Jump to content
Dogomania

cavecanem

Members
  • Posts

    523
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by cavecanem

  1. Administrator w nosie ma zglaszane problemy, poki licznik bije. Ja w nosie mam administratora, sa inne fajne formy komunikacji, nie musi byc to dogomania. po krotkim pobycie, bez zalu- zegnam
  2. Takie zachowanie jak obrona swojej ( w jego mniemaniu) własności wcale nie jest zwiazana z tym, czy to pies, czy suka czy kastrat. U psow niekastrowanych takie zachowania sa mocniejsze, bo wzmacniane przez testosteron. Ale samo zachowanie swiadczy o tym jak on widzi swiat, i jakie wg niego zasady obowiązują. Tego kastracja nie zmieni. To musicie mu wytlumaczyc. Najlepiej byloby isc do kogos z tym problemem, bo wszelkie agresywne zachowania kiepsko sie wyprowadza zdalnie, a zwykle raczej przybieraja na sile niz slabna, i kastracja w niczym tu nie pomoze. predzej pomoze w jego kontaktach z innymi psami. Efekt powinien byc widoczny w ciagu kilku- kilkunastu tygodni
  3. Tak jak ktoś już wspomniał mozesz położyc na schodach wykładzine, tylko zrob to na wszystkich, na tych, których pies się nie boi tez. Moze wystarczy stary koc pociac na kawalki i porozkladac, a nie od razu inwestowac w remont. zobacz jak schody są oswietlone, moze wchodzisz od swiatla w ciemnosc? Moze trzeba je jakos doswitlic? A moze swiatlo tam zamontowane rzuca cienie na schody. Stan na czworaka i sproboj przyjrzec sie schodom z punktu widzenia psa. Moze brzmi smiesznie, ale naprwade co innego widac z 1,70 a co innego z 1 m. Jezeli schody, ktorych pies bardzo sie boi sa bardziej strome niz inne, to moze sprawdz stawy, czy np nie ma (tfu tfu) dysplazji. Jezeli bybtak bylo, po prostu pokonywanie stronych schodow boli, wiec pies unika tego. wyjadaczka jest najgorszym rodzajem trola, agresywnym, wulgarnym i powracajacym. Mozna po prostu zablokowac ja i az do bana i zmiany nicku problem z glowy
  4. u koni? postepujacy paraliz i straszliwe skurcze. Jeden koń padł na skutek porażenia mięśni oddechowych, drugi skręcania karku (skurcz) trzeci został poddany eutanazji. Trwało to do 10 dni od zranienia
  5. Nie wiem czy ty mnie nie obrazasz wlasnie. My tam nawet mamy wode w kranie i kibelek w domu :p :)
  6. Psy się kończą? W tym kraju? Przy sredniej życia 4 lata przeciętna suka zdąży dać jakieś 10-15 szczeniąt. Jeżeli padnie za każdym razem jakieś 60-80 % to i tak daje to przyrost geometryczny. A w końcu też nie kazde gospodarstwo to takie mordownie, że suki padają po trzech latach, i nie wszyscy mają taki przerób jak ludzie w Ż. Dodając do urodzonych psów te, które "uciekły" turystom jadącym na narty lub letnie wakacje, to wystarczająca ilość psów, żeby ich nie brakło :)
  7. A kupia za flaszke od znajomego, z targu, od sasiada. Malo to psow do wydania za darmo i pol darmo? Zwykle sa to okolo 6 miesieczne psy, takie wyrosniete szczeniaki, czasem tez 5 tygodniowe ( te zwykle szybko schodza na parwo albo nosowke).
  8. Nie pracowalam nigdy w zadnej prozwierzecej organizacji. W gminie zajmowalam sie zwozeniem psow zglaszancyh jako walesajece sie. Hyclem znaczy sie bylam. Postawic przed sadem mowisz? Pies ciagany za traktorem, swiadkow brak ( mnie tam wtedy nie bylo, sasiad, ktory psa dobil i opowiedzial mi historie dostal amnezji), psy znikniete "wziely i uciekly panie, albo je kto ukradl moze?“, brat tego od traktora jest scigany od kilku lat listem gonczym za zaglodzenie stada koni i bydla ( kilka lat temu byla to bardzo glosna sprawa). Kleszcze na psie? A to jest karalne? Sytuacja moze sie zmienic jedynie wtedy, kiedy psy beda trwale oznakowane, kiedy trzeba bedzie zglaszac padle zwierze, kiedy wyciaganiem konsekwencji za zle traktowanie, za brak szczepien,mza brak chipa, za nieplacenie podatku za produkcje szczeniat zajma sie firmy zewnetrzne. Dopoki zajmuje sie tym gmina lub ludzie w danej gmienie zyjacy nie ma szans na konsekwencje.nawet jezeli dany wojt ma szczere checi i dobra wole nie zrobi nic, co sklociloby go z mieszkancami gminy. A zwierzeta to naprawde jeden z mniejszych problemow malych i biednych gmin. "Moj" wojt duzo by chcial, a niewiele mogl. Szczytem okazalo sie, ze nasze mini schronisko z zadaszonymi duzymi kojcami, budami i ogrodzonym wybiegeiem zostalo zamkniete przez.,. Powiatowego weterynarza. Bo nie spelnialo kuzwa wymogow. A ze psy byly w nim zaopiekowane, oznakowane, zaszczepione, odkleszczone i karmione to nic. Wazne ze bylo za blisko zabudowan. A calosc liczyla...cztery kojce.
  9. A skad wniosek, ze nie reaguje? Z reagowaniem trzeba byc ostroznym, i to nientylko dlatego ze chalupa drewniana i latwopalna i ze mam oprocz psow ( ktore dam rade upilnowac, nic nie zezra, nigdzie nie pojda) mam tez kota ( ten lazi sobie). Kiedys tez bardzi grzecznie zapytalam czy psu zamarzajacemu na -15 stopniach nie mozna by na tyle wydluzyc lancucha zeby dosiegal budy ( bo nie dosiegal). Nawet nie bylam niemila, glosu nie podnioslam, nie grozilam,mnie straszylam, nie kazalam im tego psa wziac na kanape. Chcialam tylko wydluzenia lancucha o metr. Nastepnego dnia nie bylo juz tani psa ani budy, lanuch byl, bo wmarzl w ziemie. Podobnie bylo z kolejńym psem z tej samej wsi, siedzacym w klatce metr na metr w gownie wlasnym po nadgarstki. Poprosilam o wymiane budy, bo ta, ktora mial miala przerwy miedzy deskami na dwa centymetry. To dali mu nowa. Po poprzednim psie. Tyle ze poprzednik to byl jakis jamnik, a obecny to owczarek. Owczarek po kolejnej interwencji tez zniknal. Wtedy jeszcze pracowalam dla gminy, w ktorej zajmowalam sie bezdomnymi zwierzetami, ale zdarzalo mi sie zajmowac i tymi domnymi. Prawda taka, ze te psy trzeba albo odebrac albo zgodzic sie na to,ze znikna. Trzeciego wyjscia nie znalazlam. Tzn znalazlam. Wyjechalam na stale, wracam tam tylko na wakacje i nie rozmawiam z godpodarzami tylko zglaszam policji. I co oni moga? Nawet jak odbiora te psy, to i tak wyladuja w schronie w Nowym Targu. To moze i tak jak mowi Berek, dobic, niech sie nie mecza wiecej. Tylko za chwile na tym samym lancuchu, w tej samej klatce siedzi nowym pies...konca to nie ma. Koszmar
  10. Zaraz się zrobi temat " o wyższości zabijania nad torturowaniem” :p Lub odwrotnie
  11. Pierwszy przypadek to mniej jednostek, które tego zaznały. W drugim psow jest więcej.
  12. Anja bym dała ogłoszenie, bo zdarza się że ludzi nie stać na wyprowadzaczy i rozpaczliwie szukają kogoś kto dla samej przyjemności wyszedłby z ich psem. Bo np długo pracują, a pies potrzebuje jednak wyjść i choćby się wysikać
  13. A widzisz, z punktu widzenia psa, uważam że akurat tym było niezgorzej. Chdzily głodne, zarobaczone, zakleszczone, ale robiły co chciały, tu sobie wydarły ryja na leśniczego, tu pogoniły krowę... Te od budy na kartoflisku, to faktycznie, masz rację, to było litościwe dobić. Te od trzeciego sąsiada, najdalszego, to wydaje mi się że na mięso i smalec idą, serio. Przerób ma ogromny, a jego psy zawsze tłuste, tylko nie bardzo żywotne jakoś.
  14. Jestem w moim dawnym domu w górach, na kilka dni przyjechalam. Ostatnio byłam tu dłużej w wakacje. Wtedy sąsiad miał zupelnie inne psy niż teraz. Drugi zresztą też. A i tak sa to zupelnie inne psy niż przed naszą przeprowadzka. Ciekawe, prawda? Jak to górskie powietrze psom nie służy. A psów od pilnowania kartofli też już nie ma. Zostal jeden, bo podobny do owczarka niemieckiego, a takiego rasowca to jednak nieco żal. A przez zimę karmić jakieś kundle? A po co?
  15. Nadal to życie. A nie przedwczesna śmierć po zasranym życiu
  16. Hodowle ZKwP to temat tak odlegly od polskiej wsi jak kolonizacja Marsa. Wieś ma inne problemy.
  17. No i co to bylo? Bo chyba nie tężec? Znam przypadki tężca u koni, i nie tak to wyglądało, oj nie tak.
  18. W trakcie moich pierwszych dwóch lat życia na wsi nowosądeckiej zniknęły ( czyt. Zdechły, zabito) 4 psy. A sąsiadów miałam jednego stałego, jedno gospodarstwo opuszczone i jedno jakieś 500 metrów od nas. Teraz mieszkam w mieście, od dwóch lat. Sąsiadów tylko graniczących z nami jest 6. Wszystkie psy jakie zastałam dwa lata temu żyją do dziś, w tym sedziwy amstaf z wielkimi problemami zdrowotnymi.
  19. Pozostaje Ci przyjąć zaproszenie do mojej wsi. Wielu psów już nie zobaczysz, w tym bernardynki, która w nocy szczekała więc rano pan przywiazał ją do traktora i włóczył po asfalcie, aż "ludzki" sąsiad wyszedł i psa dobił siekierą, nie zobaczysz owczarka podhalańskiego, ktory wegetowal na metrowym łańcuchu i pewnej nocy zamarzł, psa, który dowlokł się z lasu przetrącony przez drzewo i leżał kilka dni pod stodołą, jego kompana z podwórka "znikniętego" bo był stary, suki, która pierwsze 9 szczeniąt urodziła w wieku niecałych 9 miesięcy, a potem zdechła, kundelków, które w lecie miały po 30 kleszczy na raz. I to tylko psy z najblizszej okolicy, znaczy od dwóch, trzech sąsiadów. Te psy, które latem pilnowaly kartofliska chyba jeszcze żyją, to może chociaż je zobaczysz. Zima łagodna tego roku.
  20. Matko, jechać do weta i to jak najszybciej, bo chyba choroba jest wskazaniem do wizyty u lekarza, a nie przeciwskazaniem? I to wet oceni czy szczepic czy nie? Ewentualnie zeby nie byc stratnym na szczepianiach poczekac kilka dni, moze pies zdechnie. To wtedy zaoszczedzi pani na szczepieniu.
  21. Matko, jechać do weta i to jak najszybciej, bo chyba choroba jest wskazaniem do wizyty u lekarza, a nie przeciwskazaniem? I to wet oceni czy szczepic czy nie? Ewentualnie zeby nie byc stratnym na szczepianiach poczekac kilka dni, moze pies zdechnie. To wtedy zaoszczedzi pani na szczepieniu.
  22. No pewnie, statystyka :) prawda w tym Ale dla chlopa spod Krakowa odpowiednikiem Bohumina jest Kraków właśnie :) albo gdyby te psy do najbliżeszgo weta były zaprowadzone, lub gdyby przy okazji wizyty u krowy poproszono weta o spojrzenie na psa... Jak czesto idą gdziekolwiek widać przy okazji szczepień na wściekliznę, które na wsiach nadal mają formę dorocznego spędu. Wtedy z każdej strony wsi ciągną na łańcuchach i powrozach oszołomione psy. Dla wielu z nich to jedyna okazja kiedy sa od budy odkuwane. A, i jeszcze nie widzę tego szczególnego humanitaryzmu w miastach, wg mnie w miastach jest źle. Ale na wsiach jest tragicznie.
  23. Piszesz jakbyś nigdy nie była :) Na wsi dziwi pies w domu, z dzieckiem. Nie dziwi topienie szczeniąt, dobijanie starych psów, karmienie ich raz w tygodniu chlebem z mlekiem, brak leczenia, 30 kleszczy na jednym psie, otwarte rany, złamania, palikowanie psów na środku kartofliska bez budy, wody. Na wsi dziwi, ze moja suka ma 5 lat i tylko raz szczenięta miała, a mam też psa, nawet tej samej rasy. Dziwi ich, że skoro sprzedałam szczenięta po 3000 zł ( pi razy drzwi) to nie trzaskam ich dwa mioty w roku. Część tych zdziwień jest identyczna w mieście, prawda. Może niech się odezwą weterynarze, szkoleniowcy, groomerzy, ilu maja klientów-rolnikow? Z Krakowa ludzie jadą do weta do Czech, do Austrii, a choćby do Wrocławia czy Warszawy. Ilu rolników zawiozlo psy na konsultację do najblizszego miasta? O szkoleniu nie wspomnę, bo by zajadow ze smiechu dostali. Kilka stow zapłacić za nauczenia psa siadać?? Iście trzeba zdurnieć.
  24. Ty mowisz o zdziwieniu na wywoz psa za miasto na spa er, a ja o tym, ze psow sie nie eczy, nie karmi,mimdobija lopata. Znak rownosci?
×
×
  • Create New...