Jump to content
Dogomania

Mamy ją ponad dwa lata, a nadal panicznie się boi.


Ola164

Recommended Posts

Zakładam wątek, bo już nie mam na nią pomysłów.

Ma na imię Kora i ma trochę ponad trzy lata, jest kundelkiem sięgającym przed kolano. Została zabrana ludziom którzy kupili ją jako "ratlerka". Tyle, że jej nie wyszło... Z tego też powodu zamieszkała w budzie na łańcuchu. Nigdy nie była spuszczona, nie umiała praktycznie chodzić, a jedyny kontakt jaki miała z czlowiekiem to moment gdy ją bił, albo wrzucał jej kości i ziemniaki do miski.

W marcu 2009 roku trafiła do mnie, na początku miało byc to Dt, ale jak się okazalo została na dłużej.
Miała masę chorób, a my przez te całe procesy walki o doprowadzenie jej do stanu normalności zżyliśmy się z nią i nie było serca jej oddać.

Od początku była wycofana, kryła się po kątach, na jedzenie niemal się rzucała i zupelnie nie wiedziała po co są zabawki.

Bylo oczywiste, że wymaga czasu, pracy i masę uwagi.

Uczy się szybko, wręcz uwielbia naukę.
Zna wszystkie podstawowe komendy i masę sztuczek.
Po 3 dniach już ładnie załatwiała się na zewnątrz, niedługo potem zaczęła się bawić i nawet do zabawy namawiać.
Do psów była wycofana, a ze strachu nawet atakowała.

Od początku wybrała sobie mnie, łaziła za mną krok w krok, wchodząc nawet do łazienki i czekając pod drzwiami.
Podczas moich wyjść nie wychodziła spod łóżka, nie jadła i nie dawała wyciągnąć się na spacer.

Były okresy, że było lepiej...
Bywało też gorzej...
Ale teraz? Teraz to ja już sama nie wiem...

Na dzien dzisiejszy:
* Kora już nie przeżywa tak rozstań. Jeśli wychodze na kilka godzin to faktycznie z pokoju nie wychodzi, a jak wyjdzie to próbuje uciec i stara się zdemolować płot. Jak zrozumie że wyjechałam na kilka dni to jest ok, zachowuje się normalnie, śpi u brata i to za nim chodzi.

* Kora panicznie boi się huków i burzy. Nie jestem w stanie nic z nią wtedy zrobić. O ile poza domem jest jeszcze ok, bo opiera się na mnie, to w znanej dla niej okolicy próbuje uciec, kuli się, trzęsie jak galareta i biega z kąta w kąt. Nie reaguje wówczas na słowa, smaczki, ani zabawki. Później boi się wychodzić z domu, chowa się pod łóżkiem i nie ma sposobu by się z nią dogadać.
Dodam że nigdy nie pocieszałam jej w takich sytuacjach, nie rozczulałam się nad nią itp.

* Kora boi się miejsc, w których chociaż raz spotkalo ją coś nie miłego. Wystarczy że usłyszy strzał raz w danym miejscu a potem jest niespokojna. Za każdym razem gdy w nie idziemy kuli się, ciągnie w stronę domu, nie reaguje na nic, nie bierze smaczków. W tych też miejscach nie bawi się z innymi psami, co normalnie uwielbia robić.

* Kora boi się członków rodziny. Choć nigdy nic jej nie zrobili boi się moich braci. Gdy wracają do domu to się cieszy, śpi z nimi jak mnie nie ma, a wystarczy że któryś na nią spojrzy to kładzie się na plecach i trzęsie.

*Kora bez powodu boi się rzeczy. Bawimy się w domu, wszystko jest ok, a wystarczy że do reki wezmę np aparat/długopis/telefon to wpada w panikę i zwiewa.

* Kora nie wykonuje komend na zewnątrz. O ile gdy jesteśmy w obcym miejscu wszystko jest super, a gdy idziemy gdzieś w okolice domu zupełnie się nie skupia i cały czas rozgląda się, kuli ogon i kładzie uszy po sobie.

* Je tylko w nocy. Albo wczesnym rankiem lub gdy są goście. Wyciąga z miski po kilka granulek karmy i chowa sie z nimi po kątach...

Już sama nie wiem jak z nią pracować, co robić.
Ja ją kocham taką jaka jest. Dla mnie ona zawsze będzie najlepsza we wszystkim co robi. W tym ze nieudolnie goni za frisbee jest lepsza od niejednego bordera. Pływa 100 razy lepiej niż niejeden labrador, chociaż tylko wtedy gdy jest czymś przekupiona i jest biega lepiej niż wszystkie charty razem wzięte. Dla mnie nie ma lepszego psa, mimo jej wszystkich lęków. Jednak widzę że ona sama się z tym męczy.

Link to comment
Share on other sites

Pewnie niektóre rzeczy z czasem znikną, niektóre zostaną, a niektóre może wrócą... myślałaś nad jakimś łagodnym środkiem uspokajającym? Co do głośnych odgłosów i w ogóle jakichkolwiek odgłosów, możesz nagrać burzę, huki i odtwarzać je na zewnątrz w domu, najpierw cicho, potem głośniej... Nie mam aż tak strachliwego psa by wiedzieć, co dokładnie robić, bo doświadczenia nie mam, ale wiele z tego co opisujesz zaobserwowałam u mojej spanielki. Dopiero od miesiąca je smakołyki w stresującej sytuacji, a ma 5 lat (chociaż dla mnie zawsze będzie uroczym maleńkim szczeniaczkiem :D), nic mądrzejszego nie powiem prócz tego, że to masa pracy i poczekaj na rady kogoś bardziej doświadczonego ode mnie :P

Link to comment
Share on other sites

Co do uspokajania przy hukach i burzy. Na mojego psa totalnie nie działają metody polecane powszechnie w takiej sytuacji. Ignorowanie tylko nasila lęk, leki wiadomo, nikt nie będzie psa faszerował na okrągło. U mnie o dziwo działa albo siadanie przy psie, głaskanie, mówienie do niego - bardzo krytykowane, bo to ponoć chwalenie za strach. Sęk tylko w tym, że mój pies ignorowany nakręca się w strachu do tego stopnia, że telepie się i ślini; w desperacji spróbowałam czegoś odwrotnego i proszę, głaskany, przytulany uspokaja się. Pomaga mocne ściskanie psa - szczególnie kiedy jesteśmy na mieście i jakiś debil rzuci gdzieś petardę, kucam, obejmuję całym ciałem psa i ściskam parę minut, aż się uspokoi; ew. potem przepinam na długą linkę i ostro bawię się kijem, piłką, żeby rozładować napięcie - szybciej wtedy zapomina o sytuacji, dochodzi do siebie. Co do ściskania, dla lękliwych psów ponoć są specjalne kamizelki imitujące właśnie takie ściskanie, i działają uspokajająco, przeciwlękowo.
W domu bardzo dobrze działa też naprawdę ostre ryknięcie na psa i pokazanie co ma robić, kilka poleceń, bez ceregieli "na miejsce", i nagroda. Czasami potrafi ja to uspokoić momentalnie tak, że 5 minut po strzale leży i śpi, podczas gdy wcześniej potrafiła siedzieć godzinę napięta i czekać na kolejny - stąd może w sytuacjach, gdy Twój pies Cię nie słucha, bo jest zajęty szukaniem potworów dookoła, bądź bardziej stanowcza, ostro wyegzekwuj te ignorowane polecenia, pokaż psu, że Ty jesteś kapitanem na okręcie, i zarządź co ma robić, bo na razie to chyba wygląda tak, że pies odbiera Twoje komendy jako prośby, których jednak spełnić nie raczy, bo ma własny pomysł na spędzanie czasu, wypatrywanie zagrożenia.

Co do patrzenia na psa, podnoszenia przedmiotów to już typowe odwrażliwianie, chwila relaksu, smakołyk, sięgnięcie po jakiś przedmiot, pochwała, podniesienie rzeczy na 1 cm, smakołyk, itp. powolutku, małymi kroczkami.

Link to comment
Share on other sites

Sama nie wiem... Spróbować w sumie nie zaszkodzi.
Jednak z tych rad które wcześniej dostawaliśmy miałam właśnie nie przytulać, nie pocieszać, żeby tego lęku nie pogłębiać.

Mam z nią jeszcze jeden problem. Rzadko, bo rzadko, ale jak nie potrze, a jesteśmy w miejscu przez nią uważanym za zagrożone, próbuje mi nawiać... Albo do mojego domu, albo... do swoich starych właścicieli co mnie dziwi bo bardzo bała się tego człowieka...

Slyszałam również o kroplach Bacha. Myślicie że warto?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ola164']Sama nie wiem... Spróbować w sumie nie zaszkodzi.
Jednak z tych rad które wcześniej dostawaliśmy miałam właśnie nie przytulać, nie pocieszać, żeby tego lęku nie pogłębiać.
[/QUOTE]

Ja też, dlatego męczyłam się wiele lat z ignorowaniem psich strachów tudzież wyrafinowaną grą aktorską jakie te strzelanie fajne, a efekt był zerowy, żeby nie powiedzieć było coraz gorzej.
O dziwo jak zaczęłam traktować psa w tym strachu bardziej po ludzku, siedzieć z nim, drapać, gadać do niego, mocno przytulać, to strach mijał, a nie się pogłebiał :razz:
Tak więc nie ma złotej recepty, na jednego psa lepiej działa to, na innego tamto. Jak tyle czasu ignorujesz i nie ma rezultatów to nie ma sensu w to brnąć tylko trzeba szukać innych metod.

Link to comment
Share on other sites

A co do kropli Bacha - może "rescue" w sprayu coś ewentualnie mógłby zdziałać. Plusem jest to, że nie faszerujesz psa niczym, co może obciążyć wątrobę albo mieć jakieś powikłania. [URL="http://drbach.pl/product_info.php?cPath=26&products_id=220&osCsid=0eda4c28e0947f20e3d616a5baed93dd"]LINK [/URL]Minusem to, że nie ma żadnych badań stricte naukowych i trudno mówić, na ile to może działać.

Link to comment
Share on other sites

Ja się wypowiem co do przytulania psa: moja ciotka ma psa ze schronu i przez 2 lata nie zostawiła psa samego w domu dłużej niż na godzinę. Teraz potrafi wytrzymać baardzo długo, ale początki były takie, że wychodziły przed klatkę, siedziały na trawie i nie mogły się ruszyć z miejsca - chyba, że z powrotem... A gdy wracały, suka uspokajała się dopiero w momencie, gdy ciocia usiadła przy niej i zaczęła ją przytulać i pocieszać, nie panicznie, bo to wtedy faktycznie sytuację pogarsza, ale takie pokazanie psu "hej! ja jestem spokojny, możesz czuć się przy mnie bezpiecznie" często daje efekt. To też kwestia zaufania do człowieka, bo np. moja spanielowata dopiero od niedawna daje się utulić w stresie, a i nie zawsze ;)

Link to comment
Share on other sites

Wiem ze na pierwszy raz to trudno mowić o jakiś skutkach, ale dzis na spacerze znowu wpadła w panikę i spróbowałam ją przytulić.
I wydaje mi się ze szybciej się uspokoiła...

Ale to dopiero pierwszy raz, wiec trudno cokolwiek zaobserwować.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...