Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 212
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted (edited)

Zdjęcia wysłałam do Justna_wolontariat bo ja nie umiem wklejać, trochę to pokręcone jest. Obiecała wkleić :-)

Wczoraj wieczorem przyszykowałam się do wyjazdu, wiedząc że jadę po chorutką sunie zabrałam: poduchę, dwa koce, podkład, karmę, przysmaki, wodę w słoiku, mąż tak popatrzył dziwnie i się spytał czy zabieram to wszystko, oczywiście że zabieram! Rano zawiozłam go do pracy, ustawiłam nawigację i ruszyłam w drogę, wyszła po mnie na parking śliczna dziewczyna. Zabrałam kocyk do mieszkania żeby nim okręcić chore zezwłoki suni... a w mieszkaniu przywitała mnie całkiem "szwarna" 14-letnia "dziołcha" merdająca ogonkiem i wcale nie przypominała żadnych zezwłoków. Wypiłam kawkę u ślicznej Justyny, wysłuchałam przykazań i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Myszka grzecznie spała z pół godzinki potem wepchała mi się na kolana, to znowu wróciła na swoje miejsce i znowu na kolana, jakby miała robaki w pupie, chociaż Justyna powiedziała że Mynia pewnie ma robaki więc miała prawo się kręcić. Stałyśmy w korku chyba ze 40 min (wypadek) w tym czasie udało mi się wmusić w Myszkę trochę chrupek i wody. Jak dojechałyśmy to pierwsze nasze kroki były do weta i tak: leczenie i leki zaordynowane w Rudzie zostały tak jak były, te zastrzyki są strasznie bolące, niunia płakała bardzo, gruczoły przeczyszczone, przebadana wyoglądana, po leczeniu zastrzykami powtórzymy badania + usg, niunia oprócz chorego serduszka i oskrzeli, ma guzki na listwie mlecznej ale nieduże cdn.
[IMG]http://imageshack.us/photo/my-images/19/55317262.jpg/[/IMG]

Edited by jaguska
Posted (edited)

Na dzień dzisiejszy skupiamy się na serduchu i drogach oddechowych, potem reszta. Na dzisiaj dostała weterynaryjnego Hillsa a w poniedziałek przechodzi na wet royala sercowego na zmianę z nerkowym. W domu wszystkie zwierzaki były bardzo zaciekawione, przyjęły Mychę bardzo dobrze, babka Ziuta trochę nieufnie. Jest fotka z poznawania się. Kot chciał się z nią bawić ale na niego kłapnęła i na babkę też kłapnęła. Najbardziej jej przypadł do gustu 2-letni kudłatek Yoshi w typie maltankowym. Mysia nie uznaje żadnych legowisk i koszyczków, tylko kanapy i łóżka. Zjadła trochę chrupek, duuużo wypiła i na zabawę ją wzięło, podrzucała chrupki i się w nich tarzała. Przez nasze zwierzęta została zaakceptowana i już wcale nie zwracają na nią uwagi, jakby tu była od zawsze. Pierwsze tabletki podane, nie było źle, małam ugotowany makaron świderki, wszystko wepchałam po kolei w każdego świderka i poszło. Myszka z całą pewnością jadła ludzkie jedzenie ale chrupki też zaczyna jeść, można to wykorzystać przy podawaniu tabletek. Nawet Vetmedin zjadła w świderku a to podobno bardzo gorzkie jest. Przed nami pierwsza noc, a jutro na kolejny zastrzyk. Niunia jest stara i schorowana ale mam nadzieję że ją tutaj podreperujemy i jeszcze będzie sobie długo żyła. Dzięki wszystkim którzy trzymali kciuki. Jutro napiszę jak minęła pierwsza nocka. A na fotki to trzeba czekać na Justyna_wolontariat.

Edited by jaguska
Posted

Z ogromną przyjemnością przeczytałam Twoją relację.Super dziewczynka.Powiedz jaguska, czy widział ją już Twój TZ? jak tak, to co on na myszkę i jak ona do Twojego męża.

Posted

Myszka jego polubiła on ją, ja teraz siedzę przy kompie na kolanach u mnie śpi Yoshi, obok na parapecie w koszyku śpi babka Ziuta a Mycha w saloniku pod kocykiem ogląda z mężem "władcę pierścieni", oczywiście na kanapie. Na kolację nie chciała jeść chrupek ale zjadła trochę puszki, jeszcze spróbuję jej coś wcisnąć przed spaniem. Jest kochana ale tak jej w tych oskrzelikach gra jak na harmonii. No ma troszkę nieświeży zapach ale na razie nie wolno jej kąpać, trochę smrodku jeszcze nikomu nie zaszkodziło :-)))

Posted

Jak widzę chore i stare porzucone psiaki to mnie strasznie boli serce, czuję fizyczny ból. I mam wyrzuty sumienia w stosunku do mojej bardzo dawnej suni, która żyła 11 lat, chorowała 10 i teraz wiem że mogła by żyć dłużej, ale ja wtedy byłam całkiem zielona w tematyce psów a wet który ją prowadził całe jej życie nie zasługuje na miano weta, żebym 20 lat temu miała dzisiejszy rozum to moja Sonia na pewno żyłaby z 15 lat a może i więcej. Ona jest moim dożywotnim wyrzutem sumienia i teraz kiedy mam takie warunki chcę oddać to innym starym schorowanym psiakom. Teraz mam babkę Ziutę i babunię Myszkę, hihi okazało się że to Mysia jest najstarsza, a co mnie cieszy bardzo dobrze się tutaj czuje.

Babkę Ziutę widziałam tylko na jednym zdjęciu i po nią pojechałam :-) a tutaj były aż trzy :-)

Posted

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images46.fotosik.pl/1278/6e956f1870b7d8bcmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images46.fotosik.pl/1278/ba10591ff926249cmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images43.fotosik.pl/1322/8d964bb01c1c6275med.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Na pierwszym zdjęciu jest mój wymyślony przekładaniec: podkład na siedzeniu (jakby co) na tym poducha, na niej zielony koc, na kocu Mycha i na Myszcze jeszcze jeden koc, chyba trochę przesadziłam ;-)
Na drugim starzy domownicy witają nowego domownika.
Na trzecim Mycha pod kocem na kanpie obok mojego męża.

Justyna_wolontariat bardzo dziękuję za wstawienie zdjęć :-)

Posted

[quote name='jaguska']Jak widzę chore i stare porzucone psiaki to mnie strasznie boli serce, czuję fizyczny ból. I mam wyrzuty sumienia w stosunku do mojej bardzo dawnej suni, która żyła 11 lat, chorowała 10 i teraz wiem że mogła by żyć dłużej, ale ja wtedy byłam całkiem zielona w tematyce psów a wet który ją prowadził całe jej życie nie zasługuje na miano weta, żebym 20 lat temu miała dzisiejszy rozum to moja Sonia na pewno żyłaby z 15 lat a może i więcej. Ona jest moim dożywotnim wyrzutem sumienia i teraz kiedy mam takie warunki chcę oddać to innym starym schorowanym psiakom. Teraz mam babkę Ziutę i babunię Myszkę, hihi okazało się że to Mysia jest najstarsza, a co mnie cieszy bardzo dobrze się tutaj czuje.

Babkę Ziutę widziałam tylko na jednym zdjęciu i po nią pojechałam :-) a tutaj były aż trzy :-)[/QUOTE]

Też mam podobny wyrzut sumienia.Moja Wikusia, ta z awatarku, żyła tylko 12 latek malizna.Kilka lat była leczona w klinice na Toszeckiej.On wet, ona wet i to po kilka specjalizacji.Tam miała wszystkie możliwe badania zrobione.Postawili złą diagnozę i źle ją leczyli.Było coraz gorzej.Dlaczego ja, stara baba nie pojechałam do innego weta?W końcu, jak już było bardzo źle, pojechaliśmy gdzieś indziej.Tam, od razu, młody lekarz, który zerknął na zdjęcie zrobione w dupnej klinice, od razu powiedział, że to serce jest chore i już bardzo powiększone, a nie żadne zwężenie tchawicy.Żyła jeszcze niecałe 2 lata, ale było coraz gorzej.Wykończył ją wet, któremu ufałam i pozwoliłam mu ją powoli zabijać.Wikulinkę uśpiłam 27 grudnia, już bardzo się męczyła, to była kwestia dnia, może dwóch.Teraz, w grudniu minęły 4 lata.Nigdy sobie tego nie daruję, że też nic mnie nie tknęło, żeby wcześniej poszukać pomocy gdzie indziej.Nigdy więcej moja noga u Cymbryłowiczów nie postanęła i nie postanie.Wzbogacili się bardzo, teraz to duża całodobowa klinika, ale dla mnie to gnoje.Znam więcej podobnych przypadków u nich i jak z kimś rozmawiam, to odradzam leczenie tam.Czasu nie da się cofnąć i teraz też staram się jakoś odkupić swoją winę, bo czuję się winna.

Posted

Teraz mam ograniczone zaufanie do wetów. Moja wetka na razie go nie zawiodła, opiekuje się wszystkimi moimi zwierzakami. Poradziła mi żeby za kilka miesięcy jak sunia trochę pobędzie na lekach i dobrym jedzonku skonsultować ją u kardiologa, powiedziała mi że we Wrocławiu jest dobra pani kardiolog. Z Mysią mamy coś wspólnego : obie leczymy się na serce, może ją zabiorę do swojego kardiologa ;-)

Posted

Bardzo sie cieszę! :loveu:
A swoja droga, to takie charakterystyczne, że jak pies trafia w odpowiednie miejsce, to szybko sie aklimatyzuje i wszystko sie układa :-) Tym bardziej mnie to cieszy, że Mysia jest chora i większy stres mógłby jej naprawde szkodzić, a tak to powinna szybko poczuc sie lepiej ;-) :-) Miała wielkie szczęście psinka :-)

Posted

Bardzo mnie martwi to charczenie, mam nadzieję że na zastrzykach to się poprawi. A z lepszych wiadomości to niunia zjadła trochę chrupek umamlanych puszką i parę makaroników też wymamlanych z puszką. Byliśmy teraz na ostatnim siusianiu, martwię się bo nie było koopki, ale przy takim jedzeniu to chyba normalne, zobaczymy jutro, o jedenastej jedziemy na zastrzyk. Mysia macha łapką na dobranoc wszystkim którzy trzymają za nią kciuki bo bardzo potrzebne są żeby zdrówko wróciło:bye:

Posted

Może niezbyt precyzyjnie napisałam, to tak słychać jak u małego dziecka jak jest chore tak charkota jej coś przy oddychaniu, no i odkaszluje i kicha, dużo śpi, dużo pije, a jak się przebudzi to nawet się pobawi przez chwileczkę a potem zaraz się zakaszle i musi poleżeć. Muszą te zastrzyki pomóc nie biorę innej opcji pod uwagę.
Mam jeszcze wielką prośbę, jakby ktoś mógł łopatologicznie wytłumaczyć mi, najlepiej wypunktować jak się wkleja zdjęcia, cobym nie musiała ciągle Justynie_wolontaiat głowę zawracać, jak będę miała jakąś instrukcję to się wreszcie nauczę ;-)

Posted

Z wielką przyjemnością przeczytałam Twoją relację z podróży i pierwszych chwil pobytu u Ciebie Myszki. Ta sunia strasznie leży mi na sercu...
A zdjęcia ja wstawiam przez fotosika. Zarejestrowałam się tam i najpierw wstawiam na fotosik, potem kopiuję kod zdjęcia i wklejam go na forum.

Posted

Dzisiaj zero jedzenia, próbuję ze wszystkim. Rano tylko siku i śpi dalej. Musi coś jeść bo nie będzie miała siły do walki. Na jakimś wątku czytałam że jest coś do karmienia przez strzykawkę, jakiś proszek może on by się nadał dla Myszki, o 11 jadę do weta na zastrzyk to bym popytała, a może zmiksować coś, ale co i strzykawką dawać, ale co jest takie treściwe żeby małą trzymało. Mały biedny kaszlaczek i kichaczek.
Noc spokojna, mała spała jak wędrujący placek, zaczęła się przemieszczać od prawego ramienia wkoło mnie i skończyła na lewym ramieniu, w nocy się budziła i kaszlała. Moje zwierzaki przyjęły ją na łóżko bez problemów, nawet Yoshi dżentelniem ustąpił jej swoje miejsce. Mysia jest kochana i taka biedna że się serce kraje, musi z tego wyjść choćbym nie wiem co miała zrobić, żeby tylko chociaż coś jadła, poradźcie coś , proszę.

Taki mały brzdąc ale na kota dwa razy większego kłapie jak podejdzie za blisko i na babkę Ziutę też, waleczne chucherko

Posted (edited)

Po schronisku, w nowym miejscu, psy mogą nie jeść i kilka dni.Stres, ale to mija.Wczoraj jednak Ci jadła, więc próbuj, ale nie martw się aż tak bardzo.Ważne, że pije.Jak martwię się odwodnieniem, to dodaję do picia gastrolit lub orsalit.Zapytaj weta.Spróbuj jaguska same gotowane mięsko jej dać, może parówkę, co tylko masz.Nie martw się też spankiem.Sen, to zdrowie.Mój ś.p. Lejeczek spał 23 godziny na dobę.Im starszy pies, tym dłużej śpi, przynajmniej u mnie tak jest.Ona dostaje sporo antybiotyków, poproś weta o coś osłonowego, bo może tu być przyczyna niejedzenia.Na ile lat ją oceniła Twoja wetka? Było napisane 8-10 a ty coś pisałaś, o ile się nie mylę o 14?

Edited by Syla
Posted

Do strzykawki można zmielić mięso, marchewkę i troszkę gotowanego ryży. Tak jak dla malutkiego dziecka. Ja swoją sunię karmiłam w tem sposób ponad miesiąc. Dawałam jej małymi porcjami kilka razy dziennie. Po kilku dniach sama przychodziła i nadstawiała puszczek, żeby jej dać jeść. Jak się wzmocni to zacznie jeść sama. Najważniejsze, żeby przetrwac okres choroby.
Cieszę się, że Myszka trafiła do takiego troskliwego domu. Musi być dobrze.

Posted (edited)

[URL="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ccda46b9595c4394"][IMG]http://images39.fotosik.pl/1268/ccda46b9595c4394m.jpg[/IMG][/URL]
Odpoczywamy po wizycie u weta, oj pupa bolała, bolała.

Dzięki piękne za porady z pewnością wykorzystam bo nie pozwolę jej na to żeby sobie szkodziła. Przy zastrzyku strasznie płacze, wetka w razie dalszego odmawiania jedzenia zaleciła convalescence, a jak dalej będzie problem to kroplówki, kupiłam convalescence i jak zajdzie potrzeba to podawać będę. Po powrocie od weta dostała "wielkiego" apetytu i udało się mężowi wcisnąć jej trochę parówki, zjadła około pół parówki tej cienkiej, dobre i to. Mam próbować czy będzie jadła karmę, na razie testuję renala, dostałam próbki ale Mysza oni powąchać nie chce obchodzi go wielkim łukiem. Tak, ona na pewno była karmiona tym co ludzie, kiełbaski, parówki, szyneczki ale niech chociaż to na razie je, pomalutku będę wprowadzać porządną karmę. Myszka jest przekochana, jak ktoś mógł się jej pozbyć.
Dzisiaj usłyszałam historię, starsza pani przyszła ze starszym ratlerkiem, zaczęła narzekać że piesek stary że popuszcza, na pytanie czy robiła jakieś badania odpowiedziała, że to stary pies a ona jedzie do sanatorium i prosi o eutanazję, co usłyszała od mojej wetki to jej, ale tak sobie myślę czy nie znalazła innego weta który to zrobił albo w inny sposób pozbyła się starego przyjaciela. Ta starsza pani pewnie wychowała dzieci na własne podobieństwo a te dzieci swoje dzieci itd itd itd

UDAŁO MI SIĘ WKLEIĆ FOTKĘ!!! HURA!!!

Edited by jaguska
Posted

Jaguska , dziewczyny mają rację, nie martw sie az tak tym, że nie je. To normalne podczas choroby. To ma swoje biologiczne uzasadnienie, organizm w ten sposób oszczędza energię i chroni chory narząd, naprawde! Chodzi o to, że trawienie pozywienia wymaga przepływu dużej ilości krwi i energii, po jedzeniu przewód pokarmowy "zagarnia" mnostwo krwi, w tym momencie mniej krwi trafia do reszty ciała, a więc i do chorego narządu, dostaje mniej energii, mniej przeciwciał do walki z infekcją, mniej tlenu... To, co z jednej strony odbiera siły, z drugiej jednak może być korzystne, na krótką metę oczywiście. Poza tym dostaje antybiotyk, to prawie zawsze zmniejsza apetyt.
Parę dni nie zaszkodzi jej, gorzej, gdyby brak apetytu ciągnął sie długo.
A do jedzenia jej nie zmuszaj, to nigdy nie jest dobre. Jeśli nie bierze jedzenia, to ma ku temu jakies biologiczne powody i tego nie przeskoczysz samym zachęcaniem. Poza tym, nie jest dobrze, gdy czlowiek prosi psa, aby zjadł to, co mu daje, to bardzo źle zadziała na Twoje relacje z psem, w jej oczach będziesz istota na jej usługach i to jeszcze kłopotliwą :-D Jasne, że taka ciężka choroba psiaka to nie czas na szkolenie, nie o to mi chodzi, ale tylko mówię, że człowiek ma być dla psa dawcą wszelkich dóbr, ale nie "wpychaczem na siłę" wszelkich dóbr. Myślę, że gdy tylko minie kryzys, sama poprosi Cie o jedzenie.
Inna jeszcze rzecz, która mi przychodzi do glowy, to to, że przy goraczce pies może miec zaparcie, a pisałąs, że koopy nie robiła... Gdy już przestanie brać antybiotyk może spróbuj jej dać troche jogurtu naturalnego (tylko nie z lodówki! :-) ogrzej troche na grzejniku lub w naczyniu z ciepłą wodą), psy zwykle go bardzo lubią, jesli zje, to może jej pomóc przy wypróżnieniu, a poza tym działa dobrze po antybiotyku. Tylko nie dawaj jej teraz podczas przyjmowania antybiotyku, bo to osłabia działanie antybiotyku! Jogurt podaje się po antyb.
No, nie wiem, co moge jeszcze Ci napisać..
Miłość i spokój czynią cuda, miejmy nadzieję, że zbieg tych wszystkich czynników pozytywnych postawi ja na nogi dość szybko. Noi nie zamartwiaj się, bo pies odczuwa Twój nastój i bierze go do siebie, lepiej mysleć pozytywnie, to sie psu udziela. (Wiem, łatwo sie mówi, ale trzeba próbować. Parę dni temu moja sunia miała krwotoczne zapalenie jelit, jasne, że sie martwiłam, no, ale też starałam sie być dla obolałej niuni ostoja spokoju.)

Posted

[quote name='Syla']Po schronisku, w nowym miejscu, psy mogą nie jeść i kilka dni.Stres, ale to mija.Wczoraj jednak Ci jadła, więc próbuj, ale nie martw się aż tak bardzo.Ważne, że pije.Jak martwię się odwodnieniem, to dodaję do picia gastrolit lub orsalit.Zapytaj weta.Spróbuj jaguska same gotowane mięsko jej dać, może parówkę, co tylko masz.Nie martw się też spankiem.Sen, to zdrowie.Mój ś.p. Lejeczek spał 23 godziny na dobę.Im starszy pies, tym dłużej śpi, przynajmniej u mnie tak jest.Ona dostaje sporo antybiotyków, poproś weta o coś osłonowego, bo może tu być przyczyna niejedzenia.Na ile lat ją oceniła Twoja wetka? Było napisane 8-10 a ty coś pisałaś, o ile się nie mylę o 14?[/QUOTE]

Syla Mysia na wątku zastała troeszeczkę odmłodzona ;), w papierach z Rudy ma 14 ale to niczego nie zmienia tylko całkowicie wyklucza raczej zabiegi z narkozą jeszcze przy takim serduszku. Tak że raczej nic nie będzie robione, ani guzki ani sterylka, sunia ma sobie żyć i brykać w dobrych warunkach na dobrym wikcie a my mamy starać się żeby to trwało jak najdłużej, i tak będzie. :-)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...