Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Mam kłopot - Lenny ma 1.5roku, przez ponad rok walczyliśmy z zachowaniem czystości w domu, bo nie zawsze sygnalizował.
Niestety teraz pojawia się kolejny problem - nie chce wychodzić na siku z nikim innym, tylko ze mną. Kiedy TŻ próbuje z nim wyjść i daje hasło "idziemy na spacerek? chodź." pies chowa się pod łóżko i nie chce wyjść, albo wskakuje do łóżka i próbuje mnie obudzić :shake: kiedy się budzę sygnalizuje potrzebę wyjścia, liże mnie i lata od łóżka do drzwi, próbuje mnie zwalić z łóżka - mimo że TŻ jest zwarty i gotowy do wyjścia z nim na dwór..
Pies wychodząc z kimś innym (kiedy mnie nie ma w domu to wyjdzie) idzie przy nodze i spogląda to na domownika to na dom.. chce wracać, albo rozwala się na podwórku przed bramą i nie wiadomo na co czeka (wg mojej mamy i TŻ pies czeka na mnie.. :/ )

Jest to dość problematyczne, bo rano nie ma czasu, więc jak oni muszą jechać do pracy to pies wraca do domu i po powrocie mamy tragedię bo pies nie wytrzymał i zlał się w domu..

Ze mną wychodzi chętnie, ale nie załatwi się do póki nie powiem "zrób siku" - tak łazi po podwórku i niucha.. po zachęcie siku jest natychmiastowe wręcz..
jak w pobliżu nie ma mojej mamy, mnie albo mojego TŻ to w ciągu dnia pies nie sygnalizuje potrzeb - a przynajmniej tak twierdzi siostra i ojciec, ale ich słowa raczej mnie nie przekonują..

Pomyślałam, żeby może na razie wychodzić razem, zaopatrzyć TŻ w smaczki i niech nagradza psa za sikanie przy nim...

Czy coś jeszcze mogę zrobić?

Sytuacja tym bardziej problematyczna, że ja pracuje po 12h dziennie, mam pracę zmianową, pracuje dzień (wtedy wychodzę z domu przed 6 - pies nie chce się zwlec z łóżka, chowa się pod kołdrą i udaje że go nie ma) noc (wtedy wracam po 7 i nie mam sił żeby wychodzić z nim na dwór) i dzień wolny (wtedy kłopotu nie ma, bo sama z nim wychodzę po 7).

Rano nie ma możliwości wyjść po za podwórko - nie ma pobocza, droga jest wąska, a rano jest bardzo duży ruch - mimo terenu zabudowanego samochody zasuwają tu 90-100km/h - jest po prostu niebezpiecznie, po jednej stronie ulicy są posesje, po drugiej skarpa, żeby dojść do naszych terenów spacerowych trzeba by przejść 15min tą drogą.. a tyle czasu rano nie ma.

Posted

Tż i ja pracujemy z psem. Są smaczki, pochwały. oboje go wychowujemy, za złe zachowanie jest "fe" za dobre smaki i pochwały. TŻ jest bardziej od zabawy, ja bardziej od miziaków i klikerowych zabaw ;) to TŻ urządza dzikie gonitwy po domu, to on kotłuje się z psem na łóżku czy na podłodze - jak pies chce się bawić to najpierw leci do TŻ i sprawdza czy się z nim pobawi - jak tam nie ma szans na zabawę to przychodzi do mnie. Ja jestem tą stroną bardziej wymagającą - TŻ wymaga podstaw, ale np to on nauczył psa szczekania - co więcej podburza go i czasem szczeka razem z nim :shake: pies woli spać z nim. TŻ ma też większy posłuch na spacerach - odwołanie od innego psa czy człowieka wychodzi mu lepiej niż mi - ja często muszę się na wołać, a TŻ raz krzyknie i pies wraca.. Za to w domu pies bardziej słucha się mnie, moje jedno "nie" i odpuszcza, z Sebą się drażni i próbuje gryzienie obuwia przerodzić w zabawę i gonitwę, nie chce też dobrowolnie zejść z łóżka kiedy TŻ mu każe - ja nie muszę powtarzać dwa razy.

Mama jest główną karmicielką - jak coś robi w kuchni to pies jest tam pierwszy - Lenny szybciej niż cała reszta domowników reaguje na okrzyk "obiad" :P mama podkarmia za siad, leżeć, zostań - więcej poleceń nie używa. Jest też od miziania i tulenia.

Siostra czasem pobawi się z psem, ale nic więcej. Ona jest najbardziej aktywna jak pies leży i nic nie robi - wtedy może go wygłaskać i wypieścić. Smaki daje ale raczej od święta - nawet nie wie gdzie one są..

Ojciec pogłaszcze, rzuci piłkę ale to wszystko. Smaków nie daje, podkarmiać też nie ma w zwyczaju.

TŻ i mama wiedzą, że jak ja z nim wychodzę to krążę po podwórku i mówie "Leny siusiu" "zrób siusiu" - oni też tak robią, mimo to pies się nie załatwia. Jak uczyliśmy go sikania na dworze i mama i TŻ brali w tym udział i nagradzali go za siku na dworze.

Posted

Mój dziadek ma podobnie. Happy raz z nim wyjdzie, raz ucieknie z warkotem pod łóżko, a raz wyjdzie, obleci las dookoła (nie daje się dziadkowi przypiąć na smycz, tzn. dziadkowi się nie chce po prostu) i wróci pod bramkę czekać, aż dziadek wróci wolnym krokiem i razem wejdą do domu. Zresztą póki nie zaczęłam uczestniczyć w jej szkoleniu, a tylko się bawiłam w głupoty, nie zważając często na Happy, też nie chciała ze mną wychodzić i mama musiała mi ją sprowadzać na dół. Teraz gdzieś od 2 miesięcy mogę z nią wychodzić bez problemu.
Nie wiem, co Ci doradzić - w przeciwieństwie do dziadka, u Ciebie są chęci ze strony TŻ i mamy... prawda jest też taka że Happy miewa dni, gdy nie ma mnie i mamy w domu od 6 do 20, i prócz porannego spaceru potrafi nie wyjść i to jest jej własny wybór, dziadek ją zachęca, a ona uparcie leży w miejscu. Ma naprawdę wytrzymały pęcherz.
Przy TŻ i mamie może czuć się niekomfortowo, pamiętam jej szczenięce lata, jak robiła kupkę, przejeżdżał samochód i podskakiwała przestraszona w połowie... może Lenny nie ufa im i obawia się np., że COŚ, czy nawet po prostu inny pies, podejdzie go od tyłu, a przy Tobie nie ma tej obawy - bo wierzy, że go obronisz przed ewentualnym niebezpieczeństwem?

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...