marmara_19 Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 jak ciagle tak ejst i z tymi samymi psami to gaz w psy jak tylko sie zblizaja:D ja bym sie nie cackala..
Guest Rennatta Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 [quote name='zerduszko']A nie pomyślałaś, że ten pies tak się zachowywał właśnie z powodu stresu?? To cicho zestresowanym można być, a głośno to już nie?? Poza tym - poczekalnia u weta, to miejsce gdzie przychodzą różne zwierzęta, może to własciciele tych strachliwszych powinni je odwrażliwić, a nie wszystko zwalać na innych. No i oczywiście żaden z tych właścicieli zestresowanych zwierzaków nie podpowiedziało Panu, że Pani z recepcji go zawoła, ale za to już widzę te pełne pogardy spojrzenia :cool3: Poza tym: dlaczego facet na stać na zewnątrz z chorym (np.) psem?, bo poplotkowac sobie nie mozna?? Plotkuje się w kawiarni :evil_lol:[/quote] Ja nie plotkowałam - nie wiem skąd ta złośliwość? Niepotrzebna. Oprócz mnie (samej,bez zwierzaka,żeby nie było,że to o stres mojego własnego zwierzaka chodzi, dopiero na niego czekałam) byli też właściciele może 3 innych psów oraz Pani z bardzo zestresowanym kotem w transporterku.Poza tym chyba logiczne,że jeśli ujadający głośno pies dodatkowo stresuje inne zwierzęta (nie był sam w poczekalni) to może powinien poczekać na zewnątrz.To była jedna jedyna taka sytuacja na szczęście. Do Pana fakt -nie odezwałam się-pies do tego stopnia ujadał,że była marna szansa,że mnie usłyszy, a bliżej podejść się bałam :oops:.
Guest Rennatta Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 [quote name='darunia-puma']nie wiem czy właściciel tego ujadacza reagował na zachowanie psa i próbował go głaskać i uspokajać żeby nie s[B]zczekał tak bardzo ? jeśli nie to faktycznie mało komfortowa sytuacja i wyobrażam sobie ludzi z innymi spokojnymi psami (one tam też nie były z powodu świetnej kondycji i ogólnego zdrowia) na szczęście ja nie trafiłam na taką sytuację bo wiem co to znaczy jak pies jest ciężko chory i drażliwy na jakikolwiek dotyk czy hałas ....!!!![/B][/quote] Niestety nie reagował.Podkreśliłam część o którą mi głównie chodziło w tym wątku(bo inni sugerowali,że chodziło o to,że nie mogłam plotkować :roll: przez ujadanie tego psa. Tak trochę OT to raczej jest nieśmiała i bardzo rzadko rozmawiam z osobami dopiero co poznanymi ( czy to w poczekalni czy gdzie indziej ). I chyba z tym psem chodziło o szczepienie,a nie o chorobę, bo komuś tam odpowiadał na pytanie,ale że hałas był straszny nie daję sobie ręki uciąć.
darunia-puma Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 w takim razie w takich okolicznosciach pan powinien (z powodu dobrego wychowanie)zaczekac na zewnatrz albo zaklepać sobie kolejke i wyjsc przed lecznice i pochodzic z psem bo moze byc tez tak ze pies sie stresował samym zapachem lecznicy i innymi psami ale zrozumienie dla innych tez powinno byc!!!!nikt nie musi wysłuchiwac ujadania psa w poczekalni tym bardziej jesli jego pies jest chory albo po prostu dla samego siebie i swojego komfortu psychicznego
Guest Rennatta Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 [quote name='zerduszko']A nie pomyślałaś, że ten pies tak się zachowywał właśnie z powodu stresu?? To cicho zestresowanym można być, a głośno to już nie?? Poza tym - poczekalnia u weta, to miejsce gdzie przychodzą różne zwierzęta, może to własciciele tych strachliwszych powinni je odwrażliwić, a nie wszystko zwalać na innych. No i oczywiście żaden z tych właścicieli zestresowanych zwierzaków nie podpowiedziało Panu, że Pani z recepcji go zawoła, ale za to już widzę te pełne pogardy spojrzenia :cool3: Poza tym: dlaczego facet na stać na zewnątrz z chorym (np.) psem?, bo poplotkowac sobie nie mozna?? Plotkuje się w kawiarni :evil_lol:[/quote] No i zapomniałam o najważniejszym: ja do lecznicy jeździłam nie po to,żeby ratować zdrowie zwierzaka,które ledwie dwa tygodnie temu trafiło na ostry dyżur w ciężkim stanie,tylko oczywiście na [B]ploteczki[/B],bo do kawiarni mi nie po drodze :evil_lol::evil_lol::evil_lol:.
Hey Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 Słuchajcie chamstwo z jakim się spotykacie na spacerkach ze swoimi psami to jest pikuś. Popracujcie sobie w sklepie zoologicznym, to dopiero jest prawdziwy obraz Polskiego Społeczeństwa Psiarskiego. Pytanie typu: -Czy ma Pani coś na uśpienie psa? Bo mój pies jest juz stary i chcę go uśpić. (Tak, tak! Chodzi o zabicie psa tylko dlatego, że się zestarzał!) -Może wie Pani kto chce przygarnąc pieska? Bo mój synek/ja/dziadek/tata ma wieeelkie uczulenie na psa. (Ha!Ha!Ha! Uczulenie? Chyba na własną głupotę mają uczulenie!) -Czy wie Pani co to jest:...(i tu wymieniają rózne dolegliwości swoich psów, czasem naprawde poważne. Na zasugerowanie wizyty u weta reaguja konsternacją "Och, no oczywiście że pujdę" po czym przy następnej wizycie zabawa się powtarza) -Ma Pani ostrą kolczatkę? Bo mój pies sie nie słucha. (Jeżeli zasugerujesz szkolenie zazwyczaj słyszysz: " Ale jemu juz nic nie pomoże") Takie kwiatki mozna usłyszeć codziennie. I jak ja mam komentować cos TAKIEGO? A sprubuj tylko powiedzieć, że podejście klienta jest złe:mad: Oburzenie gwarantowane. Od nerwicy ratuje nas tylko śmiech na zapleczu. A i tak jest to czasem smiech przez łzy.
darunia-puma Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 to tylko można współczuć faktycznie u nas w wałbrzychu w zeszłym tygodniu znaleziono psa małego czarnego z obrożą i smyczą leżącego w lesie martwego prawdopodobnie ktoś go tam zostawił a piesek siedział i czekał(przeczytałam w poniedziałkowej gazecie wałbrzyskiej) jak go znaleźli piesek nie żył a do tego miał zjedzone tylnie kończyny i kawałek brzuszka KOSZMAR TO ZA MAŁO!!! odechciało mi sie na dziś wszystkiego!!! czy nikt go nie szukał(jeśli uciekł) albo dlaczego go nie oddał do schroniska tylko zostawił w lesie....na te pytania pewnie nigdy nie dostanę odpowiedzi
WŁADCZYNI Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 Pole Mokoowskie dostarcza wiele radości -proszę odwołać psa (laba...) -Mambaaa nic, podchodzi pare metrów -Mambaaa nic, podchodzi bliżej, pies ucieka, pani wyjmuje ciastko i kusi, kusi pies ucieka, kusi dalej, pies porywa ciastko i odskakuje uciekając. Kurtyna:evil_lol: -proszę odwołać psa (rodezjany) -X chodź, pies zaczyna odchodzić pan do swojej TŻetki "czemu wołasz" na co ona subtelnie -bo pani się drze.:evil_lol: Ja tu grzecznie proszę a oni tak o mnie:placz: Inna pani, podbiega suczka sznaucerek, sucz mój przyjmuje pozycję "to mój park, moja piłka, ty też jesteś moja" suczka gubi piłkę i wieje do swojej pani. Ja waruję sucza, każę zostać, oddaję piłkę. Rozpoczyna się miła rozmowa z właścicielką - oby więcej takich. :loveu: dziewczyny się nie bawiły, ale ładnie ustaliły kto rządzi, kto nie i bez walki było. I pan z russelkiem - cuuudnym. Łaciata poganiała malucha, a maluch bezczelny próbował ukraść piłkę ale Su przywarowała na niej:evil_lol: Kolejne miłe spotkanie:loveu:
Vermas Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 U mnie będzie chyba narazie spokój ( z moją suką) i jej przytulaniem się do psów i bawieniem się /dokuczaniem pinczerkom:pczyli spokój ze starszymi "babciami":evil_lol: Tak nawiasem: moja sucz. po sterylce:lol:
Psiutka380 Posted February 29, 2008 Posted February 29, 2008 Moja Mika nie jest wysterylizowana więc dzisiaj miałam sporo kawalerów wyjących pprzy płocie oraz takich co się przeciśli i do Miki się dobierali.
darunia-puma Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 niedostępne....????hiihihihihihi podobno lubią
lorraine Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 Ja wlasnie czekam na Straz Miejska :mad: Od poczatku: Wchodze sobie do klatki, czekam przy windzie. Winda przyjezdza, drzwi sie otwieraja, wyskakuje wscieklizna i do gardla Fobii. Fobia jest lagodna ale zaczela sie bronic. Wszystko sie dzieje tak szybko, nagle pisk, Fobia lezy, udalo sie odciagnac psy. Weszlam do windy, patrze i co widze? Nagle mnostwo krwi i skads ciecze. Po scianach sie rozchlapuje. Tamta suka rozwalila Fobii ucho, wiec krew bryzga po scianach. Ale czemu sie wk...ilam? Bo to juz nie pierwszy raz! Suka jest wsciekle agresywna, rzuca sie natychmiast, od razu "na ostro" Stara baba ktora z nia wychodzi nad nie panuje! To juz ktores tam starcie tylko do tej pory udawalo sie zareagowac szybciej. Kiedys pamietam, tez stoje pod winda, winda podjezdza z windy slychac wrzask prosze wziac tego psa [COLOR=red]bo ja jej nie utrzymam[/COLOR] i wsciekle ujadanie. Odciagnelam Fobie, schowalam na schody, stara baba sciagnela swoja na dol. Teraz przyznaje, bylo troche mojej winy, gadalam akurat przez komorke, bo umawilam wizyte do weta z rodzicami (wazna sprawa). No nie mialam akurat oczu dookola glowy fakt :oops: Ale :pissed: Czemu stara baba nie miala oczu dookola glowy? Ona ma agresywnego psa i za niego odpowiada! Czemu [COLOR=red]agresywna suka chodzi zawsze bez kaganca?[/COLOR] [COLOR=black]Krew sie lala strumieniami, troche zatamowalismy, TZ polecial szukac baby, co mu powiedziala?[/COLOR] Ze to moja wina bo to tez jest suka i ona sie rzuca i ze gadalam przez telefon! No to przyjedzie Straz Miejska. Najpierw do mnie, pokazemy krew, Fobia sie ladnie przywita jak to ona ma w zwyczaju, potem pewnie zjada do baby a tam wsciekle ujadanie za drzwami. Zobacze jak to sie skonczy. Powinnam byc bardziej czujna fakt. Ale cholernie agresywna suka musi byc w kagancu! Co z tego ze to nie "rasa agresywna" tylko podly kundel? Nadrabia zajadloscia. Oczywiscie optymalnie by bylo gdybym dostala pieniadze na wizyte u weta i pranie plaszcza (caly we krwi). Lecz nie wierze w cuda, wystarczy ze baba dostanie mandat i nakaz prowadzenia psa w kagancu. Bede na nia skarzyc za kazdy razem jak ja spotkam bez. Fobia nie jest malutka, jest miksem owczarka, jest porownywalnego wzrostu i sily wiec tylko ucho. A male lagodne suczki zaatakowane przez ta wscieklizne w chwili nieuwagi wlasciciela? Nie maja szans!
Guest ursa81 Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 Straż miejska... też ale ja bym to po swojemu załatwiła. Prywatnie :cool3:
Onomato-Peja Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 [quote name='lorraine']Ja wlasnie czekam na Straz Miejska :mad: Od poczatku: Wchodze sobie do klatki, czekam przy windzie. Winda przyjezdza, drzwi sie otwieraja, wyskakuje wscieklizna i do gardla Fobii. Fobia jest lagodna ale zaczela sie bronic. Wszystko sie dzieje tak szybko, nagle pisk, Fobia lezy, udalo sie odciagnac psy. Weszlam do windy, patrze i co widze? Nagle mnostwo krwi i skads ciecze. Po scianach sie rozchlapuje. Tamta suka rozwalila Fobii ucho, wiec krew bryzga po scianach. Ale czemu sie wk...ilam? Bo to juz nie pierwszy raz! Suka jest wsciekle agresywna, rzuca sie natychmiast, od razu "na ostro" Stara baba ktora z nia wychodzi nad nie panuje! To juz ktores tam starcie tylko do tej pory udawalo sie zareagowac szybciej. Kiedys pamietam, tez stoje pod winda, winda podjezdza z windy slychac wrzask prosze wziac tego psa [COLOR=red]bo ja jej nie utrzymam[/COLOR] i wsciekle ujadanie. Odciagnelam Fobie, schowalam na schody, stara baba sciagnela swoja na dol. Teraz przyznaje, bylo troche mojej winy, gadalam akurat przez komorke, bo umawilam wizyte do weta z rodzicami (wazna sprawa). No nie mialam akurat oczu dookola glowy fakt :oops: Ale :pissed: Czemu stara baba nie miala oczu dookola glowy? Ona ma agresywnego psa i za niego odpowiada! Czemu [COLOR=red]agresywna suka chodzi zawsze bez kaganca?[/COLOR] [COLOR=black]Krew sie lala strumieniami, troche zatamowalismy, TZ polecial szukac baby, co mu powiedziala?[/COLOR] Ze to moja wina bo to tez jest suka i ona sie rzuca i ze gadalam przez telefon! No to przyjedzie Straz Miejska. Najpierw do mnie, pokazemy krew, Fobia sie ladnie przywita jak to ona ma w zwyczaju, potem pewnie zjada do baby a tam wsciekle ujadanie za drzwami. Zobacze jak to sie skonczy. Powinnam byc bardziej czujna fakt. Ale cholernie agresywna suka musi byc w kagancu! Co z tego ze to nie "rasa agresywna" tylko podly kundel? Nadrabia zajadloscia. Oczywiscie optymalnie by bylo gdybym dostala pieniadze na wizyte u weta i pranie plaszcza (caly we krwi). Lecz nie wierze w cuda, wystarczy ze baba dostanie mandat i nakaz prowadzenia psa w kagancu. Bede na nia skarzyc za kazdy razem jak ja spotkam bez. Fobia nie jest malutka, jest miksem owczarka, jest porownywalnego wzrostu i sily wiec tylko ucho. A male lagodne suczki zaatakowane przez ta wscieklizne w chwili nieuwagi wlasciciela? Nie maja szans![/quote] no wiesz za takie coś to można nawet do sądu podać bo to jest łamanie przepisów :mad:
lorraine Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 Ale mam sile i czas po sadach ja ciagac? Zobaczymy co Straz powie i zrobi. TZ tez mowi do sadu. Ale nie mam swiadkow. Tyle ze sasiedzi pewnie potwierdza ze Fobia jest grzeczna i cicha a tamta nie. Ona sie bedzie bronic ze suka na smyczy chodzi (bo chodzi). A prywatnie to jak? Nakopac jej? TZ sie ledwie powstrzymal. To ona nas pozwie za napasc.
Onomato-Peja Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 tak a wy ją pozwiecie , że jej pies napadł na was i wyjdzie na jedno nic ale przynajmiej sie jej dokopie
lorraine Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 Byla straz miejska. No i nic nie moge zrobic. Ta suka w swietle prawa nie jest agresywna, nie musi chodzic w kagancu. Na smyczy byla jak i moja, wiec byla zabezpieczona. Straznicy z nia rozmawiali powiedziala ze poniesie koszty leczenia. Z tym ze to duze koszty nie beda, plaszcz we krwi mnie bardziej martwi. Moge a) odpuscic, poprosic zeby zwrocila mi pieniadze za leczenie b) pojechac do siedziby strazy, zlozyc zeznania, wtedy sprawa bedzie skierowana do sadu grodzkiego. Z tym ze nie mam dowodow, bo nikogo nie bylo w poblizu. Jest moje slowo przeciwko jej slowu. Prawo nie nakazuje suce zakladac kaganca bo nie jest w spisie ras :roll: A jak ja kiedys bede miala cudownego grzecznego i szkolonego amstaffa (tak sobie marze ;) ) to bede go musiala ubierac. W swietle prawa obie suki sa jednakowo agresywne... Ot i tyle. Ide moczyc plaszcz w zimnej wodzie....
moon_light Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 [CENTER][B]REGULAMIN UTRZYMANIA CZYSTOŚCI I PORZĄDKU NA TERENIE[/B] [B] MIASTA STOŁECZNEGO WARSZAWY[/B] [/CENTER] [U][B]Rozdział VII[/B][/U] Obowiązki osób utrzymujących zwierzęta domowe [B][I]§ 28[/I][/B] 1.Utrzymujący zwierzęta domowe [B]ponoszą pełną odpowiedzialność za zachowanie utrzymywanych zwierząt.[/B] 2.Utrzymujący zwierzęta domowe [B]są zobowiązani do zachowania środków ostrożności zapewniających ochronę zdrowia i życia ludzi i innych zwierząt [/B]oraz w szczególności, do dołożenia starań, by zwierzęta te były jak najmniej uciążliwe dla otoczenia i nie zakłócały spokoju domowego i nie zanieczyszczały miejsc przeznaczonych do wspólnego użytku. [B][I]§ 29[/I][/B] 1. Utrzymujący zwierzęta domowe [B]mają obowiązek stałego i [SIZE=3]skutecznego[/SIZE] dozoru nad nimi.[/B] 2. Zwierzęta agresywne lub mogące wzbudzać zagrożenie dla otoczenia winny być prowadzone pojedynczo, wyłącznie przez osoby dorosłe. Zwierzęta te [B]muszą być prowadzone w sposób zapewniający sprawowanie nad nimi kontroli.[/B] [B]moze to pomoze?[/B] [B]babka nie daje sobie rady, wiec nie sprawuje należytej kontroli nad psem. [/B]
Juliusz(ka) Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 [quote name='lorraine']Byla straz miejska. No i nic nie moge zrobic. Ta suka w swietle prawa nie jest agresywna, nie musi chodzic w kagancu. Na smyczy byla jak i moja, wiec byla zabezpieczona. Straznicy z nia rozmawiali powiedziala ze poniesie koszty leczenia. Z tym ze to duze koszty nie beda, plaszcz we krwi mnie bardziej martwi. Moge a) odpuscic, poprosic zeby zwrocila mi pieniadze za leczenie b) pojechac do siedziby strazy, zlozyc zeznania, wtedy sprawa bedzie skierowana do sadu grodzkiego. Z tym ze nie mam dowodow, bo nikogo nie bylo w poblizu. Jest moje slowo przeciwko jej slowu. Prawo nie nakazuje suce zakladac kaganca bo nie jest w spisie ras :roll: A jak ja kiedys bede miala cudownego grzecznego i szkolonego amstaffa (tak sobie marze ;) ) to bede go musiala ubierac. W swietle prawa obie suki sa jednakowo agresywne... Ot i tyle. Ide moczyc plaszcz w zimnej wodzie....[/QUOTE] qrcze, współczuję takiej:angryy:sąsiadki... oby sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła, ale gdyby... ja bym agresywną psicę potraktowała takim kopniakiem, że mnie i mojego psa omijałaby szerokim łukiem:mad: i jeszcze bym krzyku histerycznego na cała klatkę robiła przy każdym spotkaniu z babą-idiotką:angryy: żeby właśnie 'gdyby co' wszyscy sąsiedzi potwierdzili, że baba problemy sprawia. Wiedzą, bo słyszeli.
lorraine Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 Moon-light - problem polega na tym ze nikt jej poki co nie udowodni ze suka jest agresywna. Nawet jak pojde do sadu. W swietle prawa nie jest. Co z tego ze ja mowie ze jest. I dlatego w swietle prawa smycz jest wystarczajaca :-( Straznicy jej zasugerowali kaganiec, zapewne nie poslucha. Ja bede za kazdym razem jak suka sie rzuci dzwonic zglaszac sprawe, bo zapewne nie raz sie jeszcze spotkamy. Straznicy byli naprawde mili i wydawali sie chcieli pomoc ale uczciwie powiedzieli w sadzie nie udowodnie nic... Bo to kundel, nawet nie przypomina "rasy agresywnej". No i sytuacja inaczej wy wygladala jakby suka sie rzucala na ludzi, nie robi tego, a tak to "tylko" ucho....
moon_light Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 a wydrukowac, nosic w kieszeni, i pokazac babie ? moze zadziala.. trzeba sie chwytac kazdej mozliwosci
lorraine Posted March 1, 2008 Posted March 1, 2008 A to na pewno! Nastepnym razem nawet jej nie dotknie mojej to znow wezwe straz miejska. Powolam sie na te sprawe dzisiejsza i tak do skutku. No nie odpuszcze tak na dluzsza mete. Tyle ze teraz nie mam dowodow! :placz:
Recommended Posts