Jump to content
Dogomania

WiosnaA

Members
  • Posts

    10385
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    44

Everything posted by WiosnaA

  1. Bardzo dziękuję Wam za chęć pomocy, ale my damy radę i resztę pieniążków przeznaczcie na jakiegoś pieska w potrzebie. Marcelkowi nic nie będzie brakować u mnie i na prawdę zapewnię co będzie potrzebne. Mogę jedynie, (jeżeli zostały jakieś pieniążki )od Zagrodowy,która wpłacała z przeznaczeniem na behawiorystę,te przyjąć na sobotnie spotkanie,które mamy z behawiorystką. Jeszcze raz dziękujemy pięknie.
  2. Mari Kochana,dziękuję z serca,ale bardzo Cię proszę nie wpłacaj więcej na Marcelka,na prawdę.Masz u siebie gromadkę potrzebujących i nieustannie wydatki. Dziękuję Ci bardzo za chęć pomocy.
  3. Moli,a co powiesz na takie legowisko?, może to dobre by było?,chyba w całości wykonane jest z wodoodpornej tkaniny, https://allegro.pl/oferta/legowisko-80-x-70-cm-l-dogium-divano-wodoodporne-10826556735 edit. Ok,już wszystko wiem w temacie posłanek:)
  4. Livko, Zwracam się do Ciebie jako Opiekuna Marcela o możliwość adopcji Marcelka. Chciałabym,żeby Marcelek miał Dom Stały u mnie. W przyszłości zawsze będziesz mogła do nas przyjechać i odwiedzić Marcelka,jak również teraz na wizytę PA zapraszam Ciebie i jeśli ktoś miałby ochotę poznać Marcelka.
  5. Druga sprawa,że na samym kocu Marcel leżeć nie może w kojcu...musi mieć miękko ze względu na łapki,na kaletkę,która może się odnawiać.Tak lekarz mówił.
  6. To służyć ma w domku,.. do kojca oczywiście że nie dam,bo szkoda...tamte porwane owinęłam kocem,a na wierzch drugi koc i takie ma teraz tam posłanie.
  7. Mam jeszcze ogromną prośbę do Darczyńców. Marcelek porwał mi 3 pontony (w tym 2 duże solidne) i 2 legowiska i obecnie mam braki w domu. Kupiłam Promyczkowi legowisko,ale w jego domku nie pasuje i będzie służyć Marcelkowi. Czy byłaby możliwość sfinansowania tego legowiska Marcelkowi? Marcelek będzie mieć takie samo jak Majeczka. https://allegro.pl/oferta/legowisko-dla-psa-kanapa-hobbydog-mala-l-80x55-6061708054?utm_source=notification&utm_medium=buyerCart&utm_campaign=transaction-notifications-buyercart&snapshot=MjAyMS0wNi0wNFQwNjoxNTo0My4xMTRaO2J1eWVyOzY5ZWUwY2UxYjU0NTBhMjAyZDU0MTM3NGU0ODNmZThkZmMyN2U0NTg0ZWZkNjFmODA0MGMzZDQwZGNlMzUzMzE%3D zdjęcie rachunku z wątku Promyczka,
  8. Otrzymałam zwrot za rachunek od weta 84,80zł,za leki 104,04zł i za paliwo 90zł.Bardzo dziękuję. Nie otrzymałam natomiast za wcześniejsze leki w cytowanym poście.Proszę o ew. sprawdzenie.
  9. Marcel czuje się dobrze. Karta informacyjna z wizyty u weta z piątku, i z drugiej wizyty, rachunek z drugiej wizyty...w lecznicy zastrzyk i dostaliśmy antybiotyk w tabletkach do domu + wypisanie recepty na Afobam...tego idzie dużo i nie chcę co rusz gonić do weta,wykupiłam więc 3 op.
  10. Sorry Poker, trochę źle to napisałam :(,. pod cytatem wszystko, jakby tylko do Ciebie:(...a ja tak ogólnie chciałam,bo i wcześniej ktoś pytał o pokonaniu ogrodzenia :(:( Opieka nad Marcelem jest wyczerpująca i emocjonalnie i fizycznie:( I pod każdym względem nie daję rady na prawdę:(...rozmawiałam dziś z behawiorystką,bo mam potworny dylemat co i jak dalej robić.... z jednej strony szkoda mi strasznie tego skrzywdzonego maluszka,a z drugiej strony tak dalej żyć nie mogę:( Przez 3 m-ce moje życie kręci się tylko wokół Marcelka (Lumi,to odskocznia do normalnosci) i wszelkie obowiązki odłożyłam na bok,..rodzina i dzieci "kradną" minuty,żeby móc ze mną porozmawiać i wiecznie słyszą,bo z Marcelem to czy tamto muszę,że później :(,.nawet z wnuczką nasze codzienne zabawy przez telefon poszły w odstawkę:(,bo popołudniami/wieczorami jestem zajęta z psami,a w ciągu dnia jak mam wolniejszą chwilę,to ona w szkole. Na pewien okres takiego życia mogłam sobie pozwolić,sama chciałam,ale w nieskończoność nie mogę:( I wczoraj ta klatka się dała we znaki:(..porwałam się z jej taszczeniem licząc,że zajdą zmiany,ale fizycznie wysiadłam, zwłaszcza,że z moich starań specjalnych efektów na szybsze ucywilizowanie Marcelka nie widzę.Gdybym widziała jakiś kres zmagań,to jeszcze pewnie kogoś wykombinowałabym na trochę do tego wożenia,ale wszystko odległe. Zdrowie mi siada i za stara jestem na takie dźwiganie:(...rękę chorą wczoraj zruszyłam i głowię teraz jak to dalej u nas będzie:(:(:( Marcelek lubi być w domu i pobyt wpływa na korzyść,bo sii czy koo ,że zrobi,to błahostka przy całej reszcie z Marcelem....tylko ten transport,to podnoszenie:(...myślę ,ale póki co nic wymyślić nie mogę:( Marcelek ma cudne oczka i teraz jak jest spokojniejszy widzę w nich cały jego "ból" :(,...patrzy tymi ślepkami prosto na mnie i jakby mówił "ja jestem dobry","ja tylko się boję"...często tak delikatnie,tak bezradnie teraz wygląda:(.. łamie mi serce ten piesek, a ja pomóc jemu nie mogę,nie umiem:( Behawiorystka mówi,że czasu on potrzebuje,że przejść dużo musiał,ma dużo złych skojarzeń ,tych z dziećmi pewnie też i dlatego tak trudno jest mu teraz otworzyć,zaufać....że powoli nauczy się nowego życia. Myślałam też,że może źle mu jest u mnie,może innego miejsca jemu poszukać?, może ktoś inny szybciej by Marcelka ogarnął. Piszcie Kochani,bo może to będzie lepszym wyjściem? A póki co radźcie, jak Marcelka transportować do domu ten odcinek ze 30m,gdzie kawałek siatki niedobry? 😞 Na żywca puszczę,to tu z pewnością dołem wylezie:(....na razie jeszcze w Białym siedzimy i ja się kuruję teraz:(
  11. Muszę Toli zapytać,czy wie coś,czy Marcel uciekał przez siatkę w schronie,czy rzucał z zębami do pracowników jak wchodzili...gdyby tam kogoś pogryzł,to myślę,że igłę by raczej dostał ? 😞 Poker,Marcel w "hotelu" wspinał się po gładkiej ścianie z płyty,wysokiej ścianie,(znacznie wyższej ode mnie) i przeskakiwał do drugiego boksu.Nie ja to mówię,a "hotel" informował, jest info na wątku.W trakcie łapania gdy miał jechać do mnie też przelazł po ścianie ze swojej kajuty do drugiego boksu. Dla kierowcy "hotel" to mówił,jak też,że ciężko było złapać....nie ja wymyśliłam.Cały harmider łapanki i szczekania kierowca jedynie słyszał,a to trwało . U siebie jedynie widziałam jak sprawnie po prętach kojca wspinał się pod sam dach i wnioskuję ,że płot czy siatka najmniejszym problemem by była jemu wydostać....tfu,tfu,tfu
  12. Niedziela była ciężka z Marcelkiem 😞 Będąc na podwórku boi się odgłosów z ulicy i dosyć szybko zmyka do domu,a jedynie na dzieci bawiące się na ulicy zaczął szczekać.Wczoraj Marcel usłyszał dziewczynkę sąsiada z boku i wyrwał ze szczekaniem rzucając się na drewniany płot.Żebym nie zareagowała szybko i ostro,to pewnie by przeskoczył:( Nogi mi się ugięły przy tej akcji:( Później w trakcie pakowania się do auta na zastrzyk zobaczył/usłyszał głos sąsiada z naprzeciw,narobił ze strachu w portki ,musiałam wyciągać klatkę z powrotem do domu,ogarnąć na czysty koc i znów dźwiganie do auta,w lecznicy kolejne dźwiganie:(,...wczorajsze szarpanie źle mi się niestety skończyło:( Z zastrzykiem był ogromny problem,bo do weta klatki wejść już za skarby nie chce,ma same złe skojarzenia:( Po południu przyjechał brat,chciałam z Lumi trochę popracować,a i Marcelkowi bliższe oswojenie z facetem potrzebne. Brat siedział w telewizyjnym,wpuściłam Marcela i na dzień dobry chciał brata "zjeść",po mojej reakcji uciekł na dół, później przybiegł i jedynie ja będąc na drodze powstrzymałam jego natarcie z zaciekłym ujadaniem inaczej by się rzucił z gryzieniem:(...w klatce muszę oswajać:( Po wczorajszej akcji z dzieckiem boję się wypuszczać na podwórko i sprawdzam,czy jest cisza dookoła,bo choć od ulicy mam ogrodzenie murowane prawie na 180cm i od sąsiadów również wysokie drewniane,to wiem,że ich pokonanie Marcelkowi nie stanowiłoby żadnego problemu.Zwłaszcza jak pewniej by się tu poczuł. Chociaż jest już trochę na lekach,to zachowanie Marcelka jest mi ciągle nieprzewidywalne:(. Jeśli by nie daj Boże wczoraj przeskoczył do tej dziewczynki,to aż nie chcę myśleć...
  13. Mari , Kochany Duszku , mam nadzieję, że piesek tylko z wyglądu będzie podobny do Marcelka, a nie z zachowania:(...oby tak było...potrzymam kciuki!
  14. Czekając na otwarcie lecznicy Marcelek ogólnie leżał,trochę siedział,był zaniepokojony przechodzącymi chodnikiem ludźmi , ale nie bardzo miał siły na jakąś reakcję:(. W lecznicy natomiast migiem odzyskał siły gdy Pan Profesor podszedł do niego:), chciał "zjeść" weta :), zastrzyki techniczka robiła,żeby mniej stresu Marcelkowi było. W przychodni wszyscy Marcelka już doskonale znają i najśmieszniejsze mi było jak jedna z młodych lekarek najpierw wyszła do nas i mówi... aaa,to Marcel przyjechał,to poczekajcie :):)....i poszła po pomoc do Profesora:) edit...choć ogólnie to śmieszne nie jest,że nasz maluszek jest nieobsługiwalny:(:(
  15. Nie wiem czy jest sens,ale zrobisz Mikuniu jak uważasz. Na działce w ciągu dnia w domu prawie nie siedzimy,psiaki siedzą w cieniu na trawie,albo kopia doły tak jak Lumisia.Natomiast wieczorem w domu kładą się na chłodnej terakocie (mam tu zimną podłogę), później zmieniają miejsce i kładą na posłankach,później znów na podłodze,same sobie regulują widać ciepłotę:) W ciągu dnia sporo czasu w swoim lasku przebywamy,bo w takim upale i ja bez życia:(
  16. Mam do Was prośbę o pokrycie kosztów paliwa za dojazdy z Marcelkiem do weta ze wsi 😞 To jest odległość prawie 33km do lecznicy w jedną stronę. Z Marcelkiem przyjeżdżałam teraz czwarty raz i zrobiłam jakieś 260km,wyniosło mnie 90zł.
×
×
  • Create New...