Jump to content
Dogomania

Przerażony psiak potrzebuje pomocy...


dydelfa

Recommended Posts

Witam wszystkich i proszę o pomoc. Jest na mojej spacerowej trasie pies Ares. Pies ma dom i budę. I to wszystko. Dostaje coś jesc podobno, bo jak mówią właściciele, lubi o jedzenie bić się z jaskółkami, Jest wychudzony (żebra można liczyć z daleka) i przerażony. Na półtorametrowym łańcuchu, w upały bez wody - gar jest, ale zawsze pusty, do góry dnem, buda za mała (pies średniej wielkości w typie onka, ale prawie bez ogonka), z blaszanym dachem, co latem jest tragedią. Bywało,że tonął w bagnie odchodów i błota, teraz jest sucho, więc wygląda to dobrze, To tego bity (zeznania sąsiadów). Pies reaguje na inne psy rzucając się na łańcuchu aż do wyskoku, szarpiąc ciągle swój biedy kark, gdy się do niego odzywam, od razu się kuli - widać do diaska, że człowiek to dla niego gorszy stwór niż inne zwierzę. Pisałam do TOZu-zabranie psa wg nich nie rozwiąże sprawy, bo na jego miejsce pojawi się nowy...może i racja... Ale psa tam nie było z 4 lata, pojawił się 1,5roku temu i jest coraz gorzej- dziczeje na łańcuchu.
Muszę mu jakoś pomóc, nie wiem jak. Boję się, że interwencja policji narobi więcej szkody (pies może "zniknąć"). Prosiłabym o przyjazd i próbę rozmowy, kogoś kto potrafi się tym zająć. NIe mam tyle odwagi, a mój TŻ chybaby mnie zlinczował. NOwa jestem w tej mojej "ŁSI" Czasem zagaduję, ale wszystko zbywane jest uśmiechem i lekceważone kompletnie.
Żeby nie było- jakby się nie poprawiło po wizycie, a udało by się psa jakoś wydostać, zobowiązuję się szukać mu domu i dorzucać do utrzymania, choć mam swojego pożeracza mięsa i nie dużo do kasy mi wpada miesięcznie. Ares jest moim potwornym wyrzutem sumienia- boli mnie codziennie. JEst w tym cierpieniu sam. LEpiej by było, by był dziki i wałęsający się. Schronisko w Białym nie jest najstraszniejsze.
JEśli ktoś by się podjął akcji, mogę pomóc przy jakiś działaniach.Przywieźć zwierzaka, podrzucić do weta, pochodzić po jakiś innych wioskach i uświadamiać , kogo trzeba, podrukować ulotki i poroznosić.
Niestety, ze względów społecznych, finansowych i bezpieczeństwa, wolałabym aby ktoś pomógł mi na moim terenie, a ja zostałabym anonimowa (chociaż to bardzo źle mi brzmi)
Podsumowując, wiem,że Ares to pewnie kolejny wiejski pies, ale przecież zmieniając los psa, nie zmienimy całego świata, ale zmienimy świat dla tego psa- proszę o odzew. Wiem,ze potraficie dużo, robicie czasem i szalone rzeczy, proszę chociaż o odzew.

Link to comment
Share on other sites

Masz rację dydelfo, lepiej jest dla takich psów, gdy są bezdomne, niż z budą i łańcuchem... w takich warunkach. Tak niestety jest na naszej polskiej wsi, że życie psa jest nic nie warte :-( Zwierzoluby (jak my) są traktowane jak margines społeczny. Znam dokładnie to uczucie, gdy pomagasz zwierzętom, a sam jesteś zaszczuty przez społeczeństwo. Mi wczoraj powiedziano, żebym zajęła się swoimi sprawami, a nie bezdomnymi psami i losem "pańskich" chowanych po bestialsku. Nie wiem jak Ci pomóc. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to wysłanie listu do tego pożal się Boże człowieka, w którym zawarte będą obowiązki właściciela wobec psa oraz ewentualne kary za ich nieprzestrzeganie. Nie chodzi mi o anonim z pogróżkami, ale [B]pismo uświadamiające[/B].

Link to comment
Share on other sites

Ja kilka lat temu podobny problem rozwiązałam zawiadamiając policję, bo pies tez wisiał na łańcuchu tak krótkim , że nie mogł nawet na bude wejść. W czasie wiosennych gwałtownych roztopów woda tak gwałtownie podeszła pod bude że pies stał po brzuch w tej wodzie i nie mógł nawet na tę budę wskoczyć.A jego pan pojechał sobie spokojnie do pracy, chociaz wyjeżdzając rano widził jaka jest sytuacja. Jak to zobaczyłam , bez zastanowienia zadzwoniłam na komendę policji pod która podlegałą ta wioska. W ciągu kilku godzin ustalili gdzie pracuje własciciel, odwiedzili go w pracy i nakazali natychmiast zabezpieczyć zwierzę. I zrobił to natychmiast, jeszcze dostał mandat i miał przykrości w pracy.I został objęty nadzorem policji w tym temacie. Mała miejscowość właściwie nawet nie komenda tylko posterunek policji ale władza spisała się na medal. Sam szef poinformował mnie tel. jak juz było z psem wszystko ok.
A draniowi dobrze tak, i dobrze że wnioski wyciągnał, pod przymusem ale jednak. Pies jest tam do dzisiaj ale jego warunki bytowe uległy poprawie. Ma nawet kojec.
Także policja bywa czasami skuteczna. polecam ten sposób.

Link to comment
Share on other sites

DZięki za odzew, sama brałam pod uwagę wszystkie te rady i chyba będzie trzeba którąś z nich wybrać. Oj do bani z takim życiem. Najgorsze,że takich psiaków jest jeszcze mnóstwo,części nawet nie widzę, bo są gdzieś w głębi podwórza, przy stodołach. Na bydlęcą naturę naszeg gatunku, z calym szacunkiem dla bydła, nie ma sposobu...Będę działać ulotkowo- informacyjnie i chyba z sołtysem pogadam.
Jakby coś trzeba było, to moje wczesniejsze info aktualne, na razie jestem trochę uziemniona,ale dam radę, jeśli będzie trzeba

Link to comment
Share on other sites

Tak sobie pomyślałam, że sołtys to trochę lekceważone dzisiaj stanowisko. Pamiętam z czasów dzieciństwa u mojej babci, jak coś sołtys zarządził to miało tak być i już. Wszyscy szanowali jego słowo. Warto tę instytucję "odrestaurować" :lol:. Powodzenia [B]dydelfo[/B] i pisz jak Ci idzie. Napisz też co z "twoim" podopiecznym.

Link to comment
Share on other sites

tak, wrzucałam info o przepisach i karach i ewentualnych kontrolach... już w zeszły roku, przy okazji akcji Zerwijmy łańcuchy...I skutek tego taki, że jasna cholera psa nie ma. Od dwóch dni go nie ma, miska zabrana, sąsiedzi nie wiedzą,co się stało... a z nimi jeszcze nie miałam okazji... Fak,żeby po polsku nie kląć. TZ mnie z kompa goni. więc dopiszę późńiej. JEśli na jego miejsce pojawi się nowy, to nie będę czekać! a FAk po prostu.

Link to comment
Share on other sites

Na brak serca nie ma lekarstwa. Niektórzy ludzie reagują tylko i wyłącznie (w ramach odruchu warunkowego) na dotkliwe kary. Człowiek wyhodowany, nie mylić z wychowanym, zachowuje się jak bydle, żeby nie urazić bydląt :roll: Cóż innego można w tej sytuacji powiedzieć? Tylko fak, w imię polskiej wrażliwości. Strach pomyśleć co się stało z tym biednym psem :-(

Link to comment
Share on other sites

Dlatego właśnie pisałam o zdobyciu zaufania tych ludzi żeby nie zrobili psu krzywdy. Masz jego jakieś zdjęcie? Noi przede wszystkim gdzie, w jakiej miejscowości był ten pies. Pewnie go gdzieś wywieźli, może za jakiś czas znajdzie się jako bezdomny.

Link to comment
Share on other sites

Raczej nie wywieźli, zasięgam dalej języka. A o zaufaniu-mam plan. BO prędzej czy później pojawi się następny. To nie był ich pierwszy ani tym bardziej ostatni pies. A został "zniknięty", bo zerwał się i pogryzł ich córkę. Nie wiem,czy dotkliwie, czy tylko dziabnął.DObrze tak tym dzieciakom, chociaż i ich żal, bo tak zostały wychowane, w braku szacunku dla innych istot. TO nie pierwszy pies, który ich zaatakował. Któryś z poprzedników, wiem z relacji sąsiadów, został wywieziony do rodzinny i stamtąd wrócił i rzucił się na domowników. I nie nauczyło to towarzystwa ,ze pies na łańcuchu dziczeje. PRzecież nie tylko mnie to bolało, inni też zwracali im uwagę. NAstępny razem, chociaż mam nadzieję,że takiego nie będzie, będzie trzeba z grubej rury-tak jak radzicie. Zawsze tylko bałam się,ze w wy[U]padku [/U]zgłoszenia, taki pies, jako problem szybciej zniknie niż jego byt się poprawi, bo jak mi koleżanka powiedziała- to jest wieś, tu się nikt nie cacka...ALe wiem,ze jest tu też sporo ludzi porządnych, więc będzie na kim się oprzeć. MAsakra. Jutro jeszcze wypytam, bo będę w domu, może faktycznie go gdzieś wywieźli, bo chyba do licha nie zlikwidowali.......

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dydelfa'](...) bo chyba do licha nie zlikwidowali.......[/QUOTE]
A tego to akurat nie byłabym taka pewna. Na wsi, pies rzucający się na domownika z reguły nie powtórzy już tego nigdy więcej. :roll:
Oby w tym przypadku scenariusz nie był taki czarny.

Link to comment
Share on other sites

No widzisz , bo człowiek powiedzmy "cywilny" dla takich ludzi nie stanowi autorytetu, wręcz przeciwnie. A gdyby mieli świadomość, że o złej sytuacji zwierzęcia wiedzą odpowiednie służby ( a ta świadomosć to nie słowa ale właśnie wizyta policjantów ) baliby się. I pies wtedy raczej nie zniknąłby.

Link to comment
Share on other sites

Jak pogryzł córkę to nie spodziewam się niczego dobrego, niestety :shake: Skoro go nie ma po tym pogryzieniu to może trafił na obserwację ? :roll: Bo jak pojechali do lekarza to musieli powiedzieć skąd te pogryzienie. Niestety, stawiam na to ,że po obserwacji pewnie go uśpią albo zatłuką, jeżeli już tego nie zrobili.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...