sachma Posted August 29, 2011 Posted August 29, 2011 Mam kłopot - Lenny ma 1.5roku, przez ponad rok walczyliśmy z zachowaniem czystości w domu, bo nie zawsze sygnalizował. Niestety teraz pojawia się kolejny problem - nie chce wychodzić na siku z nikim innym, tylko ze mną. Kiedy TŻ próbuje z nim wyjść i daje hasło "idziemy na spacerek? chodź." pies chowa się pod łóżko i nie chce wyjść, albo wskakuje do łóżka i próbuje mnie obudzić :shake: kiedy się budzę sygnalizuje potrzebę wyjścia, liże mnie i lata od łóżka do drzwi, próbuje mnie zwalić z łóżka - mimo że TŻ jest zwarty i gotowy do wyjścia z nim na dwór.. Pies wychodząc z kimś innym (kiedy mnie nie ma w domu to wyjdzie) idzie przy nodze i spogląda to na domownika to na dom.. chce wracać, albo rozwala się na podwórku przed bramą i nie wiadomo na co czeka (wg mojej mamy i TŻ pies czeka na mnie.. :/ ) Jest to dość problematyczne, bo rano nie ma czasu, więc jak oni muszą jechać do pracy to pies wraca do domu i po powrocie mamy tragedię bo pies nie wytrzymał i zlał się w domu.. Ze mną wychodzi chętnie, ale nie załatwi się do póki nie powiem "zrób siku" - tak łazi po podwórku i niucha.. po zachęcie siku jest natychmiastowe wręcz.. jak w pobliżu nie ma mojej mamy, mnie albo mojego TŻ to w ciągu dnia pies nie sygnalizuje potrzeb - a przynajmniej tak twierdzi siostra i ojciec, ale ich słowa raczej mnie nie przekonują.. Pomyślałam, żeby może na razie wychodzić razem, zaopatrzyć TŻ w smaczki i niech nagradza psa za sikanie przy nim... Czy coś jeszcze mogę zrobić? Sytuacja tym bardziej problematyczna, że ja pracuje po 12h dziennie, mam pracę zmianową, pracuje dzień (wtedy wychodzę z domu przed 6 - pies nie chce się zwlec z łóżka, chowa się pod kołdrą i udaje że go nie ma) noc (wtedy wracam po 7 i nie mam sił żeby wychodzić z nim na dwór) i dzień wolny (wtedy kłopotu nie ma, bo sama z nim wychodzę po 7). Rano nie ma możliwości wyjść po za podwórko - nie ma pobocza, droga jest wąska, a rano jest bardzo duży ruch - mimo terenu zabudowanego samochody zasuwają tu 90-100km/h - jest po prostu niebezpiecznie, po jednej stronie ulicy są posesje, po drugiej skarpa, żeby dojść do naszych terenów spacerowych trzeba by przejść 15min tą drogą.. a tyle czasu rano nie ma. Quote
Martens Posted August 29, 2011 Posted August 29, 2011 A czy reszta rodzina jakkolwiek pracuje z psem, uczy go czegoś, nagradza, bawi się? Quote
sachma Posted August 29, 2011 Author Posted August 29, 2011 Tż i ja pracujemy z psem. Są smaczki, pochwały. oboje go wychowujemy, za złe zachowanie jest "fe" za dobre smaki i pochwały. TŻ jest bardziej od zabawy, ja bardziej od miziaków i klikerowych zabaw ;) to TŻ urządza dzikie gonitwy po domu, to on kotłuje się z psem na łóżku czy na podłodze - jak pies chce się bawić to najpierw leci do TŻ i sprawdza czy się z nim pobawi - jak tam nie ma szans na zabawę to przychodzi do mnie. Ja jestem tą stroną bardziej wymagającą - TŻ wymaga podstaw, ale np to on nauczył psa szczekania - co więcej podburza go i czasem szczeka razem z nim :shake: pies woli spać z nim. TŻ ma też większy posłuch na spacerach - odwołanie od innego psa czy człowieka wychodzi mu lepiej niż mi - ja często muszę się na wołać, a TŻ raz krzyknie i pies wraca.. Za to w domu pies bardziej słucha się mnie, moje jedno "nie" i odpuszcza, z Sebą się drażni i próbuje gryzienie obuwia przerodzić w zabawę i gonitwę, nie chce też dobrowolnie zejść z łóżka kiedy TŻ mu każe - ja nie muszę powtarzać dwa razy. Mama jest główną karmicielką - jak coś robi w kuchni to pies jest tam pierwszy - Lenny szybciej niż cała reszta domowników reaguje na okrzyk "obiad" :P mama podkarmia za siad, leżeć, zostań - więcej poleceń nie używa. Jest też od miziania i tulenia. Siostra czasem pobawi się z psem, ale nic więcej. Ona jest najbardziej aktywna jak pies leży i nic nie robi - wtedy może go wygłaskać i wypieścić. Smaki daje ale raczej od święta - nawet nie wie gdzie one są.. Ojciec pogłaszcze, rzuci piłkę ale to wszystko. Smaków nie daje, podkarmiać też nie ma w zwyczaju. TŻ i mama wiedzą, że jak ja z nim wychodzę to krążę po podwórku i mówie "Leny siusiu" "zrób siusiu" - oni też tak robią, mimo to pies się nie załatwia. Jak uczyliśmy go sikania na dworze i mama i TŻ brali w tym udział i nagradzali go za siku na dworze. Quote
Soko Posted August 29, 2011 Posted August 29, 2011 Mój dziadek ma podobnie. Happy raz z nim wyjdzie, raz ucieknie z warkotem pod łóżko, a raz wyjdzie, obleci las dookoła (nie daje się dziadkowi przypiąć na smycz, tzn. dziadkowi się nie chce po prostu) i wróci pod bramkę czekać, aż dziadek wróci wolnym krokiem i razem wejdą do domu. Zresztą póki nie zaczęłam uczestniczyć w jej szkoleniu, a tylko się bawiłam w głupoty, nie zważając często na Happy, też nie chciała ze mną wychodzić i mama musiała mi ją sprowadzać na dół. Teraz gdzieś od 2 miesięcy mogę z nią wychodzić bez problemu. Nie wiem, co Ci doradzić - w przeciwieństwie do dziadka, u Ciebie są chęci ze strony TŻ i mamy... prawda jest też taka że Happy miewa dni, gdy nie ma mnie i mamy w domu od 6 do 20, i prócz porannego spaceru potrafi nie wyjść i to jest jej własny wybór, dziadek ją zachęca, a ona uparcie leży w miejscu. Ma naprawdę wytrzymały pęcherz. Przy TŻ i mamie może czuć się niekomfortowo, pamiętam jej szczenięce lata, jak robiła kupkę, przejeżdżał samochód i podskakiwała przestraszona w połowie... może Lenny nie ufa im i obawia się np., że COŚ, czy nawet po prostu inny pies, podejdzie go od tyłu, a przy Tobie nie ma tej obawy - bo wierzy, że go obronisz przed ewentualnym niebezpieczeństwem? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.