Jump to content
Dogomania

Mam kolczatkę, ale waham się jej użyć...


zen1atta

Recommended Posts

[quote name='asiak_kasia']A ja się z tym nie do końca zgodzę. U nas spacer jest wyraźnie podzielony. Jest osobny czas na węszenie, i taki luz zabawowy, czas na potrzeby fizjologiczne, [/QUOTE]
To ciekawe, że się nie zgadzasz ze mną, ale potem piszesz o tym samym... Czyli o tym, że krótka smycz jest na czas ćwiczeń. Tyle tylko, że na moim spacerze ćwiczenia to max 25% czasu przeznaczonego na spacer. Pozostała część spaceru jest dla moich psów czasem na węszenie, fizjologię i zabawę. O proporcjach decydujemy poniekąd wspólnie - ja je po prostu obserwuję ;) i generalnie spacer to nasza wspólna przyjemność.
[quote name='asiak_kasia']ale pozostałą część spaceru to konsekwentnie marsz szybszym krokiem, na "kontakcie" czyli pies idzie przy nodze, co jakiś czas zmieniam kierunek, ot tak, wymuszam na psie "pilnowanie się" nogi, wrzucam komendy. Wtedy pies ma konkretne zadanie, wymagające skupienia, bo nigdy nie wie co mi się "zachce". Zmusza go to do przeniesienia uwagi z "o patrz listek, tam leci listek, i ptaszek i kotek i ludzie i auto i ojejku jejku jej" na mnie, i wymaga tego skupienia ciągle, a nie tylko jak się piesek pojawi.
I w przypadku psa, który się natychmiast pobudza i nie stopniuje ekscytacji to dobra recepta. [/QUOTE]
Ćwiczenia w trakcie spaceru robią psu dobrze na głowę, ale... trzeba pamiętać o zachowaniu zdrowego rozsądku. Bo generalnie praca z człowiekiem może być dla psa czymś wyjątkowo ekscytującym. Mało tego, można niechcący stworzyć "potwora", który jest 90% czasu w trybie pracy. U psów, podobnie jak u ludzi pracoholizm to choroba. I u obu gatunków objawem tej choroby jest... chroniczne zmęczenie i rozdrażnienie (pobudliwość).
No i pozostaje jeszcze druga kwestia - ćwicząc to chodzenie przy nodze w kółko i wciąż, my też siłą rzeczy skupiamy uwagę na psie. I tu dochodzimy do tego, że pies, który ma nadmiar uwagi ze strony właściciela może go mieć w końcu "pod ogonem". No bo ileż można? Powtarzanie w kółko chodzenia na kontakcie nie spowoduje, że inne psy będą mniej ekscytujące.
[quote name='asiak_kasia']
U mojej suki, jest podjaranie na poziomie 1-2 a potem od razu 8-9. Dlatego nie daje jej takiej możliwości i tu najsensowniejsze jest trzymanie psa blisko. .[/QUOTE]
W pracy z takim psem celem powinno być to, żeby podjaranie z poziomu 1-2 przechodziło płynnie w 3-4 i nie przekraczało powiedzmy wartości 5, gdy pies jest jeszcze "kontrolowalny".
Węszenie, eksplorowanie środowiska działa wyciszająco. Nic tak nie uspokaja psa, jak praca nosem. Ale do tego trzeba urozmaicać spacery w sensie trasy i środek miasta nie jest najlepszym miejsce na realizację dobrego spaceru "wąchanego".
Są też ćwiczenia wycisząjące dla psów, można pomóc sobie muzyką (wykorzystać ją do warunkowania relaksacji), zastosować masaż, zapewnić psu dużo aktywności typu żucie, lizanie. Warto zadbać też o to, żeby pies wychodził z domu z ekscytacją na poziomie 1, a nie 7 (czyli sesja relaksacyjna przed wyjściem może okazać się 100 razy lepsza od kolczatki).
[quote name='asiak_kasia']I wyraźne podzielenie psu spaceru. Zrealizuje wszystkie potrzeby, ale na moich warunkach i wtedy kiedy ja mu na to pozwalam. [/QUOTE]
Mam nadzieję, że znasz dobrze wszystkie potrzeby swojego psa.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 90
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='gerta']To ciekawe, że się nie zgadzasz ze mną, ale potem piszesz o tym samym... Czyli o tym, że krótka smycz jest na czas ćwiczeń. Tyle tylko, że na moim spacerze ćwiczenia to max 25% czasu przeznaczonego na spacer. Pozostała część spaceru jest dla moich psów czasem na węszenie, fizjologię i zabawę. O proporcjach decydujemy poniekąd wspólnie - ja je po prostu obserwuję ;) i generalnie spacer to nasza wspólna przyjemność.[/QUOTE]

Nie zgadzam się z tym, że to piesek sobie decyduje co i kiedy. Chodzi mi tu o wyraźne ustalenie granic. Może bardziej obrazowo.
Mamy 45 min spaceru, pierwsze 15 min fizjologia (wiadomo z pełnym pecherzem nie ma co walczyć), potem 15 min "roboty" i nastepne 15 min luzu-mającego na celu wyciszenie psa przed powrotem do domu. Proporcje to sobie każdy ustali sam, w zależności od psa.

[quote name='gerta']Ćwiczenia w trakcie spaceru robią psu dobrze na głowę, ale... trzeba pamiętać o zachowaniu zdrowego rozsądku. Bo generalnie praca z człowiekiem może być dla psa czymś wyjątkowo ekscytującym. Mało tego, można niechcący stworzyć "potwora", który jest 90% czasu w trybie pracy. U psów, podobnie jak u ludzi pracoholizm to choroba. I u obu gatunków objawem tej choroby jest... chroniczne zmęczenie i rozdrażnienie (pobudliwość).
No i pozostaje jeszcze druga kwestia - ćwicząc to chodzenie przy nodze w kółko i wciąż, my też siłą rzeczy skupiamy uwagę na psie. I tu dochodzimy do tego, że pies, który ma nadmiar uwagi ze strony właściciela może go mieć w końcu "pod ogonem". No bo ileż można? Powtarzanie w kółko chodzenia na kontakcie nie spowoduje, że inne psy będą mniej ekscytujące.[/QUOTE]

ale nikt nie mowi o robieniu z psa maszynki do wykonywania komend, a jedynie o kontroli nad psem. Jak dla mnie 2 m luxnej smyczy przy psie, który nie potrafi panować nad poziomem ekscytacji jest błedem. Nie daje możliwości skorygowania zachowania. I tak, owszem, korekta u takiego psa może zdziałać cuda. W przypadku kiedy pies jest 2m przede/za mną to taka korekta jest spóźniona albo niejasna. I skupienie się psa na konkretnym zadaniu daje nam czas na reakcję przed psem. O ile mamy wypracowane skupienie psa. A czy to będzie przyklejenie do nogi, czy jakakolwiek inna komenda to już kwestia osobnicza

[quote name='gerta']W pracy z takim psem celem powinno być to, żeby podjaranie z poziomu 1-2 przechodziło płynnie w 3-4 i nie przekraczało powiedzmy wartości 5, gdy pies jest jeszcze "kontrolowalny".
Węszenie, eksplorowanie środowiska działa wyciszająco. Nic tak nie uspokaja psa, jak praca nosem. Ale do tego trzeba urozmaicać spacery w sensie trasy i [B]środek miasta nie jest najlepszym miejsce na realizację dobrego spaceru "wąchanego".[/B]
Są też ćwiczenia wycisząjące dla psów, można pomóc sobie muzyką (wykorzystać ją do warunkowania relaksacji), zastosować masaż, zapewnić psu dużo aktywności typu żucie, lizanie. Warto zadbać też o to, żeby pies wychodził z domu z ekscytacją na poziomie 1, a nie 7 (czyli sesja relaksacyjna przed wyjściem może okazać się 100 razy lepsza od kolczatki).[/QUOTE]

Tu się akurat zgadzam ;) Ze szczególnym podkreśleniem, że spacer wąchany, czy tropienie średnio można zrealizować w mieście, przy gazyliardzie dodatkowych bodźców w postaci chociazby podbiegających psów. I jako "terapia" na nadmierną ekscytację działa naprawde dobrze.

[quote name='gerta']Mam nadzieję, że znasz dobrze wszystkie potrzeby swojego psa.[/QUOTE]

Wierz mi, bardzo dobrze, i mało tego cały czas poznaję jeszcze lepiej. Przy tym jest to pies totalnie nie z mojej bajki. Nie ten typ charakteru, wiec obydwie się uczymy razem. :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta'](czyli sesja relaksacyjna przed wyjściem może okazać się 100 razy lepsza od kolczatki).[/QUOTE]
wszystko ładnie pięknie, tylko nie zapominaj o tym, że jak ktoś musi być w pracy/szkole na 8 rano to nie będzie się zrywał o 4 rano, zeby wcześniej psu zrobić sesję relaksacyjną. już pomijam to, ze autorka chce użyć kolczatki tylko ze względu na swoją mamę, która może nad psem fizycznie nie zapanować i jest potrzeba rozwiązania problemu na już, a nie małymi kroczkami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']wszystko ładnie pięknie, tylko nie zapominaj o tym, że jak ktoś musi być w pracy/szkole na 8 rano to nie będzie się zrywał o 4 rano, zeby wcześniej psu zrobić sesję relaksacyjną. już pomijam to, ze autorka chce użyć kolczatki tylko ze względu na swoją mamę, która może nad psem fizycznie nie zapanować i jest potrzeba rozwiązania problemu na już, a nie małymi kroczkami.[/QUOTE]
A kto powiedział, że relaksacja ma trwać 4 godziny przed wyjściem na spacer?
Generalnie zajęcia wyciszające można robić o dowolnej porze w formie dłuższej sesji (10-15 minut), a przed spacerem zrobić naprawdę krótkie ćwiczenia (max 2-5 minut). Psy, które regularnie ćwiczą relaksację potrafią naprawdę szybko zejść z wysokiego pobudzenia (im bardziej regularnie prowadzimy trening tym większej nabierają w tym wprawy).
Prosta rzecz, jak siad przed drzwiami może pomóc, pod warunkiem, że osoba wychodząca z psem potrafi zauważyć, w którym momencie z psa "schodzi powietrze". Ale powiem szczerze, że niewiele znam takich osób. Za to sporo takich, które mówią o tym, że siad pod drzwiami nie pomaga ich psom opanować emocji... Ot, po prostu dlatego, że pies siedzi w wysokim pobudzeniu, w środku aż buzuje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']
Prosta rzecz, jak siad przed drzwiami może pomóc, pod warunkiem, że osoba wychodząca z psem potrafi zauważyć, w którym momencie z psa "schodzi powietrze". Ale powiem szczerze, że niewiele znam takich osób. Za to sporo takich, które mówią o tym, że siad pod drzwiami nie pomaga ich psom opanować emocji... Ot, po prostu dlatego, że pies siedzi w wysokim pobudzeniu, w środku aż buzuje.[/QUOTE]
Ok, przed wyjsciem do pracy. A po powrocie? Pies siedzi 9 godzin sam w domu, wiec ekscytuje sie sama obecnoscia ze mna. Cholernie chce sie zalatwic. Ile mam z nim cwiczyc te wyciszenie przed wyjsciem w takiej sytuacji? I czy to przypadkiem nie jest brutalne, kazac psu siedziec, wykonywac cwiczenia, kiedy cholernie cisnie go na pecherz?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zen1atta']Ok, przed wyjsciem do pracy. A po powrocie? Pies siedzi 9 godzin sam w domu, wiec ekscytuje sie sama obecnoscia ze mna. Cholernie chce sie zalatwic. Ile mam z nim cwiczyc te wyciszenie przed wyjsciem w takiej sytuacji? I czy to przypadkiem nie jest brutalne, kazac psu siedziec, wykonywac cwiczenia, kiedy cholernie cisnie go na pecherz?[/QUOTE]
No i masz odpowiedź na własny problem - wychodzisz na spacer z psem, który na wyjściu jest po prostu wystrzelonyw kosmos.
To jak ma iść spokojnie na smyczy?
Pytasz, czy ćwiczenia wyciszające nie są brutalne, a nie zastanawiasz się nad brutalnością KOLCZATKI???
Trzymanie 11 miesięcznego szczeniaka 9 godzin samego w domu to jest dopiero brutalne.
W Szwecji wręcz zakazane prawem - tam pies, nawet dorosły, może zostawać sam max. 8 godzin!

Ja swego czasu korzystałam z usług petsitterki i to było najlepsze dla moich psów w sensie tak fizjologicznym, jak mentalnym.
Teraz radzimy sobie tak, że mąż jeździ do pracy na 7, ja na 9 - dzięki temu on wraca o 16, a moje psy są same 8 godzin.

Ćwiczenia wyciszające, które trwają przed spacerem 2-5 minut faktycznie w temacie sikania robią niewielką różnicę i są znacznie mniej brutalne niż kolczatka.
Czy jak wchodzisz do domu, to witasz się z psem radośnie? Jeśli robisz to przed spacerem, to szkodzisz własnemu psu jeszcze bardziej - powitaniem go nakręcasz. Używanie w tej sytuacji kolczatki jest nie fair - to tak, jakby policja jądąc za Tobą samochodem kazała Ci przyspieszać, a na końcu wlepiła mandat za szybką jazdę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']
Trzymanie 11 miesięcznego szczeniaka 9 godzin samego w domu to jest dopiero brutalne. .[/QUOTE]
dlatego dziewczyna chce nauczyć psa poprawnego zachowania tak, zeby jej mama mogła z nim wychodzić. i tu nie pomoże wyciszanie, co trwa 5 minut tylko konsekwentne pokazanie psu, czego akceptować nie będziemy.

Link to comment
Share on other sites

Beatrix, wyciszenie przed spacerem pomoże - nie rozwiąże problemu, ale ułatwi pracę na spacerze bardzo.
Nie mówiłam, że wystarczy samo krótkie ćwiczenie przed spacerem - nie przekręcaj moich słów.
Konsekwentnie to trzeba temu psu pokazać, że niezależnie od okoliczności trzeba się kontrolować. Przy wyjściu na spacer też.

Link to comment
Share on other sites

wymaganie od psa czegokolwiek na spacerach czy przed spacerem pomoże, niezależnie czy nazwiemy to "wyciszaniem" czy "wykonywaniem komend". ale może się okazać, że to nie jest lek na całe zło i kolczatka będzie potrzebna, tak jak tutaj jest potrzebna na dwa przypadki: inne psy i silne zapachy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']wymaganie od psa czegokolwiek na spacerach czy przed spacerem pomoże, niezależnie czy nazwiemy to "wyciszaniem" czy "wykonywaniem komend". ale może się okazać, że to nie jest lek na całe zło i kolczatka będzie potrzebna, tak jak tutaj jest potrzebna na dwa przypadki: inne psy i silne zapachy.[/QUOTE]
No właśnie nie chodzi o wykonywanie komend, ale o zmniejszenie ekscytacji, opanowanie emocji.
Kolczatka jest potrzebna, jeśli nie zadziałają inne środki.
A tu pies wychodzi nabuzowany na spacer - to raz. Siedzi sam w domu 9 godzin - a jest szczeniakiem, no podrostkiem - to dwa.
Wyeliminujmy te dwa i wtedy popracujmy nad chodzeniem na smyczy. Moim zdaniem na 99% kolczatka się nie przyda.

11 miesięczne psy są dość wrażliwe na bodźce, które mogą przestraszyć. A kolczatka może...

Zamiast mamy proponuję jednak pomoc petsittera - można wybrać opiekuna, który zechce ćwiczyć z psem na spacerach, a z racji doświadczenia lepiej sobie poradzi niż mama... To nie musi być pomoc na zawsze, ale do czasu, gdy młody opanuje swoje emocje. A w ten sposób najszybciej wyeliminujemy trzeci poważny problem - 9 godizn bez sikania w tym wieku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']No właśnie nie chodzi o wykonywanie komend, ale o zmniejszenie ekscytacji, opanowanie emocji.[/QUOTE]
to jak mówię psu waruj i on ma warować w czasie, kiedy ja się ubieram warstwa po warstwie to nie zmniejszenie ekscytacji? bo u mojego tak to właśnie działa. tak samo działa to w drugą stronę, jak zacznę mu titać nad uchem, że pieseczku idziemynaspacerektakidziemynaspacereksuper bla bla bla, to mi psa nakręca jeszcze bardziej.

inne środki, dostępne już nie zadziałały, a działanie jest potrzebne na już, tak żeby mama autorki mogła z psem wychodzić, a nie jakaś obca osoba. zwłaszcza, że problemy nie są z ogólnym chodzeniem na smyczy, tylko z dwoma sytuacjami, gdzie pies ma właściciela w czterech literach i trzeba go sprowadzić z powrotem na ziemię i zaznaczyć obecność człowieka na drugim końcu smyczy.
i nie przesadzaj z tym przestraszeniem psa kolcami, toż to nie ma straszyć tylko sprowadzić psa z powrotem na ziemię i tyle, reszta należy do właścicielki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']No właśnie nie chodzi o wykonywanie komend, ale o zmniejszenie ekscytacji, opanowanie emocji.
Kolczatka jest potrzebna, jeśli nie zadziałają inne środki.
A tu pies wychodzi nabuzowany na spacer - to raz. Siedzi sam w domu 9 godzin - a jest szczeniakiem, no podrostkiem - to dwa.
Wyeliminujmy te dwa i wtedy popracujmy nad chodzeniem na smyczy. Moim zdaniem na 99% kolczatka się nie przyda.
[/QUOTE]
No oczywiscie, masz racje. Rzuce robote i bede przez caly dzien pracowac z psem. Zgadzam sie w 100%, ze kolczatka nie bedzie wtedy potrzebna. Tylko to jest abstrakcyjne podejscie do problemu, bo nijak sie ma do rzeczywistosci. Z psem juz dawno wychodzilaby codziennie sasiadka, bo oferowala pomoc, ale to starsza dama, wiec dla jej i psa bezpieczenstwa dopoki pies nie bedzie chodzil w 99% sytuacji na luznej smyczy, dopoty bedzie siedzial przez 9 godzin w domu (mieszkam sama, psem zajmuje sie moja mama lub kolezanka w weekendy, kiedy jestem na uczelnii). Co do petsittera - biorac pod uwage, ze za spacer zaplace ok. 10-20 zl (zeby sie przynajmniej dojazd zwrocil), to miesiecznie wychodziloby 300-600 zl. Na to mnie po prostu nie stac. Gdyby nie ten fakt, pies juz dawno wychodzilby z taka osoba na spacer. Wbrew Twoim pozorom, mimo uzywania tej strasznej kolczatki, interesuje sie najpierw tymi pozytywniejszymi rozwiazaniami.
Co do powrotu do domu po pracy, ja sie z psem nawet nie witam. Wchodze, robie maly obchod. Sprawdzam czy nic nie jest zdemolowane, czy pies sie nie zalatwil, bo rozumiem, ze 9 godzin to duzo i nie robie psu afery z tego powodu (moze dwa razy w miesiacu musze cos sprzatnac), rzuce neutralna pochwale "dobry pies". Nie zakladam psu kolczatki na spacerze zaraz po pracy, jedynie podpinam drugi koniec smyczy do obrozy, bo po "efekcie" kolczatki pies reaguje podobnie na korrekte na obrozy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zen1atta']No oczywiscie, masz racje. Rzuce robote i bede przez caly dzien pracowac z psem. [/QUOTE]
Przecież większość właścicieli psów pracuje. I duża część z nich mimo to uczy swoje psy bez użycia kolczatki, chodzenia na luźnej smyczy.
[quote name='zen1atta']Z psem juz dawno wychodzilaby codziennie sasiadka, bo oferowala pomoc, ale to starsza dama, wiec dla jej i psa bezpieczenstwa dopoki pies nie bedzie chodzil w 99% sytuacji na luznej smyczy, dopoty bedzie siedzial przez 9 godzin w domu (mieszkam sama, psem zajmuje sie moja mama lub kolezanka w weekendy, kiedy jestem na uczelnii). [/QUOTE]
A próbowałaś wyjść z psem i sąsiadką lub mamą na spacer? U nas było tak, że zanim mój pierwszy pies nauczył się ładnie chodzić na smyczy wychodził czasem z moim Tatą (Tato miał 70 lat i też nie należał do herosów). Zadziwiło mnie to, jak spokojnie przy nim zachowywał się mój pies.
[quote name='zen1atta']Nie zakladam psu kolczatki na spacerze zaraz po pracy, jedynie podpinam drugi koniec smyczy do obrozy, bo po "efekcie" kolczatki pies reaguje podobnie na korrekte na obrozy.[/QUOTE]
Skoro decydujesz się na używanie kolczatki, to Twoja decyzja i Twoja sprawa. Ja nauczyłam moje chodzenia na smyczy bez kolczatki i bez korekty obrożą. Reagują na korektę słowną (nie). I tak uczę psy na moich zajęciach. Nie twierdzę, że się to załatwi w 2 godziny, chociaż gdy prowadzę zajęcia w schronisku zdarza się często, że pies z dobrym wolontariuszem opanowuje tę umiejętność w ciągu 4-5 zajęć (metody te same - czyli pozytywne, tylko warunki trudniejsze, bo psy mają mało spacerów i duży poziom stresu, więc teoretycznie uczą się wolniej niż rozpieszczone psy domowe).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zen1atta']Poprosze - nie czytaj pobieznie, bo nie chce w kolko pisac o tym samym. Nie mam mozliwosci nagradzac psa zabawa z innym psem, poniewaz inny pies sam podbiegnie do mojego - w tym wlasnie problem. Spokojne przywiatanie sie, oczekiwanie na komende po spuszczeniu ze smyczy aby sie pobawic pies mial juz za soba.
[/QUOTE]

no, to musisz być szybsza niż te podbiegające psy i zanim Twój pies podejmie samodzielną decyzję o zerwaniu komendy, to mu na to pozwól. to mniejsza strata, niż gdy zrobi to sam z siebie.

co do użycia kolców, to jestem przekonana, że jeśli ktoś wątpi w jakieś metody, boi się ich bądź po prostu nie umie użyć, to niech tego nie robi, bo nic z tego nie będzie. może potrzebujecie nowego trenera, jeśli obecny niekoniecznie potrafi dostosować szkolenie do warunków, jakie Was otaczają, czyli do podbiegających psów.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...