-
Posts
3072 -
Joined
-
Last visited
Everything posted by Jelena Muklanowiczówna
-
18.05.2017 Lisia vel Astra odeszła za Tęczowy most.21.01.2017r Lisia vel Astra pojechała do swojego domku!!! Bądź szczęśliwa i nigdy już nie zaznaj bezdomności, cierpienia i bólu!!!!Cierpię w milczeniu.. Czy jest dla mnie nadzieja?
Jelena Muklanowiczówna replied to Alaskan malamutte's topic in Już w nowym domu...
Ale macie zapsiony dom! Zazdroszczę! :D -
HOTELIK U MURKI - wątek informacyjny:)
Jelena Muklanowiczówna replied to Murka's topic in Domy tymczasowe
Wolno zapytać czemu chcieli go uśpić? -
HOTELIK U MURKI - wątek informacyjny:)
Jelena Muklanowiczówna replied to Murka's topic in Domy tymczasowe
Niesamowite to oko, pierwszy raz coś takiego widzę. -
Z przykrością informujemy, że dziś Jarek od nas odszedł. Po wielu przemyśleniach podjęliśmy tę trudną decyzję, bo nie umieliśmy już mu pomóc, a serce bolało nas, patrząc na to, jak się męczy. Nie jadł, nie chodził, z bólu brzucha dostawał drgawek. Postanowiliśmy to dziś przerwać. Strasznie mi ciężko...
-
Myślę, że nie zapeszę, jeśli powiem, że Jarek wrócił dziś z "dalekiej podróży". Nastąpiła znaczna poprawa - ożywił się, zjadł chętnie, wybrał się z nami na spacer. Dziś znów dostał zastrzyla i jeszcze jutro wybieramy się na kontrolę. Ale wielkie uff i kamień z serca, że to jeszcze nie teraz... Że jeszcze z nami pobędzie, oby jak najdłużej!
-
Kontrolne badania moczu wykazały, że nie ma już zapalenia pęcherza - antybiotyk odstawiony. Przez parę dni był spokój. Ale... Jednak zawsze jest jakieś ale. Dalej nie jest ok. Jarek posikuje nam w domu, co kiedyś się nie zdarzało. Zapięty w szelki i gotowy do wyjścia nie jest w stanie zaczekać aż założę buty - sika w przedpokoju. Doprowadziło nas to do takiej beznadziejnej sytuacji, że zamówiłam mu pieluchy dla psa. Ponadto bardzo dużo pije i mało je. W sobotę znów wybieramy się do weterynarza. Obawiam się, że to jednak zapalenie prostaty... :(
-
Jednorazowo, ale o przedłużonym działaniu. Potem, jak w moczu nic nie wyszło, to wetka kazała nam czekać i obserwować, czy będzie się coś działo. No i oczywiście zadziało się w niedzielę! Jakby się zadziało wczoraj w nocy, to byśmy mogli w sobotę podjechać do weta, a tak to ch*j, d*pa i kamieni kupa.
-
We Wszystkich Świętych przeżyliśmy chwile grozy - okazało się, że Jarek sika krwią. Akurat byłam u Rodziców, więc wsiadłam w samochód i zawiozłam go do jedynego gabinetu, który był wtedy czynny. Pan, który nas tam przyjął, miał na sobie fartuch poplamiony krwią i po dwukrotnej, nieudanej próbie cewnikowania, podał psu antybiotyki i parę innych leków i oświadczył, że jest kamień w przewodzie moczowym i należy wykonać zdjęcie RTG w dniu jutrzejszym. Spanikowana zadzwoniłam do Piotrka, który został w Kielcach, z pytaniem co robić i zadecydowaliśmy, że nie będziemy czekać tyle czasu, tylko wracam do Kielc i idziemy tu do lecznicy. I teraz uwaga: w jednej lecznicy odmówili nam całkowicie pomocy! W drugiej, na szczęście, zrobili nam kompleksowe badania: dwukrotnie USG na pustym i pełnym pęcherzu, badanie moczu i krwi i kroplówka. Zabuliliśmy jak za zboże. Za to pani weterynarz cewnikowała dwa razy bez żadnych problemów i oceniła, że żadnego kamienia nie ma. Niestety... badania nic nie wykazały! Żadnych leukocytów w moczu, choć we krwi były - nie wiadomo co psu jest. Następnego dnia skonsultowałam te wyniki z naszą weterynarz i ona też przyznała, że nie ma się do czego przyczepić. Poprosiła nas żebyśmy go uważnie obserwowali i w poniedziałek przynieśli mocz do badań. Objawy się cofnęły, mieliśmy nadzieję, że to jakaś jednorazowa sytuacja, a tu dzisiaj powtórka z rozrywki. 3 pobudki w nocy na siku, 2 razy siku nie doniesione na dwór. Na dworze pierwszy sik normalny, a potem kolejne dosłownie po kropelce. Spacer rozciągnął się do 40 minut, bo Jarek co dwa kroki staje, podnosi nogę do góry, spływa kilka kropelek i tyle. Na razie krwi nie ma, ale widzę, że on się źle czuje - choć ma apetyt, jest osowiały, jest mu zimno. Leży zawinięty w koc. Stęka. Wiecie co? Mnie się wydaje, że on ma zwykłe zapalenie pęcherza, a leki podane przez pierwszego weterynarza zaburzyły obraz w moczu. Co robić? Jak mu ulżyć do jutra, zanim zawieziemy go do naszego weta?
-
HOTELIK U MURKI - wątek informacyjny:)
Jelena Muklanowiczówna replied to Murka's topic in Domy tymczasowe
Biedna Margo, nie doczekała się domu... :( -
Cezar zostaje na stałe u Murki :)
Jelena Muklanowiczówna replied to AngelikaXD's topic in Już w nowym domu...
Wyjątkowej piękności lampa! :D