Jump to content
Dogomania

WiosnaA

Members
  • Posts

    10385
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    44

Everything posted by WiosnaA

  1. Aha :)....wszystko co ludzkie jej baardzo pasuje:)..talerz z czymś biorę do ręki ,to Lumi albo wstaje,albo główka w ruchu:).....a na psie chrupki mówi,że są ...niezdrowe:)
  2. Oj tak:),zapomniałam o tym wspomnieć...Lumi,to jest złodziej!:)...dziś kawałek ciasta cytrynowego zwinęła na tarasie,a tylko poszłam po herbatę do domu...odwrotnie powinnam wynieść:) Nic nie mogę zostawić na szafce,na stole,bo w mig przepadnie:)...kanapek już niby pilnuję,ale ona mnie i tak lepiej pilnuje 🙂 Krupniczek z garnuszka jest pyszny,..kotleciki schabowe robiąc ,to z toalety korzystać nie wolno już wiem:)...skrzydełek rozmrażać na szafce nie wolno:)..jednym słowem porządku pilnuje Lumisia w kuchni:)
  3. Usiadłam napisać dwa słowa o Lumi po pobycie w Białym i w temacie domku,a widzę Mari te same myśli miała co ja:) Lumisia dobrze się czuła w Białymstoku w domu,na działce (małej) luzem chodziła,szczekała kilka razy za Morisem,nawet mały mój płotek(odgrodzone krzewy) przeskoczyła szczekając:) .Chodziliśmy na spacery,ale ograniczone przez upał:( Trudno jest Lumi przekonać do obcych ludzi,sama nie podejdzie,nie weźmie smaczka. Podejdzie ze mną,postoi blisko,ale niekomfortowo się czuje.Sąsiada w Białym wiele razy widziała,podchodziliśmy blisko,postoi spokojnie,ale widziałam w niej obawę,nieufność,smaka ani razu nie wzięła od niego.Przez tydzień przyjeżdżał brat do nas,dobrze było jak on siedział,jak wstawał,to Lumi zmieszana i usuwała się na bok.Do ręki z jedzeniem podeszła po kilku dniach tylko jak on siedział. Za jedzonkiem do mnie podejdzie,ale nie na na głaski:(. Jak mam ją na smyczy,pozwala się głaskać,drapać. Ciężko będzie jeszcze z szukaniem domu,bo otwarta na ludzi nie jest.Musiałaby mieć czas na spokojne poznawanie i ktoś musiałby jeszcze pracować.Gdyby ktoś z naszych okolic trafił się chętny i wcześniej kilka spotkań zapoznawczych,to można by było próbować,ale w Polskę wysyłać do domu nie bardzo jeszcze ją widzę. Upały doskwierają okrutnie i ja mam małe pole manewru,żeby gdziekolwiek z Lumi wyruszać do ludzi.Nawet na spacery obecnie wieczorami nie daję rady łazić w takich temperaturach:(..psy też padnięte i tylko w cieniu zaszyte całymi dniami,a Lumi dół jest najlepszy,bo chyba najgłębszy,dlatego:) i akurat każdy tam pcha się.
  4. Czytałam Twój post,ale w Białym kocich przysmaków nie było i nie wiedziałam,tu przyjechaliśmy i pierwsze dni nie zauważyłam,ale wczoraj niestety kilka razy ją przyłapałam:(,jeszcze może za krótko bierze tabletki?..Jedyne co, to może te tabletki mają wpływ?,może jelita i brzuszek inaczej pracuje?.. Lumi jakby zaczął poprawiać się apetyt, jeszcze nie jestem pewna, ale trzeci dzień na kolację zjada całą puszkę bez mrugnięcia (wcześniej zostawiała) i rano trochę puszki zmieszanej z chrupkami,choć to drugie ciągle jej nie pasuje.Lumi powinna trochę przytyć,ale do tej pory ciężko było z jedzeniem.Jedynie gotowany kurczak z ryżem kilka razy robiłam i baaaardzo jej pasował :), micha z górą wylizana i dokładka być musiała:)
  5. Jest taki upał,że oddychać nie ma czym:(, nie mówiąc o jakiejś robocie, czy o koszeniu..,a zielsko szumi u mnie:( Marcelek wczoraj szedł sam już do domu i na razie trochę zdezorientowany był,że wózkiem nie podjechałam,a iść zapraszam.Wokół domu terenu też mamy sporo i póki co bada wszystko.Tu będzie przebywać mało,tyle co konieczne,bo od ulicy więcej sytuacji mu niebezpiecznych,a na wiele z nich nie jest jeszcze gotów. Nasze sianko:)....a wózeczek do magazynku powędruje! 🙂
  6. Marysiu,z Lumi kosztów nie mam absolutnie żadnych (spacery za free daję:) ,...przygotowanie kojca tzn. wynajęcie Pana do naprawy siatki z góry, Zagrodowy wzięła na siebie. Zmienił,zmienia,.. często zwraca uwagę na to co mówię,co chcę,czasem nawet posłucha,da się uspokoić. Nie zmienił natomiast stosunku do smyczy...o tyle poprawa,że na jej widok paniki nie ma i spokojnie psy obsługuję przy nim. Przerażenie dopiero, gdy bezpośrednio jego dotyczy. Nie wiem dlaczego filmik nie otwiera,..mo,że dlatego,że 3 dałąm w poście ?(kiedyś tylko 2 można było)..wstawię jeszcze raz tu Idę do siana:), wezmę Marcelka do pomocy 🙂,nagram filmik jakim to pomocniczkiem będzie.
  7. Panowie montowali wczoraj podmurówkę,dużo szczekania było Marcelka,cały dzień nie spał choć później już padał na nosek,ale w pogotowiu musiał być:)
  8. Nie chciała wejść do domu 😞...w Białym luzem chodziła i po jednym dniu z wchodzeniem nie było problemu,..tu puściłam luzem,ale tu duży teren i nie to samo jednak,..niby chciała,ale bała się wejść,bała się mnie ,tuptała przy schodach z godzinę.Tu chodzenie na smyczy nam zostanie tylko. Bardzo wolno chodzi mi yotube i załadować nawet jednego filmu nie mogę:(..nie wiem co jest...jutro spróbuję,bo dziś już nie doczekam 😞
  9. Pewnie,że wrzucę,tym bardziej jak czekacie:)..nawet "świeżutkie" z dzisiaj mam,bo sporo u nas się działo .....tylko,że później,bo niedawno do domu dopiero dotarliśmy przez dzisiejszy "popis" Lumisi. Nawet prawdziwe mamy i sianko suszymy:)
  10. Dziękujemy pięknie z Marcelkiem! 🙂 My będziemy pamiętać i Wam zapomnieć o Marcelku nie damy:) Wczoraj po południu musieliśmy wszyscy biegiem zwijać się na wieś,bo Pan podmurówki wcześniej przywiózł . Przez tyle czasu nieobecności zarośliśmy tu trawami po pas,..dziś ścieżki chociaż zrobiłam,bo Marcelka prawie nie widać 🙂
  11. Pewnie najwłaściwsze określenie Boguniu:) Zdarzyło się parę razy w życiu zaszaleć,ale głowę na miejscu utrzymać:) Szaleństwem było danie dt trudnemu psiakowi w czasie jakim jestem i w warunkach jakie mam jeszcze na działce:(:(....teraz Boguniu zdecydowanie ODPOWIEDZIALNOŚĆ,..na miarę,na tyle, na ile człowiek jest w stanie przewidzieć i w siłach móc zrobić,żeby na karcer wieczny psa nie skazywać. Pies był u mnie na dt,czułam się za niego odpowiedzialna,a że jest psem specjalnej troski,to i moja odpowiedzialność i cała reszta była dużo większa,a nie było wszystko ode mnie zależne.Znasz mnie od lat i wiesz jak do wielu rzeczy podchodzę... teraz nawet tę ksywę szalonej przyjmuję:)
  12. Wydaje Poker:)...Marcelek ten dzień był już luzem, zaglądał, ale zwiewał na dół.Ogólnie jednak jest już dużo lepiej z facetem. Tak,Morisek,..burza akurat była,lało,a Moris bardzo się boi i leży taki zdyszany:( Lumi natomiast po kilku spotkaniach odważyła się wziąć jedzenie tak jak na filmach,delikatnie:),ale to już postęp.Na stojąco jeszcze nie podejdzie.
  13. Maszy nie wymieniłaś:) Pamiętasz może,jak Bonie chciałam zmienić imię i pomysłu nie miałam...wpadłam,że wiosna,że maj miesiąc wiosenny i tak wyszła Maja,...dopiero później wołając psy zauważyłam,że mam wszystkie imiona na M 🙂 A jak miał przyjechać Marcel,to córka pierwsza zauważyła,że znów pies będzie z M :)...i tak przypadek jakoś zebrał te 4 emki. Następnych nie będzie,...Marcelek skutecznie wyleczył 🙂
  14. Rano miałam napisać ten ważny post i uwagę mi coś odwróciło 😞,dodałam tamte i poleciałam do swoich spraw:( Z całego serca dziękuję Kochani za ogrom wsparcia, za ciepłe słowa, za zaufanie ,za wiarę jaką we mnie pokładacie. Bardzo, bardzo Dziękuję! Trzymajcie proszę kciuki za Marcelka.
  15. Nie bardzo mam ochotę ciągnąć dalej tematu o powodach decyzji tej adopcji. Żadnym bogaczem oczywiście nie jestem,ale będę się starać dbać o Marcelka jak najlepiej,a jeśli ktoś prywatnie tu uzna ,że warto nas wesprzeć nie jako dt ,a dom stały,to do nas może odezwać,przyjechać. Wracamy do spraw bieżących. Z wnuczką się bawiliśmy,to może i tu na odprężenie 🙂 Marcelek Wiosna chyba teraz się nazywam...tak mi w Dzień psa powiedzieli Podwórko w mieście powoli poznaję,choć jeszcze się boję i w domku być wolę...Pani mówi,że mam jej słuchać i czasem się staram,ale z tym jest ciężko,bo kiedyś nikogo nie musiałem...facet jakiś ostatnio codziennie do naszego (chyba?) domku przyłazi,którego nie cierpię,..a Pani mówi,że kawę z nim wypić muszę,..że szczekać niby nie mogę i jeszcze wujaszkiem każe mi jego nazywać...nic nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi,bo faceci są źli przecież...ale Majka widzę tego wujaszka lubi i czekoladki codziennie od niego dostaje ,więc i ja chyba muszę,bo też czekoladki chciałbym codziennie dostawać...
  16. Adopcja jest przemyślana i świadomie decyzja została podjęta. Mogłabym postów takich nie pisać,..ale piszę jak jest o wszystkim. Takich "niedziel" z Marcelem było wiele,rozwiązania przychodziły do głowy,ale tym razem stanęłam pod "ścianą",ze względu na zdrowie. Rozwiązanie było potrzebne nie skazując Marcela na kojec,bo to najprostszym by było wyjściem. A ja prostymi drogami nie chodzę ...i mam na szczęście wsparcie w rodzinie. Nie skaczę z radości, bo póki co cieszyć się nie ma z czego.... Zależy mi jednak na tym kundelku i pod jego kątem jak również moim ducha spokojem adopcja przemyślana. Do proszenia "ciężka" jestem....wolę oddać swoje. Postawiłam kojec,zrobiłam wybieg,brat klatkę naprawił,po niedzieli kawałek ogrodzenia Panowie przyjadą zrobić/naprawić,wstawią podmurówki,zamówiłam obrożę z GPS, ..na dechach spać u mnie nie będzie i kupiłam ponton do kojca,żeby na rozwalający syf już nie patrzeć....kupiłam puszek do oporu,żeby przy garach nie stać...zatankowane mam pod korek jeździć koty dokarmiać na wieś,bo z Marcelem muszę być w Białym jeszcze... Zapewne jestem "walnięta",żeby dla kundla tak kasę wywalać, ale akurat Temu jednemu próbuję i Chcę świat zmienić!..,bo On jest Dobry,tylko ludzie mu krzywdę ogromną zrobili! Rodzina ostateczną decyzję podjęła,wspólnie podjęliśmy,żebym mogła się skupić tylko na najważniejszym celu. Mogę fiknąć nogami do przodu za tydzień oczywiście,tego przewidzieć nie mogę... ************************************************************ Spotkanie z behawiorystką dziś odwołane,najprawdopodobniej za tydzień dopiero będzie.Trochę szkoda,bo my w Białym i byłoby bliżej,ale trudno. "
  17. Może i tak było,i pewnie jest...ale wiesz rozi, jak nie masz żadnego pw, czy telefonu od początku praktycznie, zwłaszcza w trudniejszych sprawach gdy człowiek finansowo zależny.., a na wątku tylko ta smycz...to w pewnym momencie myślisz,że jesteś sama ze wszystkim i rodzina tylko zostaje, żeby nie komplikować życia Marcelkowi,..bo On tu chyba Najważniejszy.
  18. Lipsik ......nie sądziłam, że Ktoś zupełnie z "boku" , tak bardzo będzie potrafił wczuć się w cały "temat" Marcelka 😞 Powiem tylko...dziękuję.
  19. O masz,.. wpłaciłam 31zł i znaczy 0,90 jestem Ci dłużna:(...dobra, loda kiedyś postawię:)
  20. Moli,oczywiście,że jestem na tak. Mogę ja kupić wszystkim, a może Tobie przeleję kasę za op.Promyczka?...jak Ci wygodniej?
  21. Jasne,.. dlatego m.in. swoje spostrzeżenia jak również rady jakie dostaję od behawiorystów,szkoleniowców zawsze opisuję.Co nie znaczy,że przy innym psie się sprawdzą,że będą odpowiednie, ale może komuś na coś się przyda,może pomoże obrać choć jakiś kierunek,..każdy wg. uznania może sobie ocenić. Tak miałam przy Morisie i wiem jak trudno było znaleźć podobny przypadek,ale trafiłam i właśnie kilka filmików pewnej Pani zoopsycholog (był wątek na dogo) pomogły mi znaleźć właściwą drogę do pracy z Moriskiem. Opis sobotniego spotkania obecnie innym raczej nic nie wniesie,ma być dla mnie i dla behawiorystki do oceny zmian jakie w "całości" zachodzą w Marcelu będąc na lekach, a o tym pisałam tu na bieżąco. O zaleceniach i sposobie pracy z przypadkiem Marcelka też pisałam wcześniej na wątku i tu nic się nie zmieni,może jakieś drobne korekty wejdą jak spotkamy osobiście.Oczywiście poinformuję na wątku gdyby zaszły istotne zmiany. Wiesz Sowo,sprawy leczenia farmakologicznego sądzę,że dla każdego psiaka raczej muszą być indywidualnie konsultowane wg. stanu konkretnego psa ,a info z netu /z wątku nie koniecznie może być dobrym wzorem,bo nie dotyczy zdrowych piesków. Spotkania na żywo powinny mieć miejsce co jakiś czas z pieskiem problemowym do oceny doświadczonego specjalisty,nie tylko przedstawiany z opisu czy filmu (apropo,.nie dla relaxu nagrywam ),..tak uważam i tak będę robić.
×
×
  • Create New...