Jump to content
Dogomania

Zawody w Dusznikach... kto jedzie??


komar

Recommended Posts

eehhh.. my mielismy juz dzis tam byc i startowac na srednim, al ej achora jestem i polowa psow porozwalane lapy ma.. ;///

Tadek chce jechac w sobote, ale nie wiem czy ja pojade..

[Komar, psa moge mu dac dla Ciebie.. przepraszam CIe ze tak pozno ale nie wiedzialam co i jak bedzie... ;// ]

Link to comment
Share on other sites

hej... no to już po zawodach... jak przyjechalimsy w piątek wieczorem to trafilismy na "czeski wieczór maszera" na którym było git... czeska kapela grał, czeskie żarcie było, i ogólnie spoko... next day o 10 było otwarcie zawodów w Zieleńcu i z tamtąd pojechalisy do Lasówki na start... trasa tylko 7,5 km ale ciężko było i niestety w penym miejscach musiałem treptać bo błocie i kamieniach... dużo psów sie zrywało z obroży na starcie...

wieczór maszera (tym razem polski) zaczeliśmy ogniskiem i pieczeniem kiełbasek... w schronisku póżniej grał Robert na gitarce i harmonijce superowe piosenki i wszyscy sie dobrze bawili... potem grała kapela RETRO rózne piosenki i tez większość na parkiecie sie bawiła... bar był oblegany, a barmani weseli strasznie... impreza trwała do około 4.00...

next day zawody odwołano, i o 13.00 zrobiono zakończenie i rozdanie nagród... o 11.00 zrobili zawody dla dzieci... BUS wpadł do ropwu i nie mozna było przejechać... wyjmowali go troche czasu... następnie Andrzej Ratymirski zjechał i myslał że sie zmioeści... no i sie dwa zablokowały:-)...

po ogłoszeniu wyników....

Mike 6 miejsce

Grześ 1 miejsce

Ja 4 miejsce...

cieszymy sie że zawody wogle sie odbyły, i była miła atmosfera

najlepszy był wieczór maszera na który sie bawiłem do 3.00...

to tyle co mam do powiedzenia:-)

Link to comment
Share on other sites

Hej!

Na gorszych zawodach, pod względem organizacyjnym jeszcze nie byłam :evil: Co prawda dopiero zaczynamy się ścigać, ale ci co od lat w tym uczestniczą, byli tego samego zdania. Totalny bu... bałagan organizacyjny. Ale po kolei...

Kiedy dojechaliśmy do Dusznik i wreszcie udało nam się znaleźć zjazd do schroniska, okazało się, że nie można dojechać tam samochodem i że dostarczą nas tam łazikami, a samochody mamy zostawić na stake-out'cie parę km poniżej. Nie byliśmy zachwyceni, no ale cóż. Udało nam się jakoś wreszcie dotrzeć do schroniska "Pod Muflonem", kiedy to okazało się, że nie ma dla nas pokoi zarezerwowanych, a nawet zapłaconych już kilka tygodni temu. Nasza wściekłośc była tym większa, że schronisko miało być wyłącznie do dyspozycji uczestników zawodów, ale było tam pełno wycieczek młodzieżowych. Ponad półtorej godziny czekaliśmy na transport powrotny na dół. Po 5 godzinach podróży zarówno my jak i psy mieliśmy dość :evil: Nikt z organizatorów nie zainteresował się naszymi problemami, no ale cóż się dziwić, wieczór czeski był ważniejszy.

Jakoś zabraliśmy się na dół z wszystkimi naszymi tobołami i znaleźliśmy nocleg w "Chemiku" naszczęście załatwiony przez właścicieli schroniska.

Następny dzień miał również obfitować w atrakcje nie mniejsze niż piątkowy wieczór. Zbiórka na Zieleńcu i odprawa weterynaryjna trwająca prawie 3 godziny, potem problem z parkingiem już przy trasie i znowu czekanie, potem bieg na metę oddaloną "nieco" od startu i znowu bieg do samochodów, które stały na środku drogi, blokując siebie na wzajem.

O trasie może poopowiadają wam ci co ją pokonali :) . Jeszcze na starcie psy, zmęczone ciągłym czekaniem i narastającymi emocjami, dostawały kręcka. Nie wiadomo jak, ale uwalniały się z stake-out, były pobudzone do granic wytrzymałości, poprostu przeżywały mękę.

Niedziela - start odwołany (wcale mnie to nie dziwi, słysząc komantarze zawodników na mecie) i zakończenie zawodów trwające 10 min. ale na które czekaliśmy znów ponad 2 godziny.

Zawody wrobione poprostu tylko po to, aby się odbyły. Nie ważne jakim kosztem, po trupach, ale jednak.

Dzwoniliśmy jeszcze w piątek rano, powiedziano nam, że na trasie jest pół metra śniegu. Dobry żart 0X . Podobnie z miejscem w schronisku, też jak idioci kilka razy potwierdzaliśmy rezerwację. Poprostu nas olano i tyle. Liczyły się wyłącznie pieniądze z unii, a psy i zawodnicy byli daleko w tyle :evil:

Link to comment
Share on other sites

Niestety muszę to potwierdzić...

Na warunki pogodowe nikt oczywiście nie ma wpływu, pech to pech, półmetrowe doły z wodą lub błotem, kilkunastometrowe odcinki suchuteńkiej trasy (igliwie i żwir), odcinki gdzie psy zapadały sie w mokrym śniegu po brzuchy a ja po kolana...

SUPER!!!! :D

Ale druga sprawa to organizacja... Ja też znalazłem się w gronie osób, którym dziwnym trafem zniknął pokój w Schronisku... Był zarezerwowany, potem potwierdzony na 100% a potem nagle wyparował....

Jak wspomniała Basia, do schroniska mozna sie było dostac tylko wiekowym Ułazem (swoją droga jazda lepsza niz w kolejce górskiej :lol: ), który musiał obskoczyć wszystkich.

O wieczorze czeskim nawet nie pomyslelismy, nie doczekaliśmy sie tez na transport na wieczór maszera (poszliśmy po prostu na pizze), nie udało nam sie także skorzystać z posiłków za które zapłaciliśmy poprzez wpisowe (poza obiadem w drugi dzień).

Ogólnie nikt nic nie wiedział, większość na hurrra, zakończenie (pomimo, ze drugiego dnia nie było startów) przedłużało się....

Członkowie Amaroku starali sie jak mogli, ale jakoś wszystko się rozłaziło....

Na szczęście jak zwykle spotkanie ze znajomymi i atmosfera była ok. :roll:

Link to comment
Share on other sites

W zasadzie nic mi dodać, wszystko zostało już napisane.

Na takiej trasie zawody nie powinny się odbyć.

Po przejechaniu 100 metrów straciłem nadzieję na utrzymanie wnętrza butów w stanie suchym.

Co jakiś czas na trasie były kałuże bryji śnieżno-błotnej, w której zapadało się po kolana (największa przed samą metą).

Śnieg ubity był tylko na szerokości ok. 1-2 metrów (przez skuter śnieżny), delikatne zboczenie groziło zapadaniem sań, bądź psów.

Trzy odcinki ok. 20-50 metrowe bez śniegu, na których trzeba było przenosić sanie.

W takich warunkach, przy dwójce psów musiałem większość trasy pokonywać biegiem (marszem), ponieważ tak było szybciej.

Z czasu jestem zadowolony, a miejsca innego niż pierwsze mieć nie mogłem :wink: - startowałem sam w D3 (Manu była na liście startowej, ale nie dotarła).

Link to comment
Share on other sites

Ja byłam ???? :o

Napisałam e-maila do nich zaraz na początku pytając się o rózne rzeczy, ale z zatrzeżeniem, że musielibyśmy znaleść jakiegoś psa do pożyczenia... Nawet zgłoszenia nie wysyłałam, tylko to taka korespondencja była.... :o

Potem to się zreszta i tak okazało, ze egzaminy ma Waldek w sobote i tyle, i tak doopa blada... :(

Link to comment
Share on other sites

Obiektywnie patrzac na cala sprawe musze stwierdzic z przykroscia :( ze zawody byly zrobione bardzo na sile.Snieg splynal z miejsca gdzie zawody mialy sie odbyc,wiec organizatorzy w pospiechu szukali w okolicznych lasach trasy gdzie jakies jego resztki lezaly.Ale najbardziej zalamujace bylo to,ze w niedziele zaczal sypac snieg,a dzisiaj pewnie juz jest tam bialo :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...