Jump to content
Dogomania

Jelena Muklanowiczówna

Members
  • Posts

    3072
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Jelena Muklanowiczówna

  1. Ło, Jonek już taki duży?? A pamiętam jak był w brzuchu! :) A nasz Jaruś jak odszedł w grudniu 2016 roku, to obiecałam sobie, że już więcej nie będę mieć psa. No i co? Pół roku później trafiła do nas Nutka. To jest dopiero bojący pies. Wychodzi przed dom, dochodzi do płotu sąsiada i za nic nie pójdzie dalej. Krótkie spacerki mamy. A i tak jest lepiej, bo było tak, że nie chciała wychodzić wcale.
  2. Normalnie obserwuję wątek, ale się nie odzywam, a dziś się wypowiem. Ja wożę psiaki w szelkach w samochodzie. Nie są to specjalne szelki, tylko zwykłe, ale mam taki pas, który wpina się w miejsce, gdzie normalnie człowiek wpina pas bezpieczeństwa, a z drugiej strony przypina się go do szelek karabińczykiem. Miałam chyba ze 2 razy w życiu niebezpieczną sytuację z psem w aucie. Jakieś ostre hamowanie i poślizg. I ten pas zadziałał rewelacyjnie - pies przytrzymany, na swoim miejscu z tyłu na kanapie. Matę też mam, ale ona nic nie daje jeśli chodzi o bezpieczeństwo. W trakcie uderzenia psa może z tej maty wystrzelić tak samo jakby nie było maty. Musi być czymś przypięty. Pozdrawiam wszystkich z domkiem Polci na czele! :)
  3. Luna, to bardzo przykra wiadomość! Ściskam Cię bardzo mocno, trzymaj się! W mojej pamięci Fryzia zostanie bezlitosną poskramiaczką firanek! Te firankowe draperie, które tworzyła, kiedy zostawała sama były naprawdę nie do podrobienia!
  4. Przykra wiadomość. Czarusiu kochany... ściskam Cię!
  5. Eloise, mój optometrysta twierdzi, że okulista to jest osoba, która zajmuje się chorobami oczu: odklejanie siatkówki, źdźbło trawy w oku, jaskra itp. Ja sama jestem zachwycona kontaktem z tym człowiekiem, w okolicach lipca uderzam do niego znowu i na pewno będę mieć zmieniane szkła, bo gorzej widzę. Ale to już jest sukces, że potrafię to ocenić - kiedyś się po prostu przyzwyczajałam do tego. Z własnego doświadczenia wiem, że u dzieciaków wada wzroku potrafi się zmienić naprawdę skokowo. W jednym miesiącu widzą ok, a w następnym już jest kicha. Nic nie poradzicie, trzeba badać i zmieniać szkła, taki los.
  6. Cyrk z internetem jest wszędzie - dużo osób siedzi w domach i korzystają mniej więcej o tej samej godzinie i z tego biorą się te problemy. Ja sama jakieś 3 lata temu trafiłam do optometrysty po tym jak po zmianie szkieł przez okulistę zawadziłam lusterkiem o słupek, obok którego przejeżdżałam kilka razy w tygodniu. Okazało się, że nie mam ustawionej zbieżności widzenia. Od tamtej pory jestem u gościa raz na pół roku i widzę stałe postępy. Szkła wymieniałam już dwa razy, bo za każdym razem jest trochę lepiej. Jestem w szoku jak dobrze dobrane szkła mogą zmienić diametralnie spojrzenie na rzeczy, które do tej pory się robiło, np. zmiana pasa ruchu, jadąc autem! Dlatego doskonale wiem, co czuje Twój syn i wspieram go w tej nierównej walce z wadą wzroku.
  7. U nas to jest usystematyzowane. Mamy wysyłać e-maile najpóźniej do 9.30. Dlatego wstaję codziennie rano i wysyłam im to, co przygotowałam dzień wcześniej wieczorem i to, co przysłały dla nich moje koleżanki. Staram się dawać więcej czasu na odpisanie, np. 3-4 dni, na dłuższe prace nawet tydzień. A jeśli coś będzie potrzebne do zrobienia już, to staram się kilka dni wcześniej zapowiadać im, że praca będzie do odesłania natychmiast, żeby się na to przygotowali. Mamy też plan rozsyłania materiałów przygotowany przez p. Dyrektor, ja np. wysyłam z polskiego w poniedziałki, wtorki, środy i piątki. Koleżanka z angielskiego w poniedziałki, środy i czwartki itd. Dziewczyny z plastyki, muzyki, techniki tylko raz na 2 tygodnie. I jakoś to idzie. Nie jest super, ale jakoś powoli do przodu.
  8. Jakoś przed świętami miałam z moimi dzieciakami temat o opowiadaniu odtwórczym. Jeśli w ogóle stwierdzenie, że realizuję z nimi jakieś tematy jest adekwatne do tego cyrku, który się wyrabia obecnie w szkole. Poprosiłam je, żeby przygotowały opowiadanie o jednym dniu z naszej przymusowej kwarantanny. Jak opowiadania dotarły i je przeczytałam, uderzyło mnie jaka to jest trauma dla tych dzieci. Tu nawet nie chodzi o to, że im się nudzi, one nie widzą celu. Nie widzą końca tego wszystkiego i przez to jest im trudno dostrzec po co to robią i czy to jest coś warte. Sama mam dodatkowo taki problem, że na wsi, w której pracuję, jest problem z dobrym łączem internetowym - jedyne dobre jest w szkole. Dzieciaki nie mogą pracować na platformie Teams, bo im się po prostu nie włącza, więc pozostaje tylko przesyłanie suchych informacji w e-mailach. Ble...
  9. Ja się nudzę, przeokropnie! :) Kiedyś dodawałam zdjęcia na tinypic, ale ten serwis już nie działa. Nie wiem jak teraz dodać zdjęcie.
  10. W mojej szkole takie problemy są z panią od historii. Rodzice do mnie dzwonią, dzieci się na wychowawczej skarżą, że nie wiedzą z czego mają się poprawiać albo nie wiedzą z czego będzie sprawdzian. Np. pani zapowiada kartkówkę z zapisywania wieków, a okazuje się, że przynosi do szkoły całogodzinny test. Albo jeszcze lepszy hit: na jednej stronie kartki pani skserowała test dla klasy IV, a na drugiej dla klasy VII i dzieci połowę testu pisały na jednej lekcji, a drugą połowę na drugiej. Z mojej perspektywy powiem Wam, a szczególnie Eloise, że w szkole powinny funkcjonować 2 bardzo ważne dokumenty. Pierwszy z nich to Statut Szkoły, w którym zawiera się rozdział "Przedmiotowe ocenianie". Tam są podane ogóle wytyczne dotyczące tego jakie wymagania uczeń musi spełniać na konkretną ocenę. Do tego dochodzi Przedmiotowe ocenianie, z którym nauczyciel ma obowiązek zapoznać uczniów na pierwszej lekcji danego przedmiotu i które powinni poznać również rodzice na wywiadówce. Te dokumenty szkoła ma obowiązek okazać rodzicowi od ręki, jeśli o nie poprosi i tam można sprawdzić czy faktycznie na ocenę celującą z muzyki należy zagrać na skrzypcach przed całą szkołą, przed całą klasą, czy po prostu na nich grać. Wtedy macie kartę przetargową - statut mówi tak, a pani mówi inaczej, tzn. że pani nie zna statutu i go nie wypełnia. Jak się powołacie w librusie na konkretne paragrafy ze statutu, to ich zatka wszystkich.
  11. Nóż się w kieszeni otwiera, jak człowiek czyta takie rzeczy o ludziach, którzy pracują w jego "fachu". Partacze! Ja właśnie wróciłam z 6-dniowej Białej Szkoły w Rymanowie Zdroju i powiem Wam, że było doskonale!
  12. Czyli Kolia jednak nie myliła się, przychodząc do Gacusia. Ech... Bardzo smutne wiadomości... W dodatku nic nie możemy na to poradzić. Starość naszych zwierzaków doskwiera tak samo, jak starość bliskich nam ludzi. Trzeba się pocieszać tym, że Gacek miał u Was, jak u Pana Boga za piecem. Całe szczęście, że Bianka go wtedy wyciągnęła z tej beczki.
  13. A to Kwintunia, która od kilku lat boryka się z problemem astmy i wreszcie jej stan został uregulowany przez zdolną panią weterynarz.
×
×
  • Create New...