Jump to content
Dogomania

Problem ze spacerkami


Ludi

Recommended Posts

Poradźcie mi coś proszę, bo brakuje pomysłów...
Moja Luna ma niecałe cztery miesiące. Na spacer, owszem, wychodzi, ale tylko po to, żeby się załatwić, po czym... natychmiast zaczyna wściekle szarpać w stronę domu. Nie pomaga niemal nic, szarpie, podskakuje, piszczy, wywija piruety na smyczy, byle iść z nią do domu. Nie dzieje się to zawsze, jednak w dużej większości przypadków... nie chce wyjść dalej, niż na trawnik przed blokiem, a o spacerze do oddalonego o dziesięć minut drogi parku mogę zapomnieć. Naprawdę nie mam już pojęcia, o co jej chodzi :niewiem:
Jak próbowałam z tym walczyć? Zabieram na spacer zabawki, smakołyki, kliker, cały czas skupiam uwagę psa na sobie (poza chwilami, kiedy sobie cośtam węszy), bawię się, wołam, wydaję komendy, częstuję. Kilka razy udało mi się ją w ten sposób wyciągnąć na spacer dłuższy niż piętnaście minut, ale i tak w pewnym momencie zaczynała szarpać w stronę domu.
Dodam, że Luna nie jest strachliwym szczeniakiem. Boi się raptem odkurzacza, na dworze czasami (rzadko) spłoszy widząc coś nowego, ale wtedy czekam, zajmuję ją czymś szybko, i po chwili się uspakaja.
Jaka może być przyczyna i jak z nią pracować? Planowałam w sobotę zabranie jej autobusem do Wrocławia na weekend w ramach nieco bardziej zaawansowanej socjalizacji, ale w tej sytuacji, nie wiem, czy to dobry pomysł.

Link to comment
Share on other sites

a ona wcześniej nie wychodziła?
to duży czy mały szczeniak?

masz jakąś ławkę przed blokiem? miejsce gdzie można usiąść?
jesli tak panicznie nie chce iść dalej -spróbuj usiąść na ławce i daj je spokojnie napatrzyć się/nawąchać otaczającego świata
zamiast ciągnąc ją na spacer -posiedź z nią na zewnątrz -niech patrzy na samochody, dzieci i inne psy
zaobserwuj czy patrzy z ciekawością czy raczej chce się schować

możesz codziennie odrobinę wydłużać spacer

a jak ona odnosi się do innych psów?
jak dawno ją masz?

Link to comment
Share on other sites

Ja założyłbym dwa możliwe powody: pierwszym z nich jest kwestia opuszczenia domu. Coś adekwatnego do syndromu opuszczenia. Przy czym osobiście uważam, że jest to jednak kwestia strachliwości. Szczeniaki są ciekawskie i bardzo chętnie poznają świat. Fakt, że często robią to ostrożnie: zwłaszcza rzeczy głośne, duże, o innej fakturze itd. Natomiast generalnie świat jest dla nich bardzo ciekawym zjawiskiem i niechętnie wracają ze spacerów.
Jeśli chodzi o wyjazd do Wrocławia autobusem: ja zdecydowanie odradzam. To terapia szokowa, która może okazać się zbawienna, ale ryzyko że jeszcze bardziej utrwalisz lęk przed światem powoduje, że to nie jest warte.
Myślę, że najlepsza metoda to wytrwałość i systematyczne zwiększanie dystansu na spacerach nawet po kilkadziesiąt metrów.

Edit: zerknij na to
[url]http://www.wyszkolpsa.pl/szczeniaki-szkolenie/magiczna-12-socjalizacji[/url]
Skrótowo mówiąc: zapewnij jej maksimum doznań. Tylko niekoniecznie zbyt wiele na raz ;)

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi :)
Odpowiem na pytania:
@Carey:
Odkąd jest u mnie, nic jej się na dworze nie stało, w DT, w którym była trzy tygodnie też nie, niestety nie wiadomo, jak było w schronisku...
Samochody ignoruje, naszym nawet chętnie jeździ, a te przejeżdżające obok nie robią na niej wrażenia... psy albo ludzie też w niej ni wzbudzają strachu.
@Patmol:
Na początku marca zachorowała na parwowirozę i walczyła z nią prawie miesiąc, więc przypuszczam, że dopiero u mnie zaczęła wychodzić na prawdziwe spacery... Obecnie waży 5,5 kg (to na nią za mało - ciągle dochodzi do siebie po chorobie), docelowo powinno być około 20. Przy tym jest dosyć wysoka, ma długie łapki.
Faktycznie, spróbuję na spokojnie sobie z nią posiedzieć - chociaż już zatrzymywałam się na trawniku tuż przy domu, tam zostawałyśmy, wszystko sobie oglądała, później wykonywała komendy, które zna, bawiła się ze mną. I było w porządku. Przy próbie odejścia dalej... za nic.
Do innych psów odnosi się bardzo ciekawsko, początkowo nie "zaprzyjaźniałam", bo była przed powtórnymi szczepieniami, więc czasem nawet sobie na nie poszczekiwała z daleka, teraz pozwalam się pobawić z tymi, które sama znam i wiem, że nie są agresywne - bawi się z nimi, bryka, nie boi się.
Jest u mnie od prawie trzech tygodni.
@Faustus:
Dzięki :) Staram się jak mogę, żeby poznała jak najwięcej świata, ale przy tym się nie wystraszyła. Ale, jak powiedziała nasza pani weterynarz, schroniskowy psiak to zawsze "pies po przejściach" - dlatego od początku byłam nastawiona na pracę.

Apogeum tego uciekania do domu osiągnęła wczoraj, ale wytłumaczyłam to sobie faktem, że dostała tabletkę na odrobaczenie - prawdopodobnie bolał ją trochę brzuch. Powiem też, że z okazji wypadania mleczaków jest praktycznie ciągle podenerwowana, chce coś pogryźć, zjeść, szarpać. Nie przechodzi tego zbyt łatwo. Tak się zastanawiam, może to mieć jakiś związek?
Dziwi mnie też okropnie, że to zjawisko jest takie wybiórcze - bo naprawdę, czasem się udaje zabrać ją nawet na łąkę blisko domu, zapiąć na długiej lince i pobiegać, wtedy z kolei do domu... nie chce wracać. Kolokwialnie mówiąc, zgłupiałam już, o co temu mojemu futrzakowi może chodzić. Jak to szczeniak ma masę energii, a jest przecież idealna pogoda, żeby ją wyżyć na dworze...

Edited by Ludi
Link to comment
Share on other sites

Hej, Ludi. Przy okazji innego watku (leki adoptowanego Leonka) poruszylas temat ksiazki. Ja zaproponowalam inna, wedlug mnie bardziej odpowiednia, jesli chodzi o zleknione psiaczki, mianowicie "Moj pies sie nie boi" Nicole Wilde. Polecam i Tobie, wiele na niej skorzystasz.
A napisz prosze, czy rytual wychodzenia na dwor jest zawsze taki sam? Taka sama smycz, obroza itd. Czy inne osoby wychodza z Luna (ja tez mam Lune :) ) i jakie sa wtedy jej reakcje? Czy moze byc to zwiazane z psamie na podworku? Czy jest tam jakis wyjatkowo zlekniony lub agresywny pies?

Natomiast co do doraznego rozwiazania to mam dla Ciebie pewne... Skoro ona tak chetnie jezdzi autem, to przejedzcie z nia kawalek nieopodal domu i robcie spacer powrotny w kierunku domku, zeby poznala te trase, ktora bedziesz chodzic z nia na dluzszy spacer. Co ty na to?

Ach, jeszscze jedna porada. Mozesz sprawdzic jak Luna zachowuje sie, kiedy ja zostawisz za "bezpieczna linia," a sama ja przekroczysz. Mozesz udawac, ze bawisz sie jej ulubiona zabawka, albo rozrzucic wokol siebie jej ulubione smakolyki. Ale chodzi tu przede wszystkim o to, zeby sprawdzic co zrobi, kiedy ty bedziesz troche dalej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ludi'] Apogeum tego uciekania do domu osiągnęła wczoraj, ale wytłumaczyłam to sobie faktem, że dostała tabletkę na odrobaczenie - prawdopodobnie bolał ją trochę brzuch. Powiem też, że z okazji wypadania mleczaków jest praktycznie ciągle podenerwowana, chce coś pogryźć, zjeść, szarpać. Nie przechodzi tego zbyt łatwo. Tak się zastanawiam, może to mieć jakiś związek? [/QUOTE]
Nie, to nie ma z tym zwiazku. Wszystkie szczeniaki przechodza zabkowanie i odrobaczanie, ale mimo na spacerki chodza chetnie.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję, na pewno poczytam - staram się teraz "na nowo" oswoić ze szczeniakiem, w dodatku, ze szczeniakiem schroniskowym, co prawda moja poprzednia psina też była ze schronu, ale kiedy miała te kilka miesięcy, ja miałam kilka lat...
Zawsze wychodzimy tak samo, o podobnych porach, ma jedną obróżkę i smycz. Czasami na spacer zabiera ją moja mama, rzadziej tato, kiedy ja jestem w pracy, cztery godziny dziennie (od jesieni zaczynam na nowo studia, więc będą z nią wychodzić częściej). Na osiedlu mamy sporo psów biegających luzem (takie "psy kochanych pańciów", rano wypuszczone, wieczorem zgarnięte z powrotem... porażka), ale żaden z nich się takimi skrajnymi cechami nie wykazuje. Podobnie te "smyczowe". (Śliczne księżycowe imię ;) U mnie miał być Baldur, ale trafiła się sunia :mdrmed:)
To może faktycznie jest sposób - problem tkwi w tym, że ona w stronę domu szarpie tak bardzo rozpaczliwie, że mogę zapomnieć np. o nauce spokojnego chodzenia na smyczy. To dla mnie ważne, bo 20 kg psa z korzeniami wśród zaprzęgowych... już widzę siebie, jak lecę za smyczą i powiewam na wietrze :grin:
Spróbuję, i napiszę, co się stało. Obstawiam jednak na podstawie obserwacji, że napadnie mnie i zacznie obgryzać.

Link to comment
Share on other sites

Jak waży niecałe 6 kg -to i zanieść ją można w takiej psiej torbie
A potem w parku wypuścić i tam ćwiczyć chodzenie od ławeczki do ławeczki.

Mój pies urodził się w polach i jako maluch trafił do mnie -do centrum miasta.
Przez kilka pierwszych dniach nie mógł załapać dlaczego ja go gdzieś ciągnę i jak to ciągnące od siebie odczepić - a przez ulice musiałam go przenosić.
Aż zobaczył park i łąki -wtedy problemy ze spacerami się skończyły.

Lubił w parku siedzieć i obserwować.

Link to comment
Share on other sites

Do parku idzie się tą samą drogą - a powiem szczerze, że próbowałam już zmieniać trasę, i zawsze było tak samo, co więcej, w innym niż zazwyczaj kierunku za nic nie chciała iść. Próbuję też czasami ją nosić, ale faktycznie, do parku jeszcze jej w ten sposób nie zbierałam.
Wątpię, cz jest jakiś stały "straszak" na dworze, bo na spacerze pół godziny temu przestraszyła się na schodach sąsiadki słusznej postury niosącej w torbie kwiatka. To jest po prostu loteria, czego się wystraszy, bo większości ludzi nie boi się w ogóle. Zatrzymałam się, przeczekałam, pogadałam chwilę z tą sąsiadką, żeby widziała, że ja się jej nie boję... i poszła.

Link to comment
Share on other sites

Udało nam się dzisiaj dotrzeć odp parku - co prawda połowę drogi na rękach, już się obawiałam, że na miejscu postawię ją, a ona zrobi taktyczny odwrót... ale nie! Totalnie się wkręciła w szeleszczące liście, kępy kwiatków, patyczki i nowe zapachy, aż nie chciała wracać :loveu: Mam nadzieję, że to będzie jakiś mały przełom i zacznie chętnie wychodzić.

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że nie powinniście jej ulegać. Na mojego (i wiele innych lękliwych psów) działa nastawienie "nie masz wyboru, musisz się z tym zmierzyć". Każdy pies jest inny, ale może taka metoda podziałałaby na Twoją suczkę? Dokładniej polega to na tym, że chwalę swojego psa za spokój i brak lęku, chodzenie na luźnej smyczy. W momencie, gdy zaczyna się buntować, doprowadzam go do porządku takim bardziej konsekwentnym "nie wolno" i każę mu usiąść. Oprócz tego obserwuję, czy wysyła sygnały uspokajające i także je wysyłam. Gdy on siedzi, najpierw obserwuje, co się wokół niego dzieje. Gdy spojrzy mi w oczy, chwalę go, daję komendę zwalniającą i ciasteczko jako nagrodę za spokój i staram się go zachęcić do dalszego spaceru. Im bardziej się buntuje, tym bardziej pilnuje, by wykonał polecenia, które mu wydaję. Na początku też mieliśmy takie problemy, że nie chciał chodzić, zwłaszcza w obce miejsca. Dość szybko zaczęły pojawiać się efekty. Co prawda jeszcze zdarza mu się zbuntować, ale już łatwiej jest to okiełznać. Oprócz tego polecam Ci tematy "Luna-strachy są już bez szans" w dziale o owczarkach niemieckich i "Który charakter trudniejszy-lękliwy czy dominant" w "Wszystko o psach". Ludzie tam opisują podobne problemy ze swoimi psami i jak sobie z tym radzą. Każdy pies jest inny, ale każdy potrzebuje konsekwencji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ludi']Udało nam się dzisiaj dotrzeć odp parku - co prawda połowę drogi na rękach, już się obawiałam, że na miejscu postawię ją, a ona zrobi taktyczny odwrót... ale nie! Totalnie się wkręciła w szeleszczące liście, kępy kwiatków, patyczki i nowe zapachy, aż nie chciała wracać :loveu: Mam nadzieję, że to będzie jakiś mały przełom i zacznie chętnie wychodzić.[/QUOTE]

spróbuj codziennie do parku (jak się da -to o tej samej godzinie)
najprawdopodobniej z kazdym dniem będzie łatwiej

Link to comment
Share on other sites

byliśmy ostatnio w marcu -w Stołowych (Błędne Skały, Szczeliniec)
a wybieramy się znowu w sobotę w okolice Międzygórza

byliśmy wiosną, latem, jesienią i zimą -
byliśmy (wiele razy) w Karkonoszach, w Izerskich,Stołowych, Sokolich, Sowich i Kaczawskich
z psem można chodzić po polskich i czeskich Sudetach bez problemu

Link to comment
Share on other sites

Dziekuje za info. Dzisiaj poczytam sobie o tym na forum. Nawet nie zagladalam do niego, bo w tamtym roku sprawdzalam przepisy przed urlopem i bylam przekonana, ze w polskich gorach nie sa one przyjazne pieskom :)

Nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo, bo pojechalismy pod namioty do Czech, do krainy co nazywa sie Czeska Szwajcaria. Booooosko! Polecam kazdemu, kto chcialby na luzie spedzic wakacje z psiakiem wsrod malowniczych gor!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patmol']

Można bezpiecznie zostawić namiot? czy nosiliście namioty ze sobą?
[/QUOTE]

Oj, nie..mielismy ogromny namiot, "dwupokojowy" (jeden pokoj dla nas, a drugi dla naszych dwoch kudlatych, choc noce byly takie chlodne, ze Luna spala dwa razy u mnie w nogach w spiworze, hehhe..)
Teraz ide na spacer z moimi kochanymi, ale jesli jestes zainteresowana, to po powrocie odgrzebie wiadomosci (co, gdzie i za ile) i Ci przekaze. Tym bardziej, ze tak nam sie spodobalo, ze w tym roku wybieramy sie znowu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...