Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Wigilia, czułe rozmowy o północy... A Spajki dziś, tak przy święcie :-) omal nie przyprawił tymczasowej pani o atak serca :-) Rano wypuściłam psy i poszłam zrobic kawę, wróciły dwa, Spajki nie wrócił. Wyszłam przed dom, wołam, cmokam, gwiżdżę - nic. Zawsze natychmiast przybiega, a tu nic, czyli wyszedł poza ogrodzenie! Jakim cudem?! Wszystko dokładnie sprawdziliśmy i "zapchaliśmy" wszystkie szpary, bo jest malutki i baliśmy się, że może gdzieś sie wcisnąć... Wołam jeszcze raz, właściwie drę się, bo wieje fen (tutejszy odpowiednik halnego w Tatrach) i trzeba przebijac sie przez szum drzew. No, nic. Zwiał. Serce mi przyspiesza (a to niedobrze dla niego, ale w tym momencie moje serce najmniej mnie martwi :-) ), myślę, że jeśli poszedł w strone wsi, to może go zaatakować jakiś pies, jeśli poszedł w stronę gór za jakimś tropem, to może sie zgubić... Pocieszenie marne, ale dobrze, że ma obroże z adresówką! Założyłam mu starą adresówkę Tami, z numerami tel. i adresem, imie sie nie zgadza, ale dane są, tu na wsi ważny jest adres, jak ktoś w okolicy przeczyta, że pies tutejszy, to jest większa szansa, że zadzwoni. Ubieram sie, zakładam traperki, łykam lek na serce, biore klucz, telefon, biorę ze sobą Tami w nadziei, że odnajdzie jego trop, staję i jeszcze raz zastanawiam się, czy mam wszystko, co potrzebne... Smycz dla małego! Biorę smycz i... ... Spajki wbiega do domu. To był mój najdłuższy oddech ulgi od czasu, gdy po latach chorowania na
"nieznaną chorobę" wreszcie lekarz ILADS postawił mi diagnozę i zaordynował leczenie :-D :-D Pomyślałam: ty malutki draniu! ja tu zawału prawie dostałam! a ty gdzie byłes??!! A on kopał. Cały w błocie o kolorze, który rozpoznaję jako pochodzący spod kamiennego murku otaczającego warzywnik... Bardzo zadowolony z siebie wspinał sie na mnie tymi błotnymi łapkami i cieszył, bo przecież mnie długo nie widział :evil_lol: :mad: ...ale oczywiście okazałam wyłącznie radośc i aprobatę, że wrócił, pies na tym etapieaklimatyzacji w nowym miejscu nie może odczuć najmniejszego niezadowolenia opiekuna, gdy do niego przychodzi :lol: Ech, mały łobuziol :loveu: Teraz śpi na sofie brzuszkiem do góry.

  • Replies 311
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='beta ata']Wigilia, czułe rozmowy o północy... A Spajki dziś, tak przy święcie :-) omal nie przyprawił tymczasowej pani o atak serca :-) Rano wypuściłam psy i poszłam zrobic kawę, wróciły dwa, Spajki nie wrócił. Wyszłam przed dom, wołam, cmokam, gwiżdżę - nic. Zawsze natychmiast przybiega, a tu nic, czyli wyszedł poza ogrodzenie! Jakim cudem?! Wszystko dokładnie sprawdziliśmy i "zapchaliśmy" wszystkie szpary, bo jest malutki i baliśmy się, że może gdzieś sie wcisnąć... Wołam jeszcze raz, właściwie drę się, bo wieje fen (tutejszy odpowiednik halnego w Tatrach) i trzeba przebijac sie przez szum drzew. No, nic. Zwiał. Serce mi przyspiesza (a to niedobrze dla niego, ale w tym momencie moje serce najmniej mnie martwi :-) ), myślę, że jeśli poszedł w strone wsi, to może go zaatakować jakiś pies, jeśli poszedł w stronę gór za jakimś tropem, to może sie zgubić... Pocieszenie marne, ale dobrze, że ma obroże z adresówką! Założyłam mu starą adresówkę Tami, z numerami tel. i adresem, imie sie nie zgadza, ale dane są, tu na wsi ważny jest adres, jak ktoś w okolicy przeczyta, że pies tutejszy, to jest większa szansa, że zadzwoni. Ubieram sie, zakładam traperki, łykam lek na serce, biore klucz, telefon, biorę ze sobą Tami w nadziei, że odnajdzie jego trop, staję i jeszcze raz zastanawiam się, czy mam wszystko, co potrzebne... Smycz dla małego! Biorę smycz i... ... Spajki wbiega do domu. To był mój najdłuższy oddech ulgi od czasu, gdy po latach chorowania na
"nieznaną chorobę" wreszcie lekarz ILADS postawił mi diagnozę i zaordynował leczenie :-D :-D Pomyślałam: ty malutki draniu! ja tu zawału prawie dostałam! a ty gdzie byłes??!! A on kopał. Cały w błocie o kolorze, który rozpoznaję jako pochodzący spod kamiennego murku otaczającego warzywnik... Bardzo zadowolony z siebie wspinał sie na mnie tymi błotnymi łapkami i cieszył, bo przecież mnie długo nie widział :evil_lol: :mad: ...ale oczywiście okazałam wyłącznie radośc i aprobatę, że wrócił, pies na tym etapieaklimatyzacji w nowym miejscu nie może odczuć najmniejszego niezadowolenia opiekuna, gdy do niego przychodzi :lol: Ech, mały łobuziol :loveu: Teraz śpi na sofie brzuszkiem do góry.[/QUOTE]

Spajki łobuzie! :mad:

Ale jak tak czytam to mam wrażenie, że one mają u Ciebie raj...
Co nie zmienia faktu, że trochę za nimi tęsknię :evil_lol:

Posted

Robimy, co możemy... ;-) :-D
One początkowo nie mogły sie nacieszyc tym, że w kazdej chwili mogą pobiegac po ogrodzie, teraz juz troche przywykły i aż tak nie rwą sie na dwór, oczywiście bardzo chętnie wychodzą, ale juz bez takiego amoku w oczach :-)

Posted

Podczytuję wątek i kibicuję Spajkiemu od pierwszego dnia, kiedy pojawił się na dogo. A teraz zgrywam wszystkie jego zdjęcia na płytę dla kogoś bardzo w nim zakochanego :)

Posted

Kogos zakochanego? W jakim sensie, w sensie wizualnym czy chęci adopcji? :-) Od razu uprzedzam, że ja oddaje tymczaski tylko do najlepszych domów! :-) Mój tymczasek ma mieć w ds lepiej niz u mnie, inaczej nie ma adopcji... :-) Mój mąż mówi, że to bardzo wyśrubowane kryteria :cool3: :razz: ale jak widać, realne, dotychczasowe tymczaski są w fantastycznych domach i nie zamierzam obniżac pułapu ;-) :-D
Spajcio - Pajcio jest słodką malutką psinką, trudno sie w nim nie zakochać :-) Choć wiem, że Lobaria z pewnością woli patrzeć na Deltę, a zwłaszcza w jej oczy :-) ;-)

Posted

[quote name='beta ata']Kogos zakochanego? W jakim sensie, w sensie wizualnym czy chęci adopcji? :-) Od razu uprzedzam, że ja oddaje tymczaski tylko do najlepszych domów! :-) Mój tymczasek ma mieć w ds lepiej niz u mnie, inaczej nie ma adopcji... :-) Mój mąż mówi, że to bardzo wyśrubowane kryteria :cool3: :razz: ale jak widać, realne, dotychczasowe tymczaski są w fantastycznych domach i nie zamierzam obniżac pułapu ;-) :-D
Spajcio - Pajcio jest słodką malutką psinką, trudno sie w nim nie zakochać :-) Choć wiem, że Lobaria z pewnością woli patrzeć na Deltę, a zwłaszcza w jej oczy :-) ;-)[/QUOTE]

Spajkuniowi po tym co przeszedł należy się najlepszy domek na świecie!!!
Beta ata - wyślę Ci na maila naszą umowę z DS (na zaś).
Gdybyś była tak miła i podała mi adres do wysyłki tgo wyślę Ci naszą umowę z DT - wypełnisz i nam odeślesz, ok? :)

Posted

[quote name='Isiak']Czy Spajki będzie do adopcji? Bo mi powiedziano, że jedzie do DT z opcją DS, jeśli się DT w nim zakocha.[/QUOTE]

O...a o tym to nie słyszałam?
Raczej Delta...
Spajki jak najbardziej do adopcji.

Posted

[quote name='Avilia']O...a o tym to nie słyszałam?
Raczej Delta...
Spajki jak najbardziej do adopcji.[/QUOTE]

No to heca. Bo jeśli domek zostanie zakceptowany, to Spajki pewnie wróci do Pszczyny :)

Posted

I Spajcio i Delcia - oboje - są fantastycznymi psiakami. Nie wiem jednak, czy Delta moze być moim psem, potrzeba wiecej czasu. Ja mam w tej chwili dwa kryteria, obserwuję, czy Delta będzie "siostrą" dla Tami, bo to jest najwazniejsze i jak Delta znosi jazdę samochodem. Jesli chodzi o samochód, to niestety jak dotąd Delcia nie najlepiej sie w nim czuje... Jechaliśmy z nimi autem na spacer i znów wymiotowała. Byc może to ze stresu, może z czasem sie przyzwyczai, gdy przekona się, że wyjazdy samochodem wiązą sie z czymś fajnym i nie bedzie wymiotować. Jeśli po prostu ma chorobe lokomocyjną, to nie może byc moim psem na zawsze, bo ja praktycznie codziennie jeżdżę z psem/psami samochodem. No, może w tej chwili nie, bo choruje i nie pracuję, ale gdy poczuję sie na siłach, to wznawiam działalność swojej mini firmy w branży turystycznej i wtedy codziennie jestem w ruchu, a pies ze mną... Jeśli pies jeżdzi samochodem tylko czasem, to mozna mu podać jakiś lek na podróż, ale przecież nie codziennie. Mój pies musi czuć sie w aucie jak w domu. Tami bardzo lubi jeżdzić, obserwuje drogę, śpi, je, pije w samochodzie, nawet bawi sie zabawką, to jej drugi dom, nawet jak latem samochód stoi na podwórku otwarty, to ona wchodzi i tam sobie śpi :-)
Spajcio też ostatnio wymiotował w samochodzie, może też ze stresu, bo przecież te psiaki zostały wurzucone, może właśnie z auta, no, ale też jest pytanie, czy Pajcio może byc "psem samochodowym"..? Pajciuś jest cudowną przylanką i gdyby tylko emocje miały decydować, to zapewne zostałby u mnie na stałe już dziś, ale nie mozna kierowac sie wyłącznie emocjami, także ze względu na dobro psa. Jeśli codzienna jazda miałaby być dla psa udręką, to nie ma sensu, prawda? Przecież znajdzie sie bardziej odpowiedni dom, gdzie psiak nie musi codziennie jeździć...Jest mnóstwo ludzi, którzy biora psa do samochodu tylko od czasu do czasu i wtedy jakis lek ratuje sytuację.

Posted (edited)

Pajciuś był dziś (wczoraj) u doktora. Szwy po kastracji jeszcze nie wyjęte, bo doktorowi "nie podobały się jeszcze", za parę dni mu wyjmie. Pajcio kompleksowo zaszczepiony i dodatkowo ma przyciete profesjonalnie pazurki. Mam tez tabletki na odrobaczenie.

edit:
a, przypomnialo mi sie, że doktor powiedział, że wszystkie psy w domu powinny byc odrobaczone jednoczesnie, więc powtórzymy u Delty, i podamy jednoczesnie Spajciowi i mojej Tami. I tu jestem winna Fundacji za 1,5 tabletki dla mojej Tami, bo dopierow samochodzie olśnilo mnie, że doktor wpisal sobie wszystko razem.

Edited by beta ata
Posted

Pajcio przegryzł szelki. Przed wyjściem najpierw "ubieram" Tami, a potem na zmiane Delte i Spajcia, tym razem najpierw zalożyłam Pajciowi i zajęłam sie Delcią, gdy ja zakładałam Delcie, on po cichutku majstrował przy swoich. No i po szeleczkach. Oczywiście nie mam żadnych zapasowych, bo takiego potężnego psa nigdy u mnie nie było ;-) Spróbuje to po prostu zszyć. Jużwiem, że Pajciowi trzeba zakładac na końcu i zaraz wychodzić, żeby nie mial czasu na kombinowanie. Na spacerze oczywiście już mu szelki nie przeszkadzają, zapomina o nich :-)

Posted

A to łobuz :mad:

Przy okazji, zajrzyjcie cioteczki do wątku kotki z Zabrza, która żyje pod chmurką: [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/237912-Kotka-w-Zabrzu-pod-chmurk%C4%85-w-ci%C4%85%C5%BCy-potrzebne-na-transport-leczenie-karm%C4%99!!!?p=20199619#post20199619[/url]

Szukamy transportu, gdyż kochana cioteczka Ginn zaoferowała dla kotki dt - pomóżcie!!!

Posted

Pajcio ugryzl dzis mojego ojca w łydkę :-o Niegroźnie, nic wielkiego sie nie stało, ale bardzo mnie zaskoczył. Muszę przyznać, że to moja wina (bo to zawsze jest wina czlowieka w blizszym lub dalszym rozrachunku :roll: ) Ojciec przyjechal i wszedł na podwórko, a psiaki biegały właśnie i dodatkowo była jeszcze sąsiadka z labradorką... Pajcio zobaczywszy "intruza" podbiegł i obszczekiwał, ja byłam pewna, że jak zawsze po krotkiej chwili odpuści, bo dotąd tak bylo. Niestety tym razem zagalopowal się, być może dlatego, że bylo więcej psów, ludzi i więcej zamieszania. Cóż, powinnam przewidzieć, psu nie mozna ufać, zwłaszcza, gdy sie go nie zna jeszcze do konca. No i przede wszystkim byłam za daleko. Pajcio dostał reprymende slowną i widac było, że zrozumiał. Myśle, że to mu wystarczy, bo załapał, że tak nie wolno. Mój tato oczywiście nie miał żalu, tylko był zaskoczony, że bialo-ruda wiewiórka wbiła mu sie w noge :-)
No, teraz juz wiemy, że Pajcio to dzielny pies stróżujący, nieznanych sobie nie wpuści tak łatwo na posesję :evil_lol: :cool3:

Posted

:BIG:

:beerchug:

Wesołego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!
oraz
znośnego poranka 1-go stycznia

:morning:

a wszystkim psiakom świata :dog: życze pociechy z ludzi :Dog_run::bluepaw: :painting:

Posted

Wczoraj była chwila grozy. Pajciowi spuchła moszna i miejsce ze szwami po kastracji. Zrobił sie balon. W trybie pilnym rwałam skarpety na pogotowie weterynaryjne. Do konca nie wiadomo, dlaczego tak napuchł, ale prawdopodobnie dlatego, że te szwy były za głeboko zalożone i gojąc sie blokowały prawidlowy przepływ limfy. Szwy zostały zdjete, niestety to bolało małego, dostał zastrzyki, jeden na "spędzenie" tego obrzęku i antybiotyk o przedłużonym działaniu. Dzis juz jest lepiej , obrzęk jest o polowe mniejszy, ale mam go obserwować i jakby co, jechac z nim do wetów.

Posted

[quote name='beta ata']Wczoraj była chwila grozy. Pajciowi spuchła moszna i miejsce ze szwami po kastracji. Zrobił sie balon. W trybie pilnym rwałam skarpety na pogotowie weterynaryjne. Do konca nie wiadomo, dlaczego tak napuchł, ale prawdopodobnie dlatego, że te szwy były za głeboko zalożone i gojąc sie blokowały prawidlowy przepływ limfy. Szwy zostały zdjete, niestety to bolało małego, dostał zastrzyki, jeden na "spędzenie" tego obrzęku i antybiotyk o przedłużonym działaniu. Dzis juz jest lepiej , obrzęk jest o polowe mniejszy, ale mam go obserwować i jakby co, jechac z nim do wetów.[/QUOTE]

O matko!
Dobrze, że szybciutko zareagowałaś!
Biedny Spajkuś...mam nadzieję, że szybko mu przejdzie!

Posted

Juz jest naprawdę lepiej i Pajcio odzyskal wigor, no, az za bardzo, bo zupełnie nie kojarzy, że nie ma tego nabiału i koniecznie chce z Deltą uprawiac namietny seks :-D Nie przeszkadza mu też, że nie dosięga :-D Jak dobrze, że on zostal odjajczony, bo oszalałabym chyba, gdybym musiała ich upilnować, ja nie nadążam za tym smykiem :-D Jak mu każe przestać, to przestaje, ale za chwile juz znowu jest przy niej i ja męczy, a ona niby chce, ale ogólnie ma go dość.

Posted

[quote name='beta ata']Nazywam go teraz SEXY SIX , bo jest sześciokilowym erotomanem :-)
Ciekawe, kiedy mu ten testosteron wywietrzeje...[/QUOTE]

Aaaaaaaaaaa!!!! Spajki, nie rób wstydu :eviltong:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...