Jump to content
Dogomania

LadyS

Members
  • Posts

    15248
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by LadyS

  1. [quote name='Pani Profesor']ja bardziej niż sprzedawcy/menadżera restauracji obawiałabym się ludzi w danym miejscu i spojrzeń pt. "gdzie jest sanepid, my tu jemy, a bydlak sapie stolik obok"[/QUOTE] Przecież nie ma odgórnego zakazu wchodzenia z psem ani do sklepu, ani do knajp - nie można jedynie wchodzić tam, gdzie przygotowuje się jedzenie. My też na wakacje jeździmy z psem i też z nim wchodzimy w różne miejsca, choć do środka restauracji czy knajpy raczej nie - ale w ogródku jak najbardziej. Nikt nigdy nie miał pretensji, a obsługa zwykle proponowała wodę ;)
  2. Ahahahahaha, wymagania, które wybrałam: pies do 45 cm, mający kontakt z osobami starszymi, o roli towarzysza, idealny do innych zwierząt, dobry dla osoby z alergią. Co mi wyszło? Akita, akita amerykańska i pies faraona :lol: :lol: :lol: Jak to działa? :D
  3. [quote name='Koszmaria']co by się jeszcze musiało stać,by w końcu grupa osób założyła właśnie taką alternatywę? stowarzyszenie zrzeszające hodowców którzy badają psy i robią coś z nimi,z obiektywnym 'sądem koleżeńskim''...[/QUOTE] Wiesz, założenie takiego stowarzyszonka to mniejszy problem. Ale te psy, aby były faktycznie wartościowe, musiałyby mieć prawo do pokazywania się również na ringach międzynarodowych. A jak to zapewnić? Czy nie jest tak, że w jednym kraju może być tylko jedna organizacja podległa pod FCI?
  4. Czy kong Wubba piszczący jest trwały, czy raczej nie ma sobie co nim zawracać głowy? Dla psa, który lubi sobie powisieć na zabawce, mocno się poprzeciągać.
  5. Zupełnie mnie nie zrozumiałyście. Ja sama mieszkałam w kawalerce z partnerem, mając psa. Znam ludzi, którzy mieszkają w kawalerkach np. we troje (z dziećmi), mając zwierzęta - dwa-trzy koty czy psy. Bardziej chodziło mi o coś innego, o czym rudamaruda napisała - o to, ze wchodząc do mieszkania, czuć było "niefajny zapach" i było pełno "kurzu i sierści". Przy 5 osobach, 6 psach, kilku kotach (wychodzących kotów w mieście absolutnie nie popieram), rybkach, chomiku - nie uważacie, że to nieco zbyt wiele, skoro warunki mieszkaniowe pozostawiały do życzenia? Gdyby rudamaruda napisała, że mieszkali tak, ale zawsze było czysto i komfortowo - super. Po prostu dla jednego takie stado będzie do ogarnięcia, i będzie w domu NORMALNIE. A dla drugiego nie, i tak pojawi się problem z czystością, zapachem. Naprawdę bywałam u ludzi mieszkających na malutkim metrażu ze zwierzętami, nieraz kilkoma, i nigdzie nie spotkałam się z "niefajnym zapachem" czy warstwą kurzu i sierści ;)
  6. [quote name='mick']Witam Chciałem podzielić się spostrzeżeniami i wątpliwościami co do zachowania weterynarzy w sytuacji przygarniania znalezionego psiaka po wypadku. Niedawno wspólnie z rodziną odratowaliśmy taką młodziutką suczkę, która konała potrącona przez kogoś przy drodze (obrażenia w postaci licznych obtarć ewidentnie na to wskazywały). Próby odnalezienia właściciela (plakaty + internet) nie powiodły się więc suczka została. Ma zapewnione bardzo dobre warunki (duży ogród) i opiekę. Po 3-4 tygodniach odzyskała pełnię sił, jest niesamowicie żywiołowa i energiczna a przy tym przeurocza (okazało się że ma [B]ok. 7 miesięcy, jest mieszańcem, waga - niecałe 5 kg[/B]). Moje wspomniane wątpliwości dotyczą [B]kosztów wizyt u weterynarza i kosztów sterylizacji w tego typu przypadkach[/B] - a mianowicie tego że nie różnią się one od kosztów dotyczących dorosłych psów/suczek wychowywanych/nabywanych świadomie od małego szczeniaka, pomimo tego że wiele się mówi i pisze w mediach o [B]akcjach mających promować i zapewniać przystępność i ułatwianie adoptowania psiaka[/B]. Nie chodzi mi tu oczywiście o zupełnie darmową opiekę weterynaryjną, ale mam pewne porównanie bo posiadamy w rodzinie również dorosłego psa (świadomie, od szczeniaka - dziś duży, 30 kg) a wizyty u weterynarza w obu przypadkach kosztują tyle samo. Pierwsza wizyta u weterynarza tuż po natrafieniu na konającą suczkę (było poważnie - przez ponad dobę nie mogła w ogóle chodzić) - [B]50zł[/B] (zastrzyk przeciwtężcowy + przeciwbólowy + "wymacanie" czy kości są całe - na szczęście całe). Druga wizyta, po 3-4 tyg. "przegląd okresowy" na wiosnę - [B]100zł +[/B] wspomniany drugi dorosły pies również [B]100zł[/B] (wścieklizna i pozostałe podstawowe + robaki). Zbliżający się już za chwilę umówiony termin sterylizacji suczki - [B]200zł [/B](i to podobno, jak powiedział weterynarz, ulgowa cena właśnie ze względu na przygarnięcie psiaka po wypadku). Jeszcze w najbliższym czasie wizyta w kwestii kleszczy ([B]2x100zł?[/B]). Ktoś powie że to niedużo za uratowanie psiaka i że są warte każdej ceny. I będzie miał rację! Ale znajdzie się wielu dla których będzie to spory wydatek i zaczną się kalkulacje i przekazywane z ust do ust legendy o tym czy w ogóle warto ratować takie psiaki, a ile kosztuje to, a ile tamto... Nie chodzi tu o mnie i o to czy mnie akurat stać czy nie, ale generalnie o to zagadnienie, jakieś dobre praktyki weterynaryjne i jakiś pozytywny przekaz (albo brak przekazu). [B]Jak to więc jest z tym promowaniem adopcji psiaków i pomaganiem przy niej?[/B] Jak wspomniałem, nie chodzi tu oczywiście o zupełnie darmową opiekę, ale w opisanej sytuacji będą pojawiać się kalkulacje czy można sobie pozwolić na takie koszty (tym bardziej mając już jednego psa) - wielu niestety podejmie kwestię uśpienia psa, albo podrzucenia gdzieś anonimowo do schroniska, a przecież nie o to chodzi... Jako że suczka ma już za kilka dni termin sterylizacji a wątpliwości jest sporo, chciałem przy okazji zapytać o kilka spraw (niech powyższy temat będzie nr [B]1.[/B], a poniżej pozwolę sobie dalej ponumerować aby było czytelniej): [B]2.[/B] Czy tak młody wiek (7 miesięcy) jest na pewno odpowiedni do sterylizacji suczki, czy lepiej z tym poczekać (suczka jest typowo domowa - będzie pilnowana)? Szczególnie że suczka jest bardzo żywiołowa i nadzwyczajnie wręcz ruchliwa! [B]3.[/B] Czy dorosły pies (beagle, 30 kg) który nie był poddany kastracji, a jest rozpieszczonym, pilnowanym, typowo domowym psem i nigdy nie był dopuszczony do żadnej suczki, oraz obecnie nie przejawia zainteresowania "tymi" sprawami, może być zagrożeniem pod tym względem dla wspomnianej przygarniętej małej suczki? Wspólnie spędzają większość czasu i "grzecznie" się bawią (tzn. są żywiołowe, czasem bardzo szaleją, biegają, wariują, ale nie przejawiają zainteresowania "tymi" sprawami). Nie wiem czy fizycznie w ogóle możliwe jest żeby do czegoś pomiędzy nimi doszło, bo jak wspomniałem - pies jest spory, waży 30 kg, suczka jest mała - do 5 kg (póki co, bo nie wiadomo na ile podrośnie - to mieszaniec)... [B]4.[/B] Czy każdy gabinet/klinika gdzie wykonuje się sterylizację jest równie bezpieczny i czy jest to zabieg na tyle powszechny i rutynowy że nawet w mniejszych gabinetach (w mniejszych miejscowościach) można być spokojnym? Czy jednak warto przeczesywać internet i szukać opinii o jakichś "markowych" placówkach? [B]5.[/B] O co warto zapytać telefonicznie w gabinecie w którym planujemy sterylizację psiaka aby rozpoznać, wybadać czy profesjonalnie podchodzą do tematu i czy są na czasie? Dużo np. pisze się w internecie o zaletach narkozy wziewnej - czy to powinien być standard? Pozdrawiam[/QUOTE] To ja odpowiem w punktach ;) 1. Ceny zależą od kilku kwestii: gdzie mieszkacie, ile jest tam gabinetów wet, jakie podejście ma wet. Nie ma co liczyć, że wet musi obsłużyć taniej, bo ktoś przygarnął bezdomniaka - takie rzeczy trzeba z wetami umawiać. Da się znaleźć takiego, który będzie liczył po kosztach, ale pamiętajcie - idąc zrobić zakupy dla bezdomnego człowieka czy biednych sąsiadów nie negocjujecie stawek w sklepie, tylko po prostu kupujecie. Także niskie ceny to jedynie dobra wola weterynarza. Mam natomiast inne pytanie - co to jest za wizyta związana "z kleszczami", za którą za dwa psy zapłacicie 200 zł? Jeśli ma to polegać na kupieniu obroży przeciwkleszczowej, to lepiej kupcie taką na necie, będzie taniej, wyjdzie na to samo. Pies nie potrzebuje przeglądu związanego z kleszczami. Dziwię się też, ze wet zaszczepił znalezioną sukę naraz na wściekliźnę i wirusówki. A jeśli dopisek "+ robaki" oznacza, że po szczepieniu/w dniu szczepienia odrobaczył psy, to może warto zastanowić się nad zmianą weta, bo odrobacza się na 10-14 dni PRZED szczepieniem, a dodatkowo w przypadku psów bezdomnych warto powtórzyć odrobaczenie. 2. Kwestia sterylizacji jest Waszą osobistą sprawą. Są dwie szkoły: ciacha się przed cieczką albo po 1. cieczce. Możecie poczekać do tej drugiej opcji, pod warunkiem, i tu przechodzimy do kolejnego punktu... 3. ... że będziecie pilnować swojego samca - ciągle. I mówiąc 'ciągle', mam na myśli - ciągle. W trakcie cieczki trzeba mieć oko na samca, jeśli ma się niewysterylizowaną sukę, a pod nieobecność ludzi - rozdzielać psy. Suka potrafi się psu podstawiać, a ten będzie działał według swojego instynktu. Tak, pies 30 kg może zapłodnić sukę 5 kg nawet przy pierwszej cieczce, wystarczą czasami naprawdę minuty, aby to się stało; znam przypadku psów, które kryły np. przez płot... A to dla suki może skończyć się tragicznie przy takiej różnicy wielkości - moze po prostu umrzeć przy próbie porodu, albo w końcówce ciąży. Plus, zawsze niepokoi mnie zwrot "rozpieszczony" w zestawieniu z "pies" ;) 4. Sterylizacja to właściwie zabieg powszechny, wykonywany prawie że codziennie w 99% gabinetów wet. Ja wykonywałam akurat kastrację u mojego psa, ale specjalnie jadąc z Wrocławia do mniejszej, rodzinnej miejscowości ;) Więc wielkość miasta nie jest wyznacznikiem jakości - a na pewno podniesie cenę. 5. Warto zapytać o rodzaj narkozy, wykonywane przedtem badania (pies musi mieć zmierzoną temperaturę, być osłuchany pod kątem serca, musi być zrobiony wywiad z właścicielem; opcjonalne są badania krwi), podawane leki, czas, w jakim suka do siebie dochodzi oraz czy dają po sterylce np. kołnierz/ubranko, ew. czy jest możliwość kupienia tego u nich. Sterylka jest poważniejszym zabiegiem niż kastracja, ale generalnie suki dochodzą do siebie w bardzo indywidualnym czasie, który zależy w dużej mierze od nich samych - niektóre się nad sobą "roztkliwiają", inne zachowują się jakby nigdy nic, i żadne z tych zachowań nie jest stuprocentowo dobre - w pierwszym przypadku człowiek odchodzi od zmysłów, że coś jest nie tak (podczas gdy zwykle wszystko jest ok), a w drugim - szaleje, bo sucz nie chce usiedzieć w miejscu i trzeba ją pacyfikować, żeby rana się nie otworzyła :roll: Narkoza wziewa szybciej jest metabolizowana w organizmie, a także jest bezpieczniejsza dla ras o krótkich kufach oraz u psów chorych na serce. Standardem nie jest - raczej opcją w tym przypadkach ;)
  7. [quote name='rudamaruda']Mam podobne zdanie :) Moi byli sąsiedzi mieli jeden pokój, kuchnię i łazienkę i mini pokój na górze, gdzie nie było ogrzewania, mieszkało ich tam bodajże 5 osób, w tym dwoje dzieci. Mieli 3 psy podwórkowe i 3 psy w domu na metrażu 45 metrów plus ten mini pokoik. Do tego mieli 3 czy 4 koty, rybki i chomika. Wchodziło się do nich to nie dość, że zapach nie fajny, bo choćby się sprzątało nie Wiem ile, to trudno było to utrzymać, pełno kurzu i sierści, nie było gdzie usiąść, bo albo pies albo kot albo lokator. Było ciasno, głośno, ogólnie mnie to przerażało... My na nie całych 70 metrach nie weźmiemy sobie drugiego zwierzęcia, ale tylko dlatego, że mieszkanie wynajmowane i na poddaszu, nasza sąsiadka chyba by nas zjadła :)[/QUOTE] Porównujesz patologię do opisanych tutaj ludzi mieszkających w dwie osoby w kawalerce z psem, często małym. Naprawdę to to samo? :lol:
  8. [quote name='rudamaruda']Przestań ironizować... I polecam czytać ze zrozumieniem, bo kiepsko to u Ciebie wygląda. Jakie ma znacznie to, że pies jest zabrany od matki itp? Każdy kiedyś był. Ale jeśli dajesz psu dom, swój czas, miłość, to będzie Ci oddany. No, a jak ktoś tego nie doświadczył... Przykre :*[/QUOTE] Czyli rozumiem, że wszystkie te adopcyjniaki, które niszczą, warczą na właścicieli, wyją same w domu, sprawiają problemy, uciekają na spacerach - są niewdzięczne?
  9. [quote name='False']Czyli jacki są powoli mniej terrierowate, czy co? Na którego lepiej się decydować, gdy chce się psa do w miarę aktywnego trybu życia? Jak to jest ze spuszczaniem terrierów ze smyczy? Trudno wypracować wracanie na komendę? Czytam o terrierach i wychodzi że są mocno uparte i często dominujące wobec innych psów, czy to prawda? [/QUOTE] Niewychowany JRT, jak każdy niewychowany terier, da Ci ładnie w dupę, mówiąc wprost. Czy są mniej terierowate... mniej jest na pewno hodowli, które hodują psy biorące udział w polowaniach. Niestety, moda spowodowała również, że trudniej jest wybrać osobnika po prostu zrównoważonego, z którym - przy odpowiedniej dozie cierpliwości, zaangażowania - da się pracować bez większych problemów. Jeśli zwalisz socjal, to owszem, JRT (zarówno pies, jak i suka) będą źle nastawione do innych czworonogów. Mój miał super socjal z psami, przez co przez większość czasu był nastawiony do nich ulegle (nadal jest do o wiele większych psów), obecnie podchodzi do nich przyjaźnie bądź obojętnie, nie prowokuje bójek, ale zabawki, podobnie jak pies dog193, nie da sobie zabrać bez mojego wyraźnego polecenia. Jeśli inny pies się do niego pruje, to zazwyczaj odpuści, ale pokaże też, kiedy sobie nie życzy kontaktu. Ale wiem, że wiele psów - u których o socjal nie dbano - tak nie ma, i potrafi się rzucać po prost udo obcego psa. Ze spuszczaniem... ja wzięłam psa, gdy miał pół roku, i do dziś nie ma wypracowanego stuprocentowego przywołania, choć dzięki wzmożonej pracy w ogóle zwraca na mnie uwagę i przybiega właściwie w 90% przypadków. Kosztowało mnie to dużo wysiłku, kombinowania, cierpliwości, łez i pretensji do samej siebie ;) Ale wychodzę z założenia, że gdyby był wzięty jako mały szczylek, byłoby prościej. Z drugiej strony, niektórzy hodowcy - czego nikt nie przyzna głośno i co wyszło dopiero gdy "wsiąkłam" w środowisko - puszczają niektóre psy wyłącznie na terenie zamkniętym luzem. Jest to moim zdaniem trochę kwestia wychowania, trochę też indywidualnych cech każdego szczeniaka. Trzeba mądrze wybrać, również pod kątem poprzednich pokoleń.
  10. [quote name='Melissa1987']Jak się jednak okazało nie do końca popełniłam błąd, wg. naszej klasyfikacji tak, ale według amerykańskiej są jednak uważane za psy do towarzystwa ;). Znalazłam taką informację tutaj: [URL]http://pl.wikipedia.org/wiki/Yorkshire_Terrier[/URL][/QUOTE] I jest to niestety smutne, to terier to terier. Te w pseudo to w ogóle rachityczne pseudopsy najczęściej, ale znam kilka rodowodowych, z którymi raczej zwykły człowiek przy podejściu "to ozdóbka" mógłby sobie nie poradzić, a nawet stracić kawałek palca, zasikany i zasrany doszczętnie dywan i mieszkanie przez szczekającego i wyjącego ciągle psa ;) Nie wspomnę o namiętnych polowaniach na wszelakie gryzonie.
  11. Bo niektórzy ludzie zwyczajnie wolą mieć pretensje o to, że ktoś syknął na nich, żeby zabrali szczeniaka, zamiast zapytać. W ogóle w narodzie mam wrażenie, że kultura ginie - ja nie mam nic przeciwko kontaktom mojego psa z innymi psami, o ile te inne nie są oczywiście agresywne czy nadpobudliwe i nie będą próbował go gwałcić - ale najpierw trzeba zapytać. Bo może akurat pies nie może się bawić, bo ma kontuzję, jak mój jeszcze kilka tygodni temu. Albo pies nie jest miły dla innych piesków i może im po prostu wpieprzyć, jak się władują między niego a właściciela/zabawkę czy wetkną mu nos w tyłek, gdy ten robi jakąś ogromnie-ważną-dla-siebie-rzecz. Ja bałabym się puścić szczeniaka do obcego mi psa, czy to na smyczy, czy to luzem, w obawie, że mi nic z tego szczeniaczka nie zostanie, albo - że szczeniaczek utrwali sobie lęk przed konkretnymi psami. I owszem, nie dziwię się ludziom, którzy proszą o zabranie psa, gdy ten aportuje - część psów jest mocno zaborcza, jeśli chodzi o zabawki, i gdy bez nich do psów odnosi się obojętnie, tak gdy zabawka jest w polu widzenia, to potrafią zaatakować, choćby po to, aby wybić innemu psu z głowy kradzież zabawki (a wbrew pozorom psy podkradające zabawki ku uciesze/braku reakcji właściciela to nic nowego). Socjal szczeniaka powinien być przede wszystkim PRZEMYŚLANY. Jeśli ktoś nie ma wokół znanego psiego towarzystwa, to trzeba sprawić, aby to towarzystwo stało się znane - na przykład poprzez ROZMOWĘ z właścicielem. Czy to naprawdę taka abstrakcja? :roll:
  12. [quote name='ewunian']Tak się wetnę między wódkę a zakąskę, ale yorkshire teriery to NIE jest grupa IX.[/QUOTE] No, i ból, że tak wiele osób często o tym zapomina :(
  13. U nas był jeden szew wewnętrzny, a ranka była malutka - robione laparoskopowo - i nie miała w ogóle szwów :)
  14. gtq77, my mieliśmy podróbkę i [URL="http://bialyjack.pl/furminator-sposob-siersc/"]oryginalny[/URL] - ten drugi o niebo lepiej się spisuje, a mamy właśnie JRT ;)
  15. LadyS

    Furminator

    Dla osób zastanawiających się nad kupnem furminatora - robiliśmy ostatnio [URL="http://bialyjack.pl/furminator-sposob-siersc/"]test i prezentację produktu[/URL] na blogu, bo przedtem, jak pisałam wyżej, mieliśmy ten nieoryginalny. Tym razem nabyliśmy FURminator, czyli taki z przyciskiem - jakość o wiele lepsza, również w efektach czesania.
  16. [quote name='Wasylek']Nie chodzi o to żeby się kajał. Chłopak i tak jak na swój wiek jest dojrzały i jest świadomy swojego błędu (co jest godne pozazdroszczenia i poszanowanie, bo niewielu taki ludzi :cool2:) Niestety człowiek uczy się na błędach on swoje zrozumiał i bardzo dobrze. Nie nikt się nie urodził dojrzałym i świadomym właścicielem, ale sama przyznasz że z takim podejściem rodziny ( z pierwszych postów) to żaden pies nie ma szans tam długo przeżyć. I Chłopie suuuper z Ciebie człowiek widać że kochasz zwierzaki :lol: tylko więcej odpowiedzialności ;)[/QUOTE] Naprawdę tak uważasz po lekturze postu, który cytuje poniżej? [quote name='PlumeQ']Zawsze wychowywałem się w towarzystwie zwierząt, gdy byłem mały mieliśmy kilka psów, później papugi, po przeprowadzce mieliśmy chomiki, teraz znów mieliśmy psa, całe swoje życie wychowywałem się w towarzystwie zwierząt, nawet gdy chodziłem do kolegów mieli psy, u babci psy, koty, wszędzie gdzie byłem miałem kontakt z zwierzętami, strasznie się do nich przywiązałem, u babci mam swojego kota, zawsze gdy się jakiś kot koci wraz z kuzynem mówimy "o, ten będzie mój" chociaż tak naprawdę do nas nie należą (ale do tego kota nic nie czuję, jest dla mnie jak zwykły kot u babci), gdy Tofik nie żyje pozostało mi 6 ptaszników, tylko że ich nie pogłaskam, nie pójdę z nimi na spacer. Także gdyby jakiś pająk zdechł to bym nawet się nie smucił, poprostu wyrzucił bym zwłoki i powiedział "no cóż, zdarza się".[/QUOTE] Zmieniłam zdanie - daruj sobie posiadanie zwierząt.
  17. Nie przyszło Ci na myśl, aby skonsultować to z weterynarzem?
  18. [quote name='vicvictoria']Dajcie już spokój chłopakowi , przecież ma 16 lat . Widać , że bardzo kochał swojego przyjaciela i bardzo przeżywa jego utratę .[/QUOTE] To wszystko prawda, i my to rozumiemy - i ja mu naprawdę współczuję, bo stracił przyjaciela. Ale sorry, na swoim błędach trzeba się uczyć i brać za nie odpowiedzialność. Pies to żywa istota.
  19. LadyS

    Canagan

    Brit Care z tego, co wiem, w ogóle nie ma składu procentowego. Natomiast wymogiem formalnym jest, aby składniki były zapisywane w kolejności od tego, którego jest najwięcej. Co daje jednak nikły pogląd na skład procentowy ;) A co do czytania składu, po lekturach na portalach, w tym zagranicznych, mam inne odczucia. Owszem, powinno być zapisane mięso, ale dla mnie jednak, jeśli w składzie jest mięso suszone, to jest lepiej, niż większy procent mięsa świeżego, którego ilość jest w większości przypadków podawana przed odparowaniem, a więc de facto jej udział w karmie się zmniejsza.
  20. Nie obciążaj obcych osób o to, że drzwi były otwarte. Z psem wychodzi się na smyczy, zwłaszcza jeśli ucieka.
  21. [quote name='gops']A ktoś tu rośnie i rośnie :lol: Chyba jakis dog maczał w tym palce ;)[/QUOTE] Chyba nie palce :diabloti:
  22. LadyS

    Uwaga floric!!!

    To jasno pokazuje, jak mało się znam na karmach RC - nie kupuję, nawet nie patrzę w sklepach na to, co ta firma ma w ofercie ;) U nas dieta eliminacyjna polegała właśnie na rezygnacji z BARFu, który psu zupełnie nie służył, i przejściu na suchą karmę ze składnikami, których pies nie dostawał ani u mnie, ani wcześniej u hodowcy - od samego początku, wbrew sugestiom weterynarzy ;), nie braliśmy pod uwagę karm specjalistycznych. Pies dostał suchego TOTWa, potem inne karmy i jakoś poszło. I mimo że mam świadomość, że pewnie jest to alergia tylko na kurę, to jednak nie zaryzykuje podawania np. kaczki czy przepiórki, bo je też jadał, a mi zwyczajnie szkoda psa. No i niestety - mamy przez to mocno zmniejszoną pulę karm, z których możemy wybierać.
  23. Puszczanie psa bez nadzoru jest również przewinieniem wg prawa. Powoduje się w ten sposób zagrożenie dla innych osób, zwierząt, dla ruchu pojazdów - co, gdyby kierowca, chcąc ominąć Twojego nieupilnowanego psa, spowodował wypadek, w którym ktoś by zmarł? Jesteś jeszcze młody, piszesz, że chodzisz do szkoły - poczekaj, aż pójdziesz na swoje, wtedy spraw sobie czworonoga i dbaj o niego, aby nic takiego się nie powtórzyło.
  24. Bardzo współczuję, to przykra sytuacja - stracić przyjaciela. Ale jeśli faktycznie pies wychodził samopas i w końcu zdarzyła się tragedia, to radziłabym odpuścić sobie posiadanie psa, póki wszyscy domownicy nie będą na równi odpowiedzialni za jego życie i zdrowie...
  25. LadyS

    Uwaga floric!!!

    [quote name='filodendron']Ja karmię gotowanym już trzy lata (bez diagnozowania, leczenia, a z prób - to tylko barf, ale nie wyszło). Co jest wyjątkiem od reguły, który ją potwierdza albo odwrotnie - regułą z której wymykają się wyjątki, albo regułą, że nie ma reguł :) Nie wiem, dlaczego - co do zasady - mniej przetworzone miałoby być gorsze od bardziej przetworzonego, ale wiem, że ta zasada dotyczy psów zdrowych. Co do chorych - dieta powinna być leczeniem, a nie rozwiązaniem na stałe. I nie chodzi mi o gastro, na które zeszła dyskusja, bo problemy gastryczne mają to do siebie, że są przewlekłe a czasem, owszem, na całe życie. Natomiast nie umiem przyklasnąć założeniu, że karma z pierza może się stać - w sumie - bytówką dla alergicznego psa, bo producent zapewnia, że jeśli nastąpiła poprawa, to można stosować na stałe. Jako ostra dieta eliminacyjna, na zasadzie, że zaczyna się z psem alergikiem jak z dzieckiem - najpierw zlikwidowanie objawów a potem szukanie "winowajcy", to, ewentualnie, owszem. Ale stwierdzenie: jak jest lepiej, to zostańcie przy pierzu na stałe? :roll:[/QUOTE] Filodendron, a czy gotowane jedzenie nie traci wielu witamin? Dla mnie - traci. Co do karmy z pierza, do której tak się przyczepiłaś - naprawdę chyba nie znasz sytuacji. Podejrzewam, że gdyby Amber mogła karmić czymś innym, to by karmiła. A próbowała. Jeśli dieta pół na pół z Gastro to jedyna dieta, na której pies będący na stałe na lekach, chorujący na schorzenie przewlekłe ma sie dobrze - to niech na niej będzie. Ja np. podejrzewam, że mój pies ma alergię silną na kurczaka, a resztę drobiu mógłby może jeść, ale nie zamierzam sprawdzać tego na nim, bo po co, skoro są karmy, na których ma się dobrze?
×
×
  • Create New...