Istar19 Posted September 14, 2016 Author Posted September 14, 2016 Hmmm wrócę ze spaceru to wstawię jeszcze raz.. .ja zdjęcia widzę :( Może mam coś w ustawieniach prywatności nie tak na zdjęciach Google... Quote
Istar19 Posted September 14, 2016 Author Posted September 14, 2016 Podejście nr 2... Licho - czasem wygląda mądrze ;) Quote
Istar19 Posted September 14, 2016 Author Posted September 14, 2016 2 godziny temu, dwbem napisał: Dlaczego zamiast zdjęć jest zakaz wjazdu? 2 godziny temu, maciaszek napisał: A ja nie widzę zdjęć :( teraz widać? powinno być teraz widać... Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 No to skoro już ze zdjęciami się wyjaśniło (chyba - u mojego TŻ są dobrze widoczne) to mogę coś napisać więcej ;) A był to tak: wtorek,6 września 2016 r. godz. 4.15. (CZWARTA! czwarta nad ranem, nie 16! ) Ciszę nocy przerywa dźwięk...irytująca melodyjka, która wciska się w sen i przeszkadza, oj bardzo mocno przeszkadza...ale uparty umysł nie chce jeszcze się budzić....uparcie śpi nadal...po chwili nastaje cisza....Za oknem słychać szum wiatru i deszcz tłukący się o szybę. godz. 4.30. Znowu błogosławioną ciszę przerywa wredny, uparty dźwięk budzika. Tym razem słychać również jakiś ruch. Już nie tylko przewrócenie się na drugi bok...O tam, tam widać jak ręka w ciemnościach szuka tego kata snu...znaczy telefonu z załączonym alarmem....po chwili...cisza...względna, bo deszcz i wiatr ciągle był obecny. godz. 4.45. Po raz trzeci, z uporem prawdziwego maniaka, telefon wraz ze swym alarmem próbuje obudzić śpiących. Tym razem - sukces! Ludzie w końcu zwlekli się z łóżka...Psy nie..oczywiście, że one nie, przecież one chcą SPAĆ, a śpi się na łóżku i basta ! No ale ludzie wstali, witani zamiast świergotem wróbli, sikorek i innych mikro ptaków, szumem deszczu i wiatru...no cudowny początek dnia! Opuśćmy teraz godzinę, w której to śniadanie powstało i zniknęło wraz z herbatą bardzo szybko w zaspanych jeszcze żołądkach. Opuśćmy tą straszną dla psów chwilę, gdy łóżko zostało pościelone, a biedne czterołapy postawiono na nogi. Nie warto pisać o tym, jak zaspani zarówno ludzie, jak i psy, słuchali niezmiennego szumu deszczu...pogoda nie była tego dnia łaskawa....przejdźmy więc dalej... godz. 6.00 Trza wychodzić...Nie ważne, że kropi (to już jakiś postęp! Tylko kropi, a nie pada nieprzerwanym strumieniem !), wieje, jest zimno, ciemno i ponuro...Nie ważne...Bo człowiek uparty chce i już! Chce aby plany na ten dzień wyszły...i nic, NIC nie jest w stanie go powstrzymać....Więc wychodzi z domu na chłód i wilgoć, wychodzi i człapie z psami u boku ku pierwszemu miejscu przeznaczenia - przystankowi autobusowemu. Świat nie widzi, jak troje ludzi i trzy psy, idą z hardo uniesionymi głowami przed siebie...Świat widzi prawdę...czyli trójkę szaleńców z trójką biednych psów, co wyjścia nie mają, którzy idą przed siebie, bo tak...bo tak sobie kurczę zaplanowali ! I żadne złe warunki pogodowe ich nie powstrzymają! godz. 6.20 Po krótkiej jeździe autobusem, wędrowcy dotarli do drugiego miejsca przeznaczenia - dworca kolejowego. Teraz nie pozostało nic, tylko kupić bilety na dalszą podróż i czekać na pociąg...Wiało, było zimno, szaro i ponuro, ale już nie padało ! godz. 6.50 Pociąg wytaczał się powoli z peronu, by za chwilę pognać w szarą dal, zabierając ze sobą szóstkę wędrowców ( troje ludzi i trzy psy). godz. 7.20 Witamy w Łazach ! Głosiłby napis, gdyby ktokolwiek zechciał taki powiesić. Nikt nie chciał....więc jedyne, co przywitało wędrowców to krople leniwego deszczu i wiatr. Przyśpieszmy trochę bieg wydarzeń. Nudno pisać o tym, jak siąpiący deszcz powoli ustawał i został tylko mgiełką, jak Wędrowcy uparcie szli przed siebie, by zobaczyć z bliska rozsypujący się zabytek. To nic, że do swej zaplanowanej trasy musieli dołożyć 2 km...Nic to ! Bo wycieczka była...nie była już tylko planem, ale trwała ! Pomimo tego, że pogoda nie sprzyjała. Było zimno...naprawdę zimno ! gdzieś ok godziny 7.50 rano, wędrowcy dotarli do starej, zabytkowej wieży ciśnień Przed wieżą stał znak - uwaga spadające kamienie...a w sumie to uwaga osuwisko, ale kto by tam widział różnicę. godz. 8.20 Idąc przez miasto do kolejnego punktu wycieczki, wędrowcy patrzyli ze współczuciem na tych wszystkich ludzi, którym śpieszno było do pracy...trochę im też zazdrościli, no bo zazwyczaj w pracy jest ciepło...a im ciepło nie było...oj nie ! O 7.49 ich oczom ukazał się zalew Mitręga. Oraz miejsce na śniadanie. Na śniadanie były kajzerki...i batony musli...to standardowe śniadanie Wędrowców! Podczas, gdy wędrowcy marzyli o gorącej herbacie (oczywiście nikt nie pomyślał o termosie!)....psy grzecznie czekały aż coś im spadnie z naszego stołu - swojej karmy ruszyć nie chciały. Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Choć koniec końców, lepsza sucha karma niż nic, pomyślała Holi. Masza się z nią nie zgadzała...ona chciała kanapkę, a nie królicze bobki... Kiedy my - tzn dzielni wędrowcy, skupialiśmy się na zgromadzeniu choć odrobiny ciepła z 10 stopniowego powietrza, Licho z Maszą zaczęły same organizować sobie czas... żadnemu psu podczas robienia zdjęć nie stała się krzywda Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 godz. 9.05 Wędrówkę czas kontynuować. Napisać jeszcze by należało, że nas strój niekoniecznie odpowiedni do otaczającej nas aury, wynikał z prognoz pogody, które jak jeden mąż, mówiły o tym, że ok 10.00 pogoda ma ulec znacznej poprawie i ma zrobić się ciepło ! Ha! ha ha...nie zrobiło się aż do 14.... Kuzynka D. z Lichotką Mgła...ładna była mgła ;) Dzielny TŻ Patryk brnie przed siebie, mrucząc pod nosem o tym, że z chęcią by jeszcze spał....no cóż ;) A oto ja z moim dzielnym druhem Holi. Znaczy fragment mojej nogi i przemoczony but ! A co. Idąc tak przed siebie, rozglądając się dookoła i wyobrażając sobie, jakie to piękne musi być miejsce w słoneczku, z humorem ciętym na ustach dążyliśmy powoli do celu ...by dość na wzgórze Kromołowiec. Powoli? oj baaaardzo powoli jak się później okazało... Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Nawet robaczek, przygnębiony pogodą, nie chciał opuścić kwiatka... W drodze na wzgórze przeznaczenia naszego, weszliśmy w jakieś zagłębienie terenu, kanion, dziurę...zwał jak zwał ! Było tam super! Szliśmy nieświadomi niczego, zapatrzeni w piękno przyrody aż spostrzegliśmy tabliczkę Dobrze, że wrześniowe, wtorkowe poranki najczęściej spędza się w pracy/szkole a nie na zabawach ASG ;) o 10.15 wyszliśmy z dołka na równinę, mgła wciąż zasłaniała nam te super widoki, a mokra trawa moczyła już nie tylko moje byty, ale i skarpetki...ale już nie było nam tak zimno ! Choć temperatura powietrza niewiele się zmieniłam to człowiek się jakoś rozgrzał wędrówką. Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Kiedy przeszliśmy przez Niegowonice i polami kierowaliśmy się ku wzgórzu przeznaczenia, nie wiedzieliśmy, że ulicą doszlibyśmy tam w 10 minut...Ale nie było chodnika, a droga była kręta i baliśmy się dość szybko jeżdżących aut. Więc idąc ścieżkami przez pola, pnąc się ku górze widzieliśmy za sobą, dopiero co opuszczone miasto. Licho na ściernisku, czy jakoś tak ;) A tutaj na jakimś 12/14 km wędrówki Holi odmówiła dalszej drogi... Więc przez chwilę kontemplowaliśmy ładne widoki... które by były ...jakby nie mgła w oddali... Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Chwila wystarczyła by Holusi powróciły siły I tak doszliśmy do Ciemnolasu Gdzie niestraszne były nam mroki I tak szliśmy przez kas, to tu, to tam, szukając odpowiednich ścieżek, skazani na własne poczucie przestrzeni i kierunku - bo sygnał był niemrawy i ciężko nawet gps chodził...Aż w końcu, o godzinie 13.02 naszym oczom ukazał się On Samotny Ostaniec na Wzgórzu Kromołowiec. I było by pięknie, jakby ktoś Samotnika nie oszpecił farbą... i znów widoki, których nie ma ;) Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Holi - niczym górski lew, pozowała dzielnie Licho za to, ze skalnego tronu wydawała rozkazy i obserwowała swe nowe królestwo Ja i moje dzielne psiska - Licho wciąż patrolowała teren Jako, że od śniadanie 4 h nam minęły, to głodni zasiedliśmy na kamiennych "krzesłach" do posiłku Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Tu Maszka pokazuje nam, co sądzi o nas, pogodzie, wycieczce i o tym, że jest jej zimno a to...to kryptoreklama - mój super-wygodny i super-wyglądający plecak z kieszenią na lustrzankę :) Ale jak to teraz mamy taki kawał świata wracać ? Powiedz, że ona żartuje ! Nie żartuje? To ja sobie jeszcze odpocznę Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 Kiedy ... lunch... został pochłonięty trza było wyruszyć w powrotną drogę. Gdzieś hen daleko przed nami, widać już było rozpogodzenie A wszędzie rosła ta roślinka, całe żółte poletka aż tu nagle o godzinie 15, kiedy wracając już przez Dziurę w Ziemi wyszło słońce.. I mina Patryka mówi wszystko...teraz to byś sobie Słońce mogło darować już! Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 i świat nagle zrobił się taki piękny ! Lepiej późno niż w cale - stwierdziła Holi I Maszy od razu się humor poprawił I nic to, że byliśmy już blisko Łazów i dworca...w końcu było nam ciepło ! a gdzieś na 20 km , zatrzymawszy się, oby ściągnąć z siebie swetry, Licho stwierdziła, że uliczka też jest dobrym miejscem na odpoczynek Kiedy 24 km były już za nami, doszliśmy z powrotem do miejsca od którego zaczęliśmy, do starej ciuchci stojącej niedaleko dworca pkp Quote
Istar19 Posted September 15, 2016 Author Posted September 15, 2016 I tak, o godzinie 16.50, czekając na pociąg do Katowic, zakończyła się nasza wędrówka. Można by napisać: Szóstka wędrowców, już nie zmarznięta i marudząca, ale zmęczona i szczęśliwa, oczekiwała na transport do domu. the end o ile ktokolwiek tu dotrze :) Quote
maciaszek Posted September 17, 2016 Posted September 17, 2016 Widoki zamglone bardzo klimatyczne. A Licho ma boskie szelki :D Quote
Istar19 Posted September 19, 2016 Author Posted September 19, 2016 O 17.09.2016 o 19:33, maciaszek napisał: Widoki zamglone bardzo klimatyczne. A Licho ma boskie szelki :D Licho ma napis na szelkach adekwatny do swego charakteru ;) Cieszę się, że zaglądasz Kasiu ;) zapraszam ;) Quote
Tyśka) Posted September 19, 2016 Posted September 19, 2016 Świetna fotorelacja :) Spełniacie moje marzenia: mieć tak sielankowe życie, wędrować, wędrować, wędrować. Wasza praca pozwala na taki tryb życia? :))) Quote
Istar19 Posted September 19, 2016 Author Posted September 19, 2016 Godzinę temu, Tyś napisał: Świetna fotorelacja :) Spełniacie moje marzenia: mieć tak sielankowe życie, wędrować, wędrować, wędrować. Wasza praca pozwala na taki tryb życia? :))) dzięki ;) wiesz...to nie jest tak wesoło, ale przywykliśmy do naszego trybu życia i jesteśmy szczęśliwi ;) Oczywiście fajnie byłoby mieć więcej czasu na wędrówki ( jeju np taki miesiąc na to by tylko chodzić i chodzić, coraz dalej) i dalsze wyjazdy...ale tak jak jest, jest dobrze :) pracujemy po 5 dni w tygodniu...w sklepach - tj człowiek pada na twarz po pracy :D, ale zawsze zostają dwa dni w tyg na dłuższe spacery i wyjazdy - o ile z Patrykiem mamy w te same dni wolne ;) faktem jest, że z psami w tym roku przeszłam już prawie 1600 km (moje łydki są twarde jak głaz! serio...takich mięśni w łydach to ja nigdy nie miałam :D ) w tym, z Patrykiem mniej, najczęściej chodzę sama, z uporem maniaka - w okolicach domu (+/- do 10 km od domu) a wyjazdy mamy wtedy kiedy czas i finanse pozwolą, czasem częściej, czasem rzadziej, czasem wybieramy się gdzieś w okolice nasze, ale dalsze - tak, że np spacer trwa 7 h ;) Tak więc pomimo tego, że mam ogródek moje psiaki mają codziennie spacer przynajmniej 3.5 km szybkim marszem, czasem połączonym z bieganiem (znaczy one biegają zawsze...ja czasem, jak mam siły)...spacer jest albo z rana przed pracą (jak mam na drugą zmianę) albo zaraz po pracy (jak na pierwszą)... tak, że najczęściej mój dzień wygląda tak: na 6 rano do pracy, więc pobudka o 4 rano, ok 15 wracam do domu, idę z psami na spacer dłuższy bądź krótszy (pomiędzy 3.5 a 7 km) a dopiero po spacerze ogarniam szybko w domu...tak, że do obiadu/kolacji siadam około 18 i wtedy to już nie wstaje aż do prysznica i pójścia spać :P czyli jakoś do 21.30... W między czasie gdzieś pomiędzy kolacją, a szykowaniem się do snu, mam czas "dla siebie" tzn, często wtedy szczurki biegają w okolicach klatki, koty się łaszą, a ja zajmuje się albo stroną schroniska w Lisowie, albo bazarkiem, albo...o zgrozo mam chwilę by poczytać książkę :D najczęściej książkę też czytam pomiędzy 4.20 rano a 5.00 kiedy jem śniadanie :P Jak mam na 13 do pracy, to wstajemy około 7, zjadam śniadanie, ogarniam w domu, około 10 wychodzę z psami na spacer - zazwyczaj 3.75 km, połączony najczęściej z zabawą, wracam do domu około 11, jem ...lunch, mam chwilę dla siebie a o 12.30 wychodzę do pracy ;) wracam po 22, jem małą kolację, piję herbatę...i ogarniam internetowe sprawy, głaszczę koty domagające się uwagi i idę spać... jakbym była sama, bez Patryka, to bym zwierzyńca nie ogarnęła, no doba byłaby za krótka i już! ^^ a tak to On często kociskom i szczurom organizuje czas ;) i no ogarnia w domu, to czego ja nie zdarzę... A jak mam dzień wolny...czy to z Patrykiem, czy sama, to wtedy jest laba...tzn lenimy się aktywnie ;) o ile pogoda pozwala (czyt. nie leje, ani nie ma upałów) to idziemy na dłuuugi spacer (10-15 i więcej km, choć to rzadko) zazwyczaj zaraz po śniadaniu, a popołudniu, po szybkim obiedzie i ogarnięciu domu mamy czas dla siebie i reszty zwierzyńca :) w dni wolne też często siedzę w ogródku i z uporem godnym osła, pielę chwasty w ogródku i sadzę, co rusz jakieś nowe roślinki ;) a jak pada...wtedy po spacerze siadam z kotami na kolanach (znaczy jeden na kolanach, drugi na zagłówku fotela) z psami u boku i czytam książki...albo spędzam czas przed monitorem bawiąc się stroną Przytuliska z Lisowa, bazarkami itp...albo przeglądam z NUDÓW FB...tak...czasem tak mi się nic nie chce, że aż oddaje się nudzie ...to dziwne :D I jak tak piszę, jak wygląda 90% mojego życia, to trochę przeraża to...ale jakoś z dnia na dzień człowiek wstaje i daje radę ;) I tylko czasem są takie dni, w których chciałoby się przeleżeć się cały dzień..i tak jak Rupert mieć fajrant całe życie ;) po takim standardowym naszym dniu psiaki są po prostu padnięte tak samo jak my ;) co dziwne...bo one przez pół dnia najczęściej śpią, albo czuwają :D Quote
Tyśka) Posted September 19, 2016 Posted September 19, 2016 Kurcze, ale byśmy się dogadały! :D Jak czytam Twoje wpisy, mam wrązenie, że opisujesz mnie! :D Psy zajęły łóżko... jak dobrze, że na podłodze jest miejsce. Quote
Istar19 Posted December 8, 2016 Author Posted December 8, 2016 melduje, że żyjemy - co by Tysia i inni czasem zaglądający to wiedzieli ;) i powiem na razie ejdno - Gdy Ci smutno, gdy Ci źle...to do Licha przytul się :D dobranoc ;) pobudka o 4 rano....a wolny dzień dopiero w środę ^^' Quote
Tyśka) Posted December 8, 2016 Posted December 8, 2016 Cieszę się, że zajrzałaś ;) Świetne foto! Kochana Lichotka! Quote
Istar19 Posted December 9, 2016 Author Posted December 9, 2016 Liszka jest naszym wyjątkowym Aniołkiem ....zleksza upadłym...ale Aniołkiem :D tymczasem zapraszam na bazarek Quote
Istar19 Posted December 10, 2016 Author Posted December 10, 2016 Licho jest...Lichem...i bardzo często biega i "szczeka" przez sen ;) Tarza oglądać z dźwiękiem https://www.facebook.com/patryk.fratczakbremer/videos/1767473620181313/ Quote
Istar19 Posted December 17, 2016 Author Posted December 17, 2016 moje kochane maleństwa ;) czyli zdjęcie pod tytułem - Jak pies z kotem! Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.