Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ja nie noszę żadnej biżuterii. Nie znoszę pierścionków i bransoletek. Mam u uchu 1 kolczyk w 3 dziurze. Bo w 2 pozostałych mi się pogubiły kolczyki, a, że mam uczulenie na inne stopy niż srebro, to cały czas nie chce mi się wykosztować i sobie coś kupić :evil_lol:

Jak chce coś założyć, to mam srebrny zegarek :eviltong:

  • Replies 2.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='asiak_kasia']Co do biżuterii to ja mam aż jeden pierscionek-zareczynowy. Założyłam i nie ściągam, bo inne takie pierdólki to mi giną w trybie natychmistowym, tak samo jak zegarki, gumki do włosów, spinki. Borze...jestem bałaganiarą :evil_lol:[/QUOTE]

Jesteś moją krewną :loveu:
Też wszystkie pierdoły gubię :evil_lol:

Posted

Dzien dobry dziubaski :loveu:

ja pracuje, ale w domu, a raczej koło domu, ogrodzenie nam sie troszkę popsuło, i sobie konisie zrobiły wycieczkę krajoznawczą :diabloti: Sąsiad przylatuje " Pani, pani! Konie pani spierd*liły! o Pardom, przy damie mi się wyrwało" :evil_lol: Grzecznie sobie u sąsiada drzewko obgryzały, grzecznie wróciły, a my w ulewie naprawiamy ogrodzenie :multi::loveu: Kocham swoje życie :loveu:

A tak z innej beczki, od czasu jak się wyprowadzilismy na wies, połowa naszych znajomych na się za "lepszych". Nie wiem o co kaman, ale trzeba chyba zweryfikować nasze znajomości, bo zeby grila i imprezkę na powietrzu zrobić, to jestesmy najlepsi, ale zeby pomoc przy robocie, bo wiadomo, ja pomogę, ale jednak co facet, to facet, nie ma nikogo :roll: Szczególnie, że pogoda niezbyt piękna, to wszyscy, dosłowie wszyscy są super ekstra zajęci, i oni mogą, ale to wieczorem na piwko wpaść...

Trochę prrzykre, bo lata jakichś tam przyjaźni okazują się goowno warte, w sytuacji lekko kryzysowej. Pomaga nam syn sąsiada, za flaszkę. Se musiałam ulżyć :roll:

a tak poza tym zrobiłam wczoraj krokiety. jestem miszczynią kuchni :diabloti: wyszły mniam :loveu:

Posted

Taaa skąd to znam. Uważam się za dobrą duszę ogólnie. Z racji tego, że jako nieliczna posiadam w towarzystwie samochód, który mogę brać kiedy chce, a nie kiedy rodzice mi pozwolą ;) stałam się praktycznie taksówką. I jest zupełnie OK, jak ktoś zadzwoni i poprosi, żeby go odebrać skądś tam... Ale już mniej zabawnie się robi, jak te tel. są za często, praktycznie w każdy weekend i o dziwnych porach... Jest też OK, jak ktoś sam zaproponuje, że zapłaci za paliwo. Zawsze odmawiam, ale doceniam, że ktoś w ogóle o tym pomyślał.

Szczególnie znajomi TŻ byli bezczelni, ładowali się w 4 osoby do samochodu, wszyscy po alkoholu i weź ich woź po całym mieście. Zawieź do klubu, odwieź z klubu. Zbuntowałam się. Raz czy drugi im wyraźnie powiedziałam, że zawiozę za pełen zwrot kosztów paliwa. I co? Telefon zaczął milczeć :p Jak idzie zapłacić 20 czy 30 zł to nagle się okazało, że wolą autobus. I bardzo dobrze :p

Dużo zależy od człowieka. Ja mam bardzo mało prawdziwych znajomych, bo niestety fajnych ludzi jest mniej niż tych głupich :eviltong: Ludzie są też krótkowzroczni, bo wychodzę zawsze z założenia, że jak komuś pomogę, to ten ktoś potem pomoże mi. Przynajmniej taką mam nadzieję ;)

Posted

To jest normalne... dlatego ja mam znajomych bardzo mało. Bo jak ktoś chce mnie wykorzystywać to mu grzecznie i kategorycznie odmawiam ;) Mnie w zeszłym roku jak zdałam prawko chcieli wykorzystywać jako kierowcę. Ale jak wiozłam pijane siostrę TZ i jej kumpele i co chwile mnie krytykowały to podziękowałam. Zaraz po zdaniu prawka to było.
Ciągle też mnie ktoś próbuje naciągać na zdjęcia... Weź mi zrób na fcb lub inne tam pierdoły, ale rzadko ktoś zaproponuje, że mi zapłaci... A teraz muszę wysłać obiektyw do serwisu i plecak naprawić :roll:

Posted

No to widzę, że nie tylko ja tak mam. Kurde, ja zawsze wychodzę z założenia, ze jak mogę to pomogę, bo może sama będę kiedyś pomocy potrzebować. Natomiast dać się dymać i to tak bez wazeliny, to ja dziękuję.

Teraz to specjalnie pogody nie ma, ale kilka lat z rzędu jak się w maju robiło cieplutko, to mieliśmy naloty rodziny i znajomych, najczęściej bez zapowiedzi, albo wpadniemy na wieczór i zostawali 2-3-5 dni :roll:
Lubię gości, i ogólnie fajnie obie wypić piwko w altance, no ale kurde bez przesady. A TZ pod tym względem to jeszcze większa dupa wołowa niż ja. Nie umie odmawiać. No i się skończyło to po jednym pamiętnym weekendzie, kiedy impreza się przekształciła w chlanie bez kontroli, wywaliłam za drzwi o 5 rano, i prawdę mówiąc, mało mnie obchodziło jak sobie poradzili z powrotem. 3 szyby zbite, zalany laptop, obrzygana łazienka, i to juz był za dużo. Potem poszła fama jacy jesteśmy wredni i niegościnni. :diabloti: Jak ktoś teraz dzwoni, że wpadnie na weekend, odpowiadam, że spoko, doba hotelowa 100zł bez wyżywienia :evil_lol:

Posted

Oooo grille to też znana sprawa, jedzonko zawsze nasze, czasem ktoś przyniesie kawałek kiełbasy albo 2 piwa ewentualnie flaszkę :p Dla mnie to w ogóle cudownie, bo ja nie pijąca :roll: Na palcach jednej ręki można policzyć tych którzy dzwonią wcześniej i się zapytają czy np. zrobić sałatkę... A zmywanie po imprezie? Raz, jedyny ktoś nam pomógł :p Ja co prawda zawsze mówię, że nie trzeba, ale samo to, że ktoś położy talerze jeden na drugim albo powstawia puste butelki po piwie do skrzynki jest miłe...

[QUOTE]3 szyby zbite, zalany laptop, obrzygana łazienka, i to juz był za dużo.[/QUOTE]
:mdleje:

Posted

aaa to ja mam w takim razie fajnych znajomych :loveu: nawet jak powiedzmy oddaliłam się dosyć mocno od nich jak poznałam Pawła (byłam nim strasznie zajęta) to i tak jak się pokłóciliśmy to zawsze do jednej czy drugiej kumpeli mogłam iść się pożalić....zresztą w odwrotną stronę to samo. Jakiego mega hiper kontaktu nie mamy ze sobą, nie widujemy się codziennie, ale jak coś się dzieje niedobrego to zawsze jesteśmy gotowi aby pomóc. Dzisiaj np jadę do jednej z tych kumpel (ma urodziny a facet ją zostawił 3 dni temu:-() i mimo, że miałam plany z Pawłem na dzisiaj to jadę do niej z resztą ekipy żeby nie siedziała sama i nie płakała ciągle.
A jesli chodzi o imprezy itd to jeśli u nas jest impreza to zawsze każdy z czymś przyjdzie, w sensie alkohol, bo jedzenie zawsze biorę na siebie żeby nie jeździli z tym na to nasze zadupie, to samo w drugą stronę -my jedziemy do kogoś to flacha i popitka,a nie tak na krzywy ryj.
Za to od Pawła strony to sami interesenci są, jak potrzebują kasę pożyczyć to wiedzą gdzie mieszkamy i znają jego nr tel, ale jak ją oddać albo po prostu wpaść czy zadzwonić to już nic nie wiedzą :shake:

Posted

[quote name='Amber']Oooo grille to też znana sprawa, jedzonko zawsze nasze, czasem ktoś przyniesie kawałek kiełbasy albo 2 piwa ewentualnie flaszkę :p Dla mnie to w ogóle cudownie, bo ja nie pijąca :roll: Na palcach jednej ręki można policzyć tych którzy dzwonią wcześniej i się zapytają czy np. zrobić sałatkę... A zmywanie po imprezie? Raz, jedyny ktoś nam pomógł :p Ja co prawda zawsze mówię, że nie trzeba, ale samo to, że ktoś położy talerze jeden na drugim albo powstawia puste butelki po piwie do skrzynki jest miłe...


[/QUOTE]

O to własnie tez chodzi, taki tam banał jak kupienie soku, albo głupiej sałaty i pomidorów. Ja nie umiem do kogos jechac z pustymi rekami, a jak się okazuje, ze z kawy robi się wieczorek, to zawsze zamówimy pizze, albo jakies inne zarcie na wynos. Sama czasami mam tak, że nie bardzo jest co podac wiekszej ilości osób. No ale widocznie myślenie boli :roll:

Posted

Jedynie moja przyjaciółka kochana ZAWSZE przynosiła więcej, sałatkę, jakieś puszki, chleb, raz kupiła 4 sosy grillowe, których potem używaliśmy całe lato... I zawsze pomogła sprzątnąć... Zachowywała się jak gospodarz, nie jak gość. Oczywiście jak kogoś nie znam, albo znam słabo, nie proszę, żeby mi pomagał w kuchni, ale wstąpić do Biedro, po chleb, kiełbasę, jakąś colę, chyba każdy może? :roll:

A już najbardziej kocham, a zdarzyło się to parę razy, że proszę, żeby każdy coś przyniósł, bo nie mam kasy zwyczajnie na urządzanie grilla na 7 osób, to ludzie się zjawiają z 2 bułkami, 1 kiełbasą i piwem - mówiąc, nam to starczy... A potem siedzą głodni i trzeba organizować wyprawę po nowe żarcie. Oczywiście sama też muszę wtedy coś kupić, bo "nie wypada", żeby goście głodni byli + moja robota przy grillu.

A czy sama chodzę do nich na grilla? W ogóle czy mnie zapraszają? A gdzie tam! :p Wygląda na to, że jak ktoś ma miejsce na grilla, to jest bogaty i ma obowiązek wszystkich uszczęśliwiać. Bo skoro zaprosił, to my już nic nie musimy robić. Łaskawi byliśmy, że przyszliśmy w ogóle. A kij wam w oko, nie umiecie się bawić, wasza sprawa ;)

Posted

Ja sobie nie wyobrażam jechać do kogoś na grilla na tzw 'suchy ryj' :shake: Zawsze dzwonie - czy piwko, alko, soczki czy coś do żarcia albo jakieś pierdoły kupić bo może zabraknąć (jak jeździliśmy do znajomych na działkę nad jezioro to wiadomo że trzeba wziąć ze sobą wszystko). Najczęściej my kupowaliśmy wszystko i jechaliśmy a potem zrzuta była bo bez sensu żeby każdy 2,3 kiełbaski czy coś kupował...
Tak samo jak jestem u kogoś to wynoszę po sobie a nawet umyję (zawszę za to opierdziel dostaje :evil_lol:).

Posted

Ej no ale dla mnie to jest normalne. Moja psiapsióla teraz siedzi w holandii, ale zawsze jak wpadała z mężem to albo jakiś placek, albo ciacha, no i zawsze butelka winka dla mnie, a panowie sobie zawsze ustalali albo piwka labo cos mocniejszego, ale to juz się tam dzielili sami. Na tego nieszczesnego gila zawsze przywoziła miecho, albo w ekstremalnych sytuacjach jak nie mieli czasu na zakupy, albo była to spotaniczna akcja to była zrzuta :roll:

Tak samo jak jade do kogos to zawsze się zakrzatne i chociaz pozbieram ze stołu. Mi się to takie logiczne wydaje. I jak widac są normalni ludzie, tylko niektórzy wychodzą chyba z takiego założenia, jak Amber mówiła. Jak s. a zaproszei jako goscie to nic nie musza i wszystko im się nalezy. Szczytem juz jest przyjezdzanie z dzieckiem psem i oczekiwanie, że my się tym zajmiemy, bo w końcu zaproszeni byli, nie?

Także moze by tak Paulinka/nikolka pojezdziły na koniku? A może dla nich cukiereczki/lodzika/ ciasteczko kupić, a to a tamto a siamto... I goscie sobie siedza i się relaksują, a my mamy biegac, a na koniec jeszcze tekstem walną " bo wy tak ciągle latacie, usiadzcie, zero luzu u was..." nosz kuuu...:mdleje:

A tymczasem płot jak nowy :loveu: Nie będzie wycieczek samowolnych. Chociaż marzy mi się postawienie takiego z rur metalowych. Na nasze pastwiska to jakies 60 tys potrzebuje :roll:

Posted

[quote name='asiak_kasia']Szczytem juz jest przyjezdzanie z dzieckiem psem i oczekiwanie, że my się tym zajmiemy, bo w końcu zaproszeni byli, nie?

Także moze by tak Paulinka/nikolka pojezdziły na koniku? A może dla nich cukiereczki/lodzika/ ciasteczko kupić, a to a tamto a siamto... I goscie sobie siedza i się relaksują, a my mamy biegac, a na koniec jeszcze tekstem walną " bo wy tak ciągle latacie, usiadzcie, zero luzu u was..." nosz kuuu...:mdleje:[/QUOTE]

Nie wyobrażam sobie jechać do kogoś z dzieckiem lub psem i go nie pilnować - wstyd by mi było... Ale wiem, że są tacy ludzie bo sąsiadka (młode małżeństwo z rozpieszczonym bachorem zamiast dziecka) co chwila ma gości z innymi bachorami i latają po podwórku i drą ryja. Jak mam otwarte okno to nawet tv i muzykę potrafią zagłuszyć tak się drą... :shake: A zwróć im uwagę to Ci powiedzą, że ciszy nocnej nie ma a to TYLKO dziecko (ma już około 4 lat...) i jak ma się bawić nie krzycząc ... Ostatnio stwierdziłam, że jak chcą robić na złość to zacznę suki wypuszczać i mnie też gówno będzie interesować wszystko i wszyscy w koło...

Posted

A ja wlasnie jestem u TZ i on mi robi obiad a ja siedze na dogo :evil_lol: Ale pojde chyba do niego... Popatrze jak ryz sie gotuje :eviltong:

Posted

Ja to nawet nie wyobrażam sobie iść na grilla z pustymi rękami, jakoś tak mi nie wypada i już :shake: Zawsze musi być jakaś sałatka i do tego mięsko :)

Posted

U nas leje i jest ogólnie ble...zaliczyłam wspaniała glebę, chwilę później TZ leczał z tyłkiem w błocie, bo pieseki moja nie mają hamulca :evil_lol:
I od 2 tygodni nie bylismy na zadnym spacerze :diabloti: Kocham miec dom z ogrodem :loveu:

Posted

[quote name='asiak_kasia']bo pieseki moja nie mają hamulca :evil_lol:
[/QUOTE]

nie tylko Twoje :cool3: moje najlepszą zabawę mają tuż nad wodą i zawsze się dygam, że mnie tam wepchną :evil_lol:

Posted

A ja dziś natknęłam się na miłą niespodziankę.Odwoziłam ostatnio znajomych z imprezy i chcieli zapłacić.Powiedziałam "nie róbcie jaj" i oczywiście kasy nie wzięłam. Dziś jak sprzątałam samochód to znalazłam w samochodzie kasę:cool3:

Posted

[quote name='motyleqq']nie tylko Twoje :cool3: moje najlepszą zabawę mają tuż nad wodą i zawsze się dygam, że mnie tam wepchną :evil_lol:[/QUOTE]

mi moje kochane pieski załatwiły kolano :evil_lol: także wierz mi dopóki nie poczujesz 60kg wbijających Ci się w nogi nie wiesz co to ból :diabloti:

[quote name='Obama']A ja dziś natknęłam się na miłą niespodziankę.Odwoziłam ostatnio znajomych z imprezy i chcieli zapłacić.Powiedziałam "nie róbcie jaj" i oczywiście kasy nie wzięłam. Dziś jak sprzątałam samochód to znalazłam w samochodzie kasę:cool3:[/QUOTE]

Mi kolezanka kiedys kase wsadziła do kieszeni w płaszczu, wywaliłam, razem z papierami i innymi pierdołami z kieszeni :diabloti:


a tymczasem tak cięęęężko pracuje, że znalazłam cuś takiego :evil_lol: miłego ogladania ;)

[url]http://www.dogshaming.com/[/url]

Posted

Gdyby taka strona była 8 lat temu to Kelly była by tam bardzo częstym gościem :loveu::evil_lol:
Aż mi przypomniałaś czasu kiedy to każdy powrót do domu był ekscytujący :diabloti:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...