Jump to content
Dogomania

Farel - cudowny Przyjaciel - odszedł za Tęczowy Most 18.07...Biegaj Kochadełko...


RudziaPaula

Recommended Posts

  • Replies 2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ciocie, bardzo proszę zajrzeć na wątek który stworzyłam bo poprosiła mnie o to pewna dziewczyna z innego portalu, bo wie, że tutaj się udzelam. [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/244770-10-miesieczny-ROTEK-pilnie-szuka-dt-ds-do-piatku-czas-inaczej-ulica-Wa-wa[/URL]
10 miesięczny rottek pilnie szuka dt/ds, rodzina została po prostu wyrzucona z domu i [U][B]pies do piątku musi znaleźć kąt[/B][/U]. inaczej gdzie wyląduje??? jest piękny, milusi, zero agresji.. Warszawa możliwy dowóz w okolice

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witam serdecznie po długiej przerwie. Przepraszam, że tyle czasu się nie odzywałam, ale końcówka roku szkolnego to istne szaleństwo. Zwłaszcza od jakiegoś czasu, gdy "szkolnych" obarcza się wypełnianiem całej masy zupełnie niepotrzebnych papierzysk, zestawień, tabelek i tego typu pierdół. Zlicza się i sumuje wszystko, co się tylko da:wzdłuż, w poprzek i po przekątnej też! Idiotyzm, w dodatku szalenie czaso- i pracochłonny :(.
Ale było, minęło i wreszcie luzik! Chociaż ja wakacje poczułam dopiero wczoraj wieczorkiem. Aż do wczoraj nadrabiałam zaległości w ogrodzie i w domu. Musiałam nadgonić to wszystko, co sobie odpuściłam w związku z końcówką roku szkolnego.
Dziękuję, że mimo wszystko tu zaglądacie i jesteście z nami, mimo naszego braku systematyczności w doniesieniach z linii frontu i długich okresów milczenia.
Chyba dołączyła nowa osoba, którą zainteresował los Farelina: Kasiu, dziękuję za podkłady i przysmaki dla niego. Bardzo się chłopak ucieszył ;).
Wysłałam Farelina na wakacje. Co prawda niezbyt daleko, bo tylko na jego własne (właściwie to nasze wspólne :)) podwórko, ale zawsze. W praktyce oznacza to, że od 2 dni przestałam go targać na noc do domu. Cały czas opuszczone są drzwi garażowe, tworząc w ten sposób zadaszenie, pod którym leży farelkowy materac. Ma również do dyspozycji piach pod tarasem. O budzie już wolałabym nie wspominać- już dawno określił swój stosunek do niej.
Już wcześniej, w czasie poprzednich upałów nocował na dworze- wytłumaczyłam mu, że to taki obóz survivalowy dla prawdziwych twardzieli ;). Początkowo stał u podnóża schodów i wpatrywał się w drzwi z nadzieją, że go wtargam. Szybko jednak przywykł do nowych warunków. Chyba trochę ułatwił mu to Alfi, który teraz również nocuje na podwórku. W kupie raźniej!
Tak jakoś wyszło, że w domu teraz nocują same panie:moja Paula, Jej suczka Lusia, Pusia i ja. Chłopaki na czas letni zostali wyeksmitowani na dwór (oczywiście w przypadku pogody - parszywki zostaną przywróceni do łask i wrócą "na pokoje"). Mam nadzieję, że nikt nas nie posądzi o dyskryminację płci męskiej.
Oczywiście codziennie wieczorkiem rozkładam legowisko Farelina (w ciągu dnia wietrzę je), na wypadek nocnej burzy lub ulewy.
Jeśli chodzi o farelkowe sikanie, to niestety nie ma żadnej poprawy, mimo ciągłego przyjmowania leków. Nadal się z niego leje, podobnie jest z kupą:często robi ją tam, gdzie akurat leży (np.legowisko, materac podwórkowy). Od jakiegoś czasu jest gorzej z chodzeniem. Dochodzi z nami do najbliższej sosny na Psim Polu i wraca na podwórko. Było lepiej, gdy dawałam mu Nivalin. Teraz już zastrzyki się skończyły i nastąpiło pogorszenie. Zastanawiam się, czy to już tak będzie: czy bez tych zastrzyków będzie funkcjonował tak, jak teraz, czy też jest to przejściowe.
Aktualnie Farelek przyjmuje Artresan (3 tabl. dziennie), Furaginę (2 razy po 2 tabl.), Uroflow 2 (2 razy po 1 tabl.).
Apetyt mu dopisuje. Karmię go z ręki, bo czasem się "zawiesza", zagapia się gdzieś (albo może raczej zamyśla :))- zapomina wtedy o jedzeniu i gdzieś tam odchodzi, piorun wie, w jakim celu.
Wolę mieć nad tym kontrolę i dokładnie wiedzieć, ile zjadł (i czy przypadkiem do jego michy swojego płaskiego dzioba nie wpakował Alfi). A tak przynajmniej jestem spokojna, że nie jest głodny i zjadł odpowiednią dla siebie porcję (rano- Josera na ciepło z niewielką ilością wątróbki dla smaku i zapachu, wieczorkiem- Josera na sucho z dodatkiem pasztetu w tym samym celu).
Bardzo się cieszę, że wreszcie mamy wakacje i nie muszę niczego robić z zegarkiem w ręku. Najbardziej chyba cieszy mnie świadomość, że gdy już wstanę około 5.00 (bywa, że się wyleguję do 5.30 ;)) i "załatwię" burki, mogę jeszcze wrócić do łóżka. Nie zawsze korzystam z tej możliwości, ale cieszy mnie sama świadomość takiej ewentualności.
Aktualnie pełnia szczęścia dla mnie to stos czasopism i książek, materac pod sosenką (mój prywatny materac, nie farelkowy) oraz micha czereśni i truskawek. Prawda, że brzmi kusząco?
Idę się teraz tym cieszyć do bólu, dopóki pogoda na to pozwala :).
Wspaniałego wypoczynku wszystkim Wam życzę- każdemu według jego życzenia :).

Link to comment
Share on other sites

Ha ha ha ha ha ha ha :)
Po raz kolejny piszę i powtarzam się,ale czytanie Kasi to jak powiew zefirku z duża dawką humorku :)
Podkłady dotarły do mnie,ale nie wiem dlaczego,po raz pierwszy dziś kurier zamówiłam, a dopiero jutro odbierze podkłady:( dobrze że pogoda dobra i Farelino na dworze obcuje.

Link to comment
Share on other sites

Faktycznie relacje Kasi cudowne:):):) Widać po ich tonie, że lepiej się miewasz i wakacjujesz już:) Mocno ściskam, stadko też, a z chłopakami bardzo fajny pomysł:) Farelinko nie jest sam, Alfik tez ma towarzysza, a że dziewczyny muszą mieć lepiej to jasne;)!!! Kasiu a jak się miewa sunia Twojej córki? Już zapomniała schroniskowe czasy???

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie.
Niestety, nie mam dobrych wiadomości. Stan Farelka pogorszył się znacznie. Wspominałam już, że od jakiegoś czasu nie chodził z nami na "Psie Pole", bo to był już dla niego zbyt duży wysiłek. Dochodził jedynie do najbliższej sosny, odczytywał informacje zostawione tam przez inne burki i spokojnie wracał na swój materac, gdzie na nas czekał. Jeszcze kilka dni temu ciekawie obwąchał znajomą, która przywiozła nam jagody i magika spisującego stan licznika wody. Nawiasem mówiąc facet niemal zawału dostał, gdy znienacka zza jego pleców wyłonił się skradając nasz duży, piękny owczar- Farelino. Trzeba przyznać, że wrażenie robi imponujące. Jeszcze kilka dni temu wysłałam Rudzi kilka fajnych zdjęć Farelka, które ostatnio zrobiłam, gdy z zapałem łazikował po całym ogródku.
Jednak od kilku dni jego stan systematycznie się pogarsza. Miałam nadzieję, że to przejściowe kłopoty zdrowotne, ale niestety- -jest to proces postępujący, i to w dość szybkim tempie. Farelek ma bardzo duże kłopoty z poruszaniem się. Traci równowagę, przewraca się. Dzisiaj jeszcze przyplątał się częściowy paraliż, który dotknął prawą tylną łapkę. Nie jest w stanie samodzielnie nie tylko się poruszać, ale nawet wstać. Wzmogło się także nietrzymanie moczu (kał oddaje już od jakiegoś czasu tam, gdzie akurat się znajduje, nawet nie schodzi z legowiska czy materaca). Rano nie było Farelka na materacu, więc sprzątnęłam kupę, którą tam zrobił i poszłam sprawdzić, czy leży pod tarasem. Był tam, jednak nie leżał tam na swoim zwykłym miejscu ani na dywaniku, który leży tam dla niego, tylko w dołku, który regularnie wygrzebuje tam sobie Alfi. Ja go zasypuję (głównie ze względu na Farelka), a Alfi go sobie z uporem maniaka wygrzebuje ponownie. Właśnie tam leżał Farelek. O własnych siłach nie był w stanie nie tylko z niego wyjść (a sprecyzujmy- nie jest to lej po bombie), ale nawet wstać o własnych siłach. Chyba ze 20 minut usiłowałam go stamtąd wytargać. W końcu mi się to udało, ale biedak był ciężko przestraszony, nie bardzo zdawał sobie sprawę z tego, co się z nim dzieje.Był oszołomiony i cały drżał.
Dzisiaj praktycznie cały dzień przeleżał śpiąc w jednym miejscu. Zszedł, czołgając się, z materaca i cały dzień przeleżał w jednym miejscu na trawie. Nie chciał nic jeść. Jego śniadanie schowałam do lodówki i dopiero wieczorem zjadł trochę, ale niezbyt dużo. Żeby pomóc mu przejść wieczorem na materac, złapałam go pod przednimi łapami i w ten sposób jakoś dobrnęliśmy na materac. Farelino ciągnął za sobą prawą tylną łapkę (miał także w niej takie jakby przykurcze). O własnych siłach nie jest w stanie stać,
o chodzeniu nawet nie wspomnę. Nie wygląda to dobrze. Zobaczymy, jak będzie juterko, ale jeśli jego stan nie ulegnie poprawie, sądzę, że trzeba będzie poważnie zastanowić się nad eutanazją. Nie chcę, żeby leżał bezwładny, oddając pod siebie mocz i kał. On już teraz nawet nie próbuje wstawać. Zachowuje się tak, jakby już był po prostu zmęczony i dawał do zrozumienia: dajcie mi już święty spokój, ja chcę odpocząć, już na nic nie mam ochoty. Przedtem, nawet gdy miał te swoje ataki, próbował wstawać, starał się, mimo iż był zbyt słaby. Teraz nawet nie próbuje. Pusia i Lusia omijają go, Alfi natomiast podchodzi do niego dosyć często i uważnie go obwąchuje. Chyba wyczuwa, że coś złego z nim się dzieje. Dziwnie mi bardzo, że wracamy do domu, a on nie podnosi się na nasz widok, nie podchodzi do nas i nas nie wita. Serce się ściska, gdy widzę go w takim stanie.
Zobaczymy, jak będzie jutro.
Marycha, bardzo dziękuję, że pamiętasz również o Lusi (suczce mojej Paulinki). Luśka jest wspaniała i cieszę się, że należy do naszej rodziny. Margoth- teraz tu u nas nie jest tak sielsko, jak do tej pory. Jest mi bardzo smutno i przykro, widząc Farelka w tak fatalnej kondycji. Cały czas mam jeszcze nadzieję, że może jego stan się poprawi, ale chyba po prostu się łudzę.
Kocham go, ale zdaję sobie sprawę, że przejawem miłości jest również pozwolenie odejścia w odpowiednim momencie. Może właśnie zbliża się ten czas? Nie chcę dla niego takiej wegetacji.
Pozdrawiam serdecznie
Kasia z burkami.

Link to comment
Share on other sites

rozmawiałam z Kasią.
Jest kiepsko.
Znów nie jadł, nie wstaje, napił się tylko wody.
Patrzy smutno jakby miał już dość przepychanek z życiem i zdrowiem.
Jeszcze Kasia będzie próbowała go zmotywować, ale nie mam przekonania do tego.
On chyba już doszedł do tego momentu, gdy uznał, że może pójść biegać na tęczowych łąkach.

Link to comment
Share on other sites

Mnie tez jest przykro. Mój ONek ok kilku miesięcy sam nie wstaje ani nie chodzi. Apetyt ma jednak wilczy i poza tą niesprawnością wolę życia z sobie ma. Ja tez biorę pod uwagę niedaleką eutanazję, ale to ciężka decyzja gdy widzi się psa, który interesuje sie otoczeniem.... Współczuję bardzo, bo nikt poza opiekunem takiej decyzji nie podejmie.

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie. Bardzo dziękuję za ciepłe, pełne zrozumienia słowa- to dla mnie bardzo ważne.
Margoth, nie wiedziałam o Twoim Teofciu- bardzo mi przykro.
Przed chwilą wróciłam od Farelina. Przez cały dzień nie chciał jeść i pić. Kilka razy umoczył język w wodzie i tyle tego było. Teraz jednak zjadł trochę karmy, której nie ruszył na śniadanie. Odkąd stan Farelka zaczął się pogarszać, Joserę z wątróbką na śniadanie rozgniatam na papkę (po namoczeniu w wodzie oczywiście), żeby mógł ją tylko łykać, bez gryzienia. Dodatkowo podgrzewam ją w mikrofalówce, bo zanim Josera odpowiednio namoczy się, zdąży wystygnąć, a zależy mi, żeby oprócz smaku i zapachu poczuł również przyjemne ciepło rozlewające się w jego brzuszku. Kolacyjną karmę z pasztetem daję mu już do gryzienia, nie w formie miazgi.
Tak więc zjadł trochę, co mnie bardzo ucieszyło, bo spokojnie mogłam podać mu leki, bez obawy, że zaszkodzą mu na pusty żołądek. Nadal jednak nie chodzi. Próbowałam go przywołać, kusząc przysmakami. Uległ pokusie, ale zsunął się z materaca. Przy mojej pomocy stanął na łapkach, ale o chodzeniu nie było mowy. Próbował się przemieścić, ale od razu ciężko klapnął na pupę.
Oczywiście w pełni zasłużył na nagrodę- ciasteczka, które od razu zjadł. Na to apetyt mu nie przeszedł.
Bardzo się moczy. Kupy dzisiaj nie zrobił, bo wczoraj i aż do dzisiejszej kolacji praktycznie nic nie jadł. Ciężko na to wszystko patrzeć i żal mi go bardzo. Nie tak to wszystko powinno wyglądać.
Sybillo, rozumiem Twoje rozterki- mną też one targają.
Nie miałam takich wątpliwości w przypadku Szczęściary- suczki, którą musiałam uśpić z powodu zaawansowanej choroby
nowotworowej. Tu jest inna sytuacja. Pamiętam, w jakim stanie trafił do mnie. W porównaniu z tamtym teraz jest o niebo lepiej. Jednak ostatnio jego stan się pogarsza. Nietrzymanie moczu i kału, przewracanie się, teraz doszły bardzo poważne kłopoty z poruszaniem się (niedowład? częściowy paraliż?) tylnych łapek. Jeżeli Farel sam nie utrzyma się w pozycji stojącej, ja go nie podniosę- z pozycji leżącej nie dam rady go podnieść, jest za ciężki. W tej chwili o własnych siłach nie jest w stanie utrzymać się na łapkach. Nie jest dobrze i chyba już nie bardzo są szanse na znaczącą poprawę.
W tej sytuacji chyba po prostu trzeba zacząć się oswajać z myślą o bliskim pożegnaniu. Ja to już pomału robię. Mówię mu, że bardzo go kocham i że jest wspaniałym, cudownym psem, który dużo dobrego wniósł do naszego domu. Tłumaczę mu też, że jeżeli jest tym wszystkim zmęczony, to nie musi się do niczego zmuszać, niczego robić na siłę. Jeżeli chce sobie odpocząć, to ma do tego pełne prawo po tym, co w życiu przeszedł. Mam tylko nadzieję, że teraz u nas czuje się kochany, bezpieczny i szczęśliwy. Chciałabym, żeby odszedł właśnie w takim poczuciu, spokojny i świadomy tego, że tu jest jego dom.
Chciałabym nie musieć podejmować tej trudnej decyzji, bo to ja zostanę ze świadomością, że to spowodowałam. To ja będę miała wątpliwości, czy słusznie postąpiłam, czy mogłam się jeszcze trochę wstrzymać. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby to się stało w sposób naturalny, bez czyjejkolwiek ingerencji. To jednak mogłoby nastąpić zbyt późno, a ja chcę Farelowi pewnych w odczuć i sytuacji oszczędzić. Sobie zresztą też.
Ingo, dziękuję.
Zobaczymy, co przyniesie juterko, a na razie spokojnej, dobrej nocy życzę nam wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Kasiu to trudna decyzja, też jestem zdanie, że jeśli pies cierpi i nie ma dla niego ratunku to należy mu pomóc. Może to jeszcze nie ten czas, ale jeśli, to należy się Farelkowi pomoc. Bardzo mi przykro, szkoda, że tak późno dotarł do Kasi. Miał jak w raju, chociaż jesień życia mu się udała. Przykre wieści z Farelkowa:( Jestem z Wami Kasiu, mocno ściskam. Farelko może jeszcze dasz radę, powalczysz????

Link to comment
Share on other sites

Jesli juz nadejdzie ten czas, gdy trzeba będzie podjąć te trudną decyzję, każda z nas wesprze Cie, jak tylko bedzie można.
Na długie godziny rozmów ze mną zawsze możesz liczyć.
Jeśli ktoś będzie miał wątpliwości - damy sobie z nim radę.
Tymczasem mamy nadzieję, że to jeszcze nie ten moment, że Farcio pobędzie z nami choć kilka tygodni.
I tej mysli trzymajmy sie

Link to comment
Share on other sites

Nikt nie chce takich decyzji podejmować :bigcry::bigcry:
Też żałuję że w jesieni życia trafił do Kasi,gdybym mogła cofnąć czas,wszystkie dobrodziejstwa tego świata,oddałabym za to.Ale niestety nikt go nie cofnie :( Cieszę się że chodź na krótką chwile- półtora roku- trafił do domku,cudownego domku.i za to cieszmy się :)
A co do stanu Felcia.Czy jest jakieś lekarstwo które Go postawi? Które sprawi że będzie chodził nie przewracając się,że będzie dawał znać że chce siusiu, qupkę a nie załatwiał się pod siebie ?że Kasia nie będzie musiała dźwigac Go?

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://imageshack.us/a/img197/9086/fyyt.jpg[/IMG][IMG]http://imageshack.us/a/img12/9725/2lng.jpg[/IMG]

[IMG]http://imageshack.us/a/img811/6156/phsc.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img585/4681/89gt.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img844/3996/mfvi.jpg[/IMG]

Edited by inga.mm
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...