Jump to content
Dogomania

Nutusia

Members
  • Posts

    43958
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    13

Everything posted by Nutusia

  1. A ja niestety nie dojechałam nad morze, bo się plany pozmieniały. Nie tracę jednak nadziei, że niebawem mi się uda (choć wiadomo czyją matką nadzieja bywa ;))
  2. O kurczaki, ale niespodzianka ze zdjęciami :) Z Polci to już pies pełnodomny :D Buziaczki zostawiam!
  3. Witanko :) U nas też wreszcie bzik zakwitł! Mieliśmy już duuuuże krzaki, ale kilka lat temu przyszła powódź i... uschły. Coś tam przez kilka lat z rzędu odbijało, walczyło i wreszcie w tym roku... zwyciężyło! :D
  4. Dziewczyny Kochane - a ułożyłaby któraś tekst do ogłoszeń? Taki właśnie obiektywno-optymistyczny? Bo ja chyba za dobrze Imkę znam i za bardzo się boję tej ewentualnej adopcji :( O fotki się postaram - pewnie dopiero w weekend. Dziś wreszcie weszłam na dogo, bo mam nieoczekiwanie dzień urlopu i zwyczajnie rzuciłam wszystko, co powinnam zrobić, żeby wreszcie nadrobić psie zaległości ;)
  5. Hihiii... U mnie też ekipa w komplecie towarzyszy mi we wszelkich łazienkowych "akcjach". I jeszcze ubrać się nie można normalnie, bo głównie Gapcia tupta wokół mnie jak nakręcony bączek :) Jestem jeszcze Wam dłużna wieści od Czteusi - z baaaaaaaaaardzo dawna, tj. z drogi autem z Polski do Helsinek ;) Czteulec dzielnie zniósł podróż samochodem, chociaż wierciła się po wyjeździe z Warszawy jakby ją mrówki oblazły, to siedziała to stała i tak na okrągło (zdjęcia 1-3). Na szczęście w okolicach Białegostoku załapała, że podróż na leżąco nie jest taka zła:) (4). Przerwy miałyśmy w zasadzie dość krótkie, na dłużej zatrzymałyśmy się na plaży w okolicach Rygi. Zawsze się tu zatrzymuje, piękne piaszczyste i zupełnie puste plaże są miłym przerywnikiem, Czetka też to doceniła, po tak długiej jeździe tylko śmigała po piachu jak mały odrzutowiec (5-9). No i zawsze w podróży pozwalam sobie na nieco szaleństwa w fast foodach, Czetce też pozwoliłam, hamburger z bekonem i frytki bardzo nam smakowały:) (10). Przy wjeździe na prom dostałyśmy kartę informacyjną 'Pet on board' (11), dokumentów Czetki natomiast nikt nie kontrolował. Na promie zasiadłyśmy sobie w barze, wybrałam miejsce na uboczu na tyle na ile się dało ale Czetulec był mocno zestresowany: sporo ludzi, hałas, wibracje silnika, za dużo tego wszystkiego było na raz (12). W barze nam minęła podróż promem, tylko na koniec zwiedziłyśmy górny otwarty pokład ale wiało okrutnie wiec to był bardzo krótki spacerek (13). Czetka bardzo była zainteresowana mewami, widziała je już wcześniej ale po raz pierwszy latały niżej, a ona patrzyła na nie z góry:). W domu mogła nareszcie odreagować zasypiając na łóżku w 5 minut po przyjeździe, no ale jest usprawiedliwiona, 1,5 dnia w podróży dało jej się we znaki (14). Tak porównując to nawet ten pierwszy lot samolotem był chyba mniej stresujący dla Czetulca niż nasza podróż samochodem. Po pierwsze samochód, Czetka sama do samochodu nie wsiadała (od wczoraj czas przeszły), bała się gdy brałam ją na ręce i wkładałam do samochodu - w samochodzie w momencie gdy była już na siedzeniu było ok., dalej - mnóstwo nowych miejsc np. stacje benzynowe (zostawała sama w samochodzie na czas zapłaty za tankowanie-po powrocie wymownie dawała do zrozumienia-znowu mnie zostawiłaś), hotel (niemal każdy chciał ją głaskać, a u Czecika to tak łatwo nie idzie), prom (bała się podczas wjazdu i wyjazdu, ciemno, hałas). No ale dałyśmy radę, a Czetulec wczoraj zabrany na przejażdżkę nad morze dał się namówić na samodzielne wejście do samochodu:) I cwaniara już wie, że w momencie kiedy ruszam najlepsza opcja to wyłożyć się na leżąco. Będziemy dalej trenować. Pudliczkę sąsiadki przywitała z takim entuzjazmem jakby była jej najlepszą przyjaciółką nie widzianą od lat! W załączeniu fotki z podróży ponumerowane chronologicznie, a numery dodane do opisu powyżej.
  6. Uprzejmie donoszę, że a) ŻYJĘ! ;) i b) Melcia już po sterylce :) Odbyła się już blisko 2 tygodnie temu, w naszej lecznicy, operowała dr Marta w asyście dr Kasi. Państwo bardzo przejęci, ale przy naszym wsparciu dali radę (wszyscy troje ;)). Jutro Melania przyjeżdża do lecznicy na zdjęcie szwów, bo choć to dalej z Wwy niż najbliższa przychodnia, Państwo zauroczeni "obsługą" i podejściem i będą tu przyjeżdżać już z każdym psim problemem, ze szczepieniami włącznie :) No i fajnie, bo będę miała okazję Melciocha spotykać :D Waży CAŁE 5 kg, urosła (najbardziej w... uszach!), jest przekochana i przemądra. Chodzi do szkoły i choć jest najmniejsza, jest najbardziej pojętnym i najbardziej... skocznym uczniem :D
  7. O matko, ale się dzieje! Szczerze mówiąc, to ja z Imką też bym chętnie taki eksperyment przeprowadziła. Skoro Giga tak sobie dobrze radzi, Imka powinna sobie poradzić jeszcze lepiej! Tylko póki co, nie mam gdzie jej eksperymentalnie umieścić ;) Po ludzku współczujemy tym naszym strachulcom, ale myślę, że Poker ma rację - one potrzebują innych bodźców niż te, które już u nas poznały na wylot!
  8. Dziewczyny - jesteście PRZEKOCHANE!!!! Niewielu ludzi się w moim życiu o mnie tak martwiło :) Niestety, moja sytuacja zawodowo-prywatna nie sprzyja tak częstej obecności na dogo jak kiedyś. Jeszcze bardziej nie sprzyja wzięciu na tymczas kolejnego psiaka czy kota (a jest w lecznicy cud urody persica, która baaaaaaaardzo źle znosi pobyt wśród innych czekających na dom kotów :(). U nas bez zmian - Imka wciąż na wydaniu, telefonów zero. Ewu do mnie dzwoniła, proponowała ogłoszenie w ichniejszej lokalnej gazecie. Może trzeba spróbować? Choć adopcja tak daleko już mnie przeraża!!! Najlepszym rozwiązaniem byłby inny tymczas - miejsce, gdzie ktoś miałby po prostu więcej czasu. Jestem przekonana, że w obecnym Imkowym stanie, naprawdę niedużo pracy wymagałoby jej dalsza socjalizacja, a tym samym szanse na adopcję. Choć nadal musiałby to być dom z drugim psem. Mam dwa kiepskie zdjęcia, ale nie mogę wstawić :(
  9. Dzięki, Kasia za relacje! :) Czas wolny - co to takiego?!?!?!? Ech... :(
  10. Nie wiem. Teksty dawałyśmy różne. Do tej pory nawet nie myślałam, żeby ją ogłaszać gdzieś dalej, ale jak w takim razie znaleźć jej dom? :(
  11. O, fajnie, że się natknęłam na byłego tymczasa DoPiaka, o którym bladego pojęcia nie miałam! ;) Ja minę mam podobną, gdy się mnie drapie po brzuszku!!! :D
  12. Poprzednią siedzibę mojej firmy miałam po sąsiedzku z Fundacją Wspomagania Wsi - przez ścianę! Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam, że tam rządzi taki SKARB!!!!!
  13. Imka jest ogłaszana cały czas na Warszawę i okolice. Okresowo ma wyróżnione ogłoszenia i... NIC! Ani jednego, nawet najgłupszego telefonu :(
  14. I dla Imki! Bo u nas jest już półtora roku i więcej postępów nie zrobi - szczególnie przy moim obecnym życiowym układzie :( Bardzo się cieszę, że Gigusia zdrowa i gotowa do adopcji :)
  15. Jak dobrze pójdzie, to i ja się nad morze kopsnę niedługo - tak na jeden dzień tylko, niestety. Dojadę, popodziwiam i niestety będę musiała wracać. Ale obraz mi zostanie w pamięci na trochę ;)
  16. O matko, czyli z moim zacofaniem dogomaniackim jest gorzej niż myślałam! :(
  17. DoPiak ma tymczasa, a ja NIC nie wiem! U nas drzewka owocowe kwitną jak szalone, a owoców z nich nie ma...
  18. Jolu, dziękuję! Marysia już ją ogłosiła na Warszawę, Kraków i Gdańsk. Warszawę i Kraków ma wyróżnione. Nie, Mattilu, Igła wróciła do p. Henryka... Był moment, że się biedny łamał, ale jednak pewna przyszłość dla tego psa jest ważniejsza!
×
×
  • Create New...