Jump to content
Dogomania

Agresywny sąsiad i takiż pies


Huldra

Recommended Posts

Witam

Forum podczytuję od jakiegoś czasu ale zarejestrowałam się dopiero wczoraj. Wątek umieściłam najpiew w dziale 'spacery' ale to był błąd, bo nie chodzi o to, gdzie z pieskiem wolno, a gdzie nie ;)

Mam problem z sąsiadem i jego psem. Opiszę to możliwie treściwie, chociaż musze ująć kontekst. Z góry przepraszam, jeśli wyjdzie przydługawo.

Od niedawna mieszkam na małym osiedlu (4 bloki) w dużym mieście. Sporo tutaj psów, także tzw. `agresywnych` ale nie przeszkadzają mi, póki chodzą na smyczy i właściciel nad nimi panuje. Jestem miłośniczką psów - mam dwa odratowane pieski (mix whippeta i chorego na serce i stawy ONka, uratowanego jako szczeniaka uśpienia, bo był niewystawowy). Pieski ważą 38 i 34 kg (chory ONek to ten mniejszy, jest b. mały jak na tę rasę ale b. fajny ;-) ).

Pieski chodzą na smyczy. Spuszczam je dopiero za osiedlem, na wybiegu dla psów albo na polach, na które podjeżdżamy samochodem. Są 100% odwoływalne i nieagresywne w stosunku do innych psów (ale i tak zachowuję ostrożność). Są też kastrowane. Generalnie wszyscy je w moim bloku lubią. Interesuję się behawiorystyką i sporo serca włożyłam w wychowanie piesków i uważam, że mogę napisać, że są niekłopotliwe.

Zdarza się, że różne psy rzucają się do moich kiedy przechodzimy pomiędzy budynkami, ale o ile są na smyczy i właściciel potrafi je utrzymać, nie przeszkadza mi to. Moje psy nie odpowiadają agresją, tak są nauczone.

Niestety osiedle ma swój `czarny charakter`, a mianowicie postawnego, łysego i barczystego pana z problemem alkoholowym. Ten pan ma psa rasy cane corso, który non stop chodzi po tym osiedlu bez smyczy. Facio drze mordę na tego psa, żeby siedział przy nodze, ale pies jest agresywny w stosunku do innych psów, a przynajmniej mocno pobudzony i do końca nie wiadomo, kiedy postanowi pana nie posłuchać.

Moje psy nie obroniłyby się - już kiedyś napadł je podobnej postury rotek i źle by się skończyło gdyby nie przytomność umysłu mojego wtedy towarzysza.

Po jakimś tygodniu przemykania chyłkiem pomiedzy blokami i wypatrywania korsiaka, postanowiłam z tym panem porozmawiać. Kiedy znowu go zobaczyłam, powiedziałam mu [U]grzecznie[/U] (nie protekcjonalnie, po prostu grzecznie), że ma bardzo ładnego psa, ale żeby go może trzymał na osiedlu na smyczy, bo dużo psów tu chodzi a poza tym, takie są przepisy. Pan jednak nie zrozumiał, że prawo jest takie samo dla wszystkich, pod moim adresem poleciały takie wyzwiska, że uszy mi zwiędły. Powiedziałam mu, także grzecznie, że jeśli nie załatwimy tego polubownie to będę musiała zadzwonić po Straż Miejską. Usłyszałam, że `mam sobie %%$$$$^^^ dzwonić, byle szybko`.

No to zadzwoniłam. Traf chciał, że akurat przechodził pan listonosz, z którym też jestem w przyjacielskich stosunkach i podał mi adres tego agresywnego jegomościa. Zadzwoniłam, opisałam sytuację i powiedziałam, że nie tyle domagam się wysłania patrolu, co chciałabym,żeby zapisali tę sytuację, bo jeśli się coś w przyszłości wydarzy, to nie chcę, żeby ten gość tłumaczył się, że `a raz się zdarzyło, piesek uciekł na 5 minut` (już kiedyś zaatakował nas taki non stop latający luzem agresor i jego właściciel tak się tłumaczył, chociaż to było kłamstwo).

Pan z SM powiedział, że jeśli mam adres tego gościa, to oni mogą wysłać patrol na rozmowę. Oczywiscie podałam adres nie do końca wierząc, że to zrobią.

Wczoraj ten koleś akurat wysiadał z samochodu jak przechodziłam z psami. Nie dość, że mnie publicznie zwyzywał, to zaczął.... . szczekać i prowokować moje psy! ONek w końcu mu odszczekał ale tylko raz i poszliśmy dalej. Jednak wygląda na to, że ten gość jest nieobliczalny. Imitował odgłosy atakujących bullowatych (ludzie, któzy zajmują się walkami psów tak prowokują agresję u psów, skad to wiem, wyjaśnie przy innej okazji) i w ogóle zachowywał się jakby potrzebował pomocy psychiatrycznej. Jego żona/konkubina stała obok i nic. Mam wrażenie, że on chce sprowokowac mojego ONka do ataku. No i mam pytanie - czy coś z tym mogę zrobić? Publiczne wyzywanie mnie od jeb%%%ch ubeków, k%%%w itp. jakoś przeżyję, niespecjalnie mnie to rusza, ale nie podoba mi się, że gość zwyczajnie straszy moje psy.

Wnioskuję, że patrol z SM jednak złożył mu edukacyjno-kontrolną wizytę :P

Dodam, że nie mam nic do tego psa, po prostu uważam, że prawo jest takie samo dla wszystkich. I uważam, że wymóg prowadzania psów na smyczy zwłaszcza w miejscach uczęszczanych przez dużo ludzi (i innych psów) jest uzasadniony, bo ogranicza liczbę pogryzień pomiędzy psami (a o tych media prawie nie piszą, choć zdarzają się codziennie). Chodzi mi o właściciela. Jedyne, co przychodzi mi do głowy to to, ale nie wiem, jak to udowodnić? Konkubina wyglądała na nieźle zastraszoną, na pewno na jej pomoc liczyć nie mogę, a już widzę, że sytuacja będzie się powtarzać:

[FONT=Arial][B][SIZE=2]Art. 78. [/SIZE][/B][COLOR=#000000]Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne,podlega karze grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany.


Z góry dziękuję tym, którzy przebrnęli przez ten post i za sugestie.[/COLOR][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Ciągle faceta zgłaszaj do SM, poproś też znajomych, rodzine zeby to robili- im więcej zgłoszeń tym lepiej.

Jeśli facet po prostu drze na Ciebie mordę to niestety ale za dużo nie zdziałasz, przynajmniej patrząc od strony praktycznej polskiego prawa- natomiast ja bym zgłaszała z uporem maniaka i na wszelki wypadek kupiła gaz pieprzowy (w żelu/płynie)

Link to comment
Share on other sites

Również nic innego nie przychodzi mi do głowy - strasz faceta SM, policją. Gaz pieprzowy, jak napisała [B]klaki91, [/B]może się przydać.
Też miałam do czynienia z ludźmi, którzy "szczekali" na moje psy :shake:, ale nie wiedziałam, że można zostać za to ukaranym (dzięki [B]Huldra[/B] teraz wiem ;))
A i gratuluję dobrze wychowanych psów :)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli facet jest nieobliczalny i łatwo sie denerwuje to na pewno nie wdawaj się z nim w pyskówki, a już tym bardziej nie mów mu, że jeśli nie przestanie to wezwiesz SM czy policje. Na takich typów działa to jak płachta na byka.

Możesz ukradkiem ponagrywać (telefon kom. na przykład) to w jaki sposób się zachowuje, zawsze to dodatkowy dowód (mocno obciążający) w razie gdyby nie daj Boże coś się stało i pies (lub jego pan) przypuścił atak.

Co do zgłaszania do SM- jeszcze raz podkreślę- namów jak najwięcej osób, może sąsiedzi dadzą się przekonać? dużej ilości zgłoszeń nie będą mogli pozostawić bez echa, moze jak facet oprócz pogadanek będzie musiał zapłacić to w końcu sie nauczy co to smycz i kaganiec, bo o dobrych manierach pewnie już można zapomnieć.

Link to comment
Share on other sites

każdorazowo jak zobaczysz go luzem z psem dzwoń na policję albo sm, oni przyjadą i panu wręczą mandat. za którymś 250złotowym mandatem pan wreszcie znajdzie smycz.
co do drażnienia psa: jeśli ogranicza się tylko do przemocy słownej to to olewaj, chyba ze chcesz mu prywatnie wytoczyć proces.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...