chyba że chcę go unieszczęśliwić to w zasadzie wcale biegać nie musi, zawsze mogę raz w tygodniu wyjść na 15 minut porzucać mu piłeczkę w parku a potem zamknąć go w domu tłumacząc że mam swoje obowiązki i nie mogę zajmować się psem. Cóż, ja jednak jestem dziwna i mam nastukane w głowie, bo moj pies pobiegać musi codziennie i nie pół godziny, a minimum godzinę a nawet i więcej. I spacer też nie pod blok na siku i do domku, zwykły denny spacer to dla mnie obejście osiedla , czasem przebiegnięcie, z czasem na załatwienie potrzeb, zabawę i trochę szkolenia. I dziecko czy też nie nie koliduje mi w tym, bo tak samo jak muszę je przewinąć te kilka razy dziennie, tak muszę spełnić potrzeby psa. I nie ma odwołania.

Posted

Dokładnie, grunt do dobre podejście. Wszystko da się jakoś pogodzić wystarczy chcieć. Mi też nie raz mówią żebym pozbyła się tego psa bo to, bo tamto, bo za duży, bo to problem, bo przeszkadza, bo drogi itp. itd., ale to głównie rodzina tak pieprzy 3 po 3 ;/ Dziecka może i nie mam, ale zawsze znajdzie sie ktoś kto z igły widły zrobi. Jak się chce to sie czas na wszystko znajdzie. a jak nie, to nie decyduje się na psa i już ;)

Posted

A ja doceniam to, że mam psa i małe dziecko w tym samym czasie ;) Bo chcąc nie chcąc, Theoś jest codziennie na spacerze. Jak jest brzydko, to tylko ma jeden spacer, a z Torą idę na kolejne jak Bogdan jest w domu. A jak jest ładnie to 2-3 spacer dziennie to norma. Przez te 15 miesięcy jakie ma Theodor, to młody nie był na spacerze może z 5-6 dni, bo po prostu pogoda już na to nie pozwalała :shake:

Posted

ooo to ja nieraz słyszę drugi pies?? !!! taki groźny ?? !!! ja zawsze mówię to są moje dzieci i ja wiem co jest najlepsze :diabloti:

co do kąpieli to Ledzia kąpana co 3 dni!! ma grzyba którego niestety nie możemy się pozbyć.

wiem co to biały krótko włosy pies i obdrapane każde miejsce ;) ale na wystawę można się przejechać i sprawdzić chociaż ocenę

Posted

Ludzie wiedzą wszystko najlepiej patrząc z boku- to nic że nie wiedzą jakiej pies rasy ani nawet jak ma na imię, ani nie wiedzą czy dziecko to chłopczyk czy dziewczynka, grunt że wiedzą że za moimi drzwiami dzieje się tragedia bo nie mogę pogodzić posiadania psa i dziecka :evil_lol: A jeśli już chcę komuś rozjaśnić sprawę i zacznę się niewiadomo po co tłumaczyć że dbam i o to i o to, to się zawsze też znajduje stosowny komentarz typu ze porzucam dziecko i zajmuję się psem, lub też że jestem uwiązana dzieckiem i nie zdaję sobie sprawy że mój pies potrzebuje ruchu:roll:

Magda- zazdroszczę Ci tego, bo mnie jest potwornie ciężko zorganizować spacer z psem i dzieckiem ze względu na schody i zapchany korytarz szpejami sąsiada... Nawet tż ostatnio powiedział że jak ma wyjść na spacer z dzieckiem i zabiera się do rozkładania wózka na częsci pierwsze żeby go znieść to już ma dość...

agutka -
Ja się nie przyznaję ale Waldka nie kąpię praktycznie wcale :oops: Wyczesuję go szczotką do masażu i szczotką z włosia ale kąpieli jako takiej nie robimy. Kąpałam go dawniej co weekend jak jeździliśmy na wystawy, a teraz musi mi się dopiero w gnoju wypaprać, albo w czymś co tak łatwo nie zlezie.
Wogóle wyglądem Waldka malo sie przejmuję jako takim, bo uważam że nie jest mi jego wygląd do niczego potrzebny, niech sobie biega psisko i chlaszcze błotem, niech się w trawie tarza jak mu dbrze. Na łóżka i kanapy go nie wpuszczam, a w swojej klatce niech sobie syf robi - jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami odkurzacza i pralki więc jakby co to zawsze legowisko można odświeżyć ;) Jak jest zdrapany i zdarty też paniki nie ma, no chyba że się potarmosi gdzieś w krzakach tak że mu potem coś wyskakuje - a tym się kończą spotkania np z jeżynami które dla niego nie są problemem...- wtedy go smaruję maścią itd.
Na wystawach Waldek bywal i podobał się.Kilka razy stawał na podium na finałach i przerważnie brał rasę. Ma zrobionego Młodzieżowego Championa i byliśmy na etapie dorosłego i reproduktora ( brakuje mu jednej wystawy) ale przerwaliśmy ze względu na narodziny Kingi ;) Mnie to średnio rajcuje , więc póki co nie jeżdzę,zresztą jak zdecyduje się go wkońcu wykastrować to wystawy mowią papa ;) Ten pies jest przede wszystkim dla mnie, jest moim popyrtanym towarzyszem życia :evil_lol: i nie mam wobec niego żadnych oczekiwań, no może poza tym że zmądrzeje ;)


Apropos tematu dziecka to dziś Kinia jadła swoją pierwszą kaszkę :) Podzieliła się ze swoimi przyjaciółmi i w gruncie rzeczy zjadła najmniej - resztę wchłonął śliniaczek , a to co zostało zjadł Walduś :D
Bardzo jej dziękował potem i chciał ją polizać po buźce jak jej się ulało, a Kinia jako że była w trakcie wymachiwania rączkami złapała zupełnie przypadkiem grzechotkę i rąbnęła Waldkowi prosto w pysk. Waldek chyba poczuł się skarcony, bo ze skruszonym wzrokiem poszedł do klatki i tak leżał patrząc pokornie. Śmiesznie to wyglądało, ale on chyba naprawde uznaje ją ponad sobą, bo nawet przez drzwi przed nią nie przejdzie.

Posted

No, ja mam ten komfort, że mieszkamy w domu i wózka nie muszę znosić ;) Spacery to u nas bezproblemowo ;) A zimą będziemy szaleć z sankami, bo za ogrodem mam już pola, więc będziemy wychodzić na spacery tyłami :)

No to Kinia nie długo będzie jadała jak duży dzidziuś :p

Posted

[quote name='Pani Profesor']Majkowska, gdzie żeś polazła, ja akurat mam 2 godzinki wolne na spacer :([/QUOTE]
Jestem w kuchni, tartę robię,także narazie nie idę nigdzie bo muszę zrobić a potem ogarnąć ten armagedon.

Posted

[IMG]http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/12/f3d73e82c28831f0b8d802cdb5afc3fb_original.jpg?1354873126[/IMG]

zawsze jak pada słowo 'tarta' to to sobie przypominam i ryczę ze śmiechu :D
ja robiłam porowo-szynkową ostatnio, obłędna, ale armagedon w kuchni jest :D to czekam na info!

Posted

to ładnie wymiatacie na wystawach , ja kiedyś na pewno chcę w tym temacie wykazać co nieco jak oczywiście pies będzie miał jakiś potencjał ;)
tylko jedna rzecz mnie zastanawia jak bym zniosła spasionego bulka :roll:
Ja za kąpaniem psa też nie jestem , wilka wrzucam raz na pół roku do wanny ponieważ w letnie dni siedzi sobie na ogrodzie i tarza sie po chodniku trawniku itp.. na czas lnienia ma bardzo tłusty jakby łupież i strasznie od niego śmierdzi więc jestem zmuszona przywrócić mu blask ;)

co do dzieci to mądry pies dziecku wszystko wybaczy hi hi

Posted

hehehe ::D świetny komiks.
I mojemu tz jest Tomek to tymbardziej się uśmiałam.
A apropos ostatniego dymku to myśmy też dziś gadali coś na ten kształt:
ja : Tomi, weź mi podaj masła!
on : jakiego masła jak nie mamy ?
ja : no Palmy!
tż: co?
ja: Paaaaalmyyy!
on : ale coooo?
ja: no czyś ty tępy, mówię , Palmy!
on : ale co mamy palić?
....:lol:


Pomógł mi kroić cebulę i gdzieś zaprzepaścił deskę, więc drę się " Toooomek! No pali mi sie wszystko, gdzie jest deska?"
Na to on : w ubikacji, ale spuściłem :D

Tarta mi wyszła ;)

Posted

[quote name='Majkowska']hehehe ::D świetny komiks.
I mojemu tz jest Tomek to tymbardziej się uśmiałam.
A apropos ostatniego dymku to myśmy też dziś gadali coś na ten kształt:
ja : Tomi, weź mi podaj masła!
on : jakiego masła jak nie mamy ?
ja : no Palmy!
tż: co?
ja: Paaaaalmyyy!
on : ale coooo?
ja: no czyś ty tępy, mówię , Palmy!
on : ale co mamy palić?
....:lol:


Pomógł mi kroić cebulę i gdzieś zaprzepaścił deskę, więc drę się " Toooomek! No pali mi sie wszystko, gdzie jest deska?"
Na to on : w ubikacji, ale spuściłem :D

Tarta mi wyszła ;)[/QUOTE]

buhahahahahaha dobre dobre usmialam sie troszku :mdrmed:

Posted

mój tz lubi z ludzi robi idiotów a ja sie nabieram.
przypomniał mi sie nasz dialog jak jechaliśmy do Szczawnicy. Coś dyskutowaliśmy (chyba o pieniądzach jak zazwyczaj :D) i bez przerwy mnie robił w konia (np ja mu tłumaczę przez pół godziny pierdołę, a on udaje że nic nie rozumie, aż przy setnym pytaniu to wychodzi na jaw) i wkońcu mowię "aaaa idżże , nie odzywam się do ciebie bo ze wszystkich chcesz durni zrobić...." i zaczęłam wyglądać przez okno. Strasznie wtedy śniegu napadało i patrzę a tam spod zasp widać kontury samochodów. Nie wytrzymałam i odezwałam się " Tomek! popatrz! Tak te samochody przysypało że ich nie widać!" A on mi na to przemądrzały głosem : " a jednak je zauważyłaś!" :D Pół autokaru z tego lało :D

Posted

Poszłam z Wartkunią się przebiec po osiedlu i idę z nim ładnie przy nodze, a nagle wrzask i dobiega do Waldka niewiadomo skąd od tyłu mały ozdobny piesek i heja mu do gardła. Złapałam krócej bo zajadły jak cholera i przestraszyłam się że Waldek odpowie, a dolatuje baba, łapie pieska wymyśla mu od takich i owakich i do mnie melodyjnym głosem : " no! Dobrze że mu nic nie zrobił!" . No cóż, rzucił się tylko na mojego znienacka żrąc go zajadle i mógł zostać skasowany gdyby Waldek był mniej opanowany, więc mówię " nooo, mój akurat nie zrobiłby mu nic, ale niech pani uważa bo jakby tak doskoczył do innego psa to mógłby źle skończyć...". Na to babka się oburza " no ale ja mówię o pani psie!!! Przecież to duże psy gryzą zawsze małe pieski !!! ile jest pogryzień...!!!"
Padłam, totalnie padłam...
A jeszcze pod domem nie mogłam wejść w bramkę, bo jakis cymbał zaparkował tuż na wejściu...!!! Jakoś się wcisnęłam, przyhaczyłam o siatkę, nie wiem czy dziury sobie nie wydarłam w koszuli...Przypomniało mi to że muszę sobie spisać numer na Straż Miejską, bo jak z wózkiem będę to łagodniejsze to będzie niż wyjęcie ostrego klucza ...
Obok wybudowali w dodatku nowy blok, ciekawe co będzie jak się tam ludzie sprowadzą - chodnika chyba nie starczy...

Posted

niektórzy ludzie są tak idiotycznie głupi że ja się zastanawiam czy czasem nie urwali się z innej planety. Ja się cieszę że mam u siebie fajnych sąsiadow w większości, nikt nie może się nadziwić że Toro jest taki grzeczny (nie reaguje praktycznie na inne psy/koty/ludzi) i nie raz się mnie pytaja jak to zrobiłam :P

Posted

[url]https://lh3.googleusercontent.com/-hQJbd8XnLmc/Um5zdctX04I/AAAAAAAAO-8/tHnzGGcJI1Y/s576/pointerr%20037.jpg[/url]
Ha ha :D Tyłeczek faktycznie apetyczny :D :D :D

Posted

ogarnęły mnie znów wspomnienia...
przeglądałam telefon tż a tam filmik : trzymam kość a Amorek żre ją i warczy patrząc na mnie złowrogo. W pierwszym momencie pomyślałam że dziś by takie coś nie miało miejsca, ale zaraz pomyślałam że jednak zrobiłabym wszystko żeby nawet usłyszeć jeszcze jego warczenie...
A potem jeszcze zaczęłam przeglądać zdjęcia i wspominać i smutno się znów zrobiło...

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-Br2i2yhSlYA/UnAYSmtgk6I/AAAAAAAAPEE/iuwa6vNrXT0/s576/10_2005 084.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-d6seNq_R9IU/UnAXXajWeJI/AAAAAAAAPDc/5BAKyu37_zo/s576/maj2012bystra 065.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-nSebVaVe1e8/UnAXeZEgW5I/AAAAAAAAPDo/KByGEpirt_4/s576/maj2012bystra 690.jpg[/IMG]

na pierwszym zdjęciu Amor był jeszcze całkiem młody, zdrowy, chodził z nami na wycieczki i miał siły jak wół....
Na drugim - już był chory, brzuch był jak balon, zbierała się woda, ciężko było oddychać,źle się czuł...
trzecie - zrobiłam je tydzień przed jego śmiercią....Był już taki słabiutki.... ale wierzyłam że to jeszcze nie teraz.... Dzisiaj jak to wspominam to cieszę się że tyle razy złamałam własne zasady i pozwalałam mu w jego ostatnich miesiącach sypiać w łóżku. Ostatniej nocy też spaliśmy razem, przybiegł do mnie dusząc się i błagając o pomoc, a ja rozłożyłam mu moją poduszkę żeby mu tylko miękko było,żeby mu choć trochę ulżyć, bo inaczej się juz nie dało,a on się wtulił, uspokoił i zasnął. Trzymałam mu rękę na serduszku cały czas słuchając czy bije. Biło nierówno, więc obiecałam mu że jak wrócimy z tydzień do domu to pojedziemy do pani doktor na usg i po lepsze leki... Nie pojechaliśmy, bo on już nie wrócił...

Przepraszam , musiałam napisać...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...