Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='AngelsDream']Rinuś, to zmień myślenie ;)

Wiem, że mały też może pociągnąć. Ja tak sobie dumam w kontekście tego, że parę wilczaków ma na koncie złamania kończyn właścicieli, ale wielkie nadzieje pokładam w Baaju, że jednak udziału nie weźmie we współtworzeniu tej tradycji ;)[/quote]
trochę dziwne jest to Twoje myślenie :roll:
połamane kończyny , to akurat tak przez gapiostwo , ale nie przez rasę ...

ile dorosły wilczak waży ?

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Gapiostwo na pewno też, ale wydaje mi się, że są rasy, które bardziej predysponują właściciela do urazów. Dorosły od 30 kilogramów wzwyż. Myślę, że najwięcej, to będzie 45 kg, ale to już szczególne jednostki. Pies znajomej waży kilogramów 9 i też potrafi szarpnąć, więc zdaję sobie sprawę, że każdy pies może krzywdę zrobić, jeśli tak się sytuacja złoży także dla mnie koniec tego tematu.

Posted

Angels , bez urazy , ale straszliwie demonizujesz pewne rzeczy ...
45 kilo to cherlak nie pies , dwa to 30kg , 30 kg nie równe ....
zacznijmy od tego , co czego był stworzony wilczak ? wtedy możemy ocenić jego faktyczną siłę ...
nie znam tej rasy , to fakt .. ale pies , to pies ...


swoją drogą , strasznie mnie przerażają właściciele psów , nad którymi nie potrafią zapanować fizycznie ... chociażby
trzeba pamiętać też i o tym , że pies dość cwane zwierze ... i poczuje swoją wyższość nad panem ... fizyczną ... pomijam psychiczną.

Posted

A moim zdaniem fizycznie nad psem tak naprawdę się nie zapanuje - to co go trzyma w ryzach to psychika i przekonanie właściciela, że da radę. Ale z drugiej strony, gdyby to było takie proste nie byłoby wypadku w stylu - prowadzę psa na flexi, pies widzi inne psy, leci na oślep, a ja ląduję na koniec ze złamaną ręką/nogą. Pies to nie tylko masa, to temperament. A ten wilczaki mają wybujały. Mogą być strachliwe lub agresywne - to raczej nieufna rasa, jeśli nie ma odpowiedniej socjalizacji jest straszna. To wspaniały pies użytkowy, wyhodowany do pomocy w pracy przygranicznej. Chętnie tropi. Jest w stanie spokojnie przebiec 100 km i nie paść. Nie wyszło tylko jedno - silna więź z właścicielem powodowała, że przy zmiane przewodnika pies się wyłamywał. No i usposobienie. Mam wrażenie, że twórcy trochę się przeliczyli, albo może hodowla cywilna poszła w inną stronę. Pies, to pies - fakt. Chociaż nie zdziwcie się, jak usłyszycie od właściciela wilczaka, że ma wilka. I nie mam na myśli żartów.

Posted

[quote name='an1a']Wszystko zależy od wyczucia psa, ja swojego też utrzymuję na obroży, [B]ale [/B]jak jestem na coś przygotowana, wiem co się może wydarzyć itp. Jak będzie to z zaskoczenia można polecieć, ciężko psa odciągnąć, bo nie dość, że leci do przodu, to jeszcze w dół ;)[/quote]

hmm jakos nie bylam przygotowana na wybiegniecie kota zza jakiegos auta i na chec pogoni przez mojego psa.. ale maks 1-2 kroki robie ja i pies is toimy oboje .... i to wszystko z zaskoczenia i mnie i psa.... i to nie jeden raz...

raz tlyko polecialam jak malysz gdy trzymalam 10m linke a na jej koncu mialam Cek.. postanowil zapolowac na jakies myszy i mnie pociagnal a ja go wtedy nie widzialam i nie wiedzialam ze biegnie.. bo gdybym to zauwazyla, z eon startuje zdazylabym puscic linke;p a tak dooopa.. zagadana bylam i psa mialam w nosie bo byl po cwiczeniach i na lince ktora trzymalam;p

ale w normalnych sytuacjach na spacerach na zwyklej smyczy.. hmm nawet na flexi5 m(raz przetestowane w gorskich warunkach) nie lece za psem a zatrzymuje sie i to calkiem niespodziewanie...

Posted

Koty są zabawne. Na nas jeden skoczył zza siatki - tak nagle, ze przez chwilę żadne z nas trojga nie wiedziało, co się stało, skąd ten syk i czemu całe krzaki furczą, na szczęście Baaj koty lubi, ale nawet on miał zszokowaną minę.

Posted

[B]AngelsDream[/B] - tutaj się z Tobą nie zgodzę... Właśnie dlatego, że pies jest 'tylko' psem i nigdy do końca nie można być go pewnym - fizyczne panowanie jest absolutną podstawą, przynajmniej dla mnie;).
Nie chodzi mi o przypadki pt. 'jeden na milion', które mogą się zdarzyć tandemowi 100kg facet i np.beagle, ale obrazek: drobna kobitka z szalejącym na smyczy np. rotkiem jest przerażający...

Jak mój pies 'fika', to wiem, że fizycznie nad nim zapanuję.
Dlatego np. nigdy nie będę miała leonbergera - bo choć ogromnie mnie te psy za serce chwytają, to niestety - nie te gabaryty u mnie:diabloti:.

Posted

Juliuszka , raz się z Tobą zgodzę :multi:

idąc tokiem rozumowania Angeles , to jak np przytrzymać psa u weta ? siłą perswazji ?
np przy takim czyszczeniu gruczołów około odbytowych , co jest obrzydliwie nieprzyjemnym zabiegiem i najspokojniejszy pies będzie chciał uciec ;)

Posted

To ja może szerzej wyjaśnię, czemu uważam, że fizyczne aspekty są mało ważne. Czasami [nie zawsze] widuje się pana słusznych rozmiarów, łapa jak moja noga, noga jak drzewo. Pies spory, ale szaleje, rzuca się, ryczy...

A idzie pani, budowy drobnej, niemal wydaje się, że pies może ją złamać - jedno spojrzenie i pies idzie na równaj i nie ma ryków, rzutów i nie wiadomo czego.

I jakby co - nie mówię o sobie, żeby zaraz nie było, że gloryfikuję i pozuję na superwiewiórkę. Wiem, co to znaczy nad psem nie móc zapanować, bo rodzice swego czasu mieli dobermana - mimo, że byłam dość rozsądna i myśląca, żeby go wyprowadzać, to w pewnym momencie nie było to wykonalne.

Baaj gabaryty ma słuszne, ale wiem, że go utrzymam. Co nie znaczy, że nie zastanawiam się, czemu niektórzy mieli połamane ręce. Też dlatego, że nie chciałabym podzielić ich losu.

Baaj u weterynarza nawet przy takim czyszczeniu stoi normalnie, jak jest coś trudniejszego wtedy się go trzyma, ale bez przesady, żeby było potrzebne 5 chłopa. Wystarczy pokazać kota i będzie ucieszony, jak dziecko na Gwiazdkę.

Posted

[quote name='Vectra']Juliuszka , raz się z Tobą zgodzę :multi:

idąc tokiem rozumowania Angeles , to jak np przytrzymać psa u weta ? siłą perswazji ?
np przy takim czyszczeniu gruczołów około odbytowych , co jest obrzydliwie nieprzyjemnym zabiegiem i najspokojniejszy pies będzie chciał uciec ;)[/quote]
a jak przytrzymac doroslego ONka ktory ma podawane znieczulenie miejscowe w baaaardzo bolaca rozwalona lape z rozwalona tetniczka?:P

mojego sie dalo.. tj sama go trzymalam a przy zszywaniu tlyko glaskalam a kuzyn moj trzymal lape w gorze, zeby wetowi bylo latwiej- caly zabieg odbywal sie na podlodze.. bez nikogo nie zjadl i grzecznie lezal.. chociaz uciekac bardzo chcial wlasnie przy podawaniu znieczulenia.. - i tutaj teoretycznie nie powinnam byla go utrzymac w odpowiedniej pozycji;p

Posted

[B]marmara[/B] - ale utrzymałaś! ergo - fizycznie JESTEŚ 'dostosowana' do Cekina :diabloti:

Ja, jak zwykle:diabloti:, patrzę na problem od 'czarnej' strony - psy się spinają i co? już widzę jak dziewczę nastoletnie rzuca się swojego psa zabierać... albo drobna kobitka lat 70.

Generalizuję?
A po kiego diabła pisać w wątku o chamstwie o chwalebnych wyjątkach?
Zwłaszcza, że tych wyjątków jakoś ze świecą szukać :(.

Posted

Baaj wyznaje jak dotąd zasadę, że póki my jesteśmy, to on nie zginie, ale widziałam u weta przypadki psów na 4 pielęgniarki, 2 właścicieli ;)

Jak się psy zetną, a właściciel nie wie, co robić, to jego siła fizyczna i tak nic nie zmieni. Taka prawda.

Posted

to czemu na litość , ciągle słyszę w poczekalni wet - tekst lekarza ... proszę przytrzymać psa
odpowiedź
- nie dam rady bo nie mam siły
- boję się bo mnie ugryzie

a już się ubawiłam i wet też , jak wet prosi panią PROSZĘ TRZYMAĆ PSA
ale ja się boję bo gryzie mnie

zaglądam do gabinetu z ciekawości , co to za brytan taki wściekły

a tam

tadadadm

RATLEREK :evil_lol:

Posted

[quote name='AngelsDream']No to jest problem psów dużych... Ja na razie sobie z psem radzę, ale czasami się zastanawiam co będzie za parę miesięcy i mam nadzieję, że dobre szkolenie i współpraca z psem wystarczą.[/quote]
[quote name='AngelsDream']Baaj gabaryty ma słuszne, ale wiem, że go utrzymam.[/quote]
Wazne jest to, czy W RAZIE PROBLEMOW [weterynarz, inny pies, rower, cokolwiek] Ty [czy ktokolwiek] jestes w stanie nad nim zapanowac... I tyle...
[quote name='Vectra']wiesz jakby mnie mój pies ugryzł , to by te zęby stracił[/quote]
????

Posted

Wiesz, Baaj zna granicę. Inna sprawa, że to wcale nie taki rzadki widok - pies dostaje komendę siad i ryczy na właściciela.

Jasne - w końcu to jeden z obowiązków właściciela psa - zrobić tak, żeby pies nie zagrażał otoczeniu.

Posted

hahaha dooobre:D mojego wyplosza malego kagancowac musialam kiedys.. teraz juz nie i w zeby tez daje sobie zerknac.. ale jak cos b. boli to gryzc by chciala.. ale wtedy ja jej przeszkadzam i nie boje sie, ze mnie zje;p

z kolei duzy ma w nosie panow wetow czy tez panie.. po bolacych znieczuleniu wcisnal sie w kat i siedzial na luznej smyczy przy czym wet podszedl, zrobil zastrzyk z antybiotykiem w karczycho i jeszcze wymasowal..

pytal tez czy to roczny peisek bo grzeczny i bardzo zadbany.. -nie chcial wierzyc, ze to stworzenie ma troche ponad 3 lata..

z reszta nas weci nie prosza "prosze przytrzymac psa" bo sama widze co wet zamierza i jak mam sobie psa zlapac, przytrzymac tak zeby wet czul sie pewniej i zeby peis sie nie wiercil;p

gdy raz uslsyzalam "kaganiec trzebaby zalozyc"- pies zabral glowe z bolacym uchem i tyle- to wiecej sie w tej lecznicy nie pokazalam;p

Posted

[quote name='Vectra']wiesz jakby mnie mój pies ugryzł , to by te zęby stracił[/QUOTE]

[B]Vectra[/B] - wielki dzień dziś! tysh się z Tobą zgadzam:diabloti:.

Nie ma bata - nad agresją do 'świata' można PRACOWAĆ, agresja na linii przewodnik-pies... cóż... ja już 'przerobiłam' psa, którego się bałam:shake: i jedno jest pewne jak 2x2=4: gdyby, odpukać 100x - póki co najmniejszego warknięcia ani w moją stronę ani w stronę żadnego człowieka Jago nie uskutecznił - coś mu się z pyska 'wyrwało'... moja reakcja byłaby z cyklu najbardziej brutalnych - raz, a dobrze i do końca życia zapamiętane: strzeliłabym tak, że po ścianie by 'spływał'.

Kocham mojego psa jak żadną inną żywą istotę - i właśnie dlatego NIE DOPUŚCIŁABYM do sytuacji, w której mógłby poczuć się 'górą'.

Jesli własny pies pierwszy raz próbuje się postawić - tego się 'zagłaskać' nie da:shake:, a 'olane' zaprocentuje pewnością psa, że Pańcia/Pańcię da się 'ustawić'...

Posted

[quote name='Juliusz(ka)'][B]Vectra[/B] - wielki dzień dziś! tysh się z Tobą zgadzam:diabloti:.

Nie ma bata - nad agresją do 'świata' można PRACOWAĆ, agresja na linii przewodnik-pies... cóż... ja już 'przerobiłam' psa, którego się bałam:shake: i jedno jest pewne jak 2x2=4: gdyby, odpukać 100x - póki co najmniejszego warknięcia ani w moją stronę ani w stronę żadnego człowieka Jago nie uskutecznił - coś mu się z pyska 'wyrwało'... moja reakcja byłaby z cyklu najbardziej brutalnych - raz, a dobrze i do końca życia zapamiętane: strzeliłabym tak, że po ścianie by 'spływał'.

Kocham mojego psa jak żadną inną żywą istotę - i właśnie dlatego NIE DOPUŚCIŁABYM do sytuacji, w której mógłby poczuć się 'górą'.

Jesli własny pies pierwszy raz próbuje się postawić - tego się 'zagłaskać' nie da:shake:, a 'olane' zaprocentuje pewnością psa, że Pańcia/Pańcię da się 'ustawić'...[/quote]
dobrze prawisz :cool1:

a potem tematy na forach :multi:
mój pies na mnie warczy , mój pies kłapie paszczą , mój pies nie chce oddać miski/zabawki/posłania , warczy jak go głaszczę , szczerzy gdy chcę mu zdjąć obroże :multi: :multi:
Pomijam pracę nad TAKIM psem z odzysku ... ale to że ten pies jest TAKI , to sam on TAKI się nie zrobił .. wyłączając bardzo sporadyczne przypadki.

wystarczy poczytać podforum "agresja" :p nieraz boki zrywam :diabloti:

Posted

Sama wiem, jak trudno czasami pracować z psem, który ma czuba na obronę miski, ale też doceniłam swój wysiłek, gdy pies jadł królicze korpusy, a wokół chodziły dzieci. Oczywiście, że go pilnowałam, ale nie musiałam się z nim chować w kącie.

Tyle się mówi o bezstresowaym wychowaniu psów, że zapomina się, że powinno być one bezstresowe też dla człowieka. Trochę mnie przeraziła pani, która wspominając swojego onka powiedziała mi, że żeby mu zabrać rzecz, którą ukradł wywlekała go na smakach z mieszkania...

Posted

[quote name='Juliusz(ka)'][B]Vectra[/B] - wielki dzień dziś! tysh się z Tobą zgadzam:diabloti:.

Nie ma bata - nad agresją do 'świata' można PRACOWAĆ, agresja na linii przewodnik-pies... cóż... ja już 'przerobiłam' psa, którego się bałam:shake: i jedno jest pewne jak 2x2=4: gdyby, odpukać 100x - póki co najmniejszego warknięcia ani w moją stronę ani w stronę żadnego człowieka Jago nie uskutecznił - coś mu się z pyska 'wyrwało'... moja reakcja byłaby z cyklu najbardziej brutalnych - raz, a dobrze i do końca życia zapamiętane: strzeliłabym tak, że po ścianie by 'spływał'.

Kocham mojego psa jak żadną inną żywą istotę - i właśnie dlatego NIE DOPUŚCIŁABYM do sytuacji, w której mógłby poczuć się 'górą'.

Jesli własny pies pierwszy raz próbuje się postawić - tego się 'zagłaskać' nie da:shake:, a 'olane' zaprocentuje pewnością psa, że Pańcia/Pańcię da się 'ustawić'...[/quote]
Nie każdy pies który warczy próbuje się postawić. Więc może nie proponujmy tej samej metody wszystkim, bo możemy komuś tylko niedźwiedzią przysługę oddać ;) Sama to z moją suką przerabiałam i jak pisałam, przeklinam dzień w którym takie porady wprowadziłam w życie.

AngelsDream - wymień mi choć jedną metodę bezstresowego wychowania psa.

Posted

Kliker - o ile stosuje się go zgodnie ze sztuką i tylko to. Same nagrody, bo cóż to dla psa za kara - ignorowanie złego zachowania? A wiele osób twierdzi, że się da tak psa wychować.

Ja akurat mam trochę inne podejście. Źle napisałam - bezstresowo to faktycznie błąd, ale bez zbędnego stresu dla obu stron. Lepiej?

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...