Jump to content
Dogomania

WiosnaA

Members
  • Posts

    10385
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    44

Everything posted by WiosnaA

  1. Wspaniałe wieści...super! Teraz chyba kaska potrzebna najbardziej,żeby sunie dalej zabezpieczyć...kurczaki jak tego czasu mam mało,a przydałoby się jakiś bazarek skleić sunieczkom. Jeśli ktoś może,wesprzyjcie doris,bo sama tego nie udźwignie..dzikuskę Sonię tyle czasu już ma w hoteliku.
  2. Ten,kto dostanie Malinkę będzie szczęściarzem...to skarb,a nie pies....i słowa przesady w ty nie ma. Trzymam kciuki,za dobry domek malutkiej.
  3. Dziewczyny,nie wiem,czy to duże postępy,czy małe,nie oswajałam nigdy wcześniej dzikiego psa...dziś mija miesiąc jak Morisek jest u nas...do normalnego psa,to jeszcze lata świetlne go dzielą,ale staramy się optymistycznie patrzeć w przyszłość. Mąż mnie dziś pyta..."Ty,to miesiąc już chyba mija i on wciąż tak się boi, i wciąż taki dziki, to ile to oswajanie czasu nam zajmie?"...opowiadam poważnie...noo, pewnie jeszcze z miesiąc trzeba z nim popracować...hihi...a mąż na to "myślałem,że szybciej to pójdzie i dom zaraz szukać będziesz".....no nie powiem mężowi prawdy,bo wycofa się dla mnie z pomocy,a na razie całkiem dobrze mu idzie..hihi...filmik mam nawet ciekawy. Elficzkowa,Rudy chociaż nigdy nie podszedł do Ciebie blisko,to jednak cieszył się na Twój widok z jedzonkiem. Myślę,że nawet takie obcowanie jakie miał wówczas z Wami dało mu dobre skojarzenia i procentuje,bo przecież po tygodniu wziął jedzonko u mnie z ręki. Poker,na podwórku Morisek najpyszniejszego smaczka nie weźmie do buzi jest tak zestresowany.Już nawet w domu jak wniosę kurtkę,to zerka na drzwi i zaczyna się od oblizywania,włącza się już niepokój i smaczki nie działają nawet do zapięcia smyczy, muszę sposobem,bo ucieka.Mam nadzieję,że za jakiś czas się ogarnie i załapie,że nic złego się nie dzieje z tym wyjściem. Morisek bardzo fajnie zareagował na pierwsze masaże,na prawdę fajnie.Nazywa się on TTouch.Behawiorystka pokazała mi podstawowe ruchy i na początku masowania oczywiście się spinał,drgał i każdy dotyk widać,że przeżywał, jednak pod koniec sesji pozwalał nawet całe łapki wymasować,a nawet brzuszek co było nie do pomyślenia żeby dotknąć wcześniej (.I teraz tak z mety żadnych tam łapek nie dotknę oczywiście,podczas masażu tylko) Zamykał całe oczy i nawet szyjkę lekko wyciągał,widać było wyraźnie,że się rozluźnia.Bardzo fajnie nam szło kilka dni,ale te szelki wszystko zepsuły,bo nawet jak teraz uważam mocno na klamry,to wyczuwa,że ręka blisko szelek i już się spina,bo wie,że może w tych miejscach zadzwonić.Moris widać jest bardzo wyczulony na najdrobniejsze odgłosy,no ale zresztą czujny być musiał przez te lata ulicy,inaczej by nie przetrwał. Wymienimy szelki i masaż będziemy cały czas kontynuować.Teraz też robię,ale jedynie główkę i tył.W tym masażu widzę dużą pomoc dla nas. Jeżeli macie pieski np.z wrażliwymi częściami ciała,polecam bardzo na odwrażliwianie. Chciałam znaleźć filmik z masażem TTouch u psiaka tak jak my to robimy,ale wszędzie pokazane inaczej,inne metody i ruchy i z odrywaniem ręki.My rękę cały czas przesuwamy bez odrywania i robimy kółka. Tu na koniu jest pokazane ułożenie palców i ruchy.
  4. Jutro mamy spotkanie z behawiorystką i jeśli rano znajdę jakieś przyzwoite szelki u nas,to może uda się Jej zmienić. Mieliśmy też robić próbę zapoznania na razie części moich psiaków. Po rozważaniach dziś z mężem uznaliśmy,że to za wcześnie.I dla naszych i dla Moriska.Teraz jak Moriskowi coś nie pasuje,albo wystraszy się czegoś,to leci do swojej bezpiecznej kanapy na dole.Przy wszystkich psach luzem (nie aniołkach) mógłby się czuć osaczony,bo jego kanapa w ich zasięgu również by była.Może nawet bał by się wchodzić na górę,albo co gorsze awantura by jakaś powstała. W tej chwili Moris nie jest odizolowany,porusza się góra-dół,psiaki widują się codziennie przez barierki,mogą do siebie podchodzić,wąchać,ale na dziś tego nie robią.Moris blisko nie podchodzi,a jak raz próbował,to Amik mu napyskował.Kładzie się więc w pewnej odległości na korytarzu,zmienia pozycje,zerka do nich,a one do niego,mają możliwość wzajemnego obserwowania.Z ręki smaki dostaje cała czwórka będąc blisko siebie,Moris podchodzi nawet na metr od Amika i ten potrafi powstrzymać się od pyskówek,bo są smaki,zgodnie częstują się z ręki,dzieli jednak barierka.Zasłaniałam przedtem kocem,bo Amik się wściekał widząc Moriska,teraz zupełnie już nie zasłaniam,raz jest lepiej,raz gorzej,ale znosi szwendanie Moriska po korytarzu i kuchni,a Moris znosi drobniejsze pyskówki.Zamieniać psy będę miejscami (póki co Morisek nie chciał wejść do pokoju telewizyjnego),rozdzielać po dwa,po jednym i jak przyjdzie dzień,że spokojnie będą wąchać się przez barierki,nie będzie szczekania,to wówczas połączyć spróbuję. Moriska stosunek do psów na razie też nie specjalnie nam znany plus moje ancymonki,to stanowczo za duży ból głowy dla mnie.Na sekundę ich przecież nie zostawię samych.Spróbujemy rozciągnąć to w czasie i niech wychodzą z własną inicjatywą bliższego poznania. Przedyskutuję ten temat jeszcze z Panią behawiorystką.
  5. Doris,pas póki co u nas leży i nawet nie przymierzyliśmy jeszcze.Jest dla Moriska strasznym "potworem". Tam jest masę brzęczącego luźnego metalu i Moris przy próbie zbliżenia wpada w panikę.Behawiorystka odradziła na razie zakładanie, widząc reakcję Moriska. Choć mówiła,że fajna sprawa ten pas. Szeleczki Soni widziałam w zooplusie,wyglądają na fajniutkie,ale w takich nie wyjdę z Moriskiem bez pasa na spacer.Nasza sunia miała kiedyś tego typu i bez większego problemu z nich "wychodziła".Szelki używamy od lat kilkunastu i przerabiałam różne i różne też były z nimi "przeboje".Zapięcia w najtańszych szelkach są słabe,łatwo pękają/odłamuje się "wąs",zacinają się i bywało że nożyczkami musiałam uwolnić psiaka.Kiedyś Amiczek luzem mi spacerował po Baranowickiej zanim obejrzałam się,że linkę flexi samą ciągnę,bo metalowe kółeczko wyskoczyło z paska i zostało z karabińczykiem przy smyczy. Mam złe doświadczenia z tanimi szelkami i pół biedy przy psie normalnym,ale nie chcę ryzykować z Morisem,bo wiadomo,że pewnego dnia w jakiejś sytuacji może użyć mi siły. Zanim mu dopasuję odpowiedni "strój" trochę czasu upłynie,bo nawet miarę wziąć nie jest łatwo. Z tych co ma teraz na sobie, nie wysunie się,ale są dla niego niewygodne i dodatkowo jego stresują hałasując.Robiłam podejścia aby mu zdjąć,ale nie pozwala.Ucieka,wywija się,boi się dotyku,a tu majstrować jeszcze trzeba.Odpuściłam i na siłę nic robić nie będę,chyba,że konieczność zmusi.Chciałam najpierw robić zapoznawanie z szelkami i próby zakładania,żeby nie były mu takie straszne do noszenia i w razie awarii zdjąć żeby pozwolił.Teraz ma je na sobie,a ja dotknąć nie mogę.Stało się,jak się stało,będziemy kiedyś naprawiać. Od tygodnia spacerujemy po podwórku,króciutko,ale spacer dla Moriska na razie nie jest przyjemnością.Za namową robi małe kroczki,przesuwa się,ale cały jest jak galareta.Zdarzy się,że schyli powąchać siku mojego psiaka,tyle dobrego.Sam jeszcze ani razu nie siknął nawet kropelki.Dom po wyjściu zostawiam otwarty na oścież (mąż rachunek za gaz chce Morisowi wystawić..hihi.,bo garaż większość dnia też jest otwarty ),ale nie pędzi do domu,czasem zerka na drzwi. Moris boi się przejść przez drzwi,przez próg, tak jak to było z wejściem na górę,albo do kuchni.Dopiero jak znajdziemy się w znajomym mu korytarzyku przed wejściem do kuchni wtedy podkulony się zrywa i susem leci pod kanapę i obok kładzie się na podłodze,tam poddańczo pozwala uwolnić się ze smyczy i dochodzi do siebie.Spacerem bardzo się stresuje,człowiek blisko i "całą resztę" ciężko znosi,inny psiak sikał by ze strachu,ale Morisek ma raczej mocniejszy charakter,bo po odpoczynku "puka" na górę..hihi..Tak, "puka" ostatnio, jak drzwi czasami są zamknięte....głową,czy łapą nie wiem jeszcze.
  6. Poker,poprzednie szeleczki były po mojej suni labradorce i zdecydowanie na Moriska są za duże.Chodził w nich kilka dni po domu,ale na smyczce na podwórko nie nadają się bo z nich wyskoczy. Czytałam kiedyś o specjalnych ubrankach uciskowych dla psów lękliwych,że nawet bandażem elastycznym można owijać,ponoć to pomaga dla strachulców.Dopasowane szeleczki mogłyby być namiastką takiego ubranka tak sobie pomyślałam,... te Hurtta piszą,że komfortowe dla psa, ale może faktycznie złe dla Moriska?...sama już nie wiem. Szelki co Morisek ma teraz, też pasów wąziutkich nie mają,nie próbuje ich sobie zdejmować,natomiast wyraźnie przeszkadza mu dźwięk metalu w klamerkach.Na pasku przy szyi ma je z dwóch stron,na drugim pasku jedna z boku....nie chciałam kupować wtedy zwykłych szeleczek z plastikową klamrą wątpliwej jakości,z obawy,że przy szarpnięciu mi puści i wzięłam te Pitmana.
  7. Nie,nie będę sprzedawać Gusiaczku, zużyją się przy Morisku. Poker,.Niech Te Twoje słowa będą prorocze!...marzę by tak się stało. Morisek nie może zdzierżeć obecnych swoich szelek,a wszystko przez te brzęczące metalowe elementy w zapięciach.Wcześniej łatwiej pozwalał dotykać do grzbietu niż teraz. W poprzednich szelkach(miały zatrzaski) masaż bardzo jego rozluźniał,a teraz się spina bo zawsze coś brzdęknie jemu na plecach.Dziś zaczął unikać zapięcia smyczy,choć robię to praktycznie bezgłośnie jednak wie ręka się zbliża do karku. Siedzę,czytam i szukam.Znalazłam firmy Harnessa jednak nie są tanie.Morisek ma pieniążki i nie to żebym nimi szastała,ale muszę kupić nowe dla jego komfortu i zarazem bezpieczeństwa. Może ktoś zna z praktyki coś o poniższych szelkach i podzieli się opinią, http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=26983&cat=603 http://www.dla-psa.com.pl/mocna-uprzaz-dla-psow-ras-srednich-marki-petsafe-easysport-cat-12-id-2068.aspx
  8. W tej kwestii mogę powiedzieć ,że Morisek prawie już nie odbiega od psa normalnego...wie,że w kuchni zawsze coś pysznego kapnie do pyszczka. Jak jest sam,to nawet dosyć swobodnie porusza się po kuchni. I ja się cieszę,że pomimo strachu,który ma jeszcze ciągle w sobie,to nie zaszywa się na zbyt długo na dole. Przy każdej okazji mąż zagaduje Moriska i różne bajki mu opowiada...ostatnio jakieś łowienie ryb było,chociaż wędkarzem mąż nie jest..hihi..coraz częściej udaje mu się przyciągnąć Moriska do swojej ręki. Rozgośćcie się u Moriska dziewczyny,raźniej nam będzie iść pod tą górkę. Witaj Gusiaczku, Postępy niby duże,ale jakże malutkie patrząc na to co przed Morisem jeszcze. Niemniej cieszymy się jak dzieci z każdego jego ruchu w normalną stronę. A kocyki? tak,taki sam...miałam ich trochę..na bazarkach sprzedawałam,trochę rozdałam,kilka moje pieski zużyły i jeszcze chyba mam dwa takie nowe...hihi Fajnie,że jesteś Myszko i dziękujemy za kciuki, są nam bardzo potrzebne. Czujemy się z mężem jakbyśmy po latach znów mieli dziecko do wychowania...hihi. Wszystko w domu kręci się wokół Moriska,a to czy jadł,co robił,czy kupka,czy coś go nie spłoszyło,ile razy podszedł do ręki,co nowego było, itd...hihi Żyjemy niby normalnie,wszystkie czynności jak zawsze,ale przy nim trzeba w zwolnionych obrotach,chodzimy wolniej,sięgamy po coś wolniej,rozmawiamy delikatniej,bo zaraz się płoszy i ucieka.Przy Morisku na swoje psy nawet huknąć nie mogę. Zaciekawiony się robi tym co go otacza,co nas niezmiernie cieszy,ale zawsze ostrożnie bada teren przed czymś nowym.Przy mnie raczej nie chodzi już na ugiętych łapkach,choć też się płoszy jak niedawno przy wyciąganej blisko niego szeleszczącej reklamówce.Pakując paczki zwabiłam do salonu i miał okazję zapoznać się bliżej z różnymi foliami i szelestem toreb. Widzę,że jest mądrym i pojętnym pieskiem.Zachęcamy,pokazujemy różne rzeczy,żeby spokojnie poznał człowieka i życie domowe,ważne,że się otwiera .I póki co nieważne,że tylko przez brzuszek się poznajemy bliżej.
  9. To fakt....ciasteczka i kurczaczek ratują nam życie...nie wiem co by było gdyby tego nie lubił. Kilka filmików...Morisek jest coraz częstszym gościem na korytarzu jak jest cisza i spokój...,boi się ale się łamie i przychodzi na górę.
  10. Wczoraj Morisek pomagał pakować mi paczki do Anglii i sprawdzał m.in. jakość ciasteczek. Zwróćcie uwagę jak w pewnym momencie kieruje na mnie swój wzrok,..ja odebrałam,jako pytanie,czy może wziąć sam z pudełka. Zdarzają się już takie sytuacje wzrokowe i wydaje mi się,że Morisek zaczyna odrobinkę mi ufać. No i skoro wczoraj pozwoliłam wziąć z pudła ciastka,to nasz inteligent..hihi..zrozumiał,że tak chyba wolno. Na stole u niego zawsze stały ciastka dla mnie pod ręką i dziś Morisek pierwszy raz sam się obsłużył zrzucając całe pudełko na podłogę,połowę spałaszował zanim zeszłam.
  11. Morisek wita Ciocie na swoim wątku! To prawda, dzikus lub tylko "obcy" , najlepiej się uczy od innego psa. Ale chyba Wiosna pisała, że Moris nie reaguje dobrze na rezydenta, chociaż może Pani behawiorystka znajdzie na to sposób. Uffff...udało mi się przenieść z ogólnego wątku. Z odpowiedzią czekałam już na nowy wątek. Konfirm31,zgadza się pisałam wcześniej o pokazaniu ząbków przez Moriska dwójce moich psiaków,ale te reakcje trudno na razie jednoznacznie ocenić.Mogły być spowodowane jego strachem w nowym miejscu,i mogły być sygnałem "daj mi spokój,odejdź ode mnie" ,tak ja tłumaczyłam sobie,a i behawiorystka mówiła,żeby tych wcześniejszych incydentów nie brać specjalnie pod uwagę. Perełko, bardzo bym chciała poznać,ale z moimi psami łatwe to nie jest.Teraz mam hocki-klocki i tasowania i tylko sprawdzam,czy na pewno dobrze poukładane.Ja póki co takiej możliwości nie widzę na dzień dzisiejszy.W przypadku wystraszonego wszystkim Morisa uważałam,że na bezpośrednie spotkanie jest za wcześnie z moimi psami.Dwójka z nich to szczekające typy,a już za nauczycieli spacerowych to zupełnie się nie nadają.Na złą drogę tylko sprowadzą Moriska.Kiedyś, w przyszłości to ew. tylko wyjście z Tinulkiem,bo póki co oczywiście z Morisem poza posesję też nie wyjdę. Pisząc o lekcji z moimi psami chodziło mi o prywatną dla mnie i dla nich i do oceny dla behawiorystki jak by widziała połączenie Tego całego stada,poznać Jej opinię i rady jak to "ugryżć". Dziś była Pani behawiorystka,poznała ancymonków i umówiliśmy się na zajęcia w poniedziałek i będziemy próbować w przyszłym tygodniu. Przyszedł mi wcześniej pewien pomysł do głowy na próbę pogodzenia 4 samców,ale nie na już i nie teraz z mety,przedstawiłam go Pani,ale zaproponowała trochę inaczej.Przez kilka dni będziemy się więc przygotowywać. Nie chcę "spalić" psich relacji i dlatego sama nie śpieszę się z zapoznawaniem,bo każdy mój psiak ma jakiś "feler". To jest bardzo ważna sprawa jeśli mielibyśmy wszyscy wspólnie funkcjonować pod jednym dachem na dłuższą metę. Chciałabym mieć w domu Takie trzy Malinki,ale nie mam.Choć łatwo czasami z nimi nie jest,to kocham Ich takimi jakie są. Tinulek,po przejściach, z lękiem separacyjnym,stary,prawie już głuchy, najbardziej ugodowy psiak u mnie i z nim większego problemu raczej nie będzie,podporządkuje się pewnie Moriskowi. Shadi,to 2,5 letni maltańczyk córki na przymusowym tymczasie u mnie (na razie nie ma widoków,aby wyjechał).W domu do ludzi aniołek,na ulicy "liczy" i "dziurkuje" nogawki.Spotykane obce psy chce zjeść,w domu próbuje rządzić,ale Amik u nas jest szefem.Shadi ma swoje głupie zagrywki np.łapanie za pupę,za łapy gdy psy razem schodzą ze schodów,ale Amik z Tinkiem malucha olewają,czasem mu ustępują.Shadko to młodziak,łyka nauki i może dałby się ogarnąć.Co do niego tak powiedziała dziś Pani behawiorystka. Trudniejsza sprawa będzie z Amiczkiem szczekaczem.Wcześniej zaakceptował wszystkie tymczasy,które były..trafiały się jednak uległe i dzielnie zniosły jego wstępną "musztrę". Agresorkiem nie jest,nie rzuca się z zębami,ale szczekaniem mocno obwieszcza jaki on ważny. Z Amiczkiem i Moriskiem ciężka przeprawa raczej mnie czeka. Zachary bywa u mnie czasami i wie jakich mam "aniołków" zwłaszcza w osobie Amiczka. Na samym początku jak Morisek tylko przyjechał,pisałam,że jego pobyt-czas pobytu zależny od wielu kwestii. Ta właśnie,pogodzenie 4 samców była między innymi jedną z nich,ale ciągle nie było czasu o tym szerzej napisać. Morisek był dziś na dwóch spacerkach,za drugim razem pod okiem behawiorystki jak się oboje sprawujemy.Pochwaliła postępy Moriska jak na tak krótki czas,a ja dostałam kilka wskazówek na co zwracać baczniejszą uwagę na spacerkach. Po ostatniej lekcji Morisek dziś skośnym okiem patrzył na Panią,pamięta widać,że szelki to Jej sprawka.Nie był sobą tak jak przy mnie i nie pokazał za wiele w obecności Pani.Zdałam jednak relację z jego postępów,pokazałam filmiki z obecnego zachowania i przerobiliśmy najważniejsze punkty. Zabawki węchowe Moriskowi muszę przygotować,na razie własnej roboty.
  12. Jestem u suniek.Na razie nie mam jak pomóc,ale pomyślę. Doris,trzymam kciuki za jutrzejszy dzień.
  13. Witaj Asiu u Moriska. Fidelek też był dzikim pieskiem? Nam oswajanie idzie marudnie,choć pracujemy z Moriskiem dużo.Ja jestem w domu i mąż w wolnych chwilach włącza się do oswajania.Bodźców dajemy Morisowi od początku sporo (nie wiem ,czy nie za dużo) i Moris robi postępy,ale jest bardzo ostrożny,szybko się płoszy.Cieszy mnie jednak,że zaczął się już interesować tym co ma dookoła.
  14. Można oneczko,jak najbardziej,w wolnej chwili początek uzupełnię,a tu pisać na bieżąco będziemy. Zapraszamy do Moriska,będzie nam raźniej stawiać te kroczki. Morisek jest zdolniachą i spryciarzem.....dziś po nocy znów sobie rozpiął smycz z karabińczyka. Rano to zrobił i pyszczkiem majstrował,bo karabińczyk świeżo obślimaczony zastałam. Za pierwszym razem myślałam,że to przypadek,ale jednak nie.
  15. Jolantino, No nie wychodzi mi tak...kopiuje mi się tylko treść bez nicku,bez daty...źle coś robię i już...jak chłopu na miedzy wytłumacz proszę jak to zaznaczyłaś?.
  16. Wtorkową wizytę behawiorystki po przemyśleniu odwołałam.Przełożyłam na czwartek. Morisek miał wtedy dość wrażeń spacerowych po naszym wyjściu na zewnątrz,był zestresowany i pomyślałam niech sobie odetchnie.Behawiorystka to też potwierdziła.Poza tym wieczorem nie widać dobrze by było każdego sygnału psa. Dziś natomiast Morisek zaliczył dwa "spacerki" w ciągu dnia.Dzielny był bardzo i choć trząsł się jak osika,to tyci kroczki robiliśmy. Mąż cyknął nam jakieś zdjęcie,
×
×
  • Create New...