Jump to content
Dogomania

Jelena Muklanowiczówna

Members
  • Posts

    3072
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Jelena Muklanowiczówna

  1. Mnie też nadal smutno po odejściu Jarcia i ciągle go wspominam i sobie popłakuję w kącie. Najgorsze, że żaden pies mi się teraz nie podoba i chyba długo jeszcze nie będziemy mieć nowego towarzysza.
  2. Niesamowite to oko, pierwszy raz coś takiego widzę.
  3. Tak mi pusto, jakby ktoś wszystkie meble wyniósł z pokoju. A przecież tylko jeden kocyk zniknął...
  4. Z przykrością informujemy, że dziś Jarek od nas odszedł. Po wielu przemyśleniach podjęliśmy tę trudną decyzję, bo nie umieliśmy już mu pomóc, a serce bolało nas, patrząc na to, jak się męczy. Nie jadł, nie chodził, z bólu brzucha dostawał drgawek. Postanowiliśmy to dziś przerwać. Strasznie mi ciężko...
  5. Myślę, że nie zapeszę, jeśli powiem, że Jarek wrócił dziś z "dalekiej podróży". Nastąpiła znaczna poprawa - ożywił się, zjadł chętnie, wybrał się z nami na spacer. Dziś znów dostał zastrzyla i jeszcze jutro wybieramy się na kontrolę. Ale wielkie uff i kamień z serca, że to jeszcze nie teraz... Że jeszcze z nami pobędzie, oby jak najdłużej!
  6. Po wizycie i po podaniu leków. Rokowania nie są dobre. Nasza weterynarz zasugerowała, żeby wstrzymać się z badaniami na Cushinga, bo wygląda na to, że Jarek się powoli poddaje.
  7. Do kompletu dołączyła dzisiaj w nocy biegunka! Także coś mi się wydaje, że badanie krwi się odwlecze...
  8. Ale w ostatnim czasie Jarek miał kilka razy robione badania krwi i wyszły mu skoki w próbach wątrobowych i podniesione leukocyty. W przyszłym tygodniu zrobimy badanie i będziemy wiedzieć.
  9. Po dzisiejszej wizycie u weterynarza jest nowa koncepcja: pani powiedziała, że podejrzewa u Jarka chorobę Cushinga wywołaną przez podawanie sterydu. W ciągu tygodnia mamy mu zrobić badania krwi w kierunku tej choroby i potem będą podejmowane dalsze decyzje.
  10. Trzymamy kciuki zawsze i wszędzie! :) U nas z kolei trwa sikawka - dzisiaj się wybieramy do weta. Po raz siódmy w tym miesiącu!
  11. Badania moczu wszystkie wyszły dobrze. W badaniach krwi wyszły tylko podwyższone leukocyty.
  12. Kontrolne badania moczu wykazały, że nie ma już zapalenia pęcherza - antybiotyk odstawiony. Przez parę dni był spokój. Ale... Jednak zawsze jest jakieś ale. Dalej nie jest ok. Jarek posikuje nam w domu, co kiedyś się nie zdarzało. Zapięty w szelki i gotowy do wyjścia nie jest w stanie zaczekać aż założę buty - sika w przedpokoju. Doprowadziło nas to do takiej beznadziejnej sytuacji, że zamówiłam mu pieluchy dla psa. Ponadto bardzo dużo pije i mało je. W sobotę znów wybieramy się do weterynarza. Obawiam się, że to jednak zapalenie prostaty... :(
  13. Przestał - możemy spać jak ludzie, nie musimy wstawać co 2 godziny! :D Na razie bierze Biseptol, zobaczymy co pokażą kontrolne badania moczu po antybiotykoterapii.
  14. No i wyszło nam zapalenie pęcherza! Po przeleczeniu pęcherza mamy zrobić powtórnie kontrolne USG, żeby sprawdzić, jak wygląda prostata. A na razie antybiotyk.
  15. Udało mi się złapać trochę teraz nad ranem. On sika często i pierwszy sik jest zawsze większy, a kolejne to tylko parę kropli. Podnosi nogę, spina się i kapie. Pije bardzo dużo.
  16. Jednorazowo, ale o przedłużonym działaniu. Potem, jak w moczu nic nie wyszło, to wetka kazała nam czekać i obserwować, czy będzie się coś działo. No i oczywiście zadziało się w niedzielę! Jakby się zadziało wczoraj w nocy, to byśmy mogli w sobotę podjechać do weta, a tak to ch*j, d*pa i kamieni kupa.
  17. I pęcherza, i nerek, i woreczek żółciowy się załapał. Kamieni na USG nie było, a w moczu nie było żadnych kryształków ani niczego, co sugerowałoby, że może być piasek albo kamienie. Poranny mocz będzie ciężko załapać, bo aktualnie Jarek sika równo co 2 godziny i pewnie w nocy też tak będzie.
  18. We Wszystkich Świętych przeżyliśmy chwile grozy - okazało się, że Jarek sika krwią. Akurat byłam u Rodziców, więc wsiadłam w samochód i zawiozłam go do jedynego gabinetu, który był wtedy czynny. Pan, który nas tam przyjął, miał na sobie fartuch poplamiony krwią i po dwukrotnej, nieudanej próbie cewnikowania, podał psu antybiotyki i parę innych leków i oświadczył, że jest kamień w przewodzie moczowym i należy wykonać zdjęcie RTG w dniu jutrzejszym. Spanikowana zadzwoniłam do Piotrka, który został w Kielcach, z pytaniem co robić i zadecydowaliśmy, że nie będziemy czekać tyle czasu, tylko wracam do Kielc i idziemy tu do lecznicy. I teraz uwaga: w jednej lecznicy odmówili nam całkowicie pomocy! W drugiej, na szczęście, zrobili nam kompleksowe badania: dwukrotnie USG na pustym i pełnym pęcherzu, badanie moczu i krwi i kroplówka. Zabuliliśmy jak za zboże. Za to pani weterynarz cewnikowała dwa razy bez żadnych problemów i oceniła, że żadnego kamienia nie ma. Niestety... badania nic nie wykazały! Żadnych leukocytów w moczu, choć we krwi były - nie wiadomo co psu jest. Następnego dnia skonsultowałam te wyniki z naszą weterynarz i ona też przyznała, że nie ma się do czego przyczepić. Poprosiła nas żebyśmy go uważnie obserwowali i w poniedziałek przynieśli mocz do badań. Objawy się cofnęły, mieliśmy nadzieję, że to jakaś jednorazowa sytuacja, a tu dzisiaj powtórka z rozrywki. 3 pobudki w nocy na siku, 2 razy siku nie doniesione na dwór. Na dworze pierwszy sik normalny, a potem kolejne dosłownie po kropelce. Spacer rozciągnął się do 40 minut, bo Jarek co dwa kroki staje, podnosi nogę do góry, spływa kilka kropelek i tyle. Na razie krwi nie ma, ale widzę, że on się źle czuje - choć ma apetyt, jest osowiały, jest mu zimno. Leży zawinięty w koc. Stęka. Wiecie co? Mnie się wydaje, że on ma zwykłe zapalenie pęcherza, a leki podane przez pierwszego weterynarza zaburzyły obraz w moczu. Co robić? Jak mu ulżyć do jutra, zanim zawieziemy go do naszego weta?
×
×
  • Create New...